POŻEGNANIE ZE STRASBURGIEM, POWRÓT DO KRAJU
177 Gołuchowski. Skutki tej zmiany -odbiły się natychmiast na mnie
Prośba moja o naturalizację, która nie była jeszcze odesłana do Wiednia, została mi zwróconą bez skutku. Gołuchowski nie cier
piał mnie jeszcze za r. 1863, kiedy jako organizator Galicji zmu
siłem go do zapłacenia podatku narodowego, od którego uchy
lał się, przypomnieniem, że w ręku moim mam środki do zmu
szenia go do spełnienia obowiązku Polaka. Przypomnienie to miało bardzo ostrą formę, nigdy bowiem nie przypuszczałem, że z panem hrabią będę miał kiedyś do czynienia.
Zasiadłem do pracy egzaminowej; dnie i noce przesiady
wałem nad książką, bo potrzeba było zdawać po polsku, a ja terminów polskich zupełnie nie znałem. Jak tylko ferje szkolne skończyły się, pojechałem do Krakowa. Pierwszy egzamin z przed
miotów teoretycznych odbywał się w Uniwersytecie publicznie- zdawałem wtedy z botaniki, mineralogji, anatomji, patologji ana
tomicznej, patologji ogólnej, weterynarji i chemji. Obecność ucz
niów fakultetu bardzo mnie detonowała, nie posiadając bowiem dobrze języka polskiego i terminologji medycznej, musiałem po
sługiwać się co chwila francuską terminołogją. Z każdego przedmiotu egzaminowano mnie po kwadransie. Nieskończenie długiemi wydawały mi się te dwie godziny egzaminu wobec tylu słuchaczy, ale egzamin tak się udał dobrze, że pp. profesorowie pozwolili mnie stanąć do drugiego egzaminu praktycznego nie za trzy miesiące, jak to jest w zwyczaju, ale wtedy gdy będę przygotowany do niego. Nie mogąc długo zostawać w Krakowie z braku środków do życia, w tydzień po pierwszym stanąłem do drugiego egzaminu z patologji szczegółowej, okulistyki, farmacji, akuszerji, medycyny sądowej i policji zdrowia. 1 ten egzamin udał mi się bardzo dobrze; chociaż znałem rzecz swoją, muszę jednak z największą wdzięcznością wspomnieć, że pp. profesorowie oka
zali mi niezmierną życzliwość, tak, iż z oczu ich czytałem zadowo
lenie, iż odpowiedziami memi nie omyliłem ich oczekiwań. Na
wet pod względem materjalnym dopomogli mi, bo chociaż nowa i dosc wysoka taksa egzaminacyjna weszła w życie, odemnie wzięto należytość według starej taksy (45 zł.), co było nie mało waznem dla mnie w owym czasie. Po egzaminach w dni kilka złożyłem przysięgę lekarską i otrzymałem dyplom doktora medy
cyny Wszechnicy Jagiellońskiej. Podziękowawszy profesorom za ich życzliwość i współczucie, pożegnałem gościnny Kraków i wró
ciłem na służbę do Lwowa.
12
Po powrocie do Lwowa oddałem się zupełnie służbie szpi
talnej i utworzeniu jakiej takiej klijenteli, bo płaca w szpitalu była niedostateczną do utrzymania. Pierwsze początki były bardzo szczęśliwe, bo chociaż bardzo często nic nie brałem za poradę lekarską, w pierwszym roku miałem już 1600 zł. r. dochodu.
W szpitalu zaś, dyrektor Bertlew, który mnie bardzo nieprzychyl
nie przyjął z początku gdym przybył, wkrótce stał się wielkim moim przyjacielem.
Po ustąpieniu szefa biura sanitarnego Wydziału Krajowego Hallera, miejsce jego zajął Maciej Serwatowski. Chwila ta była początkiem rzeczywistego rozwoju szpitalnictwa galicyjskiego;
nowy szef, człowiek niezmiernie zacny, miły, kochany, pełen do
brych chęci dla kraju, zbliżył się natychmiast do lekarzy i wszyscy wspólnemi siłami zaczęliśmy pracować nad podniesieniem tych zakładów, a że Concordia res parvae crescunt, cały kraj przyznał, że w bardzo krótkim czasie postęp stał się bardzo widocznym. Dwa lata z rzędu Sejm dał uznanie Wydziałowi Krajowemu za rozwój szpi
tali i bardzo przychylnie wspomniał o pracy mojej, a przy uzna
niu ogóinem praca jest zawsze łatwą i miłą.
