Dział VI obejmuje oznaki godności wojskowych i cywilnych
2) Jakie mają wiadomości o miejscu odkrycia lub pierwo
tnym pochodzeniu tych przedmiotów, o przywiązanćm do nich podaniu i dawności czasu, od którego znajdują się na teraźniej- szśm miejscu, a mianowicie w rękach dzisiejszego posiadacza.
Pełni otuchy, że nas oczekiwania nasze nie zawiodą, po
damy osobnem obwieszczeniem wiadomość o dniu rzeczywistego otwarcia wystawy.
W e L w ow ie, d n ia 28 lirto p a d a 1SC0 r.
D o reda kcyi B iblioteki Wnrszawslciój.
Ze Żmudzi.
Kiedy ulewne deszcze przeszkadzały nam krzątać się około zbioru oziminy, gwałtowne wichry zdzierały nam dachy, a wróble z młodćm pokoleniem swojćm wyjadały w polu pszenicę; dla rozpędzenia więc złego humoru, postanowiłem odwiedzić towa
rzysza lat szkolnych niedaleko Kroż mieszkającego, aby z nim wspomnieniami młodości, troskom starości ulżyć, niemnićj za
sięgnąć zdania jego, jako człowieka postępowego, coby tćż sądził o naszych zbożowych osieciach (suszarniach), które tyle nam pożerają drzewa, których inne kraje Europy nie znają, z których nawet bracia Litwini i Koroniarze słusznie się śmieją, zarzucając nam, że mąka z ziarna suszonego nigdy nie odpowiada w białości mące z ziarna syromłotnego; że z osieci wychodzi słoma na karm bydła przejęta dymem i pozbawiona wszelkich' soków pożywnych;
że położenie nasze geograficzne w blizkości miast portowych
K O R I i E S P O N D E N C Y E . 173 ułatwiając prędkie zbycie zboża, skracałoby nam czas i pracę w jego szuflowaniu, gdybyśmy się osieci wyrzec chcieli; że ule
gamy bardzo częstym przypadkom ogniowym, pochodzącym z osie
ci, które nietylko swoją budowlę, lecz niekiedy i cały dobytek gospodarski oddają na pastwę płom ieniom; że pozbywszy się (dzięki Bogu!) gorzelni, które lud nasz rozpajały, a lasy straszli
wie niszczyły, winniśmy szczerze pomyśleć o pozbyciu się i osieci, tego drugiego tyrana lasów, których coraz mniej u nas widzieć się daje; a gdy już w drugićj połowie XVIII wieku, Antoni Tyzen- hauz podskarbi lit. genialny w owym czasie gospodarz, stawiać klucze czyli folwarki w dobrach przez króla sobie powierzonych, (1765 r.) wznosił w nich tylko tak zwane gumna jałowe do syro- młotu przeznaczone, więc o szkodliwości osieci już był przeko
nany, lubo Żmudź miała jeszcze wówczas gęste lasy mieszczące w sobie tyle grubego zwierza, że aż na tarczy swojćj herbownej nosiła niedźwiedzia, a dziś ze względu zmalałych lasów, zaledwie zając lub wiewiórka mogłyby to godło właściwie zastąpić. A cho
ciaż od owego dzielnego pomysłu Tyzenhauza lat 95 minęło, jednak i przy coraz dotkliwszym braku lasów, trzymamy się dotąd osieci. Pogrążony w tych uwagach, nie dostrzegłem, jak z drogi pocztowej zjechałem na wioskową, aż nim powóz przebywając kamieniste jamy, zaczął dotkliwie tłuc boki moje, a przez to myśl mimowolną nastręczył, w jak opłakanym stanie zostają u nas pomniejsze drogi! Corocznćj poprawy dróg pocztowych i większych komunikacyjnych przestrzega pilnie ziemska polieya, lecz na drogi od dworu ziemiańskiego jednego do drugiego, od jednej wsi do drugićj nikt najmniejszej nie zwraca uwagi, i te w takim jeszcze są stanie, w jakim były za czasów Kriwe-Kri- wejtów; a lubo dla oznaczenia niegodziwości dróg takich, mamy jeszcze na Żmudzi parafie, według przechowującego się miej
scowego podania terendulkowemizwane, t. j., że nie inaczćj jeździć w nich można, jak terendulką (* ) , jednak w tychże7 parafiach wszyscy prawie ziemianie, dzięki cywilizacyi, jeżdżą dziś nic ina- Cz<y> jak w czworokonnych resorowych powozach, nie mając na VVzględzie: ile im corocznie poprawa kół i resorów, ile konował lla leczenie pokaleczonych koni przyczyniają kosztu , ile konie ljrzyprzążkowe po bokach ważkiej dróżyny wytratują zboża, 1 L ®ię łąk wydepce na omijanie jam i wybojów na tćjże dróżce
. . (* ) Terendulką w yraz prow incyonalny żm udzki, oznacza m ały w ózek
° ° J ow y n a je d n e g o , a czasem z dyszlem n a p a rę koni.
