• Nie Znaleziono Wyników

120 LISTY żytni, tu powiastek formie mimochodem podrzucając rzecz sumie

W dokumencie Listy. Cz. 2, (402-846). (Stron 132-143)

nia Panu swojemu. - Nędzę tę, że ją mam za takową, wie i zna ode mnie i ze słów mych Kraszewski. —

Oni gotowi-by Dekalogu Mojżeszowego i dwunastu tablic Rzym­

skich nauczać w romansach, a Ezechiela na fortepian i na nutę trzeciego Maja!

Zniewieścieli i niewolnicy są!

W wirach wiatrów, i w gromach, i w błyskawicach, i w opoki trzęsieniu pokładają się regeneracyjne prawdy, nie w barkaro­

lach....

Co kosztuje krew generacyi i żywota i młodości cale całych za­

stępów ludzkości, to się nie przemyca i nie zbywa udatną zmianą formy pisarskiej. — Powiadają mi na to: że tym sposobem zyskuje się powolność czytelnictwa... Niech go pioruny zapalą! niech go nie będzie wcale to lepiej jest. Niech wszyscy pisarze polscy założą ręce i milczą — to lepiej. —

Ktoś sprzedawa sól — nie chcą soli? —więc ponieważ lubią cu­

kierki, niechże domiesza do soli tak wiele cukru, aby ją za cukierki brano — gdzież potem sól? —

Zbawiciel spominał o tem, i można być pewnym, że On nie omyli można być pewnym, że On nauczycielem był.

-Ja-ć wiem, że dla publiczności polskiej trzeba tak, jak dla nie­

których romantycznych starych panien, które życzą sobie bardzo uprzejmie, aby ów przyszły szczęśliwy (nieszczęśliwy!) był niesły­

chanie piękny, i niesłychanie dobrze urodzony, i genialny, i dosko- skonałego zdrowia, i wielkiego doświadczenia i rozsądku, i aby był jak Solon, i jak Plato, i jak Fidias, i jak Rafael, i jak Herkules,! jak Beethouen, i jak Aleksander Macedoński, i jak pasterz z jletem wierzbowym, i jak Sauonarola, i jak panna Taglioni, i jak Baron James Rotchild i spółka — amen. —

Jest to zapewne nienaganne dążenie do ideału, do ideału zwła­

szcza dzikich i przed-Chrześciańshich społeczeństw, arcyszanowne i konieczne (bo wtedy jeszcze Ideał wcielony nie zeszedł na planetę).

1866 - 1868

121

Tłómaczylem w tych dniach z Byrona:

8.

Błądzić po całym śmiecie jak wyrzutek, W ubiegłe patrząc fale coraz skorsze, To moja dola!... a słodzi jej smutek Myśl, żem mycierpiał już to, co najgorszel

9-Lecz co? najgorszem - nie dbaj o to rncale, Nie mglądaj m oko, by tobie odrzekło, Ilu.... łez próżne ?... Czaruj!.. Ideale, Ale mi nie patrz w serce... tam jest piekło...

Cypryan Normid 1868.

NB. Nie wiem napewno, czy P.Wacłam Łuszczewski umarł? mó­

wiono mi; radbym co wiedział o zacnej kasztelanowej Bielińskiej i córce - i jeszcze co? - i jeśli mi pozwolą tragedye moje, chcę-ż jeszcze Panią widzieć. —

499-

DO TYTUSA MALESZEWSKIEGO

1868 — Luty — Wtorek.

Podziękować Ci nie pośpieszyłem za to, iż byłeś łaskaw znosić się z Wielm Potworowskim.

- Bobiłem to i rabiam czasem pour ne pas avoir rien ń me re- procher - du reste cela m’est indifferent.

