• Nie Znaleziono Wyników

ś ró d p o lsk ie j in te lig e n c ji je s t b a rd z o d u ż o lu d zi o słabej w oli, a p rz e c z u lo n y ch n e rw a c h , lu d zi, k tó rz y c ią g le wahają się, sz u k a ją , b łą d z ą i c ie rp ią , n ie m o g ą c u s ta lić swojej lin ji ż y c ia . D la ta k ic h lu d zi je d y n e m le k a rstw e m je s t bez­

w z g lę d n e p o d d a n ie się s ta łe j re g u le życia. K a ż d y sta ć się m usi z a k o n n ik ie m sw ej w łasn ej re g u ły , z asto so w a n e j d o sw eg o usposobienia, s ta n u z d ro w ia , z a w o d u i celu, ja k i so b ie p o s ta w ił. D o u ło ż o n e j p rz e z siebie re g u ły , tr z e b a się m ożliw ie śc iśle sto so w a ć p rz e z d łu ższy p rz e c ią g czasu,, p rz y n a jm n ie j p rz e z ro k . P rz e z te n czas, ży cie w sk aże s ła b e s tro n y reguły.

P rz e m y śle ć ją tr z e b a n a now o, p o p ra w ić , u z u p e łn ić i oczyw iście w ypełnić.

P o s tę p u ją c w te n sp o só b z ro k u n a ro k , b ę d z ie m y się sta w a li coraz lepszym i, co raz d o sk o n alszy m i, c o ra z b liższy m i celu, a je d n o c z e śn ie coraz s p o k o jn ie jsz y m i i szczęśliw szym i. S z k ie le t ta k ie j re g u ły , o p a rte j n a nieoce­

n io n e j w a rto śc i d z ie łk u O . F ra n c is z k a N e u m e r „ O te o lo g ji ascetycznej p rz y sto so w a n y d o w aru n k ó w ż y c ia p ra c o w n ik ó w um ysło w y ch , czytelnikom p o d a ję . D o śc isłe g o p r z e s trz e g a n ia re g u ły trz e b a d w ó c h rz e c z y : częstego p o n a w ia n ia sw o ic h p o sta n o w ie ń i n ie u s ta n n e g o czu w a n ia n a d sw o jem i czyn­

no ściam i, ja k w ew n ętrzn e m i ta k zew n ętrzn em i, c ią g łe g o k o n tro lo w a n ia samego s ie b ie , s ta le p o w ta rz a n e g o , d o k ła d n e g o ra c h u n k u su m ien ia.

G o d z in ę w sta w a n ia ze sn u oznaczyć so b ie trz e b a w te n sp o só b , żeby o d chw ili p o d n ie s ie n ia się z łó ż k a , d o ch w ili ro z p o c z ę c ia n asz y c h z a ję ć za­

w o d o w y c h p o z o sta w a ć d w ie, a p rz y n a jm n ie j p ó łto re j g o d z in y czasu . Czas te n p o św ięc im y w y łączn ie d la s ie b ie . K u ltu ra d u c h a i k u ltu ra c ia ła b e z odro­

b in y c h o c ia ż w o ln e g o czasu n ie d a d z ą się w y p ie lę g n o w a ć . D zie ń zajmuje nam p ra c a z aw o d o w a , a w ie czó r zaw sze je s t n iep ew n y . T e a tr, o d czy t, posie­

d z en ie ja k ie ś, czy z e b ra n ie to w a rz y sk ie , w y rw ą n am zaw sze p a r ę w ieczorów w ty g o d n iu , a id zie o to , ż e b y sw o ją g o d z in k ę m ieć co d z ie n n ie . R a n o nikt n am je j n ie o d b ie rz e , a w y p o czę ty i p o k rz e p io n y snem um ysł, n a jle p ie j się n a d a je do p ra c y w e w n ętrz n ej.

101

P raw da, że ra n n e w stan ie w y m ag a p e w n e g o w ysiłku, p ew nej ofiary z samego sieb ie, ale ty lk o p o c z ą te k je s t tru d n y . P o p a ru ty g o d n ia c h u stali się dobre p rzyzw yczajenie i w staw ać b ę d ziem y z ła tw o śc ią, b e z żalu i sm utku, sami się b ęd ziem y b u d zili, n a w e t w ted y , k ie d y czas nie n ag li.

