• Nie Znaleziono Wyników

Podajem y na tem miejscu krótkie wspomnienie o Husie i dzia­

łalności jego, nie dlatego, ja k o b y sprawa czytelnikom nie była znajoma, lub jakobyśm y co nowego o niej powiedzieć zamierzali, ale dlatego to czynimy, ponieważ sprawa Husa wśród czeskiego narodu coraz głośniejszą się stawa.

Jan Hus urodził się we wiosce Husinec w Czechach w oko­

licy miasta Prachatic dnia 5. lipca 1369. A ź do najnowszych czasów w całej owej okolicy podobno ani jednego ewangelika nie było, antyreformacya wszystkich wytępiła. Dziś ju ż są w owych stronach, a w szczególności zaznaczyć należy, źe dom rodzinny Jana Husa, jest w rękach ewangelickich. Pastor misyi amery­

kańskiej, pracujący w ow ych stronach, Dr. Clark, zakupił ów dom i gospodarstwo z nim połączone, urządził w nim przytułek dla sierót, a przedewszystkiem dom poprawy dla upadłych dziewczyn, i zrobił go ogniskiem ewangelicznego życia, aby ja k niegdyś z niego wyszły promienie wiary do narodu czeskiego, niesione działaniem

— 63 —

reformatora Husa, tak dziś promienie miłości chreścijańskiej z niego pałały. Nabycie owego domu na cele ewangelicznej miłości było zacnym pomysłem Dra Clarka i amerykańskich przyjaciół jeg o, za

co się im ze strony ewangelictwa serdeczna wdzięczność należy.

Rodzice Husa nie byli zupełnie ubogimi, ale też nie bogatymi ludźmi. Byli rolnikami w wiosce Husinec.

Jest to szczególniejsze zjawisko na świecie, źe prawie wszyscy w ielcy mężowie, którzy dla narodu swego dużo zdzia­

łali i ludzkość na wyższy stopień moralności podnieśli, z niz- kiego stanu pochodzili. Bardzo mało wyszło mężów takich z pa­

łaców mocarzów, przeważnie wszyscy ze skromnych stosunków wyszli. Pan Jezus urodził się w stajni, bo dlań w gospodzie miejsca nie było. Uczniowie jeg o byli rybakami. K ról Dawid pasł owce u ojca swego, Luter był synem ubogich górników, Zwingli tak samo był synem wieśniaka ja k Jan Hus i inni.

O młodości je g o prawie nic nie wiemy. Od dzieciństwa prowadził

i

życie poczciwe, lecz przyszłego reformatora nikt w nim nie upa­

trywał. Jak później u Lutra, tak też w je g o życiu nastało jakieś zdarzenie, które na umysł Husa głębokie wrażenie wywarło i do służby Chrystusowej serce pobudziło. Bliższe szczegóły tego w y ­ padku nie są nam znane.

Reformacya Anglii, wzniecona przez W ikleffa, została w domu nieco stłumioną, tem więcej się na kontynent przeniosła, w szcze­

gólności do miast uniwersyteckich, jakiem była Praga. Ruch re- formacyjny dziwnie się tam budził. Pewnego dnia przybyło do miasta dwóch m łodzieńców; z postawy sadząc byli to obcy, po­

dobno A nglicy. W tenczas wszędzie na wszechnicach używano łacińskiego ję z y k a ; niedziw tedy, źe Czesi mogli kształcić się w Anglii, i Anglicy w Pradze. Młodzieńcy weszli do domu pe­

wnego kupca na głównym rynku i zagaili z nim rozmowę. Pytali się, czy nie zechce pozwolić, aby mu sień domu pomalowali. Zdu­

miony kupiec odparł na to, że nie ma potrzeby. — „M y to Panu I pięknie zrobim y,“ odrzekli. — „A ch , kto wie, czybyście mi sieni

■ nie zepsuli?1* — „M y muru nie naruszemy.** — „Ileż żądacie za tę ro b o tę ?** — „M y ją bezpłatnie w ykonam y.1* „K to wie, może-

| byście mi jakiej bryzganiny narobili.“ „N ie ,“ odpowiedzieli, „m y tę robotę pięknie zrobimy. A jeśli się Panu nie będzie podobała, f to można wziąć wapna i szczotkę i zatynkować obraz. Szkodzić to na żaden sposób nie może. A le jeden warunek przedstawiamy.

