Przemowa J[ego]m[ości] Pana Jerzego Ossolińskiego, podstol[ego]
koron[nego] na pogrzebie Ks[iędza] biskupa krak[owskiego] Szysz- kowskie[go] die 23 M a i
i Dopłacił w ielki biskup na placu świata widomym długu ostatniego. Odebrała wprzód Ojczyzna powinną sobie w k il
kadziesiąt lat, w ustawicznych, usilnych, odważnych posłu
gach miłość. Wzięła familia starożytnych Ostojczyków wskrze- 5 szoną jego zasługami sławę i ozdobę. Oddał przyjaźni sowitą dobroczynność, klasztorom i szpitalom rzadko słychaną szczo
drobliwość. M a wyswobodzonych tak wiele kościołów z rąk he
retyckich katedra, m ają patrona święte kości polskiego dawno należący splendor. W zięło niedawno niebo ozdobną świętych
10 cnót klejnotami duszę. Wrócił na ostatek ziemi to, co samo jej był powinien w niewieczną posesyją. Tak wiele wydawszy, nie gołotą jednak z tego świata schodzi, ani o jednej egipskiego ty
rana koszuli. Bierze skarby zasług u Boga i u ludzi nieosza- cowane, zostawuje na długach długie w sercach ludzkich pa- i5 miątki swojej regestra.
Odpuszcza nadto oczom naszym powinne łzy i żal śmierci jego należący, głośno z grobowca tego ozywając się i ostatnią ostatnim głosem władzy pasterskiej kończąc powagę, tak
roz-kazuje: „Nemo me lacrimis decoret, nec funera fletu faxit. Ci się
20 cudzymi niech okupują łzami, którzy albo straconego marnie czasu długów inaczej wypłacić nie mogą, abo w daleką drogę dostatecznej nie przygotowali prowizyjej. Jam wiek mój w rę
kach moich tak piastował, takem się z nim sollicite m iarko
wał, że mi go i jedna minuta daremnym nie upłynęła próżno- 25 waniem. Takem go trawił, żebym z ciała śmiertelnego, z nie
wczesnej wyszedszy gospody, nie tylko w daleką peregryna- cyją co wziąć, ale i w ojczyźnie prawdziwej pewne mógł sobie sposobić dziedzictwo. Nie płaczu tedy ani lamentów, raczej win
szowania potrzebuję. Po tak długiej bowiem a ciężkiej świata 30 tego robocie przyjął mnie w ielki a wieczny pokój. Już więcej bogactwa nie pragnę, ubóstwa się nie boję, rozkoszy śmiertel
nych serca pałających, nie czuję, cudzemu szczęściu nie za
zdroszczę, ze swoim przed zawisną inwidyją nie uciekam, ani się złośliwych języków, cudze sprawy przewrotnie szacujących, 35 lękam. N ie patrzę na żadną publiczną ani prywatną domu mego klęskę w przykrym pieczołowaniu o to, co by z czego być mogło. Tam stoję, skąd mię nic spędzić, nic wystraszyć nie może. Żyłem bez nagany, służyłem Ojczyźnie bez winy, radzi
łem panu bez presumptiej i pochlebstwa, rządziłem kościół mój 40 w sprawiedliwości, siedziałem w senacie polskim w starożyt
nej prostocie. Um arłem w doskonałym wieku rozrodzonego domu, zasług u nieba i ziemi dojźrałości” . Ten ostatni głos pa
sterza naszego, to rozkazanie.
A le odpuść, w ielki biskupie, nie wykroczym y przeciw roz- 45 kazaniu twemu po śmierci, którego za żywota świątobliwie ważna u nas była wola, chociaże i żałować, i płakać będzie
my. Nie zelżą cię łzy nasze, nie twoje bowiem opłakujemy nie
dostatki, wiedząc, żeś szczęśliwie żył, szczęśliwie dokonał, ale na nasze i Ojczyzny naszej narzekać musiemy nieszczęście, 50 którejeś ty nazbyt krótko żył, byś był najdłużej żył, prędkoś nazbyt umarł, byś był najpóźniej umarł. W ielki filar, M[ości]
P[anowie], upadł tej Korony, a upadł natenczas, gdy najnie
bezpieczniejsze ze wszytkich niemal stron na jej ściany w y padają wichry. W spierała się Ojczyzna na mądrej, dojrzałej,
55 uważnej radzie jego. Zdania i wota jego nie były z zbieranych słówek i łapanych po różnych księgach sentencyjek m alowa
ne wzorki. Rada była każde słowo, a rada gruntowna. N ie dla
tego w senacie mówił, aby mowę jego chwalono, ale żeby con- silio wsparta Rzeczypospolita jemu kiedykolwiek całość swoję
60 deberet. Łączył z tak m ądrą głową hojną przeciwko Ojczyźnie rękę. N ie dyskursami, nie lamentami miłość swoję pokazował, sypał pobożnie zgromadzone zbiory na potrzebę tej, dla któ
rej je zgromadzał. Widziały obozy koronne jego i synowców jego tąż hojnością wyprawione na usługę Ojczyzny chorągwie. To 65 miasto, ta skarbnica najprzedniejsza Rzeczypospolitej, przed
nia nie Polski samej, ale Europy ozdoba, w każdym niebez
pieczeństwie pod jego skrzydłami bezpiecznie odpoczywało.
