• Nie Znaleziono Wyników

STANISŁAW MACHNIEWICZ I JEGO DZIEŁO 1. Elementy biograficzne

2.6. Stylistyka tekstu

2.6.1. Polifoniczne instrumentarium języka Stanisława Machniewicza

2.6.1.2.2. Literackie aspekty tekstu

Literacki styl odbioru sztuki opiera się tworzeniu takich dyspozycji odbioru, które ukierunkowują recepcję przez wprowadzenie w opisie i analizie dzieła elementów wła-ściwych literaturze, a sztukom przedstawiającym niedostępnych464. Bierze się tu pod

462 D. Wasilewska, Ekspresyjny styl odbioru…, dz. cyt. s. 181.

463 Zob. S. Machniewicz, O sztuce wiecznej i przemijającej, [w:] tegoż, dz. cyt. s. 97–108.

137 uwagę takie jakości pozaplastyczne, które skutkują powstaniem specyficznej, nasyconej środkami stylistycznymi fabularyzacji. Tego typu narracja charakteryzowała zwłaszcza opisy dzieł o tematyce historycznej czy rodzajowej. Jak podkreśla Maria Poprzęcka, lite-racki styl odbioru ograniczał się do sytuacji przedstawieniowej, ignorując niemal zupeł-nie środki przekazu dzieła465. Charakter językowy opisu wspierał się poetyckimi metafo-rami, parabolami, złożonymi porównaniami oraz różnorodnymi epitetami. Choć był on charakterystyczny dla krytyki artystycznej wieku XIX, krytyka młodopolska, bazując na dokonaniach poprzedników wypracowała nową strategię literackiej interpretacji sztuki. Z narracji nastawionej na snucie wydarzeń – również tych, wychodzących poza przedsta-wioną na obrazie akcję – nacisk został przeniesiony na sferę doświadczeń wewnętrznych; duchowych466. Pewne symptomy literackiego stylu odbioru utrzymały się także w dys-kursie dwudziestolecia międzywojennego. Fabularyzacja i poetyzacja w nielicznych tylko przypadkach stanowiła czynnik dominujący i organizujący krytyczny wywód. Przy-padkiem takim jest Estetyka życia codziennego Stanisława Machniewicza. Przykład fa-bularyzacji znajdziemy tu już w pierwszym z tekstów zamieszczonych w jego głównym dziele:

Ileż to razy w moich wędrówkach po małych a tak cudownych mieścinach włoskich, jak gniazda rozsianych po skalach i zboczach górskich, czy to w mistycznej Umbrii, czy w słonecznej Toska-nii, na Capri lub przesłonecznionej Sycylii, spotykałem wielojęzyczne gromadki turystów, prze-biegających obok istnych cudów architektury zimno i obojętnie, jak obok rzeczy najzwyklejszych!

Obojętnie wspinali się po stromych uliczkach Perugii lub Asyżu, jakby wyśnionych lub wyczarowanych z baśni nieprawdopodobnej, obojętnie błądzili po uroczych zakątkach Capri i gli-cyniami usłanego Anacapri, to znowu gnani jakimś złym pośpiechem mijali cuda architektury ry-cerskiej, magnackiej, kościelnej i mieszczańskiej w San Gimignano, Neapolu, Rzymie, Sienie lub Wenecji. i nie przemawiały do tych przygodnych wędrowców ani zaciszne placyki z szemrzącymi wodotryskami, ani słoneczne wirydarze kościelne, ani tajemnicze mury i baszty, ani pnącze krwa-wych róż i bukhenwilii purpurokrwa-wych, ani samotne, czarne cyprysy, wtulone w smętne, cmentarne lub klasztorne zacisza. a kiedy danym mi było samotnie włóczyć się po zaułkach Toleda czy Gra-nady lub innych miasteczek Hiszpanii, spotykałem znowu turystów świata całego, obojętnych na wszystko, nie widzących niekiedy najoczywistszego piękna (…)