Nikt naszej roboty nie śmie oglądać, aż będzie ukończoną.** — Po dłuższych targach zgodził się kupiec na w ym alow anie; zagrodził sień deskami, a młodzieńcy zaraz w poniedziałek brali się do dzieła.

W piątek je zakończyli. W sobotę rano rozebrano deski i szcze­

gólniejsze na marach sieni przedstawiały się obrazy. Po jednej stronie widać było Pana Jezusa, ja k bosą nogą, w skromniutkiem

64 —

ubraniu, z uczniami swemi idzie piechotą, krocząc przez pole. Po rugiej był papież z kardynałami. W szyscy w 'b o g a t y c h ubrani strojach, ozdobionych złotem i drogiem kamieniem. Papież miał na głowie potrójna koronę, siedział na koniu z ozłacanym rzedem a obok mego kardynałowie w wielkim przepychu. Pod obrazem Pana Jezusa był n apis: „T ak wyglądał Pan nasz.“ Na przeciwnej strome: „ l a k je g o namiestnik.“

G d y deski zakrywające sień oddalono, zgarnęło sie mnóstwo ludzi, podziwiając obraz. W okamgnieniu po całem mieście ro­

zeszła się wiesc o obrazie w sieni kupca. Dowiedziawszy sie o tem arcybiskup, kazał kupca pojmać, do więzienia wrzucić, skąd go jednak wkrótce wypuścił, dowiedziawszy się szczegółów, ja k po­

wstał obraz. Szukano malarzy, lecz oni wiedząc, co ich spotkać może, zawczasu uciekli. Takie myśli i uczucia'przejm owały umy- sv> Hus b ył studentem na akademii.

Zdolności umysłowe, poczciwe życie, nauka i gorliwość dla sprawy Ewangelii Chrystusowej podniósły go w niedługim czasie na wysokie stanowisko pośród narodu. Zdawszy egzamina, został „b a ­ kałarzem teologu i magistrem sztuk w yzw olonych4'. Równocześnie rozpoczął^ miewać w ykłady naukowe na wszechnicy, przy której w krótce jednym z najwięcej w pływ ow ych nauczycieli został. W na­

bożeństwie łacmskiem bywało kazanie słowa Bożego coraz wiecej zaniedbywane, tylko w krajach słowiańskich, w Czechach, na Mora­

wie i w Polsce zachował się jeszcze zwyczaj używania krajowego język a przy religijnych przemowach. Hus odznaczał sie w tym względzie szczególniejszym talentem, był to istny kaznodzieja lu­

dowy. Ponieważ kościoły w Pradze były pod zarzadem arcy­

biskupa a używanie takowych na cele kazania od jego pozwole- ma zależało, postanowili dwaj znakomici obywatele Pragi, Jakób von Milheim i kupiec Kreuz, własnym kosztem zfundować kaplice, przeznaczoną wyłącznie^ dla kazania słowa Bożego, i oddali ja do użytku Husa. Nazwali ją „kaplicą betlehemską,“ aby w 'tym

„domu chleba — Bet ehem znaczy w naszym język u „dom chleba“

znalazła ludność chleb słowa Bożego dla duszy swojej.

W tej kaplicy głosił Hus słowo Boże w obec wielkiego napływu słuchaczy i z oczywistem błogosławieństwem. Z początku karcił rozmaite zdroźnosci świeckich, a w tej sprawie przyklaskiwało mu całe duchowieństwo. Ale zaniedługo zaczał uderzać na zepsucie obyczajow wpośród duchowieństwa nietylko niższego ale także wy szego, nie milcząc o moralnem skażeniu panujacem w klasz- torach, na dworach biskupów, ba na dworze samego papieża.

Duchowni podnieśli okrzyk, w ołając: „T o k acerz; on dyabelstwo ma. Odnieśli się do króla W acława ze skarga na Husa, ale ten im rzek ł: „P ok i na nas bił, toście mu przyklaskiwali. K iedy sie was dotknął, krzyczycie gwałtu“ , i nic Husowi złego nie uczynił,

tem więcej, ponieważ małżonka je g o , królowa Zofia, była Husowi życzliwą i spowiednikiem swym go obrała. Tymczasem partya klerykalna czyli stronnictwo papieża tem głośniej przeciw Husowi krzyczało. Ta walka zaostrzyła się wskutek szczególniejszego w y­

padku.

