• Nie Znaleziono Wyników

Kazania dla dzieci. Credo na tle roku szkolnego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kazania dla dzieci. Credo na tle roku szkolnego"

Copied!
256
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

O . J A N P E L Z

k IAZANIA MA DZIECI

CREDO NA TLE ROI4U SZKOLNEGO

i! /|tó

SPOLSZCZYŁ JOZEF BIBI4ENMAJEB

NAKŁAD KSIĘGARN I ŚW. 'W OJCIECHA V PO ZNANIU

(6)

<T\

O io

v §

1

1

NIHIL O B S T A T Poznań, dnia 30 m arca 1938 r.

Ks, Prof. Prumbs IM P R I M A T U P Poznań, dnia 2 kwietnia 1938 r.

Kuria A rcybiskupia

•f* Bp Dymek, Wikariusz G e n . X. Jedwabski, Kancl. Kurii Arcyb.

CL. S .) L, D. 5007/38

C Z C IO N K A M I DRU KARN I I K S IĘ G A R N I Ś W . W O J C I E C H A S. Z 0 . 0 . W P O Z N A N IU . N A P A P IE R Z E Z W Ł A S N E J FA BR Y K I „M A L T A ". 1938.

(7)

P R Z E D M O W A

Do dzieci nie można nigdy mówić dość prosto: to bez wątpienia prawda. Ale przy tym wsizystkim nie należy zapominać, że starsze dzieci szkolne często już nie doznają radości ze słucha­

nia kazania dla dziatwy, właśnie dlatego, że wy­

daje się im ono za proste. Słyszałem to z ust star­

szych uczniów szkół powszechnych, gdy szło o ka­

zania misyjne dla dzieci. Wynika więc stąd trud­

ność, którą powinno się usunąć, jeśli nie chcemy, by nabożeństwo dla młodzieży ponosiło jakikol­

wiek uszczerbek.

Rozwiązanie tej trudności tak sobie wyobrażam.

Prostota języka musi być w każdym razie zacho­

wana. Natomiast treść kazania nie powinna być zbyt „prosta . Od dziecka powinniśmy czegoś w y m a g a ć — również w kazaniu dla młodzieży.

Wówczas dziecko starsze chętnie będzie uczę­

szczało na takie kazania.

Tylko.,, czy można w ten sposób zadowolić w równej mierze dzieci siedmioletnie, jak i czterna­

stoletnie? To chyba rzecz niemożliwa! Żaden do­

świadczony kierownik dusz nie podda się takim

(8)

VI

złudzeniom, Ale w pewnych wypadkach, wśród szczególnych okoliczności zamierzenie podobne może być przecie uwieńczone powodzeniem. Po­

zwolę sobie żywić nadzieję, że i w książeczce ni­

niejszej znajdzie się tu i owdzie kazanie, o którym będzie można to powiedzieć.

Jak osiągnąć ów wielki cel, by w kazaniu dać naprawdę coś w s z y s t k i m dzieciom? Będę się czuł szczęśliwy, jeżeli z każdego kazania małe dzieci zabiorą z sobą do domu choćby drobną cząstkę —• a jeśli jednocześnie i duże coś na tym zyskają. — Ponieważ starsze dzieci właśnie w dzisiejszych dniach zasługują — przed wejściem w życie — na uwagę największą, przeto na ogół uwzględniałem je w stopniu znaczniejszym, niźli dzieci młodsze, choć i tych drugich starałem się nie pokrzywdzić.

Zatem gdy chodzi o treść, to w drugim tomiku świadomie mierzyłem ją wyżej niż w pierwszym.

Oto przykład: zaraz w pierwszym kazaniu wystę­

puje dowód niekonieczności (Kontingenzbeweis).

Czemu to? Pewna trzynastoletnia uczennica szkoły powszechnej zadała mi pytanie, czy ruch gwiazd nie może być wiekuisty!

Pomijam zagadnienie: czy wolno z ambony zwracać się z pytaniami do dzieci?... itp. To

(9)

VII wszystko zależy od zręczności i taktu kaznodziei.

Metodą kazania przeznaczonego dla dzieci będzie:

niech każdy stara się podejść do serca dziecię­

cego z miłością Boskiego Przyjaciela dzieci i roz­

grzać je miłością Boga, Chrystusa i Kościoła. Oso­

ba kaznodziei jest tu — po łasce Bożej — czyn­

nikiem najważniejszym.

Niektóre kazania, jak np. cykl wielkopostny:

„Dlaczego Chrystus musiał cierpieć", nadadzą się bardziej do końcowych lekcyj szkolnych, niż jako kazanie. Pomimo to i ten cykl włączyłem do książ­

ki niniejszej.

Poprzestając na ogólnym tylko wykazie lite­

ratury przedmiotu, wspomnę, że korzystałem z dzieł śś. Tomasza z Akwinu, Alfonsa, Francisz­

ka Salezego, Wincentego a Paulo, dalej z prac Engelberta, Krebsa, Lipperta, Sonnenscheina, Wenzla, Lercha, Meschlera, Adolfa Brorsa, Mu­

rawskiego, Andenfingera, a także z benedyktyń­

skich miesięczników, poświęconych sprawom litur­

gicznym.

Wielebnym moim braciom w Chrystusie prze­

syłam wraz z tą książeczką wyrazy czci i serdecz­

ne pozdrowienia.

Autor.

(10)
(11)

ADWENT

„Wierzą w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi."

PIERWSZY CYKL ADWENTOWY.

I N i e d z i e l a A d w e n t u . Bóg Wszechmogący,

Znów nadszedł miły okres adwentu. Piękne pieśni adwentowe rozbrzmiewają po kościołach;

wtórowaliście tym śpiewom dźwięcznie i nabożnie.

Podobnie wohli niegdyś ku niebu prorocy Stare­

go Testamentu; tak wołały ku niebu i narody po­

gańskie: w górę, ku Bogu!

W górę, ku Bogu powinny w tym okresie adwen­

towym wznosić się także nasze myśli podczas ka­

zania dla dziatwy. W górę, ku Bogu!

1. Pewnego razu po nabożeństwie wracałem z gromadą dzieci do domu. Po niebie płynął sa­

molot reklamowy, wypisując wielkimi literami w powietrzu słowo „Persil". Niektóre dzieci pa­

trzyły na to ze zdumieniem; inne jednak wiedzia­

ły, jak wytłumaczyć to zjawisko.

Jedna z dziewczynek odezwała się: „Jakby to było ładnie, gdyby i Pan Bóg napisał nam co kie­

dy na niebie; wtedy ludzie zaraz uwierzyliby w Niego".

Jak myślicie, czy ludzie uwierzyliby wtedy od razu w Pana Boga?,.. O nie! Znalazłoby się wie-

K azania dla dzieci. \

(12)

2

lu takich, którzy nie chcieliby w Niego uwierzyć!

Głośny niedowiarek Voltaire powiedział kiedyś, że nie uwierzyłby nawet wtedy, jeśliby przed jego oczyma wskrzeszono umarłego: powiedziałby, że to tylko złudzenie! A nawet gdyby dwa tysiące ludzi widziało to samo, on jeszcze by i wtedy oświadczył, że wszyscy się mylą. Tak, wielu lu­

dzi nawet nie chce wierzyć!

