„...umączon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion".
PRZEDPOŚCIE.
S i e d e m d z i e s i ą t n i c a . Naturalne przeznaczenie człowieka.
Umęczony Zbawiciel stanie wkrótce znowu przed naszą duszą, by z całą powagą przypomnieć nam o naszym przeznaczeniu.
Jakie jest to nasze przeznaczenie? Na lekcjach religii słyszeliście; Powinniśmy sławić Boga.
1. Każdy człowiek sławi Boga przez samo swoje istnienie. Tego sławienia, tego hołdu i uwiel
bienia nikt nie potrafi Panu Bogu odmówić.
Nikt, nawet zły człowiek. Albowiem dzieło sławi mistrza nawet i wtedy, gdy jest przy
kryte brudem i kurzem. Sławi go swoją budową i artystycznym wykonaniem. Tak samo każde stworzenie, a w szczególności człowiek, sławi swego Boga i Stwórcę. Duch człowieka, ro
zum i wolna wola są przecie naturalnym obrazem Bożym.
2. Ale człowiek powinien Stwórcę swego wy
sławiać świadomie: to znaczy, powinien tak korzy
stać z całego stworzenia, zwłaszcza zaś z rozumu
i wolnej woli, żeby był dziełem Bożym nie zaku
rzonym, lecz jasnym i błyszczącym. W jaki spo
sób może się to dokonać?
Z pomocą rozumu możemy przeniknąć w dzie
dzinę ducha; możemy kreślić plany, dążyć do po
wziętych celów. Możemy poznać Boga, który jest ostatecznym celem naszego rozumu.
I nie zazna człowiek spokoju, aż w godzinie, w której zacznie świadomie, rozumem swoim słu
żyć Bogu. Ludzie nie uznający Boga nie mają nigdy spokoju. Tu mógłby przewodnikiem ku Bogu być nam święty Augustyn ze swym niepo
kojem.
Powinienem też sławić Boga swoją wolną wolą.
Powinienem poddać Mu się zupełnie i spełniać Je
go przykazania. Sumienie nakłania wszystkich lu
dzi do tej służby. Wielki poeta niemiecki Goethe powiedział jednego razu: „Mam już lat 72.., i ani przez jedną godzinę mego życia nie byłem szczę
śliwy". Czemu? Albowiem nie sławił Boga całą siłą swej woli. Misjonarz franciszkański Leonard de Porto Mauritio powiedział przeciwnie: „Mam już lat 72... i ani przez jedną godzinę życia nie byłem nieszczęśliwy". Czemu? Bo sławił Boga mocą swej woli.
Sławienie Boga jest szczęściem i zadaniem człowieka. Bądźcie roztropne, o dzieci! Roz
wiążcie to zadanie! Zapewnijcie sobie to szczę
ście! Niechże wam do tego pomoże Bóg swoją łaską. Amen.
42
43 S z e ś ć d z i e s i ą t n i c a.
Nadprzyrodzone przeznaczenie człowieka.
Zeszłej niedzieli rozważaliśmy naturalne prze
znaczenie człowieka: iż człowiek powinien sławić Boga świadomie mocą swego rozumu i swej woli.
Dzisiaj zaś rozważymy nasze przeznaczenie nadprzyrodzone.
Polega ono na tym, że występujemy w stosun
ku do Boga jako Jego dzieci, a przez to stajemy się dziedzicami niebios.
1. Powinniśmy występować w stosunku do Bo
ga jako Jego dzieci. Bóg sam chce nas przyjąć za swoje dzieci. Gdyby jakiś cesarz lub inny wielki władca przyjął ubogie dziecko na stałe do swego pałacu i obchodził się z nim tak jak z własnym dziecięciem, jakiż by to był dla tego dziecka za
szczyt i jakie szczęście! Czymże jest cesarz czy król wobec Boga? A oto Bóg chce nas wszystkich przyjąć za swoje dzieci. Jakiż to dla nas zaszczyt niezmierny! Nie dość na tym: ów cesarz może ubogiemu dziecku nadać swoje nazwisko, Bóg jed
nak chce nam dać o wiele, wiele więcej, na co nie stać żadnego z władców ziemskich: chce nas ob
darzyć swoim Boskim życiem. To zaś dokonywa się dzięki łasce uświęcającej.
