\ .. _ v -\
102 Literatura.
się ?ięzyka, n a p o ić się iego duchem właści
w y m , zaufać iego m o c y , w d zię k o m , b o g a ctwom. N ie słuszna ieft w y c i ą g a ć , aby ten ięzyk był usłużny p o d piórem tego , k tó ry go nie p o z n a w s z y , potępia.
P O E Z Y A.
Opisanie Plebana. Ułomek z poematu GoLB-schm itta- Chata opuszczona.
a br ze g u tych z a ro śl i , p r z y p agó rku ftoku ,
G d z i e s z c z o t k i d a w n e y pracy ftawia i e s z c z e oku
. I i X * M
W p o ś r ó d chwaftu l i l i a i k w i a t ó w k r ó l o w a , P r z e d laty się w z n o s i ł a udatna budowa.
T a m mieszkał samey cnocie Pleb.an p o ś w i ę c o n y ,
O d z{ych ludzi szanowan , od dobrych w i e l b i o n y . Obf ite mi w pr zy go dy fkarbami nie w ł a d a ł ■,
G d y m ó g ł karmić ubóftwo , dość b o g a c t w posiadał.
T o b y ł o i e g o serca i e d y n e - ż ą d a n i e .
M o g ł a mu zdatność ś w i e t n e dać u r z ę d o w a n i e . A l e dumie ż a r l i w o ś ć potrafiła sproftać ,
W o l a ł słabey o w c z a r n i w i e r n y m ftr óże m zoftać , K t ó r a im mnieyszycn z y f k ó w n a d z i e i ę c z y n i ł a ,
T e m ią bardziey s z a c o w a ł , t e m mu d r o ż s z ą była.
D o m i e g o b y ł schronieniem dia cierpiącey nędzy : D i a niey d r a w i nie zanaykaf , nie s z c z ę d z i ł p i e n i ę d z y .
Poezya . 103
<
IG4
Literatura.* ' ' - i - S - ; / I \ '
J a k k o i ł z b y t n i e t r w o g i b o i a ź l i w e y cnoty ,
Ja k c i e s z y ł samey zbrodni z a p ó ź n e z g r y z o t y , J a k w y r z u t ó w nic d r a ż n i ą c pamięcią na karę ,
U m i a ł k r z e p i ć nadziei^ serc (kruszonych wiarę.
N i e ftraszył g n i e w n y m panem, m ó w i ł o ł a f k a w y m , K r e ś l i ł B o g a , i a k i e g o n o s i ł w sercu p ra w ym .
K a ż d a boleść b l i ź n i e g o ł z y mu w y c i s n ę ł a ,
W ł a s n a zaś , choć n a y w i ę k s z a , n i g d y nie d o tk n ę ła . T e r a ź n i e y s z o ś c i marą o k o nieuśpione ,
P r z y s z ł e g o bytu s z c z ę ś c i e m m i a ł w y p o g o d z o n e ,
t 1 * * . * ‘ ' *
P o d o b n y o w e y g ó r z e , w y ż s z e y nad obłoki , K t ó r e y g d y c zarn y burz^ spuftoszałe boki
O k r y w a w s z c z ę t a m i ę d z y ż y w i o ł a m i w o y n a ,
N a iey w i e r z c h o ł k u ś w i a t ł o ś ć iaśnieie spokoyna.
J gnacy T ański.
Satyra B o a l a , o niewygodach życica mieyskicgo. ,
^ - V l ’ ^ V m \
P r z e b ó g \ c o ' z a okropne słychać tu hałasy ! C z y l i ż to noc w Paryżu , na same n i e w c z a s y ? J a k i ż to duęh p r z e k l ę t y , co za s r o g a i ę d z a ?
N a moie g ł o w ę z ulic wszyftkie k o t y spędza?
P r ó ż n o z r y w a m się , p e ł e n trofki i p r z e f t r a c h u ,
. * • -y> • • * V ' r > *
Zda się , ż e c ałe p i e k ł o z n i e m i ieft na dachu.
• m I r « \ " \ ' . \ *
T e n w r z e s z c z y p r z e r a ź l i w i e , iako t y g r y s d z i k i , O w m a ł e g o d z i e c i ę c i a naśladuie k r z y k i .