Jeszcze przed dymisją Hallera Wydział Krajowy postanowił przystąpić do budowy nowego szpitala w Krakowie. Chodziło 0 wybór systemu, czy ma być szpital zbudowany systemem ko
szarowym, czy pawilonowym. Pierwszy był tańszy, bo już istniały fundamenta założone niegdyś przez ojca p. Cezarego Hallera, drugi zaś był więcej postępowy, bo cała Europa zaczęła wówczas budować szpitale pawilonowe. Wydział Krajowy polecił mi poje
chać za granicę i zbadać różne systemy szpitalne wraz z warszaw
skim budowniczym p. Muklanowiczem. Zwiedziliśmy Wrocław Drezno, Berlin, Bruksellę, Frankfurt, Bern, Genewę, Strasburg, Medjolan, Turyn, Wenecję, Wiedeń, Grac i obejrzeliśmy d w a dzieścia dwa szpitale. W czasie tej podróży odwiedziłem znajo
mych w Strasburgu i Genewie. Widziałem się z moim zacnym starym profesorem Schutzenbergerem, który bardzo się cieszył z powodzenia mego, a w Genewie ze Stryjeńskim, Patkiem, Gostkowskim i Rymtowtami. Po powrocie z podróży przedłoży
łem bardzo szczegółowe sprawozdanie o szpitalach zwiedzonych 1 oświadczyłem się za szpitalem pawilonowym w Krakowie. P.
Haller, dyrektor szpitala krakowskiego Harajewicz i znakomity krakowski profesor Dietel oświadczyli się przeciw, motywując tern, że system pawilonowy jest nieodpowiedni dla naszego klimatu.
Wezwano mnie do Wydziału Krajowego, abym bronił mej propo
179 zycji, a obrona była tak gorąco przekonywająca, iż Wydział Kra
jowy większością głosów oświadczył się za systemem pawilono
wym w Krakowie. Był to tryumf mój nielada, bo stanął na moją propozycję pierwszy szpital pawilonowy w kraju.
Do tego czasu nie mogłem uzyskać jeszcze obywatelstwa austrjackiego, a bez tego stanowisko moje było niepewne i na
rażone na różne ewentualności. Namiestnik Gołuchowski dwu
krotnie odrzucił podanie moje o naturalizację, przyjaciele moi jednak powoli torowali mi do tego drogę. Po powtórnem uzna
niu, które otrzymałem od Sejmu za stan szpitali, udałem się osobiście do Gołuchowskiego z prośbą o udzielenie mi natura- lizacji.
Przyznam się, że szedłem z wielką obawą, Gołuchowski bo
wiem niecierpiał emigrantów i przyjmował ich gburowato i z cy
nizmem. Chociaż Gołuchowski był uprzedzony o mej wizycie przez Reya, który wówczas miał zamiar żenienia się z córką Namiest
nika, obawiałem się jednak jakiej niegrzeczności z jego strony, bo byłem zdecydowany na niegrzeczność odpowiedzieć niegrzecz- nością, choćby to miało mnie nie wiedzieć ile kosztować. Na szczęście Gołuchowski Drzyjął mnie bardzo grzecznie, a rozmowę naszą podaję niżej, bo charakteryzuje ona dobrze tego człowieka.
Gdym powiedział moje nazwisko i poco przychodzę, rzekł:
— Pan zdaje mi się byłeś pułkownikiem w wojsku rosyj- skiem ?
— Tak jest Panie Hrabio.
— 1 czyż Panu nie żal straconej kariery?
— Nie, Wasza Ekscelencjo.
— Jakto, wszakże Pan do tego czasu już byłbyś jenerałem.
— Byłem dawniej wojskowym darmozjadem, dziś jestem człowiekiem użytecznym społeczności.
— Czy dlatego, że Pan jesteś lekarzem ? Wy lekarze wiecie tylko to, że nic nie wiecie. Gdy jaka choroba cięższa napadnie na człowieka, to wysyłacie go do lepszego klimatu lub do wód mineralnych, a zresztą postępujecie po omacku... Jeszcze chi- rurgja...
