• Nie Znaleziono Wyników

Ludowa metafizyka, sprawstwo i wolna wola

PROBLEM WOLNEJ WOLI

4. Wersja naturalistyczna problemu wolnej woli

4.2. Doskonała teoria profesora Prognozy

4.2.3. Ludowa metafizyka, sprawstwo i wolna wola

Określenie „ludowa metafizyka”, tak jak chcę je rozumieć, nie posiada kono-tacji lekceważącej, ani, tym bardziej, obraźliwej . To, o czym będę za chwilę pisać, nie ma też nic wspólnego z folklorem . Posługuję się tym wyrażeniem tylko dlate-go, że takie są obyczaje terminologiczne współczesnej filozofii umysłu . Jeżeli

ja-kieś pojęcie związane z umysłem nie należy do żargonu ani neurobiologicznego, ani cybernetyczno-informatycznego, to znaczy, że jest ludowe . Zgodnie z tymi standardami, dziecko mówiące np ., że boli je głowa uprawia ludową psychologię, gdyż odwołuje się do bytu zwanego wrażeniem bólu (powinno powiedzieć:

neu-rony znajdujące się w sektorze U-235 są podrażnione w taki to a taki sposób) itd .

Ponieważ w dalszym ciągu w tym paragrafie nie będę mówić ani o programach i neuronach (wtedy byłaby to cognitive science), ani o bólach głowy i łaskotkach (wtedy byłbym ludowym psychologiem), to – z powodu braku lepszego wyrażenia na opisanie przedmiotu swych dociekań – będę używał określenia ludowa

meta-fizyka .

Dobrym punktem wyjścia do rekonstrukcji ludowej metafizyki jest poczucie oczywistości, którego doświadczył mój znajomy-materialista dowiedziawszy się, że pan X i profesor Prognoza to jeden i ten sam człowiek .

Otóż, casus profesora Prognozy przestaje nas zastanawiać i dziwić w mo-mencie, gdy dowiadujemy się, że pan X i profesor Prognoza to ten sam czło-wiek . Dlaczego jednak? Jedyna odpowiedź, jaką znajduję, to ta, że spontanicznie, nieomal odruchowo zakładamy, że profesor Prognoza (alias pan X) pozostaje w zupełnie innym stosunku do swego umysłu i swych zachowań niż do innych umysłów i nie swoich zachowań . Osobliwość tę na gruncie dualistycznej teorii

umysłu zwykło się określać mianem uprzywilejowanego dostępu .

Uprzywilejowa-ny dostęp do umysłu, ujmując rzecz z grubsza, polega na tym, że profesor wie od razu i w inny sposób rzeczy, nad którymi inni (najczęściej bezskutecznie) mu-sieliby biedzić się latami . Uprzywilejowany dostęp do zachowań – ujmując rzecz ogólnie – polega po prostu na tym, że profesor robi co chce . Gdy chce podnieść prawą rękę, to podnosi nie nogę i nie krzesło, ale dokładnie i właśnie prawą rękę; gdy chce pokazać język, to pokazuje język itd ., itd . W dalszym ciągu będzie nas interesować jedynie uprzywilejowany dostęp do zachowań . Dla uprzywilejowane-go dostępu profesora do jeuprzywilejowane-go własnych zachowań mamy nawet specjalne okre-ślenia . Przekazała nam je w spadku tradycja filozoficzna . Otóż, uprzywilejowany dostęp profesora do jego własnych zachowań, fakt, że potrafi on podnieść swą rękę i pokazać swój język (podczas, gdy nie potrafi on podnieść ręki pana Y lub pokazać języka pani Z) zwykło się opisywać powiadając, że jest on

dysponują-cym wolną wolą sprawcą tych zachowań . On nie przewiduje swych zachowań, on je powoduje! Dzięki tej władzy, jak sądzimy, profesor potrafi z powodzeniem

udawać, że znajduje się w posiadaniu niezwykłej wiedzy, podczas gdy napraw-dę umiejętnie steruje swym zachowaniem . Oto, jak sądzę, wytłumaczenie, jakie znajduje ludowa metafizyka dla fenomenu profesora Prognozy . Na gruncie tej metafizyki jest ponadto oczywiste, że każdy zdrowy na ciele i umyśle człowiek po-siada ten dar . Jest też oczywiste, że każdy kto popo-siada ten dar, potrafiłby w udany sposób odegrać rolę profesora Prognozy .

Profesor Prognoza – to obdarzony wolną wolą sprawca . On – napiszmy to jeszcze raz – nie przewiduje swoich zachowań (tak jak astronom przewiduje za-chowania księżyca), tylko je, o ile zechce, powoduje lub wykonuje . Nie wymaga to znajomości żadnej teorii . To, co profesor Prognoza wystawia na sprzedaż, nie jest żadną teorią . Proponuje nabycie swych przyszłych zachowań, a może je

„sprze-dać” właśnie dzięki umiejętności (darowi, dyspozycji . . .) sterowania własnym za-chowaniem .

Wiem, że to, co piszę, jest nienaukowe . Ja jednak nie przedstawiam aktual-nego stanu wiedzy o mózgu, tylko rekonstruuję ludową metafizykę .