Rzecz się u nich tak konkluduje: Nic nie umiemy robić — two­

rzymy ciało 1 szukamy spółpracowników podobnych do nas - lęka­

my się wszelkiej indywidualności umysłowej, bo jak palcem ruszy, to nas obali. U ludów parlamentarnych są na to punkta, kontrakty 1 układy; u dzikich plemion i sekt niema układów, jest tylko osób- zbiór i personalna adhezya sensualna. - Możesz powiedzieć, że dla tego i z tego idąc, wywrócą się i będą O - zero/- albowiem, inaczej być nie może!

1 22

LISTY

Żadne reformy nic nie zrobią tam, gdzie nie idzie o reformy, ale o regenerację.—

Widzi się bardzo często tu pięknie ugotowanym rosole marchew, rzepę etc., powykrawaną i uformowaną nożem kucharskim tu gwiaz­

dy, cyfry, kwiaty, serca-pałające, kotwice i krzyż : nawet... Cóż z te­

go?... Gdyby Fidias i Canova powykrawali i z-reformowali tak marchew i rzepę... zawsze to byłaby legumina.—

Tak dalece płonną jest re-forma wszelka, tam gdzie re-generacya konieczną stawa się.—

vale et me ama:

1868. Cyprjan Norwid.

^00. 1)0 BRONISŁAWA ZALESKIEGO

Notatka

W rycinie (śp. Adam Mick.) jest ta rzecz konieczna do zmienienia, że oczy są o 3 stopnie ciemniejsze od ciała, czyli najzupełniej czarne.

ie zaś Adam M. miał oczy niebieskie, a płeć silnie męską, to jest, prawie bledsze od ciała... przeto najzupełniej to rycinę psuje — a szkoda, bo zresztą bardzo piękna.

Piszę ołówkiem, bo zziębły mi ręce.

Czy nie zapomnisz [rysunek] maszyny? zwłaszcza iż czekać trzeba, jak mówiłeś.

Ściskam Cię serdecznie, mój drogi - bądź zdrowym.

C. N.

Niema co przerabiać, wystarcza wytrwać:

2 cyprysy w głębi zupełnym sylwetkowym pokryć cieniem —kilkoma liniami nie [coś nieczytelnego] głąb’ horyzontu,nad onemi2m0cyprysami.

5or

DO BRONISŁAWA ZALESKIEGO

Drogi Bronisławie —

1866-1868

123

i. i a.

2-ie plamy cieniu z prawej i lemej jak naznaczone są [rysunek].

3. cień trójkątny [rysunek] koniczny.pod brodą na szyję wybiegający.

4. Broda traktowana ma być nie jak gips, ale jak ciało jakieś...

«aliquid divini», cała maska tak samo, t.j.,pół rzeźba, pół ciało - tak być powinno, ale nie gips, jak zrobiłeś na włosach brody, i jak Rzeźbiarz zrobił całą tę awanturę gipsową - którą widziałem — szka­

radną!

5- Zresztą, to poprawiwszy, oczyścić i z-harmonizować - oto wszystko.

C. N.

Gwiazdę meteoru stosownie do kolorytu całości uwyraźnić i na lewem ramieniu ostatecznemi liniami rozestrzenić [rysunek].

Gdybym miał zastać, byłbym osobiście —a nie? to śpieszę z uwa-

gami. N.

5^2. DO BRONISŁAWA ZALESKIEGO

Szanowny Bronisławie!

O dwie Cię proszę rzeczy wobec czynnego J. I. Kraszewskiego — pierwsza: ażebyś był łaskaw mu oznajmić, że parę osób wzmianko­

wało mi, iż podniósł albo podjął odę moją w rachunkach swoich.

Proszę, abyś chciał w tej mierze wdzięczność mu moją uprzytom­

nić, a to z przyczyny, iż cel, treść i forma rymu i rymów moich, nie będąc popularnemi, mało zapewniają tym, którzy je cenią. Owszem, którzy cenią utwory moje, poniekąd się jakoby na niepopularność sami narażają, uważam sobie przeto za powinność pamiętać Im to starannie.

