• Nie Znaleziono Wyników

Kilka uwag o amerykańskich lokomotywach

---Kilka uwag o amerykańskich lokomotywach.

N apisał

F r a n c is z e k M e issn e r

in ży n ie r a d ju n k t c. k. kol. p ań stw , w F e ld k irc h .

->«---W ym agania kolei am eryk. od lokomotyw są daleko znaczniejsze, niż u nas w Europie, a pow stały one wskutek tego, że Am erykanie przy ogrom nych odległościach wiele ekonomiczniej muszą zarządzać swemi liniami, jeżeli mają się one reutować. Ekonomiczne to wyzyskanie ułatw ia przewóz brutta w prost od jednego milionowego miasta do drugiego jeszcze większego; tak n. p. zachodzą przy­

padki, że jedna i ta sama maszyna je s t w stanie przewieść pociąg mający brutto 1209 ton z Chicago do Filadelfii (1321 kil.) nie potrzebując być ani razu odprzągniętą od pociągu. W r. 1891 m iały Stany Zjednoczone Am. półn.

na kolejach o długości 345000 km blisko 34000

loko-Gzy o bydw a rodzaje w y tw arzan ia siły sp ełn ią swój główmy cel tj. przyczynią się do w zm ocnienia m ałego p rzem y słu w-obec wielkiego k a p itału , tru d n o będzie uwierzyć,, póki p rzed sięb io rstw a tego ro d zaju zn a jd u ją się w ręk ach akcyonaryuszów a tern sam em w y słu ­ g u ją się w ielkiem u kapitałow i. R rzeczą je s t zupełnie ja sn ą , że to w arzy stw o akcyjne d b a całkiem legalnie tylko o swmją korzyść a n ajm n iej m a n a oku h u m a ­ n ita rn e dążności. Z tego zaś wirnika, że m ały p rz e ­ m ysłow iec nie dojdzie nigdy tą d rogą do m ożebności takiego w y tw arzan ia siły, k tó reb y go uzdolniło do k o n - k u rencyi z w ielkim p rzem ysłem . N astąp i to dopiero w tedy, gdy p rzed sięb io rstw a tego ro d zaju zaczną w y­

chodzić z inieyatyw y p a ń stw a , k tó re m u będzie p rzy - te m chodziło tylko o pokrycie kosztów a nie o żaden w ięcej zarobek i korzyści centralnego w y tw arzan ia siły sta n ą się jed y n y m udziałem m ały ch k o n su m e n ­ tów . W tedy dopiero m ożna będzie u w ażać tę kw estyę za rozw iązaną i w tedy rozw iązanie jej m oże p o d ziałać n a polepszenie socyalnycli sto su n k ó w je d n ej części

klas pracujących. J . W .

100

motyw (okrągło llo k o m o t. n a 10 Jem) ; niektóre linie m ają nie więcej, jak 1 lokom, na 1 8 —20 Jem (G reat N orthern R. E . ma 3-30 lok. na 5800 Jem długości). A ustrya miała w tym czasie przy mniejszym ruchu 3870 lokom otyw na liniach bjisjro‘16000 Jem wynoszących (2 A lok. na 107cm).

Na chyżość zaś osobowych pociągów w pływ a kon- kureneya towarzystw kolej., szybki rozwój elektrotechniki, zapowiadającej niesłychanie szybkie jazdy, wreszcie i te ­ lefon, który bez większej straty czasu ułatw ia porozu­

mienie się.

A m erykańskie lokomotywy mają pewne wspólne pod­

stawy, które po krotce opiszę.

Z uwagi, że maszyny podobnie jak wagony nad­

zwyczaj są długie, a mimo to przem ykają ostre tuki z pełną chyżością, budowane są też w zasadzie, tak jak wagony, na rozworacb. Gdy z przodu jest rozwora o 2 osiach a kilka sprzężonych osi następuje, to p:erwsza oś ma koła z ostrem i obrzeżami (Spurkranze), lub też koła są gładkie bez obrzeży, gdyż rozwory całkiem pewnie pro­

Dym nica (E auchkam m er) ja st nadzwyczaj długa (do 2 m), co umożebnia bardziej jednostajny wzrost ognia i mniejsze wyrzucanie iskier.

