• Nie Znaleziono Wyników

N A Z JE Ź D Z IE W W IŚ D IC Y 1587 *).

Nie tajno zapewne waszmościom, jakich strona prze­

ciwna używała dotąd sposobów, by tę naszą rzeczpo­

spolitą ucisnąć; wiecie, z jaką wiarą, z jakiem staraniem zasłanialiśmy ją od gwałtów i sprzysiężeń ich. Poróżnie­

nie me z nimi nie poszło o mnie, lecz poszło z tego, żem za prawa, żem za znieważony pomścił się majestat Rozgłaszają oni, jak gdyby od dawna zgody zemną szukali; ach! gdyby tylko osobiste szło kończyć niesna­

sk i, jużby się dawno dłonie nasze ścisnęły; lecz bar­

dziej oni na ojczyznę godzą niżeli na mnie: jakież po­

jednania tego zakładali warunki? Oto, żebym na Ma- xymiliana zezwolił; żebym zezwolił, by to dawne i szla­

chetne królestwo polskie iść miało pod jarzmo, zbyt już przemożnego domn. Zaiste, ani ta miła ojczyzna powolności takiej oczekuje po mnie, ani j a , pamiętny na to com jej winien, pamiętny com winien sławie przodków naszych i m ojej, mogę dać się niemi zastra­

szyć i dla jakichkolwiek pogróżek lub względów wol­

ności królestwa tego pośvi ięcać. Niebaczni! gdy w domu nic począć nie mogli, udali się do postronnych, puścili wodze na wszystko, co jest niecne; gwałt i oręż rozno­

szą po domach naszych, do tego stopnia szaleni, że te wolności, za które każdy z nas umrzeć jest gotów, oni, by je w brzydką przemienić niewolę, na niebezpieczeń­

stwa narażają się. Co mówię! nie wstrzymali się nawet od tego, co jest świętem i boskiem: uwiedli legata naj­

* ) B y ła p ow ied zian a p o dokon an ej ju ż elck cy i Z y g m u n ta I I I , w ch w ili k ied y s ię szala w a ż y ła m ięd zy Z ygm u n tem a M axyznilianem»

którem u fa k ey a Z b orow sk ich to ro w a ła d rogę do tronu .

91

wyższego Chrystusa zastępcy, i z rąk jego przyjmując ciało Zbawiciela, przysięgali, że nie odstąpią zbrodniczych zamysłów swoich! W tej ślepej przeciwników naszych zaciętości cóż nam zostaje? Statek, gorliwość, chętne i wspólne wszystkich dla ojczyzny poświęcenie się. Gdy nas ciężkie obarczają trudności, gdy przemożny nieprzy­

jaciel wisi nad karkiem; jakiekolwiek były z kwarty pieniądze, co królowa jejmość dać raczyła, co szczupłe dozwoliły moje zapasy, wyczerpanem jest wszystko;

niemasz sposobów, ni dawnego utrzymać żołnierza, ni nowych spisywać zaciągów. Baczno więc zaradzajcie wcześnie, by dla niedostatku, świetna korona nasza osta­

tniego nie poniosła szwanku.

Co do mnie, nietylko majątek, lecz życie samo oddawna poświęcone jest ojczyźnie. Macie w zakładzie mej wiary lubą żonę i córę moję; jeżeli te osierocieją przez zgon mój, obiedwie waszej pieczy oddaję: dosyć one bogate będą, jeżeli zachowają nieskażoną pamięć ojca, a miłość i uprzejmość waszmościów.

fZ H ejd en B tejn a, p rzek ła d N iem cew icza , w d z ie le „ D z ie je Z y g m u n ta I I I

XVIII.

MOWA

JANA ZAMOJSKIEGO

K A N C L E R Z A I H E T M A N A W . K O R .

Siał ją otwierając założoną przez siebie akademią zamojską roku 1595.

Jestem kanclerzem, jestem najwyższym wodzem wojsk polskich; dzierżę te znakomite dostojeństwa za pomocą najwyższego, z szczodrobliwości królów i z woli

9 2

rzeczypospolitej. Jakiemi kroki dostąpiłem godności tych, pamięć następcom zostawić należy.

Skorom się przekonał, iż nic w życia bardziej po- żyteczuem, bardziej upragnionem nie jest, jak nanka i cnota; gdym się przeświadczył, że ni cnoty, ni sławy, bez umiejętności i nauki dostąpić nie można, cały po­

święciłem się nauce. Bez nauk bowiem acz mogą być niektórzy cnotliwi i światli, — gdy lud w ciemnocie, walą się królestwa, upadają mocarstwa, same dostojeństwa ciężarem się stają. Bez nauki, każda podjęta wyprawa, puszczona na los szczęścia, w samym popędzie zdarzeń kres swój i zgubę znajduje; bez niej szkodliwe rady w senacie, mylne wszystkie kroki w rządzeniu; w ciem­

notach pogrążone spółeczeństwo oddala się od godności ludzkiej i do trzody bydlęcej zbliża się. To ja zwa­

żywszy, cały poświęciłem się naukom; one to w mło­

dości były żywiołem moim, w starości słodyczą, w prze­

ciwnościach pociechą, w toczeniu bojów, w krześle se- natorskiem przewodnikiem i mistrzem, w domowem życiu zabawą, nigdy zawadą; one we dniach, w nocach, podróżach, towarzyszem najmilszym. Jeżeli więc idąc za powabem nauk wszelkicmi siłami dążyłem do zdro­

wych prawideł; jeżeli ukochanej ojczyzny mojej rozsze­

rzałem sław ę, wam wszystkim przynosiłem pożytki i sobie niejaką chwałę; jeżeli to czem jestem, winienem nauce, słuszna jest abym i was zachęcał do postępo­

wania tym torem, którym sam postępowałem.