N i e dosyć i e s z c z e na tem. — Pifk s z c z u r ó w i myszy D l a budzenia mnie > kocim g ł o s o m to w a r z y s z y . J
I
V * ■ ’ * '*
Ach! p rz y k re to s ą s i e d z t w o ż ó f ć we m n i e ' p ó r u s z * ,
\ r | I • %
W o l a ł b y m H . . . g o słuchać i B. . i sza
W s z y l i k o się tu s prz ys ię g a na moię swobodę ,
aft
I w ś r ó d w ię k s z y c h przykrości nędzne ż y c i e w io d ę . Bo z a l e d w i e k o g u t y w i s z ą c e na g r z ę d z i e ,
W i t a ć się oftrym głose m z a c z y n a i ą w s z ę d z i e , W n e t p r a c o w i t y k o w a l , p o t o m e k W u l k a n a , K t ó r e g o ż ą d z a ‘ zysku budzi n i e z a S p a n a ,
B i er ze się do k o w a d ł a , a uzbroion m ł o t e m , O k r o p n y m uszy m o i e ud erza ł o f k o t c m .
Słyszę w o z y po bruku , mularzy w robocie ,
K r z y c z y bsba z w a r z y w e m , k r z y c z y furman w b ł o c i e , A tym c zas em na w i e ż a c h z a w i e s z o n e d z w o n y ,
• ' m i . %
Ż a ło bn e pod ni eb i o s a w y sy ł ai ą t o n y ,
A mieszaiąc się z g r a d e m i w i c h r e m b u r z l i w y m , D l a u c z c z e n i a umarłych za da ią śmierć ż y w y m .
* * l
B ł o g o s ł a w i ł b y m i e s z c z e ś w i ę t ą w o l ą nieba , G d yb y te t y l k o męki zńosić było t rz e ba ,
L e c z i e ź l i k l ą ć na ł ó ż k u s p r a w i e d l i w i e muszę , S to r a z y g o rs za sprawa, g d y z domu wyruszę.
G d z i e k o l w i e k się o b r ó c ę , p r z e d z i e r a m się z trudem, W s z y f t k i e d r o g i z a i ę t e snuiącym się ludem :
T e n mnie deską p o t r ą c a , ten ł o k c i e m po b o k u , T e n mi kapelusz d r ą g i e m z r z u c a do rynsztoku , T a m w k i r ubrany or s zak o b f t ą p iw s z y m a r y ,
J d z i e k r o k i e m posępnym i w o l n y m do f a r y . D a l e y pomi ęd zy Sobą k ł ó c ą się l o k a i e ,
K r z y k , b i t w a , psy s z cz e k a i ą , a p r z e c h o d z ie ń f'»ię‘. . 1 Z j e d n e y ftrony brukarze z a ł o ż y l i d r o g ę ,
Z d r u g i e y k r z y ż w y w i e s z o n y d ai e ijii p r z e f t r o g ^ .
Poeztja. 10$
I o 5 Literatura
T a m , g d y się p rz ekl in aiąc suszę u k o m i n a ,
C z ę f t o na zfość mi prawie deszcz padać za czy na , R z e k ł b y k t o , ż e firmament w wodg z a m i e n i o n y ,
M a p o w t o r n y m potopem z a l e w a ć te ftrony.
D l a przechodu ulicy wśród p io r u n ó w h u k u , L e ż y wązka. tarcica od bruku do bruku.
N a y o d w a ż n i e y s z y lokay p r ze c ho d zi tam z t r w o g ą ,
L e c z trzeba ten moft przebyć c h w i e ią c y pod nogą, I obszerne k a ł u ż e i pochyle ś c i e k i ,
K t ó r e nabrawszy w o d y pfyną naksztaft rzeki.
J d ę tam w i ę c j z e drżeniem , a ndcy o b a w a ’ Śmiałości moim n o g o m i (k rz y d e ł dodawa.
Bo fkoro t y l k o cienie w i e c z o r u s p o k o y n e , K a ż ą zamykać kramy na r y g l e p o d w o y n e ,
. • * . . : i - . • U • ł
K i e d y siadłszy z a ftołem kupiec rac h ow nic zy P r z e g l ą d a swe reieftra i p ie n i ą d z e liczy-
G d y na rynku nie słychać ni baby, ni o s ł a ,
W n e t z ł o d z i e y do s w o i e g o bierze się r z e m i o s ł a , rzadko się kto z b l i ż a ,
B e z p i e c z n i e y s z e m się zdaie mieyscem od Paryża.', Biada w ię c t e m u , k t ó r y z po tr ze b y n i e z w ł o c z n e ?
