• Nie Znaleziono Wyników

„Patrz! siostrzyczko, jak się ta korona św ieci!“ rzekła Olga, trzymając w ręku nową monetę.

„Długo ją będziesz m iała?11 zapytała ironicznie A n n a .— „Ja ją w swej kiesce zachowam,11 odrzekła pierwsza. „ Co dalej będzie,nie wiem.11

„Ja wiem, że długo u ciebie nie będzie. Ona ci dziurę do kieski wypali.11

„Zobaczym y/1 odparła O lga; „chodź tylko ze m ną!"

Idąc ulicą między sklepami, stanęły przed oknem, w którem między innemi rzeczami piękne lalki były wystawione; wszystkie z nich miały członki ruchliwe.

„Ta mi się bardzo podoba/1 rzekła Olga; „kosztuje koronę i kilka halerzy.11

„Ja ci mówiłam, że tej korony długo nie utrzymasz. Czy się pomy­

liłam ?11 rzecze młodsza siostra, trochę szyderczo się uśmiechając.

„Ja muszę ją m ieć/1 odparła Olga i już korona w ręce kupca przeszła.

Wróciwszy do domu, brały się siostry do szycia ubioru dla kupionej lalki z ruchliw ym i członkami. Zajmowały się taką robotą, wysyłając przystrojone lalki do W schodnich Indyi do misyonarek, które je dawały tamtejszym dziewczętom, niemałą sprawując przez to im radość. Tu nie śmiano tracić czasu, bo skrzynię z rozlicznemi rzeczami należało ju tro wysłać na okręt. Późniejsza przesyłka by­

łaby dopiero za kilkanaście tygodni stanęła na miejscu.

„Nowa trudność zachodzi/1 rzekła Olga.

„Co znów takiego?11 zapytała Anna.

„Kawałka m ateryi na suknię dla lalki nie m am y.11

„Przecież gdzieś w sklepie niecoś znajdziemy. Zaraz się ubiorę i pójdę od sklepu do sklepu, aż coś w yszukam .11

Za chwilę przyniosła Olga kaw ał m ateryi o niebieskich kolo­

rach. „Nic innego nie znalazłam; z tego kaw ałka będzie piękna sukienka,11 rzekła Olga.

„Nie! to być nie m oże!11 odparła Anna. „Pani K. mówiła, że niebieski kolor nie odpowiada.11

„Mówiła, to praw da; ale m y innego nie mamy. W ięc musimy wziąć, jaki m am y.11

Zabrały się do roboty i uszyły sukienkę dla lalki, że aż miło patrzeć. W yglądała ja k cacko. Potem pospieszyły do domu pani

99

K., gdzie był przygotowany kosz, pełen już rozmaitych rzeczy, które miały przyjść na okręt wyjeżdżający do Indyi, Był napchany aż po same wieko. Dziewczyny jednak pościskały rzeczy i zrobiły w rogu maleńka przestrzeń, do której wsunęły lalkę ustrojona, ob­

winiętą w papier. Za chw ilkę przyszedł pocztowy, zamknął kosz, otoczył powrozem i zebrał do portu. L alka była w drodze „w da­

lekie krainy

* *

*

Pewien książę indyjski postanowił u siebie, że młodziutka żona jego musi się uczyć trochę po angielsku, aby z rodzinami urzędni­

ków mogła rozmawiać. Poprosił do siebie misyonarke, pracującą w „zenanach“ czyli w oddziałach domów, gdzie kobiety i dzieci mie­

szkają. Do takich miejsc żaden obcy mężczyzna przystępu nie ma, ale kobiecie nie bronią wstępu.

Zapytał się m isyonarki, czy ze­

chciałaby uczyć żonę jego angiel­

skiego języ k a?

„Z największą ęhęcią!“ odpo­

wiedziała.

„Ale ja nie chcę, abyś jej pani o swej religii nieco nadmie­

n iła !“ rzekł książę.