W staw ać należy p rę d k o , b e z w y leg iw an ia się, b e z o ciąg an ia , b e z w ym ó­

wek. Inaczej p o ż ą d a n y n a łó g ra n n e g o w staw an ia nie u sta li się, nie sta n ie się automatycznym. C ia ło je s t leniw ym koniem , trz e b a go n ie ra z p o d c ią ć b atem . Nie rozczulaj się n a d so b ą -— ty lu ludzi już o d d a w n a p ra c u je . Je ż e li nhw et niezbyt do b rze się czujesz, w stań, m oże to ty lk o w y b ieg len iw eg o konia.

Jeżeli po w staniu zauw ażysz, żeś n a p ra w d ę chory, m asz pod w y ższo n ą ciep ło tę, boli cię co b a rd z o , p o łó ż się. Je żeli nie, ja z d a do p ra cy , rozruszasz się.

Po obud zen iu się, choć p rz ez chw ilkę, sk iero w ać n ależy m yśl do Dawcy życia: tylu ludzi tej n ocy um arło, ty łu w sk u te k b ó ló w i c ie rp ie ń nie zmrużyło oka, ty w stajesz zdrów , w ypoczęty i rzeźki. P om yśl też, jakim chcesz być przez dzień dzisiejszy i p o n ó w d o b re p o sta n o w ien ie sw oje.

Tę p e łn ą g o d zin ę czasu, k tó rą b ęd ziem y m ieli do ro z p o rz ą d ze n ia od chwili w stania z łó żk a do z a b ra n ia się do sw ego zaw o d o w eg o zajęcia, poświęcimy n a d w ie czy n n o ści; rozm yślanie i g im n asty k ę p o k o jo w ą.

R ozm yślanie je st n a jisto tn ie jsz ą czynnością duchow ą, je st ono tern dla duszy, czem pożyw ienie d la ciała. K a ż d y człow iek rozm yśla o in teresach , 0 zarobkach, o sp ra w a c h dom ow ych i publiczn y ch , o d o g o d zen iu swym zachciankom, o p rzy jem n o ściach , czasem o w ażnych z a g a d n ie n iac h naukow ych czy m oralnych. D la tych, co d ą ż ą do szczęścia, o p a rte g o n a sp o k o ju d u c h a 1 zdrowiu ciała, te m a te m rozm yślania b ę d ą w ielk ie p ra w d y m oralne i naukow e.

Rozmyślanie nie je s t rów noznaczne ze stu d jo w an iem . C elem rozm yślania nie jest poznaw anie now ych p ra w d , lecz w yw ołanie siln eg o p o ru szen ia woli, wzruszeń m iłości i n ien aw iści w k ie ru n k u p ra w d znan y ch i uznanych. W roz­

myślaniu idzie o p o w zięciu m ocnych i sk u teczn y ch p o stan o w ień przezw ycię żenią złych sk ło n n o ści, p o zb y cie się szkodliw ych n ało g ó w , n a b y c ia p o ż ą ­ danych cnót. D o b re rozm yślanie je s t czynnością tru d n ą i d o p ó k i nie z d o b ę ­ dziemy należytej w praw y, b ę d zie m y zm uszeni z a stą p ić je przez rozm yślające czytanie, t. j. przez uw ażne p rzeżu w an ie już g o tow ych rozm yślań, w jak ie obfituje K atolicka lite ra tu ra a scety czn a. J ) o czegóż bo d ąży li św ięci, ja k nie do zw ycięstw a n a d sw ojem i sk ło n n o ściam i, n ało g a m i, ja k do n a b y c ia cnót i zmiany życia złego n a d o b re . I nie ty lk o dążyli do te g o celu, ale cel ten osiągnęli. D la te g o też w p o zo staw io n y ch p rzez nich pism ach znajdziem y najpraktyczniejsze ra d y i w skazów ki do w alki z sam ym so b ą. Ja k o p o d rę ­ czniki dla rozm yślań, n a pierw szem m iejscu p o staw iłb y m trzy, m ałe w o b ję ­ tości, lecz w ielkie w tre śc i d ziełk a , p rzetłu m aczo n e cudow ną polszczyzną przez X. J e ło w ic k ie g o : O n aśla d o w a n iu C h ry stu sa b ł. T om asza a K em pis, Walka duchow a X. S k u p o la i F ilo te ja św. F ra n c isz k a S alezego, zw łaszcza to ostatnie d ziełk o , n a jp rz y stę p n ie jsz e d la ludzi św ieckich, n a d a je się p rz ed e- wszystkiem do ta k ie g o ro zm y ślająceg o czytania. W iele b ard zo św ieckich