174 K U R R E S P O N D K N C Y E .
będących, ile się wozów połamie przy transporcie produktów na targi. Gdyby więc te wszystkie straty chcieli porównać z ko
sztem na sporządzenie dróg dobrych, zaiste ten ostatni(okazałby się nierównie mniejszym od strat z własnej naszćj opieszałości pochodzących. Cóż powiedzieć o mostach!? te zupełnie do dróg zastosowane: bo rowki mniejsze chróstem albo stosem kamieni zawralone, na rowach zaś szerszych lub ruczajach widzimy mosty złożone z drewna rozmaitego kształtu i długości, do spodnich belek nieprzybitego, po którćm jak po klawiszach przebywać wypada, jednćm słowem: godnie podtrzymujemy sławę dawnego przysłowia o polskim motcie.
Gdy tak układam w myśli programat mojej narady z kolegą szkolnym, stawa mój powóz przed domem jego: spotyka mnie uprzejmy gospodarz w sieni: przeze drzwi zostawione otworem, postrzegam zebranych osób kilka z sąsiedztwa, a na środku pokoju tryumwirat z nad Krożenty za okrągłym stołem, na któ
rym mnóstwo rozłożonych gazet. Sądziłem, że się toczy rozmowa 0 teraźniejszych wypadkach włoskich lub syryjskich, o Garibal
dim, lub 'Druzach; pokazało się jednak, że przedmiot był wcale inny, lecz niemnićj ważny: słuchali bowiem wszyscy jakiegoś głośnego wykładu najstarszego wiekiem tryumwira.
Po wejściu mojćni do pokoju i wzajemnych powitaniach;
poważny tryumwir tak dalćj rzecz swą prowadził. „Zgadzam się na to, że gazeta Kuryera Wileńskiego pod nową redakcyą jest udatniejszśj powierzchowności i przynosi smaczniejszą strawę umysłową; szkoda tylko, że nie codziennie wychodzi. Gdy jednak większa część między nami trzyma się jeszcze Gazety Warszaw- skićj, niech mi wolno będzie parę o nićj uczynić uwag. Nie ga n ię, owszem pochwalam wydobywanie z zapomnienia dawnych wyra
zów dźwięcznćj mowy naszćj, któremi się silniej do duszy i serca przemawia, niżeli wyrazem z cudzoziemskiej mowy przybranym;
wypadałoby jednak kłaść ten wyraz we właściwem jego znacze
niu i na swojćm miejscu, nie zaś przyczepiać go tam, gdzie on nietylko znaczenie swe traci, lecz staje się zbytecznym i myśl zaciemnia. Chcę tu mówić o owćm li, które od niejakiego czasu pojawiło się u niektóiych powieścio-pisarzów naszych, a co gorsza 1 w Gazecie Warszawskićj, przodkującćj zawsze dziennikarstwu naszemu; pojawiło się zaś nie we właściwem, wiekami uświęconćm znaczeniu swojćm, lecz bez żadnego znaczenia, jakby kokardka przyczepiona na czele przysłówka tylko. Dawni i późniejsi pisarze polscy nie kaleczący ojczystej mowy, nigdy inaczćj nie używali
K O R R E S P O N D E N C Y E . 1 7 5
przysłówka l i , jak zamiast przysłówka czy, z tą, tylko różnicą, że przysłówek czy, kładł się przed słowem, a przysłówek li, po słow ie; np. będziesz-li, pójdziesz-li, zamiast: czy będziesz, czy p ó j
