• Nie Znaleziono Wyników

Lisły Przybyszewskiego

W dokumencie Pod piórem (Stron 145-151)

Cala twórczość Przybyszewskiego jest właściwie jedną wielką spowiedzią autora. Cokolwiek pisał Przybyszewski, pisał głównie, może nawet jedynie, o sobie. Już jako 21 -letni student architek­

tury wyznał w liście do przyjaciela : „Będę powiastki pisał, to jest będę fotografował własne życie, bo napisać coć nowego, na to nie mam telentu“ . I aki za wczasu uświadomiony sobie pro­

gram literacki zyska później uzasadnienie efektowniejsze, rozwinie się w szereg artystycznych proklamacji modernistycznego indywi­

dualizmu, stanie się głównym motorem powieści, dramatów i innych utworów Przybyszewskiego.

Kopiowanie własnego życia nieraz pisarzowi ganiono. Musiał się nawet bronić przed zarzutami zbyt jaskrawego odsłanianiu sto­

sunków osobistych, zwłaszcza że nie brakowało momentów skan­

dalicznych. Naga rzeczywistość zresztą była mu tylko tłem dla sondowania głębin nagiej duszy. Owej słynnej nagiej duszy Przy­

byszewski doszukiwał się w swych dziełach poprzez pryzmat wła­

snej osobowości zbuntowanej przeciw jakimkolwiek więzom czy obowiązkom społecznym, trawionej niedosytem ucieleśnień, wie­

cznie łaknącej zaspokojenia swych egotycznych pragnień i dążeń, wyolbrzymianych w poczuciu i poglądach autora do miary meta­

fizycznej tęsknoty za absolutem.

W liście do Servaesa z r. 1895 pisał Przybyszewski: „Przed­

stawić indywidualne, transcendentalne życie.... pokazać człowieka, który zdaje sobie sprawę z położenia — oto jest właśnie zadanie nowego dramatu a także nowej powieści“.

„Dla mnie — wyznaje Przybyszewski w liście do A lPeda Neumanna z r. 1897 —- i dla moich bohaterów nie jest ważny kształt czy barwa spodni, lecz stan duszy, w którym się znajdują, wzajemna reakcja wrażeń, zatargi z tego wynikające“.

Wszelako wtedy nawet, kiedy w formie powieściowej obiek­

tywizował, w nader zwartych kompozycjach dramatycznych sta­

wia! problematy etyczne, czy też w studiach krytyczno-estetycznych poszukiwał pokrewnych sobie dusz ludzkich — zawsze i tylko wyrażał samego siebie. Od lat najmłodszych obudziła się w Prży- byszewskim dusza skrajnie egotyczna, gwałtownie pożądająca peł­

nego wyżycia się, z niczym nie okiełzaną wolą idąca za wrodzonym sobie popędem, wciąż pożerana głodem wrażeń niezwykłych, po­

szukująca ich zaspokojenia w sztuce i w miłości.

Z zadziwiającą szczerością 2 1-letni Przybyszewski wyznał w liście do Pauliny Pajzderskiej : „Jestem dziwnie do Pani przy­

wiązany, chociaż co prawda, to ja tylko siebie samego w Pani ukochałem“ .

Ów motyw świadomego egotyzrńu, idea przewodnia człowieka i artysty, przez cale jego życie i przez jego twórczość przewija się z uporczywą, aż maniakalną konsekwencją.

Z e wszystkich też utworów Przybyszewskiego ceniony jest dzisiaj najwyżej jego pamiętnik osobisty pt. Moi współcześni, bo w nim najbezpośredniej i najprzejrzyściej wyraziła się najgłębsza istota twórcy. Pamiętnik ów wszakże był pisany już na schyłku życia autora i z góry przeznaczony do druku, co mimo nie dający się powstrzymać ekshibicjonizm i mimo wynikającą stąd szczerość wyznań — zaważyło jednak, z tych i wielu innych po­

wodów, na nieuniknionych przestawieniach, stlumieniach, prze­

inaczeniach i nawet fałszach. Niejedno sprostował lub odmien­

nie oświetlił w książce o Ludziach żywych Boy-Żeleński, który też wskazał listy Przybyszewskiego, jako istotnie najciekawszy pa­

miętnik człowieka i artysty, jako najwierniejsze samemu sobie dzieło Zbiorowe wydanie Listów (pod redakcją Stanisława Helsz- tyńskiego) w zupełności potwierdza tę opinię Boya-Żeleńskiego.

Z. wydanych dwóch tomów, tom 1 obejmuje lata 1879— 1906, czyli młodość i najważniejszy okres twórczej działalności autora, tom II lata 1906— 1917, czyli okres upadku strąconego z piede­

stału bożyszcza młodych, tułaczki i biedowania, wreszcie nowego wzlotu ożywionej działalności w dobie współpracy z poznańskim

Zdrojem Hulewiczów'. Przygotowany do druku, ale nie wydany tom III objąć ma listy z ostatnich lat życia pisarza.