d z ie ł o tre ś c i filozoficzno-m oreplnej m oże słu ży ć za d o s k o n a łą p o m o c do ro zm y ślań .

P o p a r u m ie sią c a c h , czy n a w e t la ta c h , ja k n au czy m y się dobrze ro z m y śla ć w y sta rc z y p o p r z e d n ie g o w ie c z o ra w y b ra ć s o b ie o d p o w ie d n i tekst, n a jle p ie j zw iązan y siln ie jsz e m p rz e ż y c ie m u b ie g łe g o d n ia , lu b z oczeku­

ją c ą n a s tr u d n ie js z ą c h w ilą i z a ra z p o p rz e b u d z e n iu się, n ie rozpraszając u w a g i p rz e z g o d z in ę , p ó ł g o d z in y , czy c h o c ia ż k w a d ra n s , m y ślo w o obracać n ie ja k o te n te k s t n a w sz y stk ie stro n y , ro zw aży ć ja k ie w sk a z ó w k i w tym te k ś c ie się m ieszczą, w z b u d z ić w s o b ie u c z u cie z a c h w y tu i m iło ści do wyra­

żo n e j w te k ś c ie p ra w d y , o ra z n ie n a w iś c i d o p o s tę p o w a n ia przeciw nego i m o cn o p o s ta n o w ić w k a ż d y m o d p o w ie d n im w y p a d k u p o s tą p ić według u z n a n e j i p o k o c h a n e j p ra w d y . P rzy ro z m y śla n iu i c z y ta n iu rozm yślającem w y s trz e g a ć się tr z e b a fa n ta z ji, k tó r a z ro z m y śla n ia z ro b i lu źn e i bezpłodne m a rz e n ie o ra z z b y t s u b te ln e g o i o d d a lo n e g o o d te k s tu ro z u m o w a n ia . T u idzie g łó w n ie i je d y n ie o o d p o w ie d n ie p o ru s z e n ie w o li. W y n ik ie m dobrego i d łu ż e j p r a k ty k o w a n e g o ro z m y ś la n ia b ę d ą w ła sn e , czy te ż p rz y sw o jo n e so­

b ie k ró tk ie z d a n ia , z a w ie ra ją c e w s o b ie n ie ja k o czynny im p u ls. J a k dla w o jsk o w e g o , je d e n k r ó tk i w y ra z „ s łu ż b a " p o tr a f i c z ęsto p rz e rw a ć wszelkie w a h a n ie się, o c ią g a n ie , p rz e z w y c ięż y ć le n is tw o , zm ę c z e n ie , czy stra c h , tak d la c z ło w ie k a , d ą ż ą c e g o d o e ty c z n e g o id e a łu , p rz y p o m n ie n ie so b ie takiego k ró tk ie g o , a n ie je d n o k ro tn ie p rz e m y ś la n e g o i p rz e c z u te g o z d a n ia , zd o ln e jest n a ty c h m ia s t w y w o ła ć czyn p o ż ą d a n y , lu b z a h a m o w a ć b u d z ą c ą się namiętność.

