• Nie Znaleziono Wyników

JOACHIMA LELEWELA *

W dokumencie Dzieła Adama Mickiewicza. T. 1. (Stron 170-176)

Bellorum causas et vitia, et modos Ludumąue Fortunae, gravesque

Principum amicitias, et arma...

Periculosae plenum opus aleae T ra cta s, et incedis per ignes Suppositos cineri doloso.

Horat. L . II. c. I.

długo m odłom naszym będący na celu, Znowuż do nas koronny znidziesz Lelew elu!

I znowu cię obstąpią pobratymcze tłumy, A b y ś naprawiał serca, objaśniał rozumy.

5 Nie ten, co wielkość całą gruntuje w dowcipie, Rad ty lk o , że swe imie szeroko rozsypie,

I że barki księgarzom swemi pismy zgarbi, — Nie taki ziom ków serca na wieczność zaskarbi, A le kto i wyższością sław y innych zaćmi

io I sercem spółrodaka żyje między braćmi.

Lelew elu, w oboim ja k ci zrównać blasku ?

Szczęśliwyś i w przyjaciół i w prawd wynalazku.

* Z okoliczności rozpoczęcia kursu historyi powszechnej w uniwersy­

tecie wileńskim, dnia 6 stycznia 1822 r.

D zieła Adam a Mickiewicza T . I. 11

D o Joachima L e l e w e l a

Oto nad wiek młodziana przerosłeś nie wiele, T o b ie mędrszemu siwe zajrzą Matuzele;

15 Imie twoje w ybiegło za Chrobrego szranki, ^ ' Między ^eutońskie sędzię i bystrzejsze Franki, 1

A ja k mocno w litewskiem uwielbianyś gronie, Publicznie usta nasze, wyznają i dłonie,

Zacznij słynąć cudami dla uczniów natłoku, 20 Coś je tylekroć sprawił w onegdajszym roku,

G d y twojem czarodziejskich użyciem sposobów Greckie i Rzymian cienie ruszałeś zpod grobów.

W stają zmartwych, przechodzą na prawdy zwierciadła, O d czoła ich Plutona przyłbica odpadła *

25 I żelazne na piersiach łam ią się pokrycia, W których myśli i chęci taili za życia.

• Oto mędrzec F e d o n a * * , to Persów zabierca:

Patrzym w bezdenność myśli, w labirynt ich serca.

T a m iskra światła, ówdzie nasiona potęgi,

30 G d y je zdarzeń pomyślnych wzm aga oddech tęgi, Iskra łunę roznieca, z nasionek w ylęga

O lbrzym , dosięgający brzegów ziemiokręga.

T a k dzielne geniusze panują nad światem;

Teraźniejszość upada przed ich majestatem,

35 Stworzenia, które kiedyś w yd a przyszłość mętna, Niosą polor ich blasku, lub ich razów piętna.

A le równa jest wielkość, czy to światu w ładać,

C zy skutki wielkiej w ładzy nad światem wybadać.

Nie raz miasto w podziemną rozpadlinę gruchnie, 40 Słońce kirem zachodzi, woda płomień buchnie;

Nadarzeń się takowych mnogie żyją świadki, Przecież ich źródła dociec umie arcy rzadki.

* Szyszak Plutona sprawiał niewidomymi tych, którzy go nosili.

** Plato i Aleksander Wielki.

D o Joachima L e l e w e l a I

A na podobnej liczbie jeszcze gorzej zbyw a, C o b y różnego w atek spajając ogniwa,

45 Potrafili w ybad ać za rozsądku wodzą,

Jak się z przyczyny wspólnej różne skutki rodzą, Jak podziemny w ypadek morzem zakołata,

I niebieskiego sprawi zaburzenie świata.

Z mniejszości postępujmy ustawnie do góry, 50 Z martwej przejdźmy w krainę żyjącej natury.

W takim wszystkie przedmioty okazują blasku.

65 Stąd cudze'm alow idła, własne wzroku skazy, O m yłk ą na zewnętrzne przenosim obrazy.

Człow ieku, sługo wieczny! bo nie tylko zmysły, A le i sądy twoje od drugich zawisły.