W Brandenburgii, w miasteczku W ilsnack, znaleziono w ja ­ kimś przestarzałym kościołku trzy hostye, na których widać było czerwonawe plamki. W onym czasie szukającym wszędzie cudów, okrzyczano te hostye za prawdziwy cud, a owe plamki uważano za prawdziwą krew Pana Jezusa. Odrazu urządzono pobożne pielgrzymki do W ilsnack i opowiadano o rozlicznych cudach, które od ow ych hostyj wychodzić miały. Chromi odzyskali zdro­

wie i chodzili prosto; niemi mówili, głusi słyszeli a nawet umie­

rający wracali do zdrowia, a wszystko tylko przez poruszenie owych hostyj. Dla W ilsnacku nowa, szczęśliwa zawitała pora — świat znosił pieniądze, a mieszczanom nie było potrzeba pracować. Ludzie . 2 dalekich okolic puszczali się na miejsce tak cudownych rzeczy. Nie brakło także pątników z ziemi czeskiej, a w szczególności z Pragi.

Arcybiskup polecił Husowi i dwom innym duchownym zbadać te rzeczy. W y ro k ich wypadł bardzo niekorzystnie, ponieważ się okazało, że owi uleczeni albo wcale nie mieli się lepiej, albo też tylko byli przekupieni. Następnej niedzieli, wstąpiwszy Hus na ambonę, głośno powiedział ludowi, jak podle ich oszukano, tudzież że niedorzecznością jest szukać na opłatkach krw i Pana Jezusa lub w podobnych rzeczach kłaść zaufanie. K rew Pana raz na zawsze została za nas wylaną na krzyżu i ta krew Pana oczyszczająca nas od wszelkiego grzechu jest fundamentem naszego zbawienia.

Takim sposobem zadał Hus bolesny cios szachrajstwu z relikwiami.

Te i podobne nauki Husa zjednały mu nienawiść wyższego ducho­

wieństwa. Arcybiskup Z byn ek, poparty przez papieża Aleksan­

dra V ., rozkazał zebrać księgi napisane przez Husa i spalić je na stosie. Młodzież uliczna w Pradze ułożyła sobie i śpiewała piosnkę:

Biskup Z byn ek abcda, Spalił knihi nic newieda, Co w nich jest napisano.

R oku 1411 umarł arcybiskup Zbynek, następcą jeg o był nie­

jaki Albicus. Przy jeg o instalacyi rozkazał obecny w Pradze legat papieski głosić w imieniu papieża krucyatę, czyli wojnę krzy­

żowa przeciw królowi Neapolu, W ładysławowi, który się na^ stronę przeciwnego papieża przechylił, ponieważ w owych czasach po dwóch ba nawet po trzech papieży oraz panowało. B yło ogłoszono, że kto weźmie udział w tej krzyżowej wyprawie lub na je j cele pie­

niądze ofiaruje, a przytem też grzechów swych żałuje, to mu ta­

kowe wszystkie odpuszczone będą. W praktyce zaś chodziło tylko o pieniądze. Kto je na wyszczególniony cel złożył, odbierał

za-Kalendarz Ewangelicki.

pewnienie, źe mu są wszystkie grzechy odpuszczone. Było to istne sprzedawanie odpustów, ja k go później za czasów Lutra prak­

tykowano, tylko źe jeszcze tak doskonale zorganizowanem nie było. Można sobie wyobrazić, ja k się nad tą frym arką szlachetne serce Husa oburzyło, ja k uniesiony świętem zapałem podniósł swój głos przeciw takim nadużyciom religii, przez co nie mało pobudził przeciw sobie gniew papieża i innych dostojników kościoła. Po­

wstało takie zamięszanie umysłów, źe król W acław czuł się spo­

wodowanym do wydania rozkazu, aby nikt się nie odważył na­

ruszać powagę papieża. Pewnego razu wzywał jakiś zakonnik z kazalnicy zgromadzony lud do ścisłego posłuszeństwa papieżowi, który nie może się pomylić, bo cokolwiek nakazuje, czyni to wskutek objawienia Ducha Bożego. „K łam iesz! “ krzyknęło trzech młodzieńców, którzy byli na kazaniu; „H us nam inaczej te sprawy tłum aczy.“ — Pojmano ich i wrzucono do więzienia. Mimo wsta­

