• Nie Znaleziono Wyników

Z Konstantynopola Emir popłynął do Syrii884. Było to na początku stycznia 1818 roku.

Podróżował na pokładzie okrętu kapitana Beuta, pod rosyjską banderą885. Wylądował w Aleksandrycie, jednym z tamtejszych portów. Miasteczko było niewielkie i przedstawiało nędzny widok. Rzewuski kupił tu kilka przydatnych w dalszej drodze koni i skompletował braki w ekwipunku. Nabył między innymi oryginalną arabską kulbakę i czerwony adamaszkowy czaprak. Zaopatrzył się też w lokalny ubiór, który składał się z szerokich spodni zawiązywanych w kostce, koszuli i burnusa, oraz szerokiego pasa, za który wkładano sztylet i pistolety. Uzbrojenia dopełniały krzywa szabla i włócznia. Tak wyposażony hrabia wynajął lokalnego przewodnika i na czele swej ekspedycji wyruszył na południe. Okręt, oddany pod jego rozkazy, miał oczekiwać w tutejszym porcie886.

882 A. J. Rolle, Emir Rzewuski..., s. 36.

883 Ibidem, s. 36.

884 J. Reychman, Podróżnicy polscy…, s. 29. Reychman uważa, że hrabia mógł płynąć do Syrii bezpośrednio z Konstantynopola, albo że wyruszywszy ze Stambułu przebył część trasy drogą lądową. Podróżował przez Anatolię, dotarł do położonego w jej południowej części portu Silifke i dopiero tu wsiadł na pokład statku płynącego do Syrii. Tak naprawdę nie zachowały się dokładne opisy tras wędrówek Rzewuskiego, nie znamy też ich porządku chronologicznego. Z zapisków hrabiego wynika, że w czasie pobytu w Syrii co jakiś czas udawał się do Konstantynopola, by znów powrócić na pustynię, nie zawsze tą samą trasą. Zdarzało mu się podróżować lądem przez Anatolię, czasem docierał do krajów arabskich przez wrota Taurusu i Antâkyę, rzadziej płynął do Syrii statkiem z portu Silifke. Zdarzało się też, że całkowicie omijał Anatolię i płynąc statkiem wzdłuż jej wybrzeży, docierał do Iskenderunu. Zob.: Ibidem, s. 29, 95.

885 Rolle, Emir Rzewuski..., s. 36; A. Piskor, Siedem..., s. 171.

886 Rolle, Emir Rzewuski..., s. 36; J. Brzoza, Emir Rzewuski..., s. 30.

162

Rysunek 23. Wacław Rzewuski, Autoportret, rys. piórkiem. Warszawa, Biblioteka Narodowa, BN 6475 II.

Wacław po raz pierwszy w życiu znalazł się na pustyni. Jego marzenia się spełniły, ale okazało się, że rzeczywistość jest o wiele bardziej surowa, niż jego młodzieńcze naiwne wizje. Polak przekonał się, czym jest upał dnia i chłód nocy wśród bezmiaru piasków. Poznał

„[…] gorący klimat, wiatr pustyni samum, pragnienie, głód, rodzaj jadła, ustawiczne zmęczenie, ciągły brak czystości, ubiór nadzwyczajnie lekki, bardzo chłodne i lepkie rosy […]”887.

Po dziesięciu dniach marszu karawana dotarła do Damaszku. Rzewuski udał się do władz tureckich i przedstawił im list polecający od wielkiego wezyra. Wielkorządca Saleh Pasza podał mu adresy dwóch kupców, zajmujących się handlem końmi i zaoferował dalszą pomoc. Emir odwiedził obu koniuszych. Pierwszy z nich, Ormianin, żądał za swe usługi tak wysokiej ceny, że hrabia zrezygnował z jego pośrednictwa. Z drugim, muzułmaninem, Polak doszedł do porozumienia i ostatecznie on właśnie został przewodnikiem ekspedycji.

Bezpośrednio przed wyruszeniem na poszukiwania wierzchowców należało jeszcze nabyć derki, sakwy na jęczmień, pęta i sznury, ponadto przygotować się na przyjęcie wierzchowców, wynajmując wcześniej odpowiednie pomieszczenia stajenne. Zbędny ekwipunek pozostawiano zazwyczaj w mieście pod opieką konsula lub zaufanego krajowca, zapewne musiał postąpić tak i Rzewuski888.