— Ja jestem także chirurgiem, przerwałem mu.
— To nie wiele znaczy; wyżej stawię to, że Pan jesteś in
spektorem szpitali krajowych, ale Pan mógłbyś być już jenera
łem, bo i w moskiewskim wojsku są Polacy-jenerałowie: Rzewu
ski, Radziwiłł, Giecewicz...
12*
— Nie wysoko cenię taką karjerę. Rzewuski został dla tego jenerałem, że całe życie błaznował i bawił dwór carski; Radziwiłł dlatego, że jest bardzo bogaty i głupi, Giecewicz zaś dlatego że całe życie milczał i że ciągle milczy. Czyż to tak przyjemnie?
— Prawda, ale zająwszy wyższe stanowisko, Pan mogłeś być użyteczny swoim, udzielając im poparcia, dając im potrzebne wskazówki, uwiadamiając o szkodliwych zamiarach rządu... Tym
czasem zrobiliście powstanie, które tyle sprawiło złego...
— Wasza Ekscelencjo, ja nie wywołałem powstania, lecz gdy krew lać się zaczęła, nie czas było rezonować.
— Co za krew... Głupia krew !
— Panie Hrabio, ją jestem z Litwy, a u nas nie tak pa
trzyli na to. J a byłem może najzdolniejszym w rodzinie. Gdybym nie poszedł do powstania, nie mógłbym oczu pokazać nie tylko współobywatelom, ale i matce rodzonej.
— Cha ! cha! Pan i teraz tam oczu nie możesz pokazać.
— file mogę śmiało patrzeć w oczy każdemu, bo spełni
łem obowiązek.
Odpowiedź ta widać nie podobała się Gołuchowskiemu, widział bowiem, że mnie nie przekona. Wziął prośbę moją i zmie
niwszy rozmowę zaczął opowiadać o moim poprzedniku, który został oskarżony o jakąś sprawę kryminalną, zdaje się o zgwał
cenie nieletniej dziewczyny. Dowcipkował z tego, śmiał się, cie
szył z dowcipu swego i podskakiwał z zadowolenia jak tgncmistrz.
Na tern skończyła się rozmowa nasza...
Obywatelstwa jednak i teraz nie otrzymałem. Gdy Hr. Po
tocki Alfred został marszałkiem krajowym po usunięciu się Leona Sapiehy, prosiłem go o naturalizację i za jego wstawieniem się w ministerstwie otrzymałem to, czego tak długo odmawiał mi Namiestnik.
W 1875 roku latem Bóg pozwolił mi doznać wielkiego szczęścia.
Droga matka moja, 76-Ietnia staruszka, siostra i bratanek mój Lu
dwik, syn ś. p. Adolfa zmarłego w początku tegoż roku, odwie
dzili mnie we Lwowie i zabawili cały tydzień. Jak byłem szczę
śliwy, trudno mi wypowiedzieć, bo wszystko co jest we mnie do
brego, zawdzięczam naukom mej ukochanej Matki i jej serdecz
nemu prowadzeniu w wieku dziecięcym, bo lepiej wychowuje jedno słowo serdeczne Ojca lub Matki, przyciskających dziecinę do serca, a także gorzkie lat młodych doświadczenie i łzy i praca i błędy czasem nawet, niż najrozumniejsza teorja, nie dająca
urny-181
słowi wytchnienia, człowiekowi należnej swobody uczucia i myśli, pola do rozwinięcia się siłą własną.
Prace moje w dziale szpitalnym, jak powiedziałem wyżej, doznały uznania. Dwa miasta, Jasło na Mazurach, Żółkiew na Rusi z wdzięczności za podniesienie szpitali tamecznych nadały mi dyplomy honorowego obywatelstwa. Życie wogóle zaczęło mi się uśmiechać po tak długich próbach. W 1876 poznałem i po
kochałem teraźniejszą moją żonę. Życie rodzinne ze wszystkiemi rozkoszami jego stało się i mnie dostępnem. Życie rodzinne rze
czywiście jest wyższem nad wszystko na świecie, jeżeli jest do
brane i szczęśliwe!