I w jakimże języku pisałby Pan Bóg na niebie?

Po polsku, po niemiecku, francusku, angielsku, grecku, arabsku, chińsku — czy też we wszystkich językach? Musiałby w takim razie zapisać litera­

mi całe niebo, a niedowiarkowie powiedzieliby mo­

że, że takie gryzmolenie nie jest godne wielkiego Boga. Tak powiedzieliby z pewnością!

2. Ale Bóg przecie wypisał swoje imię na nie­

bie! Wypisał je pismem, które człowiek myślący potrafi odczytać! Błyszczącym pismem gwiazd!

Dziś spróbujemy odczytać to gwiezdne pismo Boże. Ale musicie pilnie uważać! Ile też może być wszystkich gwiazd?... Jak wielka może być każ­

da z nich?... Czy gwiazdy stoją spokojnie w miej­

scu?.,. Czy ich ruch jest dziki i bezładny?.., A za­

tem mają zupełnie dokładny plan jazdy. Wszyst­

ko się odbywa według praw całkowicie określo­

nych. Czy ten plan mógł powstać sam z siebie?

Czy te prawa mogły same się zrodzić?.,. Czy pla­

ny jazdy tworzą się same?... Co na to odpowiecie?

3, Ale jakieś bardzo mądre dziecko mogłoby zapytać: „A czy tak nie mogło być zawsze, od wie- ków?“ Jest to ważne pytanie; odpowiedź na to

(13)

3 pytanie zainteresuje starsze dzieci. Czy plan jaz­

dy, plan obrotów gwiazd musi koniecznie być taki, jaki jest obecnie? Czy musi być taki? Czy nie mógł­

by być inny? Owszem, mógłby też być inny! A więc nie istnieje z jakiejś wewnętrznej konieczności, zatem nie może mieć przyczyny sam w sobie. Mu­

si mieć jakiegoś sprawcę, który go spowodował.

To wskazuje na istnienie Stwórcy. Dlatego to tak pięknie powiada Pismo święte: „Niebiosa opowia­

dają wspaniałość Boga, a firmament głosi dzieło rąk Jego".

Tak, oto własnym naszym rozumem wspięliśmy się wzwyż, ku Bogu, To, nad czym zastanawialiś­

my się wspólnie, znajduje się na czele naszego wy­

znania wiary: „Wierzę w Boga Ojca Wszechmo­

gącego, Stworzyciela nieba i ziemi".

Gdy więc w tym tygodniu podniesiecie oczy ku gwiaździstemu niebu, ku tym wspaniałym literom, jakie Pan Bóg wypisał na firmamencie, stańcie na chwilę w miejscu, przejęci wielką czcią i pokorą, i módlcie się: „Wierzę w Boga.,." Amen.

II N i e d z i e l a A d w e n t u . Bóg Przenajświętszy,

Wszyscy mamy rozum, dzięki któremu możemy myśleć. Myśleć musicie na każdej lekcji szkol­

nej, musicie też myśleć teraz na kazaniu. A ileż dopiero myśleć muszą ludzie starsi! Kupiec musi myśleć o tym, żeby utrzymać swój interes, profe­

sor o tym, by dokonać nowych odkryć naukowych,

(14)

lekarz o tym, by uzdrawiać chorych, rząd zaś o tym, by dobrze rządzić krajem.

1. Ale wśród tego wszystkiego, o czym my­

ślimy, znajduje się jedna rzecz bardzo dziwna:

o której myślą wszyscy ludzie i o której wprost muszą myśleć.

Wszyscy ludzie myślą, że grzeczność, posłu­

szeństwo, pilność, skromność, szczerość i uczciwość jest czymś dobrym. Tak samo wszyscy ludzie my­

ślą, że obżarstwo, kradzież, przeklinanie, kłamstwo, kłótliwość, zuchwalstwo, lenistwo są czymś złym.

Tak myślą wszyscy ludzie.

Nasz rozum mówi nam. nie tylko o tym, jak trzeba rachować, budować domy, brukować ulice, prowadzić wojny, chronić się przed skwarem słoń­

ca i mrozami zimowymi, ale też i o czymś o wiele ważniejszym; mówi nam, że istnieje dobre i złe.

Ten sąd naszego rozumu o dobrym i złym nazy­

wamy „sumieniem'.

Kiedy więc zapytam: O czym mówi nam sumie­

nie? — to małe dzieci będą już umiały odpowie­

dzieć: Sumienie nam mówi, że istnieje złe i do­

bre.

2. Ale sumienie mówi nam jeszcze coś więcej.

Nawet nie tylko mówi, lecz wprost daje nam zle­

cenia i rozkazy! Jak brzmi jego polecenie, jego rozkaz? ,,Masz robić to, co poznałeś jako dobre!"

„Masz zaprzestać tego, co poznałeś jako złe!"

Przypominasz sobie, że gdy raz chciałeś okła­

mać nauczyciela, stałeś się nagle taki niespokoj­

(15)

5 ny, zaczerwieniłeś się jak burak, a tajemniczy głos w twym sercu odezwał się: „Nie wolno ci kła­

mać!" Czy to sobie przypominasz? Albo1 jak to było w domu, gdy chciałeś zabrać matce po kryjo­

mu dziesięć groszy? Ten sam głos wtedy prze­

mówił: „Nie wolno ci kraść!" To właśnie było su­

mienie! Posłuchałeś owego głosu i nie ukradłeś.

A wtedy ten sam głos znów się odezwał: „Zrobi­

łeś dobrze!" Ale zdarzyło się, że okłamałeś nau­

czyciela i nie słuchałeś wcale głosu sumienia. Gdy dopuściłeś się kłamstwa, sumienie znów zastukało do ciebie i oznajmiło: „Brzydko to było z twej strony!" I to oznajmienie nie dawało ci spokoju!,,.

Niejednego zbrodniarza tak dręczyło sumienie, że sam zgłosił się do sądu, żeby wyznać swoją winę,

3. Tak przemawia sumienie w duszy każdego człowieka, nie tylko chrześcijanina. Święty Paweł, którego nazywamy apostołem pogan, który jeździł od narodu do narodu i znał dusze pogan, jak nikt inny, pisze do Rzymian: „Poganie okazują, że pra­

wo zapisane jest w ich sercach, gdyż świadectwo o tym daje im sumienie". A w pismach pogań­

skiego mówcy Cycerona czytamy takie zdanie:

„W nas jest prawo, do któregośmy się nie wycho­

wali, lecz narodzili".

Tak, w każdej duszy ludzkiej odzywa się su­

mienie, przestrzega przed złem i nakłania nas do dobrego.