R urka przewiewu (B lasrohr) je st bardzo wąska w celu potężniejszego robienia pary.

Każdego uderza w oczy w7ysokie położenie kotła, którego oś sięga przy pospiesznych m aszynach do 2 730 m.

Skrzynia paleniska (Feuerbox) ma albo płaski nie podwyższony strop (Decke), albo też okrągły obwód i pro­

mieniste rozpierające nity o 28 m m średn. (Stehbolzen).

Skrzynia ta niema żadnej miedzianej ściany, tylko z że­

laza zlewnego (Flusseisen) i to o dość cienkich ścianach dla 12 d tm ciśnienia wynosi grub. stropu 3/8“= 1 2 '7 mm; ściany rurowej 1/2 “= 1 2 ,7»mto; kocioł podłużny z blachy stalowej ma grub. 5/16“ 3/8“= 8— 9 5 m m . Ściany tak cienkie można ja k wiadomo dokładnie walcować, bez w ew nętrznych błędów, a co ważniejsze według zdania atner. fachowców poddają się one łatw iej, a więc szkodliwe natężenia nie tak łatw o nastąpić mogą. Rury płom ienne żelazne m ają 57m m zewn. średn. i 3'2 m m grubości.

Powierzchnia rusztowa jest stosunkowo w ie lk a ; na

w a d z ą ; w razie gdy z przodu tylko jedna oś je s t wolną (Bissel Axe), to pierwsze sprzężone koła muszą mieć obrzeże. Rozwory te obracają się około płaskiej panwy (D rehpfanne), która z podwoziem (Gestell) stale je st połą­

czona tak, iż takowe tylko około czopa obracać się mogą, albo też panwa ta je st przesuwalna tak, iż oprócz ruchu obro­

towego, jeszcze małe boczne przesunięcie może mieć miejsce, co w ostrych łukaeh wielką ma doniosłość. R e­

sory, które wskutek przesunięcia się rozwory jednostronnie zostają obciążone — mają zawieszenie wahadłowe — wsku­

tek czego ułatwiony je st powrót rozwory do środka podwo­

zia po opuszczeniu krzywizny.

Cylindry parowe i suwaki (entlastete R iehardson Schieber) są z przodu od zewnątrz maszyny usadowione.

Lokomotywy system u „Y erbund“, który w A m eryce coraz więcej wchodzi w użycie, mają cylindry w tym stosunku: pierwszy o 508 m m średn., drugi (niskie ci­

śnienie) o 737 m m średnicy. Norm alne stawidło jest kulisowe Stephensona.

przestrzeniach, gdzie przez dłuższy przeciąg czasu nie czyści się rusztu, są wstrząsające ruszta (Schuttelroste).

N a polach naftowych znajdują się lokomotywy z opa­

laniem naftowem, gdyż wypada ono taniej od opa­

lania węglem, Trzony (Stangen) pędzące i sprzęgające, m ają jak i w Europie u nowszych maszyn przekrój po­

dwójnego T ( I ) i są z kutego żelaza.

Pom ost m aszynisty jest nadzwyczaj wysoko położony, by przestrzeń łatwiej p rzejrzeć; buda jest niemal zupełnie zamknięta, a maszynista, jak i palacz m ają siedzenia.

W okolicach gorących je st dach podwójny, wewnątrz tekturą asbestow ą wypełniony.

Ram a odmienna je st od europejskiej. Zamiast z blachy robią ją A m erykanie zg ran iateg o mniej więcej lOOy^SOmm grubego żelaza; każda strona składa się z 2 części, śru ­ bami i klinami z sobą spojonemi. Zyskuje się przez to łatwiejszy dostęp do części między ram am i, a w razie uszkodzenia łatw iejszą reperacyą.

Koła pędzone i sprzężone mają pełne sprychy a pu­

ste otoki koła (Radkranze), obręcze stalowe zazwyczaj hydraulicznie naciągnięte ; koła wolne (Laufachsen) też

101

lane z tw ardą w a r s t w ą , jak u naszych wagonów, lub są lane z obręczą stalową.

