• Nie Znaleziono Wyników

m iana w r. 1 5 9 7 n a sejm ie w arszaw sk im *3«

Postawcie sobie przed oczyma on miłej ojczyzny obraz, który natenczas będzie, gdy opłakana w rzeczach i stanach nastąpi mięszanina; gdy poddani wasi za zbli­

żeniem się potęgi tureckiej panować wam będą; gdy z tego tu miejsca, gdzie głosy wolne teraz się rozpo­

ścierają, do pługa i do smutnego skażą was milczenia;

gdy wam szable odpaszą, a tylko rydle i motyki zosta­

wią; przypatrzcie się już teraz onemu nieszczęśliwemu

*) C h od ziło o w y p ow ied zen ie w o jn y T u r k o w i, d o której przy­

sła n y na ó w ż e sejm le g a t papieski K ajetan n a k ła n ia ł. S ta n y n ie m iały ch ęci do te g o p rzed sięw zięcia. P om im o w y stą p ien ia h etm an a tak silnie za tym p ro jek tem , rzecz jed n a k nie p r z y sz ła do sk u tk u . B ie ls k i pod k o n iec kroniki sw ojej w sp om in a a tej m ow ie Z am ojsk iego. „ L e c z t a k nas P a n B ó g z a ś le p ił (d o d a je ), ż e n am te s ło w a n ie s z ły w posłach;

n iezg o d y b y ło d o sy ć m ięd zy p o s ły , ta k że m ięd zy p a n y .w

9 5

widowiska, kiedy żona twoja Polaka, dożywotni obojej fortuny przyjaciel, albo żelaznym łańcuchem, albo rze­

miennym arkanem skrępowana, żegnać się z tobą i roz­

stawać będzie, we łzach się rozpływać, płaczliwe dni i nocy w pogańskich ręku trawić będzie. Imaginujcie sobie ono sodomskie i gomorrejskie theatrum, na którem obelgę cierpieć będą synaczkowie wasi, których abo kwitnący wiek, abo twarz piękna i włosy, pogańskiej zalecać będą nie powściągliwości. Imaginujcie sobie on rynek, godzien żeby w niego piorun uderzył, na którym rozrucharze przedawać będą, ten brata, ten przyjaciela tw ego, ten ojca, ów siostrę, on żonę, a ty na to patrzeć będziesz Polaka; gdy się o krew polską i ciała obnażone, spro­

śne targi stanowić będą. Imaginujcie sobie i ten czas niedaleki, kiedy przyjaciele i krewni wasi rozmaitemi torturami i katowniami będą do tego przywodzeni, aby głowy swoje szacowali; kiedy miasto listów do was, członki od ciała oderwane posyłać wam będą, abyście się nad nimi zlitowali; kiedy w Krakowie na królewski tron wstąpi smok Otomański, i z niego dziedzictwa wa­

sze, ruchome i nieruchome dobra swoim bisurmanom rozdawać będzie. Natenczas wszystkie te rzeczy, które was cieszyć i delektować zwykły, cięższe wam przy­

niosą żale. Natenczas wolności wasze w sromotną obró­

cą się niewolę. Starodawne przywilejów pargaminy, sadna końskie okrywać będą. Rzeka zaś ta sławna W i­

sła , już nie zbożami waszemi obciążona, ale krwią i trupami zmięszana ku Gdańsku popłynie. Ej dla żywego Boga! przed czasem to uważcie, żeby takowe rzeczy za niedbalstwo i niesforność waszę na was nie przyszły!

W ostatku nie mnie ju ż, ale samej matki waszej słu­

chajcie ojczyzny, która do każdego z was tak mówić poczyna: Synu m ój! ja dwieście nad tysiąc lat króle­

stwa twego rozprzestrzeniałam granice, a ty je tak pręd­

ko ściskać nieprzyjacielowi pozwalasz? Synu mój! ja nie jednym potokiem krwi, nie jednego wojska klęską, nie jedną przeciwko nieprzyjaciołom wojną, ten pokój, któ­

rego ty zażywasz, zbudowałam i u potomności kupiłam, a ty się jednej wojny bojąc, tak ladajako on trwonisz.

