• Nie Znaleziono Wyników

List Jana Koźmiana (1814–1877) do żony Zofi i

(1824–1853), 26/27.04.1845 (ryc. 88)

Krotoszyn, 26 lub 27 IV 1845 Moja Aziu najdroższa

Przyjmijmy z ręki Boga prośbe, która co miara publicznych kłopotów / jest jeszcze bardzo małą rzeczą. Radowałem się na myśl że ciebie uściskam. / Pan Bóg inaczej rozkazał, cieszyłem się na O. He-ronima, na Górskich / pociech. to oddala się ale mnie nie ominie. /

Na całą noc wyszlijcie do Poznania, a Kogo pewnego. / Każcie wręczyć w Komitecie expedycią, najlepiej P. Maciejowi, albo / Szumanowi, tak żeby zaraz rano ją dostali. /

Także niech rano zajmie się Leopold Karpiński albo inny jaki / Berlińczyk (czyby Tadzio z tém nie pojechał) adresem do młodzieży / akademickiej Berlińskiej. /

Nam tu dobrze. Ufamy w Bogu i spokojni jesteśmy. Nic nie poradzi / Pan Bóg mocniejszy jak nie-chętne Niemcy.

Nic mi nie przyséłaj – jeśli będę czego potrzebował zgłoszę się do ciebie. / Z duszy pozdrów wszyst-kich w Turwii. Zi niech się za nas modli. Pan / Bóg słucha aniołków. /

Xiądz Heronim – witan pełnem sercem. Naimilszych braci Konstantego / i Jana przyciska do serca. / Stoję w jednem mieszkaniu z Misiem, Koczorowskiemi, Edmundem Dybkiem, / Kantakiem, Kwi-leckiemi, Zygmuntem Wójtowskim, Koncewiczem203. Wszyscy jesteśmy dobrej myśli. /

Twój do śmierci J. /

Niech O. Heronim napisze o położeniu naszym do Xięstwa do Karola / i do pani Amadeuszowej tak żeby zaraz o tém jasno w dziennikach / wyłożyć.

Górscy niech się postarają w Poznaniu albo jeszcze na wsi o artykuły do Gazety Wrocławskiej i do Gazety Berlińskiej. Trzeba wyłożyć postępowanie / władz wojskowych – o nadejściu kolumny bez ostrzeżenia do Odolanowa, / o att aku Raszkowa także bez sommacyi o brzasku dziennym, o naszem / uwięzieniu choć broń złożyliśmy mając prawo ją nosić. Należy wspomnieć o obejściu się żołnierzy. / Trzeba wymienić, / że między uwięzionymi znajduje się Taczanowski Edmund, Mycielski, / Hr. Gru-dziński, Koźmian, dwóch hrabiów Kwileckich synów przyjacioł / Królowej, dwóch Koczorowskich, referendariusz Małecki itd. Może / przytoczyć treść naszego przedstawienia do podp. Bonin które skopiujesz. /

Proszę kochanych braci Górskich o spieszne uskutecznienie tego żądania. /

Do Stasia do Londynu oddzielne mi / pisz. uściskajcie go, napiszcie. Lepiej mi / tu iest jak w niewoli Rossyjskiej, ale / pierwsze chwile były takie same. /

Jeszcze raz powtarzam, teraz pora missyi po obozach o trzeźwość. / X. Heronim śmiało mógłby tam pojechać – Pozna także [???] X. Dąbrowskiego. /

Punkt w którym o rzeczy najpotrzebniejsze byś się odnosił jest / Karmin. Poczciwy Chrostowski wypełni każdą prośbę.

145 Magnis nominis umbra (Cień wielkiego imienia)

147

List Zofi i Koźmianowej (1824–1853) do męża Jana Koźmiana

(1814–1877), 26.08.1847 (ryc. 89)

Monsieur/Pan

Monsieur Jean Koźmian [Pan Jan Koźmian]

p. Breslau, Kosten à Turwia [p. Wrocław, Kościan do Turwi]

