• Nie Znaleziono Wyników

Romantyczni przyjaciele

W dokumencie Pod piórem (Stron 40-45)

jednym z największych uroków romantyzmu są jego przy­

jaźnie. W tej dobie ideałów i dyliżansów stosunki między ludźmi duchowo spokrewnionymi bywały ogromnie poetyczne i nieraz dozgonnie trwałe. Wzajemnie się darzono bezinteresownym uczu­

ciem, a wymiana mys'li wśród przyjaciół wypływała z niekłama­

nej chęci i z najistotniejszej potrzeby serca i mózgu. I gdy w wiekach poprzednich spowiadano się przed sobą i wobec po­

tomności w pamiętnikach, w dobie romantyzmu pamiętniki stają się rzadsze, bo w znacznej mierze zastępują je listy do przyjaciół.

Nie lepiej nie charakteryzuje wywołanej przez romantyzm prze­

miany duchowej, jak obok pokrewnego obu epokom sentymenta­

lizmu, właśnie różnice, które obserwujemy, porównując korespon­

dencję romantyków z korespondencją ludzi oświecenia. Na listach romantycznych wyraźnym śladem odbija się piętno egocentrycz­

nego indywidualizmu. Są to przede wszystkim wyznania i zwie­

rzenia, nieraz przedziwnie szczere, choć mocno zaprawione uczu­

ciową przesadą. W listach tych dochowały się do naszych czasów również dokumenty i pamiątki romantycznych przyjaźni. W ca­

łości zaś są one niezastąpionym dla nas materiałem do poznania epoki, pozwalają nam jakby bezpośrednio wnikać w tamte czasy i ich ludzi.

Pod tym względem w polskiej literaturze romantycznej miej­

sce naczelne zajmuje korespondencja Krasińskiego. Nie tylko przez osobę poety, odznaczającego się bystrą przenikliwością spostrze­

żeń i dużą samodzielnością sądów. Nie tylko dla piękna jego listów, z których np. poprzednio omówiona korespondencja z Del- finą Potocką jest w swoim rodzaju jedyną opowieścią miłosną, ekspresją i nawet świadomym artyzmem dorównującą najlepszym

dziełom poety. Nie tylko przez wyjątkową obfitość i rozległość tej korespondencji, z której ledwo część wydano drukiem, a jej dochowana do wojny w rękopisach całość zajęłaby napewno po­

nad 30 tomów dużego formatu. Nie tylko przez nieprzerwaną ciągłość, jaką mają oddzielne człony korespondencji Krasińskiego, np. z ojcem poety, z Reevem, z Delfiną, z Cieszkowskim. Lecz przede wszystkim ze względu na jej charakter pamiętnikowy. Gdy kiedyś dojdzie do zupełnego wydania wszystkich listów Krasiń­

skiego, będzie to wyjątkowy dokument autobiograficzny i zara­

zem bezcenny dokument epoki.

W korespondencji Krasińskiego, oczywiście, znajdujemy też fragmenty stosunków z ludźmi raczej dorywczych, luźniejszych, mniej żywotnych, litb choćby słabiej wyrobionych. Francuska korespondencja Krasińskiego z artystą-malarzem Ary Schefferem jest bardzo szczupła, ale w kilkunastu składających ją listach przekazał poeta wyznania i poglądy, wrażenia i doznania nader ważne i nieraz bardzo znamienne, jak dobitnie o tym świadcz}

monografia Juliusza Kleinera o dziejach myśli poety, które wła­

śnie w listach do Scheffera w pewnej swej epoce wyraźnym za­

znaczyły się śladem.

Źródłem przyjaźni poety polskiego Z francuskim malarzem romantycznym stało się wrażenie, jakie na Krasińskim wywarły idealistyczne obrazy Ary Scheffera, zwłaszcza jego Francesco, da Rimini. Krasiński przesadnie lecz zapewne szczerze przecenia!

Scheffera, dopatrując się w nim Rafaela nowych czasów, a jego stanowisko w malarstwie francuskim już mniej górnie zestawiając z tym, jakie w poezji francuskiej miał... Laprade. Czytając dziś tę ocenę, bodaj wzruszamy ramionami. Nasuwają się smutne refleksje na temat trwałości sądów estetycznych, choćby były ustalane przez ludzi o najwyższej kulturze umysłowej i arty­

stycznej. Zawsze okażą się względne. Bo niedość, że Scheiter, lekceważony już wprawdzie przez Baudelaire a, ale przez współ­

czesnych naogól ceniony nawet wysoko, w perspektywie czasu 3 9

zajął miejsce, ledwo drugorzędne, dla nas zaś zachowa!'wartość przede wszystkim jako portrecista Krasińskiego, jego rodziny i otoczenia. Gorzej rzecz się ma z drugim w mniemaniu naszego poety bardzo pochlebnym porównaniem, skoro Laprade, jakże przez Krasińskiego wynoszony, jest dziś nazwiskiem zapomnia­

nym i martwym. Trzeba wszakże mieć na uwadze, że Krasiński, który właśnie w korespondencji z Schefferem szeroko rozwiną!

własne poglądy estetyczne, cel sztuki mierzył zawsze moralnym

«umieniem artysty i wzniosłym idealizmem jego dzieła.