wiennictwa Husa, który sam chciał przyjąć na siebie ich karę, zostali na śmierć skazani i ścięci przez kata. Niektóre kobiety obecne przy egzekucyi pomaczały chustki swoje we krw i męczen­

ników, podawały je naokoło ja k o relikwie i tem mocniej zagrze­

wały umysły. Wzruszenie rosło i było widzieć, dokąd doprowadzi.

Papież rzucił klątwę na Husa, a interdykt na Pragę, lecz król W acław rozkazał duchownym, aby mimo interdyktu czynności re­

ligijne wykonyw ali. Hus musiał ustąpić z Pragi, aby się ludność uspokoiła; poszedł na zamki sprzyjającej mu szlachty i tu napisał księgę „O k ościele/' w której zupełnie tak ja k późniejsi reforma- torowie na podstawie słowa Bożego o sprawie przemawia. Z czasu pobytu je g o na zamkach szlachty przechowało się kilka listów Husa, do rozlicznych osób napisanych. W jednym z nich poró­

wnywa siebie do gęsi (hus), która jest niezgrabną, i nadmienia 0 łabędziu, mającym przyjść za sto lat.

K ról W acław nakłonił papieża Jana X X I I I . do zwołania so­

boru powszechnego do Konstancyi na rok 1414, dokąd także Husa wezwano, aby zdał sprawę z nauki swojej. Uzyskawszy żelazny list od cesarza Zygm unta i od rozlicznych panujących książąt, przez których ziemie trzeba było przejeżdżać, wybrał się w drogę 1 stanął przed soborem. Ale dostojnicy kościoła nakłonili cesarza do złamania danego cesarskiego zapewnienia, ponieważ, ja k po­

wiadali, kacerzom nie trzeba dotrzymywać słowa. Hus, przy­

bywszy do miasta, został pojmany, wrzucony do więzienia, w któ­

rym kilkanaście miesięcy przesiedział. Po trzykrotnem przesłu­

chiwaniu ogłoszono go kacerzem i na spalenie żywcem osądzono, ponieważ nie chciał odwołać nauki swojej, chyba żeby mu Pismem świętem udowodniono, iż się myli. Odebrano mu urząd kapłański, zdjęto szatę kapłańską, natomiast włożono na głowę papierową czapkę, na której b yły wym alowe figury djabłów. Sędziowie

po— 66

-wtarzali uroczystym głosem m ów iąc: „Duszę twoja oddawamy dja- błom do piekła11, Hus zaś odpow iedział: „J a ducha mego Tobie polecam, Panie Jezu' Chryste.“ Przed słupem, do którego miano go przywiązać, upadł na kolana, tak gorliwie się modląc, iż ludzie l naokoło stojący między sobą rozmawiali, m ówiąc: „C o ten człowiek przedtem uczynił, nie wiemy, ale teraz słyszemy, źe przecudnie do Boga się modli.“ Chciał jeszcze raz odezwać się do ludu, lecz nie pozwolono, owszem zapalono przygotowany stos. _ Hus zawołał głosem wielkim : „Panie Jezu! dla Ciebie mam znieść tę śmierć okrutną! Błagam cię Panie, racz nieprzyjaciołom moim odpuścić.“

Gdy stos stał w płomieniach, wygłosił Hus wyznanie wiary i w końcu zawołał: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się na- demną!u G d y po trzeci raz słowa te wymawiał, kłęby dymu usta

! jego zawarły, widziano tylko według poruszenia warg, źe się po cichu modlił w płomieniach, aż nachyliwszy głowę, oddał ducha swego. Stało się to dnia 6. lipca 1415 około godziny 11. przed południem.

Na miejscu, gdzie Husa spalono, leży dziś ogromny głaz a na­

około znajduje się krata ze żelaza. D o najnowszych czasów nie troszczono się prawie o te sprawy. Nawet w Konstancyi zapom­

niano Husa i nikt zgoła nie był w stanie oznaczyć, gdzie go spa­

lono. Przed niejakiemi laty 70 przybył do miasta kupczyk, ka­

tolik, pochodzący z Czech. Wstąpił do służby w sklepie bogatego kupca konstancyjskiego, zjednał sobie je g o zaufanie, a po śmierci tegoż odziedziczył je g o kamienicę i sklep i został je g o następcą.

