• Nie Znaleziono Wyników

Kultura i transformacja

W dokumencie Kultura a rozwój (Stron 98-106)

Od samego początku, czyli przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesią-tych, transformacja pozostawała pod wpływem dominującej wizji ekonomicznej i koncepcji politycznej tego procesu opierającej się na tzw. konsensie waszyng-tońskim. Zgodnie z tym sposobem myślenia, który wyznaje wielu ekonomistów – w szczególności tych, którzy ponosili odpowiedzialność za zmiany gospodarcze – transformacja miała być przejściem (linearną zmianą) z gospodarki planowej do

98

gospodarki rynkowej. Przejściem koniecznym, jednorazowym i docelowym. Dla wielu ekonomistów, w tym także dla głównej postaci na naszej scenie gospodar-czej – Leszka Balcerowicza, celem była gospodarka bez żadnych przymiotników, oczywista normalność. Obecnie można przyjąć, że mieli oni rację u progu tego procesu, jako że terapia szokowa była jedynym sposobem na szybkie przeskocze-nie do rynku i gospodarki rynkowej. Jednak od samego początku myśleprzeskocze-nie gospo-darcze decydentów było zdominowane przez imperatywną metodę tego przejścia (czyli w gruncie rzeczy nie transformacji). Nigdy poważnie nie rozważono innego podejścia – interaktywnej metody zmiany systemowej. A brak lub słabość in-terakcji społecznych w procesie transformacji stanowią przesłankę wytwarzania szczególnych i głębokich obszarów strukturalnych zapóźnień, utrudniających spo-łeczno-gospodarczy rozwój Polski oraz innych krajów postkomunistycznych.

Można opisać ten mechanizm rozwoju społeczno-gospodarczego jako mole-kularny. Co oznacza, że nasz rozwój jest pochodną działań jednostek, działań in-dywidualnych. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich obywateli, jednak większość radzi sobie całkiem dobrze. Są oni w stanie osiągnąć bardzo wiele w obszarze swych potrzeb materialnych i intelektualnych. Jednak gdy porównamy sferę indy-widualną ze sferą publiczną, sferą działań zbiorowych, na pierwszy rzut oka zo-baczymy wielkie różnice. W domenie publicznej panuje wielki bałagan. Wszystko, co związane jest z naszymi działaniami zbiorowymi, jest dużo słabsze, nie posiada mocnych podstaw, nie zostało skonsolidowane i nie rozwija się. Nasz rozwój opie-ra się zatem na kapitale ludzkim, jednak z drugiej strony kapitał społeczny jest na niezwykle niskim poziomie. Dane dotyczące kapitału społecznego pokazują, że kraje postkomunistyczne – a wśród nich Polska – pozostają daleko w tyle za krajami rozwiniętymi.

Ogólnie rzecz biorąc, rozwój społeczno-ekonomiczny jest zależny od trzech mechanizmów koordynacji:

 powiązań rynkowych,

 hierarchii zarządzania oraz

 sieci partnerskich. Główny problem związany z rządzeniem polega na tym, w jaki sposób wykorzystać te mechanizmy i w jaki sposób przechodzić od jednego do drugiego w przypadku kryzysu lub trudności strukturalnych. Jeżeli kapitał spo-łeczny jest na niskim poziomie, a w związku z tym wymiar spospo-łeczny rozwoju jest słaby, rozwiązanie problemów ładu instytucjonalnego jest bardzo trudne. Nie istnieją fundamenty społeczne, brakuje społecznych zasobów niezbędnych do re-formowania państwa i usług publicznych. Przy czym państwo jest uważane za najwyższą siłę i wyłącznego decydenta politycznego, a nie publicznego partnera mogącego współpracować z innymi partnerami, także niepublicznymi. Podobna sytuacja jest w sferze gospodarczej, gdzie kładzie się nacisk wyłącznie na własność prywatną, interesariuszy zaś lekceważy się i ignoruje.

Gdy dyskutujemy o obecnym kryzysie, to zajmujemy się wyłącznie państwem i rynkiem. Problem zostaje sprowadzony do wahadła kołyszącego się pomiędzy nimi. Wszystkie inne kwestie są pomijane. Jednak w ten sposób nie uda się znaleźć

99

skutecznych rozwiązań problemów. Do tego potrzebujemy nie tylko rynku i hie-rarchii, ale także partnerstwa we wszystkich domenach aktywności społecznej.

Ten specyficzny molekularny typ rozwoju, charakterystyczny dla krajów post-komunistycznych, skutkuje brakiem zdolności dostosowania instytucjonalnego.

