• Nie Znaleziono Wyników

KONIE ORIENTALNE NA ZIEMIACH POLSKICH

Od niepamiętnych czasów południowo-wschodnie rubieże naszego kraju narażone były na ciągłe ataki. W XVI i XVII wieku tereny te stanowiły bezkresne, mało zamieszkane obszary, zwane Dzikimi Polami. Były one siedzibą rozmaitych, zyjących z grabieży band rozbójniczych. Źródłem ich utrzymania były najazdy na ziemie polskie. Oprócz rozbójników wypadów na nasze tereny dopuszczały się hordy tatarskie i oddziały wojsk tureckich. Co jakiś czas dochodziło do regularnych wojen z Państwem Osmańskim i Chanatem Krymskim. Z tego powodu Polska utrzymywała na kresach dość znaczne siły wojskowe, a miasteczka i osady miały postać warownych twierdz. Ponieważ walki toczono przeważnie na rozległych stepach, polska jazda na terenach Podola, Wołynia i Ukrainy w większości posługiwała się końmi pochodzenia orientalnego, które najlepiej nadawały się do takiej służby768. Wacław Rzewuski zwracał uwagę na fakt, iż to właśnie wojny dostarczały znaczną ilość zwierząt tego typu, które jako łupy wojenne zdobywano na Turkach i Tatarach769. Osmanowie władali wówczas olbrzymimi przestrzeniami Azji Mniejszej, kontrolowali tereny Półwyspu Arabskiego i Egiptu, w ich armii służyło więc wiele koni pochodzących z Bliskiego Wschodu. Prawdopodobne jest, że były wśród nich także oryginalne pustynne araby. Polacy chętnie używali koni wschodnich do służby wojskowej, ale także do uszlachetniania pogłowia w rodzimych stadninach: „[…] Czasy wojownicze, w których Wołyń i Ukraina przeżyły parę wieków, sprzyjały rozwinięciu stadnin i stad, które prędko przed napadającym wrogiem w dalekie strony zapędzonemi być mogły. Przytem wojna z ludami odznaczajacemi się

766 W. Pruski, Szkice o wkładzie..., s. 83.

767 Ibidem, s. 83. Urzędowa rękopiśmienna księga stadna koni została założona także w państwowej stadninie w Janowie Podlaskim zaraz po jej powstaniu, tj. w 1817 r.

768 M. Tarnowski, Stada hrabiów Branickich, „Jeździec i Hodowca”, R. XIII, nr 30, 20 X 1934, s. 665.

769 Konie arabskie, artykuł hr. Wacława Rzewuskiego..., s. 234.

139 wychowaniem rassowych koni, z Turkami, Tatarami i Czerkiesami, dawała zręczność mieć zawsze ogiery arabskie i wschodnie, dla licznych stad Wołynia i Podola, pasących się w najlepszych miejscach dla koni w Europie”770. Konie typu orientalnego były więc w polskim wojsku dość często spotykane, służyły one zwłaszcza w oddziałach lekkiej jazdy:

„Szwedzkie hestry używane były do stad, z których konie brała ciężka jazda, lecz lekka kawalerya brała tatarskie”771. Należy jednak zaznaczyć, że konie zdobyte na armii osmańskiej lub na Tatarach, stanowiły grupę najbardziej zróżnicowaną pod względem ras zwierząt wchodzących w jej skład. Były tu konie anatolijskie, perskie, kurdyjskie, turkmeńskie, kaukaskie, krymskie i oczywiście arabskie. Trudno ocenić jaki odsetek wśród nich stanowiły te ostatnie772. Do niedawna w naszej nauce panowało przekonanie, że w Polsce od stuleci hodowano konie arabskie i to tej rasie Polacy zawdzięczają wszystkie sukcesy, jakie oręż nasz odnosił w dawnych wiekach: „Za Jagiellonów jedyne na całym kontynencie stado czystej krwi arabskiej egzystowało w Polsce, co daje dowód żywo mówiący o stanie hodowli i jej znaczeniu dla kraju”773.