4. A sumienie nie pyta, czy jesteśmy zadowo­

leni z jego wyroku; nie kieruje się kaprysem ani

(16)

6

wolą ludzką. Ono nas sądzi według wyższego pra­

wa i wskazuje tym samym na wyższego prawo­

dawcą, którym jest Bóg. A ponieważ ono zawsze żąda dobrego, odrzuca zaś zło, więc ów Prawo­

dawca sam musi być dobry i święty. Tydzień te­

mu widzieliśmy, jak Bóg wypisał płomiennym al­

fabetem gwiazd swoje wszechpotężne imię na fir­

mamencie; dziś zaś ujrzeliśmy, jak Bóg zapisał w naszych sercach swoje święte prawo, prawo mo­

ralności. Sumienie jest przeto drogowskazem ku świętemu Bogu,

Ale tylko drogowskazem! Samo sumienie nie wystarczy! Gdyby ono samo wystarczało, to w adwencie światowym przed przyjściem Chrystu­

sa Pana żydzi i poganie nie wołaliby tak głośno o Zbawiciela. A więc sumienie powinno się regu­

lować według Objawienia Bożego, tak jak regulu­

jemy zegarki według czasu normalnego, według słońca. W ten sposób sumienie urabia się i roz­

wija i może przez adwent naszego żywota być nam przedziwnym przewodnikiem ku Chrystusowi, ta­

kim przedziwnym przewodnikiem, iż o nim pisze święty Augustyn: „Sumienie jest jak oko, przez które Chrystus na nas spogląda; sumienie jest jak usta, przez które Chrystus przemawia; sumienie jest jak ręka, którą Chrystus błogosławi lub ka- rze .(i

Dobry zegarek nie powinien ani się śpieszyć ani spóźniać. I sumienie nasze powinno iść należycie.

Pomocą do tego są kazania, lekcje religii, w szcze­

gólności zaś spowiedź.

(17)

III N i e d z i e l a A d w e n t u . Bóg Najmędrszy.

Stworzenie świadczy o wszechmocnym Stworzy­

cielu. O tym mówiliśmy w pierwszą niedzielę ad­

wentu. W drugą zaś niedzielę adwentową mówiliś­

my, że sumienie świadczy o Najświętszym Prawo­

dawcy.

Ten Bóg wszechmocny i najświętszy jest również najmędrszy i najdobrotliwszy. Chcę to wam pokazać:

1. na wybraniu narodu izraelskiego w Starym T estamencie,

2. na wybraniu nas samych.

Punkt 1. Bóg w swej mądrości wybrał naród izraelski na swój naród. Nie dzisiejszy naród ży­

dowski. Gdy Żydzi odrzucili Zbawiciela i przybili Go do krzyża, od tego czasu przestali być narodem wybranym. Ilekroć więc mówię o Izraelitach, mam na myśli naród izraelski żyjący przed Chrystusem.

Dlaczego Bóg wybrał właśnie ten naród? Jest to Bożą tajemnicą, która nazywa się tajemnicą łaski Bożego wyboru. Zapamiętajcie sobie te słowa!

Były w starożytności narody sławniejsze od na­

rodu Izraela. Na przykład Egipcjanie, Babiloń- czycy, dalej Chińczycy, którzy w trzecim tysiąc­

leciu przed Chrystusem zbudowali świątynię Bogu Jedynemu; dalej Hindusi, którzy tyle i tak głę­

boko zastanawiali się nad życiem. Sławniejszy od Izraela był naród grecki (helleński), który wydał tylu filozofów, czyli nauczycieli mądrości, i zdo­

7

(18)

8

bywczy, panujący nad światem naród rzymski...

Możemy wspomnieć i sławne szczepy dawnych Germanów, które we wspaniałych pieśniach i po­

daniach tyle opowiadały o początku i końcu świa­

ta... Żadnego z tych narodów Bóg nie wybrał. W y­

brał jeno drobny naród izraelski, żyjący w Azji, w kraju, zwanym dziś przez nas Palestyną.

Dzisiaj możemy zrozumieć coś niecoś z tej za­

gadki. Palestyna była bardzo dogodnym punktem wyjścia dla misji na Wschodzie i Zachodzie zna­

nego naówczas świata. Za rządów cesarza Augusta zbudowano w całym państwie rzymskim wielkie drogi wojskowe, nad morzem Śródziemnym i dale­

ko w głąb Azji. Były to właśnie te drogi, po któ­

rych potem dążyli apostołowie. Bóg przewidział to wszystko; dlatego właśnie wyszukał najodpo­

wiedniejszy skrawek ziemi. Pomimo wszystko wy­

bór ów pozostanie na zawsze tajemnicą — tajem­

nicą mądrości Bożej.

Punkt 2. To samo tyczy się naszego wybrania do Kościoła katolickiego. Czemu nas właśnie spot­

kał ten wybór? Znów tajemnica mądrości Bożej, tajemnica łaski Bożego wyboru. W tej samej chwi­

li, w której przyszedłeś na świat, może w sąsied­

nim domu urodziło się dzieciątko', które nie zosta­

ło ochrzczone po katolicku, bo jego rodzice nie byli katolikami. Twoi rodzice byli katolikami, więc otrzymałeś chrzest katolicki. I to jest łaską Bo­

żego wyboru.

Ten czy ów chłopiec otrzymał od Boga powo­

łanie kapłańskie, inni zaś, niemniej od niego zacni

(19)

9 i dzielni, nie dostąpili tej łaski. Dlaczego? Łaska Bożego wyboru. Tajemnica.

W r. 1900 zmarł we Francji jeden z najwybit­

niejszych kaznodziejów, ks. Didon. Słynął jako mówca, kierownik zakładów naukowych i autor książki o Panu Jezusie, Wskutek nieporozumień wygnano go z ojczyzny. Nie mógł już odtąd gło­

sić kazań. Powiedział o sobie: „Chciałem jeszcze wielu ludzi nawrócić słowem Bożym, a muszę mil­

czeć, ofiarować i cierpieć". Dlaczego Bóg to do­

puścił? Tajemnica łaski Bożego wyboru. „Drogi Boga nie są naszymi drogami", „Myśli Boże nie są naszymi myślami". Ale drogi i myśli Boskie są zawsze drogami wiecznej mądrości, zarówno czy je rozumiemy, czy też nie. Pozostaną one dla nas tajemnicą, dopóki pielgrzymujemy w adwencie ży­

cia ziemskiego,

W tym tygodniu adwentowym myślmy z wdzięcznością o drogach mądrości Bożej!

DRUGI CYKL ADWENTOWY.

I N i e d z i e l a A d w e n t u .

Tęsknota człowieka za Zbawcą, unaoczniona porównaniem.

Podczas cichych tygodni adwentu myśl nasza zwraca się ku ludziom, którzy żyli przed Chrystu­

sem. Myślimy o coraz rosnącej ich tęsknocie za Zbawcą.

Tę nieustannie zwiększającą się tęsknotę ludzi za Zbawicielem odczujemy i zrozumiemy, gdy po­

(20)

10

równamy ją z niecierpliwością i wyczekiwaniem, odczuwanym w naszej tu parafii po rozpoczęciu budowy kościoła, który dopiero niedawno docze­

kał się ukończenia, a właśnie przed tygodniem zo­

stał poświęcony.