P r z e c h o d z ić będzie późno na ulicy boczney ,
W n e t nań czterech hu ltaiów z a c z y n a n a c i e r a j ,
\ * •
T r z e b a o d da ćj p ie nią dz e , albo się opierać.
N a z a i u t r z śmierci tw o ie y r o z e y d ą się w i e ś c i , I x i ę g a sł aw ny c h zabó>Aw imie tw e umieści,
• * , . r*
C o do mnie , d r z w i z a n i k n ą w s z y gdy nsnie sen
■' p r z e m o ż e ,
C o d z i e ń z zachodem słońca , k ł a d ę się na l o ż e , L e c z l e d w i e z g a sz ę ś w i a t ł o i wczasu chcę użyć h
D a r m o , iuż p o w i e k m oic h n i e m o g ę z a m r u ży ę h
Poezija. i o ?
La s naygęftszy i dokąd
w
i 08 Literatura.
i
P o w f t a i e n a g l e h a f a s , f t r z e l i w s z y z k r u c i c y W y b i i a hult ay dziurę w m o ie y okiennicy.
S ł y s z ę , g w a ł t u , ratuycie, zboyca mi śmierć zada, L u b t e ż o g i e ń się n a g l e z a y m i e u sąsiada.
P o r y w a m się p r z e l ę k ł y na okr op ne g ł o s y , I p rz ez ca łą noc biegam p ó f n a g i i bosy ,]
O g i e ń zaś ro zs zerzo ny na d o m ó w d w a d z i e ś c i a , J u ż robi d r u g ą T r o i ę z n a s z e g o przedmieścia.
G d z i e nie ieden Grek. c h c i w y , z u c h w a ł y i s r o g i , B i e ż y nieszczęsnych T r o i a n łupić w ś r ó d p o ż o g i . T y s i ą c nareszcie h u k ó w r o z e r w a w s z y ściany ,
T ł u m i ą o g i e ń i k o ń c z ą ^ w i d o k opłakany.
J a wy b l a d ł y , ftrudzony powracam do siebie.
K i e d y nakoniec ś w i t a ć z a c z y n a na niebie,
C h c ę , choć na m o m e n t zasnąć , ale p r ó ż n e ż ą d z e , T a k i tylko spi w mieście, który ma p i e n i ą d z e .
D l a pana pałac w i e l k i , i p o k ó y w zaciszy ,
Gdfcie spi , p ó k i chce t y l k o , i z g i e ł k u nie słyszy.
P a r y ż dla b o g a t e g o raiem się w y d a i e , /
O n choć z miaita nie w y y d z i e , ma ftaw, ł ą k i , g a i e , Jemu d r z e w a w o g r o d z i e , iemu k w i a t y rosną ,
Je mu p ółn o c południem , a zi ma ieft wiosn ą.
O n g d y po wonnych z i ó łk a c h i w szpalerze c h o d s i , M y ś l i i e d y n i e o tem , iak ż ą d z o m d o g o d z i .
A l e ia , k t ó r y nie mam ni domu , ni roli ,
Mieszkam g d z i e m ie s z k a ć m o g ę , i iak B ó g p o z w o l i . J a n KnuseYNSKr.
D O N I E S I E N I E .
Z Warszawy 6. Września i S 04. { Z urzędowych doniesień).
%
Za naypierwszem doniesieniem, a u c z y - nionem przez nieiakiego Coulon utrzymuiącego t a w Warszawie billard, względem zaszłego planu otrucia hrabiego de l $ s l e , z Berlina w y szedł r o z k a z , aby tuteyszy Rząd w rzecz tg nayściśjey wszedł , w chodzących sprawców do tego p l a n u , ieżelib y dowiedzionem zolta- ło , podług wszelkiey praw surowości u k a r a ł , albo w przypadku nied ow iedzen ia, lub g d y b y w t e m iakowa intryga b y ł a , sprawca tego d o niesienia , a szczególuiey Coulon do przyzwoi-
tey kary po ciągnionym zoftał. Jnkw izycye n a y c z y n n i e y , po przyaresztowaniu Coulona
i
iego ż o n y wyprowadzała się : z ich treści d o wodnie tyle można iuż d o n i e ś ć , ,iż p o d łu g wszelkiego prawnego podobieńftwa , wszelki zamysł otrucia hrabiego de V Jfsle ieft tylko zmyślony , 1 że Francuzki handlowy aient Boyer , k t ó r y się tu w Warszawie od nieiakie
go czasu b a w i ł , a k tó re go imie tak w zanie- sionem przez Coulona ofkarżeniu , iako i nie*
których pismach umieszczone b y ł o , żadnego do tey sprawy wpływu nie miał.