Zdanie to podziela Aleksander Dzieduszycki (1874-1947), autor wstępnego artykułu do specjalnego numeru „Jeźdźca i Hodowcy” z 1933 roku, poświęconemu koniowi arabskiemu. Pisze on: „Polska hodowla konia arabskiego posiada kilkuwiekową tradycję;

wystarczy wspomnieć stado króla Zygmunta Augusta (1548-1572) w Knyszynie, w którym hodowano ze świadomością celu i w ścisłym doborze konie czystej krwi arabskiej”774.

W rzeczywistości jednak trudno stwierdzić, ile pustynnych kohejlanów znajdowało się wśród koni orientalnych, trafiających na ziemie polskie, a co za tym idzie w jakim stopniu wpływały one na pogłowie koni w naszym kraju. Kajetan Sołtan-Abgarowicz, autor świetnej monografii „Stadniny polskie”, we wstępie do niej podaje:

Warunki naszego życia, tak towarzyskie, jak i ekonomiczne, o tyle zmieniły się w ciągu ubiegłych lat pięćdziesięciu, że po prostu z największą trudnością przychodzi dzisiejszym ludziom zrozumieć ówczesnego ducha. Zadania hodowlane były nadzwyczaj uproszczone; była po prostu utarta rutyna, praktyka wypróbowana od trzech wieków: materiał w klaczach wszystkich szlachetnych stad składał się wyłącznie z klaczy należących do wschodniopolskiej rasy [tj. półkrwi arabskiej – W. Pruski],

770 R. Sanguszko Starszy, Stadnina Książąt Sanguszków, [w:] Encyklopedia Rolnictwa i Widomości Związek z Niem Mających, pod. red. J. T. Lubomirskiego, E. Stawiskiego, S. Przystańskiego, t. III, Warszawa 1876, s. 662.

Ten sam artykuł opublikowano także w: „Jeździec i Hodowca”, nr 33, 20 XI 1933, (numer specjalny poświęcony hodowli konia arabskiego w Polsce), s.660-663.

771 T. Czacki, O litewskich i polskich prawach..., s. 262.

772 W. Pruski, Hodowla zwierząt gospodarskich w Galicji..., s.175.

773 Księga jazdy polskiej..., s. 256.

774 A. Dzieduszycki, Koń arabski w Polsce, „Jeździec i Hodowca”, nr 33, 20 XI 1933, (numer specjalny poświęcony hodowli konia arabskiego w Polsce), s. 652.

140 ogierów używano bez wyjątku arabskich, czy to sprowadzanych ze Wschodu, czy w kraju wychowanych775.

Bardzo ciekawie pisze na ten temat Witold Pruski, który dowodzi, że dokładna analiza źródeł wykazuje, iż w polskiej i europejskiej literaturze XVI-XVIII wieku znajdujemy bardzo małą liczbę informacji dotyczących konia arabskiego. Sporo mówi się natomiast o tureckim.

Pruski zaznacza, że kronikarze, tacy jak: A. Miciński, K. Dorohostayski, G. Marescotti, K.

Kluk odróżniają wyraźnie pojęcie „arab” i „turek” i najczęściej piszą właśnie o „turkach”776. Polscy hipolodzy badający to zagadnienie, w tym cytowany wcześniej Aleksander Dzieduszycki, opierali się głównie na dziele O świeżopach i ograch napisanym przez koniuszego królewskiego Adama Micińskiego w 1570 roku. Tymczasem o pracy tej bardzo niewiele wiadomo. Żaden księgozbiór polski, a prawdopodobnie także zagraniczny, dziś go nie posiada. Nie wiadomo nawet, czy był to rękopis czy druk. Choć jest dość często przywoływany i cytowany w wielu rozprawach, to od blisko dwustu lat nikt z badaczy nie miał go w ręku777. Wiedzę na temat tej pracy czerpiemy z opracowania dokonanego przez twórcę Liceum Krzemienieckiego, Tadeusza Czackiego, umieszczonego w rozprawie pod tytułem „O litewskich i polskich prawach”778. Nie ma wątpliwości, że Czacki miał przed sobą rozprawę Micińskiego, której obszerne fragmenty cytuje:

775 K. Sołtan-Abgarowicz, Stadniny polskie „Gazeta Lwowska”, VIII, IX.1897; „Jeździec i Myśliwy”, nr 1-6, 15-21, 23, 1898.