Przez łaskę Bożą uświęcającą, jak pięknie powiada święty Paweł, jesteśmy zaszczepieni w Bogu. Jesteśmy przez nią tak zjednoczeni z Bo
giem, jak winny szczep z winną latoroślą.
44
Od chwili naszego chrztu jesteśmy przeto na
prawdę dziećmi Bożymi. Czy nie powinniśmy co roku odprawiać pielgrzymki dziękczynnej do tej chrzcielnicy, przy której staliśmy się dziećmi Bo
żymi?... A jakże często ludzie nawet wcale nie wiedzą, gdzie ich ochrzczono!,,, a cóż dopiero mó
wić o dacie chrztu, o dniu ich ochrzczenia! Czy wy ją znacie? Zapytajcie rodziców! Datę swego chrztu powinien znać każdy chrześcijanin,
2. Przez łaską uświęcającą zyskujemy prawo do tego, by kiedyś twarzą w twarz oglądać Boga i zjednoczyć się z Nim w chwale wiekuistej. Przy
gotowane są dla nas niebiańskie wspaniałości, ja
kich „żadne oko nie widziało, żadne ucho nie sły
szało, żadne serce ludzkie nigdy nie przeczuło".
„Radości tego świata, razem wzięte, nie dadzą się porównać z przyszłą wspaniałością, jaka się w nas ujawni". A my, niestety, tak nisko cenimy, tak lekce sobie ważymy łaskę Bożą! Niektórzy od
rzucają ją precz, popełniając grzech ciężki. Czyż to możliwe? Niestety, tak jest! Setki i tysiące ludzi tak czyni: z obawy przed ludźmi, ze słabo
ści i zmysłowości. I tysiące ludzi nie troszczy się też o to, by odzyskać utraconą łaskę, jakkolwiek w tym przecie celu ustanowił spowiedź sam Chry
stus. Czyż to możliwe? Tak jest, niestety! Czy i wy już należycie do tego rodzaju ludzi nieszczę
śliwych? Mam nadzieję, że nikt z was łaski Bożej nie utracił.
Czyż nie porywa was tęsknota ku dalekiemu, pięknemu niebu? Albo czy przestała was już
po-%
rywać?... Jakże radowali się pierwsi chrześcija
nie tym wzniosłym celem, do którego zostali po
wołani! Święty Paweł pisze: „Uważam wszystko, wszystko za nic, za śmiecie, w porównaniu z tą łaską, iż możemy należeć do Chrystusa!" A w in
nym miejscu swych listów pisze: „Pragnę umrzeć, żeby być z Chrystusem!"
Starzy mistrzowie, malując obrazy, dawali im często tło złote. Podobnie i nasze życie powinno być ożywione nie malowanym, ale rzeczywistym tłem złotym — tłem światłości niebios!
Kto żyje w łasce jako dziecię Boże i zwraca spojrzenie ku niebu, ten spełnia nadprzyrodzone przeznaczenie, do jakiego jesteśmy powołani. Dni czterdziestogodzinnego nabożeństwa i nadchodzą
cy czas postu powinny się przyczynić do tego, byśmy to przeznaczenie nadprzyrodzone mieli co
raz to wyraźniej przed oczyma. Amen.
PIERWSZY CYKL WIELKIEGO POSTU.
OKRES WIELKIEGO POSTU SZKOLĄ CNÓT.
I N i e d z i e l a P o s t u . Samotność.
Zbawiciel nasz prowadzony przez Ducha Świę
tego udaje się na pustynię. Na cichą, głuchą, prze
rażającą pustynię! W odludzie, w samotność! A by
ła to święta samotność. W tej samotności Zbawiciel modlił się i pościł przez czterdzieści dni i nocy.
45
46
Jesteśmy uczniami Zbawiciela. Uczeń powinien iść za Mistrzem. Powinien iść również w odludzie i samotność!
