• Nie Znaleziono Wyników

ZBYTECZNE O SOBIE ROZUMIENIE

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 6 (Stron 195-200)

Między nayszkodliwszemi, a razem nieznośnemi w b u li­ kiem towarzystwie przywarami, kiadę zbyteczne o sobie rozumienie, a rozciągam ie, nie tj lko do osobistych, ale i do ojczystych własności naszych, Lidio ze wszech m iar ta przywara godna nagany, i obraża innych dotkliwie; tak iest iednak powszechną, iż zacząwszy od nas samych, śmiele mówić można, iż rzadko iey kto uszedł: ci zaś, którzy ią m a­ ią, tak nią są zaięci, iż bardziey o zmniejszeniu oney, niż o wykorzenieniu myślić należy.

JUimo naydzielnieysze uwagi, przestrogi i napomnienia, mimo własną każdego w szczególności usilność, dzielniejsza nad to wszystko miłość własna, przekonanemu do ucha- szepce, iżby temu, i co od innj cli powziął i czego sam do­ świadczył, nie wierzył. Zdobywam y się na odpowiedź, i na postać iakiegoś niby odporu: na tem się po większej" części rzecz kończy, ii słuchamy, czegośmy niby sh szeć nie radzi,

byli, i wierzymy temu, czemuśmy niby Mierzyć nie chcieli. Uśmiecha się szpetny clo zwierciadła, a głupi z mądrego szydzi.

Matką dobrego, a raczey zbytniego o sobie rozumienia, iest miłość nasza własna, i licznym się ieszcze innym płodem zaszczyca; gdybyśmy się albowiem chcieli nad iey skutkami zastanowić, znalazłoby się ich tyle, iż przekonanemi zostali­ byśmy, że ona iest początkiem i żrzódłem wszystkich przy­ war, którym podlegamy. Już się o niey w szczególności dość namieniło, a zatem nad tem zbytecznem rozumieniem za­ stanowić się nie zawadzi, które się do naszych własności ściąga.

Sprowadzeni w ciepłćysze kraie, znayduiący się wśród wygód, tego wszystkiego, na co tylko zbytek wy silić się mo­ że, Laponowie, płakali do Laponii; i dla tego, iż nie było śniegów i lodów, wszystko im się zdawało niezgrabne. Dzi- wuiemy się grubemu przesądowi, a iednakże iesteśmy w nim sami, i czy iest przyczyna w’ynosićsię nad innych, czyli nie; każdy naród przywłaszcza sobie pierwszeństwo. Nie ze wszystkiem, zwłaszcza gdy w mierze o sobie trzymamy, nagannym iest ten przesąd; iak bowiem i ziadowitego czę­ stokroć ziela lekarstwo, tak ztąd użyteczność wyniknąć może gdyż iest świętey miłości oyczyzny powodem i skutkiem. Dym przj kry z istoty, a iak pospolite przysłowie niesie, słodki, gdy swóy: d u lcis f a m u s p a tria e .

JNaylepsze byłyby kroniki każdego kraiu, gdyby ich kra- iowi nie pisali: mimo nayuroczystsze takowych pisarzów przyrzeczenia, choć nieznaczne, przecięż pochlebne gniazda swoiego uwielbienia, co złego, choć się zaprzeć nie może, wycieńcza i drobni, a co dobre, tak mnoży i olbrzymowaci, iż i kraiowym, gdy się przesądem nie uwodzą, fałsz iak to mówią, skacze do oczu. Grecy do takowrego stopnia miłość' własną kraiową przywiedli, iż iakby u nich tylko mogła bydź osadzoną doskonałość, resztę rodzaiu ludzkiego zwali dzi­ czyzną. Nayskromnieyszym między niemi zdaie się bydź Plutarch. W opisie ludzi zacnych, stawia zawsze Greka z Rzymianinem; że zwycięzców (iak byli naówczas

Rzymia-nie względem Greków) narażać sobie rzecz Rzymia-niebezpieczną, tak w następne'm postawionych obok przyrównywaniu, nie­ znacznie rzecz na swoią stronę naciąga, iż ledwo nie za każ­ dym (lubo iawnie wyroku swoiego nie obwieszcza) daie do wyrozumienia czytelnikom, iż lepszym był Grek od Rzy­ mianina.