776 Pruski przytacza szereg źródeł o tematyce hipologicznej, które nie wspominają o koniu arabskim jako zwierzęciu hodowanym w naszym kraju, rozpisując się szczegółowo na temat innych ras występujących w rodzimych stadach. O arabach milczy ksiądz Jan Krasiński w wydanym po łacinie w 1574 r. w Bolonii dziele Polonia. Praca ta została przełożona na język polski przez Stanisława Budzińskiego i wydana pod tytułem Jana Krasińskiego Polska, czyli opisanie topograficzno-polityczne Polski w wieku XVI, Warszawa 1852. Odnajdujemy w niej wiele wzmianek dotyczących ras końskich w Królestwie, mowa jest m. in. o tureckiej, ale ani słowa na temat arabskiej. W relacji złożonej papieżowi Piusowi V przez przebywającego w Polsce w 1568 r. nuncjusza apostolskiego Fulvio Ruggieri, dotyczącej naszego kraju, znów mówi sie o koniach tureckich, polskich, ale nie arabskich. Zob.: J. U. Niemcewicz, Zbiór pamiętników historycznych o dawnej Polce, t. II, Warszawa 1822, s.

264; E. Rykaczewski, Relacje nuncjuszów apostolskich i innych osób o Polsce od roku 1548 do 1690, t. I, Berlin 1864, s. 146, 182, 200. Ksiądz Jędrzej Kitowicz wiele miejsca poświęca opisom koni magnackich i szlacheckich, ale też nie wspomina o arabach. Zob.: tenże, Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III, Poznań 1840 r. Wyjątkowo Krzysztof Mikołaj Dorohostayski, chwaląc zalety poszczególnych ras końskich wymienia:

arabską, turecką, perską. Pisze on jednak nie w kontekście występowania tych zwierząt w Polsce, ale ocenia je jako rasy w ogóle. Należy przy tym zaznaczyć, że Dorohostayski w młodości uczył się sztuki ujeżdżenia w kawaleryjskich szkołach we Włoszech i tam mógł poznać zalety arabskich wierzchowców. Zob.: tenże, Hippica, to jest o koniach księgi, Kraków 1603, wyd. następne: Poznań 1620, Kraków 1647, Kraków 1700, Kraków ok.

1730, Kraków 1861.

777 W. Pruski, Hodowla zwierząt gospodarskich w Galicji..., s. 178.

778 T. Czacki, O litewskich i polskich prawach... Utwór ten opublikowano w 1800 roku w Warszawie, ponownie był wydany przez Kazimierza Józefa Turowskiego w 1861 roku w Krakowie. Bez wątpienia został wysoko oceniony przez współczesnych Czackiemu odbiorców. Eustachy Iwanowski napisał: Dzieło jego [Tadeusza Czackiego – F. K.] o prawach polskich i litewskich podziwiało erudycyą uczonych […]. Zob.: tenże, Wspomnienia lat minionych..., t. I , Kraków 1876, s. 481.

141 Adam Miciński, koniuszy dworny Zygmunta Augusta, w dziele o świerzopach i ograch z 1570 roku mówi obszernie o klaczach, ogierach, które ogrami nazywa. Tłumaczy także znaczenie książęcego stada. Zbyt dalecy pisać o stadach, ich rodzie i ćwiczeniu, winniśmy jednak nadmienić cokolwiek o rodzie i gatunkach naszych koni. Lecz tylko tyle wyrazimy, ile mieć może ta materya związku z potrzebą mienia o tem wiadomości w dziejach wojennego rzemiosła i ekonomiki politycznej krajowej [...]. Koniuszy dworny Zygmunta Augusta Miciński, w przywiedzionym dziele powiada, że stada, nazywające się książęce, składały się z arabskich, tureckich i perskich ogierów, a klacz polskich.

Powiada, że odmiana ogierów z różnych krajów jak jest potrzebna, tak odmienia ród koni, i twierdzi, że prócz stada króla, w którym tylko pilnowali rodu arabskich, nie masz pewnego rodu koni w Polsce, ani w innych krajach. Tenże pisarz twierdzi, że Mikołaj Radziwiłł, szwagier Zygmunta Augusta, z archipelagu sprowadzał konie dla stad królewskich […]. Opisawszy nakoniec ten rozsądny koniuszy różne szczegóły, czyni pochwały i nagany polskich koni779.