Księga ta doprawdy w swoim rodzaju wyjątkowa, całkowicie cdslaniająca nagą duszę i żywego człowieka, dokument psycholo­

giczny i literacki o wręcz niespotykanej przejrzystości i wyrazistości, jedyny i nieoceniony komentarz, w którym, przez indywidualny pryzmat duchowy niepospolitego artysty i nie mniej wyrafinowa­

nego sztukmistrza, objawia się niepodrabiana prawda jednostki I przedziwnie się załamuje od dna pokazany obraz epoki moder­

nistycznej.

Listy Przybyszewskiego są lekturą wręcz pasjonującą, chociaż często bardzo przykrą. Nasuwają się nawet poważne wątpliwości, czy należało je publikować, zwłaszcza w wydaniu dostępnym dla wszystkich i oddającym pisarza na lup niezdrowego głodu sen­

sacji. Rozmaite szczegóły osobistego życia autora i nadto zwią­

zanych z nim ludzi, zwłaszcza kobiet, znajdują bowiem w tych listach oświetlenie aż brutalnie jaskrawe. Gdy się jednak zważy, że w znacznej mierze sprawy to już znane z krążących legend lub plotek, a w części z własnych utworów lub wyznań osobistych pisarza — skrupuł powyższy odpada, tym bardziej, iż dopiero z tego dokumentu wylania się prawdziwy stan rzeczy. Jeśli zaś pe­

wne sprawy w świetle Listów odsłaniają swe arcy-ludzkie oblicze, to nie brak w nich również tak przedziwnie ujmujących odkryć ludzkiego piękna, jak np. cudownie czysta i jasna postać Anieli Pająkówny, matki zmarłej przed kilku laty naturalnej córki pisa­

rza, znanej autorki dramatycznej Stanisławy Przybyszewskiej. Do galerii kobiet w polskiej biografii historyczno-literackiej przybywa z nią postać wyjątkowo wzniosła i szlachetna. Jest to odkrycie pierwszorzędnej wartości moralnej, na którego tle tym obrzydliwiej przedstawia się rola Przybyszewskiego w swej grze wśród trzech kobiet, lecz zarazem tym dobitniej występuje problematyka ety­

czna dramatów autora. Poza swą literacką i autobiograficzną wartością, Listy przynoszą nadto bardzo obfity i bogaty w szcze­

góły materiał rzeczowy i analityczny, istną kopalnię faktów i po ­

145

l o

»lądów do charakterystyki epoki i rozmaitych środowisk artysty­

cznych, w których Przybyszewski tak wybitnie czynną odgrywał rolę.

Stosunek czytelnika, a zwłaszcza krytyka, do wypowiedzi Przy­

byszewskiego w Listach winien być wszakże nader czujny i nawet nieufny. Także wtedy, kiedy Przybyszewski sam siebie przed­

stawia w najgorszym świetle, aby jednak za taką cenę osiągnąć jakiś zamierzony cel, jak np. w liście z r. 1906 do żony Jadwigi na temat swych plagiatów z Gautiera, Micheleta, Rostafińskiego, Huysmansa, Dostojewskiego... Mimo krytycyzm, jaki należy za­

chować wobec tego wyznania, sprzecznego z dawniejszymi pub­

licznymi oświadczeniami pisarza, jakże ono intymny daje wgląd w jego i nie tylko w jego warsztat literacki!

Spory kawał listów wypełnia sprawa alkoholizmu Przybyszew­

skiego, która nawet sama przez się być może przedmiotem odręb­

nego studium psychologicznego, sięgając też poniekąd w tajniki mechanizmu twórczego, w znaczeniu jednak raczej negatywnym.

Szczególną wymowę posiada samo zestawienie takich dwóch wy­

znań. W liście z r. 1905 do rodziców stwierdza Przybyszewski :

„W ódka już mnie doprowadziła na sam brzeg przepaści“. W jed­

nym zaś z późniejszych listów użala się : „Może na nikim nie pomści! się alkoholiczny obłęd tak krwawo jak na mnie. A stra­

szna, straszna rzecz wytrzeźwieć. Życie na trzeźwo jest męką nie clo opisania. A nawet oduczyć się nie mogę, bo zaraz kurczy dostaję“.

Z listów do wydawcy Stefana Dembego i do innych adresa­

tów pieniężne molestacje autora it.p. są to nie tylko anegdotyczne ciekawostki, lecz bardzo cenne przyczynki do psychologii czło wieka i jego twórczości.

Zresztą każdy utwór Przybyszewskiego znajduje w tych jego listach wyczerpujący i dokładny komentarz. Czasami bywa to komentarz otwarty i bezpośredni, kiedyindziej łatwo go powiązać z właściwymi utworami pisarza. W ogóle, w całym swym ciągu, są te listy jedną wielką, życiowo i moralnie powikłaną, lecz zawsze aż przeraźliwie szczerą spowiedzią artysty i człowieka, który mimo swe beznadziejne upadki i przepastne grzechy, do końca zachował

-*V sobie dziwną moc duchową, co pozwalała mu wciąż się odra­

dzać i do nowych przystępować zadań. W brew bowiem wszyst­

kiemu, w Przybyszewskim gorzał zawsze duch wiekuiście młody.

