GLADYATOR RAWEŃSKI,
O, tak! mój chłopcze, daj im się we znaki, Za każde słow o ciosem zapłać ciurom;
1 dziś masz walczyć, w ięc już nie ma środka?
TUMELIK.
Tak, dziś się ze mną, K eix w cyrku spotka.
TUSNELDA.
P rzyszłość jest bogów!
TUMELIK.
Ulegnij losowi, Nie daj się nnieśó przeciw mnie gniewowi.
Daj rękę, żeby zgodnie rzecz zakończyć, Czyż w zawziętości mamy się rozłączyć?
TUSNELDA.
O nie! ja za tym samym celem gonię, Jak towarzyszka podaję ci dłonie;
Jak przewodniczka ucałuję czule, D o serca mego serdecznie przytulę.
Jeżeli można łzą pobłogosławić,
W błogosławieństw ie obyś m ógł się pławić!
B ogow ie, czemuż musiałam go stracić, A odzyskanie tak drogo opłacić? .
( O dpychając go od siebie).
D ość tego!
TUMELIK.
Nie wiem wcale co ją smuci.
Trzeba odpocząć, wkrótce Glabrio wróci.
( Rzuca się na ło łe ).
Popilnuj miecza jeśli tu zostajesz.
TUSNELDA.
Miecza Armina! Sam mi go podajesz?
TUMELIK.
Schować go trzeba, bo Glabrio powiada Że ciężki; więc go użyć nie wypada D o walki.
TUSNELDA.
O tak! do walki nie będzie Przydatny!
TUMELIK
(s ta w ia ją c miecz p r z y ło iu ). ■ Teraz jestem jak w obłędzie!
(O puszczając głow ę),
TUSNELDA (odw racając się).
Tak, Śpij!
TUMEL1K.
Pozostań! G dybyś piosnkę znała, T obyś mi może do snu zaśpiewała!
TUSNELDA.
Nie umiem żadnej!
TUMELIK
(Śpiący mówi p rzeryw anem i słow y).
Pow ieki.... ołowiem!
Jak to Licysko? Zacznij... ja odpowiem.
.Pocałunek, wrzące wino, P ić z ust tw oich... lazurowych!
Pocałunek... zdwaja szczęście!
(Z a s y p ia ).
TUSNELDA.
Czas jest po temu, w ięc niech się dokona, Co stać się musi!
W jak słodkim śnie tonie!
O! ileż razy dziecina uśpiona
Tu spoczyw ała wdzięcznie na mem łonie!
Jam go bujała i kryła w osłonie, Gdy oddech nocy powietrze oziębił;
Jam go budziła, gdy zły sen go gn ęb ił.
D ziś, tchnieniem śmierci ma pierś go owiewa, Podnoszę rękę z myślą grozą zdjętą,
W pełni młodości by od życia drzewa Jego tak odciąć jak gałąź .zeschniętą!
Zwierz dziki walczy by młode ratować, K olce ubodą, gdy chcesz im wziąć różrę, A ja śpiącego, ja chcę wbrew naturze, Matka me własne dziecię zamordować!
(W biegając ku przodow i sceny).
O nie! nie mogę; bogi sprawiedliwe, Z w r ó ć c ie m i s ło w o , to s ło w o str a sz liw e : Ż y c ia , com d a ła nie m o g ę od bierać!
K ogo mam kochać, maż z mych rąk umierać?
(Po chwili zb liia ją a się do Śpiącego Tum elika).
Zbłąkany duchu za czemże chcesz gonić?
Synu, od chłodu życia chcę cię chronić, Zbudzić z mrocznego snu twego istnienia, Jak od much bronić od cierpień brzęczenia, Których nie ujdzie nawet najszczęśliwszy!
Chcę, by cię dotknął cios z ręki cnotliwszej, Niżeli z niecnych rąk podłych siepaczy.
O nie, Zygmarze! Jeśli drżąc, me dłonie (C hw ytając miecz oparty o ło łe ).
M iecz ten zatopią, w bezbronnem twem łonie, To nie nienawiść, nie! "to m iłość znaczy, Co na lekarstwa gorycz mało dbała, B yleby przez nie ocalenie dała.