Obręcz stalowa je st do koła przynitow ana lub przy­

śrubowana (fig. 1) zapomocą podwójnych pierścieni sy­

stem u M ansella. Podobny w zasadzie, lecz pewniejszy sposób je st t. z. „In teg ral Tyre Lock" gdzie wewnętrzna w arga zapomocą walca (fig. 3 w.) na zimno do otworu zostaje wwaleowana (fig. 2). By zużytą obręcz ściągnąć, trzeba w argę a wtoczyć i obręcz ściągnąć sposobem u nas używanym tj. przez ogrzanie, lub też sposobem am ery­

kańskim przez hydrauliczne odprasowanie.

Obręcze pierwszego koła sprzężonego lub pędzonego

•są, jak już wspom niałem , bez obrzeży, lecz za to nieco szersze (165 m m ), niż obręcze innych kół (140 m m ).

Średnicę kół pędzonych powiększono w ostatnich czasach znacznie; — najwyższe mają 7 -2 “ = 2 0 8 4 m u pospolitych maszyn, a L 2 7 0 —■ L 0 1 5 m u ciężaro­

wych. W clne koła mają średnicę 0-76 — L 0 1 5 m; u cię­

żarowych maszyn są one jeszcze mniejsze.

W szystkie maszyny przeznaczone na linią mają h a ­ mulce W estin g h au sa; stacyjne lokomotywy mają czasami ham ulce parowe lub powietrze ssące (Yaeuum).

Pufry są centralne; z przodu ma maszyna sztabę żelazną z otworem do sprzągania, tender zaś ma z tyłu sprzęgło (Kupplung) sprzęgające autom atycznie; wskutek zderzenia się z uastępnem sprzęgłem rozłączenie na­

stępuje od zewnątrz.

Przed kominem ma maszyna wysoko położoną olbrzy­

m ią latarnię (reflektor 0 ’50 m średn.), dalej świstawkę o niskim tonie i potężny dzwon.

T ender ma 2 dwuosiowe ro zw o ry ; stacyjne tendry są ku tyłowi skośno ścięte, by m aszynista lepiej mógł

widzieć sygnały. 0 . d. n.

N O T A T K I T E C H N I C Z N E .

Wydobywanie złota i srebra. W latach 1881 do 1887 wydobywano na ziemi rocznie po 2,500.000 kg. srebra.

Z powodu odkrycia nowych kopalni rud srebrnych w M e­

ksyku i Stanach zjednoczonych, produkcya srebra pod­

skoczyła w r. 1891 na 4 ,479.000 kg., a w r. 1892 na 5.935.000 kg. — a więc podwoiła się, podczas gdy zbyt jego mało się podniósł. Stąd oczywiście wielkie zniżenie

w artości srebra.

Ilość w yprodukowanego złota wynosiła w latach 1881 — 1888 mniej więcej 158.000 kg. rocznie. Z po­

wodu odkrycia now ych pokładów złotonośnych w połu­

dniowej A fryce, produkcya podniosła się w r. 1888 do 185.000 kg., a w r. 1892 do 196.000 kg.

Z tego niew yrów nom iernego rozwoju produkcyi sre­

bra i złota, stosunek ich wartości ciągle się zmieniał na korzyść złota. Podczas gdy w r. 1870 płacono za

1 funt złota 15-56 srebra, to w r. 1889 płacono już 22, a w r. 1892 nawet 23-78 funtów srebra.

D gl. Pol. Jo u r.

B I B L I O G R A F I A i L I T E R A T U R A .

Ekonomisty polskiego, miesięcznika wychodzącego we Lwowie rok V., wyszedł zeszyt podwójny (za luty i marzec) i zaw iera:

1. Z ....: Nowe prawo robotnicze wr Rosyi i jego na­

stępstw a w Królestwie Polskiem (z 4-ma tabelami).

