• Nie Znaleziono Wyników

Gdy zapada zmierzch, rozpoczyna się najbardziej spektakularny, przyciągający najwięcej obserwatorów moment jorcajtu. Wszyscy pielgrzymi zbierają się w białym namiocie, wzniesionym specjalnie na tę okazję. Świętują: śpiewają, tańczą, piją alkohol. Obserwatorowi z zewnątrz przypomina to ekstatyczny trans. Przyglądam się im, stojąc u progu, ponieważ kobiety nie mogą wchodzić do namiotu. Obok mnie stoi mężczyzna, fotograf z Częstochowy (lat 39), który cały dzień robił zdjęcia pielgrzymom. Rozpoczynamy rozmowę. Dowiaduję się, że rozmówca w Lelowie był już parokrotnie. W tym roku przyjechał po dłuższej przerwie zaciekawiony nowym, okazałym ohelem.

– A jak to się zaczęło, że pan tu trafił po raz pierwszy?

– Oni tak naprawdę zaczęli niezbyt dawno temu tutaj przyjeżdżać, bo około 15–20 lat temu i ja po kilku latach przyjechałem pierwszy raz. Chyba w drugim albo trzecim roku. Tak że można powiedzieć, że świeża sprawa. No bardzo mnie ciekawiło. To było ogólnie… Interesują mnie właśnie takie same tematy jak i panią, bo jednak to było tutaj około 30–40 procent społeczności tutaj Lelowa. W Częstochowie też było około 30 procent Żydów. Tak że… Zniknęli. I tutaj przyjeżdżają po prostu… Można powiedzieć, że pojedyn-czy… Pojedyncze osoby. Także, no… Temat jest… Ciekawy (2015, M., 39 l.).

W przytoczonej wypowiedzi wybrzmiewa niewypowiedziane wprost poczucie pustki. W czasie II wojny światowej znaczna część lokalnej spo-łeczności nagle zniknęła. Dla mojego rozmówcy ważne jest to, że w tę pustkę po dawnych mieszkańcach miejscowości wkraczają współcześni chasydzi, którzy jednocześnie stają się pociągającym tematem dla fotografów. W tym zainteresowaniu chodzi o coś więcej niż polowanie na „ciekawe ujęcie”:

Te wszystkie obrzędy, palenie tych świec. Te wszystkie rytuały z winem. To dzielenie posiłkami. To jest fajne. I to jest fotogeniczne bardzo. A dzisiaj to wszystko minęło, prawda? (2015, M., 39 l.).

Roland Barthes w Świetle obrazu pisze: „A ten lub to, co jest fotogra-fowane, to cel, przedmiot odniesienia, mała ułuda (eidolon) emitowana przez przedmiot. Nazwałbym to najchętniej Spektrum Fotografii, ponieważ słowo to poprzez swój korzeń zachowało związek ze «spektaklem» i dodaje tutaj rzecz nieco straszną: powrót umarłego” (2008, s. 21).

Przyjazdy Żydów na grób cadyka można potraktować – w kontekście fotografii – jako metaforyczne „powroty umarłych”. Uwieczniając ich obec-ność w Lelowie, zdjęcia zdają się w pewien sposób tworzyć wrażenie, że żydowska historia miasteczka wciąż jest żywa. „Poświadczając, że przedmiot był realny, zdjęcie każe […] wierzyć, że jest on żywy”(Barthes 2008, s. 141).

Podoba mi się. No dla mnie to jest… Teraz to może już nie, bo… jest dwóch kolegów, którzy są pierwszy raz. To ja pamiętam pierwszy raz to jest totalnie egzotyka. To jest coś zupełnie innego. Dopiero potem jak sobie człowiek zaczyna czytać na ten temat i zaczyna rozumieć niektóre rzeczy. Bo tu jest bardzo dużo dziwnych, dziwnych rzeczy. Których się nie rozumie i to potem już zaczyna być normalne. I te zachowania, i te wszystkie ich obrzędy. Zaczyna to być normalne (2015, M., 39 l.).