P o z o s ta łą p ó ł g o d z in y , czy k w a d r a n s c z a su n a le ż y p rz e z n a cz y ć na ćw ic z e n ie m ięśn i i sta w ó w . U w ię k szo ści p ra c o w n ik ó w u m y sło w y ch tak w ie lk i i w aż n y o rg a n , ja k m ię śn ie p rz e z c a ły n ie m a l d z ie ń p o z o s ta je w sta­

n ie n ie czy n n y m . W p ły w a to fa ta ln ie n a o b ie g k rw i, n a o d d y c h a n ie , trawienie i je s t p rz y c z y n ą w ielu ch ro n ic z n y c h c ie rp ie ń i p rz e d w c z e sn e j s ta ro ś c i Syste­

m a ty czn ie te ż i c o d z ie n n ie n a le ż y p o ru s z y ć w sz y stk ie g ru p y mięśniowe, zw łaszc za m ię śn ie k la tk i p ie rs io w e j i p a s a . J a k o w z ó r m o żn a w ziąć jeden ze zn a n y c h sy ste m ó w g im n a s ty k i p o k o jo w e j — sy ste m M u lle ra , czy też sy ste m S z n e id ra , lu b te ż w y k o m b in o w a ć s o b ie sam , o d p o w ie d n i d o sił i do ro z p o rz ą d z a n e g o c zasu sz e re g ćw ic z e ń g im n a sty c z n y c h .

G im n a sty k ę p o k o jo w ą d o b rz e j e s t z a k o ń c z y ć z a b ie g ie m hydropatycz- nym , w y ta rc ie m c a łe g o c ia ła m o k r e m p rz e ś c ie ra d łe m , n a try s k ie m , a choćby u m y ciem s ię d o p a s a w zim n ej w o d z ie .

T e d w ie cz y n n o śc i — ro z m y śla n ie i g im n a sty k a , p o w in n y b y ć wykony­

w an e c o d z ie n n ie , b e z p rz e rw d o te g o s to p n ia , ż e b y się s ta ły nałogiem.

Z a n ie d b a n ie ty c h ć w icze ń o d b ije się u j e m r : e n a d u sz y i n a cie le .

II. R o zm y śla j c o d z ie n n ie , w s k u p ie i. u, z z a p a łe m . C o d z ie n n ie , nie o p u sz cza j a n i je d n e g o d n ia . J e ż e li nie m o ż e sz p o ś w ię c ić ro z m y śla n iu godziny czy p ó łg o d z in y , ro z m y ślaj c h o ć d z ie s ię ć m in u t w sk u p ie n iu , g d y ż rozmowy, h a ła sy , w sz e lk ie d y s tr a k c je u n ie m o ż liw ia ją t ę czy n n o ść, w y m a g a ją c ą spokoju.

Z z a p a łe m , t. j. w y tę ż a ją c w sz y stk ie siły d u c h a — ro z u m o w a n ie , uczu­

c ia i w o lę, ż e b y d o jś ć d o ro z u m n y ch , d o b ry c h i m o cn y ch p o s ta n o w ie ń .

1 0 3

III. Ć w icz m ięśnie przez k ró tk i czas, lecz m ocno, k ró tk o , bo d łu g ie ćwiczenia zm ęczą cię i p o z b a w ią sił do p ra c y — m ocno, z isto tn em n a tę ż e ­ niem m ięśni, g d y ż inaczej ż a d n e g o p o ży tk u nie p rzy n io są.

IV. O oznaczonej g o d zin ie z jed z śn ia d a n ie b ez p o śp ie c h u i w d o s ta ­ tecznej ilości.

Ś n ia d a n ie p ow inno by ć w y starczające co do ilości, a zw łaszcza co do wartości odżyw czej i sp o ży w an e b ez n a d m ie rn eg o p o śp iech u , ja k to się zwykle u n a s ro b i n a p rę d c e . O d w ieczo rn eg o p o siłk u do śn ia d a n ia u p ły w a zazwyczaj o koło d ziesięc iu godzin, a od śn ia d a n ia do o b iad u , co n ajm n iej pięć, a n a jczęściej sied em g o d z in ciężkiej p rac y . Ś n ia d a n ie w ięc p o w in n o istotnie p o k rz e p ić siły.

Po śn iad an iu , w d ro d z e do m iejsca p ra c y , czy studjów , d o b rze je st pomyśleć o tem , co m am y dziś do z ro b ie n ia i w ja k i sp o só b d a n ą p ra c ę najlepiej w ykonać.