1. Czyż więc mamy spakować manatki i udać się na pustynię? To dziś byłoby zgoła niemożliwe.
Albo czy mamy się zamknąć w mieszkaniu i mo
dlić się tam przez dzień cały? To także nie dało
by się uskutecznić. Przecież musicie chodzić do szkoły, a i poza tym macie dużo rozmaitej roboty, Jednakże w świętym okresie postu, w który wkro
czyliśmy w Środęu Popielcową, powinno każde dziecko też oddać się samotności. Nie tylko- zre
sztą każde dziecko, lecz i każdy człowiek, który chce być chrześcijaninem. Kościół święty wszystkie swoje dzieci nawołuje do samotności,
, a) Dla d o r o s ł y c h Kościół wydał na ten okres zarządzenia, o których w kazaniu dla dzieci tylko pokrótce napomkniemy: W czasie wielkiego postu nie wolno odprawiać hucznych wesel i zabaw publicznych. Poza tym ludzie dorośli od lat 21 do 60, o ile ich nie usprawiedliwia jakaś ważna przy
czyna, muszą się poddać przepisom postu... Ale to wszystko wspominam tylko mimochodem.
b) Na czymże zaś polega samotność, jaka może być udziałem was, dzieci? Święty Filip Neriusz chciał opuścić Rzym i udać się na pustynię. Pan Bóg jednak nakazał mu zostać w Rzymie i żyć tam w ten sposób, jak gdyby znajdował się na pu
styni. Zatem i wy, o dzieci, powinniście zostać w domu i tak tam żyć, jak na pustyni.
47 2. I cóż tedy powinniście czynić? Powinniście częściej myśleć o tym, że Bóg jest wszędzie obecny!
Gdy się obudzicie, uczyńcie nabożnie znak krzyża?
Powoli i z całą czcią należną! I oto już zaraz rano będziecie mieli nieco samotności! O ile to możliwe, pospieszajcie i w dzień powszedni na mszę świętą
— i módlcie się na niej wspólnie z kapłanem, jak to czynicie podczas mszy szkolnej! O, ileż wtedy będziecie mogli zaznać samotności! Jakże cicho zrobi się wówczas dokoła każdego z was! A pod
czas Przeistoczenia, które jest tym samym, co ofiara krzyżowa na Górze Golgoty, będziecie mieli Zbawiciela tajemniczym sposobem tuż koło1 siebie!
...Myślcie o tym i zachowujcie się podczas Podnie
sienia tak cicho, iżby nawet brzęk przelatujące]
muchy słychać było! A na drodze do szkoły i w drodze powrotnej do domu nie hałasujcie na
zbyt głośno! Sprawujcie się tylko trochę ciszej, niż zazwyczaj! W ten sposób znów uzyskacie dla siebie odrobinę samotności! A w domu bądźcie grzeczniejsi, skromniejsi, bardziej usłużni i uprzej
mi. Na pozór to niewiele znaczy, a jednak dziecko, które tak się będzie zachowywać, wkrótce się prze
kona, że w tym wszystkim znów się mieści cząstka zbożnej ciszy i samotności. Spróbujcie tylko! — Przed udaniem się na spoczynek uklęknijcie nabo
żnie, pomyślcie o Zbawicielu wiszącym na krzyżu, wyobraźcie sobie, że krzyż z przybitym doń Zba
wicielem wznosi się w waszym mieszkaniu, że pod
nosicie wzrok w górę ku Zbawcy i modlicie się, jak to czynimy po każdej mszy świętej, do pięciu
48
Ran Chrystusowych — pięć Ojcze nasz i pięć Zdrowaś Maria! Każde z was od razu zobaczy, jak to w takich chwilach można być oderwanym od świata, samotnym!
Ale to wszystko nie przychodzi wcale z łatwo
ścią! Trzeba sobie nieraz zadać trud niemały!
Rzecz ta wymaga przezwyciężenia samego siebie;
jakże często może się zgoła nie udać! Cóż wtedy robić? A no zaczynać jeszcze raz, od nowa! Niech każdy stara się osiągnąć tyle, ile zdoła! I to zaw
sze pod hasłem: miłości do Ukrzyżowanego Zba
wiciela!
Zacznijmy natychmiast, dziś jeszcze! Najpierw teraz, podczas mszy świętej, następnie zaś w dro
dze powrotnej do domu! A wieczorem odmówmy modlitwę do pięciu Ran Zbawiciela. Amen.