Witold Pruski zwraca uwagę na zapis mówiący o tym, że w stadzie króla Zygmunta Augusta trzymano klacze „polskie”, które kryto ogierami arabskimi, tureckimi, perskimi. Nie była to więc hodowla koni czystej krwi arabskiej w dzisiejszym rozumieniu tego pojęcia, choć niewykluczone, że mogła istnieć jakaś część stadniny, w której „[...] specjalnie nasilano krew arabską”780. Kiedy po śmierci króla Zygmunta Augusta w 1572 roku w Knyszynie sporządzono spis jego koni, doliczono się ich 1228 sztuk. Co ciekawe, spis ten nie wspomina o nic arabach. Skoro Miciński podaje, że król je posiadał, a nie zostały ujęte w późniejszym opisie, być może nie stanowiły one najbardziej wartościowych zwierząt w stadzie781.

Następną wzmiankę o koniach arabskich na naszych ziemiach znajdujemy w spisie zwierząt przejętym jako wiano Maryny Mniszchówny, z okazji jej ślubu z carem Dymitrem Samozwańcem. Ojciec panny młodej, wojewoda sandomierski Jerzy Mniszek, podarował nowożeńcom kilkanaście koni wyjazdowych, wśród których zanotowano jednego siwego araba782.

Wiadomości o używaniu koni arabskich w polskiej hodowli w XVI i XVII, a nawet XVIII wieku na ogół są raczej lakoniczne i nie pozwalają na stwierdzenie, w jakim stopniu wpływały one na rodzime pogłowie, tym bardziej, że głównym źródłem pochodzenia rumaków orientalnych były przecież wojny, zwłaszcza te prowadzone z Turcją. Wiemy, że po bitwie pod Chocimiem w ręce Polaków trafiło wiele wspaniałych wierzchowców i uprzęży wschodnich. Pasek pisze o tym w swoich pamiętnikach:

Zdobycz nasi wzięli wielką w srebrach, rzędach i namiotach bogatych […] one szable bogate, one janczarki. Nasiało się tedy po wszystkiej Polsce rzeczy tureckich, owych haftowanych rzeczy ślicznych, koni pięknych, łubiów bogatych i innych różnych specjałów783.

779 T Czacki, O litewskich i polskich prawach..., s. 260-261.

780 W. Pruski, Hodowla zwierząt gospodarskich w Galicji..., s. 179.

781 Ibidem, s. 179; J. U. Niemcewicz, Zbiór pamiętników historycznych o dawnej Polce..., t. I, s. 196-197.

782 W. Pruski, Hodowla zwierząt gospodarskich w Galicji..., s. 180.

783 Cyt. za: S. Bystroń, Dzieje obyczajów..., t. I, s. 129.

142 Niemal pół wieku później, w 1693 roku hetman Jabłonowski, w liście do Jana III Sobieskiego wysłanym z Buska, donosił o uprowadzeniu dwustu dziewięćdziesięciu koni ze stada sułtana tureckiego784.

Sporadycznie orientalne wierzchowce pojawiały się na naszych ziemiach także jako podarunki, przesyłane przez Turków panom polskim na znak najwyższego uznania. Podobno pięknego araba ofiarował Stanisławowi Leszczyńskiemu pasza Benderu785. August III otrzymał od sułtana trzy konie wraz z rzędami, które w połowie XVIII wieku przywiózł mu turecki posłaniec. Ten sam władca w 1756 roku dostał od chana krymskiego Halim Gireja dwa konie arabskie z całą uprzężą. W 1778 roku poseł Numan-bej ofiarował skarogniadego ogiera arabskiego Stanisławowi Augustowi786. Co ciekawe, ten zlekceważył podarunek i konia, jako zbyt małego wzrostu, podarował dworzaninowi Politowskiemu, od którego nabył go Hieronim Sanguszko ze Sławuty787.