\ • . . K /
1 0 9
I
110
• / > • \W I A D O M O Ś C I P O L I T Y C Z N E .
I ^ o s s y a . — P ó łto ra roku u p ł y n ę ł o , iak A n glia rozpoczęła nieprzyiaciellkie kroki z Franoyą, a żadne z mocarftw znacznieyszych nie wmieszało się do ich w a l k i , ani nawet
okazało się widocznie przychylnem iedney lub drugiey ftronie woiuiącey. Wszyftkie oświad
czyły się z jak nayściśleyszą n e u traln o ścią, i dochow yw ały iey wiernie. Mimo zabiegów mi- nifterium AngieHkiego , usiłuiącego przeciągnąć iakie mocarftwo na swoię f t r o n ę , a tem sa
mem zapalić w o y n ę na lądzie przeciw Francyi.
N a y w ię c e y zaś dawało sobie p ra cy o k oło p o różnienia Jmperatora RoTsyyfldego z rządem
Francuzkim; lecz monarcha ten zaięty ciągiem uszczęśliwieniem podległych sobie kraiów , o- kazał zawsze wltręt od w o y n y , iako naywię- kszey przeszkody dla dobroczynnych i uszczę- sliwiaiących zamiarów iego , i utrzymywał cią
gle przyiazne związki z Francyą. Zdarzenie dopiero w E ttenheim , gwałcące bezpieczeńftwo pańltwa N iem ieckiego ze Itrony Francuzów, k tó re g o k o n l t y t u c y i , całości i niepodległości ieft Imperator gwarantem , sprawiło w nim niesmak przeciw rządowi Francuzkiemu. Starał się atoli załatwić tę o k o l i c z n o ś ć , i poszedł drogą zwyczayną , kazawszy p o d a ć n otę w Paryżu z żądaniem , aby gwałt ten uczyniony Rzeszy, nagrodzony był w przyzwoitym spo
sobie. Czego gdy na kilkokrotne przełożenia swoie nie uióg.ł p o z y s k a ć , rozkazał
sprawuią-Polityczne . n x
- . v .
^ • » • * * * . . V 1 , ■ » * t « ( « • I * ' ►
cemu interesa swoie w
Paryżu
, aby tę ftolicgr opuścił, i rządowi Francuzkiemu oświadczyłr
iż iuż uftaią wszelkie związki między
Rojsyą
a
Francyą.
K r o k ta k o w y ieft zapowiedzią w o y n y między obiema mocarfiwami, do k t ó r e y ie d n ak ieszcze nie przyszło , i m o ż e nie p rzy y-<łzie. Stemwszyftkiem dzieią sr§ wszelkie przy
gotow ania do niey ze ftrony Roisyi tak na l ą d z i e , iak na morzu. Jeżeliby atoli przyszło do w o y n y z
Francyą,
zdaie się, iżR*/sya
r o z p o cznie ią od W ł o c h , lub p ó ł n o c n e y części Niem i e c , dokąd m o że przesłać w oysko okrętami, K ró l Szwedzki obftaiący rów no z J m p e r a to r e m za bezpieczeńftwem i n iep od leg ło ścią R z e s z y ,
p o łą c z y ł nieprzyiaźń swoię przeciw Francyi z t y m ż e m onarchą i kazał t a k ż e nietylko mini- ftrowi sw'oiemu, ale i wszyftkim Szwedom ba
wi a cym w e Francyi p o d utratą d o fto yn cści i wszelkich ftopni , w yiech a ć z tego kraiu.