Nigdzie i nigdy nie brakło tych obojętnych na wszystko widzów, ani w ciasnych ulicz-kach starego Paryża, Wiednia lub Rothenburga i Norynbergi, ani wśród średniowiecznych zakąt-ków Fryburga, Luzerny lub Berna, czy Pragi. Widok tych ludzi, zegnanych z całego świata, wę-drujących niekiedy z innych kontynentów lub krain egzotycznych do skarbnic wszelakiego piękna na to, by dać jeno upust żądzy podróżowania, bez zaspokojenia — choćby przelotnego i chwilowego — głodu piękna, wzbudzał we mnie jakiś dziwny smutek. Żal mi było tych wszyst-kich, co chodzą z jakimś dziwnym bielmem na oczach. Patrzą a nie widzą, choć szeroko mają rozwarte źrenice. Na wszystko inne — tylko nie na radość piękna... (…)

465 Tamże.

138

A kiedy ze słonecznych zaułków miejskich wstępowałem do chłodnych i cichych świą-tyń, lub kiedy zwiedzałem olbrzymie galerie Louwru, florenckich Uffizich i Pittich, londyńskiej National Gallery lub madryckiego Prado, znowu podziwiać musiałem owo mnogie rzesze, które błąkały się z jeszcze większą bezradnością wśród skarbów sztuki, o których pięknie wiedziały, lecz go nie widziały.467

Przedstawiona tu sytuacja dotyczy przede wszystkim obojętnego stosunku współ-czesnego Machniewiczowi odbiorcy sztuki do jej tradycyjnych form. Można jednak od-nieść wrażenie, że autor w prowadzonej przez siebie narracji znacznie wykracza poza główną problematykę. Opisowi przedstawione sytuacji, ze szczególnym uwzględnieniem emocji będących udziałem samego autora, towarzyszy pełen emfazy język, w którym do-minują liczne określenia zdradzające zaangażowanie „narratora”.

Jeszcze więcej cech fabularyzacji odnajdziemy w innym, obszernym fragmencie Estetyki życia codziennego dotyczącym opisu ruin Forum Romanum:

Stańmy na Forum Romanum w Rzymie

Dookoła ruiny szczerzą swe nagie mury. Tu i ówdzie zarysuje się resztka sklepienia ze zwisają-cymi pnączami róż barwnych lub ociężałymi splotami powoju. Niewiele ponad poziom starożyt-nych uliczek, wyłożostarożyt-nych zmurszałymi blokami kamiennymi, rysują się plany potężstarożyt-nych gma-chów. Ścięte w bazach kolumny, kilkoma płaskimi stopniami, z popękanych, białych ongiś mar-murów, nieznacznie wznoszą się ponad poziom traw i burzanów barwnych, pieniących się obficie wśród kamienistego podłoża. Nad poszarpanymi zwaliskami góruje grupa trzech śmigłych kolumn korynckich, uwieńczonych bujnymi kapitelami. To resztki świątyni Wespazjana. Nieopodal wid-nieje osiem poczerniałych kolumn, lekkich i smukłych, spiętych jeszcze rzeźbionym i bogato profilowanym architrawem, smętne wspomnienie wspaniałej świątyni Saturna. Z jednej strony w tle znaczą się gigantyczne w swej śmiałej rozpiętości sklepienia starodawnej bazyliki Konstan-tyna, a po przeciwległej stronie, różami i glicyniami usiane, zielone wzgórze monarszego Pala-tynu. Cisza i smętek wlecze się wśród ruin tam, gdzie przed wiekami krzewiło się bujne, dumne i wspaniale życie światowładnej Romy. Ożywiona dalekimi wspomnieniami myśl wskrzesza z ruin ich dawną świetność, przepych i wspaniałość. Na zwaliskach wyrastają dumne, marmurowe świątynie, na ofiarnych trójnogach płoną kadzidła, a wśród snujących się dymów uwijają się, w białe togi odziane, postaci Kwirytów. Ruch, gwar i życie. Ruiny wróciły do dawnego, prze-brzmiałego życia, które z resztek budowli i połamanych kolumn wyczarowała fantazja cudotwór-cza.

