• Nie Znaleziono Wyników

Dzieła Adama Mickiewicza. T. 1.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dzieła Adama Mickiewicza. T. 1."

Copied!
325
0
0

Pełen tekst

(1)

1

W

i

<Tc r r

i

IAI * *

*

w

i

A

H3

i

Br

*

k

i f lH I^H

w «

*

* #>

"lift • • • * • u

■ IH l

^rritS^m u**?^SSs?

I k / A ' ,<

f i

HSs

Ser

vi j l l * M r< ' o ; - i ’*

\ ! *L.

^■MES

i / T>*

C l

F *

w

# *

f c

V

i ł 5 w*

* 4

*T

Q

V i >

•' f • i ■\mk^r* V . 4/'

ttŁ - &*** -2>^>W?

1 ; r t f c > *

S ^ *4 «Jw> 5&© tfvc i s S-

ifigl!«2

j%vy^*vy

l / s

1 / /

r•• f * - ; •:

\ ' . ,.< .< - 'S -. ' . . - :.-

-y: ... y &

ł - xy*I • *■ 3slR/w *£"&+£>. óter?jr05^’-■ y

IS ^ S lfe

« * / . ' . ~ . ' w « » - ' . . . . -

ir jP5 P - 1

* ' z £ <7, tA• ' j r - *

s E r . r - . - - r -:Ą' r •

152v * && g i r> ? j g g ^ x J* ł ^ ' * r O J S A Ł L O K

♦r

m

Ł V

K w

W

A ft-

(2)

Biblioteka U n iw e rs y te c k a K U L ‘

1 0 0 0 8 3 5 0 7 9

(3)

. I * r , - . • rSBBRffS £ • - - V"-.. - -

juT V

%

m

AWf /u

p

BIBLIOTEKA

IGH.CHRZAHOWSKIEGO

' w: t

i

(4)

A D A M A M I C K I E W I C Z A

T O M P IE R W S Z Y

(5)

DRUKIEM E. W IN IA R Z A W E L W O W IE

(6)
(7)

A D A M M I C K I E W I C Z

według kredkowego ry s u n k u W alentego W a ń k o w icza z r. 1823.

(8)

D Z I E Ł A

ADAMA MICKIEWICZA

W Y D A N I E

T O W A R Z Y S T W A LITERACKIEGO

IM IE N IA AD A M A M IC K IE W IC Z A

T O M P I E R W S Z Y

W i e r s z e n a j w c z e ś n i e j s z e — B a l l a d y i r o m a n s e — In n e w i e r s z e

W i e r s z e p r z y p i s y w a n e M i c k i e \ v i c z o w i

W F L W Ó W II)

N A K Ł A D E M T O W A R Z Y S T W A

I 8 9 6

Skład

8UBRYN0V<;c«'/ • :■ ' I1.!41DTA

(9)
(10)

WIERSZE DROBNIEJSZE

1 8 1 8 — 1 8 2 4 .

D zieła A dam a Mickiewicza T . I

«

1

(11)
(12)

P i e r w s z e popędy twórczości poetyckiej Mickiewicza i pierwsze jej próby należą do czasów dzieciństwa, mianowicie do tych czasów, kiedy M ickiewicz b y ł uczniem szkoły powiatowej w Nowogródku. N ic się z nich nie zostało prócz wspomnień, przekazanych nam przez krewnych lub przyjaciół poety.

Podług słów starszego brata, Franciszka, pierwszą pobudką do układania rym ów dla A dam a było silne w ra że n ie , wywołane pożarem N ow ogród ka w r. 18 10 , w którym spłonęło kilkanaście domów i kościół św. Mikołaja.

Opisał on ten pożar wierszem, przedstawił popłoch i przerażenie mieszkańców, ale zarazem — co jest znaczącym dla przyszłości szczegółem — do poważnego tonu ody, naśladującej zapewne styl Trem beckiego i Naruszewicza, domieszał ton humorystyczny i satyrycznie’ odmalował »pawłogrodzki pułk ułanów w owym czasie n a garnizonie będący, ja k niemniej łupiestwo sławnej policyi miasta*. *) Z a temat do poetyckich elukubracyi dziecinnych służyła mu także treść popularnych wówczas romansów F lo rian a, w szczególności »Numy Pompiliu- sza« w tłómaczeniu Staszyca, a wzorem stylu poetyckiego miał być dla niego — podług wspomnień O d y ń c a 2) — Jędrzej Świderski, niezdarny poeta w spół­

czesny. Prawdopodobnie jednak i ze stylem Trem beckiego poznał sie nasz poeta w szkołach n o w o gro d zk ich , mnóstwo bowiem wierszy tego znakomitego stylisty krążyło od dawna w rękopisach, a już w r. 1806 wyszło pierwsze zbio­

rowe wydanie jeg o poezyi i w tymże roku drukowaną była po raz pierwszy w Dzienniku Wileńskim »Zofiówka«. A le oceniać należycie ten styl nauczył sie on dopiero w Wilnie. W N ow ogródku jeszcze miał z zajęciem czytywać

»Iliadę« i »Eneidę« w przekładzie Dm ochowskiego i »Jerozolimę W yzwoloną*

Piotra Kochanowskiego.

W iln o , dokąd jak o siedmnastoletni chłopak wysłany był przez matkę na uniwersytet, było w owym czasie bardzo ożywionem ogniskiem życia to-

I .

*) W . M ickiew icz, Żyw ot Adam a M ickiewicza, Poznań 1890 T . I, 18.

2) Listy z podróży 1, 345.

I *

X

(13)

4 W i e r s z e d r o b n i e j s z e

warzyskiego, a jako ognisko naukowe nie miało sobie równego w ziemiach polskich. T o też różnorodne prądy, na które była wystawioną w W ilnie du-

W ł m

sza przyszłego mistrza, podziałały z niezmierną siłą na rozwój jego geniuszu.

W twórczości wileńskiej Mickiewicza, obejmującej lat dziewięć (od 1815 do 1824) trzeba odróżnić dwie główne maniery, dwa główne style :' pierwszy, klasyczny czy też pseudoklasyczny, jest stylem, odziedziczonym po znakomitych poetach naszych XVIII. w ie k u ; drugi romantyczny, jest stylem stworzonym przez Mickiewicza na wzór nowszych niemieckich i angielskich poetów, ow o­

cem jego germano- i brytanomanii. D o pierwszego stylu — z utworów, które się dochowały — należą: »Zima miejska*, wiersz »Do Filom atów*, »Kiedy szlesz bilet bogatym*, *Pies i wilk*, »Do Joachima Lelew ela*, » W arcaby *,

»Do malarza*. D o drugiego stylu wszystkie inne utwory Mickiewicza z wileń­

skiego okresu. A le z szeregu utworów, zaliczonych do pierwszego stylu, trzy ostatnie wyróżniają sie tem , że w nich poeta używa maniery klasycznej, jako szaty, z której myśl jego już sie wyzwoliła i w którą sie umyślnie i przygo­

dnie tylko drapuje. Z drugiego zaś szeregu utworów »Grażyna* wyróżnia się tem , że w niej tu i owdzie w formie naleciałości widnieją ślady pierwszego stylu, że jest ona jakby próbą zlania dwu stylów w jeden.' Prócz tego w nie­

których utworach drugiego szeregu (jak n. p. w »Świteziance«, »Kurhanku Maryli*, »Dudarzu«, sonecie »Do Niemna*), można znaleść słabsze lub w yraź­

niejsze reminiscencye sielanki przeszło wiecznej, w szczególności Karpińskiego.