Synu mój! siedmset lat jam Chrystusa zbawiciela mego

96

na tem miejscu z przodkami i rodzicami twymi wiel­

biła , ty z posesyi cnót moich chcesz się przeciwko bo­

skim i ludzkim prawom wydziedziczyć i prawie (czego i strach wspomnieć; sprośnego Mach o meta wzywać. I tyżto kościoły Bogu i nieśmiertelnej chwale jego fundo­

wane, częścią już od swawolnych ludzi w pustynie obró­

cone, do ostatka chcesz Turczynowi na obelgę podać?

Ja zaś jako najmniejszy tej matki syn , najlichszy rze- czypospolityj sługa, tobie wszechmocny Boże! któremu skrytości serca nie są tajne, tobie najaśniejszy królu!

tobie prześwietny senacie! i wam wszystkim tego kró­

lestwa stanom z tem się oświadczam: że z powinności urzędu mego, dla chwały bożej, dla zbawienia ojczyzny, dla sławy waszej królewskiej mości gotówem własną krew wylać. A potem, czy znajduje się kto taki w se­

natorskim jako i szlacheckim stanie, któryby miłości swojej tej ojczyźnie chciał umknąć? W takowym razie, do takowych ja moję obracam mowę: że rzeki, lasy, pola, same zwierzęta i bydlęta przeciwko waszej nik- czemności i niezboźności powstaną, z tem się protestu­

jąc, że waszem niedbalstwem ściek wszystkich zbrodni, blużnierstw zbiór, świętokractw wszystkich zjednoczenie, wiary chrześciańskiej otchłań, Mahometowe prawa w te państwa wprowadzacie, i za to was na straszny sąd boski pozywać będę. W ostatku jeżeli to was jeszcze nie wzrusza, niech was poruszy to, że w boskich, aniel­

skich i wszystkich narodó oczach obmierzniecie, i nie- tylko na tym świecie w tureckiej zostawać będziecie niewoli, ale i na tamtym przez lata niezamierzone, przez wieczność nieskończoną, piekielnych mąk pod lucype- rem zażywać będziecie. Ty Chryste Jezu, zmiłuj się nad nam i! ty zarazie mahometańskiej nie pozwalaj naszej przechodzić granice, abyśmy cię i do końca prawdzi­

wym wyznawali Bogiem!

(2 t D z ie n n ik a W a rsz a w sk ieg o r. 1 8 2 7 . T o m I X , str. 1 2 5 -1 3 0 ).

9 7

X X .

MOWA

J A N A Z A M O J S K I E G O ,

KANCLERZA I HETMANA WIELK. KORONNEGO, na sejmie warszawskim 1605 r.

Najaśniejszy, miłościwy króla! Niech to w. k. miło­

ści nie obraża, że in so lito m o re z stołka swego sena­

torskiego wstawszy, napośród izby votum me odprawiam;

nie czynię tego z lekkomyślności, ale żebym był lepiej od w. k. m. i ojców zebranych słyszanym. Straciłem bowiem zdrowie, słach i zęby, nie w miękkich rozko­

szach, ale w twardych obozach, na usługach miłej oj­

czyzny.

Co w dzisiejszej przygodzie dla dobra i sławy tej polskiej korony czynić przystoi, powiem pokrótce. — A najprzód co do wojny inflantskiej, com w. k. miłości dawniej na próżno radził, to i teraz, bodajby nie napróżno, powtarzam. Wstyd je st, miłościwy panie, dla tej koro­

ny polskiej z tak małym nieprzyjacielem przez lat kil­

kanaście, nieużyteczne, nieukończone nigdy prowadzić boje! Trzeba, żebyś w. k. miłość aby raz wysłał w tam- tę stronę wszystkie siły swoje, wysłał swoje hetmany, zdał na nich nieograniczoną władzę, opatrzył ich w do­

stateczne sposoby, zapasy. Niech nie wracają, aż rzecz się zakończy.

Skarżymy się wszyscy na niedostatek poborów,

a

lud niewinny płacze, o pomstę do Boga wołając, że już kilkanaście poborów za w. k. m. wybrano, któremi jak szafowano i na co je brano, w. k. m. najlepiej wiesz,

B ib l, p o la . W y b ó r s t a r o p o l s k i c h i e c k i t h 7

'98

że wiele z tych pieniędzy nie na obronę kraju, lecz na potrzeby w. k. miłości i za jego rozkazem wzięto;,

to nie ma b yć!. . . .