Landeck, 26 Sierpnia [1847] Najmilszy mój Jasiu – wczoraj przyszedł twój / list z Czwartku, a więc trzeciego dnia żeby to te / poczty zawsze chciały tak prędko twoje listy mi / przynosić. Bardzo mi miłe wszystkie szczegóły / twego listu, proszę cię, nie szczędź ich, bo mi / teraz w mojej samotności jeszcze tęskniéj do / wszyst-kiego co od was przychodzi. Bardzo mnie / cieszy że tobie już chodzić wolno, proszę cię tylko / nie nadużywaj tego pozwolenia. Urządź sobie / siedzenie na dworze, aby módz jak najwięcej / używać swieżego powietrza póki ciepło, na pa= / =miątkę twojéj Azi siedź pod akacyami. / Ja bardzo się dobrze sprawuję. Teraz bardzo / zdrowa i silna jestem, wyraźnie zmacniają / mnie kąpiele, choć zapewne małe dolegliwości / jakich z początku doznałam powrócą jeszcze, / czém bardziej skutkuje tém więcej ich wywołuje / kuracya. To źródło jest prawdziwie nieźmiernie / skuteczne i jedyne na wszystkie nasze specyalne / słabości. Jest tu Pani Krejska / z Kaliskiego, która po poronieniu długo / chorowała i tak była osłabiona, że chodzić / wcale nie mogła. Teraz jeszcze przynoszą / ją na krześle do bassenu, ale po każdéj kąpieli / lepiéj się czuje i już swój ogród obejść może. / Miarę przybycia moich sił daje mi spacer / wczorajszy. Byłam z PP. Niemojewskimi / i z P. Stefanem na Schollenstein, jest / to skała, na jednéj z gór otaczających Landeck, / uderzeniem piorunu w dziwne kształty ułożonej / na wierzchołku stoi krzyż wysoki / którego z całéj doliny widać. Z pod tego krzyża rozległy / widok na dolinę Landecką całą, daléj na / dolinę Glatykę, w zupełném oddaleniu i / Reinerzkie204 góry widać. Doszliśmy tam / ciemną i bardzo lekko pod górę idącą ścieszką / przed samém zachodem słońca. Sliczny widok / i obiecałam sobie często tam powrócić. / Wracając wstąpiliśmy do PP. Niemojewskich / domu i wieczór z niemi przepędziłam. / Dziś rano byłam w mieście na wielkiej mszy / jak w niedzielę kazanie miał młody / hrabia Weršewity, Czech, dopiéro co poświęcony, / któren tu pierwszą miał mszę. Matka jego / z nim tu jest razem. Pierwsze dziś miał / kazanie, wiele obiecujące. / Wczoraj o 8 ½ z rana wyjechali Cezarow-stwo / do Landeck. Bardzo im żal było wyjeżdżać, / oboje nieźmiernie Landeck lubią i Cezary / radby byna niejaki czas tu odpocząć – poczciwi / nieźmiernie oboje i bardzo rada jestem, / że te kilkanaście dni bliżéj z sobą byliśmy. Bez / Ludwisia tęskno mi zupełnie, on dużo życia. i wesołości wokoło nas dodawał; brak / mi tego głosiku, co ciągle jak dzwonek / się odzywał. Pan Stefan zapewne się Stasia / będzie chciał doczekać. Przychodzi do mnie / na śniadanie i obiad i na spacery mi to= / =warzyszy, ale te teraz z PP. Niemojewskimi / lub z Panią Szczaniecką, która bardzo dla / mnie uprzejma, odbywać mi wypadnie. Hortensia zdała na P. Stefana opiekę nademną / i bardzo jest uprzejmy, troskliwy, nie daje / za prędko po górach chodzić i rękę w złych / miejscach podaje. Gospodarstwo dobrze idzie / a Ponińska bardzo dobra i chytra / do wszystkiego. Życie tanie bardzo więc choć / nas troje, wydają na całe jedzenie 15–18 sg205. dziennie. /

Spieszyć się muszę, do kąpieli bo ze mszą / zapóźniłam się. Z duszy i serca ściskam / cię mój miły. Mamę, Papę, braci uściskaj / najserdeczniej. Zitkę całuję z duszy. Żal mi / bardzo kanarka. Panianię i Alfon. ściskam, / innym pozdrowienia przesełam. Bóg zwami

204 Reinerzkie Góry – chodzi o Góry Orlickie lub Góry Bystrzyckie. 205 Sg – skrót od srebrne grosze.

149