A w ięc....
{Z am ierza się mieczem na Tum elika, lecz wtem chwieje się i m iecz upuszcza').
Nie! siły nie mam do spełnienia!
{Pada na kolana, wtem daje się słyszeć w d a li za sceną coraz głośniej dźw ięk w esołej m uzyki, to w a rzyszą cij pochodowi orszaku).
Przedwieczne bogi, jeżeli to życie
W y chcecie zabrać dla Niemiec zbawienia, Czemuż powietrza w jad nie przemienicie?
W strząśnijcie ziemią, niechaj gród ten runie, I nas zagrzebie jak w grobu całunie:
Zniszczcie nas gniewu swojego gromami.
W szak moc jest przy was! W ięc spełnijcie sami!
L ecz losu jego nie kładźcie w me ręce, Niech wam z krwi własnej ofiary nie święcę!
{P rzysłuchuje się i nagle potem się zryw a ).
Goto ja słyszę, czy ucho nie myli?
Nie! coraz głośniej, już się przybliżyli, To Kali gula po niego przybywa, D źw ięk mu wesołej muzyki przygrywa.
Tłum kipi w cyrku, już do walki pora, Już Koma wola swego gladyatora!
L ecz ja go nie dam! Bezsilnej kobiecie, Spróbujcie tylko, czyli go wydrzecie.
{C hwytając m iecz).
K iedyście bogi gromu żałowali, To cześć Germanii kobieta ocali!
Tak, grajcie sobie zw ycięztw em pijani!
Szem rze u skroni mej wieniec dębowy, Jam wolną c ó ią pierw była Germanii, Niżeli matką! D o walki cyrkowój W y Tumelika poprowadzić chcecie:
Tum elik szermierz; a syn mój, czy wiecie, Ze się zwie Zygmar?
{R zucając się ku Tum elikow i).
. Nic będzie wam dany:
Tym ciosem jego pokruszę kajdany!
{P rzebija go).
TUMELIK {zryw ając się ).
Och! K eix, matka!
{P ada i um iera).
TUSNELDA.
O moje dziecię!
{K ryje tw arz lew ą ręką w p ła szczu , u> p ra w e j opuszczonej trzym a m iecz. Chwila m ilczenia).
S C E M A V I Ą T A.
T U S N E L D A , GLABRIO, G L A D Y A T O R O W IE , F L A W IU S Z , A RM INIUSZ, K ASSY U SZ,
K O RN EL IU SZ, S E N A T O R O W IE .
GLABRIO {za sceną).
W stań, Tumelikul
{R ozsuw ając zasłonę, która pozostaje otw artą).
W sta w a j! cz a s j u ż p rze cie!
{P rzy b liła się i zdejm uje szyszak z trofeów , znajdujących się p r z y ło łu ).
Prędzej! już idą! Przywdziewaj twą zbroję!
Hej! ty kobieto, słuchaj, trza go zbudzić!
{Tusnelda pozostaje nieruchomie w postaw ie j a k poprzednio).
Cóż to się znaczy? czy zgłuehli oboje?
Ha! nie ma radyj sam się będę trudzić.
{ Z b liła się do ło ła z p ra w ej strony i w patruje się w 7'umelika).
Wstawaj! Co widzę!
{U puszczając szysza k).
W e krwi broczy ciało.
(Z b liia ją c się do głównego w ejicia w oła).
Ratujcie!
{W raca i schyla się nad zw ło ka m i; wtóm gladyatorow ie, strab i niewolnicy w p a d a ją i u ka zu ją się w głębi sceny).
GN1FO.
T y nas wołałeś?
KEIX {do O labria).
Powiedz, co się stało?
GLABRIO {w patrując się we zw łoki).
Próżno! już po nim!
FLAWIUSZ
{za którym zblibają się K assyusz i inni senatorowie).
K to pomocy wzywał?
KASSYUSZ.
(W te j chw ili m uzyka nagle ustaje).
Co to?
GLABRIO.
Jam tyle po nim się spodziewał!