Nie żałujmy trudu i wstąpmy znowu do wspaniałych sal jednej z rzymskich galerii.Może to być Palazzo dei Conservatori na Kapitolu, Museo delie Termę, albo Museo Pio Clementino lub Museo Chiaramonti na Watykanie. Wszędzie powita nas mnogi zastęp marmurowych posągów, bogów i ludzi, niemo zapatrzonych we wieczność. Tych samych ludzi, których przed chwilą oczyma olśnionej duszy widzieliśmy przechadzających się wesoło i swobodnie rozprawiających o wydarzeniach dnia na Forum, obok świątyni Vesty, czy w sąsiedztwie triumfalnych łuków Sep-tima Sewera, lub Konstantyna.A choć niejeden z posągów nosi smutne znamiona przejść i kata-klizmów dziejowych, w których utracił smutnym trafem głowę, rękę lub nogę, to jednak oczaro-wana wyobraźnia dopełni wlot brakujące szczegóły i z martwych powoła do życia bogów i ludzi, podobnie jak na Forum.468

467 S. Machniewicz, Oczy, które patrzą, a nie… widzą, [w:] tegoż, dz. cyt. s. 1 – 3.

139 W przeciwieństwie do poprzedniego cytatu, powyższy fragment ukazuje pod-miot krytyczny, który przedstawia akcję dziejącą się tu i teraz, co znacznie intensyfikuje opis. Jednocześnie sytuuje siebie w roli uczestniczącego obserwatora i nie kryje emocjo-nalnego zaangażowania w opisywaną sytuację. Literackość opisu zostaje więc spotęgo-wania przez kategorię wczucia (empatii). Poza tym, dominującą cechą opisu jest tu patos wynikający z opisywania znamiennych dla kultury europejskiej osiągnięć twórczej myśli człowieka, w którym uobecnia się melancholia: „cisza i smętek wlecze się wśród ruin tam, gdzie przed wiekami krzewiło się bujne, dumne i wspaniałe życie światowładnej Romy. Ożywiona dalekimi wspomnieniami myśl wskrzesza z ruin ich dawną świetność, przepych i wspaniałość”. Sugestywne są także pojawiające się liczne epitety, które są jednocześnie nośnikami wspomnianej melancholii: „bujne kapitele”, „poczerniałe ko-lumny”, „smętne wspomnienie wspaniałej świątyni”, „ożywiona myśl” itd. Wyraźnie po-etycki nastrój – zarówno w powyższych fragmentach, jak i w innych miejscach swojego dzieła – Machniewicz osiąga poprzez ekspresję języka, nasyconego licznymi środkami stylistycznymi469, oraz psychizację pejzażu i elementów architektury470.

Na niezwykłą sugestywność oraz ekspresyjność opisu Machniewicza zwrócili-śmy już uwagę w poprzednim podrozdziale na przykładzie deskrypcji piękna aeroplanu. Wobec powyższych refleksji należałoby więc dodać, że tak, jak przedstawiany w Estetyce życia codziennego obraz przeszłości charakteryzuje patos i nostalgia, tak sposób przed-stawienia współczesności w jej aspektach wizualnych utrzymany w kontekście literackiej impresji tworzonej pod wpływem widzianych zjawisk471.