Biedny chłopczyna wyszedł powoli na stanowisko poważanego kupca i obywatela w Konstancyi. A cz b ył katolikiem, zawsze się jednak interesował losem znakomitego ziomka swojego, Jana Husa. P o­

starał się o skonstatowanie miejsca, na którem niegdyś spalono Husa, zbadał je i wym ierzył według map starodawnych, następnie zakupił na własność i zawalił miejsce ogromnym głazem, który wielkim kosztem skądś zdaleka sprowadził. Około głazu zfundo- ( wał kratę żelazną, tak iż na wieczne czasy miejsce to zostało upa­

miętnione. Takim sposobem uwiecznił na miejscu pamięć swego ziomka, Jana Husa. Nie pomyślał o tem, ja k bardzo w duchu narodu czeskiego postąpił, wśród którego dziś pamiątka Husa w takiej sile odżyła, ja k nigdy nie bywało. Imię Husa stało się hasłem dla czeskiego narodu.

D o niedawnych czasów o nim wcale nie pamiętano; dziś sta­

wiają mu pomnik na najpiękniejszem miejscu miasta Pragi, dru­

kują je g o pisma i rozpowszechniają wśród całego narodu, malują jego obrazy i w niepoliczonych egzemplarzach je rozpowszechniają.

Dawniej był Jan Nepomuk patronem czeskiego narodu. Któż o Janie Nepomuku dziś wspomina? U czony profesor wszechnicy praskiej badał archiwa historyczne na zamku Hradszynie w Pradze

— 68 —

i doszedł do tego wniosku, że Jana Nepomuka podobno wcale nie było, źe_ historya je g o życia i śmierci jest fantazyą, spowiednikiem królowej Zofii zaś był nie jakiś nieznany Jan" Nepomuk, lecz w rzeczywistości Magister Jan Hus.

Klerykalna partya wśród czeskiego narodu wzbrania się jak może, nie chcąc do tego dopuścić, aby kacerzowi w Pradze pomnik wzniesiono, aby człowieka przez kościół katolicki potępionego i spa­

lonego na stosie uważać miano po prostu za męczennika za prawdę i za Świętego w oczach czeskiego narodu. A le na je j protesty prawie nikt nie zważa. W sercach Czechów rośnie zapał i przy­

wiązanie do jednego z największych synów narodu. Nawet czescy katolicy nie pozwolą dziś, aby pamiątkę Husa znieważano lub po­

tępiano.

Prawda, czczą imię je g o dziś więcej z pobudek narodowych niż religijn ych ; wynoszą zasługi je g o ja k o patryoty i wiernego syna narodu czeskiego, nie wspominając o reformatorze. L ecz gd y pisma je g o drukują i czytają, gdy się losami je g o zajmują, nie mogą tego uczynić z zapoznaniem religijnego je g o stanowiska, wiedząc dobrze, źe Hus został spalony nie dlatego, iż był Czechem, ale dlatego iż wyznawał zasady nauki ewangelickiej. Jeśli zaś osoba Husa jest czeskiemu narodowi sympatyczną, to nauka je g o nie może mu b yć obrzydłą i wstrętną. K ogo osobiście kocham y, tego zasad nie możemy poprostu potępić. Uznało to dawno klerykalne stronnictwo w Czechach i usiłuje się przytłumić w narodzie zapał do je g o ulubieńca, obawiając się, aby skłonność do osoby Husa nie pociągnęło za sobą skłonności do nauki jego.

D o obudzenia ewangelicznego ducha wśród czeskiego narodu może jeszcze daleko. Czy ono nastąpi, lub czy zapał dla osoby Husa znowu ostygnie, trudną jest przewidzieć. W każdym razie tego się spodziewamy, źe ewangelicy czeskiego narodu więcej teraz od katolickich współobywateli doznają uznania i sprawiedliwości niź dotąd. A ju ż i to będzie zyskiem nie małym, gd y wśród na­

rodu swego sami więcej uznania znajdą.

Powiązane dokumenty