Przyjazdy do Lelowa oraz robienie zdjęć świętującym chasydom są więc także swego rodzaju rytuałem oswajania. To, co dziwne i niezrozumiałe, staje się „normalne”. Niewątpliwie dużą rolę w tym oswajaniu odgrywa sam aparat

fotograficzny. Jest on zarazem czymś, co dystansuje – możemy schować się za obiektywem i z tej perspektywy przyglądać się wydarzeniom, i na przykład nie odczuwać potrzeby nawiązywania kontaktu z chasydami. Z drugiej zaś strony aparat jest swego rodzaju „akredytacją”. Legitymizuje naszą obecność na jorcajcie. Nie jesteśmy już zwykłymi gapiami.

– A czy wcześniej był pan już zainteresowany kulturą żydowską?

– To znaczy wcześniej, yyy, na tyle, na ile można się dowiedzieć. Na przykład w szkole, ja cały czas byłem okłamywany. No to jest jedna wielka lipa. Po prostu. Jeżeli chodzi o historię to… nie wiem, miałem 2 procent prawdy w szkole nauczane. Także, ha, do wszystkiego trzeba po prostu potem samemu dojść. No i temat Żydów, to jeszcze niedawno temat całkowitego tabu. Prawda? (2015, M., 39 l.).

W powyższym fragmencie pojawia się wątek szkolnej edukacji. Rozmówca nie mówi, co konkretnie ma na myśli, twierdząc, że w szkole nie uczono prawdy. Zapytany, czy wydarzyło się coś, co skłoniło go do wysnucia takich wniosków, odpowiedział: „Co się da, co się porozmawia z ludźmi, to człowiek wie”. Można więc podejrzewać, że mężczyzna odczuwa rodzaj dysonansu pomiędzy oficjalną wersją historii, której uczono go w szkole, a własnym doświadczeniem. Można to odnieść do zjawiska „białych plam”, opisywanego przez Ruth Ellen Gruber.

Pewnie, że warto [się tym interesować, robić zdjęcia – A.G.]. Pewnie, że warto! No… Bo to jest kawałek i naszej historii, prawda? Tak naprawdę, to nie wiadomo, kto ma przodków żydowskich… A kto niemieckich. W takiej sytuacji niestety jesteśmy. Bo z 70 procent ludzi naprawdę nie wie… Nie zna na przykład swoich prababć. Niektórzy nawet babć. Także… Także jest to ciekawe (2015, M., 39 l.).

Zainteresowanie historią i kulturą Żydów oraz robienie zdjęć podczas jorcajtu jest dla rozmówcy sposobem na poszukiwanie prawdy historycznej, a to z kolei silnie wiąże się z pamięcią oraz tożsamością. Można stwierdzić, że tożsamość narodowa jest dla mężczyzny czymś niejednoznacznym i niepew-nym, ze względu na złożoność ludzkich biografii. Rozmówca w swoich poszukiwaniach nie ogranicza się jedynie do Lelowa:

Za Żydami nawet zawędrowałem, bo będąc na wakacjach w Egipcie, jeszcze puściłem się na dwa dni do Jerozolimy. Żeby jeszcze jakoś dopełnić ten materiał. No i tam dopełniłem i ścianę płaczu, o jakieś dzielnice tam żydowską, ortodoksyjną (2015, M., 39 l.).

W projektach fotograficznych mojego rozmówcy Żydzi nie są jedynym tematem. Mężczyzna jest też zainteresowany chrześcijaństwem: wędrował

z pielgrzymkami katolickimi oraz prawosławnymi. Są to więc poszukiwania na większą skalę, które wynikają z tego, że rozmówca określa siebie jako... ateistę.

No, ale mnie ogólnie jako osobę niewierzącą… Bardzo ciekawi mnie temat religii. Religii różnych jej odmian, że tak powiem (2015, M., 39 l.).