O wiele łatwiej jest tworzyć nowe, niż dostosowywać i rozwijać istniejące już insty-tucje. W praktyce obserwujemy, jak partie polityczne na szeroką skalę kolonizują i niszczą instytucje publiczne. Nieliczne są przykłady instytucji ustanowionych, a następnie autonomicznie dostosowywanych i rozwijanych. Dlatego też cały pro-ces ustrojowej zmiany nie został jeszcze skonsolidowany i ciągle w podstawowych kwestiach miotamy się od ściany do ściany.

Podsumowując: z jednej strony można dostrzec wielkie zmiany i dorównywanie Europie Zachodniej, a z drugiej – rosnące trudności związane z rozwiązywaniem skomplikowanych problemów społecznych. W Polsce nie radzimy sobie z budową autostrad ani z modernizacją kolei. Budowanie autostrad nie jest aż takie trudne i niektóre kraje w naszym regionie wykonały to zadanie dosyć szybko i skutecznie.

A co ze zmianami klimatycznymi, bezpieczeństwem energetycznym, narastają-cym deficytem wody, gospodarką opartą na wiedzy lub społeczeństwem infor-macyjnym – czyli z kwestiami bardziej skomplikowanymi, których rozwiązywanie wymaga innowacji technicznych i społecznych, współpracy i współzarządzania?

Ogólnie rzecz biorąc, w takich obszarach niezbędne jest podejście horyzontalne, a nie sektorowe i wertykalne. To tutaj tkwią twarde i trudne do usunięcia barie-ry rozwoju społeczno-gospodarczego i zewnętrzne finansowanie unijne nie wy-starczy, aby je przezwyciężyć. Musimy zmienić nasze instytucje, formować nowe mechanizmy koordynacji działań zbiorowych, a także naszą tożsamość, aby być w stanie przekroczyć ten próg rozwojowy.

Kultura jest ofiarą opisanego sposobu rozwoju. Jednak kultura powinna być także postrzegana jako brakujące ogniwo konieczne do jego modyfikacji. Potrzeb-ny jest inPotrzeb-ny model rozwoju, który można nazwać modularPotrzeb-nym: to rozwój zrów-noważony, szerszy, multiskalarny w odniesieniu do czasu i przestrzeni. Ten rodzaj rozwoju zdecydowanie wymaga kultury nie tylko jako obszaru działań jednostek i indywidualnej kreatywności, ale także jako dziedziny komunikacji zbiorowej, dyskursu, współpracy i innowacji.

Kultura jest zatem jednym z tych kluczowych obszarów, w których rozstrzy-gać się będzie, czy uda nam się przezwyciężyć mocne i utrwalone bariery rozwoju tkwiące w ukształtowanym w Polsce ładzie instytucjonalnym. Syntetycznie można opisać ten ład jako system zinstytucjonalizowanej nie-odpowiedzialności, która przejawia się w trzech głównych płaszczyznach:

Nie-odpowiedzialność społeczna to przerzucanie odpowiedzialności za kształt życia społecznego na państwo przy jednoczesnym dążeniu jednostek i grup do prywatyzacji zysków i upubliczniania strat.

100

Nie-odpowiedzialność polityczna to partyjna kolonizacja aparatu państwa, klientelizm polityczny, „obojętność” klasy politycznej wobec patologii życia publicznego, uznawanie przez polityków prawa do „renty politycznej”, insty-tucjonalna korupcja i powszechność quasi-funduszy publicznych, niekontro-lowanych przez parlament.

Nie-odpowiedzialność administracyjna to urzędnicza uznaniowość, brak oso-bistej odpowiedzialności urzędników, niska jakość decyzji administracyjnych, niska sprawność i nieprzejrzystość procedur administracyjnych.

Kultura może stać się jednym z kluczowych obszarów przełamywania kryzy-su i uruchamiania rozwoju, pod warunkiem przeprowadzenia w tym sektorze za-sadniczej reformy instytucjonalnej i restrukturyzacji publicznych instytucji kultury.

Zmiany powinny być programowane w trzech perspektywach spojrzenia na kulturę:

jako sektor,

jako istotny zasób ekonomiczny,

jako przestrzeń komunikacji i społecznego współdziałania, czyli niezbywalne-go mechanizmu aktywizacji potencjału rozwojoweniezbywalne-go.

W sektorze kultury dominującą reakcją na kryzys jest dążenie do przetrwa-nia poprzez pasywne przystosowanie i aktywne zabieganie o zewnętrzną ochro-nę. Wytwarza to poważne zagrożenie dla działalności programowej publicznych instytucji kultury, a tym samym substancji kultury. Kultura może stać się jed-nym z istotnych mechanizmów aktywizacji dostępnych zasobów ekonomicznych i ożywiania działalności gospodarczej, co w dalszej perspektywie przyczyni się do wzrostu znaczenia kultury jako koniecznego czynnika rozwoju społeczno-gospo-darczego.