„Bardzo żałuj ę,“ odpowie­

działa. „Ale jeśli tę naukę obej­

mę, to książką do czytania będzie Biblia. Jeśli mam księżnę nauczyć czytać, to Pismo święte czytać będziem y/1

Książę wstrząsł ramionami i po chwili namysłu rzekł, m ów iąc:

„Więc niech i tak będzie. J a widzę,

Że pani do dobrego d ąż y ; niech Burmistrz miasta Cieszyna Dr. Demel f.

pani zrobi, co się jej podoba.“

Misyonarka uczęszczała do domu księżnej i uczyła ją języka angielskiego. Księżna zaś w naukach dobre postępy robiła. Nim jeszcze czytać umiała, opowiadała jej m isyonarka częścią w indyj­

skim, częścią w angielskim języku o Panu Jezusie i o miłości jego niewypowiedzianej. Księżna pochłaniała jej słowa i z uniesieniem o nich rozmyślała. W tych lekcyach tak swa nauczycielkę poko­

chała, że się od niej oderwać nie mogła.

Pewnego dnia rzekła: „Czy pani myśli, że Pan Bóg zechce wysłuchać modlitwę indyjskiej k obiety?“

„Ja jestem pewna, że wysłucha!

7*

100

„Czy pani naprawdę jest tego pewną?*

„Naprawdę jestem pewną.“

„A więc próbę zrobię," rzekła księżna z powagą. „ Ja prosiłam Boga waszego, aljy mi pewną rzecz przysłać raczył! Zobaczę, czy mię wysłucha. “

„Czy mogę wiedzieć, o co księżna Pana Boga prosiła?“

„Teraz jeszcze n iej to jest tajemnica. Może kiedyś powiem.11 M isyonarka często i serdecznie modliła się do Boga za swą uczennicę, lecz o rzeczy, o która chodziło, najmniejszej dłusro wzmianki nie było.

Księżna sama za niejaki czas o niej nadmieniła.

„Nauczycielko!“ rzekła, „czy mam wyjawić mą tajem nicę?“

„Owszem, proszę j ą w y jaw ić!“

„A więc to uczynię. Ja się modliłam do Boga waszego, aby mi objawił, czy też modlitwę indyjskiej kobiety wysłuchać zechce?

Jeśli tak czyni, niech mi raczy przysłać l a l k ę z r u c h l i w y m i c z ł o n k a m i w niebieskiej sukience.“

Nauczycielka usiłowała się przytłumić zdumienie, bo cała sprawa nadzwyczaj dziwnie się przedstawiała. Po chwili rzekła: „Kochana księżno! Jutro nadejdzie w misyi naszej przesyłka z E u ro p y ; zoba­

czymy, czy tam co nie będzie.u

Wróciwszy do domu, tak była roznerwowaną, że całą noc pra­

wie oka nie zmróżyła. Gorąco modliła się do Boga, aby sprawy tak pokierował, iżby ukochana jej uczennica z całego serca do niego przylgnęła.

Z poranku otrzym ała kosz przesłany z Anglii. Otworzywszy wyjęła najprzód papier, na którym był spis wszystkich rzeczy, będących w koszu. Przejrzała go ; lecz niestety, nie było nigdzie wzmianki o jakiej lalce. W zięła się do wybierania poszczególnych przedmiotów — wtem natrafiła na jak ąś rzecz obwinięta papierem i wciśniętą w rogu. W ydobyw a paczkę," otwiera — tu lalka śliczna z ruchliwymi członkami w pięknej, niebieskiej sukience ubrana!

Można sobie wyobrazić, ja k jej było na sercu. Natychmiast wło­

żywszy na siebie inne ubranie, pobiegła do pałacu, do „zenana“, czyli oddziału dla kobiet, wołając: „Kochana księżno! Bóg białych ludzi wysłuchał twą prośbę. Oto jest lalka. “

W ielka była radość zdumionej księżnej, gdy z ręk i przyjaciółki dar odebrała. Widać było jej wzruszenie, tudzież, że w sercu do ważnego k roku się sposobiła. Potem zwracając się do swej przy­

jaciółki, te słowa powiedziała: „Ja ci tylko połowę tajem nicy mojej wyjawiłam; teraz chcę drugą połowę powiedzieć. — Ja waszemu Bogu ślubowałam, że jeśli prośbę moją wysłucha, to ja jem u odtąd aż do końca życia mego służyć będę. A com ślubowała, to też wykonam. “

I tak się też stało.

— 101 —

Powiązane dokumenty