W Schefferze widział Krasiński malarza idei, jakim zresztą istotnie by! ten artysta. Czym zaś idea dla Krasińskiego, o tym najlepiej świadczą własne słowa poety z listu do Scheffera :

„Widok śmierci idei straszniejszy od obecności przy śmierci czło­

wieka, choćby to byl twój pierworodny, choćby to była twoja matka“ . Kiedyindziej zaś, w chwili ciężkiej choroby swego synka Adzia, pociesza się nasz poeta, że dziecka tego już nie doiknie knut carski.

W korespondencji z Schefferem, Krasińskiego wyręczała nie­

kiedy żona Eliza, dla której malarz francuski żywił wielki kult uwielbienia, wyrażony i w listach, i w portretach. W rewolu­

cyjnym roku 1848 Krasińscy z nagłym pośpiechem opuszcząją podminowane kraje niemieckie i chronią się do Szwajcarii. Dla autora Niebosł(iej rewolucja to „choroba ludzkości“. Żona poetyv będąc zapewne rezonatorką poglądów męża, pod wrażeniem re­

wolucji pisze do przyjaciela : „Bóg jest tak dobry 1 Ziema tak piękna ! Dlaczego człowiek tak mało i tak źle umie kochać pierw­

szego i drugą!“

Wskutek zamieszek rewolucyjnych, Scheffer znalazł się w kry­

tycznym położeniu materialnym. Ratuje go Krasiński, oddając mu do dyspozycji swój rachunek w banku paryskim. 1 w ogóle poeta polski mecenasował malarzowi francuskiemu, w nader sub­

telny sposób wynagradzając mu zamawiane przez siebie portrety i obrazy, albo też kierując do niego swych znajomych z

arysto-kracji polskiej. Z drugiej zaś strony Scheffer, na prośbę Krasiń­

skich, starał się o interwencję ambasadora francuskiego w W ied­

niu w sprawie uwięzionego przez Austriaków Adama Potockiego.

Pośredniczy! też w anonimowo przez Krasińskiego udzielanej po­

mocy pieniężnej dla cierpiącego nędzę Norwida.

Po bliskiej sobie następstwem czasu śmierci obu przyjaciół, poety i malarza, nie przerwały się wzajemne stosunki ich rodzin.

Jeszcze w r. 1870 pisze Eliza Krasińska do córki Scheffera, K or­

nelii Marjolin, szczerze zmartwiona i ąż przerażona zwycięstwem Niemiec : „Wszyscy i bezustannie prosimy Boga o litość nad Francją, aby Bóg zmiłował się, aby okazał większe miłosierdzie,, niż miał dla nas. T o straszne. Jakbyśmy szli poprzez przeraźliwy koszmar“.

Przytoczone urywki i szczegóły są tylko przykładem ciekaw­

szych momentów z korespondencji Krasińskiego z Schefferem.

W ydana przez Leopolda Welłisza w r. 1909 w oryginale fran­

cuskim, lecz z polskim komentarzem, w nowym wydaniu francu­

skim z r. 1933 została uzupełniona później odszukanymi listami oraz nowymi wiadomościami o wzajemnych stosunkach obu przy­

jaciół'i ich rodzin, nadto o zażyłości Scheffera z Chopinem i Nor­

widem. Wreszcie podano szczegółowy opis portretów polskich Scheffera oraz innych jego dzieł znajdujących się w Polsce. Do wytwornie wydanej książki dołożone reprodukcje nie są identy­

czne z poprzednią jej polską redakcją, pod tym więc względem oba wydania poniekąd się uzupełniają.

Piękne i staranne wydanie zawiera też możliwie dokładny i sumienny komentarz krytyczny Welłisza. Drobne zastrzeżenie budzi w nim tylko mniej szczęśliwie dobrane objaśnienie, że Kra ■ szewski to „polski Dumas“ . Raczej chyba — „polski Balzac“, nawiasem mówiąc, niedoceniany w należnej mu mierze, względ­

nie sądzony przeważnie według częściej przedrukowywanych, więc szerzej rozpowszechnionych powieści historycznych, stosun­

kowo — poza kilku wyjątkami — najsłabszych w twórczości pi-41

sarza, który był nielacła mistrzem polskiej powieści obyczajowO psychologicznej, o czym u nas niesłusznie się dzisiaj zapomina.

Książkę Wellisza poprzedza entuzjastyczna charakterystyka Krasińskiego przez Gabriela Sarrazin, autora znanego studium francuskiego o polskich poetach romantycznych. Znając ich tylko z przekładów, krytyk francuski najwyżej stawia twórcę Niebosfyiej.

„Zygmunt Krasiński — pisze Sarrazin w tej przedmowie — byt nie tylko jednym z największych poetów Polski, lecz także jednym z największych umysłów, jakie ludzkość wydala. Mniej narodo­

wy od Mickiewicza, mniej zatopiony w marzeniu i mniej lotny od Słowackiego, przerasta ich obu bystrością intuicji i sumienia, silą i głębią myśli, trafnością i szerokością poglądów“. Taka oce­

na porównawcza nam nie wydaje się słuszna, ale warto ją przyto­

czyć, jako glos cudzoziemca, a choćby także jako jeszcze jeden dowód na względność oceny krytycznej. .

1933.

43

W dokumencie Pod piórem (Stron 40-45)