• Nie Znaleziono Wyników

nie! tu płynie głos z odległej ciszy, W ieje koło mnie zaledwie słyszany;

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1859, T. 3 (Stron 70-109)

GLADYATOR RAWEŃSKI,

O, tak! mój chłopcze, daj im się we znaki, Za każde słow o ciosem zapłać ciurom;

nie! tu płynie głos z odległej ciszy, W ieje koło mnie zaledwie słyszany;

W idzę obrazy z m gieł się wynurzają, Już grzmią i huczą jak wrzące bałwany, Ludy co groźną spieszą na Rzym zgrają;

Grom pali niebo, padły mury, wały, 1 rzeki krwią się już zafarbowały.

Idą się pomścić, kara was nie minie, Roma się krwawa zagrzebie w ruinie,

Brzmi pieśń zw ycieztw a, już wróg pokonany, Już w szystko nasze: ziemia, oceany!

Nas łaska bogów zw ycięztwem obdarza, L już się w prochu nasz ciem ięzca tarza;

M yśm y go w w ięzy stóleci wtrącili, Naprożno łaski błagać się ośmieli, Zębami zgrzyta i do stóp się chyli:

Próżno się zbroi....

KALIGULA (z w ściekłością).

Precz mi z tą szaloną!

Jej słowa kłamią! Coście osłupieli?

• T U S N E L D A . O! mowa moja tak św ięcie prawdziwa, Jak że ostatniem tchnieniem piersi zionę, Jak to, że miecz ten pasmo mak przerywa.

( P rzebija się mieczem i chwieje się).

I rwąc twe więzy, Romo, kacie świata, Duch mój swobodnie do ojców ulata.

( Upada na ło ie i umiera. Powszechne przerażenie i chwila m ilczenia).

K A L IG U L A . A więc i po niej!

(D o Cezonii).

Z gasły wzrok, a grozi Tak jak ten stary! Zakryjcie, aż mrozi! ,

( N iew olnicy o kryw a ją zw łoki).

Co? jabym kiedy miał uledz kobiecie!

Sprawię igrzysko! Ha! jest edyl przecie, K tóry tych dwojga śmiał strzedz tak niedbale.

Gdzie Flawiusz Armin? A! to doskonale! >

Musi z pieskami memi się rozprawić.

Dalej! Flawiusza natychmiast dostawić!

K A SSY U SZ.

Szukać czemprędzej!

K O R N E L IU SZ (wchodząc do oddalających się).

Napróżno szukacie!

K A L IG U L A . Czemuż napróżno?

K O R N E L IU S Z .

Po tych dwojga stracie Przebił się, mówiąc, że już żyć się wstydzi, Kiedy z rąk matki zgon jej syna widzi.

K A L IG U L A .

W ięc i ten zginął, więc w szystko daremno, Nie powstrzymali, o tchórze nikczemne!

O! gdyby rzymski lud miał jednę głow ę, To sambym sprawił igrzysko cyrkowe.

( Z w ściekłością).

Chcę widowiska, widzieć krwi bluzganie, Chcę się w śmiertelne wsłuchiwać chrapanie!

W szale Judejczyków niedawno schwytano, Z tej sekty, która chrzcścian nosi miano;

Niech ci się z memi pieskami rozprawią:

Dalej, niech w szyscy w orszak się ustawią!

Muzyka milczy przy Cezara święcie?

(M uzyka grać poczyna).

W ięc na tryumfu mego rozpoczęcie, Bom ja zw ycięzcą, chcę tryumf odnosić!

Dalej! Cezara cześć i chwalę głosić!

WSZYSCY.

Cześć Cezarowi!

(K aligula z Cezonią odchodzi, za niem i ciśnie się cały tłum śród dźwięków w e so łij m uzyki. K assyusz bierze K orneliusza za rękę

i zbliża się z nim ku p rzo d o w i sceny).

SCENA SIÓDMA.

K A S S Y U S Z i KORN ELIUSZ.

KASSYUSZ.

W idzisz, czas nagli położyć kres męce, B o któż bezpieczny w tygrysa paszczęce?

Czyś porozumiał się z pretoryanami?

KORNELIUSZ.

Co do jednego złączyli się z nami!

KASSYUSZ.

I senat także chce skończyć z tyranem.

KORNELIUSZ.

W ięc myślisz jutro...

KASSYUSZ (ujm itfąc podaną sobie dłoń).

Tak, jutro nad ranem!

ST UD Y A

N A D

PO D A N IA M I L U D U N A S Z E G O .

P R Z E Z

Józefa G rajnert.

( D o k o ń c z e n i e ) .

W ra c a ją c do przerwanego toku pierwotnych wyobrażeń Słowian o świecie, przytoczyć należy, że mianowicie u Po­

laków dobę dzielono tylko na wschód słońca, 'południe, z a ­ chód, na pianie kura, na zm ia n y Stróży do świtu ( 1); we dnie miarkowano się głównie po cieniu, w nocy po gwiazdach, jak: kośnikach, babkach, gwieździe zwierzęcćj najpierw się pokazującój, gdy zwierzęta dzikie na żer wychodzą. P o­

dział więc doby na 24 godzin do^późniejszych czasów na­

leży tak u nas jak i Litwinów, którzy liczyli czas m etam i tojest porami, każda zaś pora liczyła u nich godzin czyli w aułund 16, tojest: sza rzen ie, z o r z a , św itanie, wschód słońca, światło, dzień, przed-pół-dzień, południe, popołu­

dnie, przedwieczór, ‘wieczór, pierwonoc, północ, kogutów- pianie i przebudzenie (2). Siedem obiegów słońca, tojest dob tak u Litwinów jak i u nas stanowiły tydzień, który

( 1 ) Z ob. S taro ży tn o ści Polskie p od w yrazom : Godziny.

(2 ) Z ob. Litw a, L udw ika z Pokiew ia.

u nas zaczynał się od niedzieli zwanej P eru n -d a n (dzień P eruna), a u Litwinów od piątku poświęconego Perkunow i.

U nas dzień poprzedzający święto P eru n d a n , niby teraz wilia do świąt, był także półświętem, bo wnosząc z pieśni ludu, w sobotę bawiono się i spoczywano, jakby dla przygo­

towania się na dzień następny. W sobotę tćż od południa nie pracują i teraz jeszcze w niektórych domach polskich, na Szlązku i Wielkopolsce szczególniej, a przedewszyst- kiem nie szyją i nie przędą. Z tygodni składały się m ie­

siące zaczynające się od m łodzika do młodzika-, niektóre z nich dawniej inaczój się zwały, i tak: Styczeń — Lcdzień, L u ty — Stypacz, Kwiecień— Lszykwiat, Czerwień, Lipień, Sierpień — Stojan, L isto p ad — Pającznik, Grudzień— Prpsi- niec. Rok u Litwinów zaczynał się w kwietniu, u P rusa­

ków od lutego a u nas od 23 na 24 czerwca. Słowianie bowiem dwa główne słońcu naznaczali okresy, tojest zwrot letni i zim ow y, początek zaś roku od letniego zwrotu słońca oznaczali; ztącl rok Polacy i Rusini zawsze latem nazywali, a u ostatnich jeszcze dotąd ta nazwą żyje w języku. Gdy zaś u nas ważniejsze sprawy każdego ziemstwa rozpoczy­

nały się w dniu poczęcia nowego słonecznego okresu, na zebraniach gmin zwanych rokam i, i gdy przyjęty później kalendarz rzymski początek słonecznego ojkresu, a zatórn i roku w zimowej oznaczył porze, więc zamiast lata wzięto rok na oznaczenie słonecznego peryodu w pojedynczej, a lala w rnnogiój liczbie. Że zaś dzień stały owych zebrań gminnych zwał się ggd czyli liod, bowiem kmiecie nie m a­

jąc koni, liodzili na tę uroczystość, podczas której godzono się zazwyczaj, t. j. zawierano umowy; więc po upadku tych zebrań ludowych i po pomieszaniu wyrażeń i pojęć, zostały ślady pierwotnego znaczenia i wyraz god u Rossyan dotąd przetrwał, lecz zo znaczeniem już całego roku nie zaś dnia stałego zebrań (1). Pierwotnie obchodzono takie gody świetnemi obrzędami; dlatego też po dziśdzień ważniejsze zabawy ludowe godam i się zowią, a nawet święta Bożego Narodzenia tę sarnę w ustach ludu mają nazwę; były także, jak wyżćj wspomniano, znane Słowianom przesilenia pór

roku.

(1 ) Zob. P olska. M orzyckiego, S tr 4f) i t. d.

Dwa wsporanione słoneczne okresy obchodzono u Sło­

wian tak jak i u innych narodów, wielkiemi świętami.

U Polaków początek letniego zwrotu słońca święcono reli­

gijnym obrządkiem pod imieniem Sobótek, w czasie k tórych słońce się Icąpcdo pod wieczór w wodzie, i cała się cieszyła natura: od wyrazu tćż słowiańskiego kupatsia Rusin i nazwali tę uroczystość K u p a łą , tojest świętem bogini K upały. Bo­

gini ta nazywa się u Polaków Sobotą; jest to wielka bogini w szeregu dwunastu niebieskich pań przedostatnia, z przy­

domkiem P a n i zielnój czyli znającej się na uzdrawiającej mocy trawek i roślinek. Wnoc czci jćj poświęconą, tojest z dnia 23 na 24 czerwca, palono zioła święte, ja k łopian, rutę, roschodnik, rosiczkę, dziewannę, .macierzankę, boże drzewko, okadzano niemi powietrze, przepędzano przez za ­ palone na wzgórzach stosy drew trzody: oddalać to miało grady, choroby i pomór; bowiem bogini ta była opiekunką płodów ziemskich, zdrowia zwierząt i ludzi, których tćż wtedy tak jako i całą okolicę ziołami świętem! okadzano.

Do obrzędów tój nocy liczyły się przeskakiwania przez ogień, śpiewy i tany, jakie chłopcy i dziewczęta postrojeni w wianki i przepasani odprawiali około ogni ująwszy się za ręce. Przytem w to święto radosne dziewczęta czyniły wró­

żby, rzucając wianki na wodę: gdy wianek utonął, było to złą wróżbą; której zaś dziewczynie lekko płynął po wodzie, ta najdalej za rok mogła się spodziewać pójścia za mąż. Te to obrzędy do dziś dnia śród ludu naszego przetrwałe upo­

ważniają nas zarazem do wydania sądu o pierwotnych ich kształtach. Na Białorusi, dnia 23 czerwca po zachodzie słońca wbijają kół w ziemię, okładają słomą i paździerzami konopnemi, a na wierzchu pęk słomy uwiązują, który się zwał K u p a ła (1). Lud białoruski mniema, że w noc tę drzewa nawet z miejsca na miejsce przechodzić się mogą, ciche jeziora igrają falami, a słońce gra cudnemi kolorami tęczy (2). W Warszawie naw et słyszałem kobietę u trzym u­

jącą, że rano, w dzień 24 czerwca widziała jak słońce drgało, czy igrało. W Warszawie obchód wianków w wilią św. Jana

(1 ) Zob. S tarożytności P o lsk ie i Słownik P olski, w W ilnie p od wy­

razem K upała.

( 2 ) Z ob. Dzieło: Szlachcic Z aw alnia. B arszczew skiego.

Chrzcicielu jest także czystą pozostałością owej przedchrze- ściańskiej uroczystości. Wspominam tu mimochodem, że wywód nazwy K upała od wyrazu kupa (stos), w Słowniku Polskim w Wilnie wychodzącym zawarty, je st niewłaściwy, ale raczej od słowa kąpać się, tern więcej, że lud białoru­

ski dotąd śpiewa piosnkę tój treści: Iwan i Marya! na górze Kupalnia! Gdzie się Jan kąpie, tam się trawa nie rusza i t. d. (1). Z bogini K u pa ły powstał później bóg męzki K upało, który także wydział leczenia ludzi miał sobie p rzy ­ znany; pierwiastkowy zaś tylko płeć biała trudniła się le­

kami.

Drugim religiinym obrzędem na cześć zimowego zwro­

tu słońca obchodzonym, było święto Icolady czyli kolędy przypadające w dniu 24 grudnia; przeszło więc we zwycza­

je Bożego Narodzenia, i w pieśni zwane kolędami, które nie­

właściwie starano się od łacińskiego calendae (początek miesiąca) wywodzić, jakbyto Słowianie pogańscy już umie­

li połacinie. Kolada czyli popolsku kolęda, był to bóg sło­

wiański uważany, niby rzymski Janus, za otwieracza czasu odpowiadający litewskiej Okkapirmie; że zaś był całemu stworzeniu wielce miłym bogiem, więc i święto jego obcho­

dzić musiano niegdyś bardzo uroczyście i szumnie, gdy śla­

dy jego dotąd między ludem są widoczne. O kolędowym turze już wyżej wspomniałem, przy wymienianiu zwierząt niegdyś u Słowian czczonych. Prócz 26ch półrocznych okre­

sów naznaczano jeszcze u nas słońcu codziennie dwa głó­

wne stanowiska, tojest wschód i zachód; budowano też świą­

tynie ku tym dwom punktom nieba, bo wszystko lubiło ożywcze słońce, oprócz upiorów.

Mówiąc o pierwotnym podziale u nas czasu, dodać na­

leży, że P olacy tygodnie uważali za sprawę bogini Ł a d y siostry i żony Ł a d o n a , która rej wiodła w walce N o ceny z Sem erglą, tojest Światła z ciemnością, która rozlała czar wdzięków po przyrodzeniu i nadała wszystkiemu pewien kres, a wogóle wygładzała i upiększała ten ład, który spo­

rządził jej małżonek na niebie i na ziemi, i wypuściła z rąk jako ładne. Pokonawszy Semerglą, odziewała ona Nocenę w płaszcz swój opiekuńczy podczas nowiu. Wzywano ją

( 1 ) Zob. Dzieło: Szlachcic Z aw alnia, B arszczew skiego.

T o m I I I . L i p ie c I 8 u 9 .

podczas wesel, ażeby uładziła nowożeńcom ich żywot. Na cześć jój odprawiano wspomniane wyżej Święto Stado.

P o ry roku i miesiące, których odda w na już liczono u Słowian i Litwinów dwanaście, prócz Łotwy, która ich 13 miała, uszykował bóg Ładon piórwszy z 12 bogów, wsłużbie Hania będący nim jeszcze Perunowi najwyższej czci nie przyznano. Ponieważ zaś kierował walką św ia to - wita z Ghworzem (czyli z C zarnym bogiem inaczej smo­

kiem ), i tw orzył równowagę z ich nienawiści; przeto zabez­

pieczył i słońcu stateczny obchód, na ziemi zaś rozdzielił góry od równin i wądołów, kruszec i kamienie od glinek i rędziny (1). Jego także w tym celu jak boginię Łado podczas gód weselnych wzywano.

Z rachubą czasu wiąże się poniekąd i rachuba innych przedmiotów, oraz liczby najwięcej mające znaczenia.

Liczba siedem zwyczajem wielu starożytnych ludów była u nas uważana za błogosławioną, za świętą w pogańskich czasach; było bowiem w naszćj mitologii siedem pierwotnie słupów niebieskich czyli pomocniczych bogów H am a, który świat stworzył; daldj siedem krynic czczonych za bóstwa siedm łbów sm oczych; klechdy i podania nasze opiewają o siedm iu pacholętach, siedm iu kochankach, o wieży sie­

dm iu wodzów, siedm iorakiśm zielu i t. p. Liczba ta, jak wiadomo i w Historyi świętej ważną gra rolę, np. siedem dni stworzenia świata, siedem lat urodzaju i głodu, siedem krów chudych i tyleż tłustych; dalej za chrześciaństwa, sie­

dem mieczy w łonie Najśw. Panny, co też stało się po­

wodem, iż lud nasz chcąc odrazę ku czemuś okazać, mówi:

„To od siedmiu boleści” !

Zniża się też liczba ta do trzech, jużto ogólnie biorąc dla troistości Boga Wszechmocnego, już tóż względnie do nas uw ażając, że za pogaństwa naszego zrazu trzy były główne bóstwa: H am , Biełboh i Ozernoboh, z Trygłowa powstałe, a potem Jesse, Radagost i ;Łado (raz inęzki, drugi raz żeński), skupiające się w jednym bogu S wiato wicie, a następnie P er unie; niemniej, że liczono u nas trzy rzędy bóstw, t. j. ubóstwiane przedm ioty, bogów i duchy, lub, że były trzy światy mitologiczne. Wiemy także z mitologii,

(1 ) Zob. w Słow niku Polskim w W ilnie, w yraz Ł a d .

że bogini Dziedzilia trzymała w prawej ręce trzy złote jabłka, które może były symbolem trzech cnót najwię­

kszych: w iary, nadziei i m iłości W każdym razie mitolo­

gii naszej tę wyższość nad inne przyznać należy, iż idea - Trójcy Boskiśj, jakkolwiek zrazu niewyraźna, lecz zawsze widoczną b y ła ; dlatego też nie zmuszano ludu naszego do przyjęcia chrześciariskidj wiary ostrzem żelaża.

Z wyrazu trzy powstało u nas słowo.ztroić; ztroilo się znaczy: dobrze, pięknie się zrobiło; po rusku i po rossyjsku stroił’, znaczy budować; a w ogóle słowo to oznacza: coś tak zrobić, aby była myśl, forma i całość. Pokazuje się więc, że główna zasada filozofii już prostaczym naszym praojcom dobrze znaną była, kiedy na jej odmalowanie tak dokładne mieli wyrażenie, chociaż wbrew temu słyszóć się dają przechwałki niektórych mających sie dzisiaj za nowatorów wielkićj troistości zasady. N ih il novi sub sole! (I).

Ma więc liczba trzy i w mowie i w życiu nie małe u nas znaczenie: do trzecieyo razu często się u nas prze­

bacza. Niemcy zaś mówią tylko: ,,Ein mai, ist kein mai! ( 2 ) ” ; dalej: do trzeciego razu próba uchodzi; po trzech latach najstalsze kochanki o niewidzianych lubych często zapominały, ale to w dawnych piosenkach, bo dziś na to dosyć i trzech miesięcy.

Wreszcie liczba dwanaście uważa się także w klech­

dach naszych za uprzywilejowaną rachubę; wieleż bowiem razy nie słyszymy w nich o dwunastu zbójcach, o białój klaczy wieszczej z dwunastu źrebiętami i t. p. Częste wzmianki o dwunastu zbójcach zdają się być parodyą za chrześciaństwa powstałą z owych dwunastu bogów ota­

czających Peruna. Zresztą liczba dwanaście i w dziejach świętych niemałe ma znaczenie; co je s t widocznem w 12 pokoleniach izraelskich, w dwunastu apostołach. P rze­

kleństwa dawne także do dwunastego pokolenia sięgały.

Dla lepszego zrozumienia podań w ogóle, a w szcze­

góle klechd naszych, oraz dla wykazania, że klechdy nasze z mitologicznego płyną źródła, bo o baśniach tu jeszcze nie ma mowy, należy przejść w krótkości dalsze wyobra­

żenia i zasady pierwotnej wiary.

(1 ) N ic now ego pod słońcem! ( 2 ) R az, je s t niczem!

Pogańska Słowian religia zasadzała .się głównie na modłach, ofiarach (1), wróżbach, pieśniach, zaklęciach i prze­

mowach. Pełnienie tych obrzędów było obowiązkiem duchow nych, których nie kapłanam i, ale raczój wieszczami lub księżm i zwać należy. W yraz bowiem kapłan powstał już za chrześciaństwa od wyrazu capa, tojest pokrycia relikwij jakiegoś z świętych patronów. W wschodnich ko­

ściołach kap ła n oznaczał zrazu duchownego, który wojsku towarzyszył i niósł święte relikwie patrona wojska; potem kapłan, a raczej kapelan (od capella kaplica) rozszerzył swe obowiązki i pełnił służbę bożą przy wojsku.

Wieszczowie nasi, o ile z badań wiadomo, nie odzna­

czali się wykwintnym ubiorem od reszty narodu, żyli zaś po większej części w lasach i gajach świętych przy bożni­

cach i gontynach, których znaczenie już się poprzednio objaśniło, a przytćrn rządzili okolicznym ludem przez swoje powinności i obrzędy.

Ofiary rolniczych Słowian po większej części zbożowe, oddawane dla bogów żywiły sługi ówczesnego ołtarza;

ofiarami teini_ były bochenki i korowaje. O bochenkach mających swój źródłosłów w wyrazie boli i wypiekanych z żyta była już mowa; o korowajach pszenicznych to je­

szcze dodamy, że jak nam wiadomo z zaświadczeń kroni­

karza Helmolda żyjącego w XII wieku, składano je w ofie­

rze Swiatowitowi w Arkonie na wyspie Rugi i i Radago- stowi w Retrze. Korowaje niemniej są uprzywilejowanetni ciastami do obrzędów weselnych, szczególniej na Litwie i Rusi; mają one kształt okrągła wy na podobieństwo wiel­

kich kołaczy, z wielu przyprawami i ozdobione szyszkami u zamożniejszych wyzlacanemi. Tkwiły przytóm w nich chorągiewki i różczki jodłowe; podczas wesela najstarszy drużba (czyli starosta) obdziela obecnych po kawałku, za co pieniądze na półmisek dla nowożeńców zsypują.

Na Litwie dotąd państwo młodzi cały korowaj przynoszą w darze do dworu. Na Podlasiu miejsce jego zastępuje podobnyż z wiolą przyprawami, ale już bez chorągiewek,

(1 ) W łaściw ie na żertw ach, bo ofiara je s t niemiecki w yraz (od o pfern), i byw ała zw ykle krw aw ą, u nas zaś tylko chleb i potraw y niektóre składano na ołtarz d la je d z e n ia (ż e ru ) bogom, a raczej kapłanom .

pszeniczny placek jak stół" duży, zwany dlatego S t o l n e m .

Co czynił duchowny przy ofiarowaniu korowaja po d o ż y n ­ k a c h Światów i to w i, już wyżej powiedziano. Do odpra- wowania ofiar, jak niemniój i odbywania obrad publicznych tojest rok ów i wieców, stawiano pierwotnie tak zwane

g r o d z i s z c z a (ogrodzenia o k o p a n e ) i u r o c z y s k a, których ślady dotąd przetrwały w krajach słowiańskich. Górki ręką bożą usypane zwane o h j a t n i c a m i służyły także do czynienia ofiar i o b j a t (objetnie, wotów) bóstwom; później tracono na objatnieach złoczyńców.

Duchowni słowiańscy przybierali jeszcze nazwisko

f / U Ś l a r z y, gdy się wyłącznie zajmowali śpiewami na cześć bogów, przygrywając na gęśli czyli huśli, najdawniejszym u Słowian instrumencie muzycznym; gęśla miała pospolicie trzy struny druciane, które pałeczkami drewnianetni ude­

rzane różny dźwięk wydawały (1). Serbska gęśla jedne tylko strunę miała i ma do dziś dnia; gra się na niój sm y­

czkiem jak na basach. Gęślarze zrazu jako wieszczowie uważani, używali niemałej powagi w narodzie; lecz potem gdy najwięcej wędrowali z Czech, gdzie gęśl huślą się nazywa i prócz muzyki mieli zwyczaj bawić lud nasz wróżbami i doradami na odpędzenie chorób, więc oświe- ceńsi przez pogardę nazywali gustam i wszelkie uprze­

dzenia, jakie lud powziął od takowych guślarzy. Za cza­

sów jednak pogańskich muzycy ci u nas mieli oddzielnego swego boga B clina (2) mistrza gęślarzy i sprawcę na­

tchnienia i pieśni. Złotowłosy ten rymotwórczy młodzian boski, niby grecki Apollo, a skandynawski Braga zapalał pierś młodzianów ziemskich do śpiewu, podawał im gęślę do ręki i tchnął prześliczne pieśni o bogach używane na igrzyskach i ucztach świętych. Otaczały go Piewalice, nasze muzy, których był królem; zwany on jest także

Chason, Jazon; a ptakiem mu poświeconym był słowik.

U Litwinów i Prusaków, o których duchowieństwie więcej szczegółów wiemy z przyczyny bliższej nam ich pogańskiej epoki, kry w e- Icrywejto czyli arcykapłan był naczelnikiem w a j d e l o l ó w, tojest podrzędnych duchownych.

Wajdeloci odprawiali pomniejsze ofiary, oświecali lud w

rc-(1 ) Zob. S tarożytności Polskie: O ęilą .

(2 ) Zob. Słownik P o lsk i, w W ilnio, pod w yrazem : He lin.

ligii, wskazywali drogę życia według zasad boskich i mo­

dlili się, aby bogowie do rozmów nocnych z niemi przy­

bywali. Obowiązkiem jeszcze ich było ludowi błogosła­

wić, wróżby czynić, dni świąteczne, dni żniwa i cały kalendarzowy podział czasu ogłaszać. Przytem umiera­

jących dysponowali na śmierć utwierdzaniem w nich wiary, że na drugim świecie większych rozkoszy doznawać będą;

na żądanie familii ciężko schorzałych powinni byli zaduszać, co ma styczność z posądzaniem żydów o ten heroizm z dodatkiem z ust ludu płynącym, iż dlatego to czynią, aby umierający nie przeszedł na chrześciańską wiarę przez przyjęcie chrztu świętego, którego wtedy ma pragnąć.

U Litwinów dęby przez swą wysokość wystawione na bicie piorunów były przybytkiem bogów, którzy według nich objawiali się pod postacią smoków, wężów i ognia; w razie uderzenia piorunu w dąb, arcykapłan temu podczas obrzę­

dów przytomny, czynił pocieszające wróżby, myśląc, że P erkunos upodobał sobie to iniejse (1).

W różby tak u Słowian jak i u Litwinów były głów ną częścią nabożeństwa w świątyniach. Miejsca zebrania do wróżb były oznaczane u nas w iecham i, a wieść o tern udzielano przez rozsyłanie w tea czyli wici, które nosili po­

słańcy (2). Płeć biała głównie zajmowała się u nas wró­

żbiarstwem w sprawach narodu, bo ona uważaną była za bieglejszą od mężczyzn w przeczuwaniu rzeczy przyszłych;

więcej też u nas było bogiń niż bogów niższego rzędu, to- jest duchów żeńskich, ja k to niżej będzie i większą cześć odbierały, bo dla nich było święto Rusałek, a Karły go nie miały. Jednakże wróżby te nie robiły z naszych wieszczek D ziewic świętych, jak to u Litwinów miało miejsce. Nasi wieszczy gęślarze nigdy także do ubóstwiania nie byli pod­

więcej też u nas było bogiń niż bogów niższego rzędu, to- jest duchów żeńskich, ja k to niżej będzie i większą cześć odbierały, bo dla nich było święto Rusałek, a Karły go nie miały. Jednakże wróżby te nie robiły z naszych wieszczek D ziewic świętych, jak to u Litwinów miało miejsce. Nasi wieszczy gęślarze nigdy także do ubóstwiania nie byli pod­

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1859, T. 3 (Stron 70-109)

Powiązane dokumenty