• Nie Znaleziono Wyników

Kronika poznańska

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1880, T. 3 (Stron 81-96)

8 czerwca 1880 roku.

Że o losie społeczeństwa tutejszego, chociaż systematycznie niem­

czyzną naciskanego i osaczanego, rozstrzyga nietylko ów nacisk i owo osaczanie, ale i zasoby odporne nasze, nasza siła m oralna i materyal- na, to rzecz jasna. Dlatego też sprawozdania, jakie wam przesyłam z bieżącego życia w Poznańskićm, bezustannie tętno moralne i mate- ryalny byt mićć muszą na oku, a jeśli spytacie, ja k się obecnie, po pół­

rocznej przerwie, miewamy, czy zaszły jakie zmiany ku lepszemu, lub czy się rzeczy obróciły ku gorszemu, winienem odpowiedzieć, że, z pe- wnemi wyjątkami, tak samo się miewamy, ja k przed półrokiem. W ło­

ścianom, aczkolwiek się powoli konsolidować zaczynają, daleko jeszcze do tćj samodzielności, jakiój twarde warunki istnienia wymagają; prze­

mysł nasz, chociaż tu i owdzie świetne daje dowody swój dojrzałości, w regule sprostać nie może, lub nie umić Niemcom i żydom; urzędowa­

nie albo nader utrudnione, albo wręcz niemożebne; inne zawody wal­

czyć zmuszone z spotykającemi je zewsząd mozołami, zaś liczba ducho­

wnych coraz mniejsza, bo już 127 parafii z 221000 dusz, pozbawionych jest pasterzy, a ubytek ziemi, tak ze względu na większą, ja k i na m a­

łą własność, idzie dalćj swym trybem. Nieopatrzność i zbytek, które nas jadły, ustają wprawdzie; ograniczać zaczynamy wprawdzie potrze­

by nasze, ale dzieje się to zwykle raczćj z konieczności, aniżeli z wy­

robionego przekonania w społeczeństwie, aniżeli z moralnego poczucia.

Wola wybitna większości zdrowćj nie objawia się jeszcze, ale nie trze­

ba tracić nadziei, że to się stanie, że to się stać powinno. Streszcza­

jąc mianowicie usposobienie większych .właścicieli ziemi, stwierdzić nam sumiennie przychodzi, że prócz pewnćj liczby, błądzącćj po da­

wnemu, wzmaga się liczba tych, co się opamiętują, a są i takie rody, które służą, nie od dzisiaj, za wzór rządności i pracy, a służą nie z ko­

nieczności, ale z zasady.

Naszkicowanie usposobienia naszego nie przychodzi łatwo, wszelako popróbuję chociaż kilku słowami takowe oznaczyć, aby wam uprzyto­

mnić lepićj stosunki. Podniesiona ogólna skala życia, nie przyczyniła

się do podniesienia moralnego nastroju; zrodziła raczśj pewien rodzaj sortowania towarzyskiego, oddziaływającego, ja k naturalnie, niekorzyst­

nie na solidarność, na wzajemne pożycie. Dawniejsze życie obywatel­

skie, sąsiedzka komitywa, m aleją coraz bardzićj, różnice majątkowe i rodowe wybijają coraz mocnićj na wierzch, pewien rodzaj ciągłego przeceniania się, wzajemnego taksowania, odgrywa rolę i nie pozwala wyrobić się opinii, jak należy; chociaż opinia, to siła dziś większa, ani­