W pierwszych trzech latach pobytu w W ilnie, młody poeta uprawia tylko manierę klasyczną. Kierownikiem jego w wyborze wzorów, ja k to sam przyznaw ał, był profesor literatury polskiej w uniwersytecie wileńskim, Leon Borowski, który tardzo prędko odgadł w początkującym poecie zasoby g e ­ nialnej zdolności poetyckiej. On to wskazał Mickiewiczowi w literaturze pol­

skiej , jako wzory szczególnie godne naśladowania pod względem stylu : Pio­

tra Kochanowskiego i Trembeckiego. Uwielbienie, które wówczas powziął Mickiewicz dla autora »Zofiówki«, było tak silne, iż przetrwało w nim długie lata, rozmaite rewolucye duchowe i jeszcze jako profesor w >Coll&ge de France*

nazywał go Mickiewicz »naj większym poetą w literaturze stanisławowskiej*,

» pisarzem najbieglejszym i najbardziej skończonym, jaki kiedykolwiek był w Słowiańszczyźnie*, » prawdziwym Grekiem z czasów P eryk lesa, albo Łacin- nikiem z epoki Augusta*, co mu nie przeszkadzało jednocześnie piętnować

charakteru poety, jako człowieka. Zapewne z polecenia Borowskiego Mickie­

wicz uczył się na pamięć wierszy T rem beckiego, ażeby przyswoić sobie jędm ość jego stylu i tej rady potem sam udzielał swoim młodym przyjaciołom-poetom.

T o też najwcześniejsze utwory poetyckie Mickiewicza noszą na sobie wyraźne piętno naśladownictwa Trembeckiego. T ym i utworami są: »Zima miej­

ska* i wiersz do Filomatów «Już się z pogodnych niebios oćma zdarła smutna*.1)

*) Jakie prawa ma bajka »Pies i W ilk* do tego, aby być zaliczoną do najwcze­

śniejszych utworów Mickiewicza, jest o tem mowa w Uwagach wydawcy.

(14)

W s t ę p 5

»Zima miejska* okazuje wielkie pokrewieństwo nie tylko pod względem formy, ale i treści z poezyą Trem beckiego w o g ó le , a w szczególności z wier­

szem »Do Imci P. Miera mieszkającego na wsie. Jest w niej wiele peryfraz, ulubionej formy stylowej Trembeckiego, są wyrazy tylko przez tego poetę używane. N aw et pnomatopeiczność, która tak zachwycała Mickiewicza (podług świadectwa Odyńca) w wierszu » które cię w szybkiej przyślizną sani«, gdzie widział »połysk gładkiej drogi po śniegu*, bardzo szczęśliwie powtórzoną zo­

stała w ostatnim wierszu »Zimy«. Pod względem treści jęst to ja k b y uzupeł­

nienie wiersza *D o Mierac. Trem becki w wierszu swoim wysławiał życie wiej­

skie w przeciwstawieniu do życia miejskiego, ale pochwała jego odnosi się tylko do letniej pory. W zakończeniu wzywał swego przyjaciela, aby gdy nadbiegnie »podlejsza pora roku* t. j. zima, przyjeżdżał do W arszawy »po- dzielić się sobą ze stołecznymi*. Mickiewicz podejmuje niejako nić opuszczoną przez T rem beckiego i rozpoczyna swój wiersz od obrazu zimy i przyjazdu wieśniaka do m iasta, a następnie daje pochwale pory zimowej, obraz rozry­

w e k i przyjemności stołecznych, co stanowi jakb y p en da n t do obrazu i po­

chwały letnich przyjemności wiejskich u Trembeckiego.

W »Zimie miejskiej*,' która była pierwszym drukowanym utworem Mickiewicza — ukazała śie w »Tygodniku Wileńskim* z r. 1818 w zeszycie z 3 1 . października — młody poeta przedstawił le k k ie , próżniacze, zabawom tylko oddane życie majętniejszej młodzieży wileńskiej. Sam nie należał do tej młodzieży, miał tylko zapewne sposobność zbliżyć się do jej życia i przy­

patrzeć jemu. Niema w samym wierszu żadnej podstawy do przypuszczenia, ażeby1 on b y ł pisany w zamiarze satyrycznym ; jeżeli satyra w ygląda z tego wiersza, to jest to winą tylko przedmiotu, nie zaś poety, który i owszem z pewnem zamiłowaniem epickiem maluje swobodę i lekkość tego życia.

W iersz do Filomatów, rozpoczynający tak zwaną filarecką poezyę Mic­

kiew icza, miał za przedmiot także młodzież, ale zupełnie inną od tej, która występuje w »Zimie miejskiej*, młodzież u bogą, pracującą, m yślącą, rojącą wielkie zamiary, do której sam poeta należał. Jak w »Zimie* w świetnych barwach odmalował wesołość i swobodę życia próżniaczego bogatej młodzieży, tak w wierszu do Filomatów uwielbiał górność dążeń tej uboższej, myślącej i pracującej młodzieży. Współczesność tych dwóch utworów (wiersz »Już się z pogodnych niebios* nosi datę 14. września 1818) jest zastanawiająca. Ona to tylko może nasuwać m y śl, że w wyborze tematu »Zimy miejskiej«,• młody Filomata kierował się jakąś dążnością moralizatorską; atoli jeżeli tak było, dążność ta zupełnie się rozpłynęła w czysto-epickim objektywizmie. N a małą skalę objawiło się tutaj t o , co potem na wielką powtórzyło się w e współcze­

sności » Grażyny* i »t)ziadów« wileńskich , »Wallenroda« i »Sonetów krym- skich*, »Pana Tadeusza* i trzeciej części »Dziadów«, ow a zdolność przerzu­

cania się od najpełniejszego objektywizmu do najwyższego subjektywizmu;

Wiersz »Już się z pogodnych niebios* napisany był dla tego szczu­

płego grona kolegów uniwersyteckich, z którymi łączył Mickiewicza najścia

(15)

6 W j e r s z e d r o b n i e j s z e

ślejszy związek przyjaźni, wspólność dążeń i upodobań literackich, i wśród k tó ­ rych powstała myśl utworzenia tajemnego towarzystwa Filomatów. Zawiązek i początkowy rozwój Filomatów jest do dziś jeszcze niedostatecznie rozjaśniony;

nie rozjaśniły go dokładnie i dokumenta urzędow e, odnoszące sie do tej sprawy, a niedawno wydane.