Aby tak się stało, sektor kultury musi być poddany fundamentalnej i kom-pleksowej reformie. Nie wszystkie jej elementy trzeba wprowadzić od razu i cało-ściowo, ale proces powinien się rozpocząć jak najszybciej, i to od zdecydowanych posunięć legislacyjnych i organizacyjnych. Niezbędne oszczędności muszą być tak wprowadzane, aby ową reformę wyzwolić i stymulować, a jednocześnie zasoby in-stytucji kultury mają zostać włączone w szereg rządowych i samorządowych pro-gramów rozwojowych.

W płaszczyźnie pierwszej – kultura jako sektor – najważniejszą kwestią jest zaproponowanie i wdrożenie systemowej reformy dotyczącej zarówno samych in-stytucji kultury, jak i sposobu ich organizowania i nadzorowania oraz finansowania.

W płaszczyźnie drugiej – kultura jako istotny zasób ekonomiczny – najważ-niejszą kwestią jest uruchomienie różnych mechanizmów włączania zasobów kul-tury do obiegu gospodarczego i aktywizacji jej potencjału rozwojowego. Wiąże się to z dostrzeżeniem ekonomicznej wartości dziedzictwa kulturowego i uznaniem dziedzictwa za kategorię rozwojową – a nie tylko problem konserwatorski – co wymaga umiejętnego zarządzania nim.

101

W płaszczyźnie trzeciej – kultura jako przestrzeń komunikacji i społeczne-go współdziałania – najważniejszą kwestią jest dostrzeżenie w kulturze czynni-ka określającego postawy ekonomiczne i aktywność gospodarczą. A tym samym uznanie, że wysoka kompetencja kulturowa jest warunkiem spójności społecznej i rozwoju gospodarczego.

Tak więc kultura jest koniecznym mechanizmem komunikacji, współpracy i rozwoju. Jednak aby go uruchomić, należy najpierw zreformować kulturę jako sektor, który jest przede wszystkim sektorem państwowym. Na początek koniecz-ne jest otwarcie tego sektora i udostępnienie finansowania publiczkoniecz-nego organiza-cjom obywatelskim i prywatnym. W ten sposób można wykreować nowych pro-motorów zmian. Biblioteki, opery, teatry, muzea, domy kultury są traktowane jak organizacje zamknięte i jako miejsca pracy. Jednak powinny stać się otwartymi przestrzeniami kreatywności, otwartymi dla różnych stron. To umożliwi zainicjo-wanie interakcji społecznych zorientowanych na zmiany instytucjonalne.

Potrzebne są zatem różne działania na rzecz kultury i wykorzystywania jej jako czynnika rozwoju, począwszy od legislacji, poprzez lepsze finansowanie i zarzą-dzanie, aż do samoorganizacji, samorządności, dialogu i partnerstwa. Niezbędne jest także dostrzeżenie roli rynku. Nie „jedynie rynku” czy nawet „po pierwsze rynku”, ale „także rynku”. Wyłącznie za pomocą tak szerokiego wachlarza działań będzie można uruchomić bodźce do reformy kultury jako sektora państwowego.

Potrzebujemy całego spektrum inicjatyw oddolnych i odgórnych oraz pochodzą-cych z boku. To centralny punkt polityki kulturalnej naszych czasów.

Lecz aby taka polityka kulturalna była możliwa, kulturze najbardziej potrzebni są ci politycy, urzędnicy, eksperci i twórcy, którzy zdecydują się być menadżerami zmiany, głębokiej instytucjonalnej reformy, którzy zajmą się nie tylko swoim po-dwórkiem, swoją organizacją czy grupą zawodową, ale kulturą jako przestrzenią komunikacji społecznej i rozwoju. W przeciwnym razie kultura będzie wprawdzie trwać i nawet jakoś się rozwijać, ale będzie to rozwój zdegenerowany.

Podsumowanie

W cywilizacji informacyjnej (poprzemysłowej) nie ma sensu rozdzielanie roz-woju gospodarczego i społecznego. Nie chodzi już tylko o to, aby dostrzec, że je-den wpływa na drugi. Sedno w tym, aby przyjąć, że jeje-den jest drugim: jeśli rozwój nie jest społeczny, to nie jest też gospodarczy – i odwrotnie. Rozwój dokonuje się za sprawą przenikania i wzmacniania się tego, co ekonomiczne i społeczne, mate-rialne i duchowe, twarde i miękkie.

Wpływu kultury na rozwój terytorialny (np. województwa czy miasta) nie nale-ży sprowadzać do kwestii promocji i zewnętrznej atrakcyjności, czyli do zagadnie-nia przyciągazagadnie-nia inwestorów, kapitału turystów czy nowych rezydentów. O wiele

102

ważniejsze jest dostrzeżenie jej znaczenia dla odkrywania, wykorzystywania, wa-loryzowania i pomnażania własnych zasobów. Głównym kryterium rozwoju nie jest poziom czy dynamika tworzonego PKB, lecz szeroko ujmowana jakość życia mieszkańców.