Tworzone przez Machniewicza w Estetyce życia codziennego obrazy przeszłości i przyszłości, oprócz kwestii związanej z sugestywnością emocjonalną wobec ich do-świadczeń, ukazują także obecność w treści dzieła lwowianina aspektu obrazowości. Ko-lejnej charakterystycznej cechy języka literackiego. Obrazowość jako rodzaj, czy raczej styl tekstu literackiego, stanowi jeden z podstawowych składników literackości w ogóle. Jest to kategoria, która w kontekście analizy dzieła odpowiada za jedną z nadrzędnych funkcji jakie literatura powinna spełniać – funkcji poznawczej; komunikowania wiedzy o rzeczywistości. w przypadku Estetyki życia codziennego funkcja ta przejawia się nie

469 Mowa o wykorzystywanych przez Machniewicza w Estetyce życia codziennego typowych dla prowa-dzonej przez niego narracji będzie omawiana w osobnym podrozdziale.

470 D. Wasilewska, Literacki styl odbioru sztuk plastycznych, [w:] tejże, dz. cyt. s 157.

140 tyle w realistycznym sposobie przedstawienia opisywanych zjawisk, ale stanowi intelek-tualny fundament dzieła Machniewicza. Wobec tego treść opus magnum z 1934 roku to system poznania estetycznych aspektów rzeczywistości; konstrukcyjno-dekoratywnej struktury zjawisk w niej zachodzących dzięki schematom estetycznym – umiejętnemu sposobowi spostrzegania. Innymi słowy, lektura głównego dzieła lwowskiego dydaktyka ma nie tylko wywoływać w umyśle odbiorcy sugestywne obrazy opisywanych w niej zjawisk, ale pobudzać te właściwości umysłu (Machniewicz wspomina o nich w artykule Schematy estetyczne), które odpowiadają za umiejętne spostrzeganie tych zjawisk w co-dziennej rzeczywistości.

Na wstępie do niniejszych rozważań wspominaliśmy o tym, że kontynuacja li-terackiego stylu odbioru zjawisk artystycznych sprowadzała się głównie do stosowania fabularyzacji i poetyzacji. Omawiając twórczość Stanisława Machniewicza w tym kon-tekście należy pamiętać o tym, że mamy do czynienia z obszernym dziełem, które tworzą zróżnicowane względem siebie teksty, sprowadzone przez autora do spajającej je w jedną całość idei. Wobec tego, trzeba mieć na uwadze, że wszelkie aspekty związane z literac-kością tekstu Machniewicza, to nie tylko obecność pewnych charakterystycznych cech i środków, ale konsekwencja sposobu w jaki prowadzona jest narracja. Z tego też względu, należy przyjrzeć się kompozycji Estetyki życia codziennego pod względem pewnych wyznaczników jej literackości oraz stosowanych przez autora środków styli-stycznych. Do tej pory bowiem skupialiśmy się na tym, co Machniewicz jako autor two-rzący w epoce dwudziestolecia międzywojennego przejął z krytycznego dyskursu Młodej Polski.

2.6.1.2.2.1. Kompozycja dzieła. Topos wędrówki zmysłów

Omawiając wpływy młodopolskich stylów odbioru sztuki na twórczość Stani-sława Machniewicza, a konkretnie obecny w deskrypcji przejawów piękna współczesno-ści impresjonizm, zwróciliśmy uwagę na to, że autor Estetyki… postępuje w myśl dewizy Anatola France’a i opowiada przygody własnej duszy peregrynującej wśród arcydzieł472. Jak sam pisze w Schematach estetycznych wędrówka w krainę sztuki nie może obyć się

472 Na temat młodopolskiej wędrówki zob. H. Filipkowska, Tułacze i wędrowcy, [w:] Młodopolski świat

wyobraźni. Studia i eseje, pod red. M. Podrazy-Kwiatkowskiej, Kraków 1977 oraz M. Cieśla-Korytowska, Dziedzictwo Odyseusza. Podróż, obecność i tożsamość, identyfikacja, przestrzeń, Kraków 2007.

141 bez przygotowania473. Ten właśnie motyw wędrówki stanowił będzie naczelne zagadnie-nie poniższych refleksji, jako figura interpretacyjna, w ramach której ujawnia się literacki sposób zakomponowania całości dzieła z 1934 roku.