żeli kiedykolwiek. W walnych publicznych kwestyach, np.: w wybo­

rach, trzymamy się wprawdzie razem, ale w zwykłego życia kolejach rozdrabniamy się, luźniejemy, odstrychujemy się jedni od drugich tą nieujętą jakąś granicą, którą nazwiemy, w braku lepszego wyrażenia, tonem. Zakwaszani bezustannie pru skim kw asem , zakwaszamy je ­ szcze własnemi wypocinami życie. Może to tak zawsze się dzieje, gdy się żyje w takich, jak my warunkach czas dłuższy, ale to nie dobrze, a już z pewnością nie prowadzi ku lepszemu. Ciągle zawodzone n a­

dzieje, bezustanny ubytek funduszu narodowego, nie dający się zakryć, a rodzący zwątpienie, nadają wprawdzie życiu jakąś szarą barwę; ale niech Bóg broni, aby ta szara mgła przeniknąć m iała do wnętrza. To tćż tego nie przypuszczamy, a mamy prawo do nicprzypuszczania tak długo, jak długo ofiarność nietylko nic wygluzowana w naszych sercach, ale owszem, za każdym razem nowe na ołtarzu dobra publicznego sk ła ­ da datki, jak długo nie brak mężów, którzy wytrwale stoją przy sztandarze.

Rachować, bo nie nauczyliśmy się jeszcze i to stanowi ró­

żnicę walną między Niemcami, a nami w sprawach ekonomicznych.

My jakoś zawsze jeszcze w znacznej części na pokaz występować nie przestali, lubimy zawsze jeszcze w czćmś imponować; Niemiec na pokaz nic w ogóle nic robi, począwszy od ulepszeń gospodarczych, skończy­

wszy na kuchni. Zaspokajanie wykwintniejszych wymagań żołądka, zbyt często jeszcze uchodzi za oznakę pewnćj wyższości, podczas gdy to, co życie duchowe podtrzymuje, ma niejeden z nas za zbytek.

Nastajeć i w tćm już dziś zmiana, przestaje już dziś coraz bardzićj grasować wśród niektórych kółek dawniejsze afiszowanie nieznajomości rzeczy rodzimych; ale jeszcze do tyła nie ustało, aby o nićm nie nale­

żało wspomnićć, choćby tylko nawiasem.

Pisząc niniejszą charakterystykę, przypominają nam się słowa Kraszewskiego, który wspominając o nas i karcąc wykwint kulinarny, powiedział, wsparty na historyi, iż narody, które wymyślnićj od dru­

gich jedzą, zagrożone są zwykle przez tych, którzy mnićj do utrzym a­

nia życia potrzebują.

Z ogólnego tego poglądu, który aczkolwiek pobieżny, dać może wyobrażenie jakieś o naszym tutaj żywocie, przechodzimy do specyal- nych spostrzeżeń i dat, między któremu nasamprzód wybierzemy daty dotyczące ubytku większej własności. Dwa lata właśnie minęły od czasu, kiedy praca statystyczna o ubytku majątków polskich p. Ludwi­

k a Żychlińskiego wyszła na widok publiczny w osobnćj broszurze. Nie

trudno już dziś każdemu, kto ma dobrą wolę, uzupełnić ową pracę smutną. Otóż .od dwu lat utraciliśmy znów sporo ziemi, a miano­

wicie:

w powiecie Bukowskim — mórg — 3148

Krobskim n 6206

Obornickim 7818

Pleszewskim n 17927

Poznańskim 1046

Średzkim 6158

Wrzesińskim 7400

Wschowskim 4178

Gnieźnieńskim 3496

Inowrocławskim 6845

Mogilnickim n 998

Wągrowieckim w 6070

Wyrzyskim 71 4000

Razem morgów 75256

Że przecież z drugiśj strony odkupili Polacy od Niemców w tym i owym powiecie niektóre majątki, razem morgów 23002

Przeto straciliśmy morgów 52254

Do tego doliczyć powinniśmy kilka dóbr, których zapowiedziana subhasta, lub które mają być z wolnój ręki sprzedane i kupione p ra­

wdopodobnie zostaną przez Niemców, a przybędzie znów in m inus, mnićj, lub więcćj, w przybliżeniu, morgów 10000, przczco otrzymamy morgów 62254 ponownego ubytku większćj własności w przeciągu os­

tatnich dwu lat.