Wszakże dążenia i czynności związku są dobrze znane. N a posiedze­

niach Filomatów — ja k świadczy Ignacy Domejko *) — czytano literackie prace n au kow e, rozprawy członków i obmyślano środki dążące do szerzenia oświaty i braterstwa miedzy młodzieżą i do utrzymania w niej narodowego ducha. Zadaniem tedy związku było oddziaływanie na ogół młodzieży uniwer­

syteckiej, która w znacznej części była b u tn ą , próżniaczą i mało świadomą obowiązków obywatelskich. A le oddziaływano nie nagle i ja w n ie , ale powoli i ostrożnie, ażeby zbyt natarczywem działaniem nie zniechęcić jej i nie ośmie­

szyć sie w jej oczach. Otóż w wierszu »Już sie z pogodnych niebios* jest poe­

tyckie namaszczenie Filomatów na obraną drogę, są tu nie tylko cele związku w uroczystych ogólnikach zarysowane (»Wszak praca nasze bóstw o, przyjaźń nasze godło... O by kiedyś świat cały zgodne wiążąc d ło n ie, nasze wziął godło, naszym bóstwom sypał wonie*), ale i sposoby działania wskazane (»Ale z takich początków wniósłby chyba t ę p y , że trzeba wszystkim wolne robić

do nas w stę p y * ...)

Jeżeli w treści tego wiersza jest widoczne pokrewieństwo z późniejszą filarecką poezyą Mickiewicza, to pod względem formy Mickiewicz jest tu je ­ szcze ślepym naśladowcą poezyi Trembeckiego, w szczególności panegiryczno-

opisowej, do której w pierwszym rzędzie należy »Zofiówka«. C ały tok wiersza, chłodna uroczystość nastroju, a nawet poszczególne wiersze i wyrażenia żywo przypominają »Zofiówke«. Nie brak i przesady panegirycznej, która cechuje wiele utworów Trembeckiego.

T akie są znane pierwsze utwory Mickiewicza w mowie wiązanej, w któ­

rych młody poeta był tylko jeszcze naśladowcą Trembeckiego. A le wiemy, że oprócz tych drobnych utworów pisał on w czasach studenckich i większe p o ­

ematy heroi-komiczne, z których urywki dotąd nieogłoszone, pozostały w re­

kach ro d zin y 2). Takim jest poemat »Mieszko«, z którego podobno około 500 wierszy pozostało. Treść jego nie jest znana, dwa tylko wiersze doszły do

powszechnej wiadomości:

A mieszkał w owym zamku Poraj, rycerz stary, Co jeszcze za Olgierda gromił ruskie Cary...

*) Filareci i Filomaci. List Ignacego Domejki. Poznań, 1872, str. 7.

2) Por. Pamiętnik T ow . lit. im. A . Mickiewicza 1887 str. 121 (ks. J. Sie- mieński, Wiadomości o rękopisie poematu Mickiewicza p. t. »Kar- tofla*). Wiadomość o »Mieszku«, pochodząca od jednego z członków rodziny poety (p. Ludwika Góreckiego) ogłoszoną była w Czasie z 25 października 1892.

(16)

W s t ę p

7

z których można wnioskować, że poeta i tutaj chciał uświetnić swój herb, biorąc od niego nazwę jednej z postaci poem atu, podobnie ja k to uczynił w » Żywili < i w balladzie o zaklętym rycerzu w e fragmentach pierwszej czę­

ści » D ziadów *, albo w »Grażynie«, gdzie uświetnił przydomek rodowy Rymwid.

T ak im jest także poemat p. t. » Kartofla*, znany nam z treści dzięki

»Listom z podróży* Odyńca.

Mickiewicz przybywszy do Wilna, rozczytywał się w epickich poetach tak klasycznych, ja k nowożytnych. Z jego recenzyi »Jagiellonidyc, współcze­

snego poematu Tom aszewskiego, można wnosić, że znał nie tylko Homera, W ergilego i T a ssa , ale nawet A ryosta, Bojarda, Kamoensa i Miltona. Zape­

wne pod wpływem tej lektury zapragnął sam utworzyć jakiś wielki poemat epicki, a rzecz godna uw agi, zwiastująca przyszły nastrój epicki poety, obrał sobie rodzaj bohatersko-komiczny.

Poemat, podług świadectwa O dyńca, miał sie składać z dwu części:

jednej, trzymanej w tonie pow ażnym , drugiej — żartobliwej. Pierwszą cześć rozpoczynał obraz wyprawy K olum ba, którą burza miota na przestrzeni nie­

znanego oceanu. Cała załoga, którą dowodzi K olum b , zwątpiła już o skutku przedsięwzięcia i popadła w rozpacz. T e burze i zwątpienie załogi wywołał szatan, przewidujący dobre sku tki, które wynikną z odkrycia Ameryki, a prze- dewszystkiem rozszerzenie chrześciaństwa. Kolum b tylko nie stracił odwagi i nadziei pod wpływem natchnienia z niebios i walczy ze zwątpieniem załogi.

W tedy to w niebie odbywa sie narada: czy dopuścić, czy nie dopuścić do odkrycia A m eryki, t. j. czy odroczyć jeszcze to odkrycie. Występują adwokaci jednej i drugiej strony: archanioł Michał broni sprawy odkrycia, archanioł Gabryel przemawia za odroczeniem. »Pierwszy sposobem i stylem Miltonowym przedstawia w długiej mowie wszystkie pożytki, jakie stąd dla ludzkości i wiary wynikną; drugi wszystkie zbrodnie Hiszpanów a prześladowania kra­

jowców, mające być zarówno skazą ludzkości i wiary. Szala wyroków chwieje sie — i nakoniec staje w rów n ow adze*1). Znaczy to , że wymienione przez obrońcę korzyści z odkrycia równoważą złe następstwa, wiec w takim razie odroczenie jest pewne. A le archanioł Michał miał jeszcze jeden argum ent, który zachował na ostatek i w ostatniej dopiero chwili rzucił go na szale. 1 ym

argumentem była kartofla. K o rzyść, którą ludzkość ma odnieść z tego pro­

duktu, jest tak w ielka, że Gabryel przestaje się opierać. Szala wyroków prze­

chyla sie na stronę odkrycia, burza ustaje z rozkazu wyższych p otęg, Kolumb odkrywa Am erykę. Cześć ta heroiczna, która była już jakoby całkowicie na­

pisana, kończyła się obrazem nieznanego lądu i jego mieszkańców w stylu Miltonowskim , a wreszcie opisem kartofli. Część druga, trzymana w tonie żar­

tobliwym , miała być opisem uprawy i użycia kartofli u nas i wiązać z tem obraz obyczajów naszego życia wiejskiego.

*) Listy z podróży A . E. O d yń ca, W arszaw a, 1875* 354

(17)

8 W i e r s z e d r o b n i e j s z e

T eo ry ę , uzasadniającą wprowadzenie do epopei duchowych potę~

chrześciańskich, znalazł Mickiewicz u najsławniejszego wówczas z krytyków i estetyków francuskich, Laharpe’a *) — i rozwinął ją w recenzyi »Jagiellonidy«, która była składem ówczesnych pojęć estetycznych Mickiewicza. I w samym wyborze tematu możnaby dopatrzeć wpływu L ah arp e’a , znajdujemy tam b o ­ wiem — bezpośrednio po owej teoryi o wprowadzeniu- świętych chrześciań­

skich jako machiny do epopei — ustęp, w którym Laharpe zaleca poetom temat odkrycia N ow ego Św iata, jako ta k i, który otwiera szerokie pole w yo­

braźni*). W szakże bohaterska postać K olum ba i bez zalecenia francuskiego estetyka musiała silnie przemawiać do wyobraźni i uczucia młodego poety, w którym już filareckie nurtowały dążenia, któremu już »spać nie dawał, tryumf

Milcyadac., Jak głęboko w duszy jeg o tkwiła cześć dla wielkiego Genueńczyka, świadczą o tem najlepiej * Księgi Pielgrzymstwac, gdzie K olum b nazwany jest

»ostatnim rycerzem krzyżowym w Europie* i ostatnim , * który przedsięwziął wyprawę dla imienia B ożego , a nie dla siebiec.