1. Mieszkańcy gminy N. życzyli sobie kościoła.

To ich pragnienie, tęsknota za własną świątynią wzrastały wraz z; powiększaniem się ludności.

Przewidywano, że kiedyś stanie tu kościół. Potem biskup przysłał tu wam księdza. Wtedy stało się rzeczą pewną, że rozpocznie się budowa kościoła.

Adam i Ewa oraz ich potomkowie tęsknili za Zbawicielem. Wiedzieli, że Bóg kiedyś ludzi od­

kupi: to przecie przyrzekł im Pan Bóg zaraz po ich grzesznym upadku. Więcej jednakże nie wie­

dzieli. Wówczas Bóg powołał Abrahama i oznaj­

mił jemu i jego wnukowi Jakubowi, że od nich pochodzić będzie Zbawiciel: „W jednym z twoich potomków wszystkie narody ziemi będą błogosła­

wione". Tak dowiedzieli się ludzie, iż Zbawca po­

chodzi z narodu Izraela.

2. Już zakupiono plac pod kościół. Niebawem ustawiono drewniany szałas na skład narzędzi, za­

częto zwozić cegły i kamienie, kopać fundamenty.

Teraz już wiedziano, gdzie stanie kościół, jakim mniej więcej sposobem stawiać go będą, ile czasu jeszcze upłynie do jego ukończenia. Z każdym miesiącem obraz zarysowywał się coraz wyraźniej.

Tak samo ludziom żyjącym przed Chrystusem obraz Zbawiciela coraz to jaśniej rysowały prze­

powiednie proroków. W proroctwach tych są

(21)

11 wzmianki o miejscu jego urodzenia („I ty, Betle­

jem..,"), o jego dziewiczej Matce („Oto dziewi­

ca...“ ), podano dokładnie czas, jaki upłynie do jego przybycia (tygodnie lat u Daniela) itd.

3. W końcu upłynął czas budowy, kościół nasz został konsekrowany przez biskupa. Tęsknota gmi­

ny jest zaspokojona...

W końcu dopełnił się czas tęsknoty dla ludzi żyjących przed Chrystusem — i przyszedł Zba­

wiciel...

Tak więc historia budowy naszego kościoła od pierwszych niewyraźnych jej zarysów aż do chwili poświęcenia (konsekracji) pomaga nam jasno zro­

zumieć dzieje ludzi nie odkupionych, począwszy od pierwszych, niewyraźnych napomknień w raju aż do narodzenia Pana Jezusa. A jak nasza gmi­

na z radością, śpiewem i dziękczynieniem przygo­

towywała się na dzień konsekracji kościoła, tak chciejmy w tych dniach adwentowych z radością i dziękczynieniem kroczyć ku wielkiemu świętu Bożego Narodzenia, w czasie którego znów obcho­

dzić będziemy uroczyście i z całego serca pamiąt­

kę przyjścia na świat Pana naszego Jezusa Chry­

stusa. Amen.

II N i e d z i e l a A d w e n t u . Adwent naszego życia.

Dwojaki jest adwent. Pierwszy z nich to ad­

went przed narodzeniem Pana Jezusa, przed przybyciem Jego w Betlejem, O tym adwencie przede wszystkim myślimy w dniach obecnych.

(22)

12

Ale jest jeszcze drugi adwent, drugie przyjście Zbawiciela. To Jego przyjście, na które czekać muszą wszyscy ludzie: przyjście na sądzie osta­

tecznym. Zatem całe życie nasze jest adwentem.

Będziemy dziś mówili razem o obu adwen­

tach.

Pierwszy adwent to było przyjście Boskiego Dzieciątka w biedzie i poniżeniu. To Betlejem. To ziemskie życie Pana Jezusa. To Jego upokorze­

nie. To! na koniec Jego śmierć na krzyżu...

Drugi adwent, ów przyszły, to przyjście Pana we wspaniałości, w chwale i majestacie. Przybycie Sędziego świata...

My, którzyśmy przeżyli pierwszy adwent, któ­

rzy znamy Betlejem i całe ziemskie życie Pana Je­

zusa, musimy się przygotować na drugi adwent, na przybycie Pana w dniu sądu.

To przygotowanie rozpoczęło się chrztem na­

szym. Jego ciągiem dalszym była spowiedź i Ko­

munia św. — i nigdy temu przygotowaniu nie bę­

dzie dane wytchnienie ni spoczynek.

Wszelka modlitwa, wszelka ofiara, całe życie religijne jest przygotowaniem do dnia, w którym kiedyś Pan nasz na świat przybędzie...

A więc czy i wy, młode ludzkie istoty, macie myśleć o śmierci? Tak... I dzieci też mogą umrzeć...

Ale prawdopodobnie macie przed sobą jeszcze znaczny szmat życia.

Tak czy owak, kiedyś nadejdzie śmierć. A wte­

dy nie powinna ona was zastraszyć ani zaskoczyć.

(23)

13 Powinniśmy tak żyć, żebyśmy nie potrzebowali nigdy lękać się śmierci.

Życie nasze jest więc okresem adwentu. Jak długi to okres? Lat trzydzieści czy sześćdziesiąt?

Jak Bóg zechce!

A kiedy umrze ktoś z naszych ukochanych, o j­

ciec czy matka, pocieszajmy się wówczas i mów­

my: Ich adwent już się skończył. Pan Bóg powo­

łał ich do Siebie.

Starzy ludzie często tęsknią za tym adwentem.

Święty Jan, apostoł miłości, zamyka swoje Obja­

wienie słowami: „Przyjdź, Panie Jezu!"

Niech taka też będzie ostatnia modlitwa na­

szego żywota: „Przyjdź, Panie Jezu!“

I o tym powinniśmy również myśleć podczas adwentu. Dlatego Kościół czyta nam w pierwszą niedzielę adwentu ewangelię o sądzie ostatecznym.

„Przyjdź, Panie Jezu!" Tak też módlmy się przy śmiertelnym łożu naszych ukochanych.

W ten sposób życie nasze otrzymuje poważną nutę, której mu tak potrzeba. Amen.

III N i e d z i e l a A d w e n t u . Tęsknota dziecka za Bożym Narodzeniem.

Zbliża się Boże Narodzenie. Dzieci i dorośli cieszą się myślą o nadchodzących świętach. Mo­

żna wprost powiedzieć: dzieci i ludzie dorośli tęsknią za Bożym Narodzeniem; tak wielka jest ta radość, to wyczekiwanie świąt.

(24)

14

Ale nasza tęsknota za Bożym Narodzeniem jest niekiedy fałszywą tęsknotą. Ot, tęsknimy za wieczerzą wigilijną, może za choinką, a jeszcze bardziej za podarkami leżącymi pod drzewkiem.

Gdybyśmy tylko o tym mieli myśleć, to posta­

wilibyśmy zupełnie na opak znaczenie całego święta. Dziecko katolickie nie może poprzestać na tych rzeczach zewnętrznych. Bo czymże jest wła­

ściwie Boże Narodzenie? Czy świętem rodzin­

nym? Czy dniem otrzymywania podarków? Boże Narodzenie jest przecież dniem narodzenia Dzie­

ciątka, Pana Jezusa. Gdyby Dzieciątko Jezus nie przyszło na świat, nie mielibyśmy dziś święta Bo­

żego Narodzenia, nie byłoby rodzin chrześcijań­

skich, nie byłoby wieczoru wigilijnego.