Co do m niejszej, czyli chłopskiej własności, trudno jest nader wy­

rachować jśj ubytek, wierzyć wszelako można skrzętnem u w tym względzie badaczowi, który je s t zarazem patronem kółek włościań­

skich, p. Jackowskiemu z Pomarzanowic, w powiecie Średzkim. Obli­

czył on, źe w przybliżeniu oznaczyć można ubytek 10000 gospodarstw chłopskich w przeciągu lat ostatnich 30, co, jeśli przeciętnie weźmiemy 40 morgów na gospodarstwo, wyniosłoby już 400000 morgów.

Interes, jaki słusznie do rozwoju kółek włościańskich przywiązu­

jecie, powoduje mię do udzielenia wam dat i podzielenia się z wami spostrzeżeniami, jakich dostarczyło sprawozdanie roczne patrona, wzwyż wymienionego p. Jackowskiego. Ogólna liczba kółek wynosi 128, ale chociaż są powiaty, gdzie kółka i wzmagają się i przybywają, to są znów takie, w których zaledwie się pojawiają, a jest nawet jeden, w którym żadnego kółka założyć się nie udało. Z wymienionych 128, wegetuje, lub śpi całkiem z jakie czterdzieści i kilka. Przyczyna tego leży, ja k patron wyłuszczyć się nie wahał, nietylko w obojętności człon­

ków, ale i w obojętności dyrekcyi szczegółowych Towarzystwa rolni­

czego. Na walnych zgromadzeniach kółek jednego powiatu staw ia się kilkuset włościan, na takichźe zgromadzeniach innego znów powiatu

mało kto się stawia; jedne kółka nadsyłają patronowi sprawozdania regularne z swych czynności, drugie albo reguły tśj nie zachowują, lub tśż wcale się nie odzywają. Są znów kółka, które służyły za wzór gor­

liwości przed kilku laty, a dziś, jak się wyraża progresywnie patron,

„chromieją,” „ u p a d a ją „ ś p ią ,” „zamarły.” Do kółek wzorowych nale­

ży np.: kółko w Środzie i w Śremie, a kółko w Żninie, jedno z najstar­

szych, wydaje bezustannie jaknajzbawienniejsze owoce, tak rolnicze, jak i obyczajowe. Członkowie tego kółka z wsi licznie zaludnionych tamecznćj okolicy, zdobyli się na zamknięcie karczm, z uszczerbkiem własnych dochodów, aby położyć tam ę pijaństwu. Więksi właściciele dotąd wyjątkowo tylko kółkami się interesują; nie tak proboszczowie, którzy w wielu miejscach są prawdziwym spiritus movens kółek. Już to opinia dotąd, najmnićj ze wszystkich spraw społecznych, wzięła do serca kółka włościańskie, a gdybyśmy powodów śledzili, wykryłoby się, że jedne z tych powodów m ają pewną racyą, drugie natom iast ża- dnćj, a do tśj ostatnićj kategoryi zaliczamy tak ą np.: racyą, jak brak czasu. Są światłe i gorliwe zresztą wśród nas osoby, które twierdzą, że ruch ten około kółek włościańskich zbyt sztucznie jest podtrzym y­

wany i dlatego nie może przynieść należnych owoców, ale na to odpo- wiedziść należy: że każdy początek wydaje się sztucznym o tyle, o ile na nowe wiedzie tory.

Towarzystwo centralne rolnicze, o ile to w jego mocy, przychodzi kółkom w pomoc. Dzięki jego subwcncyi, udało się patronowi wy­

kształcić szesnastu pszczelarzy.

Ubolewać trzeba, że społeczność nasza, zkądinąd tak skora do zasilania zakładów różnych naukowych, lub z nauką styczność m ają­

cych, tak mało jeszcze pamięta o kółkach włościańskich, które już z gó­

ry stanowią rodzaj szkoły, nietylko w rolnictwie kształcącej, ale i w o- by czaj ach. Dość spojrzść na okolice, w których kółka prosperują, aby się przekonać, że i uprawa pól jest dokładniejszą i ziarno lepsze i ho­

dowla inwentarza staranniejsza i węzeł moralny mnićj luźny.