V. P racu j p o rz ą d n ie , p iln ie i sp o k o jn ie. P o rz ą d n ie — k ażd a czynność powinna b y ć w y k o n an a we w łaściw ym czasie i we w łaściw y sp o só b . P rz e d e - wszystkiem sp raw y w ażne, n iezb ęd n e, p o te m p o d rz ę d n e . P ra c a n ie u p o rz ą d k o ­ wana, chao ty czn a nuży i p rz y g n ę b ia . P o rz ą d e k je s t k ró le w sk ą d ro g ą , id ą c nią, nie zm ęczysz się i nie p o b łą d z isz .

P ilnie — nie ab y się zbyć. K a ż d a sp ra w a p o w in n a b yć w y konana, d o ­ kładnie, zu p ełn ie, żeby do niej nie trz e b a b y ło w racać i p o p ra w ia ć . N ie opuszczaj się i nie o d k ła d a j n a p ó źn iej. Je d n o opuszczenie p o c ią g a za so b ą drugie, to znów n a stę p n e , zaw ikłasz się i nie n adążysz. N ie tra ć czasu, s tra ­ cony n igdy nie p o w raca. W y strz e g a j się zło d ziei czasu: g ad atliw y ch k o leg ó w i bezcelow ych czynności. Ile to czasu tra c i się c o d zien n ie n a ła żen ie z k ą ta w kąt, bezm yślne rozm ow y, czytanie n ied o rz eczn y c h k siążek , d rzem k ę i p u ste marzenia. P ra c a k a ż d e g o z n a s zah acza zaw sze o p ra c ę w ielu innych ludzi.

Nieraz d ro b n e opuszczenie, lub n ie d o k ła d n o ść może sp o w o d o w ać b a rd z o dużą szkodę.

S po k o jn ie — b e z trw o g i, b ez n iep o k o ju , b ez k w a p ie n ia się. N ie sp iesz się — zbyt p o sp ieszn a p ra c a nie d a n ig d y d o b ry c h w yników . Z aw sze rów no

— jak przy ch o d zen iu po g ó ra c h . Je ż e li w p rz e c ią g u stosunkow o k ró tk ie g o czasu m asz do z a łatw ie n ia dużo sp raw , o bsłużyć dużo ludzi, często n ie c ie r­

pliwych i niegrzecznych, nie trw ó ż się : Z ałatw iaj je d n ą sp raw ę p o d ru g ie j, spokojnie, nie d e n e rw u ją c się i zobaczysz, że d a le k o p ręd zej skończysz, niż ci się narazie zdaw ało. W ta k ic h ro d z a ja c h zajęć, m ilczenie je st d o sk o n ały m sprzym ierzeńcem p ra c y . W eź so b ie za za sa d ę , że to co musi b y ć b e z w a ru n ­ kowo zrobione, a m oże b y ć zro b io n e dziś, z ró b dziś, zaoszczędzisz so b ie w ten sp o só b dużo czasu i d użo zm artw ień. N ie b ie rz n a sie b ie za dużo obow iązków : nic ta k n ie w y czerp u je człow ieka, ja k n a d m ia r i z b y tn ia ró żn o ­ rodność zajęć. Je ż eli p ra c a tw o ja w y m aga w ielkiego nam ysłu i sk u p ien ia, unikaj w szystkiego co cię ro zp ró szy ć m oże, p o sta ra j się o sam o tn o ść i ciszę.

N iektóre ro d z a je p ra c y w y m ag ają d o k ła d n e g o p rz y g o to w a n ia so b ie w ielu

n a p o z ó r d ro b n y c h rzeczy jeszcze p rz e d p rz y stą p ie n ie m d o w ła śc iw e g o wyko­

n an ia. N ie z a n ie d b u j ty c h d ro b n o ste k , g d y ż o d n ich w y n ik całej p ra c y zależy, P ra c u j ro z są d n ie , szanuj zd ro w ie , lecz nie rozc zu laj się zb y tn io n a d sobą, nie zw raca j n a d m ie rn ie u w a g i n a d ro b n e n ie d y sp o z y c je , zm ęczen ie i t. p.