Dodać wszelako winienem, że jeszcze Rachunków nie miałem w rę­

ku, nie czytałem

i nie widziałem — i

że przeto podziękowanie moje tem więcej za pośpieszne i staranne zechce J. I. Kraszewski przyjąć i uważyć - powiedziano mi tylko tam i owdzie, że był ła­

skaw zwrócić uwagę na ten rodzaj zaniedbanej dziś a pono jedy­

LISTY

124

nej poezyi, której ja wobec Emira Abdel - Kadeta w Damaszku i wobec Jego Świątobliwości od narodu polskiego zażyć sam odwa­

żyłem się — bez mandatu.

Oto jedna rzecz — co do drugiej, ta jest następującej osnorny:

W Revue PArtiste* 1868 tu poszycie lutowym jest moja Sybilla, m poszycie marcowym moja głoma Sforzy-uwięzionego—dwie ryciny, które już dziś są tu całej Europie i Ameryce znane—następne później przyjdą i jeszcze mydane nie są —wedle kontraktu blachy tych rycin, acieryzotuane a przeto mogące się używać, należą do mnie. Ty, ze swojej strony, miewasz lub masz zawsze kilka blach leżących próż­

no. — Inni — mogą ich mieć niemniej parę leżących próżno.

Tym sposobem: przed nowym rokiem jest pomiędzy artystami polskimi jakie dwanaście lub dwadzieścia blach leżących próż­

no — ! — ! — / —

Czegóż trzeba?? — Trzeba jednego czynnego człowieka, i mają­

cego zarazem tę łatwość, i tę popularność, i tę nareszcie pewną świadomość artystyczną, które posiada J. I. Kraszewski. —

On, gdyby się teraz po te blachy schylił, a blachy czy to przez nie same czy też przez nasze nazwiska znane nieco i cudzoziem­

skim społeczeństwom, — uchowałby dla społeczeństwa polskiego rzeczy, których się potem nie doszukają nigdzie zbiory bibliotecz­

ne, albo polacy nigdy ich mieć nie będą!

A z dołączeniem krytycznego tekstu po parę wierszy, który to tekst Kraszewski zrobić może, i nawet drugostronnie wytłómaczyć na francuski lub niemiecki, — zrobiłby Kraszewski z tych przezna­

czonych względem Polski na zatracenie blach bardzo zasługujący na uwagę album przed nowym rokiem.

— Wielkość'! radziłbym tego arkusza co twój średni pejzaż — moja Sybilla i Sforza byłyby razem na jednym arkuszu innej karty. — Innych? mogłoby być 3 lub 4 razem. — Cena! przecież każdy z nas zaczekałby, jak to pójdzie — jak się zrealizuje?..

* PArtiste — Revue europeenne — rćdacteur Arsóne Houssaye — rćdaction dans la maison Pompeienne, Paris — Not du Fevrier, Mars etc. 1868.

1866-1868

125

Są więc tylko wszystkie główne rzeczy zrobione i czekające — a w takich razach, kiedy ludzie nie pełnią i nie uskuteczniają, — to przyznaj, czy warci są czegośkolwiek..!

Zapewne — Kraszewski miałby także co robić: 1. udzielić wszyst­

kim wybraną z danych miarę papieru', 2. obmyślić całość tekstu;

3. może nawet zamówić jedną jaką braknącą mu do całości blachę;

4. porozumieć się z Edytorem etc. etc... — ale byłaby rzecz służąca jako pomnikowy znak pochodu sztuki.

Proszę — aby w N™ Lutowym na jednej z ostatnich kart de 1’Artiste poszukał J. I. Kraszewski, jak? francuskie nieznane mi o- sobiście pióro streszcza krytykę całego mojego stylu i sensu arty­

stycznego — jest to z tej przyczyny zasługujące na uwagę, że tam mowa nie o jednej jakiej pracy, ale o calem twórstwie człowieka

— nigdy tak mię polska krytyka nie oglądnęła!