Przewrót w pojęciach estetycznych i twórczości poetyckiej Mickiewicza dokonał się w ostatnim roku jeg o życia studenckiego (1818/1819). W pływy, które ten przewrót wywołały, z różnych stron pochodziły; ale najważniejszą przyczyny przewrotu było niewątpliwie bezpośrednie zaznajomienie się poety

z poezyą Goethego, Schillera i Burgera.

N ow sza literatura niemiecka, choć tylu jaśniejąca znakomitymi utwo­

ram i, choć tak bliska polskiej geograficznie, była obcą naszym pisarzom sta.

nisławowskim i ich epigonom z czasów Księstwa Warszawskiego. K r a s ic k i, w swojem piśmie »0 rymotwórstwie i rymotwórcach«, które jest pierwszą u nas próbą — naturalnie bardzo nieudolną — historyi literatury powszechnej, wcześniejszym poetom niemieckim, G ellertow i, Gessnerowi, R abenerow i, p o ­ święca obszerniejsze ustępy i przytacza z nich obszerne w yjątki, o Goethem zaś i o Schillerze, • którzy już podczas pisania tej książki stali niemal u szczytu sławy, suche tylko podaje w zm ianki, Lessinga zaś ceni przedewszystkiem jako bajkopisarza i nawet nie wspomina o jeg o studyach krytycznych. Przyczyną tej obojętności naszej dla bogactw nowszej literatury niemieckiej było bez­

względne uleganie wpływowi francuszczyzny, który podsycany ciągłymi stosun­

kami z F rancyą, ciągłemi podróżami dp Paryża i przewagą napoleońskiej p o ­ tęgi w Europie, panował w naszej literaturze niepodzielnie i przeżył nawet upadek Napoleona. Dopiero od upadku N apoleona i od chwili, kiedy książka

*) L y c ć e ou Cours de littćrature par J. F . L ah arp e, 1800, X I , 6 6 , 67 2) T am że, str. 68.

(18)

W s t ę p

9

pani de Stael »0 Niemczech* zwróciła uwagę Francuzów na bogactwo litera­

tury niemieckiej, dopiero i my zaczęliśmy sie powoli z tą literaturą zaznaja­

miać. Książka pani de Stael wyszła w r. 1 8 1 3 , a już w trzy lata potem uka­

zuje sie rozprawa Kaulfussa, rektora gimnazyum poznańskiego, a członka warszawskiego Towarzystw a przyjaciół nauk, której sam tytuł określa już kie­

runek : »Dla czego jeżyk i literatura niemiecka zdolniejszemi są do ukształce- nia rozumu i serca, niż jeżyk i literatura francuska*. Począwszy od roku 1816, zaczynają sie w »Pamietniku warszawskim* pojawiać przekłady ballad Schil­

lera i innych jeg o utw orów . W krótce, w r. 18 18 , drukuje Brodziński swoje rozprawę » 0 klasyczności i romantyczności* i zagaja długi spór klasyków poi-

0 i * t m

skich z romantykami.

T a rozpraw a, drukowana w »Pamiętniku warszawskim*, piśmie bardzo rozpowszechnionem, w którem sam Mickiewicz miał drukować niebawem swoją recenzyę Jagiellonidy, musiała mu być wcześnie znaną i nie mogła pozostać bez wpływu na jego wyobrażenia estetyczne. Zadaniem rozprawy Brodzińskiego było rozwiązać pytanie, jaką drogę ma obrać współczesna poezya polska: czy trzymać się dawnego tonu klasyczn ego, — czy iść za nowymi wzorami poezyi romantycznej. Brodziński podzieliwszy poezyę całego świata na klasyczną i ro­

mantyczną i oceniwszy zalety i niedostatki jednej i drugiej strony, nie zalecał żadnej z nich wyłącznie, radził korzystać z jednej i drugiej w tem, co mają dobrego, ale przedewszystkiem domagał się, aby w tem naśladowaniu obcych zalet, poezya zachowała swoją rodzimość, aby snuła treść z dziejów i wspo­

mnień swego narodu. Brodziński nie śmiał wyraźnie stawiać nowoczesnej poezyi niemieckiej wyżej od francuskiej, neoklasycznej, jednakże ta myśl prze­

glądała z jego rozprawy szczególnie tam , gdzie nazywał pieśni ludu źródłem najpiękniejszej p o e zyi, i gdzie m ó w ił, że >na pieśniach ludu ugruntowała się poezya Greków i A n g lik ó w *, i że »do nich wrócili Niemcy*.

Rozprawa Brodzińskiego wywołała surową krytykę szkoły romantycznej z ust największej powagi naukowej w W i l n i e — Jana Śniadeckiego. W d z i e n ­ niku wileńskim* z r. 1819, w zeszycie styczniowym , ukazał się jego artykuł:

>0 pismach klasycznych i romantycznych*. Umysł jednostronnie wykształcony, cenił w poezyi jasność, rozsądek, gładkość i uroczystość formy, ale niezdolny był ocenić ani siły uczucia, ani bogactwa fantazyi. Najbardziej gorszyło go w nowszej poezyi niemieckiej wprowadzanie duchów, czarownic, upiorów. »Cóż tu w tem nowego i dowcipnego ? — pytał — wszystkie baby wiedzą dawno o tych pięknościach i mówią o nich ze śmiechem pogardy*. Uderzywszy przy

tej sposobności na filozofie niemiecką , wzyw ał rodaków, aby się trzymali roz­

sądku , słuchali nauki L ocka w filozofii, przepisów Arystotelesa i Horacego w literaturze , prawideł Bacon’a w nauce i obserw acyi, a uciekali od roman­

tyczności, »jako od szkoły zarazy*.

W obronie rom atyczności, napadniętej tak ob.cesowo przez Śniadeckiego, wystąpił ktoś bezimienny w »Pamiętniku warszawskim* (sierpień 1819) i g o ­ dził w uczonego astronoma argumentem z własnej jego dziedziny zaczerpnie-

(19)

I O W i e r s z e d r o b n i e j s z e

tym. Mianowicie przypominał mu , że szukaniu nowych dróg w n a u c e , prze­

ciwko czemu Śniadecki p o w staw ał, zawdzięczamy to, że K opernik znalazł nowe drogi w astronomii.

Ł a tw o zrozum ieć, ja k żyw o ta polemika musiała zajmować Mickiewicza i grono je g o kolegów, i ja k zmuszała ich poszukiwać now ych wzorów poezyi i zastanawiać się nad nimi. W tym samym kierunku działały także i w ykłady Borowskiego. W prawdzie w rozmowach swoich z Odyńcem w podróży do W łoch powiedział M ickiew icz, że Borowskiemu zawdzięcza przedewszystkiem wyrobienie formy i jeżyka »bo co do treści i kierunku on mu nowej drogi nie wskazał* (L isty I , 353), ale słowa te należy rozumieć w ten sp osób, że Borowski za mało miał inicyatywy i pewności sieb ie, ab y mógł śmiało i w y ­ raźnie ukazać swoim uczniom now y k ieru n ek , nie tak z a ś , aby zaprzeczały wszelkiego wpływu jego n a zmianę pojęć w Mickiewiczu.