Mówiąc już o kółkach włościańskich, nic możemy pominąć wal­

nego zebrania delegatów z tychże kółek, odbytego w połowie marca.

Zależy nam bowiem na tćm, aby wam dać całkowity obraz ruchu tego.

N a tegoroczne walne zebranie stawiło się około 400 osób, z których przynajmniśj 300 należało do stanu włościańskiego. Azaliż to nie po­

cieszający był widok, gdy zważymy, że wielu z tych włościan z dale­

kich przybyło stron, aby tylko zaczerpnąć rady, oświecić się, pokrzepić ducha i tym sposobem dać dowód, że się myśli o lepszćj przyszłości?

Przedewszystkićm podnieść przecież tutaj wypada istotnie wielkie za­

sługi patrona kółek, p. Jackowskiego, którego niezmordowana czynność nie ustaje, jako tćż dać należny dank tym przewodniczącym mniej­

szych kółek, którzy przychodzą p. Jackowskiemu w pomoc w tak mozolnćj jego pracy. Nie będziemy przemówienia szanownego patrona powtarzać, powiemy tylko tyle, że obrany ponownie został przez akla- macyą, ale że zarazem nie wahał się oświadczyć, że tylko z tym w arun­

kiem wybór przyjmuje, jeżeli włościanie przyrzekną mu gorliwy współ­

udział. Na wzmiankę zasługuje okrzyk zgromadzonego wieśniactwa, obiecujący gorliwość żądaną. Przy tćj sposobności zaznaczamy z p ra­

wdziwą radością, że urząd sekretarza sprawował wieśniak, a ci, co mie­

li łatwość przypatrzenia się protokołowi posiedzenia, przyznali, że nie pozostawił nic do życzenia, tak pod względem rzeczy, jak i powiązania przedmiotów, traktowanych na posiedzeniu.

Z uwagi na zagrożoną własność włościańską u nas, zastanowić nam się z kolei wypada nad sposobami, jakiem i staram y się obudzić tak interes publiczności całćj ja k i nujbliżćj klęską tą dotkniętych kół.

Jak się w tćj mierze krzątano w łonie Towarzystwa centralnego rolni­

czego, następnie pomówimy; teraz zaznaczymy tylko jeszcze, iż na wal- nćm zgromadzeniu delegatów od Kółek włościańskich, odezwał się ksiądz YVartenberg i w jasnym wykładzie roztoczył przed zgromadzo­

nymi, obraz licznych stron ciemnych w gospodarstwach włościańskich.

Zwrócił nasamprzód uwagę, że wprawdzie przyczyniło się do sm utne­

go położenia tych gospodarstw prawodawstwo, które, mianowicie w os­

tatnich latach, traktow ało po macoszemu rolniczy zawód, ale że zawi­

nili sami rolnicy, nie otrząsając się z błędów, w jakie zabrnęli.

Główną przywarą wieśniaka jest brak skrzętności, marnowanie czasu, niedostateczna uprawa roli i brak stosownego inwentarza, wreszcie za­

ciąganie nierozważne długów; położył zarazem nacisk na tak zwane wysady i wyderki, które nietylko niszczą gospodarzy, ale nadto pobu­

dzają nieraz do przestępstw, a nawet zbrodni. Dalćj zwrócił prelegent uwagę na to, że przy obejmowaniu lub kupnie gospodarstwa, nie roz­

licza się wieśniak z kapitałem jaki posiada. Dlatego traci tylu gospo­

darzy swą własność. Dla utrzymania gospodarstw należałoby tak rzecz urządzić, aby dziecko, obejmujące po ojcu zagrodę, otrzymało dział większy i nie było zbytnio obciążone sp łatą rodzeństwa.

Sprawą utrwalenia własności włościańskiej, zatrudniało się i wal­

ne zebranie Towarzystwa centralnego rolniczego, odbyte w marcu.