Ale po co nam się w dawnieysze wieki zaciekać do szuka­ nia, poznania i dowodzenia tego, co się w naszych codzien­ nie dzieie? najlepsza pora, zbyt na nieszczęście nasze rozple­ niona , woienne zdarzenia. Gdybyśmy w ówczas oho iey strony gazeciarzom chcieli dać wiarę, każda przegrana bitwa iednćy strony, iest drugiey zwycięztwem; wódz, który po- prostu mówiąc uciekł, przewyborną uczynił retyradę; półki które nie dotrzymały placu, drogo przedały cofnienie swo­ ie; a obie strony przy hucznem z arm at biciu i odgłosie dzwonów, na podziękowanie Panu Bogu śpiewaią zwycięzkie Te Deum la u d a m u s. Co się w publicznych wieściach dzie­ ie, toż samo w posiedzeniach i powieściach szczególnych, daie się słyszeć: komu sprzyiamy, przysądzamy nierównie więcey; niżeli posiada. Niechże na niełaskę naszę zasłuży, choćby i Arystotelesa w nauce przeszedł, głupim on będzie po staremu, a głupszym ieszcze ten, kto po nim w większą naszę niełaskę wrpadnie.

K iedy Alcybiad dla zuchwałości i zbrodni swoich wy­ gnanym- będąc z Aten, udał się do Sparty, spodziewać się tego nie można było, iżby rozpieszczony biesiadnik, mógł się podobać surowym w sądzeniu, wstrzemięźliwym w ży­ ciu, Lacedemończykoni; iednakże zyskał u nich wziętość. Zadziwićby takowy postępek powinien; ale dodaie pisarz życia iego, iż chwTalił i iadł smacznie ich czarną polewkę, a dopiero w ówczas po guście poznali, iż się znał na rze­ czach; ta albowiem czarna polewka, która według zdania wszystkich, nie tylko smaczną nie była, ale przykrą, nudną i odrażaiącą; dla tego, że swoia, zdawała się im miłą i smaczną.

Każdy naród ma swoię czarną polew kę; przekładać się więc i wynosić iedni nad drugich nie powinniśmy. Są,

praw da, niektóre właściwe, kaidey cząstce rodżaiu ludz­ kiego przymioty: ale nie idzie zatem, iżby, kto w iednem

p r z e w y ż s z a , miał zewsząd zyskać pierwszeństwo. Tak iak powietrze, przeto, iż gdy cieple, mile; nie koniecznie gdy zimne szkodliwe, ale każda chwila ma swoię zdatność; ró­ wnie i przymioty narodów; lubo sobie przeciwne, w ro- dzaiu ieclnak swoim każde z nich godne szacunku; wzgarda rednych ku drugim niesprawiedliwa, skutkiciu iest wynio­ słości i nierozsądku.

Czule a dokładne w przedziwnych rozmiarach swoich- przyrodzenie, taki wydział rzeczy nadarza, iż nie masz tako- wdy części w okręgu świata, któraby swoiey osobliwey zda- tności nie miała; na czem więc iedney braknie, znayduie się u drugiey. Nie dla inney przyczyny działacz naywyższy tak rzeczy sporządził, tylko dla tey iedynie, iżby przez to mieli się ku sobie mieszkańcy ziemi, i koiarzyli się ku sobie miesz­ kańcy ziemi, i koiarzyli się w towarzystwo. Taż sama opa­ trzność dzielnicy się ieszcze wydaie w ludziach: możnaż są­ dzić tak nieuważnie, iżby co względem ziół roślin i kruszców cejni, tegoż samego wymiaru względem ludzi nic zachowa­ ła? G dy więc nie brak sposobności, ale oney nieużycie, lu b złe używanie, różnicę między narodami czynią; niech oświe- ceńsze względnemi będą na mniey oświecone, a tem samem, lcpićy nierównie i dzielnicy, niż urąganiem i wzgardą, pier­ wszeństwo swoie okażą.

P O B O Ż N O Ś Ć .

Nie w iem , a więc pytam się, czylito iesto skutkiem filo­ zofii, -iż bydź nabożnym, zdaie się bydź teraz, ieżeli nie wy­ stępkiem , godną iednak poprawy nieprzyzwoitością. Po­ prawiamy starożytność, i mieści się ten zarzut w poprawie. Jakem się więc wprzód zapytał, niech mi się teraz godzi prosić o ten wzgląd, iżbym się od zbyt surowego wyroku , do wyiszey zwierzchności, a tą iest praw a uwaga odwoła). Hasło cnoty tak iest powszechne, iż nawet oney postać, największa iey przeciwniczka bezbożność przywdziewa na

s i e b i e , nie że się iey poddaie, ale iżby ku sobie zachęcić mo­ gła. Przyrodzenie więc nas samo wiedzie ku cnocie, i sprze­

ciwiamy mu się W tenczas , kiedy się na nię targamy. Ale

żądze niepowściągnione, nadały słodyczy przykrość, łatwo­ ści ciężkość, a prawie niepodobieństwo.

J akie kto zechce, a raczey iftkiego kto potrzebuic, daie każdy cnocie i występkowi nazwisko i postać. W istocie pierwsze iest to , co c z y n ić tr z e b a ; drugie, czego się strzed z należy. Jeżeli ie porównywamy do d ro g i; iedna prowadzi, gdzie iść należy, druga wiedzie, gclzie iść nie trzeba.