Borowski był obdarzony niemałem poczuciem artystycznem, literaturę europejską znał dobrze, a klasyczna literatura francuska nie była dla niego alfą i o m e g ą , jak dla wielu współczesnych literatów, o czem się można prze­

konać z jeg o »Uwag nad poezyą i wymową* , drukowanych w »Dzienniku wileńskim* z r. 1820. Francuskiego prawodawcę sm aku, B o ile a u , przed któ­

rym Śniadecki chylił g ł o w ę , Borowski nazywał człowiekiem »bez imaginacyi i śmiałości talentu*, który »maIo ważył w poemacie żywość namiętności, moc i wysokość m yśli, śmiałość obrazów, dobitność i pewność słowa*. W ogóle Borowski widział oschłość francuskiej poezyi i więcej smakował w angielskiej i niemieckiej. Jeżeli jeszcze i na to zwrócimy u w a g ę , że miał pewne artysty­

czne sympatye dla litewskiej starożytności, że żałow ał, iż nikt się nie zajmuje zbieraniem tych pieśni, które niegdyś towarzyszyły obrzędom pogań skim , to musimy przyznać, że niewątpliwie i Borowski w pewnej mierze przyczynił się do skierowania poety na gościniec romantyczny.

N a przemianę stylu u Mickiewicza miał wpłynąć także — podług tra- dycyi zapisanej przez Odyńca — jeden z kolegów poety, najsilniej węzłami przyjaźni i upodobań literackich z nim związany, Tom asz Zan. W wierszach, które pisywał w czasach studenckich i którymi się dzielił z k o le g a m i, nie obie­

rał sobie zwykle tematów, które dawały pole do szumnych popisów retory­

cznych , ale czerpał je z codziennych stosunków. Mickiewicz z początku lekce­

ważył sobie te wiersze z powodu małej ich udolności, ale raz Tom asz Zan napisał elegie na odjazd jednej ze swoich przyjaciółek i uczenic, w tonie w e­

sołym i tkliwym zarazem, i ta elegia przy całej swojej prostocie formy i treści

• *

takie wrażenie wywarła na młodym poecie, że od tego czasu — ja k powiada Odyniec — zaczął szukać n i e t y l k o p r a w d y w p o e z y i , a l e i p o e z y i w p r a w d z i e . 1) ' *

Pod takimi to wpływami nastąpiło przeobrażenie w twórczości Mickie­

wicza. Jego poezyą filarecka w nowym stylu, która się poczyna prawie bezpo-

*) A . E. O dyniec, Listy, I , 356.

(20)

W s T ą p

średnio po omówionych przezemnie pierwszych utworach młodzieńczych, zu­

pełnie inną ma już od tamtych formę. Występuje tu już geniusz, rozpętany z form , które go przedtem krepowały i odbierały polot. Dość jest porównać wiersz Mickiewicza do Filomatów i »Ode do młodości*, aby sie przekonać, jak rażąca , ogromna w przeciągu dwóch , trzech lat zaszła przemiana w twór­

czości poety.

Poezyą filarecką Mickiewicza nazywają sie zwyczajnie utwory jego pi­

sane dla Filaretów, koleżeńskiego stowarzyszenia, które było rozszerzeniem i dalszem rozwinięciem związku Filomatów i miało te same cele i zasady.

Filomaci byli naprzód twórcami związku Promienistych, który był jaw nym , przez rząd uniwersytecki uznanym pod nazwą »Towarzystwa przyjaciół pożyte­

cznej zabaw y*, i urządzali tak zwane »promieniste* m a jó w k i, na których w duchu swoich zasad mogli oddziaływać na kolegów, a których najważniej­

szym momentem był śpiew i poezya. Majówki służyły Filomatom do lepszego poznawania młodzieży, i tych, których uznano za godniejszych, wprowadzano do związku Filaretów, który jakkolw iek wyłączał wszelką politykę z zakresu swoich zajęć, był przecież tajemnym. K ied y jaw ny związek Promienistych zo­

stał wkrótce przez rząd uniwersytecki, wskutek rozmaitych obaw, rozwiązany, rozbudzone przez Filomatów życie koleżeńskie zamknęło się w tajnym związku Filaretów. Koleżeńska ochota i serdeczność, która ich w ią za ła , objawiała sie szczególnie na obchodach imienin tak prezydenta Z a n a , który był duszą wszyst­

kich związków, dla którego cześć i miłość była powszechną, ja k też którego z przewodników gron filareckich. G dy sie czas takich imienin zb liża ł, osoby bliższe solenizantowi zbierały dobrowolną składkę. »Cały zamiar starano sie kryć przed osobą, dla której miano ucztę wyprawić. Składki podobne do 15

a najwięcej do 20 rubli wynosiły. Za nie zakupioną h erb a tę, cia sta , wino, wcześnie w czyjem mieszkaniu przygotowano ; którykolwiek z członków pod jakim kolwiek pozorem niespodzianie wprowadzał (solenizanta) do zgromadze­

n ia, gdzie jeden z poetów witał przychodzącego i oświadczał, dlaczego to ze­

branie ma m ie jsce *.1 ) Następowała przy uroczystym choć skromnym posiłku wesoła p o g a d a n k a , przeplatana deklamacyą i śpiewem. Śpiewano pieśni, umyśl­

nie na uroczystość tw orzone, zasługi solenizanta opiew ające, a także rozmaite pieśni filareckie, układane przez Z an a, Mickiewicza i Czeczota.

W śród tej to ciepłej sfery koleżeńskiej, pełnej zapału młodzieńczego dla wysokich ideałów, rozwinęła się poezya filarecka Mickiewicza. Wprawdzie poeta nasz już przy końcu 1819 r. otrzymał posadę nauczycielską w K ow nie, i tam się musiał przenieść, jednak sercem żył ciągle w W iln ie , korespondo­

w ał z kolegami i na każde ferye szkolne spieszył do W iln a , zanim wreszcie w r. 1821 nie wyjednał sobie urlopu na rok cały, który spędził wśród życia

filareckiego.

l) Proces Filaretów w Wilnie. Zeznanie Józefa Chodźki. Archiwum do dziejów literatury i oświaty w Polsce, V I , 313.

(21)

1 2 W i e r s z e d r o b n i e j s z e

Do poezyi filareckiej w nowym stylu należą cztery u tw o ry : »Hej ra ­ dością oczy błysną*, »Hej użyjmy żywota*, »Toasty* i »Oda do młodości*.