2. E d m u n d G i n w i ł ł - P i o t r o w s k i : W sprawie ubezpieczenia bydła od zarazy. 3. S t e f a n K o m o r n i ­ c k i : Polska na Zachodzie. Część pierwsza: Zabory i kolonizaeya niemiecka od r. 1848 (dokończenie). 4. P r . G a w r o ń s k i : Z historyi rolnictw a. 5. B i b l i o g r a f i a dzieł polskich treści ekonomiczno-społecznej za czas od lipca 1891 do grudnia 1893 r. 6. W y s t a w a k r a ­ j o w a we Lwowie w roku 1 8 9 4 : P rogram y poszczegól­

nych działów (ciąg dalszy). 7. K r o n i k a : Śpraw a po­

siadłości rentow ych. — B ankructw a galicyjskie. — Sta­

tystyka przem ysłu naftowego. — Statystyka własności ziemskiej w W . Księstwie Poznańskiem . — Izby rolnicze w Prusieeh. — M em oryał komisyi kolonizacyjnej. — Polskie Towarzystwo handlow o-geograficzne. — Stan spraw walutowych. — Reforma finansów cesarstw a N ie ­ mieckiego. — Pow szechne przymusowe ubezpieczenie w A nglii. — Z bieżących spraw krajow ych: (Kraj. osada poprawcza i zakład przymusowej p ra c y .— Koleje lokalne.

K rajow a komisya przemysłowa. — Izba handlow a w7e Lwowie. — Galicyjskie Towarzystwo kredytowe ziem ­ skie). — Zawiadomienie Dyrekcyi kolei państwowych.

Roboty wodne, część I . : Pom iary wodne. Rowy i kanały. 17 arkuszy druku, około 200 figur w tekście i atlas z 17 tablic, napisał J ó z e f R y c h t e r , profesor szkoły politechnicznej. Lwów, nakładem autora. I-sza Związkowa drukarnia, 1894.

W pierwszych tygodniach b. r. pojawiło się w h a n ­ dlu księgarskim pod wyżej podanym tytułem , jako tom II. biblioteki politechnicznej, znakomite pod każdym względem dzieło profesora J. R ychtera, jako pierwsza część obszernej pracy, mającej obejmować wszystkie nie­

mal działy tak rozległej gałęzi wiedzy technicznej, jaką są roboty i budowle wodne.

W nioskując z zawartości i sposobu opracowania tej pierwszej części przygotowywanej przez profesora J.

R ychtera pracy, można śmiało twierdzić, że w ydaw ni­

ctwo „ R o b o t y w o d n e " będzie najznakomitszem i naj- lepszem technicznem dziełem naukowem wogóle, jakie się dotąd pojawiło.

Pierw sza część obejmuje dział o pom iarach wodnych, a więc prace hydrom etryczne, stanowiące podstawę nau­

kową dla wszelkiego rodzaju robót wodnych, jakoteż zasady wykonywania rowów i kanałów . N astępne części całego wydawnictwa, których ogółem ma być 8, m ają obejmować, w edług przedmowy autora: fundam enty, regulacyą rzek, budowę jazów, osuszania i naw odniania, wodociągi, kanalizacyą miast, a wreszcie żeglugę śró d ­ ziemną, z których każda część będzie stanow iła dla sie­

bie całość odrębną.

102

Już samo rozpoczęcie tego obszernego dzieła przed­

miotem, który obejmuje obszerną I-szą część w ydaw ni­

ctwa, wskazuje, jak systematycznie i metodycznie autor pojmuje swoje zadanie, rozpoczynając rzecz od robót hydrom etrycsnyeh, bez których żadne racyonalne budo­

wle wodne nie m ogą się obejść, jeżeli pomyślny ich w ynik nie ma zależeć od ślepego przypadku.

Do niedawnego jeszcze czasu traktow ano budowle wodne empirycznie, zadawalniając się kilkoma przesta­

rzałym i wzorami, a nie starano się w arunki i podstawę tych robót uzasadnić naukowo, jak to się stało przy wszystkich innych działach zawodu inżynierskiego. Ro­

boty wodne nabierały wskutek tego charakter więcej rzemiosła, niż nauki, pomimo to, że śmiało twierdzić można, iż roboty te, jeżeli mają być pomyślnym uw ień­

czone skutkiem, wym agają ścisłej podstawy naukowej i równie wTysokiej inteligencyi projektanta i wykonawcy, co i wszystkie inne działy wiedzy technicznej. Nic więc szczegółowo badaniem własności rzek i ich charakteru, obmyślano w tym celu nowe przyrządy miernicze i dą­ a ogłaszane w literaturach technicznych innych narodo­

wości bądź w pojedynczych monografiach, bądź też w czasopismach technicznych peryodycznych, i zawiada­

mia czytelnika w sposób treściw y i przejrzysty o wszyst- kiem, co w tej kwestyi dotychczas zdziałano, wybie­

rając tylko najważniejsze i najlepsze zdobycze badań i nauki.