W tym czasie zdarzały się także handlowe wyprawy na wschód, których celem był import tamtejszych wierzchowców. Przykładem może być ekspedycja koniuszego królewskiego Jakuba Podlodowskiego, który na polecenie Stefana Batorego w 1583 roku wyprawił się do Turcji. Przedsięwzięcia takie były jednak rzadkością788. Dopiero w wiekach

784 M. Czapski, Historya..., s. 198.

785 „Krol Stanisław pod eskortą dwuch Wołoskich Chorągwi, dnia I. Marca przybył do Benderu, gdzie […] iako ukoronowana głowa, przy wystrzeleniu z armat, od iednego Agi imieniem Komenderuiącego Baszy względem swego szczęśliwego przybycia był przywitany, który tez mu pięknego Arabskiego konia naprzeciw posłał, na którym Krol tam wiedżdzał […]”. Zob.: Historia życia nayjasnieyszego Stanisława I. Krola Polskiego Wielkiego Xiążęcia Litewskiego, Lotarynskiego y Barskiego, [b. m.], 1744, s. 209.

786 J. Reychman, Życie polskie w Stambule..., s. 192; K. W. Wójcicki, Dwór i zarysy z domowego życia Stanisława Augusta, [w:] „Archiwum Domowe do dziejów i literatury krajowej”, Warszawa 1856, s. 12.

Wójcicki pisze: „Miał król takoż dzielne konie od Sułtana tureckiego, w darze sobie ofiarowane”. Zob.: Ibidem.

787 Pisał o tym wnuk księcia Hieronima, Roman Sanguszko: „[…] istnieje wieść, że pierwszym koniem arabskim stada Chrestowieckiego był ogier skarogniady, sprowadzony ze Stambułu dla króla Stanisława Augusta; lecz w oczach króla, przyzwyczajonego do upodobań Zachodu Europy, był małego wzrostu, i darowany Politowskiemu, przy dworze królewskim będącemu. Ks. wojewoda wołyński go kupił , i trzymał w stadzie pod tem

nazwiskiem”. Zob.: R. Sanguszko Starszy, Stadnina książąt Sanguszków..., s. 663. Zob. też: J. Reychman, Orient w kulturze..., s. 110; S. Ostaszewski, Wiadomość o stadach..., s. 22.

788 Wiele wskazuje na to, że Podlodowski, poza zadaniem zakupu koni otrzymał od króla misję wywiadowczą, polegającą na zbieraniu informacji dotyczących tureckiej armii. Prawdopodobnie Turcy zorientowali się na czym polegało jego zadanie i gdy Podlodowski wracał do kraju z transportem zakupionych przez siebie koni, podczas noclegu w pobliżu Adrianopola (Karwaser) został napadnięty i zamordowany. Motyw napaści miał być rabunkowy, o czym świadczył fakt, iż cały majątek ekspedycji, w tym zakupione przez Podlodowskiego konie, zniknęły bez śladu. W Polsce morderstwo to wywołało powszechne oburzenie, uważano je za zniewagę, wyrządzoną samemu królowi. Napiętą sytuację załagodziło oświadczenie sułtana, który deklarował

przeprowadzenie śledztwa i ukaranie winnych: „Księżyca listopadowego doszły Króla pisma, co też prawda była, jako Turcy Posła i Koniuszego Podlodowskiego zabili, a wszystek Onego orszak porozsiekali na drobne kawałki, kromia małego chłopięcia, które cudownym sposobem ukryć się podołało, a za tym z tamtąd wydobyć się. W krótce potem wysyła cesarz Turecki gońca z listami, i omawia się, że on cale tego świadom nie był, lecz że zechce wziąść sprawę tego należytą, jak się to stało, a wspaniałem poselstwem szeroko o tem uwiadomić je”.

Zob.: W. Miler, Pamiętniki Milerowe do panowania Stefana Batorego, króla Polskiego, Wielkiego Księcia Litewskiego, Ruskiego, Pruskiego, Mazowieckiego, Żmujdzkiego, Inflantskiego a Księcia Siedmiogrodzkiego,