887 Kupno koni w pustyni u Arabów, Beduinów Arabji. Wyjątki z pamiętnika Wacława Seweryna hr.

Rzewuskiego..., s. 677.

888 Ibidem, s. 677.

163 Emir Beduinów, szejk Arabów

Terenem działań Polaka były początkowo rejony Damaszku, stopniowo podejmował on jednak coraz dłuższe wypady. Wędrował po Libanie i Syrii, zapuszczał się w głąb Półwyspu Arabskiego, szczególnie w północne obszary Pustyni Syryjskiej, na pustynię Nağd.

Pustynię tę i góry Szammar przemierzył hrabia jako pierwszy Europejczyk889. Wyprawy te były prawdziwie odkrywcze, bowiem podróżnicy i badacze zaczęli tu zaglądać dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Rzewuski zawarł przymierze i przyjaźń z beduińskimi plemionami federacji Anaza, a w górach Szammar z szejchem plemienia Rouallah, ed-Derei ibn Szaalanem, postacią dobrze znaną z opisów europejskich odkrywców890.

Hrabia był zafascynowany koczownikami i ich sposobem życia, pisał: „Nic […] nie ścieśnia myśli Araba, bo wzrok jego nie trąca o żaden przedmiot. W ogromach nieskończoności buja żywa fantazja, a do wyrażenia jej służy najbogatszy język.[…] Czczość pustyni jest dlań jakby przedsmakiem wieczności. Lotem rumaka zbiega jej przestrzenie”891.

889 J. Reychman, Podróżnicy polscy..., s. 96.

890 R. Rzewuski, Sur les chevaux..., t. I, s. 13, 20, t. III, s. 21. Zob. też: Podróż do Arabii: o koniach kohejlanach, Beduinach i przygodach w Arabii; na podstawie rękopisu Wacława Seweryna Rzewuskiego Sur les Chevaux Orientaux et provenants des Races Orientales..., s. 6-7. Postać szejka jest autentyczna, znamy ją ze źródeł tak współczesnych Rzewuskiemu, jak i późniejszych. Wspomina o tym przywódcy m. in. czeski podróżnik Alojs Musil (pisze o nim: „Ad- Drêi eben Ńa’ lan”). Zob.: A Musil, The Manners and Customs of the Rwala Beduins, NewYork 1928, s. 574-575. Opisany w rękopisie Rzewuskiego napad Szalana na karawanę wiozącą transport kawy do Egiptu w 1817 roku ma swą analogię w podobnym zamachu tegoż ibn Szaalana na inną karawanę, opisanym przez Fethallaha es-Sajiga, towarzysza późniejszej wyprawy Alphonse’a de Lamartine’a. (es-Saig umieścił tę postać w spisie szczepów i wodzów jako „Drayhy eben Chahlan”.) Zob.:A. Lamartine, Voyage en Orient, t. IV, Bruksela 1838. s. 138. Ponadto wojny między szczepami, zawierane sojusze i przymierza

odnotowane przez Rzewuskiego, są zgodne z innymi relacjami. Potwierdzają się nawet sympatie ibn Szaalana do Napoleona. Co ciekawe, potomkowie ibn Szaalana żyją na opisywanych przez Rzewuskiego terenach do dziś.

Zob.: J. Reychman, Podróżnicy polscy..., s. 99-100.

891 Cyt. za: L. Siemieński, Wacław Rzewuski i przygody jego..., s. 36-37.

164

Rysunek 24. Wędrówki W. Rzewuskiego po Syrii wg J. Reychmana892.

Zdumiewająca jest łatwość, z jaką nasz rodak zdobył szacunek i przyjaźń mieszkańców pustyni, którzy szybko zaczęli go nazywać: Tadż el-Fachr, Abd el-Niszan, Balad, Emir wa Szejach el-Arab. W tłumaczeniu oznacza to: Wieniec Sławy, Sługa Znaku, Balad, Emir i Szejk Arabów. Pierwszy człon jego tytułu, Tadż el-Fachr był efektem podjętej

892 Za: J. Reychman, Z badań nad rękopisem..., s. 243.

165 przez hrabiego próby przełożenia na arabski swego właściwego imienia „[…] w jego rzekomo archaiczno-słowiańskim brzmieniu Wieńczysław”893.

