• Nie Znaleziono Wyników

Media jako narzędzia komunikacji

Studia nad komunikacją są bardzo często sprowadzane do rozwa-żań nad mediami czy też mediatyzacją zjawisk społecznych. Taką redukcję perspektywy można spotka nie tylko w badaniach pol-skich badaczy, ale również w wielu ujęciach anglosapol-skich autorów (Patterson, 1990; Rogers, 1997). Naturalnie, kiedy piszę o redukcji, nie chodzi mi o warto ciowanie i deprecjonowanie takich uję . Pod-kre lam jedynie, że jest to powszechne zjawisko w badaniach nad komunikacją, a jego ródeł można szuka chociażby w tzw. „Dzie-dzictwie Schramma”9. Dlatego też niezwykle rzadko można się spotka z historiami komunikacji, które nie zawężają swojego przed-miotu badań jedynie do analizy technologicznych przemian rod-ków komunikacji. Oczywi cie, historia zjawisk komunikacyjnych może by (i z powodzeniem jest) pisana przez pryzmat rozwoju mediów. Dla mnie natomiast zasadnicze jest takie rozumienie

me-dium, które nie ogranicza mediów jedynie do ich fizyczno ci (

rod-ków komunikacji), ale podkre la istotną rolę formy owej komunika-cji i nie tylko dopuszcza, ale wręcz wysuwa na plan pierwszy, analizę przekształceń samej komunikacji.

W związku z tym w perspektywie kulturalistycznej ważne jest odróżnianie rodków i form komunikacji oraz traktowanie jedynie ich zespolenia jako medium czy mediów. rodek przekazu rozumiany jest przeze mnie jako no nik znaku, jako narzędzie, które używane jest przez jednostki w komunikacji. Przykładowo, może to by głos, telefon, radio, czasopismo. Taki rodek wykorzystywany jest w ko-munikacji w ramach pewnej formy: oralnej, pi miennej,

audiowizu-________________

9 Utożsamianie komunikologii (nauki o komunikacji) z badaniem mediów oraz dziennikarstwem wynika nie tylko z ukierunkowania badań, ale jest pokłosiem instytucjonalnego umocowania wyłaniającej się dyscypliny. Amerykański badacz Wilbur Schramm w 1943 roku uruchomił pierwsze studia doktoranckie z komuni-kacji – dzisiaj powiedzieliby my z komunikologii – w Szkole Dziennikarstwa w Iowa. Więcej na ten temat zob. mój tekst pt. „Dziedzictwo Schramma” jako ródło

alnej, graficznej itd. Formę można rozumie jako rodzaj symbolizacji. Dlatego gdy piszę o konkretnym medium, mam na my li zarówno jego „materialno ” (bycie rodkiem komunikacji), jak i jego form (narzuconą m.in. przez ową materialno ). Podkre lam to rozróżnie-nie (często będę do rozróżnie-niego nawiązywał), gdyż w kulturalistycznym rozumieniu medium ważna jest nie tylko „materialno ” rodka komunikacji, ale również forma – zespolenie takie nazywam

aspek-tem medialnym komunikacji. Na ten aspekt mogą wpływa m.in.

wyobrażenia zbiorowe o komunikacji, czyli to, co nazwałem

aspek-tem wyobrażeniowym.

ródeł takiego rozumienia medium można poszukiwa w pra-cach badaczy, których okre la się mianem mianem szkoły toronc-kiej10. Celowo nie posługuję się w tym miejscu popularniejszą ety-kietą przypisywaną tym autorom, czyli pojęciem determinizmu