Racz to wziąć na uwagę, i przyjm wyrazy przyjaźni i mojego głębokiego poważania

N. 3 rue Lalłier pres Martyrs Paris

Cyprjan Norwid 1868

5°3-

DO BRONISŁAWA ZALESKIEGO

i° Mniejsza o to, czy moje aąuaforty — co? ci do tego — ale—

są to prace polaka, którego utwory krytyka francuzów (nieznanych przezeń osobiście) odnosi do Alberta Diirera i Leonarda da Yinci...

Wyznam Ci, że dobrze robi — tak być powinno.

Szczególniejsza: że wszyscy Włosi, Amerykanie etc., zawsze odno­

szą te rysunki do starych mistrzów... Myślę, iż z tej przyczyny radził mi jeden księgarz, abym robił ilustracye do wieszcza warszawskie­

go, niejakiego Koziszewskiego Hiacynta — Kraszewski ma o nim coś napisać — gdzieś. Nie myślę wszelako do warszawskiego wieszcza Hiacynta Koziszewskiego robić ilustracyj dla tego, że sam przesta­

126

LISTY

łem zupełnie pisać, wyjąwszy listów w interesach i rachunków dłu­

gów, wypłat, tudzież bielizny pranej etc.

2. 2e Książę W.C. był łaskaw użyć Twego pióra i pośrednictwa, przeto naturalnie że zachowam skrypt Twój i do niego się ściśle za­

stosuję, a tymczasem bardzo serdecznie dziękuję Ci.

Jadę dziś do Versailles, ztąd powróciwszy wbiegnę do Ciebie bez oznaczenia dnia przed drugą, myślę bowiem, że każdego dnia o tej godzinie Cię zastanę----JEŚLI NIE? TO UPRZEDŹ.

4.----miałem jeszcze coś pisać, ale śpieszę na kolej, bo mię cze-twój

Cyprian Norwid kają Damy.

Sobota

504.

DO MICHAŁA KLECZKOWSKIEGO

12 Juill. 1869.

Kochany Michale!

Jeśli spomniałeś o mnie, to bardzo Ci za to dziękuję i o wiado­

mość o Was proszę — ile cenną jest rzeczą zdrowie? blisko uważam.

Tylekroć motu proprio zapewniałeś i uprzedzałeś mię o swoich czujnych dobrych chęciach, że wiem dobrze, iż, gdybyś naddostatnio był w możności, sam pierwszy zgłosiłbyś się do mnie---- ztąd jas­

no pochodzi, iż milczę, jak widzisz, pokąd resztka sił staje.

Mam na widoku rzeczy radykalne — ale powiem Ci, że wyboru osób do użycia zrobić nie umiem.----Narobią zaraz des affaires d'Etat et puis... rienl — No!----doprawdy, że jak się obejrzę za sie­

bie i przepatrzę, co ja bez żadnych środków dla innych i obcych zrobiłem i dokonałem — j’en suis yraiment ćtonnć.

Ayant communiąuć h quelques personnes la notice suivante----je le fais ćgalement h vous:

M. C. N. (de), deux fois exposant en France, en province et h Paris — plusieurs fois h Fćtranger — participant h la So

1866-1868 127 cićtć des Artistes Sculpt. Peint. Grav. etc. patronnće par le Gouvernement Franęais*----offre:

1) L enseignement ou la pratique de l’art du dessin en commenęant par le style monumental rćligieux et en embras- sant jusqu’au paysage.

2) La peinture a 1’huile, l’aquarelle etc.

3) La sculpture en ce qui concerne seulement le mćdaillon.

4) La grauure, tout ce qui concerne 1’eau-forte.

Les dessins de M. N. la critique franęaise rapporte a ceux de Lćonardo da Vinci, Albert Diirer et Rembrandt (voyez pour cela l Artisle, histoire de Part contemporain)

Je ne connais ni Mr. le Comte, Sćnateur, ni le Prćsident — ces choses ne se font par protection — elles se gatent par protection quelquefois.

Dzisiaj proszę Cię (dla krótkości czasu, braku sił i mnóstwa afer) o dwie rzeczy:

1. ażebyś raczył mi śpiesznie przysłać, ile pobieżnie możesz, gro­

sza — nic nie mam! pora umarła!