W prostocie ia to moiey wyraziłem, i przepraszam F i­ lozofią, żem iey brzęczących wyrazów nie użył: ale nie dla filozofów pisząc, użyłem wyrazów', iakie p raw d a, prosto­ ty przyjaciółka, lubi.

Poczciwość iest prawem , według przepfeów przyrodze­ nia, działaniem; toż samo iest w pienviastkoivey istocie po­ bożność: ale wznosi i udoskonala młodszą., że tak rzekę, siostrę swoię , nie tak czcią bóstw a. którą ma i pierwsza, iak szczególnieyszóm ieszcze przepisów iey poddanych sobie wypełnieniem. Nie masz więc między niemi innćy różnicy nad t ę , którą ma rzecz dobra z lepszą, mniey wytworna, z doskonalszą.

W szystkie się rzeczy d aw n e, wiekowi naszemu popraw ­ czemu nie podobały ; pierwsze więc między niemi mieysce trzymaiąc pobożność, wraz z prowadzicielką swoią w iarą, w padła w poprzednicze , prześladowania iawnego, niebez­ pieczeństwo, oszydzenie i wzgardę.

Naydzielnieysza iest broń, (kiedy na innych braknie) u- rąganie, ale iey dzielność na pozór zastrasza, w istocie nie razi. Użyli iey nieprzyiaciele pobożności; i gdyby tak była dzielną, iak nmiemaią, doszliby zamierzonego celu. Ale na­ daremna występku usilnośćj.istnością własną mocna cnota, znosząc ciosy prześladowania cierpliwością swoią, odnosi zwycięztwo.

Pobożność ściśle wzięta, iest żywe, ustawiczne staranie wypełniać w iak naywyższym stopniu, co czynić należy:

iest nayusilnieyszą chęcią, ku coraz w iększym postępkom w doskonałości: iest nakoniec bacznością, nie tylko na siebie, ale i na innych, aby równie czynili zadość obowiązkom swoim.

Z tych wszystkich pobudek i względów uważana rzecz, szacowną ma zawsze postać: i że mogła kiedy przyść hu w zgardzie i wyszydzeniu, nie iey, ale raczey naywiększemu

skażeniu obyczayności to przypisać należy. Jeżeli więc nasz

wiek na nię się targa, sam sobie uwłóczy, i oświeconym, tak iakby pragnął, nazwać się nie może.

Nazywaią prostotą pobożność iey nieprzyjaciele, iakby prostota była występkiem. W żadnym względzie takowćy zdrożności nie podpada, i owszem szacowną iest, gdy źle czynić nie umie. Tem zaś szacownieyszą, gdy ią z rozmysłu przybiera, a taka iest, iak ią dokładnie opisał Grzegorz świę­ ty papież, którego slow a, ku prawem u rzeczy wyłuszczeniu, położyć nie zawadzi: D e rid etu r ju s t i sim p lic ita s. H u ju s m u n d i sa p ie n tia est, cor m a ch in a tio n ib u s tegere, sen­ sum verbis velare; quae fa ls a su n t vera ostendere; quae vera su n t fa l s a dem onstrare. Haec n im iru m p ru d e n tia u su a ju v e n ib u s s c itu r , haec a p u e ris p re tio discitur: hanc q u i sc iu n t,c a e te ro s despiciendo su p e rb iu n t; h a n c q u i nesciunt, subiecti et tim id i in a liis m ir a n tu r , q u ia ab eis haec eadem in iq u ita s d u p lic ita tis nom ine p a li- a ta d ilig itu r , d u m m en tis p e r v e r s ita s u rb a n ita s voca­ tu r . Haec sib i obsequentibus p r a e c ip it, honorum cu l­ m in a querere, a d ep ta tem poralis g lo ria e va n ita te g a u ­ dere; irro g a ta ab a liis m a la m u ltip lic iu s reddere. Cum v ires su p p e tu n t, n u llis re siste n tib u s cedere; cum v ir ­ tu tis p o ssib ilita s deest, q u id q u id explere p e r m a litia m non va len t, hoc in p a c ific a b o n ita te sim ulare. „P o ­ śmiewiskiem iest, m in i on, sprawiedliwych prostota. Świa­ ta tego mądrość na tem zaw isła, aby serce podstępami okry­ wać, myśl wyrazami taić, co fałszywe praw dą udawać, a co prawdziwe w fałsz przeistaczać. Takową mądrość do ­ świadczeniem młodość zyskiwa, dzieciństwo opłaca; ci któ­ rzy ią posiadaią, wznoszą się w pychę, i innemi g ard zą:

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 6 (Stron 195-200)