Pierwsza pieśń jest jakby przejściem od liryki w stylu Karpińskiego do p ó ­ źniejszych utworów Mickiewicza w stylu romantycznym. Napisana była przed pierwszą majówką Promienistych, która sie odbyła 6 maja 1819 r. *) i na tej majówce przez młodzież śpiewana. Powtarzające sie w niej hasła: »ojczyzna, nauka-, cnota* są jakb y wyjęte z »Bundesmatrikel*, którą K arol Ludwik Sand ułożył dla niemieckiego burszenszaftu, gdzie tylko inaczej są ustawione: Tu- gen d , Wissenschaft, Vaterland. 2) T o podobieństwo nasuwa myśl o pewnym wpływie burszowskich stowarzyszeń niemieckich na stowarzyszenia młodzieży

wileńskiej. . . . . . ' :

Wiersz >Hej użyjmy żywota* jest pieśnią napisaną dla Filaretów na wzór niemieckich pieśni burszowskich, a w szczególności pewnej pieśni, s ) która sie zaczyna od strofy:

Geniesst den Reiz des Lebens, Man lebt ja nur ein m al:

- . E s blink’ uns nichts vergebens “ * ...

Der schiiumende Pokal.

T a pierwsza strofa w dosłownym niemal przekładzie jest pierwszą strofą M ickiewicza, (co sam poeta zaznaczył w paryskiem wydaniu z r. 1844). Miara i stroficzność całego wiersza jest wiernie naśladowaną, a nawet i dalsza treść

odpowiada po części burszowskiej p ie śn i; mimo to jednak utwór ten nosi na sobie wybitne piętno oryginalności i wysoko po nad swój wzór wzbija się polotem. W ogóle panuje w tym wierszu wesołość i żartobliwość, która zabar­

wiała zwykle filareckie p ogad an ki, a nawet pewna hulaszczość, której nie ma w burszowskiej pieśni, a która była zapędem fantazyi poety. A le pod hula­

szczym i żartobliwym tonem nurtują poważniejsze, filareckie myśli i uczucia:

miłość kraju, potrzeba ścisłego powiązania nauki z życiem i ta nieskończona ufność w siłę młodości, która natchnęła potem »Ode«." .

Pieśń »Hej użyjmy żywota* — podług wspomnień Domejki 4) — na­

pisał Mickiewicz w Kownie (pod koniec 1819 r.) i przywiózł ją z sobą do Wilna na Boże Narodzenie. Po raz pierwszy w druku ukazała się w czaso­

piśmie warszawskiem »Motyl« w r. 1828 p. t. »Anakreontyk«, a do zbiorowego wydania pism poety przeszła dopiero w r. 1844, pod tytułem: »Pieśń F ila ­ retów* i z opuszczeniem nieumyślnem jednej strofy. 5)

1) Proces Filaretów w Wilnie. Archiwum do Dziejów literatury i oświaty w Polsce, V I , 301.

2) J. Scherr. Deutsche Kultur und Sittengeschichte, 1873, str. 532.

3) Wskazał to A . Zipper w Pamiętniku Tow arzystw a lit. im. A . Mickie­

wicza, rocznik II, str. 163. ^

4) -Filareci i Filomaci str. 10.

5) Obszerniej o tem w Uwagach wydawcy.

(22)

WsTąp 1 3

W iersz » T oasty*, drukowany po raz pierwszy 1828 r., natchniony był także życiem filareckiem. Jest to poetycka igraszka , przypominającą pomysłem swoim Schillerowską »Punschlied«. Treścią wiersza jest analogia miedzy siłami ożywiajacemi świat fizyczny : św iatłem , ciepłem , magnetyzmem i elektryczno­

ścią , a siłami ożywiającemi świat m o ra ln y : rozum em , uczuciem i braterską przyjaźnią, podobnie ja k treścią »Punschlied* jest analogia między żywiołami świata a składnikami ponczu. W edług daty umieszczonej w wydaniu zbiorowem z r. 1844 P °d okiem poety dokonanem , »T o a sty * napisane były w K o ­

wnie 1822 r. .

Zapewne przed »Toastam i* jeszcze powstała >Oda do młodości*. Do tego przypuszczenia skłania okoliczność, że »Oda« jest cytowana w IV . części

» D ziadów *, ja k o wyraz minionego okresu uczuć poety, i świadectwo samego M ickiew icza, że »Oda« napisana była przed pierwszem wydaniem poezyi. *)

W ^Odzie do młodości* duch filarecki wyraził się najwspanialej i naj- uroczyściej. N igd zie, w żadnej poezyi młodość nie była odmalowaną i wyśpie­

waną z takim ogniem i taką siłą natchnienia, jak w tej > Odzie*. Bez w ąt­

pienia znać na niej w pływ Schillera ; pisaną była w tym czasie , kiedy Schiller b y ł jednym z najulubieńszych poetów Mickiewicza. L . Finkel w III roczniku Pamiętnika Towarzystwa lit. im. A . M ick ie w icza 2) wykazał nawet poszczególne wyrażenia Ody, które mogła przynieść poecie lektura Schillera, ale te poszczególne wyrażenia — ja k to zresztą sam autor wspomnianej rozprawy przyznaje — nie dowodzą bynajmniej, aby ten utwór tchnął duchem naśladowniczym. Poeta garnął poszczególne wyobrażenia i wyrażenia , które mu pamięć przynosiła z le­

ktury, ale to wszystko przetapiał w potężnym ogniu swojej fantazyi na rzecz zupełnie nową i oryginalną. Są wprawdzie u Schillera utwory pokrewne my­

ślą »Odzie do młodości* n. p. »Die Ideale*, albo wiersz »An die Freude*

(F reu d e, schóner Gotterfunken), 8) ale pierwszy jest tylko elegią na cześć m łodości, nie pieśnią zapału i tryum fu; drugi zbliża sie więcej do naszej Ody, jest pełen wzniosłego zapału, ale zn a ć, że to już utwór człowieka, który wiele przecierpiał, wiele dośw iadczył, poznał trudność natychmiastowego wcielania ideałów w życie i który powołuje miliony nie do pchnięcia z posad bryły św iata, ale do mężnego trwania w cierpieniach (»Duldet muthig Millionen, duldet fur die bess’re W elt, droben iiberm Sternenzelt, wird ein grosser Gott belohnen*).

U Mickiewicza jest to pierwszy pęd młodości jeszcze niczem nie zrażonej, a rwącej sie do idealnych czynów, do uszczęśliwienia ludzkości. Jest przy tem w utworze Mickiewicza jedna wybitna cecha, której niema wcale w Szylle- rowskiej » Pieśni do radości*, to jest czysto romantyczne wywyższenie uczucia nad rozum J\ przeciwstawienie m ło d o ści, pałającej uczuciem, dojrzałemu w ie­

*) W . M ickiewicz, Żyw ot Adam a M ickiewicza, I , 53.

2) Oda do młodości (Czas powstania. W p ływ Schillera) str. 157 — 165.

3) Porównaj odczyt Spasowicza o » Konradzie Wallenrodzie*. Pamiętnik T o w . im. A dam a Mick. 1889, III, 126.

(23)

1 4 W i e r s z e d r o b n i e j s z e

kow i, w którym rozum, doświadczenie bierze górę nad uczuciem. Stąd to

»Oda do młodości* nosi na sobie znamię c h w ili, w której romantyzm ogarnął swoim czarem młodych poetów, i te skrzydła, których poeta żąda od mło­

dości, aby mógł wzlecieć nad martwym światem w rajską dziedzinę ułudy, to są skrzydła romantycznej poezyi. Prąd filarecki i prąd romantyczny zlały sie w jeden akord, a poczynająca się walka estetyczna pomiędzy starszem a mło- dem pokoleniem , pomiędzy przedstawicielami rozumu w poezyi i uczucia, p o ­ budziła poetę do przeciwstawienia starych młodym.