A nglia. - —W id zą c rząd Anęiehki , iż wszel-i , c O 7 k ie usiłowania licznych elkadr iego , są nieu
żyteczne i p różn e w przeszkadzaniu oddziałom (tatków Francuzkich,
aby się
(łoEoulogne
nie zgrom adzały, i nie m ogąc doftać się otwartą m o c ą do tego siedliska siły morskiey Francuz- k i e y , w • k tó re ni niebezpieczńitwo swoie upa- t r u i e , wziął się do sposobu przeciwnego wprawdzie prawu woienncmu , ale gdyTby się u d a ł , bardzo sobie p o żyteczn eg o , g d y ż b y zniszczył'
flotyllę Boulońfką. Kazał p o r o b i ć fiatki równo 'z powierzchnią w o d y p ł y n ą c e ; na te w ło żo n o
Wiadomości
p r o c h y w beczkach i inne rzeczy palne , k tó re za p o m o c ą machinek maiących bieg zegarowy,
w pewnym czasie zapalić się i na c o b y na
trafiły , na powietrze z sobą wysadzić miały.
Przywiedziono do Ikutku wyprawę z takowemi ftatkami w n o c y z dnia ago na 3 ci Paździer
nika , pod dowodztwem lorda Keith , i w przy
tomności lorda Mclville pierwszego lorda ad- jniralicyynego, i puszczono owe ftatki z wiatrem
wieiącym na brzegi Francuzkie w z u p e łn e y na
dziei , iż przynaymniey część flotylli ftoiącey przed p o r t e m , padnie ofiarą tego okropnego wynalazku. Ale zawiedli się Anglicy • pomiar- kowawszy bowiem Francuzi , co znaczą te ftatki same l e c ą c e , uftąpili na b o k ze ftatkami s w o i e m i , przepuścili ie między s ie b ie , k t ó r e W tyle ich linii p o p ę k a ł y , i na powietrze w y leciały , żadney szkody nie zrządziwszy nieprzy
jacielowi. Jeżeli się druga albo i trzecia taka wyprawa , z k tó rą się rząd Angielfki odgraża , jiazywaiąc pierwszą małą próbką, nie pow iedzie, zwątpi z a p e w n e , o możności zadania iakiegoż- kolwiek ciosu flocie Francuzkiey , dopóki w po rcie Bulońskim i p o d o b r o n ą bateryy l ą
dowych zoftawać będzie. Ale ia k o ż k o lw ie k ufna ieft Anglia w swoiey sile na morzu, szu
k a ieszcze dla siebie p o m o c y w w oyn ie m og ą- c e y wyniknąć między Rojsyą a Francyą; ta albowiem zwróciłaby po części uwagę i siły Francuzkie w drugą ftronę , a zatem mnieyby iuż natężone b y ły przeciw Anglii,
Lecz
Polityczne
. 113
« 1 • • ' * # t
^ \ O • . r * • 1 \ * k ' ■1 i V• • •
L e c z z drugiey Itrony zjawia się n o w e dla p o t ę g i Angiellkiey zatrudnienie: nie firaszne wprawdzie temu n a r o d o w i , handlowi iednak i e g o nie mało szkodzące. Rozeszła się bowiem
w ia d o m o ść, iż król Hiszpańlki zawarł p o w tó r
ne przymierze z Napoleonem Cesarzem , przez k t ó r e obowiązał się prowadzić wspólnie z Fran-
c y ą w o yn ę przeciw Anglii i ie y sprzymierzeń
com , k t ó r z y b y ią p o s iłk o w a li, a za to o b i e cał mu cesarz F r a n c u z ó w , iż go uzna cesa
rzem Hiszpanii , i przyłączy do k oro n y-
iego-F r a n c y a .— Obiechawszy Cesarz o b o z y nad
b r z e ż n e , i obeyrzawszy p o r ty naprzeciw A n glii l e ż ą c e , a w szególności B ouloń fki, puścił
się na zwiedzenie departamentów nad Reńlkich.
B y ł w A k w iz g r a n ie , Kolonii i Moguncyi f w k tó ry c h pow ydaw ał liczne w yroki d ą ż ą c e p o - większey części do polepszenia ftanu tych mialt dawniey N i e m i e c k i c h , a teraz Francuzkich*
W id z ia ł się. w M o g u n c y i z Elektorem arcykan- clerzem Rzeszy , elektorem Badeńskim i wieli*
udzielnemi xiążętami i hrabiami Niemieckiemi*
a k t ó r z y tam p rzyb yć nie m o g l i , zesłali nad- zwycźaynyeh p o s ł ó w ; z temi on ułatwiał inte- resa tyczące, się Francyi i Niemiec. P o w r ó c i ł nareszcie do S t Cloud p o d Paryżem. D o tych
czas zaymowała uwagę iego w o yn a z Anglią ; zwraca ią teraz i na w o y n ę bliską według
wszelkiego podobieńftwa z R ofsyą, do k tó re y
* * * * , . - 4 , * 4 / * . . \ ' < ' v X ;
• v r . / • ' • • \ - •; v r. * '
• * f 1 * r * \ <1
Faidzicrnik i $04* H Portugalia.