II N i e d z i e l a P o s t u . Milczenie.
Dzieci, czy przebywałyście już w samotności?
Czy się wam udało? Nie potrzebujecie mi o tym wcale mówić. Powinnyście powiedzieć o tym Zbawcy naszemu, Panu Jezusowi. I wciąż zaczy
nać na nowo, jeżeli się nie udaje! Zobaczycie, że się w końcu uda! Każdy początek jest trudny!
A zaraz dobierzemy sobie jeszcze coś nowego! Tak jest! Kto chce rozwiązać jakieś zadanie, powinien sobie zaraz do niego dobrać i drugie! A więc cóż to takiego będzie?
49 M i 1 c z e n i e...
Jak to? Nie będzie wolno nam, dzieciom, wcale rozmawiać? Będziemyż musiały zawsze siedzieć cicho? Czy które dziecko to potrafi? Czy w ogóle jaki człowiek potrafi tak milczeć? 0 tak, przecież zakonnicy zwani trapistami, przez całe życie nie rozmawiają wcale. Naprawdę wcale nie rozmawia
ją? przez całe swe życie? Naprawdę! Odzywają się tylko podczas modlitwy, przy nauce i gdy ich ktoś zapytuje. Milczenie jest to rzecz bardzo trud
na i ciężka, wymagająca szczególnej łaski Bożej.
Mnisi benedyktyńscy mają regułę, która głosi:
„Mów tylko wtedy, gdy cię pytają!" Spełnienie tego nakazu jest niewątpliwie nader trudne, Wy nie jesteście ani trapistami, ani benedyktynami.
A jednak i wy, dzieci, powinniście ćwiczyć się w świętym milczeniu, zwłaszcza w czasie świętego Postu. Jak to trzeba czynić? i dlaczego?
1. Jak dziecko powinno ćwiczyć się w milcze
niu? Dzieci mówią wiele i mówią chętnie. Czyż nie byłoby rzeczą możliwą utrzymać język za zę
bami w takiej chwili, kiedy bierze chętka do roz
mowy? Na przykład: lubisz się przechwalać, że wiesz wszystko lepiej od innych. Twój pogląd mu
si być zawsze słuszny. W e wszystkim chcesz mieć rację: jesteś dzieckiem bardzo butnym i pewnym siebie. Powiedz no szczerze, czy to nieprawda?
...A więc raz nakaż sobie milczenie! Niechże i in
ni mają kiedyś rację! Spróbuj! Zobaczysz, jak to trudno!
Kazania dla dzieci. 4
50
2. A czemu powinieneś milczeć? Dlatego, że wielomówność prowadzi łatwo do grzechu. Pismo święte mówi już w Starym Testamencie: „Wielość słów nie obywa się bez grzechu!" (Przyp, 10,19), Kto wiele mówi, ten będzie niebawem się wywyż
szał, wiele mówił o sobie, będzie stawiał siebie w lepszym świetle, a poniżał bliźniego, łatwo mo
że o- nim wydawać fałszywe świadectwo, a tym samym kłamać. Czy już się wam to kiedyś zda
rzyło?.,, Wielosłowność prowadzi do grzechu!
Czemu powinno się milczeć? Albowiem ina
czej łatwo można wygnać z serca swego wszelką nabożność. Jak to? Człowiek nabożny podobny jest do pieca gorejącego. Otwórz no kiedy szerzej drzwiczki pieca, a zobaczysz, jak wkrótce żar w piecu wystygnie. Otwórz no na dłużej swoje usta, a nabożność twoja zniknie bez śladu: już wtedy nie bywasz skupiony, rozpraszasz się, my
ślisz o wszystkim możliwym tylko nie o Bogu.
Powiedz sam, czy tak nie bywa? Jeżeli będziemy mniej mówić, staniemy się o wiele lepsi. Będzie
my w’ większym skupieniu ducha przychodzili do kościoła, o wiele nabożniej słuchali mszy świętej, będziemy też o wiele grzeczniejsi w domu i w szkole, bardziej kochani przez kolegów! Bę
dziemy tym samym o wiele cnotliwsi!
Czemu powinniśmy milczeć? Dlatego, że mil
czał nasz Zbawiciel. Od boleściwego Zbawiciela moglibyśmy się uczyć milczenia. Drwiono z Niego, naigrawano się zeń, a On milczał... Mówiono o Nim źle — a On milczał! Skazano Go niewinnie na
śmierć — a On milczał! Biczowano Go — a On milczał! Koronowano Go cierniem — a On mil
czał! Kazano Mu, choć był bez winy, dźwigać ciężki krzyż — a On milczał! Przybijano Go do krzyża — a On milczał! Szydzono z Niego w Jego gorzkiej męce — a On milczał! Dlaczego? Zba
wiciel milczał, ażeby odpokutować za nasze dłu
gie, niepotrzebne i grzeszne gadulstwa! A więc czy nie powinniśmy i my milczeć z Nim razem?
Niech więc każdy postanowi sobie milczeć choćby raz w tygodniu, wtedy, gdy go bierze naj
większa chętka do mówienia.
Z miłości do Zbawiciela! Amen.
III N i e d z i e l a P o s t u . Gorliwość,
Zaraz na wstępie zadam wam, dzieci, poważne pytanie, na które powinnyście same sobie odpowie
dzieć, Pytanie to brzmi: „Czy też jesteście gor
liwe w służbie Bożej?" Bo takimi przecie być po
winniśmy! Albo czy może jesteście oziębłe? Za
raz się temu przyjrzymy dokładniej!
1. Co to znaczy: o z i ę b ł y ? Dam wam przy
kład. Ojciec przychodzi do domu i prosi o fili
żankę kawy, chcąc się rozgrzać. Córka przynosi mu kawę; ojciec zaczyna pić, ale w tejże chwili odstawia filiżankę i mówi: „Ta kawa całkiem wy
ziębła!" Znaczy to: nie jest jeszcze zimna, ale nie jest też gorąca, a przeto ani nie smakuje, ani
51
4*
52
nie grzeje. Wyziębłe, ostygłe napoje nie spełniają więc swego celu.
Teraz już wiemy, na czym polega oziębłość w służbie Bożej. Człowiek oziębły nie modli się chętnie... co najwyżej wtedy, gdy mu ni stąd ni zowąd przyjdzie na to ochota. A ileż to czasu upłynie, zanim się zgrzebie do modlitwy! W takiej chwili zawsze się znajdzie coś pilnego do roboty,..
Oziębły tylko z niechęcią chodzi na mszę świętą. „0, żeby się ona prędko skończyła!"
— myśli sobie w duchu, rozglądając się wokoło po kościele i przeszkadzając jeszcze innym dzie
ciom swym zachowaniem. A klęka — ot jakby od niechcenia. Najchętniej wysiaduje w ławce, umiesz
czając się w niej przy tym jak najwygodniej.
Człowiek oziębły uczęszcza niechętnie do Sa
kramentów świętych. Ile go się trzeba naprosić, ile nadreptać, by raczył wreszcie spełnić prośbę!
Człowiek oziębły niechętnie znosi samotność i milczenie, o czym mówiliśmy podczas dwóch nie
dziel ubiegłych. A dlaczego znosi niechętnie osa
motnienie i brak towarzystwa? Albowiem musiał
by siebie samego przezwyciężyć. On zaś lęka się każdego wysiłku, każdego wytężenia. Nie bywa skory do ponoszenia ofiar.
Taki to bywa człowiek oziębły, A człowiek ta
ki tkwi po trosze w każdym z nas. Oziębłość nie jest rzeczą piękną. Każdy dostrzeże to u innych ludzi, którzy są oziębli; u siebie samego nikt tego nie dostrzega i nie chce dostrzec.
2. Cóż więc winienem czynić, by przezwycię
żyć oziębłość? Wskażę wam dzisiaj dwa środki.
Pierwszym z nich jest uczestnictwo w nabożeń
stwie Drogi Krzyżowej. Kto odbywa Drogę Krzy
żową, rozważając niewysłowione męki Zbawcy na
szego, Jezusa Chrystusa, ten niewątpliwie posta
nowi sobie dobrze się modlić i nabożnie słuchać mszy świętej, w której wszak podczas przeisto
czenia śmierć Pana naszego ponawia się w sposób tajemniczy na ołtarzu.