Wolna wola i sprawstwo – to ani spisek teologów, ani szowinizm gatunkowy . Nie posługujemy się tymi pojęciami, opisując biedronki lub konie dlatego, że ani biedronki, ani nawet konie nie potrafią w udany sposób odegrać roli profesora Prognozy . Nie posługujemy się tymi pojęciami, opisując artefakty dlatego, że ich przyszłe zachowania w zbyt dużym stopniu i w zbyt dużym zakresie są uzależnio-ne od planów, zamiarów i działań konkretnych ludzi, którzy, jak sądzimy, są w tym przypadku właściwymi sprawcami . Współczesne nam artefakty nie nadają się na sprawców, choćby z tego względu, że nie musimy od nich niczego „kupować”: dostajemy od nich wszystko „za darmo” . Inaczej niż profesor Prognoza, nie mogą (nie potrafią) odmówić świadczenia usług .

Wolna wola, sprawstwo, podmiotowość itd . mają jednak ostatnimi czasy złą prasę . Są nienaukowe i sprzeczne z duchem epoki . Czy pojęcia te zostaną wyeli-minowane, czy przestaniemy ich używać? Sporo w tej pracy było o przewidywa-niu . Pozwolę sobie na zakończenie sformułować pewne proroctwo . Otóż, pojęcia wolnej woli, sprawcy, podmiotu itd . będą używane dopóty, dopóki bardziej będzie się nam „opłacało” korzystać z usług profesora Prognozy niż z usług uczonych--specjalistów . Wyjaśnijmy to dokładniej .

Otóż, jeżeli jestem zainteresowany jutrzejszą pogodą, to proszę o pomoc nie chmury i wiatry, ale meteorologów . Oni, korzystając ze swej wiedzy, potrafią przewidzieć, gdzie i kiedy będzie padał deszcz . Jeżeli natomiast jestem żywotnie zainteresowany jutrzejszym zachowaniem pana X-a, to zwracam się bezpośred-nio do pana X-a . Wiem, że tym razem uczeni specjaliści – neurobiolodzy, psycho-lodzy – nie potrafiliby mi w niczym pomóc . Tylko pan X – alias profesor Prognoza – może mi ofiarować swe jutrzejsze zachowanie . Oczywiście, korzystanie z usług pana X-a ma swoją cenę . Pana X-a trzeba usilnie prosić; niekiedy trzeba mu ofia-rować coś w zamian . W sumie jednak i tak się opłaci . Otrzymuję w zamian rzecz bezcenną, „towar”, którego nie mógłbym zdobyć w żaden inny sposób – jutrzejsze zachowanie pana X . Jeżeli pewnego dnia uznamy, że skanery i uczeni specjaliści są lepsi, szybsi, skuteczniejsi; jeżeli nadejdzie taki dzień, że miast zwrócić się bezpośrednio do pana X-a zwrócę się do uczonych specjalistów, to niemożliwie doskonała teoria zostanie wyeliminowana, a wraz z nią ludowa metafizyka – po-jęcia sprawcy, wolnej woli i podmiotu . Powstałby wówczas całkowicie nowy świat, w niczym nie przypominający naszego ludzkiego świata .

Czy tak się kiedyś stanie? Czy taka jest przyszłość? Nie potrafię odpowie-dzieć na te pytania . Przyjrzyjmy się jednak, jak na podobne niepokoje odpowiada twórca eliminacjonizmu, Paul Churchland:

Dzięki najnowszym badaniom sieci nerwowych, zarówno zwierzęcych, jak i sztucznych, zaczy-namy rzeczywiście rozumieć, jak pracuje biologiczny mózg – twój i każdego innego człowieka . Ktoś mógłby uznać to za zagrożenie: jego najbardziej intymne sekrety mogłyby zostać ujawnione, ogło-szone publicznie . Zachowajmy spokój . Jak to zostanie wyjaśnione [ . . .], fizyczny mózg jest zbyt skom-plikowany i zbyt dynamiczny, by można było przewidzieć jego zachowanie inaczej niż tylko w bardzo

ogólnych zarysach i w bardzo krótkim czasie . Z uwagi na te dynamiczne właściwości funkcjonującego mózgu żadne urządzenie możliwe do skonstruowania w tym wszechświecie nie będzie nigdy zdolne przewidzieć naszego zachowania [ . . .] (Churchland 2002: 11)

Jeżeli Churchland ma rację i fizyczny mózg jest zbyt skomplikowany i zbyt dynamiczny, by można było przewidzieć jego zachowanie inaczej niż tylko w bardzo ogólnych zarysach i w bardzo krótkim czasie oraz prawdą jest, że z uwagi na te dynamiczne właściwości funkcjonującego mózgu żadne urzą-dzenie możliwe do skonstruowania w tym wszechświecie nie będzie nigdy zdolne przewidzieć naszego zachowania, to pojęcia sprawcy, wolnej woli,

pod-miotu i ludowa metafizyka nigdy nie zostaną wyeliminowane . W końcu profesor Prognoza radzi sobie bez trudu z rzeczami, o których wspomina Churchland (i to bez żadnych urządzeń) . Czyżby wiedział i mógł więcej niż badacze mózgu? Być może zatem ludowa metafizyka (wraz ze sprawcą obdarzonym wolną wolą) jest w ogólnym zarysie po prostu prawdziwa? Być może .

Na koniec dygresja . Jeżeli Churchland jest tak sceptycznie nastawiony do możliwości prognostycznych, jakie oferuje nam wiedza o mózgu, to dlaczego gło-si eliminacjonizm? Czy dlatego, że nie zdaje sobie sprawy z istnienia profesora