Co się tyczy Moskwicina, wiele on niegdyś pogra­

nicznym krainom rzeczypospolitej łupiestw i szkód przy­

nosił, ale tak go ś. p. król Stefan poskromił i uniżył, iż ów hardy Iwan Wasilewicz przystąpił już był do za­

mysłów króla Stefana i papieża Syxtusa piątego na­

przeciw Turkom, i że gdy Syxtus swe miliony na to przeznaczył, my Polacy wojsko z tej strony, Moskwa przez Persy niewiernych cisnąć miała. Gdy papież do­

wiedział się o śmierci króla Stefana, płakał i te słowa powiedział: Nos autem sperabamus, quod ipse redem p­

turus erat Israel! Jakoż laudabile było propositum, nie ta k , ja k teraźniejsze zamysły nasze, gdzie wszystko od dnia do dnia odwłóczymy, wszystko razem słabo zaczy­

nając i nic nie kończąc. Zaraz po wstąpieniu na tron w. k.

miłości chciałem ja tę myśl odnowić, ale się nie zdało.

Uczynione z Iwanem Wasilewiczem przymierze odno­

wiło się z dzisiejszym kniaziem moskiewskim; radził­

bym by to przymierze święcie zachować: bo i skład rzeczy dzisiejszych, a co więcej samo sumienie tak każę. Dziś niektórzy ichmość mimo woli stanów, wtar­

gnęli do Moskwy, jakiegoś Dmitra na tron prowadzą!

Słyszeliśm y, że ten Dmitr był zadłabiony, dziś znowu żyje! Cóż to? czy jaką komedyą Plauta lub Terencyu- sza grają przed nami! Wszystko to ciężkie kłopoty na rzeczpospolitą sprowadzić może. Lecz jeśli ten ów Dmitr jest prawdziwym, jeśli się tam tego księstwa ko­

niecznie zachciało, niechżehy się to było za uchwałą sejmową i z większą potęgą zaczęło i odprawowało.

Kiedy Turcy tak blisko do granic naszych podsu­

wają s ię , gdy z Inflantami niema końca, niepotrzeba nam nowych szukać nieprzyjaciół, i owszem zawrzeć traktaty handlu i przyjaźni tak z angielskim, jako też z duńskim królem. Do sułtana tureckiego i do hana tatarskiego co rychlej wysłać należy, by z tej strony mieć pokój

Na sejmie ostatnim krakowskim sprawa elektora brandeburskiego, hołdownika tej korony, dostatecznie

9 9

roztrząśniętą była. Nie będzieli mogło księstwo praski , jako własność nasza być do Polski wcielonem, trzyma­

my, że w. k. miłość i bracia nasi postanowią rzecz tę ku najwyższemu pożytkowi rzeczy pospolitej. Ja tylko przypominam, że i ś. p. król Stefan 200,000 od Anszpa-

cha wzięte na wojnę moskiewską obrócił.

Przystępując do,spraw domowych, swą wolą i nie- karność wojskową naprzód wytknąć muszę; nadto się rozbiegły zuchwałości jej koła: żadna władza hetmań­

ska powściągnąć jej nie jest w stanie. Mamy wpraw­

dzie prawo zakazujące rycerstwu wszelkich związków i konfederacyj; gdy się pod wództwem mojem w Inflan- ciech wojsko buntować zaczęło, zgromadziłem je do k o ła , i prawo to przeczytać kazałem; alić mi zaraz w tej konstytucyi pokazali dodatek (chybaby wojsku zapłata zatrzymaną była), że natenczas wolno mu się konfederować, a zatem buntować. Jest też i druga kon- stytucya, która zabrania karać hetmanom żołnierza bez rotmistrza, a kiedy rotmistrz i żołnierz z jednego koła i razem trzymają, cóż nie ujdzie bezkarnie? Trzeba więc koniecznie dawną władzę hetmańską powrócić, żołdu nie zatrzymywać; o ti a d a n t v i t i a , nie gnuśnie na leżach zimowych, lecz nad stepami Dniepru i Krymu 6tać żołnierz, powściągać najazdy tatarskie i swawolę Niżowców powinien.