Z motywem wędrówki stykamy się już w pierwszym zdaniu wprowadzającym nas do lektury: „Ileż to razy w moich wędrówkach (…)”474. W pierwszym akapicie z kolei, uzyskujemy informację o ich statusie znaczeniowym i metaforycznym. Machniewicz przechadza się po „małych a tak cudownych mieścinach”475 podziwiając „istne cuda ar-chitektury”476. Kontemplacyjna wędrówka zostaje zderzona z biegiem i pędem obojętno-ści jakie prezentuje tłum turystów. Uobecnia się tu jedna z charakterystycznych cech stylu narracji autora Estetyki… – jest on pisarzem kontrastowym, który często posługuje się figurami wobec siebie opozycyjnymi477. Kontrast pomiędzy kontemplacyjną wędrówką a obojętnym na wszystko pędem został tu spotęgowany dodatkowo przez zakończenie akapitu wykrzyknieniem. Zabieg ten wzmacnia wyrażone w danym akapicie emocje – frustrację i złość, stanowiąc jednocześnie zwieńczenie skrupulatnie i lapidarnie budowa-nego nastroju. Skąpane w słońcu miasteczka, osadzone w scenerii górskich zboczy fun-dują niemal mistyczne doznania, które przerywa zgiełk i pośpiech gromad turystów.

Wędrówka jako słowo-klucz, utożsamiane w powyżej omawianym fragmencie z kontemplacją, prowadzi do unaocznienia czytelnikowi korzyści wynikających z umie-jętnego widzenia cudów sztuki. Wędrówka do skarbnic wszelakiego piękna pozbawiona celu – „by dać jedno upust rządzy podróżowania”478 kończy się obojętnym błąkaniem. Człowiek pozbawiony celu, snujący się bez wyraźnego kierunku, którego droga prowadzi donikąd – nie ma kresu ani celu to cecha jaką Machniewicz przypisuje tym, co patrzą, a nie widzą.

W treści Estetyki życia codziennego dominuje więc rozumienie wędrówki jako pielgrzymki wyobraźni – pokierowanej tym, co umiejętnie spostrzeżone – w dziedzinę zjawisk estetycznych479. Droga myślowa i zmysłowa od tego, co spostrzeżone, do prawdy życia. Droga „stosunkowo łatwa i dostępna każdemu, kto ma trochę wyobraźni, zasilonej

473 Zob. S. Machniewicz, Schematy estetyczne, [w:] tegoż, dz. cyt. s. 24.

474 S. Machniewicz, Oczy, które patrzą, a nie… widzą, dz. cyt. s. 1.

475 Tamże.

476 Tamże.

477 Stale obecnymi w narracji Estetyki życia codziennego opozycjami są: natura i sztuka, tradycja i innowa-cja, umiejętne widzenie i niewidzenie, które w treści Estetyki życia codziennego wzajemnie się warunkują i uzupełniają. Swoistym leitmotivem wyżej wymienionych opozycji jest determinująca narrację całości dia-lektyka pomiędzy tradycją a innowacją.

478 Tamże, s. 2.

142 pewną wiedzą”480. Jak wskazuje autor, między naszą wyobraźnią a dziełami sztuki ist-nieje czynnik porozumienia dostępny każdemu jako niezaprzeczone prawo naszego umy-słu. Prawem tym jest miernik formy – tak schematyczny w swej strukturze, jak ludzki sposób jego widzenia481.