Kluczem do zrozumienia istoty rozwoju jest kategoria „podtrzymywalności”

(sustainability). Ponieważ w Polsce źle tłumaczymy i źle rozumiemy to pojęcie, trzeba podkreślić, że mówimy nie o równowadze, ale o zmianie. Jeżeli w tym kon-tekście rozwój ma mieć sensowną konotację, to idzie nie o równowagę, lecz o rów-noważenie, nie o stałość, stabilizację, lecz o stabilność.

Rozwój wynika z efektywnego wykorzystania różnych kapitałów – twardych i miękkich. Współcześnie wzrasta rola tych drugich, czyli kapitału ludzkiego, inte-lektualnego, społecznego i kulturowego. To oznacza, że coraz większej wagi nabie-ra kapitał, który jest w ludziach i jest osadzony w relacjach społecznych (kapitały miękkie), w porównaniu do kapitałów (twardych), którymi ludzie mogą i potrafią się posłużyć (np. kapitał finansowy).

Dziedzictwo jest zakumulowanym przez wcześniejsze pokolenia zasobem ka-pitałów.

Aby móc włączyć te zakumulowane kapitały do rozwoju, niezbędna jest tożsa-mość, rozumiana jako podmiotowość. Rzecz nie tylko w tym, kim się jest, z czego się wyrasta i co się posiada, ale także w tym, do czego się dąży, co chce się osiągnąć.

Pożytkowanie dziedzictwa wymaga interpretacji i kreatywności, jest nie tylko jego poznawaniem i chronieniem, ale też jego waloryzowaniem i uzupełnianiem.

Rozwój to twórcze przeobrażenie własnego dziedzictwa.

Prawo do kultury to prawo do rozwoju i powinno być ono traktowane jako jed-no z podstawowych, konstytucyjnych praw człowieka. Z tego prawa może faktycz-nie skorzystać tylko jednostka lub zbiorowość autonomiczna i kreatywna. Dlatego samo legislacyjne ustanowienie prawa do kultury jest zdecydowanie niewystar-czające.

Nowoczesny rozwój to proces, w którym popyt generuje podaż (stąd znacze-nie edukacji kulturalnej), ale też podaż tworzy popyt (stąd znaczeznacze-nie wolnego internetu). Rozwój wiąże się ze zmianą technologiczną. Technologie jednak nie zapewniają rozwoju. Czasami mogą go blokować. Technologie jedynie umożliwiają rozwój, który dokonuje się za sprawą komunikacji i współdziałania wielu różnych podmiotów. Sieci koordynacji działań są społecznym interfejsem i katalizatorem rozwoju.

Do rozwoju niezbędne są inteligentne sieci koordynacji działań zbiorowych, czyli takie, które pobudzają wiedzę społeczną.

Oczywiście działanie zgodne z tymi tezami nie jest sprawą prostą. Wprost przeciwnie, stawia ono duże wymagania i jest nader rzadkie. Znacznie częstsze niż przykłady wysokiej efektywności rozwojowej są przykłady odwrotne, czego świa-dectwem jest wszechobecny globalny kryzys.

103

Literatura

Brown C.V., Jackson P.M. [1982], Public sector economics, Martin Robertson, Oxford.

Filiciak M., Tarkowski A. [2010], Niebezpieczne związki – rynkowa i społeczna produkcja kultury, w: Od przemysłów kultury do kreatywnej gospodarki, A. Gwóźdź (red.), Narodowe Centrum Kultu-ry, Warszawa.

Jünger E. [1999], Awanturnicze serce, Czytelnik, Warszawa.

Krzysztofek K. [2010], Tendencje rozwoju kreatywnej ekonomii w sieciach, w: Od przemysłów kultury do kreatywnej gospodarki, A. Gwóźdź (red.), Narodowe Centrum Kultury, Warszawa.

Musgrave R.A. [1938], The voluntary exchange theory of public economy, „Quarterly Journal of Eco-nomics”, nr 53, February.

Picciotto R. [1999], Personal reflection on the policy dialogue, w: Inclusion, justice, and poverty reduc-tion, G. Kochendörfer-Lucius, B. Pleskovic (red.), German Foundation for International Deve-lopment (DSE), Bonn.

Samuelson P.A. [1954], The pure theory of public expenditure, „Review of Economics and Statistics”, November.

Surdej A. [2006], Determinanty regulacji administracyjnoprawnych w oddziaływaniu państwa na go-spodarkę, Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej w Krakowie, Kraków.

W dokumencie Kultura a rozwój (Stron 98-106)