dziesz; w tćj chwili z pomiędzy wielu przychodzi mnie tylko na pamięć Feliński, który w przekładzie „Ziemianina Delila” mówi:
„Bezpiecznićj-li zdać życie wśród naglącćj trwogi”? tu użyte li, zamiast czy, bardzo właściwie i na swojem miejscu. Lecz przed parą laty przyszło mi sie spotkać w Gazecie Warszawskiej (r. 1858 N. 77) wyrazy następne... „w dotychczasowych artykułach miał na widoku li tylko poprawę wad i karcenie błędów ludności żydowskiej”; tu się bez li wybornie obejść mogło, i jasność wy- słowionćj myśli, po wyrzuceniu li wcaleby nic ucierpiała. Gdyby zaś w powyższym peryodzie nie zmieniając szyku wyrazów, brać li w prawdziwćm jego znaczeniu, tojest, zamiast czy, myśl takby się zagmatwała,' że ją pojąć byłoby niepodobna. Mniemałem, że czas przyprowadzi do upamiętania tych, którzy tak niewła
ściwe miejsce dla przysłówka li obrali i zechcą go w prawdziwćm używać znaczeniu; lecz nadzieja mnie zawiodła, bo już w pićr- wszym numerze Gazety Warszawskićj bieżącego roku, czytam wyrazy: „Dla porządku uprasza redalccya prenumeratorów, aby opłatę raczyli doręczać li tylko osobie kwitem redakcyi opatrzo- nćj”. A że zły przykład prędzćj się udziela niż dobry, widzimy już i w Tygodniku Illustrowanym figurujące li iylko ( N . 7 i 10 r. 1 8 5 9). Co gorsza, odezwał się p. Pikuz (jeden z przybyłych także jak i ja gości), że i w Suwałkach zaczęto li tylko używać i przeczytał w numerze 143 Gazety W arsz. wyrazy następne: „Zgło
szenia się li-tylko frankowe przyjmujemy. Suwałki 18 (30) maja 18G0 r.” Prezes tryumwiratu spojrzawszy na te 'wyrazy, tak dalćj rzecz swą prowadził: „kiedy więc nietylko w Warszawie, lecz już i w Suwałkach, t. j., w naszym dawniejszym trakcie Zapuszczań- skim kładą li przed przysłówkiem tylko i te dwa wyrazy łączą na
wet spójnikiem, aby się li od dodanego towarzysza odczepić nie mogło, lękać się wypada, aby i do nas ten rodzaj pisowni nie do
szedł. Nim jednak otworzę myśl moją co do środków, jakie Vv tym niebezpiecznym razie obrać wypada, zwrócić winienem Uvvagę waszą ziomkowie, i na drugą równie ważną okoliczność.
Oto szanowna nasza Gazeta Warszawska coraz obficićj za- ffyna się napełniać m akaronizm am i (tu wziąwszy w ięk ę kilka J ‘J numerów, czytał głosem donośnym): z numeru 90, roku biezą- c.y ° ' slr- >5, „bez reklam i kunsztownych środków , „handel cleta- iczny szkodzi godności Domu rolników płockich’, „aby kundm ani
17G K O R R E S P O N D E N C Y E .
uczciwie obsłużonemi byli”. ( N . 9 2 , str. 5 ) „skoro obowiązki ich z przekonaniem w konflikt wejdą”, „bardzo m alapropos wypadają tu wszelkie deklamacye o braterstwie”. ( N .9 4 , str. 42). „Niemnićj ważnym dla drogi tej fra ch tem będzie wapno”. (N . 94, str. 7).
„Ona pozuje i spogląda”. (N . 155, sir. ,?)! „Oko spocząć mogło na niejednym m ajstersztyku" (N .1 5 4 , str. 5 ) „kompetentny badacz”.