2. ażebyś, jeżeli czem mogę lub mógłbym Ci być użytecznym, za­

wołał na mnie, a z ochotą służyć Ci będę.----rue Lallier Nr. 3 — 1868.

505- D0 AUGUSTA CIESZKOWSKIEGO

( V11/00]

rue Lallier N° 3. Mr. C. de N., art.,peintre d’histoire, graveur, sculpt.—

membre de la Socićtć artistique.

Drogi Panie Auguście!

Mr. C. de N., deux fois exposa.nl en France - (voir Explication

Ce 18 Juin la rćunion de la Socldtd m’a envoyć son invitation sous le patronnage de Mr. le Comte de Newerkerke Sćnateur, Surintendant des Beaux-Arts - la rćunion a eu lteu dans une Salle du Palais de 1’lndustrle et elle portali le nom de 1'Assemblde Generale.

L ordre du jour nous a M officiellement communiąuć la yeille de la conyocation

128

LISTY

officielle des oeuvres des artistes vivants 1868, page 544.)-plu- sieurs fois exposant a 1’Etranger; participant a la Socićtć Franęaise des artistes Sculp., Peintr,, Grav,, patronnće par le Gouvernement Franęais dont la reunion-genćrale a eu Iieu 18 juin a deux heures au palais de 1’Industrie, 1868,— offre:

1. 1’enseignement ou la pratiąue de Part du dessin: en com- menęant par le style monumental-religieux et en embrassant jusqu’au paysage.

2. la peinture & 1’huile, l’aquarelle.. etc. etc.

3. la sculpture: en ce qui concerne le medaillon.

4. la oravure: en tout ce qui concerne Peau-forte.

Les dessins, le style et les compositions de Mr. de Norund ont ćtć rapportes par la critique Franęaise h ceux d’Albert Durer, de Leonardo da Vinci et de Rembrandt - (voir Phistoire de Partcon- temporain — 1’Artiste du mois Fćvrier page 303 — 1’Artiste du mois Mars etc.) —

Drogi Panie Auguście!

Takowy to, jak powyższy, skorowidz, ugruntowany na krótko pi­

sanych wierszach, ale z których każdy ocenia się latami i latami pracy, — posłałem Ci przez kogoś, który mój list zawieruszył i po­

dobno w Grand-Hotel, boulevard des Capucines, zostawił.

Skorowidz zaś powyższy życzyłem sobie, abyś i Ty (salvo-tituło) miał — z powodu że przestałem brać udział w literaturze Polskiej i przestałem pisać dla społeczności, w której nikt mię nigdy poczci- wem słowem nie obdarzył — i gdzie od lat 100, począwszy od Kar­

pińskiego Franciszka piszącego swój ^powrót nauiieśs> aż do Adama Mickiewicza zastawiającego zegarek au Mont de Pietć, aby żonie swojej kupić obiad, wszyscy zajmujący się ideą i literaturą chodzą

w wytartych szatach i boso, póki żyją.

— Że zaś ja dość lat temu-gwoli pracowałem, przeto przestałem pisać i w drugiej mej własności w obliczu Europy wystąpiłem, a Fran­

cya dala mi au moins un escalier et une porte d honneur au palais

i 866-1868 129 des Champs Elysćes. I krytyka francuska po pierwszy raz postawiła nazwisko polaka w jednym wierszu z Leonardem da Vinci, Durerem i Rembrandtem, to zaś nie za pieniądze!!! - Gdyby temu kilka lat ktoś, co zwiastował sztukę w Polsce i głosił, że ona będzie rozwi­

niętą, a za co mu nie powiedzieli: Bóg ci zapiać, dodał był do pis­

ma swego, iż będą nazwiska artystów polskich tak sławione, zape­

wne, Panie Auguście, że uważanoby go za waryata — nieprawdaż??

Cóżby na to i sam Klaczko-Doktór powiedział??...