1 ajemnica to również zasługująca na odrębne studium.

Jakże znów odmienny widok odsłaniają wyznania Przyby­

szewskiego o jego osobistym, wewnętrznym stosunku do Kaspro­

wicza. Do poety, którego on sam mienił się Janem Chrzcicielem, i do człowieka, którego boleśnie w życiu uraził. Poczucie winy, krzywdy wyrządzonej człowiekowi, rzuca ważne światło na mo­

ment etyczny w dramatach Przybyszewskiego, który chociaż sam się głosił jawnym przeciwnikiem moralności mieszczańskiej, aczkol­

wiek i w listach wychwalał się z przekorną dumą, że jest mocnym człowiekiem wbrew temu wszystkiemu dogłębnie się w sobie zmagał o sprawy sumienia ludzkiego.

Co zwłaszcza w listach Przybyszewskiego szczególnie nas ude­

rza, to jego krytycyzm w stosunku do własnych utworów. Jakże ciekawe są np. w listach do żony Jadwigi z r. 1906 uwagi autora o dostrzeganych przez siebie błędach we własnych dramatach.

Albo też u byłego prawodawcy estetyki modernistycznej jakże zadziwi nas takie wyznanie w jednym z późniejszych listów :

„Najwyższym moim ideałem artystycznym było i jest osiągnięcie takiej prostoty środków artystycznych — że prosty robotnik nawet zdoła mnie zrozumieć . Jednocześnie cieszy się Przybyszewski poczytnością, jaką w dzielnicy robotniczej na Woli miały jego Dzieci nędzy, drukowane w odcinku Kuriera Porannego.

Rzecz jasna, że w listach pisarza tego typu psychicznego łatwo wyłowić liczne sprzeczności. Więc czytamy np. o pojęciu woli jako prostego afektu, a zaraz na następnej stronicy wyznanie głę­

bokiej religijności, związane z poczuciem winy i kary. Bądź co bądź, co zresztą uważny czytelnik dostrzec musiał w utworach Przybyszewskiego, a co tym wyraźniej przebija się z jego listów, przeważało w nim zawsze to, co sam nazwał „przeczuleniem nad­

miernym swego sumienia . Właśnie to przeczulenie sumienia spra­

wia, że mimo swój mocno grzeszny posmak, Listy Przybyszew­

skiego mogą być też uważane za lekturę budującą. Był to bowiem wielki grzesznik, w którym jednak nigdy nie zagasła iskra

cdro-147

dzenia. Wiadomo zaś z przypowieści ewangelicznej, jak uro­

czyście są przyjmowani synowie marnotrawni i nawróceni grze­

sznicy. W Przybyszewskim niemal zawsze odnaleźć można ów czynnik wewnętrznego oczyszczenia, choćby tylko w stanie poten­

cjalnym lecz nie mniej żywo nurtujący całą jego twórczością.

Być może, iż na tyra właśnie polegała owa wspomniana tajemnica jego niezmiennej młodości ducha. Obecność tej swoistej siły du­

chowej, jak promień słońca nad padołem nędzy, rzuca ożywcze światło na bagnisty klimat Listów Przybyszewskiego. Stanowi ona o tej wartości moralnej, którą, w twórczości Przybyszewskiego lak bystro dostrzegł już Brzozowski. Bo dla Przybyszewskiego sztuka była w istocie — przeżyciem moralnym.

W ydane dwa tomy zawierają z górą tysiąc listów. Na drodze bardzo uciążliwych poszukiwań zebra! je Stanisław Helsztyński, który dokonane przez siebie wydanie poprzedził zwięzłym zarysem biograficznym i opatrzył wyczerpującymi przypisami krytycznymi, podając w nich mnóstwo cennego materiału informacyjnego, naj­

skrupulatniej opracowanego. Przygodnie dorzucić tu możemy jedno uzupełnienie. Na str. 236-—237 tomu I poruszono sprawę zatargu Przybyszewskiego z Micińskim. Otóż do sprawy tej od­

nosi aię przeoczony przez Helsztyńskiego wyrok sądu honorowego, ogłoszony w artykule pt, Z za kulis literackich w krakowskiej K ry­

tyce z r. 1900, str. 45— 47. Przypisy Helsztyńskiego, który w okresie Zdroju osobiście zbliżył się do Przybyszewskiego, są obok Listów drugą kopalnią wiadomości historyczno-literackich, nie tylko do biografii autora Listów, lecz do całej objętej nimi opoki. Słowem, w wydawnictwie Listów zyskaliśmy pierwszo­

rzędne źródło do znajomości czasów i ludzi, od doby rozkwitu Młodej Polski aż po dobę nowych poczynań poznańskiego Zdroju.

148

1937

149

W dokumencie Pod piórem (Stron 145-151)