N a jg ło śn ie j sk a rż ą się na zm ęczenie ci, co n a jw ięc ej p ró ż n u ją K to chce żyć d łu g o i z ro b ić coś w życiu, m usi b y ć tw a rd y m d la sie b ie . Przebiegnij m y ślą ży cio ry sy w ie lk ic h p ra c o w n ik ó w lu d z k o śc i. N ie o sz c zęd zali siebie, a w ięk szo ść z n ich d o ż y ła p ó ź n e g o w iek u -— P la to n , A ry s to te le s , Kant, G o e te , W ik to r H u g o , D arw in , P a s te u r, K och, S ien k iew icz i w ielu, bardzo w ielu inn y ch żyli po sie d e m d z ie sią t i w ięcej lat.

S p ó jrz z re sz tą n a w ielu zn an y ch ci, w y b itn y c h p ro fe so ró w , lekarzy, u rzęd n ik ó w , inżynierów , p ra c u ją dużo, a czu ją się d o b rz e i n ie wyrzekają n a znu żen ie. M ęczy p ra c a n ie sy ste m aty cz n a i m arn a. C z ę ste zab aw y , nocne h u lan k i, p ija ty k i, n a d u ż y c ia p łc io w e , b a rd z ie j n iszc zą zd ro w ie i w ięcej zabie­

ra ją o fiar, niż n ajcięższa i n a jo d p o w ie d z ia ln ie jsz a p ra c a .

T y ch sam ych za sa d , co w p ra c y zaw o d o w e j, n a leży się trz y m a ć w pro­

w a d zen iu stu d jó w u n iw e rsy te c k ic h . P ra c ę n a u k o w ą trz e b a so b ie uporządkow ać.

N ie b ra ć za dużo p rz e d m io tó w n araz, w yznaczyć so b ie sta łe g o d z in y n a każ­

d y p rz e d m io t, ty ch g o d zin trzy m ać się ja k n a jśc iśle j, nie p o z w a la ją c sobie n a o p u szczen ie i zm iany.

M ózg ta k sam o u le g a p rzy zw y czajen iu , ja k ż o łą d e k m ięśnie, lu b skóra.

T a k ja k w zw y k ły ch g o d z in a c h o b ia d o w y c h o d czu w am y n a jw ię k sz y a p e ty t, tak też, je ż e li n a b ę d z ie m y już n a ło g u p ra c y um y sło w ej w p e w n y c h sta ły c h godzi­

n ach , w ty c h w łaśn ie g o d z in a c h b ę d z ie n am się n a jle p ie j i n a jła tw ie j pracow ało.

T e n sy stem aty czn y p rzy p ły w e n e rg ji um y sło w ej, tw ó rc z e j w godzinach, w k tó ry c h p rzy w y k liśm y p ra c o w a ć , stw ierd zo n y je s t p rzez dośw iadczenie b a rd z o w ielu u czo n y ch i p isarz y .

Z n a n a je s t w szystkim p e d a n ty c z n a sy stem a ty czn o ść p ra c y K a n ta , Darw ina, D u m asó w o jc a i syna, E m ila Zoli i w ielu in nych. K ażd y z ty c h wielkich lu d zi w y ro b ił so b ie p e w ie n o k reślo n y , s ta ły system p ra c y i trz y m a ł go się p rz e z c a łe życie. Syn W ik to ra H u g o p isze o sw ym ojcu, że te n w ielk i poeta p ro w a d z ił ta k sy ste m aty c zn y try b życia, ja k ja k i z a k o n n ik i p is a ł zawsze w ran n y c h g o d z in a c h , zara z p o o b u d z e n iu się. I je ż e li czasem przeszkodziło m u coś w ra n n e j p ra c y , o in n ej p o rze tru d n o m u ju ż b y ło p isa ć , n ie przycho­

d ziło n a tc h n ie n ie . N a p ierw szy rz u t o k a w y d a je się to n ie p raw d o p o d o b n em , lecz p o d o b n e sp o strz e ż e n ie p o ro b iło w ielu p o e tó w i p o w ie śc io p isa rz y .