technologicznego (lub Wielkiej Teorii Pi mienno ci). Termin ten

bo-wiem jest bardzo „mocny” i – w moim przekonaniu – nie jest ade-kwatny w odniesieniu do wszystkich przedstawicieli, których zalicza się do wskazanej szkoły. Przykładowo, do przedstawicieli szkoły toronckiej zalicza się m.in. Erica Havelocka badającego wpływ po-wstania pisma na wyłonienie się my lenia teoretycznego czy też Davida Olsona, którego oryginalne spojrzenie na pi mienno jest odwróceniem perspektywy „pierwszej generacji” szkoły toronckiej i trudno je nazwa „czystym” determinizmem technologicznym. Najważniejsi my liciele związani z tą szkołą to: (1) zainteresowany ekonomią polityczną Harold Innis – „ojciec założyciel” determini-stycznego ujęcia i autor słynnego The Bias of Communication (2008); (2) Marshall McLuhan – najsłynniejszy przedstawiciel szkoły to-ronckiej i autor fraz „medium is the message”, „globalna wioska” oraz „Galaktyka Guttenberga” (McLuhan, 1994); (3) Walter Ong – znany najbardziej z fundamentalnej pracy Oralno i pi mienno (1992); (4) Eric Havelock – jego reinterpetacja Platońskiej krytyki

________________

10 Nie używam tego okre lenia w znaczeniu „przynależno ci geograficznej” (tzn. nie wszyscy badacze pochodzą z Toronto lub pracowali w nim), lecz raczej pewnej wspólnoty podej cia badawczego.

pisma oraz analiza wyłaniania się my lenia symbolicznego w staro-żytnej Grecji zawarte w Przedmowie do Platona (2007) wywarły przemożny wpływ na wielu badaczy komunikacji11; (5) Jack Goody – pokazał, jak można interpretowa wpływ powstania pisma alfabe-tycznego na wyłanianie się nowego typu organizacji społeczeństw (2006); (6) David Olson – jego reinterpetacja relacji sposobów

my-lenia i medialnych sposobów utrwalania owych my li wciąż jest inspirująca dla wielu badaczy (Olson, 2010).

Próba nakre lenia ogólnej charakterystyki poglądów szkoły to-ronckiej nie jest łatwa ze względu na różne akcenty, które kładli autorzy poszczególnych prac. Można jednakże pokusi się o

nakre-lenie ogólnego sposobu patrzenia na media – ich definicję i rolę w przekształcaniu się praktyk społecznych.

Przede wszystkim „torontczycy” w swoich badaniach kładli du-żo większy nacisk na rodki komunikacji niż na jej tre . To dlatego, gdy McLuhan pisał, że medium jest przekazem, chodziło mu o zwró- cenie uwagi badaczy na ważno tego, co po redniczy, a w rzeczy-wisto ci konstytuuje komunikację. Innis i McLuhan byli tymi, któ-rzy niezwykle mocno podkre lali technologiczne ukierunkowanie komunikacji. Można byłoby wręcz napisa – korzystając z Innisow-skiego trudno przekładalnego terminu bias – o technologicznej

skłonno ci (nachyleniu) komunikacji.

Innis i pozostali przedstawiciele szkoły toronckiej przyczynili się do przesunięcia zasadniczych akcentów w pisanych dziejach rodków komunikacji. Przed pojawieniem się dzieł Innisa, McLu-hana czy Havelocka badacze zajmujący się rodkami komunikacji

________________

11 Chociaż Havelock i Ong są bardzo często zestawiani w jednym szeregu z in-nymi przedstawicielami szkoły toronckiej, to jednak trzeba zda sobie sprawę, że nie była to tak jednolita i wspólnie pracująca grupa badaczy, jak miało to miejsce np. w Kole Wiedeńskim. Havelockowi często przypisywano inspirowanie się pracami Innisa – dzięki nim rzekomo miał się zają technologią pisma w starożytnej Grecji. Jednak czytając pó ne prace Havelocka (Havelock, 2006) oraz współczesnych bada-czy my li toronckiej, bardziej uzasadniony wydaje się pogląd, że Havelock i Innis ów „technologiczny zwrot komunikacyjny” przeprowadzili niezależnie (Patterson, 1990, s. 64).