Wyprawę w krainę sztuki i zjawisk estetycznych rozpoczyna się od przestrogi. Do świata sztuki nie można wstąpić od tak, przygodnie – jak pisze Machniewicz482. Trzeba nauczyć się widzieć, ogarniać dzieła sztuki wyszkolonym i rozumującym spoj-rzeniem483. Bez doskonałego widzenia nie ma rozumienia, ani prawdziwego odczuwania. Umiejętności tej nie osiąga się rychło, ani łatwo. „W tym celu wędrówkę po bezmiernych dziedzinach sztuki zaczynać należy od zjawisk jak najbardziej prostych i dostępnych, by potem kolejno piąć się ku coraz większym trudnościom”484. Wobec tego, ten, kto pragnie zrozumieć dzieła sztuki plastycznej, swoją wędrówkę w krainę sztuki powinien zacząć od malarstwa, a następnie przez rzeźbę zbliżyć się do architektury. Jak to uczynić? –

Niezawodnym i wiernym przewodnikiem będzie oko, tym wymowniejszym im bardziej wyszkoli się w widzeniu, im więcej schwyci na gorącym uczynku zjawisk świetlnych, barwnych, perspektywicznych i im więcej dostrzeże kształtów i brył, im głębszą nabędzie, czy wykształci w sobie pamięć formalną, wzrokową. Tylko oko bystro widzące zawiedzie duszę w krainę sztuki plastycznej.485

Konkluzja Machniewicza na temat treści cytowanego powyżej fragmentu jest następująca:

Kto chce świadomie i w pełni rozkoszy estetycznej z nimi obcować [z dziełami sztuki]486, kto pragnie zrozumienia tego, co widzi, lub dla kogo niezbędnym się staje ścisłe i umiejętne określenie dzieła widzialnego, ten winien wziąć pod rozwagę wszystkie poruszone kwestie i zagadnienia.487

Należy pamiętać o tym, że obcowanie z dziełami sztuki Machniewicz traktuje jako podróż duszy w krainę geniuszu ręki i myśli ludzkiej, gdzie bez odpowiednich narzędzi (przewodnika) łatwo stracić orientację. Wykorzystując wątek wędrówki, a tym samym

480 S. Machniewicz, O sztuce abstrakcyjnej, [w:] tegoż, dz. cyt. s. 111.

481 Tamże.

482 S. Machniewicz, Oczy…, dz. cyt. s. 8.

483 Tamże, s. 8.

484 Tamże, s. 10.

485 S. Machniewicz, Schematy estetyczne, dz. cyt. s. 24.

486 Przyp. autora.

143 nadając swoim rozważaniom literacki charakter, Machniewicz nie ogranicza się do pro-stych metafor w postaci określeń „baśniowa kraina”, „skarbnica piękna” i tym podob-nych. Są one oczywiście obecne w narracji dzieła, ale pełnią rolę bardziej dekoracyjną niż konstruktywną. Fundamentalną metaforą, na strukturze której osadza się tu motyw wędrówki, jako podróży ku umiejętnemu widzeniu sztuki, jest jedno z najważniejszych dzieł literackich kultury zachodnioeuropejskiej. Dzieło, które z motywu wędrówki uczy-niło symbol pogłębiający świadomość istoty ludzkiej egzystencji – Boskiej Komedii Dan-tego.

Machniewicz dobrze znał dzieło florentyńczyka. W jego wczesnej twórczości, która zapowiadała owocną karierę literaturoznawcy nie brakuje opracowań związanych z utworem Dantego. Warto wspomnieć chociażby rozprawę poświęconą wydaniu Boskiej

Komedii przez Edwarda Porębowicza488, następnie obszerną rozprawę Machniewicza o

dantejskich inspiracjach Słowackiego489, czy wykazanie w tłumaczeniu Żywota Benve-nuta Celliniego inspiracji włoskiego złotnika Dantem i jego poematami. Ta ostatnia wy-magała poza tym od tłumacza gruntownej pracy intelektualnej na temat historii i kultury Włoch. Co wynika z powyższej argumentacji, autor Estetyki życia codziennego znalazł w Boskiej Komedii także inspirację dla siebie samego. Dotyczą one przede wszystkim konstrukcji utworu i schematycznego budowania narracji.