Miłościwy panie! wkradło się w ciało rzeczypospo- litej złe wielkie, złe toczące żywotność jej : jest to zby­

tek niszczący kraj, nie zasilający nawet uboższych ro­

botników, bo wszystko z zagranicy bierzemy. Należałoby cudzoziemskich rzemieślników do nas przyciągnąć; ci dotąd surowe materyały od nas biorąc, drogo nam po­

tem wyrabiane sprzedają. Do zbytku należy i ta nie­

równość, co się w stan nasz szlachecki zewsząd wci­

ska. Prosimy w. k. mości, abyś jej nie dopuszczał, i ja ­ kieś swobody i wolności nasze zastał, takie zachować raczył.

Nic nam po tych obcych tytułach, za któremi się

u cudzych książąt niektóre rody uganiają; nie dopu­

szczaj w. k. m. jehnym familiom wynosić się nad drugie.

1 0 0

C o d o m n ie, w o lę z tą c n ą b r a c ią m o ją ró w n ej w o ln o ­ ś c i z a ż y w a ć : j a k o ż d a lib ó g i n a jm n ie js z e g o śla c h c ic a r ó w n y m s o b ie k ła d ę w e w s z y s tk ie m . Z tej to n ie r ó w n o śc i p o ch o d zi luscus, k a ż d y b o w ie m p n ie s ię i c b c e j a k n a j­

h o jn iej p o k a z a ć .

Z a m y s ł w . k. m iło ś c i ż e n ie n ia s ię z s io s tr ą n ie ­ b o s z c z k i ś. p. k r ó lo w e j p o ls k ie j , w c a le m i s ię n ie zda:

p r z e z o ż e n ie n ia dom r a k u sk i p o u ja rzm ia ł k r ó le s tw ty le , n a d to , j e s t to o b r z y d liw e , z a k a z a n e o d B o g a , a w ie s z w . k. m o ść, ż e P a n B ó g z a g r z e c h y k r ó ló w z w y k ł lu d w s z y s t e k k a ra ć. Z m ie jsc a w ię c m e g o i su m n ien iem s e ­ n a to rsk i em n ie p o z w a la m n a to i p rzeczę.

R o z c h o d z ą s i ę ta k ż e w i e ś c i , j a k o b y ś w . k . m iło ś ć z a ż y c ia s w e g o k r ó le w ic a j. m o ś c i c h c ia ł k o ro n o w a ć;

n ie m a to b y ć , n ie d la te g o , ż e b y ś m y m u k o r o n y ż y c z y ć n ie m i e li , a le d la te g o , ż e k o r o n a c y e z a ż y w o ta m o­

g ły b y to b erło d z ie d z ic z n e m u c z y n ić i p o z b a w ić n a s pra­

w a , p r z y e le k c y i w k ła d a ć n a p a n u ją c y c h p otrzeb n y ch w a ru n k ó w . P r a g n ą w s z y s c y , ż e b y ś nam w . k . m iło ść n a jd łu żej p a n o w a ł; p r a g n ą z a p e w n e i te g o , b y po nim n ie k to in n y , j a k k r ó le w ic j e g o m o ś ć n a stą p ił. Z a w sz e ten z a c n y n aród p o ls k i p a n y s w e i k r e w ich m iło w a ł, s z u k a ł ich p o w s z y s tk ic h k r a ja c h , p o k la s z to r a c h , k o ­

ś c io ła c h ; sa m w . k. m . j e s t e ś ś w ia d k ie m te g o , żeśm y g o p e r lib e ra m electio n em w y b r a li, d la te g o , ż e ś p o to ­ m e k J a g ie łłó w , d a w n y c h p a n ó w n a s z y c h . N ie m in ie k o ­ ro n a s y n a w . k . m iło ś c i; a le d w ie r z e c z y p o trzeb a p o tem u . D a j m u w . k . m . p r z y sto jn e w y c h o w a n ie , w y jm ij g o z p o d o p ie k i k o b ie t , i to n a jw ię c e j z a s z k o d z iło ś. p.

Z y g m u n to w i A u g u sto w i. D r u g a r z e c z p o tr z e b n a j e s t , a b y c u d z o z ie m c y b y li od w y c h o w a n ia k r ó le w ic a j e g o m o śc i o d d a le n i; n ie c h te n z a c n y p o to m ek w . k . m o śc i o b c y c h n a r o d ó w lu d zi s o b ie n ie sm a k u je ; lu d p o ls k i m i­

ło w a ć n iech s i ę u c z y , j u s t i t i a m c o le re , s a p ie n te s con su ­ le r e , a s s e n ta to r e s f u g e r e , a on sa m i m y z n im b ę d z ie ­ m y s z c z ę ś l i w i !

