• Nie Znaleziono Wyników

MIESZKANIE W MIEŚCIE

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 6 (Stron 192-195)

Mieszkance miast, przenoszą nadewszystko siedliska swo- ie, i gardzić zdaią się wieśniakami; wzaiemnie znalazłem na wsiach, miast, osobliwie stołecznych, nieprzyiaciół. Dawali rozmaite przyczyny odrazy swoiey: nie zdały mi się iednak tak ważne, iżby odstręczyć od miast mogły. Zdanie więc moie w tey mierze obwieszczam.

G dyby w miastach mieszkać było nicprzyzwoitością, nay • znamienitszą część obywatelów każdego kraiu obwinialibyś­ my, o takową nieprawość, i wznawiałaby się nowość zbyt szkodliwa w skutkach swoich. Kie iest źle w miastach mieszkać, i owszem na to są zrządzone, iżby mieściły w so­ bie obyw atelów , tych zaś osobliwiey, którzy stopniami urzędowania nad innych wyniesieni, nie mogą inaczey za­ dość czynić obowiązkom swoim, iak tam ustawicznie, albo przynaymniey często przesiaduiąc.

frzyklady wzmacniaią takową praw dę, i owszem gdybyś­ my się na dzieiach starożytnych w tey mierze zasadzali, przyznalibyśmy, iż większe było przeszłych czasów do miast przywiązanie, niżeli teraźnieyszych. IN ie zasadzam się nad wyszczególnieniem przykładów: iawnie to dzieie dawnych narodów , osobliwie Grecyi, obwieszczaią.

Nasze przywiązanie dożycia wieyskiego dali poznać pi­ sarze dzieiów, gdy nazwisko kraiowe wywodzą od pola

I wprawdzie przodkowie nasi, a i ci, którzy przed Słowa­ kami ten kray (iak wieść niesie) posiadali Scytowie, nie mieli pcw nych i trw ałych stanów isk, a zatem u nieb, nie tyl­ ko miast, ale i wsi nie było. Póżnićyszc dzieie nie oznaczaią rozmnożonego u nas miast założenia, a i te które w pier­ wiastkach zakładane były, nie miały pew nie onćy postaci,

która miastom iest przyzwoita. N a wzór dawniejszych

mieszkańców, żyli następcy. O królach nawet pierwszych wzmiankuią kronikarze, iż się przeieżdżali po krain, i w zic- raiąe sami w szczególne osad rozrządzenia, odprawiali sądy, maiąc sobie powierzoną od narodu tę władzę. Oznacza ta­ kowe podróże dawny obowiązek, który niekiedy dotkliwie uciemiężał obywatelów, gdy musieli przystaw iać monarsze, i tym co go w podróżach otaczali, podwody, obroki, ży­ wność i stanowiska.

Kazimierz wielki, któremu Polska istność swoię, bo po­ rządek, spraw iedliwość, oświecenie i bezpieczeństw o winna, z pierwiastkowey dzikości oswobodził kray; uczynił zaś to założeniem miast, naprawianiem dróg, budowlą zamków, i w ten czasto handel wzmagać się począł, nauki wzrost wzięły, duch narodu ieclynie tylko wprzód woienny, a zatem srogi i niespokoj ny, przywdział na siebie ludzkość, i stał się sposobnym ku społeczeństwu, z czego pomyślność każdego stowarzyszenia wzrasta.

T ru d n o się więc skarżyć na miasta, którym tyle iesteśmy winni, i które zaniedbane, wiele szkód nieokreślonych przy­ niosły: raczey więc na złe onych użycie narzekać należy.

Przeczyć temu nie można, iż iak w miastach przemysł się wzmaga, kunszta wznoszą, handel wzrasta; równie zbytki maią w sobie siedlisko. Co miało zrazu iedynie służyć po­ trzebie i wygodzie, wychodzi z czasem na okazałość i m ar­ notrawstwo. Jak więc nie straw a, ale niepomiarkowane oney użycie przynosi choroby ciała; równie handel i kunszta szkodliwemi stać się mogą, gdy się ich dogodność na złe używa.