Patrzcie! mój piękny gladyator nieżywy!
FLAWIUSZ.
Zygmar! Armina syn!
» (D o siebie).
Jakże szczęśliwy!
G L A B R IO . Zdradnie zabity!
KASSYUSZ.
Przez kogo? mów, kara Go spotka..,.
MARCYUSZ
(w głąbi z G allusem u ka zu ją się, p o p rzed za ją c K aligulę).
Na bok!
GALLUS.
Miejsce dla Cezara!
S C E N A S Z Ó S T A .
KAL1GULA w uroczystym stroju, z wieńcem róż na ylowie, prowadząc C EZO N IĘ, szybko wchodzi w to
warzystwie P IZ O N A , W A L E R Y U S Z A , oraz innych senatorów i rycerstwa.
KALIGULA.
Czy w dom szalonych Rzym już się zamienia, Goto za powód takiego skupienia?
Lud wstrzymał pochód, i nie się odzywa Muzyka. Goto za młodzian spoczywa?
Na gniew mój, mówcie!
GLABRIO
Ten, co w krwi swej leży, Jestto Tumelik, pierwszy z mych szermierzy!
om 1IC. L ip ie c 1859. 9
CEZONIA.
Jakto? Tumelik?
KALIGULA.
M ego podniebienia Na dziś przyprawa! T ego co najsłodsze, Najmilsze dla mnie, tak pilnujesz łotrze?
GLABRIO.
Jam jest niewinny: błagam przebaczenia!
KALIGULA. * W ięc któż go zabił?
TUSNELDA
(która dotąd osłonięta stała nieruchomie, zrzu ca ją c p ła s z c z ) . Jam jego zabiła!
F L A W IU S Z . O! me przeczucia!
KALIGULA.
Co? własnego syn Tusneldo, zabić tyś się odważyła!
D laczego?
TUSNELDA.
Nic wiesz w ięc jaka przyczyna?
O! ty pragnąłeś z bezpiecznej oddali Moją ojczyznę i ród mój zniesławić.
Z dwóch biednych jeńców iryumfem się bawić.
T yś chciał, żebyśmy widowisko grali, Bym w jękach na zgon syna spoglądała;
Lecz ja choć trwogą, grozą zdjęta cała, ' Wolałam spełnić mych poświęceń miarę:
Kapłańską ręką jak świętą ofiarę Jam młodość syna mego bogom dała, B y cześć Germanii i rodu ocalić.
S ła b a k o b ie ta , d ź w ig a ją c k a jd a n y , N iw eczę rozkaz przez ciebie wydany.
KALIGULA
(w te j chw ili F law iusz, dotąd niemy św iadek tego co za szło , nagle scenę opuszcza).
W ięc marny prochu, takiś plan osnuła, Nędzna, mnieś święto dzisiejsze zatruła;
Drżyj! bo ja muszę wyprawić igrzysko:
W ięc zamiast syna, ty dasz widowisko!
TUSNELDA.
Miech drży, kto na cię z przestrachem spoziera, Bo strach mój razem z mym synem umiera!
T y drżyj, że ciebie niewiasta zwycięża, ^ Drzyj! woń tej zacnej krwi góry przeleci, I wkrótce żądzę zemsty w tych roznieci, Których już Warrus poznał moc oręża.
Jeśli twa pycha, zuchwałość bez miary, Śmieje się z zemsty, doznasz bogów kary.
Na głow ę syna oto ręce wkładam I tych zaklinam, co w światłości błogiej, Na łonie mroku królują, me bogi, Żeby z tych wyżyn litośnie spojrzeli, Pod jakich ciosów brzemieniem upadam!
A żeby pomstę krwi niewinnej wzięli Nad dzikim gwałtem, co me własne dziecię Zabić mi każe. Niech ich gniew cię zgniecie Romo! niech w ciągu stuleci tysiąca
Ś ciga cię klątwa, pom sty wołająca.
KALIGULA.
Szalona! Żaden bóg ciebie nie słyszy.
TUSNELDA.
0 nie! tu płynie głos z odległej ciszy,