Pierś dziecinną ojcowskie napełniają czucia,

70 G d yś m łody, uciskają zwyczajów okucia.

D o Joachima L e l e w e l a

A słońce Prawdy w schodu nie zna i zachodu, Równie chętne każdego plemionom narodu,

I dzień lubiące każdej rozszerzać ojczyźnie, 80 W szystkie ziemie i ludy poczyta za bliźnie.

Stąd kto się w przenajświętszych licach jej zacieka, Musi sobie zostawić czystą treść człow ieka,

Zedrzeć wszystko, co obcej winien jest przysłudze, cWłasności okoliczne i posagi cudze.

85 K u takim pracom niebo dziejopisa woła.

Odważają się liczni, ale któż wydoła?

T y lk o sam, kom u rzadkim nadało się cudem,

Z łączyć natchnienie boskie z ziemianina trudem, Nad burzę namiętności, interesu sieci,

90 Z pom roków ducha czasu nad gwiazdy wyleci;

Uważa, skąd dla ludów przyszła ryknie burza, A lb o się pod otchłanie przeszłości zanurza,

Grzebiąc zapadłe wieków o d ległych ciemnoty, W yk o p u je z nich prawdy kruszec szczerozłoty.

95 Lelew elu! rzetelną k ażd y chlubę wyzna, Ze ciebie takim polska w ydała ojczyzna.

N a świętym dziejopisa jaśniejąc urzędzie,

Wskazujesz nam, co b y ło , co jest i co będzie.

Pierwszy towarzyskiego widzim obraz stanu, 100 Od łożyska Eufratu po wieże Libanu.

N a równiach niedzielonych żadnemi przegrody,

T am naprzód w wielkie ciało zrosły się narody;

Zaraz na karku onych ciemiężcy usiedli,

Miasta wałem, a ludy łańcuchem obwiedli.

105 Owdzie m iędzy wysepki i morskie rękawy Drobny Greczyn urządzał pospolite sprawy,

D o Jo a c h i m a L e l e w e l a

Ruchem do mirmidońskich podobny zwierzątek*, Od których słusznie mniemał w ycią g a ć początek. Trzaskiem sam owładnego napędzona bicza

W a li się od K aukazu zgraja niewolnicza.

X erxes ludy podeptał, miasta porozwalał, 120 Morza flotą zahaczył, ląd y tłumem zalał;

W tem z małej chmurki greckiej g d y pioruny padną, R ozprysnęły się tłum y, floty p o szły na dno.

Zgubnego E uropejczyk umknąwszy rozgromu, Poszedł A zyanina nękać w je g o domu,

125 A na perskie wezgłowia upuściwszy skronie, >

Drzemał i na bok rzucił ordzewiałe bronie.

T a k swobodnie sennego zabrali w łańcuchy, W ilcze Romula plemie, Italskie pastuchy.

K łótliw i i przez własne wyuczeni zwTady,

130 Jak gwałtem lub chytrością wyniszczać sąsiady, Ustawni napastnicy, we chwilach pokoju

Ramiona do nowego krzepili rozboju;

A lb o darli się z sobą, wtenczas tylko w zgodzie, K ie d y społem o cudzej przemyślali szkodzie.

135 L e c z skoro zapaśnikom przeciwnych nie stało, Z otyłości próżniackiej coraz słabnie ciało.

Rzym pastwi się nad światem, a tyran nad Rzymem, Świat rzymski obumarłym staje się olbrzymem.

* Mirmidonowie według mitologii powstali z mrówek.

i 6 6 D o Joachima L e l e w e l a

K tó ż w nieżyjących zw łokach now y duch roznieci?

140 W y ogniste zpod lodów skandynawskich dzieci.

Oto Senior pełnym odziany kirasem,

Niosąc kopią w toku , różaniec za pasem, Pobożności oddany, kochance i chwale,

Pod dach g o ty ck i ściąga na ucztę Wassale. Krzepili ją łańcuchem rycerskiego słowa.

A b y naprawiać k r z y w d y * , piękne zyskać względy,

D o Jo a c h i m a L e l e w e l a i

Nieprzyjaciółmi często bywali obrońcę,

A lb o dla okrągłości cudze rwali końce.

I krwawa legionów zabłysnęła gwiazda;

W dokumencie Dzieła Adama Mickiewicza. T. 1. (Stron 170-176)

Powiązane dokumenty