Podstawę do uregulowania stosunków włościańskich podało było już prawodawstwo francuzkie. Ustawa pruska z r. 1822 uregulowała dalćj te stosunki przez tak zwaną separacyą gruntów, a regulacya sama do- pićro przed 40 laty ostatecznie przeprowadzoną została w Poznańskićm.

Obyczaj rodzimy przyczynił się przecież do wyrodzenia szkodliwych tćj regulacyi skutków, a mianowicie przez tak zwane wymiary i wyder­

ki, które tak się rozpowszechniły i takie sprowadziły nadużycia, że obecnie do ruiny prowadzą gospodarzy. Zaprowadzenie ponowne ustawy przeciw lichwie, ograniczenie wolności wystawiania weksli, oraz ograniczenie dzielenia ról włościańskich uznało walne zgromadzenie Towarzystwa, po wysłuchaniu znakomitego przemówienia prezesa swe­

go, d-ra Henryka Śzumana, za nieodzowne środki, mające zapobiedz dalszemu upadkowi gospodarstw chłopskich, a zarazem pomódz do utrzymania, stanu włościańskiego w dobrym bycie. (Ustawa przeciw lichwie, właśnie gdy to piszę, sankcyowaną została stanowczo). Towa­

rzystwo wezwało tak towarzystwa swe filialne, ja k i K ółka włościań­

skie, do zajęcia się gorliwego i spiesznego tą sprawą i zdania w końcu sprawozdań z rezultatów swych badań, mianowicie zaś poleciło wysłu­

chanie opinii Kółek włościańskich. Sformułowanie dokładne punktów, o które chodzi i wniesienie kwestyi na sejmy, jest dalszym krokiem, jaki stawić należy.

Spojrzawszy poza siebie na jakie lat trzydzieści i kilka, przyznać musimy, że fundusz rodzimy w ziemi ciągle się zmniejsza, coby prze­

cież jeszcze samo przez się nie dowodziło, że fundusz rodzimy wogóle się zmniejsza. Tego zmniejszania dowodzi natomiast ten fakt, że tego co tracimy w ziemi, nie zyskujemy w ruchomym m ajątku. Przemysł nasz nie podnosi się bynajmniój tak, aby równoważył swym fundu­

szem ubytek ziemi.

Handel zbożem, drzewem i t. d., spoczywa w rękach nieswój- skich. I dlategoto ubożejemy i ubożejemy. Są, jak już nadmieniliś­

my poprzednio, firmy nasze pewne, które kwitną lub które się podno­

szą, są kupcy a i rzemieślnicy, którym się powodzi, ale wziąwszy rzecz w całości, ubywa naszego funduszu i ubywa.

Kiedy już tyle mówimy o sprawach materyalnych, zawiadomić was należy o działalności Nowego Towarzystwa kredytowego ziemskie­

go w roku ubiegłym. Przypominamy nasamprzód, że Towarzystwo to je st jedynćm, "a nazwa jego nowe pochodzi ztąd, że kiedy je rząd za­

k ład ał w r. 1857, istniało stare ziemstwo, które koniecznie na śmierć skazano, nie dlatego przecież, że chorowało na niemoc, ale dlatego że miało silną autonomią. Na Nowe Towarzystwo zrazu z ukosa patrze­

liśmy, i mieliśmy pewną w tśm racyą, skoro miało być jego przezna­

czeniem pogrzebać nasze wyborne stare; teraz przecież, gdy już po- grzebione tam to zostało, a nowe towarzystwo funkcyonuje praw idło­

wo i nie kieruje się uprzedzeniem, gdy nadto Listy jego zastawne stoją al pari, a suma pożyczek już dwieście kilkadziesiąt milionów ma­

rek wynosi, teraz odgrywa Towarzystwo pomienione ważną bardzo rolę w naszćm ekonomicznćm - finansowćm życiu. Sprawozdanie dy- rekcyi za rok ubiegły zawiera interesujące daty, któremi się z wami dzielimy.