Ale nie dość na tym! Gdyby Dzieciątko Jezus nie przyszło na świat, tkwilibyśmy wszyscy wciąż jeszcze w grzechach naszych... i nikt nie mógłby nas z grzechów wyzwolić. Przeto tęsknota nasza kierować się powinna ku Ukochanemu Dzieciątku Jezus, które spoczywało w stajence betlejemskiej, a które dziś jest obecne w stajence tabernakulum.

Tej zaś tęsknoty, tęsknoty za Jezusem, winniś­

my uczyć się w dniach adwentu.

Winniśmy się jej uczyć od ludzi, którzy żyli przed narodzeniem Zbawiciela: od żydów i od pogan.

1. O d ż y d ó w . Za czym tęsknili żydzi? Za wyzwoleniem z grzechu. Wszystkie ich ofiary...

nie miały mocy zmazać grzech. Grzech ciężył na duszach jak wielkie, ugniatające brzemię.

(25)

15 To właśnie słyszymy w modlitwach, jakie oni słali do Boga. Wszak nawet sami w adwencie śpiewamy te modlitwy:

Spuśćcie nam na ziemskie niwy Zbawcą z niebios, obłoki!

Tak to na 700 lat przed narodzeniem Chry­

stusa modlił się prorok Izajasz, a z nim razem lud jego: „Spuśćcie rosę, niebiosa, z góry, a obłoki niech spuszczą ze dżdżem Sprawiedliwego!"

Tej to tęsknoty za Jezusem, Wybawicielem z sideł grzechu, powinniśmy się uczyć od proro­

ków i od Izraelitów Starego Testamentu!

2. O d p o g a n . O poganach mamy często mylne wyobrażenie. Mniemamy, jakoby poganie byli ludźmi niereligijnymi lub nawet całkiem po­

zbawionymi religii. Tak nie jest, o bynajmniej!

Poganie starożytni składali niezliczone ofiary, wiele się modlili, poddawali się surowym poku­

tom, jak to zresztą zwykli czynić i dzisiejsi poga­

nie. Ale wszystkie ich modły do bogów i wszyst­

kie ich ofiary nie mogły zmyć winy grzechu. Stąd miała początek ich tęsknota za odkupieniem. Je­

den z pisarzy pogańskich, powodowany tą tęskno­

tą, napisał słowa następujące: „Musi Bóg zstąpić na ziemię i wybawić nas, ludzi". Nadzieja pogan na pomoc bogów była oczywiście mylna, skoro bogo­

wie tacy nie istnieją. Jedynie Jezus mógł zaspokoić tęsknotę wszystkich narodów, również i pogańskich.

Toteż wielka była radość pogan, gdy apostoło­

wie głosili im wieść o zbawieniu. W sto lat po

(26)

16

śmierci Jezusa pisze pogański namiestnik do po­

gańskiego cesarza w Rzymie: „Donieś mi, co mam robić. Świątynie bogów stoją pustką, modlitwy i ofiary ku czci bogów ustały. Wszystko lgnie do nowej nauki (chrześcijańskiej)". Widzimy wyraź­

nie, że najgłębsza tęsknota człowieka ziściła się jedynie w Jezusie i przez Jezusa.

Taką też powinna być nasza tęsknota za świę­

tem Bożego Narodzenia. Powinna być tęsknotą za Jezusem, A tęsknota ta wyrazi się najpiękniej, gdy sobie postanowimy przyjąć jak najgodniej Ko­

munię św. w czasie Bożego Narodzenia. W ó w c z a s

ten Zbawca, którego pragną żydzi i poganie, któ­

rego pragną wszyscy, przybywa do nas. Ten sam Jezus, który spoczywał w stajence, zstępuje z Bó­

stwem swym i Człowieczeństwem do mojego serca.

A to jest rzecz najważniejsza w uroczystym świę­

cie Bożego Narodzenia.

(27)

OKRES BOŻEGO NARODZENIA

„...i w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, Pana na­

szego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Marii Dziewicy."

B o ż e N a r o d z e n i e .

Pokój na ziemi.

Witajcie mi, kochane dzieci, w uroczystym święcie Bożego Narodzenia! Wasze twarzyczki jeszcze jaśnieją blaskiem wieczoru wigilijnego.

Ładnie tam być musiało wczoraj u was w domu!

Mimo woli biegnę myślą ku moim latom młod­

szym. Przypominam sobie pewien wieczór wigi­

lijny, który przeżyłem jako dziecko w domu ro­

dzinnym. Rodzice moi nie byli bogaczami, nie przelewało się u nich wcale. Na gwiazdkę dosta­

łem jeden tylko bardzo skromny podarek, A jed­

nak byłem szczęśliwy, o jakże szczęśliwy!

Bo nie od ładnego wyglądu i okazałości zależy to szczęście! Błogość i spokój dnia Bożego Naro­

dzenia polega zgoła na czym innym! Ten spokój każdy z nas może otrzymać. Niejeden, z bogaczy nie osiągnie go wcale, natomiast dany będzie ten skarb niejednemu żebrakowi...

Czymże jest ten pokój, o którym mowa w dniu Bożego Narodzenia? Musimy iść do Betlejem i spytać o to Najświętszą Matką Bożą i świętego

Kazania dla dzieci.

(28)

18

Józefa. Oni to bowiem zaznali prawdziwego po­

koju Bożych Narodzin.

1. Zaraz się przekonamy, że pokój Bożego Na­

rodzenia jest czymś całkiem innym, niż to, co so­

bie wyobraża niejeden człowiek słysząc to słowo.

Maria i Józef nie znaleźli noclegu w Betlejem.

Odsyłano ich od domu do domu. Musieli prze­

nocować w stajence za miastem. W stajence!

A przecie mimo nędzy i opuszczenia mieli w du­

szach prawdziwy pokój. Pokój Bożych Narodzin!

W czterdzieści dni po urodzeniu ofiarowano Dzieciątko Jezus w świątyni. Wówczas nadszedł sędziwy Symeon i odezwał się do Matki Boskiej:

„Twoje Dziecię jest położone na upadek i na po­

wstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprze­

ciwiać się będą! A twoją duszę, Matko, przeszyje miecz!" Jakież to straszne! A przecie Maria miała w duszy pokój. Pokój Bożych Narodzin!

Wkrótce potem okrutny Herod wysłał siepaczy z mieczami do Betlejem, by zgładzić ze świata Dzieciątko' Jezus. Ale w noc poprzednią anioł Pański ukazał się Józefowi i rzekł mu: „Wstań, weźmij Dziecię i Matkę Jego i uciekaj czym prę­

dzej do Egiptu! Ale zaraz! W nocy! Prędko!

Prędko! Nie ma czasu do stracenia!" Jakież to przerażające! A jednak Maria i Józef mieli w ową noc spokój w duszy. Spokój Bożego Narodzenia!

2. Z tego wszystkiego jużeście wymiarkowali, że pokój, o jakim mowa w dzień Bożego Narodze­

nia, nie polega na rzeczach zewnętrznych, ale że

(29)

pokój zawiera się w duszy! W tym pokoju w ogóle nie ma nic ziemskiego! Ten pokój jest przeto czymś nadprzyrodzonym!

On polega na wierze, że Dzieciątko Jezus wy­

zwoli nas z grzechów.

Polega na wierze, że Dzieciątko Jezus zapro­

wadzi nas do nieba.

Polega na wierze, że Jezus daje nam wszelką łaskę, jakiej potrzebujemy do naszego zbawienia.

Polega na wierze, że nikt nie utraci łaski, kiedy sam tego nie pragnie.

Polega na wierze, że jeżeliśmy zgrzeszyli, mo­

żemy dzięki skrusze i pokucie odzyskać łaskę Bożą.

Polega wreszcie na wiernym wypełnianiu przy­

kazań Bożych i kościelnych.

Taki to spokój ducha miewali męczennicy wśród najcięższych cierpień i katuszy. W drugim stuleciu po Chrystusie poganie ukrzyżowali bi­

skupa Karpusa z Tiatyry. Prześladowany uśmie­

chał się pomimo całego bólu, jaki go dręczył. Gdy go pytano o przyczynę tego uśmiechu, odpowie­

dział: „Ujrzałem wspaniałość Bożą i uradowałem się z niej wielce". Oto, co znaczy pokój, zesłany ludziom w dniu Bożego Narodzenia, Zwycięstwo, które przemaga świat cały, to wiara,

0 taki to pokój módlmy się dzisiaj przy sta­

jence Bożej: „Dzieciątko Jezu! Wierzę, że jesteś moim Zbawicielem, że zsyłasz mi swą łaskę i pro­

19

2*

(30)

20

wadzisz mnie ku niebu. Pragnę iść tam za Twoim przewodem. Dlatego będę zachowywać Twoje przykazania. Amen".

B o ż e N a r o d z e n i e .

Narodzenie Pana Jezusa w stajence jest naj~

wymowniejszym kazaniem przeciwko pysze.

Boże Narodzenie! „Bóg tak świat umiłował, że Syna swego Jednorodzonego nań przysłał, by wszyscy, którzy w Niego wierzą, nie zginęli, ale otrzymali żywot wieczny". Żaden z ludzi nie zdo­

byłby się sam pierwszy na tę myśl, że Jednoro- dzony Syn Boży, współistotny z Ojcem i Duchem Świętym, Bóg Odwieczny, weźmie kiedyś na Siebie naszą ludzką naturę. Tego by nie przeczuł, nie wymarzył żaden z ludzi.

Co więcej! Nikt i tego nie zdołałby przewi­

dzieć, że Syn Boży, Pan nieba i ziemi, przyjdzie na świat w stajence, że Jego kolebką będzie żłóbek bydlęcy, a słoma i siano Jego posłaniem.

1 czemuż to Najmilszy Zbawiciel raczył zstąpić na ziemią w takim ubóstwie?... „M ił°ść moja to sprawiła“ — odpowiada na to On sam w słowach znanej kolędy. Tak jest, z miłości Jezus to uczy­

nił. Miłość była niewątpliwie właściwą i osta­

teczną przyczyną zstąpienia Pana Jezusa na zie­

mię. Za kilka tygodni, gdy ujrzymy Zbawiciela boleściwego, pomówimy obszerniej o miłości Boga ku ludziom. Dzisiaj zaś, w dniu Bożego Narodze­

nia, pragnąłbym odszukać jeszcze jedną przy­

(31)

21 czyną, dla której Syn Boży w takim ubóstwie zszedł na ziemię.

I. Przyczynę tę znajdziemy, gdy przyjrzymy się uważniej sobie samym.

1. Wiecie, że Adam i Ewa skosztowali w raju zakazanego owocu. Zwiódł ich do tego diabeł. Cóż to on im obiecywał? Oto powiedział: „Będziecie równi Bogu!" Dlatego Adam i Ewa upadli, iż chcieli być równi Bogu! Czyż to nie szaleństwo?

Jak się nazywa taki grzech? Zarozumiałość!

Pycha!

2. A oto dalej: Po potopie ludzie zamierzali zbudować wieżę, sięgającą ponad góry i chmury aż do samego- nieba. Czyż to znów nie był grzech?

Zarozumiałość! Pycha!

3. I czyż w każdym grzechu, również w na­

szych grzechach, nie kryje się zawsze zarozumia­

łość i pycha? Ilekroć człowiek nie chce wierzyć temu, co Bóg objawił, stawia swój słaby rozum ponad Boga. Mały człowiek chciałby o wszystkim lepiej wiedzieć, niż sam Bóg! To zarozumiałość!

Pycha!

Teraz już mamy odpowiedź na pytanie, czemu Syn Boży przyszedł na świat w takim ubóstwie.

Oto chciał pokazać ludziom, jak niedorzeczną jest wszelka pycha. To samo zresztą wcześniej mówili prorocy, Ale ludzie nie byli skorzy ich słuchać.

I dzisiaj nie tak chętnie ludzie słuchają, gdy im ktoś mówi, jak niedorzeczną jest pycha... Panu Bogu dobrze wiadomo o tej niechęci ludzkiej do

(32)

22

słuchania o pysze. Dlatego On, Pan świata, ze­

zwolił, iż złożono Go w ubogiej i zimnej stajence.

Nie odezwał się ani jednym pysznym słowem, gdy przyszedł na ten świat. Milczał... A jednak tyle powiedział, tyle wyraził, chociaż nie słowami!

Tak, On przemówił do nas tym samym, że wy­

brał rzecz najbardziej upokarzającą, jakiej nie wy­

brałby żaden z ludzi, rzecz, która człowiekowi pysznemu byłaby uciążliwą i nieznośną; dobrowol­

nie wybrał to, co najuboższe, najskromniejsze i najmniejsze, wybrał stajenkę i żłóbek.

II. Jest to najostrzejsze kazanie przeciwko py­

sze, jakie kiedykolwiek ktoś wygłosił. Kazania tego wszyscy musieli słuchać — i jeszcze dzisiaj muszą go słuchać.

1. Pyszni poganie owego czasu wpadali w zdzi­

wienie i zadumę, słysząc z ust apostołów kazania o tym poniżeniu i upokorzeniu. Wstydzili się swej pychy i stawali się chrześcijanami.

2. I dzisiaj niejeden człowiek pyszny, kro­

czący z taką napuszonością i mający o sobie tak wielkie mniemanie, staje się przecie tak niepo­

zorny i skromny, gdy podejdzie do stajenki i ujrzy Syna Bożego w ubóstwie. Wówczas w ciszy i skry- tości serca wstydzi się grzechu swej pychy. Rad by stać się znów małym dzieckiem... I myśli o swych latach dziecięcych, kiedy jeszcze nie znał pychy i był tak szczęśliwy...

Tak! Zbawiciel zszedł do stajenki, by zawsty­

dzić ludzką pychę. Dzieci najdroższe! Nie dopusz­

czajcie grzechu pychy do dusz waszych!

(33)

23 Pozostańcie skromnymi, pokornymi, posłusz­

nymi i czystymi dziećmi! Proście dziś Dzieciątko Jezus, by dało wam łaskę zwalczania wszelkiej pychy, jaka się w was odezwie, żebyście stali się podobnymi Najmilszej Matce Bożej, drogiemu świętemu Józefowi, a przynajmniej skromnym pa­

stuszkom betlejemskim,., i pozostali takimi przez całe życie. Amen.

B o ż e N a r o d z e n i e .

„Narodziło się nam Dzieciątko, na którego bar­

kach spoczywa panowanie11.

Cały świat wołał ku niebiosom, iżby Bóg zesłał na koniec Zbawiciela. I mniemali ludzie, że Bóg ześle tego Zbawcę jako potężnego króla, który cały świat zdobędzie. Tak myśleli i żydzi: Spodziewali się, iż Zbawiciel przywróci dawne królestwo Da­

wida w nowym blasku i największej wspaniałości, a jego apostołowie będą ministrami w tym pań­

stwie. Gdybyśmy żyli w owych dawnych czasach, na pewno myślelibyśmy podobnie. Atoli Bóg zrzą­

dził zgoła inaczej,

1. Oto bowiem Syn Boży przyszedł na świat jako małe, zziębnięte i płaczące Dzieciątko. Tego ludzie nie przeczuli, nie oczekiwali.

A przecież to właśnie miało wielkie, bardzo wielkie znaczenie. Wszak drogi nasz Zbawiciel chciał odkupić ludzi z niewoli grzechu. Grzech sprawił, źe serca ludzkie stały się twarde jak ka­

mienie. Serca grzeszników powinny były zmięknąć

(34)

24

znowu. A droga do tego wiodła nie przez rozkazy, nie przez przemoc ani użycie oręża. Twarde serce zmięknie najprędzej pod wpływem dziecka.

Wczoraj wieczorem sami stwierdziliście na pewno, jak dzieci umieją wzruszyć serce starszych.

Ludzie dorośli tak się rozrzewniają w dniu wigi­

lijnym, widząc szczęście i radość dzieci.

Tyczy się to nie tylko dobrych rodziców. Ty­

czy się to i tych rodziców, którzy nie chcą nic wie­

dzieć o Panu Bogu. Niejedno dziecko przywiodło swego ojca i matkę z powrotem do Pana Boga:

osiągnęło to, czego nie udało się osiągnąć żadnemu kaznodziei. Znana jest wam wszystkim opowiastka poety „Powrót taty", w której prosta modlitwa

dzieci wzrusza serce zatwardziałego zbójcy.

Tak, dzieci umieją zmiękczyć serca ludzi star­

szych. A ileż to milionów serc wzruszyło, zmięk­

czyło i nawróciło Dzieciątko Jezus! Serc tych wprost nie dałoby się policzyć! Tak więc Bóg słusznie to obmyślił w swej wielkiej mądrości, iż Syn Boży przyszedł na świat jako Dziecię, nie jako potężny Władca!

2. A Dziecię to pomimo wszystko jest również i Władcą, potężniejszym od wszystkich królów i cesarzy. Ta Jego władza, Jego panowanie ujaw­

niło się też natychmiast po Narodzeniu. Oto anio­

łowie śpiewali kołysankę Dzieciąteczku. Wkrótce potem gwiazda zaprowadziła trzech Mędrców do Betlejem, a król Herod uczuł trwogę. W kilka lat później drżeć będą uczeni w piśmie i faryzeu­

(35)

25 sze. A w sto lat później na całym świecie ludzie zasyłać będą modły do tego Dzieciątka. Nieprze­

liczone zastępy męczenników z radością ofiarować będą swe życie za Dziecinę z Betlejem.

Ale na to zauważycie, że w stajence nie wi­

dzimy jeszcze owej władzy Dzieciątka Jezus.

Więc słuchajcie, co wam powiem.

Dzieciątko panuje już przez swoje milczenie.

O, to milczenie Boga ileż pobudza w nas myśli!

Gdy ojciec w kole rodzinnym milczy, nie odzywa się ani słowem, jakże poważny, dziwnie poważny i niepokojący nastrój tworzy się w całym domu!

Wtedy znika kędyś precz wasza śmiałość i rezo- lutność. Prawda, jak wtedy stajecie się cisi i za­

myśleni!

Jeżeli pomyślicie nad tym dobrze, będziecie musieli powiedzieć: skoro Syn Boży milczy, to i my powinniśmy też skupić się i zastanowić nad sobą. Tak też zrobimy!

Ot na przykład trafi się między wami jaki chłopak skory do gniewu albo dziewczynka samo­

lubna. I zdarzy się, że zaczną oni myśleć o mil­

czącym Dzieciątku, staną w duchu przed Jego sta­

jenką i uklękną przed nią — a potem spojrzą na swój gniew i swoje samolubstwo... Na pewno nie upłynie czas długi, a zawstydzą się i przyrzekną Panu Jezusowi poprawę. Przyjrzyjcie się, jak oto Dzieciątko panuje i włada!

Tak, Dzieciątko z Betlej emu jest naszym wie­

kuistym królem. Myśmy Jego poddani, Jego słu­

(36)

26

dzy, niewolnicy. Ale gdy Mu służymy, Ono nas czyni swoimi dziećmi, A więc służmy temu Dzie­

cięciu! W Nim jest jedyne szczęście nasze. Amen.

K a z a n i e na z a k o ń c z e n i e Ro k u . Miłosierdzie Boże.

Ważna i poważna godzina zgromadziła nas po społu w wieczór dzisiejszy. Oto składamy cały wieniec 365 jasnych i ciemnych dni na grobie do­

czesności i odmawiamy modlitwę wieczorną za cały rok dobiegający swego kresu.

1. W tej chwili człowiek mimo woli myśli i o sobie, o kresie własnego swojego żywota.

Dni naszego życia są policzone. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Nadejdzie kiedyś pewien rok, w tym zaś roku pewien miesiąc, w tym mie­

siącu jakiś dzień... i powstanie data, która znaj­

dzie się na naszym grobie. Gdybym teraz potrafił każdemu z was przepowiedzieć ową datę, jakaż ogarnęłaby was trwoga!

Dzień ów jedynie Bogu jest wiadomy- Bóg w swej dobroci nie ujawnił nam z góry jego na­

dejścia, gdyż w takim razie życie nasze przestało­

by nas cieszyć. Ale dzień ten, dzień Boży się zbliża.

Zmówmy szczerą modlitwę, pełną skruchy, a dzień ten nas nie zaskoczy, nawet choćby miał nadejść dzisiaj! „Mój Jezu, miłosierdzia!" „Dzie­

ciątko w żłobie, zmiłuj się nade mną!“

(37)

27 Staliście się cisi i poważni. Zachowajcie tę po­

wagę! Jest to święta powaga. Zabierzcie ją z sobą do domu! Weźcie ją z sobą na nadchodzący Nowy Rok.