W tej strofie :

Niechaj, kogo wiek zamroczy,

Chyląc ku ziemi poradlone czoło, Takie widzi świata k o ło ,

Jakie tepemi zakreśla oczy...

/

przegląda tak samo twarz Śniadeckiego Jana, ja k w owych strofach wiersza p. t. -»Romantyczność«, gdzie jest mowa o starcu ze szkiełkiem w oku.

Być m oże, że »Oda do młodości* była pieśnią konkursową, wiemy przynajmniej, że Filareci ogłaszali konkurs na napisanie pieśni, któraby w y­

powiadała ich cele i dążności.1 ) Widocznie dawniejsze pieśni filareckie (>Hej radością oczy błysną*, »Hej użyjmy żywota*) uważano za niedostateczne. W iem y

także z zapisek Aleksandra Chodźki (który spisywał swoje rozmowy z Mickie­

wiczem w r. 1846), że Odę posłał Mickiewicz z K ow na swoim przyjaciołom wileńskim i że ci z początku nie mogli jej zrozumieć. »Zan i Czeczot — po­

wiadał Mickiewicz — znaleźli ją arcygłupią, a ten ostatni pisał m i, pytając, czym nie zwaryował i posyłając do Malewskiego po rade. Jeden Jeżowski nie podzielał ich zdania. Znał on uprzednio poetów niemieckich. Napisał więc bardzo długi komentarz, gdzie rozbiera pojedynczo każdy wiersz i wtedy le ­ dwie uznają Ode za dobrą*. 2) Z tego opowiadania tyle można wywniosko­

w ać, że ów wspaniały polot »Ody« z powodu swej niesłychanej wybujałości, którą zawdzięczał świeżym wpływom romantycznej p o e z y i, nawet zwolennikom nowego kierunku poetycznego, ale zwolennikom , których słabsza fantazya nie­

śmiało podążała w tym kierunku , nawet im w ydał się czemś przekraczającem granice poezyi. N ie mogli ogarnąć tego i zapewne takie wyrażenia ja k »ro- zumni szałem*, albo »dalej z posad bryło świata*, musiały ich razić, szcze-

*) Proces Filaretów. Archiwum do dziejów literatury i oświaty V I , 313.

W zeznaniach Jankowskiego przed komisyą śledczą (które niebawem ukażą się w Archiwum) powiedziano : »Naznaczona była przez Ł oziń ­ skiego Teodora nagroda dwa tomy dzieł Juliana Niemcewicza dla tego, ktoby najlepszą pieśń filarecką napisał. N a konkurs, że kilka ich przy­

słanych było, (wiem), lecz przez kogo u kład an e, tego nie wiem. Wiem tylko, że członkowie do osądzenia wyznaczeni, podobno Czeczot, K o ­ walewski i Malinowski wszystkie odrzucili i nikomu nagrody nie przy­

znali*.

3) WT. Mickiewicz, Żywot Ad. Mick. I , 54.

(24)

Ws t ę p 1 5

golnie C zeczota, który w swojej pieśni > W stał pan kwiecień z martwych ni- nie«, wypowiadając hasła filareckie, bardzo blisko trzymał się ziemi.

Jednocześnie z poezya filarecką pisze Mickiewicz ballady i romanse , pociągnięty i natchniony lekturą ballad niemieckich. W edług Listów O dyńca, pierwszą b allad ą, która pobudziła Mickiewicza i jego kolegów do chwycenia sie tej formy, była sławna »Lenora« Burgera w rosyjskim przekładzie, a ra­

czej przerobieniu Żukowskiego p. t. >Ludm iła*, którą im pewnego razu wyde- klamował młody Czerniawski, syn profesora literatury rosyjskiej w uniwersy­

tecie wileńskim. Zaraz też sami zabrali się do tworzenia ballad i Mickiewicz napisał w tych czasach cały szereg balladowych utworów, które objął pierwszy tomik jego poezyj wydany w r. 1822. Trudno z osobna dla każdego z tych utworów oznaczyć datę szczegółow ą; w ogóle to tylko na pewne wiemy, że napisane zostały, przeważnie w K ow n ie, w ciągu trzech lat przed wydaniem.

Przy tworzeniu b allad , poeta starał się zastosować do ra d , które znaj­

dował w rozprawach Brodzińskiego i Borowskiego, szczególnie pierwszego, który wzyw ał poetów, aby zwracali się do podań, pieśni i baśni ludowych i stamtąd treść czerpali. D la poety, który dzieckiem w domu rodzicielskim wiele sie nasłuchał fantastycznych opowiadań od starego sługi Błażeja, a wiele pieśni litewskich, białoruskich i krakowskich od służącej Gąsiewskiej, gdy ta przędąc, śpiewała je z dziewczętami, dla poety źWrot w te stronę nie mógł być trudnym. A le zachodziła tutaj ta trudność, że polskich pieśni epickich ludow ych, któreby mogły podać temat do b a lla d , było bardzo mało, ukraińskie zaś dumy ludowe, które przedstawiały obfity materyał do kunszto­

wnej poezyi, nie były Mickiewiczowi znane i miały stać się materyałem poe­

tyckim dla innych naszych poetów. Ze wszystkich b allad , które należą do tego pierwszego okresu romantycznego, o jednej tylko balladzie » Lilie* z pe­

wnością możemy powiedzieć, że czerpie treść z ludowej pieśni polskiej: »Stała sie nam nowina, Pani pana zabiła*. Co się tyczy podań i baśni ludowych, tych była daleko większa obfitość i dziwić sie należy, że poeta tak mało z nich zaczerpnął. P r a w d a , że nie było jeszcze zbiorów tych baśni i podań.

Choć już od pierwszych lat obecnego wieku zaczęto sie za radą Kołłątaja zaj­

mować życiem ludu , ale głównym przedmiotem tego zajęcia były tylko zwy­

czaje i obyczaje ludu. A dam Czarnocki (Zoryan D ołęga Chodakowski) zbierał już wprawdzie od r. 1814 pieśni i klechdy lu d o w e , ale nie były one ogło­

szone , nie mógł z nich nasz poeta korzystać. W ogóle w dwóch tylko balla­

dach, które weszły do pierwszego tomiku, da się z całą pewnością, w ogól­

nym pom yśle, odszukać pierwiastek podaniow y: mianowicie w »Pani T w a r­

dowskiej* i w »Tukaju«.

M ożna przypuszczać, że i »R yb k a * ogólny pomysł czerpie z jakiegoś miejscowego podania lub pieśni ludowej, przynajmniej taki charakter nosi ten pom ysł, ale wszystkie inne ballady, o których m ow a, są według wszelkiego prawdopodobieństwa w ogólnym pomyśle czystym wytworem fantazyi poety

(25)

1 6 W i e r s z e d r o b n i e j s z e

i czerpią z podań i baśni'tylko poszczególne rysy. Takiemi są mianowicie:

»Świteź«, » Świtezianka*, »Powrót T aty«, »To łubie* i »Dudarz«.