Drugim lekarstwem przeciwko oziębłości jest nabożeństwo do Serca Pana Jezusa. Zbawiciel dał św. Marii Małgorzacie Alacoąue cały szereg objawień o swoim Boskim Sercu. Jedno z tych objawień brzmi: „Człowiek oziębły, który będzie czcił Serce moje, stanie sią żarliwszy w modlit
wie'. Dlatego chciałbym was zapytać, czybyście nie pragnęli za przykładem tylu dorosłych ludzi przystępować w pierwszy piątek miesiąca do Naj
świętszego Sakramentu. Pierwszy piątek miesiąca nazywamy piątkiem Serca Jezusowego. Kto by zaś nie mógł w pierwszy piątek miesiąca przystą
pić do Stołu Pańskiego, może to uczynić w pierw
szą niedzielę miesiąca, którą od dawna zwiemy niedzielą Serca Jezusowego. Pytam was, czy nie zechcielibyście czynić tego sami z siebie, z własnej woli. Przymusu tu nie ma żadnego.
Bóg nie zmusza nikogo, Kościół również. Więc ja tylko pytam. I proszę...
Jedno chciejmy pojąć: w starych nałogach da
lej żyć nie wolno! Byłoby przeto rzeczą roztropną 53
54
odprawić w czasie postu nabożeństwo Drogi Krzy
żowej, a w przyszłości święcić pierwszy piątek lub pierwszą niedzielę miesiąca jako dzień Serca Jezusowego.
Pan Bóg wyrzekł o ludzkiej oziębłości bardzo poważne słowa. Znajdują się one w objawieniu św. Jana, a takie jest ich brzmienie: „ 0 , gdybyś był zimny albo gorący! Ale iżeś oziębły, poczną cię wyrzucać z ust moich!“ Amen.
IV N i e d z i e l a P o s t u . Modlitwa.
W czasie świętego postu uczyniliśmy wiele po
stanowień. Chcemy być samotni, milczący, gorliwi.
Ale do tego wszystkiego potrzeba dużo siły. Skąd wziąć tę siłę? Musi nam dać ją Bóg. A Bóg nam jej użyczy, gdy będziemy Go o nią prosić. Gdy będziemy się o nią modlili! Wówczas uzyskamy siłę rozumu i siłę woli.
Modlitwa oświeca rozum i wzmacnia wolą.
1. Modlitwa oświeca umysł. Mądry król Salo
mon powiada w Starym Testamencie: „Prosiłem Cię, Boże, o mądrość i Tyś mi jej udzielił". Mą
drość! — toż przecie jest oświecenie rozumu, Święty Tomasz z Akwinu, którego nazwano naj- uczeńszym wśród świętych i najświętszym wśród uczonych, powiedział raz: ,,U stóp Ukrzyżowane
go nauczyłem się więcej mądrości niż ze wszyst
kich książek świata". U stóp Ukrzyżowanego! Zna
czy to przecie tyle co: przez modlitwę! Święty
Klemens Hofbauer, zmarły w 1812 r. w Wiedniu, był początkowo terminatorem i czeladnikiem pie
karskim. Gdy następnie przyjęto go do szkoły klasztornej, gdzie odbywał pierwsze studia, zna
lazł się pomiędzy kolegami także jeden z jego krewnych. Św. Klemens odezwał się raz do niego;
„Kochany kuzynie! Powinieneś więcej się modlić, a mniej się uczyć, inaczej kiedyś źle się wykieru- jesz!“ Ale kuzynek nie chciał słuchać rady byłe
go piekarczyka. Uczył się dużo, a niewiele się mo
dlił. I cóż się stało? Jego nauka została później potępiona przez Kościół z powodu niezgodności z zasadami wiary. Gdyby ten człowiek więcej się modlił, niewątpliwie zdobyłby większe oświecenie umysłu i nie wpadłby w swoje błędy. Kto się nie modli, temu brak nawet i światła. Podobny jest do wędrowca, który idzie nocą przez las ciemny.
2. Tak to modlitwa oświeca rozum. Zarazem jednak wzmacnia i wolą. Podam wam na to przy
kład nader osobliwy. Tylko uważajcie dobrze!
kład nader osobliwy. Tylko uważajcie dobrze!