Machniewicz stawia bowiem czytelnika przed analogiczną przestrogą do tej, jaką Dante widział u bram piekieł. Wstępując do krainy sztuki bez przygotowania, bę-dziemy, zdaniem lwowianina, błądzić i tułać się z oczami, które będą jedynie wchłaniać widziane obrazy, ale nie spostrzegą ich piękna. Istotne w tym wszystkim wydaje się być porównanie sztuki do tajemniczej krainy, w której panuje mnogość zagadnień estetycz-nych. W celu uniknięcia zbłądzenia należy wziąć sobie przewodnika. i tak, jak Dantego prowadził Wergiliusz, tak przewodnikiem odbiorcy w krainie sztuki Machniewicz czyni o k o. Stosunek do sztuki jest bowiem w pierwszych chwili postrzeżeniem zmysłowym, które bazuje na pewnych stałych kategoriach konstrukcji i dekoracji. „Tylko oko – pisze autor Schematów estetycznych – bystro widzące zawiedzie duszę w krainę sztuki pla-stycznej”490. Sformułowanie to ukazuje nam również jasno, że wędrówka człowieka do

488 Zob. S. Machniewicz, Z powodu dzieła o Dancie prof. dr E. Porębowicza, „Kurier Poznański” 1908, nr 39.

489 S. Machniewicz, Wpływ Dantego na twórczość Słowackiego w latach 1836–1839. Studium

porównaw-cze, [w:] Sprawozdanie C. K. Gimnazyum VII we Lwowie za rok szkolny 1912/13. 490 S. Machniewicz, Schematy estetyczne, dz. cyt. s. 24.

144 krainy sztuki ma wymiar metafizyczny. To przede wszystkim pielgrzymka naszej wyob-raźni i wrażliwości. Doskonale wątek ten ukazuje się w treści takich artykułów, jak Oczy, które patrzą, a nie… widzą i Piękno maszyny.

W pierwszym przypadku mamy z jednej strony do czynienia z rzeszami turystów podróżujących po muzeach i galeriach świata, którzy obojętnie przebiegają obok cudów sztuki. Z drugiej, osobę Stanisława Machniewicza, który widzi to, czego inni nie dostrze-gają, gdyż jego wędrówka ma także wymiar duchowy - inicjacyjny491. Podróżuje tu przede wszystkim jego wyobraźnia i wrażliwość, czego przykład mamy w opisie rum Forum Romanum. Z kolei w drugim z wymienionych artykułów, wyszkolony przewod-nik jakim jest oko pozwala spostrzec istotę piękna tych tworów sztuki mechanicznej, które w mniemaniu przeciętnego uczestnika kultury wizualnej nigdy za piękne uchodzić by nie mogły. Tymczasem Machniewicz pisze: „Nie wiadomo, dzięki jakiemu przypad-kowi przyzwyczailiśmy się za piękno uważać tylko to, co jest obrazem, rzeźbą lub archi-tekturą, niechętnie rozciągając to pojęcie na jakiekolwiek inne przedmioty użytkowe”492. Poza tym, piękno mechaniczne pozwala człowiekowi na realizację tego, co dla mieszkań-ców Cesarstwa Rzymskiego przechadzających się po Forum Romanum było jedynie wy-tworem poetyckiej fantazji.

Porównawcze ujęcie struktury Boskiej Komedii z narracją dzieła Machniewicza w ukazuje nam także analogie zachodzącą w trójstopniowej hierarchii narracyjnej, z którą mamy do czynienia w poemacie florenckiego twórcy. Wiedziony przez Wergiliusza Dante przemierza kolejno piekło, czyściec i raj. Obecny tu trójpodział narracji odnajdu-jemy także w przewodniku lwowskiego estetyka. W jego Schematach estetycznych wy-raźnie zaznacza, że „kto pragnie zatem rozumieć dzieła sztuk (…) winien zaczynać