143 następnych, w związku z osłabieniem ekspansji tureckiej i tatarskiej, zaczął rozwijać się na naszych ziemiach także handel końmi orientalnymi: „Po uspokojeniu kraju od najazdów muzułmańskich, wypadało już ogiery wschodnie kupować za gotowe pieniądze”789. Handel ten miał początkowo bardzo ograniczony zasięg, a jego przedmiotem były głownie ciężkie rumaki tureckie, używane do celów wojskowych i pociągowych. Orientalne okazy, a także uprzęże i siodła, sprowadzał z Turcji m.in. król August II. Warto dodać, że to właśnie za Sasów rozpowszechniła się w Polsce moda na duże i mocne konie. Ceniąca sobie luksus szlachta, która w tym czasie zaprzestała podróżowania wierzchem, poszukiwała zwierząt rosłych i reprezentacyjnych, używanych do bogatych zaprzęgów i karet790. Dopiero koniec wieku XVIII przyniósł zmiany w upodobaniach magnatów i ich zainteresowanie Orientem.

Moda na Wschód była częścią występującej w całej niemal Europie tendencji, nazywanej

„Orientalizmem Oświecenia”791.

Pod wpływem tych nowych prądów polska szlachta zaczęła gustować w lekkich arabach czystej krwi, które ceniono za piękno i wytrzymałość. Krzysztof Kluk w punkcie 49 podrozdziału „Różność koni i ich zdatność” cytowanej już pracy, pisze: „[konie – F. K.]

Arabskie są między wszystkiemi najpiękniejsze”792. Ale na następnej stronie dodaje: „Perskie są tak szacowne, iż równych sobie na całym Wschodzie nie mają: to ieszcze Perskie, Arabskie, Tureckie dobrego do siebie maia, że w 20. roku tak bywaią silne i zywe, iak nasze w 8”793.

Rysunek 20. Juliusz Kossak, Stadnina na Podolu, 1886, Muzeum Narodowe w Krakowie.

Poznań, Trzemeszno, 1840, s. 129. Zob. też: O. Laskowski, Wyprawa pod Toropiec, „Przeglad Historyczno- Wojskowy” t. IX, z. 1, 1937, s. 45, 54, 78-79.

789 J. Dunin-Karwicki, Szkice obyczajowe..., s. 114.

790 E. Iwanowski (Heleniusz), Wspomnienia lat minionych..., t. I, s. 246.

791J. Reychman, Orient w kulturze..., s. 12.

792 K. Kluk, Zwierząt domowych i dzikich..., s. 159.

793 Ibidem, s. 160.

144 Stopniowo polscy magnaci zaczęli sami sprowadzać pustynne rumaki. Boskamp Lasopolski, pełniący godność posła królewskiego przy tureckim dworze, spędził kilka lat w Konstantynopolu. Powracając do kraju w 1778 roku przywiózł kilka koni arabskich i tureckich, o czym informuje bawiący u niego na obiedzie w tym samym roku pruski podróżnik „Jan” Bernoulli794. Uczestnik poselstwa Piotra Potockiego, nazwiskiem Małachowski, wracając z Turcji przyprowadził „[…] sześć ogierów arabskich, turkomańskich, przepysznej piękności”795.

Ten skromny początkowo obrót handlowy zaczął nabierać coraz większego tempa, powstała nowa gałąź usług związanych ze sprowadzaniem i sprzedażą zwierząt. Na wschód wyprawiano po nie specjalnych ajentów. Za Sasów po wschodnie wierzchowce wysyłał swych koniuszych Ordynat Zamoyski. Za Stanisława Augusta jeździli po nie Ormianin Manugiewicz i polski szlachcic nazwiskiem Baranowski796.

W 1776 roku misję sprowadzenia koni arabskich do rodzimych stajni powierzył swemu marszałkowi dworu wielki miłośnik orientu, książę Adam Czartoryski (1734-1823)797. Książę zamiłowanie do koni i wspaniałe stada odziedziczył po ojcu, wspomnianym już Aleksandrze Auguście. Wysłany przez niego człowiek, nazwiskiem Borzęcki, dotarł do Stambułu, gdzie nabył dla swego pana nie tylko konie, ale i kilka wielbłądów798. Siedem lat później, w roku 1783, książę wyprawił do Turcji swego koniuszego, chorążego husarii litewskiej Jerzego Sorokę. Soroka zabił w pojedynku faworyta ks. Izabelli Czartoryskiej, szlachcica nazwiskiem Szwykowski. Obawiając się zemsty, chętnie podjął się misji, związanej z daleką podróżą. Książęcy koniuszy dość szybko dotarł do Stambułu. W czasie dwutygodniowego pobytu w tym mieście poznał m.in. ambasadora rosyjskiego J. I.