Gdybym posiadł skarb tak bogaty, którymbym wszy­

stkich was mógł ubogacić, ubogaciłbym; lecz gdy dobre dzieci, wychowanie pożądańszem, trwalszem jest nad bogactwa, błogosławieństwa tego otwieram wam źródło w tejto założonej akademii, w której synowie wasi mądrości naukę czerpać będą. Bodajby wychodzili z niej pożyteczni Polsce obywatele! Zważywszy co jest kra­

jowi naszemu najbardziej potrzebnego, ja sam oznaczę wybór nauk, pisarzy, tryb i sposób uczenia. Nienawidzę tych nauczycieli, co nieużytecznemi, spekulacyjnemi naukami młódź zaprzątają, którzy zamiast prawdziwego oświecenia, zapędzają się w niezgłębione rozumem ludz­

kim przepaści; nie rozszerzają, ale tłumią oświatę i

9 3

prawdę. Przez nich to trwoni się napróżno młody wiek uczniów, zawodzą się oczekiwania rodziców, ojczyzny.

Tak jak rolnik starowny nie bez wyboru rzuca w ziemię nasienie, lecz i owszem wybiera je co lepsze i najwięcej obiecujące plonu; tak baczny nauczyciel po­

wierzonej sobie młodzieży te wykłada nauki, które nie powierzchowną okrasę, bez prawdziwą mądrość, cno­

tliwe prawidła, powinność w pomyślności tylko rzeczy- pospolitej szukania dobra własnego, w młodych umy­

słach na resztę życia zaszczepia.

Ty zaś, akademio zamojska, córo moja luba, ty równo dzielisz miłość mą z synem moim Tomaszem;

z równem staraniem jego i twoje początki pielęgnować ja będę; ciebie postanowiłem młodości jego przewodni­

kiem; tobie pieczę nad plemieniem mojem powierzam.

Znane mi są twoja nauka, twoje cnoty; nie opuszczaj miejsca tego i owszem trzymaj się bogów sprzyjających miejscu temu; tu, nie odstępując moich następców, uży­

wać będziesz tego, com ci przeznaczył z nabytego uczci­

wie majątku. Przykazałem, im bowiem i najświętszą zobowiązałem przysięgą, aby ci zawsze przychylnymi byli. Lubo zwykle bywa, iż późniejsze czasy trudniej - szemi są od zeszłych, ty jednak nie doznasz ubóstwa:

bo jeśli kiedy w potrzebie znajdować się będziesz, idź do skarbu m ego, i bierz co twego. Rozkazałem wnukom moim, i tym co się z nich rodzić będą, abyś zawsze zo­

stawała w używaniu tego, co ci raz przezemnie da nem było. Prosiłem ich, aby z własnych dochodów tobie nie żałowali, aby cię w potrzebie nie opuszczali.

Znałem j a , jak zgromadzenia uczone w żądaniach swoich, często z własną swą szkodą, są skromne, przeto tyle, ile mi możność dozwoliła, stałem ci się ojcem.

Bądź ty ukochanej mej ojczyzny podporą! Wezwany od Salomona Hiram, rodem z Tyru, jak pismo ś. świadczy, postawił w przysionku kościoła jerozolimskiego dwie spiżowe kolumny, z których prawą J a h in , a lewą B o o z

nazwał, i obie podobną do Silgi ozdobą uwieńczył.

Pierwszą jest w królestwie naszem akademia krakow­

sk a , podpora kościoła i rzeczypospolitej: jej bowiem upadek (czego niech nieba strzegą) przyniósłby praw

9 4

i wolności naszych zgubę. Drugą podporą czyli Booz chcę, abyś ty była, akademio moja! Gdy obiedwie cnotą skojarzone będziecie, któż przeciwko wam odważy się powstać? któż się odważy targać wasze zaszczyty?

Obi ed wie was, od wschodu do zachodu, wieńce chwały zdobić będą. Obiedwie wydając obywateli znakomitych nauką i cnotą, ileż przyczynicie się do dobra, do chwały wspólnej nam i miłej ojczyzny! Obyście w najdalsze pokolenia na zawsze słynęły!

( Z N iem cew icza P am iętn ik ów o etaroź. P o lsc e . T . I V , str. 1 1 1 ).

XIX.

MOWA

J A N A Z A M O J S K IE G O