N a tc h n ie n ie p o d le g a te ż p ra w u u n o rm o w an eg o n a ło g ie m przypływ u i o d p ły w u . S tu d jo w a ć tr z e b a p iln ie . C o in n e g o je s t sie d z ie ć n a d k sią ż k ą , co in n eg o uczyć się. W a rto ś c i d o b re g o p rz y g o to w a n ia te o re ty c z n e g o ocenimy w łaściw ie d o p ie ro w te d y , k ie d y się za b ie rz em y d o p ra k ty c z n e j pracy, a k ie d y n a m a c a ln ie o d c zu w an y ch b ra k ó w n ie b ęd ziem y m ieli m ożności i cza­

su u zu p ełn ić. T e cztery, czy p ię ć la t stu d jó w , to czas w y jątk o w y , to królew ­ sk i d a r, k o rzy sta j z k a ż d e g o d n ia.

1 0 5

VI. P o ukończonej p racy , w ra c a ją c do dom u, z astan ó w się p o k ró tc e nad u b ie g łą p o ło w ą d n ia, p rz e b ie g n ij m yślą m oralne p o tk n ię c ia się, u ch y le­

nia od swej reg u ły , w zbudź w so b ie żal za p o p e łn io n e b łę d y , z a p a ł do p o ­ nownych u siło w ań i n a d z ie ję zw y cięstw a n a d sw ą słab o ścią.

VII. O oznaczonej g o d zin ie zjedz o b iad , zdrow o, u m iarkow anie, estetycznie.

Z drow o, u n ik a ją c ty ch p o tra w i n ap o jó w , k tó re szk o d zą zdrow iu. P rze- dewszystkiem nie pij w ódki. A lk o h o l je s t szkodliw y bezw arunkow o i jeżeli narazie, zw łaszcza w m łodości, te g o nie odczuw asz, p rzy p o m n i ci się n ap ew n o między czterdziestym , a p ięćd z iesią ty m rokiem życia.

P o p atrz n a tow arzyszów p racy , zn ajd u jący ch się w tym w łaśnie w ieku, posłuchaj, jak n a rz e k a ją, ja k się leczą, a m oże b ęd ziesz m ądrzejszy, niż b yli oni za m łodu.

Nie je d z zb y t w iele m ięsa, un ik aj p o tra w ciężkich, tłu sty ch , złożonych, ostrych p rzy p raw i sosów . N ajzd ro w sze są p o traw y p ro ste , św ieżo p rz y rz ą ­ dzone. Je d z w ięcej jarzy n i ow oców . Jem y nie d la d o g o d z e n ia p o d n ie b ie n iu lecz dla n a b y c ia sił i zdrow ia. C horzy m uszą ściśle odżyw iać się w ed łu g diety, zaleconej przez z a u fa n e g o lek arza.

Jedz u m iarkow anie, ta k , żebyś w sta ją c od stołu czuł się lekkim , żebyś mógł jeszcze zjeść cokolw iek. K to sądzi, że się n a ja d ł d o p ie ro w tenczas, kiedy się niem al ruszać nie m oże, ten k arm i choroby, nie sieb ie. O b ż a rstw o szkodzi zdrow iu, sk ra c a życie, p rz y b liża śm ierć, o g łu p ia i czyni człow ieka niezdolnym do w yższych w zlotów . B ądź w strzem ięźliw ym , a łatw iej poham u­

jesz ciało i u sp o so b isz się do odczuw ania ra d o śc i w yższych, jak ie d a je d ą ­ żenie do p raw dy, p ię k n a i d o sk o n a ło śc i.

Jedz e stety czn ie, nie sp iesz się przy jed zen iu , nie po żeraj i nie sm a­

kuj zanadto, ale te ż nie w y b red zaj i nie grym aś. P rz estrzeg aj p rzep isó w eleganckiego zach o w an ia się przy sto le, żeby nie sp ra w ia ć p rzy k ro ści w sp ó ł­

biesiadnikom. J e d z ą c w to w arzy stw ie rodziny czy znajom ych p rz e p la ta j p o ­ siłek lekką i m iłą rozm ow ą. W czasie je d z e n ia nie czytaj, n aw et k ied y jesz samotnie. P o o b ie d zie d o b rz e je s t w ypić filiżankę czarnej kaw y, lub k ie li­

szek wina, zw łaszcza, jeżeli -się p rz e d o b ia d e m ciężko p raco w ało . C o do tytoniu, to nie u le g a w ątp liw o ści, że le p ie j je s t nie p a lić zu p ełn ie n ik o ty n a jest jednak tru c iz n ą i p om ału zatru w a organizm . W każdym ra zie należy przynajmniej o g ran iczy ć czas p a le n ia i ilo ść w y p alan y ch codziennie p a p iero só w czy cygar. N ie trz e b a p a lić p rz e d śn iad an iem , w nocy po położeniu się do łóżka oraz w czasie g o d zin p racy .