To określiwszy, jednakowoż muszę skonkludować, iż, jako widzisz, jestem na przejściu między publicznościami dwoma. - Ze zaś - w chwili, kiedy tak między dwoma stanąłem publicznościami. wypa- dło, iż przez śmierć kuzyna mego pułkownika Kleczkowskiego w Chi­

nach straciłem maleńką rentę, jaką miałem au Ministćre des Affaires Etrangeres Franęais - to jest: STRACIŁEM WSZYSTKO - przeto je me recommande h tous vos sentiments de Chretien, de Compatriote et d’Auguste Cieszkowski, et je vous prie de vouloir bien me donner aide et protection en prenant pour base les ćlćments ci-dessus ex- poses. Jak?? to liczne są drogi dla chętnego: mojemu koledze rzeź­

biarzowi, który ze mną tego roku eksponował, dał żyd z Warszawy, Kronenberg, komendę na 3.000 franków - mając zapewne też same prawa jako spół-exponent, możeć i mnie żyd jaki da czy to komen­

dę? czy lekcye? czy podrzędne miejsce jakie przy bibliotece lub mu­

zeum?- Co możesz: myślą, radą, gestem - uczyń. Proszę Cię także, abyś, jeśli Ci na co zdać się mogę, zawołał mię - a z ochotą podążę.

Cyprian N.

506. DO AUGUSTA CIESZKOWSKIEGO

[1868]

Szanowny i Wy Panie —

Dziękuję i żałuję, że nie mogłem być u siebie.

Gdybyś, Sz. Panie, zaszedł jeszcze kiedy na Ekspozycyę Uniwersal­

ną - pod pawilonem Amerykańskim znajdziesz nadesłane z księgar­

9

LISTY

130

ni Harpers z Netu York — dzieło in folio z rycinami podług rysun­

ków moich.

Zturacam na to uwagę dlatego, że jeżeli musiałem wejść na (bolesną bo niewystarczającą położeniem) drogę przemysłu, to Bóg widzi, że nie moja wina. Robię 10 część tego, co mógłbym, i jesz­

cze nikt o tem nie wie, jak to trudno.

Z poważaniem Norwid.

507.

DO AUGUSTA CIESZKOWSKIEGO Paryż 1868.

Ah! Kochany Panie Auguście, swoją drogą od 3 do 6 - u mnie, a swoją drogą skreślę tu, co mi przyszło dziś na myśl.

Otóż — gdybyś nie był hrabią, a ja gdybym nie był bardzo staro­

żytnym szlachcicem polsko-normandzkim, to po amerykańsku była­

by piękna rzecz do zrobienia, np.:

Dajmy na to, że Ty mię zabierasz na kilka miesięcy do Wierze- nicy, a ja zabieram płótno i ramy (bo ram u nas nie umieją robić) ja oddycham, chodząc po łąkach Twoich, i w przeciągu paru miesięcy robię rzecz oryginalną, i sadzam w ramy, i wysyłam do Paryża lub do La Haye, albo na inną jaką praktyczną ekspozycyę (praktyczne ekspozycye są te, gdzie kupują), a takich my mamy pa­

rę na rok, i ponieważ koleje żelazne istnieją, a gazeta artystyczna (kosztująca parę franków na rok) donosi gdzie? więc odbieram wiadomość gdzie? i tam posyłam.

Tymczasem zaś Ty mnie prezentujesz szlachcicom, których że dawno nie widziałem, uradowane jest serce moje z widoku tego — i, kochany Panie Auguście, vous me procurez la possibilitć de faire la connaissance de la dernićre des femmes-de-chambre de la der- nićre de vos cousines (vous devez avoir des cousines en massel). Je lachę de lui plaire, elle m’offre sa main, et je vous assure que je serai un excellent mari. Vous faites le bonheur de la femme de chambre de votre cousine et le mień. Que voulez-vous de plus?!..

C. N.

i

1866-1868

131

W dokumencie Listy. Cz. 2, (402-846). (Stron 132-143)