M am y i in s z e u r a z y d o w . k . m i ł o ś c i ; p o p r z y s ią g łe ś n a m k ilk a z a m k ó w n a U k r a in ie z b u d o w a ć ; n ie zb u d o ­ w a n o ż a d n e g o , z a m e k n a w e t w .K am ień cu p o d o lsk im n ie n a p r a w io n y .

u ( ć -isk i

r o p i e j (

N r ___________ f

101

Nie miałeś w. k. miłość custodiam, corporis su* mieć, tylko esc indigenis; a my widzim u w. k. m. alabartni- ków Szwedów, Niemców, Hiszpanów; i to nie miało b y ć , powinieneś nam w. k. miłość przysięgi dotrzymać.

Dla czegóż to wszystko złe? Oto że

w.

k. miłość mieć raczysz przy bokn swoim radę młodą, której się dajesz powodować. Szkoda w. k. m iłości, szkoda nas w szystkich, którzy ojczyźnie naszej dobrze życzymy.

Uraża nas także, że w. k. m. z pokojów swoich królewskich tajemne listy posyłać raczysz do innych krain; przez cudzoziemce targujesz, albo pono przędą*

je sz nas w. k. miłość! a rzeczpospolita dlatego przy­

sięgłe pieczętarze mieć chciala, aby żaden list królew­

ski bez wiadomości ich nie był pisany, ani posłany. — W ięc też od w. k. mości ludzie godni, ludzie zasłużeni, żadnego opatrzenia, żadnej nagrody za krwawe posługi sw e nie odnoszą. Stracili poddani do w. k. m. serce, samochcąc zgnbileś ich miłość. Cala godność i potęga królów polskich wspiera się na miłości ludu; łatwo w.

k. m. będzie o pieniądze, łatwo o pomnożenie, gdy pozyskasz serca poddanych; bez tego trudno co począć w naszej wolności, w której się kochamy, i bez niej żyć nie możemy. Lecz nie przeszkadza ta wolność, byś- my królów naszych nie miłowali; jakoż lubo przodko­

wie nasi śmiało prawdę panom swoim mówili, nie czy­

tamy jednak, by je jak gdzieindziej dłabili, albo kozi­

kiem k łu li! Każdy król polski na łożu swem umarł.—

Co do nas, siła mamy na w. k. m ., w czemeś nam w.

k. miłość niepraw. Nie nowinać to Polakom, gdy im królowie przysięgi nie dotrzymali, że ich wygnano z ko­

rony a obierano innych. Jeżeli więc i w. k. m. nie obaczysz s ię , ani poprawisz, nam nielza, jak idąc torem przod­

ków naszych, w. k. miłość, pana naszego miłościwego, za morze odw ieść, gdy się już sam w. k. miłość z kró­

lowania swego wyzuwać raczysz.

Miłościwy królu! dla Boga proszę c ię , obacz się, popraw się. Svecia te genuit , Polonia excepit et educa­

vit: ta Polska jest twoją matką, ta cię karmi, ta cię przyodziewa, ta cię ozdabia, miłuj j ą jak matkę swoją;

miłuj nas poddane swe, chceszli się tu z nami

zesta-102

rżeć; chceszli, abyśmy cię miłowali i szanowali jak pa­

na swego. A gdy tak uczynisz, i błogosławieństwo bos­

kie nad w. k. miłością będzie zostawało, i potomstwo jego, będzieli godne królowania, za wolną elekcyą dłu­

go Polakom panować będzie. (W zniósłszy potem ręce do nieba, rzekł~): A wy cnotliwe dusze Tarnowskich, Tęczyńskicb, Ostrorogów, jakich już dziś nie widzimy, którzyście niegdyś wiernie ojczyźnie waszej 6lużyli, a dziś w wiekuistej chwale na oblicze Boga patrzycie, uproście nam, ojczyźnie naszej, wspólne pomnożenie?

szczęścia w domu, zwycięstw nad nieprzyjacioły.

(Z N iem cew icza D z ie jó w p a n o w a n ia Z ygm u n ta I I I ^ g d z ie m o w ę t ę zam ieszczo n o z ręk o p isó w W ila n o w sk ic h ),

XXI.

SŁOWA