Zakres działalności Towarzystwa rozszerzył się, jak już zape­

wne wam wiadomo, dodatkiem do statutu, potwierdzonym w końcu kwietnia 1879 r., na mocy którego otworzony został wstęp do Towa­

rzystwa i własności mniejszćj aż do 6000 m arek minimalnćj wartości, czyli utworzone zostało tak zwane chłopskie ziemstwo. Jak bardzo ono odpowiadało potrzebie, najlepszy w tćm dowód, że zaraz po ogło­

szeniu owego dodatku do statutu, zgłosiło się wielu małych właścicieli o pożyczkę, a liczba ich wynosiła pod koniec roku już 206. Najwięcćj gospodarzy rolnych wzięło dotąd pożyczkę z powiatów trzech: W ągro- wieckiego, Szamotulskiego i Sredzkiego.

Obrót interesów wykazuje następujące rezultaty:

Emisya Listów zastawnych w roku 1879 wynosiła 16919300 marek Wogóle zaś wydano Listów zastawo, aż do końca

1879 roku 222159000 *

Abluowano z nich, to jest zwrócono poza zwykłą

a ra o rty z a c y ą 8891760 „

Do oprocentowania pozostało w końcu 1879 roku. 213268000 „

Amortyzowanych zostało. . 22833000 „

W Listach zastawnych jest więc jeszcze. . . . 190434000 „ Fundusz rezerwowy zawiera Listy zastawne. . . 18490000 „

Kwota amortyzacyjna wynosi dla Towarzystwa głównego

25%

i 2 2 /i00.

Dla Towarzystw rocznych, a mianowicie:

z roku 1867 — 14,01

„ 1868 — 12,97

„ 1869 — 10,86

1870 — 8 ,86

„ 1871 — 6,84

» 1872 - 4,76

« 1873 — 4,g

1874 — 3,4ł

» 1875 — 2,82

„ 1876 — 2 ,9 2

» 1877 — 1,56

„ 1878 — 1,02

„ 1879 — 0,2o

Nie zapłaconych procentów było w lutym r. b. z 50 majątków, w sumie 88,164 marek.

Na subhastę jeden tylko wystawiony był majątek.

Taks sporządzono w r. 1879 aź 389.

Listy zastawne wystawiono dla 248 majątków.

Oto ogólne dane, mogące zająć tych, którzy chcą mićć obraz j a ­ kiś działalności Ziemstwa kredytowego i w przybliżeniu powziąć wyo­

brażenie o sytuacyi obywateli, będących właścicielami dóbr.

Takich dóbr, które dotąd nie zaciągnęły pożyczki w Towarzystwie, je s t nie wiele i możnaby je podobno na palcach policzyć.

Dziś łatwo już u nas dostać pożyczkę na dobra po 4 y 2% , pod­

czas gdy ziemstwo kredytowe pobiera 5% ; ale mało korzystamy z tśj łatwości dostania innych, niż ziemskich pożyczek, a to dlatego, że amortyzacya ma wielkie swe korzyści. Znamy takich obywateli, któ ­ rych np. amortyzowana kwota uratow ała od konieczności sprzedaży m ajątku, a wreszcie, któż z nas nie zważa na to, że po tylu a po ty­

lu latach dysponować będzie mógł zamortyzowaną kwotą, którćjby przez inną manipulacyą z pewnością nie był uciułał? Pożyczka z

Ziem-stwa kredytowego obecnie mianowicie dlatego je st tak korzystną,, że Listy zastawne jego stoją, jak już nadmieniłem, al pari.