H A Wiadomofci
• J * " '
czyli przyydzie rzeczywiście lub n i e , wysyła atoli znaczne woysko do k r a i ó w , gdzieby Ros- syanie zawitać m o g l i , a temi są Hanower i W ł o c h y . Zdaie s i ę , iż naypierwey pokusiliby się o wylądowanie we Włoszech; mniemanie t o Sgruntuie się na uftawicznem acz potrosze przesyłaniu woyska Rofsyyskiego do wysp Rze- czypospolitey S ie d m io - w y s p o w e y , sk ą d b y do-r piero powszechna do W ł o c h naltąpiła w y prawa, T a k i e ielt mniemanie rządu Francuz- kiego ? lubo ie tiprząta nota Rofsyyaka podana
w P a r y ż u , twierdząca , iż Im p erator posyła tam w o y s k o swoie czyniąc zad o sy ć wyraźnemu ż ą - •
daniu mieszkańców Siedmiowyspowyćh , a nie w widokach w o ie n n y c h , chybaby go zaczepka ze ftrony Francyi i troskliwość o bezpieczeń- Itwo i niepodległość kraiów ftykaiących sig z Frai^cyą do d ob ycia oręża skłoniły.
P
C o się tycze w yp ad ków woiennych z A n g lią , te ograniczone są ze ftrony tego mocarftwa próżnem uganianiem się za oddziałami wiełkiey flotylli zgromadzaiącerni się do Boulogne. N a y - sławnieyszy z gatunku sWoiego w teraźnieyszey w oynie naltąpił wry p a d e k przed tym portem dnia a g o Października , k t ó r y dla A nglików wcale nie był pomyślny. Francya zaś woiuie
z nieprzyiaciełem swoim przez k o rsarzó w , k t ó rych mnoftwo tak w portach swoich E u r o p ę y -
Ikieh, iako tez i osadach utrzymuje* Przyznać j i a l e i y , iż przez nich wielkie szkody czyni
handlowi Angielskiem u; rzadki bowiem tydzień, a ż e b y n i e nadeszła urzędowa wiadomość do P a r y ż a o zdobyciu kilku okrętów Angielfkich ,
fctóre korsarze do ro ż n y c h po rtów tak^swoich, ia k sprzymierzonych kraiów przyprowadzała.
N a y w ię k s z e y zaś nabawia ich szkody K o n t r admirał Linbis
krążący,
lubo z1 niewielką efka-p ó iiiorzacli Jfadyyfkich. Oftatnia i e g o
j . v : v > * * / ' • « ^ a • . J
wyprawa z J>sle de France , gdzie ma główne Anglików o szkod ę
i f i | v ?
wynosz
ków . Z ad ałb y zaś
był
handlowi ich nierównie większą klęlkę, g d y b y mu się p o w io d ło było zabrać łub zniszczyć bog atą flotę z Chin po w ra caią cą . U d erzył on na nię ; lecz znalazł
szy ią nad spodziewanie swoie nierównie m o - cnieyszą od sw oiey dy w i z y i , zaniechał b i t w y , i do J>sle de France po w ró cił.
Rzeczpospolita B ataw fka, Helwecka i
ska podległe ciągle Wpływowi Francyi od czasu.
zayvoiowania siebie przez to m ocarltwo, d o znawały go i w kształcie rządu s w o i e g o , k t ó r y tyle razy prawie zmieniał śię u n i c h , iłe i w e Francyi.
1 r • ; 1
• B — \ * I I
• f •
• ** ^ ir~ * • # . * | • * ' %
Oftatnia uchwała senatu zachowawczego % przez k t ó r ą n ayw yższa władza w narodzie Fran-^
cuzkirn naprzód czasowa , potem d ożyw otn ia zamieniła się nareszcie wr dziedziczną w famiłi%
fianapartcgo, i tytułem C e s a r l k i m , kazała si>£
H a