VIII. P o o b ie d zie o d p o cz n ij. L udzie sła b i, anem iczni, a zw łaszcza za­

grożeni g ru źlicą p o w in n i po o b ied z ie p o le ż e ć g o d z in ę lub dw ie. N ato m iast ludzie o leniw em tra w ien iu , sk ło n n i do otyłości, oraz a rtre ty c y pow inni p rzejść się wolno i n iezb y t d a le k o , rzym skie ty sią c kroków .

B ardzo w ielu zaw odow ców m usi po o b ied z ie jeszcze p a rę g o d zin p rz e ­ pracować. S ta ra ć się je d n a k trz e b a , żeby p rz e d w ieczorem w y k ro ić jeszcze

z g o d z in ę czasu na p rz e c h a d z k ę , n a d a n ie m ożności p łu co m o d e tc h n ą ć czy- stem św ieżem p o w ietrzem , a zm ęczonym oczom sp o jrz e ć w d a l n a zieloność p ó l i lasów . Jeszcze zd ro w iej je s t p rz e je c h a ć się kon n o , z a g ra ć w tennisa, czy p iłk ę n o żną, p o śliz g a ć się, czy p o w io sło w ać. P o d tym w zględem , jak z re sz tą i p o d w ielo m a innem i, Z a c h o d n ia E u ro p a w y p rz e d z iła n as bardzo.

U n as, p o z a m ło d zieżą, n ik t p ra w ie żad n y ch s p o rtó w nie u p ra w ia .

W k ażd y m in te lig e n c k im zaw o d zie trz e b a u z u p e łn ia ć i p o g łę b ia ć swoje w iad o m o ści p rzez czy tan ie p ism i k sią ż e k fach o w y ch . K to n ie czyta, cofa się.

C o d z ie n n ie w ięc, ch o ć p ó ł g o d z in y p rz e d k o la c ją , lu b p rz e d p o ło żen iem się sp a ć , p rz ezn a czy ć trz e b a n a c zy ta n ie s p e c ja ln e . P rz e z p ó ł g o d z in y niewiele s ię p rz e c z y ta, ale i to n iew ie le, p o w ta rz a n e z d n ia n a d zień , z m iesiąca na m iesiąc p o zw o li nam iść z p rą d e m w iedzy.

IX. C zy taj co d zien n ie, u w ażn ie. C o d z ie n n ie jesz, co d zien n ie czytaj. Nie d o p u sz c z a j do dłu ższy ch p rz e rw w czy tan iu . C h o ć p ię ć m inut, je ż e li danego d n ia d łu żej n ie m asz czasu, ale co d zien n ie. M ałe, lecz co d z ie n n e oszczędno­

ści tw o rz ą po la ta c h znaczne k a p ita ły . U w ażn ie, n ie u tu czy się, k to łyka, a nie p rz e ż u w a p o k arm u . L ep iej n iew iele, a d o b rz e , n iż dużo, lecz a b y zbyć.

W ie c z ó r p o w in ie n b y ć p o św ięco n y w yłączn ie ro d zin ie, a o d czasu do czasu p rzy jem n o ścio m św iato w y m . C zęsto z p o w o d u z a ję ć zaw o d o w y ch , ojciec ro d zin y m ało o b cu je z żo n ą i d ziećm i, rz a d k o z nim i rozm aw ia, n ie zna ich m yśli, ich p ra g n ie ń i ich m arzeń. S tą d ro zlu źn ien ie w ięzów ro d zin n y ch , ob­

cość, n ie je d n o lito ść , zan ik p ra w d z iw e j, z d o ln ej d o o fia r i p o św ię c e ń miłości.

cość, n ie je d n o lito ść , zan ik p ra w d z iw e j, z d o ln ej d o o fia r i p o św ię c e ń miłości.

Powiązane dokumenty