Bułhakowa, a także posła hiszpańskiego J. de Bonligny’ ego i posła francuskiego F. E. G.

Saint-Priesta. Niestety, trafił na szalejącą epidemię dżumy, którą przeczekał u polskiego chargé d’affaires, Stanisława Pichelsteina. Kiedy zagrożenie minęło, obaj udali się na koński targ, gdzie Soroka po wielu problemach nabył wreszcie dwadzieścia pięć wierzchowców:

„Kupić dobrego konia z trudnością przychodzi, bo Turcy, amatorowie koni, nie używają pojazdów, a do tego zabobonni, giaurom chyba w ostatniej potrzebie przeda Turczyn konia.

Cech handlujących końmi składają dżambasy; na alkazar, czyli targowisko końskie, nie

794 „[…] Prócz kilku arabskich i tureckich koni, które wyprowadzono, aby je pokazać, przywiózł p. de Boscamp z sobą różne wschodnie osobliwości i po części już je rozdarował”. Zob.: Relacja J. Bernouillego, cyt za: K.

Liske, Cudzoziemcy w Polsce..., s. 248.

795 L. Siemieński, Żywot i pamiętniki S. Małachowskiego, Kraków 1853, s. 44.

796 R. Sanguszko Starszy, Stadnina Książąt Sanguszków..., s. 665.

797 Więcej o postaci księcia Adama Kazimierza Joachima Ambrożego Marka Czartoryskiego: H. Waniczkówna, Czartoryski Adam Kazimierz, PSB, t. IV, s. 249-257.

798 J. Reychman Orient w kulturze..., s. 67.

145 wyprowadzając jak brakowne i kalekie”799. Aby uniknąć trudności Soroka dobrał więc sobie miejscowego pośrednika, który wyszukiwał mu konie na swoje nazwisko800. W ten sposób udało mu się kupić 25 koni. Niestety, jego kłopoty miały się jednak dopiero zacząć. Po aneksji Chanatu Krymu przez Rosję w 1783 roku, w Stambule zawrzało. Niechęć ludności skierowana była w stronę wszystkich Europejczyków. Aresztowano wielu chrześcijan, w tym członków polskiej ekspedycji, m. in. służącego Soroki801. Po interwencji Pichelsteina został on uwolniony, ale jednocześnie urzędnicy tureccy wydali rezolucję stwierdzającą, że w obecnych warunkach zagrożenia wojennego niewierni muszą opuścić stolicę, zabierając ze sobą jedynie pięć koni. Pozostałe wierzchowce zostały im odebrane, po wcześniejszym zwrocie poniesionych kosztów. Podobno Soroka tak bardzo przejął się niepowodzeniem, że zmartwienie swoje przypłacił chorobą, zapadając na febrę. Kiedy wyzdrowiał wsiadł na statek i ruszył do kraju. W czasie rejsu burza zagnała okręt z ujść Dunaju z powrotem pod Warnę, co zmusiło podróżnych do powrotu drogą lądową do Chocimia802.

Ostatecznie jednak, dzięki wyprawom Borzęckiego i Soroki w stajniach Czartoryskiego znalazło się wiele orientalnych koni, wśród nich: Derwisz, Sułtan, Tajmach, Bachmat, Herkules syn Araba803. Książę był tak wielkim miłośnikiem Orientu, że na jego dworze służyli „[…] jeden Turczynek do fajczarni, a drugi do koni arabskich […]”804. Książę Adam znalazł wielu naśladowców, z czasem zaczęły powstawać stajnie specjalizujące się wyłącznie w hodowli koni orientalnych.

W 1778 roku hetman Wielki Koronny Franciszek Ksawery Branicki (1728-1819) założył stado w chutorze Szamrajówka, należącym do dóbr Białej Cerkwi. Jego podstawę

W 1778 roku hetman Wielki Koronny Franciszek Ksawery Branicki (1728-1819) założył stado w chutorze Szamrajówka, należącym do dóbr Białej Cerkwi. Jego podstawę