L at temu 40 nadeszła chwila pomyślna, w którój odetchnęło P o­

znańskie. Wtenczasto mężowie, inteligencyą i pozycyą towarzyską wzniesieni nad innych, krzątać się zaczęli około nadania siłom naszym społecznym nowego popędu. S. p. Libelt wypracował był całkowity plan organizacyjny, dotyczący podźwignięcia zasobów rodzimych wspól- nemi rodaków tutejszych siłam i. Dr. Marcinkowski, mąż wielkiego serca, a dziwnie bystrego poglądu praktycznego, dyskutując plan ten, twierdził, że w życie wprowadzić da się tylko ta część projektu, która ma na celu wydobywanie na wierzch talentów i uzdolnień z wszyst­

kich warstw niezamożnych społeczeństwa. Oto ja k weszło w życie, lat temu 40 niemal, Towarzystwo naukowćj pomocy (nazwane późniój na wieczną pam iątkę) imienia Marcinkowskiego. Za jego to dzielną i niezmordowaną inicyatywą, zawiązała się pierwsza dyrekcya, pierw­

sze składki popłynęły. Pomoc walna przyszła od kilkudziesięciu w ła­

ścicieli ziemskich i pewnćj liczby duchownych, oraz profesorów niektó­

rych i urzędników. Początkowo popierane Towarzystwo to było i przez władzę, a rozwijało się szybko i błogie niosło owoce. Późniój gorsze nadeszły czasy a nawet była chwila, w którój aż miecz Damoklesa z a ­ wisł nad nióm, ale wszystkie te niepowodzenia i groźby przeszły jakoś szczęśliwie i oto trwa ono ciągle. Ale smutne nasze stosunki nie po­

zostają bez wpływu i na tę instytucyą, którój żywot staje się także kłopotliwszym. Wszakże, dzięki zacnój ofiarności, rozumiejącój wyż­

sze cele ogólnego dobra, nie złamały trudne okoliczności energii, nie pozbawiły chęci popierania Towarzystwa. I tak, jeśli kwota zwykła roczna nie zmniejszyła się, jeśli nawet o kilka tysięcy m arek zwiększy­

ła się, to i czemuż to zawdzięczyć, jeśli nie zacnój gorliwości obywatel- skiój? Niektóre komitety powiatowe Towarzystwa, uwzględniając co­

raz większe potrzeby uczącój się młodzieży, a zarazem zmniejszającą się, niestety, coraz bardziój liczbę zamożniejszych obywateli, starały się zyskiwać składkujących wśród matomożnego mieszczaństwa i wśród stanu wiejskiego, ale usiłowania te maleńki tylko przyniosły owoc na razie, bo warstwy te nie poznały jeszcze, jak bardzo w ich je st właś­

nie interesie popierać Towarzystwo, z którego wyłącznie niemal ko­

rzystają.

Liczba korzystającćj z funduszów Towarzystwa młodzieży, o wie­

le znaczniejszą jest w ostatnim roku niż w latach poprzednich. Dyrek­

cya Towarzystwa zmuszoną tedy została aż przekroczyć e tat wobec gwałtownój potrzeby. Zarzucają Dyrekcyi, że nadto uwzględnia wyższe zawody naukowe, które są kosztowne, a zaniedbuje innych kie­

runków. Zarzut ten nie jest niesłuszny, ale go trzeba brać cum grano salin, albowiem mimo nawoływań i przedstawień, bardzo m ała tyl­

ko liczba młodzieży garnie się do przemysłu, handlu, lub rzemiosł.

Datków nadzwyczajnych otrzymało Towarzystwo w ostatnim ro­

ku 6500 m arek, nie licząc w to składki ze Lwowa nadeszłćj, w ilości 160 m arek, oraz sumy 600 marek, przeznaczonćj dla Towarzystwa z odczytów zeszłorocznych prof. Tarnowskiego i Dobrzyńskiego. Dy­

rekcya Spółki bazarowćj dała tak jak i innych lat, 3000 m. z swych funduszów.

Przychód wynosił w papierach proc. 3000 m arek

„ w gotówce. . . . 44340 „ Razem. . . 47340 „

Rozchód w gotówce przewyższył dochód, że jednak w końcu ro ­ ku 1878 było rem anentu 15000 marek, ztąd w końcu roku 1879, po po­

Rozchód w gotówce przewyższył dochód, że jednak w końcu ro ­ ku 1878 było rem anentu 15000 marek, ztąd w końcu roku 1879, po po­

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1880, T. 3 (Stron 81-96)

Powiązane dokumenty