A utor rozpoczyna rzecz od opadów atm osferycznych, ich pomiaru i w pływu na odpływ wody w rzekach, przechodzi następnie do spostrzeżeń wodoskazowych i ich zużytkowania, zakończając rozdział pierwszy omó­

wieniem geom etrycznych robót przy pomiarze rzek i pomiarem prędkości płynącej wody i objętości prze­

pływu.

W dalszym rozdziale przedstawia nam autor naj­

ważniejsze przyrządy hydrom etryczne, omawiając szcze­

gółowo wszystkie dotychczas znane przyrządy, począwszy od zwykłego pływ aka aż do najnowszych hydrom etrów R istera i F ranka, wskazując um iejętnie na zalety i na ujem ne strony poszczególnych przyrządów i sposobów pomiaru.

N astępnie przechodzi autor do używanych teraz naj­

lepszych teoretycznych wzorów do obliczenia przypływu wody w rzekach, kanałach, na podstawie ich przekrojów, a wreszcie naprowadza nam wszystkie usiłowania ujęte

w poszczególne metody, mające na celu oznaczenie prze­ powinny, przechodzi następnie do teoryi przepływu wody w kanałach i korytach sztucznych i wodociągach, na­

prowadzając tu najnowsze zdobycze nauki, a kończy przedmiot naprowadzeniem najważniejszych konstrukcyi, używanych przy budowie rowów, kanałów, wodociągów itd.

Tak pierwszy ja k i drugi rozdział kończy się szcze­

gółow ą bibliografią dotyczącego działu, co ułatw ia czy­

telnikowi pragnącem u szczegółowo zbadać jakiś szczegół, zapoznanie się ze specyalną literaturą tego działu.

W idzim y zatem, że autor traktuje przedmiot w yczer­

pująco, nie pomijając żadnego działu, a jeżeli zauważy­

my, że sposób przedstawienia rzeczy je st mimo obszer- ności przedmiotu treściwy i poparty znakomicie zesta­

wionym i wzorowo wykonanym atlasem z 17 tablic, to śmiało można twierdzić, że część pierwsza „ R o b ó t w o d n y c h 11 prof. J. R ychtera należy do najlepszych pu- blikacyi w tym przedmiocie, jakie dotąd w literaturach obcych się pojawiły i że bezprzecznie inne literatury tak znakomitego i wyczerpującego podręcznika nauko­

wego w tym przedmiocie nie posiadają.

W ydawnictw o prof. Rychtera przynosi przeto pod każdym względem zaszczyt niem ały polskiej literaturze tech n iczn ej; życzyć też należy autorowi, by zdołał także i dalsze zapowiedziane działy robót wodnych na tej samej utrzymać wysokości, położy bowiem wówczas ogromne zasługi dla naszej literatury technicznej, nie­

stety dla wielu niesprzyjających okoliczności postępują­

cej bardzo powoli.

Autorowi należy się również szczera wdzięczność techników polskich, że przytoczone w dziele swein przykłady oparł na m ateryale krajowym , o ile mu był dostępnym, a nie posiłkow ał się wzorami zapożyczanymi szablonowo z rozm aitych podręczników' zagranicznych, zam anifestow ał bowiem w ten sposób, że technicy polscy mimo nader niesprzyjających okoliczności dorzucili także chociaż m ałą cegiełkę do rozwoju i podniesienia tak podziwiać należy ofiarność i bezinteresowność autora.

M amy niewątpliwą nadzieję, że ogół techników naszych będzie uważał za swój obowiązek poprzeć najgoręcej zamiary autora nabywaniem znakomitego dzieła. A wtedy i sam A utor obdarzy naukę dalszemi częściami pięknego

0 siewnikach napisał inżynier Kazimierz

Ajdukie-103

wieź — Kraków — N akładem Autora, 1893. — Ocenę tego dziełka pomieścimy później.

Komitet VII. Zjazdu lekarzy i przyrodników