pisali przede wszystkim mikrohistorie12 mediów (np. historię prasy brytyjskiej czy francuskiej). Była to perspektywa rozwoju jednego medium, najczę ciej ograniczona do konkretnego państwa lub na-rodu. Co równie ważne, wpływ rodków komunikacji na działania odbiorców oraz na praktyki społeczne był rozpatrywany niemalże jako natychmiastowy i nie zakładano możliwo ci „znacznie pó -niejszego” wpływu mediów na członków wspólnoty. „Torontczy-cy” sprawili, że historia medium zmieniła się w historię mediów. Jednostkę partycypującą w kulturze zaczęto postrzega jako jed-nostkę zanurzoną w wiecie medialnym – w wiecie współkonsty-tuujących się mediów. Takie przej cie było bardzo istotne, gdyż – jak zauważa Sian Nicholas – różne historie medium zadają różne pytania (Nicholas, 2012, s. 379–394). A trzeba pamięta , że czytelnik prasy jest również np. widzem telewizyjnym, i nie można od tego abstrahowa .

Oczywi cie, takie „szerokie” zainteresowanie wpływem me-diów na społeczeństwo można wskaza również w pracach przed-stawicieli szkoły frankfurckiej – Maxa Horkheimera i Theodora W. Adorna. Jednakże ich analiza mediów używanych w komunika-cji koncentrowała się przede wszystkim na odsłanianiu ideologicz-nych iluzji i władzy stojącej za mediami – nie skupiali się oni (tak jak czynili to „torontczycy”) na technologicznej stronie rodków przekazu (Katz, 2007, s. 2).

Wyniki wypracowane w ramach szkoły toronckiej mogą by bardzo użyteczne. Musimy jednak pamięta , że to stanowisko ce-chuje się wieloma ograniczeniami i słabo ciami. Podej cie krytyko-wane jest przede wszystkim za bycie narzędziem do pisania „histo-rii całego wiata” z perspektywy technologii medialnej. Co więcej, owe media pojawiają się w historii wiata od razu w formie osta-tecznej i wpływają m.in. na sposób organizacji społeczeństw.

Nie-________________

12 Kiedy piszę w tym miejscu o mikrohistoriach, nie mam na my li mikrohistorii tworzonych w ramach historii społecznych czy kulturowych (Domańska, 2005). Chodzi mi o fragmentaryczno tych opisów, która przejawia się w ograniczeniach zakresu do jednego medium i – najczę ciej – państwa.

zwykle rzadko podkre la się ich wyłanianie si – nie można jednak pominą tutaj najważniejszej pracy Havelocka Muza uczy si pisa (2006), w której badacz napomina o konieczno ci postrzegania róż-nych mediów jako form funkcjonujących równolegle. Krytycy pod-kre lają, że w tym ujęciu to medium staje się jedynym czynnikiem sprawczym, lecz pomimo tych słabo ci jest to podej cie bardzo in-spirujące i wielu badaczy wciąż traktuje je jako ważny punkt wyj-cia lub odniesienia dla swoich badań (Watson i Blondheim, 2007).

W niniejszej książce rozumienie tego, czym są i jak oddziałują rodki i formy komunikacji, wiele zawdzięcza szkole toronckiej. Ważne jest dla mnie takie spojrzenie na media, które uwzględnia ich „materialny” wymiar mogący wpływa na rozpowszechnione praktyki społeczne. Wskazanie na tę relację wpływu oraz na konse-kwencje przeobrażeń mediów jest istotnym wkładem „torontczy-ków” w refleksję nad mediami będącymi narzędziami komunikacji, których przeważnie nie jeste my wiadomi w momencie używania. Nie oznacza to jednak, że są one neutralne dla komunikacji. Wręcz przeciwnie – ich „neutralno ” jest ródłem przeobrażeń praktyk komunikacyjnych.

1.3. Wyobrażenia zbiorowe – niedoceniany aspekt