N ie wspomnię tak w iele prywatnych, ale in p u b licu m scho
dzących się szczodrobliwości, ratowania upadłych, godnych 70 szlachciców wsparcia do usługi Rzeczypospolitej, drugich krwi swojej własnej, ku ozdobie i podporze Ojczyzny, nakładne ćwi
czenia i odważne w posługach jej zaprawowania, na ostatek fabryk i struktur kosztownych, Polskę ozdabiających. Po tym samym kościele oko obróciwszy, kto nie wyzna gorącej ku Bogu 75 miłości, pragnącej ozdób publicznych żądzy, pańskiego et ma
gna molientis animuszu. Takiego nie płakać, takiego nie ża
łować - byłoby się cieszyć z powszechnej Rzeczypospolitej szko
dy, zazdrościć potrzebującym ratunku i pożywienia, nie życzyć kościołom obrońce, nie chcieć ozdób najdostateczniejszym pań-
80 stwom pożądanych.
N ie znajdzie się tak złośliwa dusza, tak zakamieniałe ser
ce, które by przyznać nie chciało, że wielka Polskę szkoda po
tkała. Ej, i ty sama zawisna Zazdrości, już i ty sama przyznaj nieporównaną godność i potrzebę dłuższego dla Ojczyzny ży- 85 cia, gdy ciężkim przywalony marmurem, nie wstanie do kon- kurentii. Życz i ty sobie, jeśliś był który nieżyczliwy, podobnej cnoty, podobnej godności. Życzą wszytkie Królestwa tego kąty podobnych Ojczyźnie synów, kościołom - biskupów, curiae - senatorów tak hojnych tam, gdzie hojność chwalebna, dóbr 90 Bogu poświęconych dyspenzatorów.
M erita jego w niebie nagrodzone, na ziemi nic nie potrze
bują tylko wdzięcznej pamiątki, a uprzejmej ku pozostałym 95 zacnego domu swego potomkom przychylności. Tym najwięk
szą śmierć tak dobrotliwego stryja i opiekuna stanęła gorz- kością, stracili bowiem w nim jednym to wszytko, co w róż
nych ojcach przeciwko własnym dzieciom zbieramy najchwa
lebniejszego. Ta sama tylko cieszy, którą nieodmienną i po i00 śmierci oczywiście widzą zasług nieboszczykowskich wdzięcz
ność, nade wszytko zwykłe miłościwej łaski J[ego] K r ó le w skiej] M[ości] P[ana] N[aszego] M[iłościwego] popiołowi już nieużytecznemu przez W[aszą] M[iłość] M[ości] P[anie] po
łaniecki oświadczenie, za które J[ego] K[rólewskiej] M[ości]
105 P[anu] s[wemu] M[iłościwemu] J[ego] M[ość] Ks[iądz] sekre
tarz wielki uniżenie i pokornie dziękuje. Ten zmarłego godne
go biskupa grobowiec chwały długo będzie panegiryk wielkiego pańskiego J[ego] K[rólewskiej] M[ości] rozsądku. N ikt świąto
bliwego nie wspomni, nikt nie pochwali pasterza, aby nie miał
110 oraz wspomnieć i wychwalić pana tego, którego opatrzeniem światu był pokazany. N ie wywodzi J[ego] M[ość] Ks[iądz] se
kretarz stryja swego statecznej przeciwko J[ego] K[rólewskiej]
M [ości] w ia ry i życzliwości, nie popisuje się z ży czliw ą i uprzejmą, a ku dobremu J[ego] K[rólewskiej] M[ości] zawsze ii5 ciągnącą radą jego, ponieważ łaski i dobrodziejstwa, jemu i domowi jego tak hojnie ukazane, dostateczną są atestacy- ją. Dziękuje raczej z takowąż uniżonością Jej K[rólewskiej]
M[ości], Pani naszej M[iłościwej], że przez W[aszą] M[iłość]
M[ości] Ks[ięże] sufraganie krakowski, ciało tego do grobu
120 doprowadzić raczyła, który ją optim is auspiciis z przeświet
nej ojczyzny na to wysokie królestwo przyprowadził. Życzy, aby Pan Bóg potomstwu świątobliwemu Ich K[rólewskich]
M[ości] takowąż szczęśliwością do różnych monarchii tronów torował gościńce. Dziękuje i królewiczowi J[ego] M[ości] Wła- 125 dysławowi uniżenie za nieustawającą post fata przeciwko zmarłemu łaskę i to jej przez W[aszą] M[iłość] M[ości] P[anie]
mieczniku koronny oświadczenie, z pokornym ofiarowaniem, że cokolwiek ochoty swej do posług J[ego] K[rólew skiej]
M[ości] nieboszczyk przez zeszłość lat swoich nie complevit, 130 to J[ego] M[ość] Ks[iądz] sekretarz uniżoną powolnością sup- plere powinien będzie. Takoweż dzięki z równą powolnością królewiczowi J[ego] M[ości] Kazimierzowi uniżenie oddaje za pokazaną przez W[aszą] M[iłość], M[ości] P[anie] chorąży sie
radzki, miłościwą łaskę. Dziękuje na ostatek W[aszym] Mo- 135 ściom M[iłościwym] P[anom] wszytkim za dotrzymaną do gro
bu nieboszczykowi statecznie przyjaźń. Hamuje żal i łzy tą pociechą miłej w sercach W[aszych] Mościów nieboszczykow- skich zasług pamiątki. Życzy za tę wdzięczność każdemu wdzięcznych i po śmierci nieodmiennych przyjaciół, życzy jako 140 najtrwalszych pociech, z oddaleniem tak ciężkiej żałoby. Prosi na koniec, abyście W[asz]m[ościowie] opłakanym chlebem J[ego] M[ości] gardzić nie raczyli.