Jednem słowem fantazya poety, zwrócona w stronę ludowych p o d a ń , mitów i p ieśn i, nie znajdowała dla siebie tyle m ateryału, ile pragnęła. A przy- tem i nie każdy materyał ją zadowalniał. Zostając pod wrażeniem ballady niemieckiej i za wzór sobie ją obierając, szukał Mickiewicz takich tematów, któreby tej formie najlepiej odpowiadały, najpokrewniejsze były ich treści.

W naszych baśniach pochodzenia wschodniego o wędrujących k ró lew icach , zaklętych królew n ach , smokach i t. d. był materyał ogromny i niepodobna przypuścić, aby był nieznany młodemu poecie , ale ten materyał nie odpo­

wiadał duchowi ballady i zapewne dlatego poeta nie sięgał po niego ręką — a co dziwniejsza, przez cały czas trwania poezyi romantycznej, pomimo oryen- talnego kierunku, który sie i w naszej poezyi zaznaczył, ten materyał pozo­

stał nietknięty.

Nie znajdując podostatkiem tego, czego p ragn ęła, fantazya Mickiewicza zaczęła sama tworzyć temata, któreby sie do formy balladowej nadawały.

A żeby zaś uzasadnić tę wolność wobec wyznawców nowego kierunku , poeta pozwalał sie domyślać, że i te temata od ludu wzięte. T a k n. p. przy »Św i­

teziance* jest p rzyp isek : »Jest w ie ś ć , że na brzegach Świtezi pokazują się Ondiny czyli nimfy wcfdne, które gmin nazywa Świteziankami*. T a k znów przy balladzie »To lubię* jest przypis: »Ta ballada jest tłómaczeniem wiej­

skiej pieśni; jakkolw iek zawiera opinie fałszywe i z nauką o czyścu niezgodne, nie śmieliśmy nic odmieniać, aby tem wyraźniej zachować charakter gminny i dać poznać zabobonne mniemania ludu naszego*. Otóż co sie tyczy Świte­

zianek , to o istnieniu podań o istotach fantastycznych z tą nazwą, nic nie wiemy i można być p e w n y m , że poeta sam je stworzył na wzór owych pso- tliwych istot niewieścich , które sie we wszystkich niemal mitologiach ludów

#

europejskich pojaw iają, a które w indyjskich mitach jeszcze ważniejszą odgry­

wają role. A jak utworzył sam Św iteziankę, tak i temat ballady nazwanej tem imieniem. C o się tyczy ballady »To lubię*, to sama jej treść, zastosowana najwyraźniej do osobistych stosunków poety jawnie świadczy, że mamy tu do czynienia nie z ludowem podaniem, ale z wymysłem fantastycznym samego poety. Poszczególne motywy podań ludow ych: błąkanie się duszy zaklętej, to, że straszyła przejezdnych, nareszcie wyzwolenie je j z zaklęcia, te rysy były naturalnie wzięte z przędzy podań ludow ych, ale temat, który z nich poeta ułożył, jest niewątpliwie jego wyłączną własnością. Że zaś podawał w przypi­

sie swoje balladę za tłómaczenie pieśni wiejskiej, to tym razem nie chodziło mu o romantyków, o uprawnienie romantyczne swego tem atu, tylko o cen­

zurę. Cenzorem jego ballad był ks. Kłągiewicz i widocznie nie podobała mu się ballada zawierająca »opinie z nauką o czyścu niezgodne*. Młodemu poe­

cie, aby uzyskać placet duchownego cenzora, nie pozostawało nic innego, jak podać swoje balladę za tłómaczenie ludowej pieśni i tym sposobem w y ­

(26)

W s T ą p 17

rzec się solidarności z owemi »fałszywemi opiniami o czyścuc, które zresztą humorystycznie były traktowane.

T a k wiec temata do ballad były przeważnie wymyślone przez samego poetę. A le w tern wymyślaniu tematów odegrała już ważna role pewna wybitna charakterystyczna cecha jego poezyi — występującą nie tylko w »Dziadach«,

»Sonetach*, ale także w ^Konradzie Wallenrodzie*:, »Farysie« a nawet w »Panu Tadeuszu* — mianowicie obfite wprowadzenie pierwiastku osobistego. Znajdu- jem y go w » Pierwiosnku «, w »Romantyczności«, w »Switezi«, a po części zapewne i w » Świteziance*, w balladzie »To łubie* i w »Dudarzu«. T ym pierwiastkiem indywidualnym we wszystkich pomienionych tu utworach , z w y ­ jątkiem wiersza »Romantyczność«, jest miłość poety dla Maryli Wereszcza- kówny, i w ogóle stosunek poety do niej i jej rodziny. Poznanie tego żywiołu jest niezbędne do zrozumienia genezy utworów, w których on występuje.

III.

Cudownie nagły rozkwit geniuszu Mickiewicza, cudownie nagły polot jego poezyi, który w »Odzie do młodości* i w »Dziadach*, wprawiał nawet najbliższych p o e c ie , najlepiej znających jego twórcze zdolności, w zdumienie i osłupienie, był rezultatem trzech różnorodnych prądów, które jednocześnie ogarnęły i wstrząsały dusze poety.

O dwóch tych prądach , filareckim i romantycznym już była mowa.

Trzecim p rą d e m , trzecim czynnikiem tego rozkwitu była owa miłość dla Ma­

ryli. T en trzeci prąd wiązał się ściśle z pierwszym i drugim. T eorya promion- ków Z a n a , wykwit filareckiego ż y c ia , która polegała na tein , że oczy ludzkie są obrazem duszy i że wszystkie uczucia, wszystkie przymioty ludzkie mają w oczach swoje osobne promienie, była teorya nietylko idealnej przyjaźni, ale i idealnej miłości, i taka idealna promionkowa miłość kwitła wówczas powszechnie wśród młodzieży w ileń sk iej.1 ) Zan dawał przykład k o le g o m , ko ­

*) Tom asz Zan w zeznaniach swoich przed kom isyą, wyznaczoną przez księcia kuratora w r. 1822 dla zbadania Związku Promienistych (zezna­

nia te niebawem ukażą się w »Archiwum do dziejów literatury i oświaty*) tak objaśnia teorye swoją i znaczenie wyrazu »promienisty* : Przy­

puszczałem, że miłość jest skutkiem atrakcyi powszechnej, modyfikowanej siłami wlaściwemi istotom organicznym, a w szczególności ludziom, że moc tych sił utrzymywała się przez czystość i niewinność duszy i ciała ; że się te siły rozpostrzeniały w pewną około istoty delikatną atmo­

sferę ; te siły wyobrażałem naprzód przez wyraz p ł y n d e l i k a t n i u t k i , a potem przez wyraz p r o m i o n k i . Dlatego też współtowarzysze moi często przez żart nazywali mnie p ł y n i a s t y , a potem kiedy się im nowym wyrazem tłómaczyłem , p r o m i o n k o w i c z , p r o m i e n i s t y . W yraz ten w zaciszu domowem i z rozpraw prywatnych utworzony, powoli używany do oznaczenia tego, co jest d o b r e , co jest p i ę k n e , rozszedł się między akademikami*.

Dzieła Adam a Mickiewicza T . I 2

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dodawanie jest działaniem dwuargumentowym, w jednym kroku umiemy dodać tylko dwie liczby, więc aby dodać nieskończenie wiele liczb, trzeba by wykonać nieskończenie wiele kroków,

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie: