• Nie Znaleziono Wyników

Dobra materialne tworzą potencjał produkcyjny gospodarki. O sile gospodarki decyduje technika, którą ona dysponuje (przedsiębiorstwa

W dokumencie Nauka Gospodarka Społeczeństwo (Stron 157-161)

Lech Smolaga

8) Dobra materialne tworzą potencjał produkcyjny gospodarki. O sile gospodarki decyduje technika, którą ona dysponuje (przedsiębiorstwa

przemy-słowe, infrastruktura techniczna, aparatura badawcza, środki transportu). Dobra materialne są najistotniejszym ograniczeniem rozwoju gospodarczego8.

Niekonsekwencje pomiaru dochodu w krajach ubogich

Zwróćmy również uwagę, że w krajach ubogich mamy często do czynienia z bardzo rozwiniętymi usługami nierejestrowanymi. Ludzie, tak samo jak w krajach bogatych, strzygą włosy, panie stosują bardzo wymyślne i czasochłon-ne fryzury, piorą ubranie, gotują posiłki korzystając z mniej przetworzonych pro-duktów wyjściowych (a więc wkład pracy i stopień przetwarzania surowców jest większy), biorą udział w organizowanych mniej lub bardziej wyrafinowanych zabawach, korzystają z porad szamana (psychoterapia), używają leków wykony-wanych samodzielnie, poświęcają więcej czasu (bo, go po prostu więcej mają) na tworzenie kultury i czynne uczestniczenie w niej. W przypadku, gdy wliczamy do dochodu narodowego usługi w krajach o niskim poziomie stopy życiowej, jego poziom można z dnia na dzień znacząco zwiększyć organizując inaczej sposób liczenia. Gdyby te usługi wycenić według cen obowiązujących w krajach boga-tych mogłoby okazać się, że dochód narodowy per capita w społeczeństwach prymitywnych niewiele się różni od tego, który przypada w krajach bogatych, a może nawet go przewyższa. Należy zauważyć, że niejednokrotnie są to bardzo wyrafinowane „usługi” świadczone na bardzo wysokim profesjonalnym, psycho-logicznym i artystycznym poziomie. Usługi psychologów, terapeutów, lekarzy, doradców, artystów w krajach rozwiniętych są bardzo drogie. A jednak, mimo bogactwa usług w społecznościach prymitywnych uważamy ich gospodarkę za słabo rozwiniętą. Jest to poważna niekonsekwencja metodologiczna. Prze-cież zgodnie z metodą SNA usługi to wytwarzane bogactwo. A zatem, albo powinniśmy wyceniać wszystkie usługi niezależnie od tego czy są rejestrowane i opodatkowane, czy nie, według tych samych cen, albo nie należy ich wliczać do dochodu narodowego w ogóle.

Można by w tym miejscu zapytać przewrotnie: Czy społeczeństwo Banhla Deshu będzie bogatsze, jeśli ludność będzie sobie świadczyła wzajemnie usługi pralnicze fryzjerskie i inne? Po wycenie tych usług otrzymalibyśmy całkiem pokaźną wielkość w sposób istotny zwiększającą wielkość dochodu narodowe-go. Byłaby to jednak tylko jedna z form tzw. kreacyjnej księgowości. W rze-czywistości nic nie uległoby zmianie i ludzie nadal żyliby w nędzy.

W świetle powyższych wywodów uważam, że należy dojść do wniosku, iż o statusie ekonomicznym poszczególnych społeczeństw decydują

8 Oczywiście istotny wpływ ma wiedza n-t, która jednak z typowymi usługami ma niewiele wspólnego. Ponadto, należy zauważyć, że informacje związane z wiedzą można multiplikować w nieskończoność, a więc nie jest to zasób ograniczony.

rzane przez nich dobra materialne: samochody, komputery, maszyny, domy, urządzenia techniczne. Nie wpływają natomiast w sposób istotny na ten status świadczone usługi, np. opiekuńcze, kulturowe, religijne, fryzjerskie, artystycz-ne, zdrowotne i inartystycz-ne, jakkolwiek, przyznać należy, że ich znaczenie rośnie przy wyższym poziomie stopy życiowej.

Wydaje się więc, że podważana przez wielu ekonomistów teza o priorytecie dóbr materialnych, może być w pewnych sytuacjach uzasadniona. Uzasadnio-ne jest również posługiwanie się w określonych badaniach metodą MPS. Osobi-ście uważam, iż metodologia MPS jest bardziej miarodajną i mniej dyskusyjną.

Wynika to przede wszystkim z tego, że sfera produkcji materialnej jest bardziej uchwytna. Nie ma też na ogół, w przypadku jej stosowania, wątpliwości: czy wliczać dane dobro czy nie. Uzasadniony wydaje się zatem wniosek, że pro-dukcja materialna jest najważniejszym składnikiem tworzonego bogactwa.

Stanowi ona również podstawę prawie wszystkich innych rodzajów konsumpcji zaliczanych do niematerialnej. Zauważmy także, iż wiele usług konsumuje się dopiero przy pewnym poziomie dochodów (np. wczasy, pójście do opery, dro-giej restauracji).

Problem dóbr i usług jałowych

Z rachunkiem dochodu narodowego mamy jednak jeszcze większy kłopot.

Stanowi go problem dóbr i usług jałowych. W agregacie dochodu narodowego występują dobra i usługi zbyteczne, niepotrzebne z punktu widzenia celu, jakim jest efektywne zaspokojenie potrzeb społecznych, które to dobra należy potrak-tować jako balast, swoisty nieuzasadniony koszt. Te wartości w rachunku docho-du występują jako efekty, tymczasem są to koszty pomniejszające efektywność procesu produkcji, ponieważ gospodarka „spala” zasoby na biegu jałowym. Przy-kładowo, jako przejawy „biegu jałowego” wymienić można:

- dobra jawnie niewykorzystane, zmarnowane, np. dobra wyprodukowane, ale niesprzedane i niewykorzystane w dalszych procesach gospodarowania, produkcji i konsumpcji,

- nieuzasadnione koszty wytwarzania materialnych składników dochodu na-rodowego. Przyczyną może być zła organizacja procesów produkcyjnych, nie-optymalna technologia, błędne decyzje. Jeśli na przykład w wytwórni wędlin do mięsa wstrzykuje się solankę i stosuje różnego rodzaju „polepszacze”, które nie dość, że mają zerowe wartości odżywcze, to jeszcze powodują negatywne skut-ki w funkcjonowaniu organizmu ludzskut-kiego, to koszt tych „polepszających tech-nologii” w żadnym przypadku nie może być akceptowany i traktowany jako uzasadniony, a wielkość dochodu narodowego powinna być o niego pomniej-szona.

Efekty biegu jałowego stanowią szczególny problem w sektorze wytwarza-nia różnego rodzaju usług. Przypadkiem jałowej działalności nagminnie spoty-kanym w rzeczywistości polskiej jest zła organizacja zaopatrzenia małych skle-pów. Przyczynia się ona m.in. do tego, że ceny detaliczne sprzedawanych w nich towarów są wysokie.

Właściwym, optymalnym rozwiązaniem byłoby tworzenie sieci sklepów po-siadających własne magazyny funkcjonujących w jednolitym systemie logi-stycznym zaopatrującym sklepy niejako za jednym zamachem. Tak jak to ma miejsce w supermarketach, a wcześniej było praktykowane w sieciach sklepów uspołecznionych, w których marża handlowa wynosiła 2% (sic!). Koszty takie-go systemu logistycznetakie-go byłyby nieporównywalnie niższe natomiast zbędne byłoby działanie setek tysięcy pośredników i milionów środków transportu.

Jako jałowy efekt, w tym przypadku w polskiej gospodarce należałoby uznać koszt zatrudnienia około miliona osób, nabycia i eksploatacji setek tysięcy sa-mochodów, spalonego niepotrzebnie paliwa, zniszczenia środowiska naturalne-go i części problemów komunikacyjnych (stania w tzw. korkach).

Złym rozwiązaniem organizacyjnym może być na przykład przebudowa dopiero co wyremontowanej ulicy, gdyż nie potrafiono skoordynować har-monogramów innych prac remontowych (sieci wodnej, energetycznej tele-komunikacyjnej itp.). Podobnie jest z benzyną spalaną w „korkach” na skutek złej organizacji życia społeczno-ekonomicznego i rozwiązań trans-portowych.

Zdarza się na przykład, że właściciel sklepu spożywczego przyjeżdża na targowisko, by zakupić cztery skrzynki jabłek. Ponosi koszty paliwa, zużywa samochód, traci czas. Musi jednak zarobić na eksploatację samochodu, a także osiągnąć możliwie wysoki zysk. W rezultacie jabłka, które nabył na rynku po 70 gr za kilogram sprzedaje po 4-5 zł. Jest to możliwe, gdyż w dużych miastach w zasadzie praktycznie nie funkcjonuje konkurencja między podmiotami, a jeśli nawet to w przyjętych rozwiązaniach systemo-wych „konkurujące” jednostki stosują podobne rozwiązania i mają tak samo kuriozalnie wysokie koszty. Producenci jabłek z kolei zgadzają się na tak niskie ceny, gdyż przy tak wysokich cenach detalicznych popyt jest nie-wielki. Do tegoż sklepiku przez cały dzień przyjeżdżają małe samochody dostawcze różnego rodzaju pośredników, niekiedy osobowe, które przywo-żą małe ilości towarów przechodzących przez cały łańcuch pseudo hurtow-ni mieszczących się hurtow-niekiedy w garażach.

Inną dziedziną, w której przejawiają się znaczące efekty jałowe jest gospo-darka opakowaniami. Można tu wykazać liczne przypadki niefrasobliwego sza-fowania czynnikami produkcji niezbędnymi do ich wytworzenia oraz kosztami.

Opakowania są elementem marketingu. Często wyroby słabej jakości umiesz-czane są w kolorowych, bardzo efektownych, przyciągających wzrok klienta opakowaniach. Niestety opakowania takie są drogie i przyczyniają się do inten-sywnego zużywania zasobów ekonomicznych, w tym również do nieodwracal-nego uszczerbku zasobów naturalnych Ziemi.

W wielu wypadkach wartość opakowań przekracza wielokrotnie koszt za-wartego w nim dobra. Dominują opakowania jednorazowe nawet tam, gdzie bez uszczerbku dla wygody konsumenta i dostawców można byłoby z powodze-niem stosować te wielokrotnego użytku. Obecnie opakowania zwrotne, które kilkadziesiąt lat temu były normą, są rzadkością. Dzieje się to między innymi dlatego, że ich stosowanie nie leży w interesie zarówno dystrybutorów dóbr, jak i ich producentów. Przemysł opakowań przynosi olbrzymie zyski. Tak samo wyrób zapakowany w opakowanie jednorazowe, jako droższy pozwala osiągnąć większą marżę. Przykładowo koszt wytworzenia wody mineralnej wynosi ok.

1 zł, z czego sama odpowiednio przetworzona i nasycona CO2 woda kosztuje około 8 gr. Reszta przypada na opakowanie.

Wynika z tego, że znaczna część dochodu nie tylko nie podnosi dobrobytu, ale powoduje jego pogorszenie – służy zaśmiecaniu środowiska.

„Bogactwo” w postaci kosztownych i niepotrzebnie uatrakcyjnionych opa-kowań po doprowadzeniu do klienta natychmiast zmienia się w stosy śmieci, które sprawiają coraz poważniejszy kłopot. Paradoks polega na tym, że likwida-cja śmieci to nowe wydatki, które powiększają dochód narodowy. Uważam, że wartość utylizacji śmieci należałoby potraktować jako koszt i nie wliczać do dochodu narodowego.

Oczywiście konsument w gospodarce rynkowej ma prawo kupować atrak-cyjne opakowania po to, aby je za chwilę wyrzucić, powinien jednak mieć moż-liwość wyboru. By to był jego autonomiczny wolny wybór. Powinien jednak być świadom, ile kosztuje jego kaprys polegający na zakupie niepotrzebnego mu i nie chcianego przez niego, przesadnie uatrakcyjnionego opakowania. Tak-że społeczeństwo powinno wiedzieć, jaka jest skala próżności w systemie go-spodarowania.

Do powstawania jałowych efektów przyczyniają się również nieoptymalne rozwiązania urbanizacyjne i komunikacyjne generujące wysokie koszty trans-portu i dojazdów do pracy. Koszty te powinny być na poziomie minimalnych.

Powinniśmy wyjść z założenia, że im mniej wożenia i jeżdżenia, tym lepiej.

Należy jednak zauważyć, że niektórzy ekonomiści i politycy zachwycają się galopującym rozwojem komunikacji uważając go nieomal za wykładnik postępu. Tymczasem idealnie byłoby, gdyby wielkość tych usług zmierzała do zera. Oczywiście, w praktyce tego idealnego stanu osiągnąć się nie da, ale minimalizacji kosztów komunikacji powinny sprzyjać odpowiednie rozwiązania

w układzie przestrzennego zagospodarowania, a przede wszystkim rozwój ta-niej komunikacji masowej. Lepsza organizacja przestrzeni i życia społecznego to nie tylko mniejsze koszty transportu, ale również mniej dróg, autostrad, mniej garaży i miejsc parkingowych, mniejsze zużycie drogich materiałów i prze-strzeni, a także wielka oszczędność społecznego czasu i wysiłku.

Jeszcze większe wątpliwości budzą niektóre usługi niematerialne rozwinięte do granic absurdu. Wymienić ty można przykładowo:

1. usługi z zakresu administracji (są one olbrzymie i w znacznej części

W dokumencie Nauka Gospodarka Społeczeństwo (Stron 157-161)