Szkodliwszy rodzay zbytku iest ieszcze w miastach, a ten się wylągł z pie rwszego położonego wyżey; nie ściąga się on

do rzeczy zmyślnych, ale się zasadza na sposobie myślenia. Jeszcze na wsiach ma gdzie niegdzie obyczayność przytule­ nie swoie, ho do nich ze źródła skażonego wpływ bez­ czelności i zepsucia nie dochodzi. Z tego powodu sprawie­ dliwa bydź może wieśniaków od miast odraza; ale gdyby wzmocnieni cnotliwemi prawidły, mieli śmiałość oparcia się złemu przykładowi, kto wie, czyliby ich przemieszkiwanie, na dobre miastom nie wyszło? K to wie, czy zieli wstrętu co raz większa zaraza nie pochodzi? Co więc icli odraża, toby przywabić powinno, a w ówczas istotną kraiow i uczy­ niliby przysługę.

Skarżą się wieśniacy i wieśniaczki na to, iż wmieście swo­ body używać nie można, bo względy zbyt rozmnożone grze­ czności, przyzwoitości, zwyczaiów, ceremoniału, nie dalą im czasu nawet odctchnienia. Miłe poniekąd, osobliwie pici damskiey niewolnictwo takowe: skarżą się iednak ustawi­ cznie, a skarżyłyby się ieszcze bardziey, gdyby od nich zu­ pełnie wolnemi były. Mniey się wprawdzie, niż na wsi, swo­ body znayduie: ale kto prawdziwie swobodnym bydź p ra­ gnie, może dogodzić i w mieście żądaniu swemu, korzy- staiąc z takowey pory czasu, w którey go względy obarczyć nic potrafią, osobliwie w godzinach rannych. Ale ieżeli łóż­ ko na dzień wicie zakrawa, a gotowalnia południe miia, i ciągnie się aż ku zmrokow i, naówczas przyznać należy; iż w reszcie dnia swobodnym zostać, rzecz trudna do dokaza- nia. Rozmierzoue dobrze dnia godziny, niepow innyby bydź przyczyną nudów: ten się bowiem tjlko nudzi, kto ich roz- mierzyć nie umie, lub nie chce.

Zabawy nadto często powtarzane, mogą bydź przyczyną w strętu, dla zbytniey sytości w miastach, ale nie temu, lub tćy, która zabiega takow emu zdarzeniu. Jeżeli takowe za­ baw y są uczciwe, a przeto zastanowienia godne, używa ich dla odpoczynku po pracy; ieżeli są oboiętne, bierze ie tak, iak są; ieżeli naganne, wznosi się nad względy pospolite, i śmiałym przykładem w iedzie innych ku naśladowaniu siebie.

Nie iest ten w tłoku, który się sposobem swoiego myśle­ nia wzniósł nad gmin, nialo, łub źle, lub też cale nic nie

nn ślacy. Ten zaś sposób wzniesionego myślenia daie poznać i u c z u ć , iż gdy tak każe stan nasz, abyśmy samotność porzu­ ciwszy, w pośrzód tłoku zewsząd nas otaczaiącego strawili życie; powinniśmy w ówczas rozumem i cnotą zwyciężyć odrazę: a pomniąc na to, iż co poniewolnie nie dla nas, lecz dla innych czynić musimy, dopełniamy przez to obowiąz­

ków naszych, a oraz słodzimy sobie przykrość, którą znosi­ my, pocieszną zawsze myślą, iż czynimy, co czynić powin­ niśmy; i ilia tego staiemy się zdatnemi ojczyźnie i spółoby- watolom.

Pospolicie w zarzutach przeciw miastom, kładą się roj- rywki, z których zgorszenie wiek młody bierze: towarzy­ stwa zarażaiące przykładem i mową; intrygi wprawiaiące w zdradliwe podejścia; teatra, z których się więcey złego, niż praw ideł obyczayności nauczyć można. Na to wszystko daie sposoby roztropność, która, iako się iuż wyżey powie­ działo, nie tjlko obronić może od skażenia, ale i naprawić co skażonego, byleby się ciągle trzymała prawideł cnoty.

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 6 (Stron 192-195)