Rzewuski najczęściej używał dwóch pierwszych członów: Tadż Fachr i Adb el-Niszan i tłumaczył, że jest emirem i szejkiem „wszystkich Arabów”, lub emirem i szejkiem

„Arabów Beduinów Anaze z pustyni Nedżd (Nağd)”. Ci, z powodu barwy jego zarostu nazywali go także „złotobrodym”894. Tę niezwykłą, jak na Europejczyka karierę, tłumaczy Jadwiga Rzewuska pisząc, iż na pustyni „[...] nie ma zwyczaju usunięcia dynastyi Emirów, więc Rzewuski osiągnął to dostojeństwo z tej okoliczności, iż syn Emira Duszi-ibn-ghben książę Temmer z trybutu Fedanów nagle umarł, a brat jego miał tylko lat pięć”895. Emir miał więc przybrać Rzewuskiego jako swego syna. Decyzję tę zaakceptowali pozostali przywódcy plemienni z racji poważania, jakim Polak cieszył się wśród starszyzny beduińskiej: „Dość powiedzieć, że zarabizowany pan polski tak przylgnął do pustyni, tak się uczuł w swoim żywiole i wzajem tak umiał podbić i pociągnąć ku sobie umysły Beduinów rozumem swoim, wyższością ducha, dzielnością ręki, odwagą i przytomnością, a nareszcie i użyciem konia, co może najwięcej imponowało, że sława jego z końca w koniec gruchnęła po Arabistanie - wskutek czego niektóre trybuty, zentuzyamowane nadzwyczajnym człowiekiem, postanowiły oddać hołd jego wyższości, i obwołały swoim Emirem i Szejkiem”896.

Współcześni hrabiemu rodacy różnie tłumaczyli tę niezwykle wysoką pozycję, zajmowaną wśród koczowników. Heleniusz pisał o nim: „W stosunkach był tak szlachetnym i wspaniałym, iż wśród Azyatów obudził podziw i uszanowanie”897. Aleksander Piskor uzupełniał: „Plemiona arabskie kaptował pieniędzmi, zachwycał swoimi opowiadaniami i męstwem. Zapuścił efektowną złotą brodę, która jego twarzy nadawała wyraz ogromnej powagi. Znał dobrze język arabski i przepisy Koranu, był niepospolitym znawcą koni, mieszkańcy pustyni chętnie przeto wierzyli w wymyśloną przez niego bajeczkę, że jest Beduinem, przybyłym z północy”898. Ciekawe, że Rzewuski rzeczywiście sądził, iż polska szlachta pochodzi od czterech plemion arabskich, które przed dwudziestoma wiekami

893 J. K. Ostrowski, Wacław Rzewuski..., s. 194; M. Inglot, Legenda Emira..., s. 404. Podobnie arabskie imię Rzewuskiego tłumaczy Stefan Kieniewicz, pisząc o nim „uwieńczony sławą”. Zob.: tenże, Rzewuski Wacław Seweryn..., s. 181.

894 W. Rzewuski, Sur les chevaux..., t. I, s. 20.

895 L. P. Leliwa, Wielka rodzina..., s. 233-234. Zob. też: L. Siemieński, Wacław Rzewuski i przygody jego..., s.

42.

896 L. Siemieński, Wacław Rzewuski i przygody jego..., s. 41.

897 E. Iwanowski (Heleniusz), Wspomnienia polskich czasów..., t. II, s. 409.

898 A. Piskor, Siedem..., s. 172.

166 wywędrowały z Nadżdu do Europy. Wśród Beduinów chętnie podawał się też za potomka legendarnej Zenobii, królowej Palmiry899.

Hrabia sam nadał sobie przydomek Abu Assad, czyli ojciec Lwa, „[...] to czynił, jak mówi, na pamiątkę swego syna Leona”900. Twierdził, że wszystkie zaszczytne tytuły i godności otrzymał ze względu na beduiński tryb życia, znajomość koni arabskich, świetne umiejętności jeździeckie, wspaniałomyślność i hojność wobec zaprzyjaźnionych szejków. W tekście opisującym jego późniejszą wyprawę do Palmiry, lakonicznie, nie podając daty ani okoliczności, pisał:

Przybrałem był imie emir Tage Ol Fakhr (wieniec sławy) czyli przetłumaczone moje chrzestne imie polskie, Wenczesław […]. Mieli mię [Arabowie – F. K.] za wielkiego emira Beduinów północnych.

Móy twardy i czynny tryb życia, móy sposob jeżdzenia konno, robienie proporcem i szablą, do czego każdy polak nawykł od dzieciństwa, kilka czynów wspaniałych, wielka znajomość gatunków koni nedszedzkich i ich charakterów, czegom dowiodł na examinach, które musiałem odbydź u pokoleń Hosueh, Waled-aly, Sebach i Tidan, słowem: ze wszystkiego porównywali mię z ulubionym bohatyrem Arabów, sławnym Antarem. W różnych pokoleniach śpiewano pieśni na moję pochwałę, a imie moje stało się głośnem na pustyni, i, jakem się późniey dowiedział, zaszło aż do głębi Arabii901 .

Czy niezwykła kariera Rzewuskiego i pozycja, którą osiągnął wśród Beduinów tak szybko, rzeczywiście wynikała z jego znajomości koni arabskich i fenomenalnych umiejętności jeździeckich? Takiego zdania jest m. in. Dunin-Karwicki, który pisze, że hrabia osiągnął to wszystko „[…] przez doskonałą znajomość arabskiego języka, nad którym jeszcze w Wiedniu pracował, a więcej jeszcze przez swoją heroiczną legendową dzielność w

899 Ibidem, s. 172; J. Reychman, Wacław Rzewuski - Tadż El Fahr..., s. 39.

900 L. P. Leliwa, Wielka rodzina..., s. 234.

901 W. Rzewuski, Podróż do Palmiry czyli Tadmoru w stepie, z zastanowieniem się nad wiatrem Samieli w pustyni tey panujacym..., s. 418-419. Por.: L. P. Leliwa, Wielka rodzina..., s. 233; L. Siemieński, Wacław Rzewuski i przygody jego..., s. 42; A. Wasylewski, Życie polskie w XIX wieku, Warszawa 2002, s. 122. Warto wspomnieć, że cytowane dzieło Rzewuskiego zostało bardzo życzliwie przyjęte przez polskie środowisko naukowe. Donosił o tym Emirowi jego uczeń, młody orientalista Józef Sękowski, przekazując mu słowa profesora Uniwersytetu Wileńskiego Kazimierza Kontryma: „Rzewuskiego podróż wyborna, wyśmienita i prawdziwie interesująca […]”. Sękowski pisał ponadto: „Wracam się do naszej podróży. W liście p. Lelewela z Warszawy pod 28 maja znajduję wyrazy, których opuścić nie mogę. Pisze mi: Rozległa się u nas sława o wybornej hr. Rzewuskiego podróży i dzieła jego z niecierpliwością wyglądamy. Rzecz o wietrze Samum w polskim języku nieznana; tak jak i podróż po Arabii uprzejmie przyjęta będzie etc”. I dalej: „Przyznam się Panu Hrabiemu, iż nic w życiu tak wielkiej nie uczyniło mi pociechy, jak te wiadomości o Jego piśmie i

potwierdzeniu przez ludzi znakomitych z nauki, zdania, które sam o niej miałem, jeżeli mi wolno dodać tu konieczną uwagę, ośmielę się Mu powiedzieć, iż te okoliczność powinniby go zachęcić do wydawania

wybornych pism swoich po polsku […]. Przy swoich zaletach i tak czystym języku, którym Panie Hrabio piszesz po polsku łatwo należeć możesz do pierwszych naszych pisarzy […]”. Fragmenty korespondencji Rzewuskiego z Sękowskim opublikowała Jadwiga z Jaczewskich Rzewuska. Zob.: L. P. Leliwa, Wielka rodzina..., s. 207-210.

Rzewuski pisząc o Antarze ma na myśli bohatera imieniem ʽAntara ibn Ńāttād (ok. 525- ok. 615), arabskiego poetę i rycerza bohatera eposu Sirat Antara pochodzącego z XIII wieku. Antara był autorem jednej z najsłynniejszych kasyd, wchodzącej w skład mu' allaqat (tj. zbioru najdoskonalszych poematów arabskich).

Więcej o tej postaci w: F. Kucera, Koń arabski w kulturze Orientu, „Sensus Historiae”, vol. 12, No. 3, 2013.

167 dosiadaniu najdzikszych rumaków i użycie wszelkiej broni […]”902. Wydaje się to prawdopodobne. Koczownicy, nierzadko spędzający w siodle całe dnie, byli wyśmienitymi jeźdźcami. Ich „używanie konia”, a także elementy rzędu końskiego zdecydowanie różniły się od europejskich. Przede wszystkim Arabowie używali bardzo ostrego kiełzna, specjalnego rodzaju munsztuka, spotykanego jedynie na Wschodzie. Ich siodła, na pierwszy rzut oka piękne i okazałe, w rzeczywistości były bardzo twarde i niewygodne. Podstawę stanowiła tu drewniana terlica, rzadko nawet cała obita skórą, krótka z dość wysoką kulą na przedzie.

Siodła takie nie posiadały poduszek, za podkładkę służył Beduinowi jedynie jego maszlak.

Ponieważ w czasie długich wędrówek konia rozsiodływano bardzo rzadko, nawet w nocy, stosowano dość luźne popręgi. Ogromne strzemiona, wykonane z żelaznej blachy, przypominały podeszwy arabskiego obuwia. Ich ostra końcówka służyła jednocześnie za ostrogę. Tej jednak Arabowie rzadko używali, powodując koniem raczej przy pomocy ruchu ciała i rąk. Dla Europejczyka, przyzwyczajonego do siodła angielskiego, jazda na rzędzie arabskim była niesłychanie trudna i męcząca, zwłaszcza, jeśli używał europejskiego obuwia.

Nogi ślizgały się wówczas w strzemionach, ciało leciało naprzód. Dużym problemem było też utrzymanie równowagi bez mocno dopiętego popręgu.

Nie ulega więc wątpliwości, że doskonałe umiejętności jeździeckie Rzewuskiego i łatwość w powodowaniu koniem orientalnym były w wykonaniu Europejczyka czymś niezwykłym; z pewnością robiły na koczownikach duże wrażenie. Poza tym hrabia potrafił zaskarbić sobie ich względy uciekając się do innych, nie zawsze szlachetnych sposobów. W jego rękopisie odnaleźć można wspomnienie bardzo ciekawej przygody, która spotkała go w czasie jednej z dalekich wędrówek, na pokładzie małego tureckiego statku odbywającego rejs wzdłuż syryjskiego wybrzeża. Szczegóły podróży nie są znane, wiadomo tylko, że Polakowi towarzyszyli dwaj poznani w Syrii emirowie. Ich nazwiska brzmiały Fares i Nasser903. Podobno w czasie rejsu rozpętała się burza, która miotała statkiem przez dwa dni bez przerwy. Rzewuski, obawiając się utonięcia, przywiązał się do masztu okrętu, pod pokładem którego znajdował się pilnie strzeżony harem nieznanego z nazwiska paszy. Dochodzące stamtąd krzyki przerażonych kobiet, potęgowały strach podróżnych i załogi904. Kiedy kapitan oświadczył, że statek za chwilę rozbije się o rafy, Wacław postanowił przejąć kontrolę nad sytuacją, o czym wspomina w swoim rękopisie, pisząc w trzeciej osobie: „Emir Tadż el-Faher widząc tracącego przytomność kapitana i rozpacz całej załogi, natchniony przez swoją

902 J. Dunin-Karwicki, Szkice obyczajowe..., s. 47.

903 L. Kapliński, Emir Rzewuski..., s. 43.

904 Ibidem, s. 43.

168 gwiazdę Kaukab, kazał rozwinąć wszystkie żagle. Sądził bowiem, że jeśli statek ma być rozbity i pochłonięty przez morze to jest rzeczą zupełnie obojętną, czy to chwilę prędzej, czy później nastąpi. Kiedy po rozwinięciu żagli statek jeszcze gwałtowniej przez burzę porwany został, Emir odwrócił się ku morzu i tak się do niego odezwał: - Rozhukana falo, uśmierz swoją wściekłość, a ty wietrze, synu Chaosu, powstrzymaj swój oddech. Rozkazuje wam w imieniu Przedwiecznego Pana dwóch światów! Emir rozkazując w taki sposób morzu myślał, że jeśli statek zatonie, to zginą wszyscy świadkowie bezskutecznego rozkazu, lecz za to w razie ocalenia urośnie u wszystkich wiara w czarodziejską potęgę Emira- a bardzo pragnął żeby taką wiarę o sobie wśród Beduinów wzbudzić”905. Burza rzeczywiście uspokoiła się, rankiem podróżni wysiedli na brzeg w małym porcie Kilindri906.

Takie zachowania Rzewuskiego miały zadziwiać koczowników, przekonać ich o jego mocy. Trafnie podsumowuje to Mieczysław Inglot, pisząc: „Człowiek szukający wśród

„dzikich” odrodzenia z cywilizacyjnego zamętu – traktuje ich jednocześnie jako istoty

„niższe”, bo nieoświecone i ulęgające zabobonom […]. Takie postępowanie o kilkadziesiąt lat wyprzedza podobne stylizacje awanturniczych bohaterów powieści Karola May’a […]”907.

Nie ulega wątpliwości, że zabiegi stosowane przez hrabiego przynosiły pożądany skutek: Beduini rzeczywiście pozostawali pod jego wrażeniem. Bez wątpienia jednak on także był nimi oczarowany. W swym rękopisie hrabia z prawdziwym i niekłamanym zachwytem mówi o Wschodzie i jego mieszkańcach908. Polak chwali tutejsze życie rodzinne, które jest według niego cnotliwe; barwne opowieści o haremach to wytwór europejskiej fantazji909. Z pasją opisuje zamiłowanie koczowników do poezji910.

W czasie swych podróży Rzewuski najbardziej związał się z Beduinami Anaze z pustyni Nadżd, ale w rękopisie wspomina też o swoich stosunkach ze szczepem Fedan, a także o tym, iż zaprzysiągł przyjaźń z dwoma przedstawicielami szczepu Hadidije911. Ponadto

905 Cyt. za: A. Piskor, Siedem..., s. 173.

906 L. Kapliński, Emir Rzewuski..., s. 44.

907 M. Inglot, Legenda Emira..., s. 407.

908 „La justice et la bonté y sont les plus puissants au trône. Le chef est le pére commun à tous […]. La simplicité y constitue les moeurs, la pauvreté y est garant contre l’envie”. Tłum.: „Sprawiedliwość i dobroć są tam

najpotężniejszemi. Zwierzchnik [plemienia, tj. szejk – F. K.] jest wspólnym ojcem dla wszystkich [...]. Prostota ustanawia tam obyczajowość, ubóstwo jest tam rękojmią przeciwko zazdrości”. Zob.: W. Rzewuski, Sur les chevaux..., t. I, s. 21-22, 117.

909 Ibidem, s.72.

910 Ibidem, s. 29. Jego fascynację podsumowuje Jan Reychman, pisząc: „W ustroju patriarchalno-szczepowym plemion beduińskich widział Rzewuski wyraz idealnej struktury, w której nie ma panowania jednej warstwy nad drugą, nie ma przemocy człowieka nad człowiekiem, nie istnieje niewolnictwo ani poddaństwo, ale system wzajemnego zaufania, szacunku dla autorytetu władzy, która tego autorytetu nie nadużywa. Stąd miłość wolności i sprawiedliwości, godność, a zarazem i duma właściwa Beduinom, płynąca z poczucia wyższości człowieka wolnego nad niewolnikiem”. Zob.: tenże, Wacław Rzewuski - Tadż El Fahr…, s. 39.

911 R. Rzewuski, Sur les chevaux..., t. I, s. 241.

169 pisze o szejku Tallah el-Ganim z Es-Suchny, z którym przystąpił do rozejmu, jaki el-Ganim zawarł z plemieniem Heddal, które uprzednio napadło na Rzewuskiego912. Przypuszczać należy, że napad był wynikiem antagonizmu pomiędzy Heddal a Roualla. Poza tym hrabia wspomina też o szejku Stawi, z którym był w górach Szmmar, o szejku Temmer, cierpiącym na chorobę powstałą na skutek pragnienia, oraz o plemieniu Ahsenah, którego emir Abu Mehennak ibn Naser układał pieśni na cześć naszego podróżnika913.

Rysunek 25. Rozmieszczenie plemion koczowników na terenie Półwyspu Arabskiego. Mapa wykonana przez W. Rzewuskiego, Biblioteka Narodowa, BN 6475 II.

Ciekawe, że w czasie pobytu wśród Beduinów Wacław występuje jako najgorliwszy poddany cara Aleksandra I, opowiada o nim Arabom, nazywając „Skanderem Północy”, chwaląc się jego przyjaźnią i potęgą914. Sugeruje, że on sam jest jego tajnym agentem na Wschodzie915. W czasie jednej z rozmów z koczownikami Rzewuski przytoczył opowiadanie,

912 J. Reychman, Podróżnicy polscy..., s.100.

913 Ibidem, s.100. Rękopis rzeczywiście zawiera kasydy pisane na cześć Rzewuskiego, wiele wskazuje na to, że są autentyczne. Zob.: W. Rzewuski, Sur les chevaux..., t. III, s. 12-20. Fragment opublikował w przekładzie Lucjan Siemieński. Zob.: tenże, Wacław Rzewuski i przygody jego..., s. 80-82.

914 W. Rzewuski, Sur les chevaux..., t. I, s. 120.

915 J. Reychman, Podróżnicy polscy..., s. 112-113. Owo uwielbienie dla Aleksandra nie było niczym

wyjątkowym wśród ówczesnej polskiej arystokracji, która monarchę postrzegała jako władcę sprawiedliwego i skromnego. O wizerunku tym m. in. w: Pamiętniki ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego Arcybiskupa

Warszawskiego, część I od roku 1822 do 1851, Lwów 1911, s. 34-37. W podobny sposób pisał o Aleksandrze generał Klemens Kołaczkowski, który miał sposobność poznać cesarza osobiście w czasie rewii pod Brześciem.

Kołaczkowski zanotował, że w czasie przeglądu wojsk nieznany z nazwiska oficer szwadronu jazdy litewskiej, przejeżdżając obok cesarza dla oddania mu honorów, tracił go nieumyślnie w nogę, na której Aleksander miał otwartą ranę, o czym nieuważny jeździec nie wiedział. Cesarz nie tylko z pogodnym obliczem wytrzymał do końca przeglądu, ale miał jeszcze prosić swego brata, Wielkiego Księcia Konstantego, by jako Naczelny Wódz nie karał oficera. Więcej o tym incydencie patrz w: K. Kołaczkowski, Wspomnienia, t. III, Kraków 1900, s. 40.

170 w którym bliżej nie określony emir, związanych z dworem Aleksandra, podarował monarsze drogocenną klacz, sprowadzoną z pustyni nakładem wielkich kosztów. Skander miał przyjąć ów podarunek, ale dowiedziawszy się o ogromnym przywiązaniu emira do klaczy, następnego dnia odesłał ją właścicielowi okrytą kosztownymi futrami, szalami i pysznym rzędem.

Słuchacze Rzewuskiego wpadli w zachwyt, zwłaszcza jeden z nich, nazwiskiem Kassem, nie krył podziwu dla łaskawego monarchy. Ucieszyło to Wacława: „Widząc, że zaimprowizowana przeze mnie historia celu swego dopięła, zwróciłem się do uniesionego zapałem Kassema i zaproponowałem mu, aby ze mną na dwór Skandera pojechał.

Obiecywałem, że za rok powróci okryty dobrodziejstwami i podarunkami północnego monarchy”916. Ale Kassem nie zgodził się na propozycję hrabiego. Miał mu odpowiedzieć:

„Nic by mi nie mogło wynagrodzić choćby tylko roku straconej wolności”917.

Nowe znajomości, stare przyjaźnie

Nowe znajomości, stare przyjaźnie