Mógłbym jeszcze krocie takich przywieźć przykładów, lecz i sie
bie i was mordować tćm nie chcę. Raczcie jednak otwarcie wyznać, czyście zrozuinieli te wyrazy, jakie podniesionym głosem odczytałem?” Po chwili ogólnego milczenia odezwał sig z obecnych p. Zadwid: „Możeby zrozumiał ten, kto zna jgzyki francuzki i niemiecki”. A że ja nie jestem takim lingwistą, odrzekł sgdziwy tryumwir, a chciałbym jednak rozumieć Gazetg Warszawską i dla tego ją prenumerujg, abym prócz wiadomości politycznych mógł z nićj nabyć i pożytecznćj w życiu spolecznćm wiedzy, musiałem wigc aż o trzy mile jeździć do przyjaciela, którego syn niedawno przybył z dorpackiego uniwersytetu, aby mnie powyższe wyrazy wytłumaczył i wróciłem lubo przemoczony deszczem, jednak z wiedzą ta k ą , jaką mnie młody kawaler nie bez pomocy kilku słowników udzielił, mianowicie: że reklam a znaczy „upomnienie sig”; detaliczny znaczy „drobnostkowy”; kundm an zwał sig w da- wnćj polszczyznie „znajomek”; konflikt znaczy „starcie sig, spór, kłótnia, usterk”; m ai A propos znaczy „nie wczas”; fr a c h t znaczy
„ładunek”; pozuje znaczy „stawa, ustawia sig”; m ajstersztyk znaczy
„dzieło mistrzowskie, czyli arcydzieło”; kompetentny znaczy „wła
ściwy”. Kiedy wigc w ojczystym jgzyku mamy te wszystkie wy
razy jasno rzecz malujące, na cóż go kaleczyć wyrazami obcej mowy? Jeśli to czynią przez próżność i chgć popisywania sig przed publicznością posiadaniem obcych jgzyków, to stokroć le- pićj uczynią, jeśli w tychże obcych jgzykach zechcą wiedzg swoją udzielać czytającćj publiczności, aniżeli z mowy ojczystćj robić mowg obcą. Dosyć już 0 0 . Jezuici pigkną niegdyś mowg naszą napuszyli wyrazami łacińskiemi, których ani czasy Stanisława Augusta, ani późniejsze Towarzystwo przyjaciół nauk do szczgtu wytgpić nie zdołały; mamyż płochością lub niecnym przykładem Jezuitów powodowani, piórem świętokradzkićm zaszczepiać we własną mowg francuzczyzng i niemczyznę!? a gdy język angielski wchodzi u nas w modę, kto zdoła zaręczyć, że za lat kilka wy
razami Albionu nie upstrokacą mowy naszej? Literatura szwedzka tćż nie na ostatnim dziś stoi stopniu: może niezadługo pisarze nasi z nią się oswoiwszy, zechcą wyrazami skandynawskiemi
K O R R E S P O N D E N C Y E . 177 mowę naszą najeżyć; a tak nie schodząc z przyjętego raz toru, zostawią następnym pokoleniom już nie język polski, lecz mowę robotników wieży babilońskiej.” Tu śmiech ogólny przerwał głos tryumwira, który po chwili milczenia tak rzecz swoją kończył:
„Pochlebiam sobie, że śmiech wasz nie pochodził z wniosków, jakie tworzyłenj o smutnych następstwach mowy naszej ojczystćj, bo wnioski te "zdają się być nader naturalne; Jecz śmiech wasz odnosił się zapewne do makaronizmów, przeciwko którym wszyst- kiemi siłami walczyć powinniśmy: w tym przeto celu podaję pod rozwagę współkolegów tryumwiratu i zgromadzonych tu ziomków projekt taki: 1) ustanowić nad graniczną rzeką naszą Niewiażą ścisłą kwarantannę i wszelkie tak drukowane . jak pisane li-tylko w nićj zatrzymywać; 2) dzisiejszą rozprawę zapisać do protokułu posiedzeń naszych i zakomunikować w całein jćj brzmieniu re- dakcyi Gazety Warszawskiej z najuprzejmiejszą do nićj prośbą:
a) aby zostając u źródła literatury ojczystćj objaśnić nam raczyła, na jakićj osnowie zmienione zostało znaczenie przysłówka li i do niego przyczepiony przysłówek tylko? niemniej, co te dwa przysłówki z sobą sprzężone znaczyć mają? Jeżeli szanowna redakcya zechce nam to dowodnie objaśnić, w takim razie chętnie odstąpimy naszego zarzutu, zniesiemy kwarantannę na li-tylko ustanowioną, przyjmiemy li-tyllćo do ustnej i pisanćj mowy naszćj i z pokorą chrześciańską powtórzymy przysłowie przodków na
szych: „pobłądzić jest rzeczą ludzką, a poprawić się anielską”.
b) Na zasadzie tegoż przysłowia, równie uprzejmie prosić re- dakcyą, aby odtąd nietylko sama w gazecie swojćj odrzekła się m akaronizm ów, lecz przeważnym wpływem swoim usiłowała wy- módz na dziennikarstwie krajowćm, aby wyrazami cudzoziem- skiemi nie kaleczyło czystości mowy ojczystćj, która najdroższą jest dla nas puścizną.” Przy domówieniu tych słów całe kółko zebranych osób zawołało potrzykroć zgoda! zgoda! zgoda! a tryum- wirat zwracając się ku mnie zobowiązał mnie, abym jako naj
bliżej mieszkający stacyi pocztowćj, przyjmującej korrespouden-
°ye, chciał tę pogadankę przesłać do redakcyi Biblioteki War
szawskiej, co t6ż chętnie spełniam.
Z ie m ia n in * nad, Dubiny.
T o m I . N i 1861.