2. Ta święta powaga będzie ci błogosławień­

stwem. Ona wskaże ci twoją słabość, ale jedno-

I

cześnie tym wyraźniej wskaże ci Chrystusa, twego Pana i Zbawcę. Jesteś biednym grzesznikiem, ale w mocy Chrystusa jest obfitość zbawienia. Powi-

■ nieneś więc Jemu ufać.

I

„Ale te wszystkie grzechy... od pierwszego stycznia do 31 grudnia?" Przez skruchę i spowiedź otrzymaliście za te grzechy przebaczenie!

„A to, z czego należało by się jeszcze wyspo­

wiadać od ostatniej spowiedzi?" Z tego możesz się wyspowiadać jeszcze dziś wieczorem. Możesz wzbudzić w sobie natychmiast żal doskonały za swoje grzechy, żal płynący z miłości ku Bogu!

„ 0 Jezu mój, miłosierdzia!" Wiesz przecie, że żal doskonały w razie potrzeby, w wypadkach osta­

tecznych, zastępuje spowiedź.

„A le ja nie znajduję w sobie nic dobrego, co mógłbym dziś wieczorem ofiarować Panu Bogu!"

W takim razie ofiaruj raz jeszcze wszystkie mo­

dlitwy ubiegłego roku, wszystkie msze i wszystkie Komunie!

„Wszystko to było takie oziębłe!" — powia- Idasz. Ofiaruj więc i swoją oziębłość! I nie zapo­

minaj o tym, że cokolwiek uczyniłeś w stanie ła­

ski uświęcającej, było Bogu miłe, ponieważ On

(38)

28

w twoich modlitwach widział modlącego się Chry­

stusa, a w twoich Komuniach widział Chrystusa przebywającego w tobie! A skoro Ojciec niebieski w naszych modłach, działaniach, cierpieniach, udziale we mszy św. i Komunii widzi modlitwę Chrystusa, Jego życie, cierpienie i służbę Jemu poświęconą, tym samym musi nas kochać!

Becie wiąc miał nadzieją w Tobie, Najmilszy i Najlepszy Zbawco! Tyś jest moim Odkupicielem.

Niech mnie odkupi krew Twoja! Pomimo mej nie- godności pokładać będę nadzieję w Tobie!

Toteż mogę odetchnąć i wdzięcznym sercem zaśpiewać Ci ,,Te Deum“ i prosić Cię o błogosła­

wieństwo na rozdrożu starego i nowego roku. Amen.

N o w y R o k . Życie nadprzyrodzone.

Ludzie życzą sobie dziś szczęścia na Nowy Rok, myśląc przy tym przeważnie o sprawach ziemskich, takich jak zdrowie, powodzenie, długie życie.

Rzecz niewątpliwa, iż takie życzenia wolno skła­

dać sobie i bliźnim. Jednakowoż chrześcijanie nie powinni w swych życzeniach myśleć tylko o spra­

wach cielesnych: powinni myśleć też i o duszy.

Również i duszy należy w tym Nowym Roku życzyć zdrowia, ażeby nie zapadła znów w cho­

robę. Ciało i dusza składają się razem na przy­

rodzone życie człowieka. Chrześcijanie powinni sięgać myślą i poza to naturalne życie, w którym

(39)

bierze udział ciało i dusza. Powinni myśleć o ży­

ciu nadprzyrodzonym!

Dlatego zaraz w pierwszym dniu Nowego Roku uczyńmy życie nadprzyrodzone treścią naszego ka­

zania. Rozważmy więc wspólnie trzy rzeczy:

1. Iż życie nadprzyrodzone jest całkowicie no­

wym życiem.

2. Na czym ono polega?

3. Iż wielu ludzi, niestety, nie umie cenić tego życia.

S p r a w a p i e r w s z a : Życia nadprzyrodzo­

nego nie możemy sami ukształtować siłami ciała i duszy. Ono wznosi się ponad ciało i duszę, a więc ponad życie przyrodzone, jest od tego ży­

cia zgoła różne i odmienne. Życie nadprzyrodzone jest całkiem nowym życiem, które Bóg nam daje z wolnej i nieprzymuszonej swej dobroci. Jest przydatkiem do życia przyrodzonego, czymś ta­

jemniczym i Boskim.

S p r a w a d r u g a : Na czym polega życie nadprzyrodzone? Na uczestnictwie w życiu Boga.

Jakże czyni Bóg, gdy dopuszcza nas do uczestni­

czenia w swym życiu? Jakimże sposobem możemy być włączeni do życia Boskiego? Bóg zsyła swego Syna w naszą duszę! Przez nieomylną naukę Ko­

ścioła zstępuje nadprzyrodzona prawda do naszego rozumu. W ten sposób rozum uzyskuje łączność z nadprzyrodzoną prawdą Bożą — to jest z samym Bogiem! Wola zaś otrzymuje siłę nadprzyrodzoną do tego, by kierować swe postępowanie według

29

(40)

30

uzyskanej prawdy nadprzyrodzonej. Otrzymuje tę silę od Ducha Świętego w siedmiu sakramentach.

W ten sposób również i wola związana jest z ży­

ciem Bożym. Na tym właśnie polega życie nad­

przyrodzone. Jest ono czymś naprawdę wielkim, czymś zgoła cudownym, Boskim i wspaniałym!

S p r a w a t r z e c i a : Ale tak wielkiego daru Pan, Bóg nam nie narzuca. On nam dar ten ofia­

ruje, byśmy dobrowolnie oświadczyli się za jego przyjęciem. Człowiek może też odrzucić życie nad­

przyrodzone — i dziś tak wielu ludzi postępuje, f akie jednak postępowanie jest wielką niewdzięcz­

nością i ciężką obrazą względem Boga; poza tym jest ono dla samego człowieka wielkim nieszczę­

ściem. Przeczytam wam kilka zdań z listu takiego człowieka, który odrzuca życie nadprzyrodzone, Posłyszycie, jak on już na tym świecie czuje się nieszczęśliwy! Człowiek ten, robotnik chory na płuca, pisze: „Modliłem się do Boga, a On mnie nie uzdrowił, nie wysłuchał. Dlatego- ja już w Niego nie wierzę. Boję się śmierci i czepiam się choćby odrobiny życia". Tak pisze ten człowiek.

O co on się modlił? O zdrowie. Czy pomyślał o swej duszy? Nie! Czy pomyślał o życiu nad­

przyrodzonym? Nie! Myślał tylko o ciele... Gdy pisze: „Ja już nie wierzę" — musimy mu odpo­

wiedzieć: „Tyś w ogóle nie wierzył należycie!

Uważałeś Pana Boga za jakiegoś znachora, który ma na zamówienie wyleczyć twe ciało, uważałeś Go za twego sługę! A On przecie jest Panem!"

(41)

31 Co pisze jeszcze ten człowiek? „Boję się śmierci i czepiam się choćby odrobiny życia". Oto widzicie, jak nieszczęśliwy bywa ten, kto odrzuca życie nadprzyrodzone! Jest nieszczęśliwy już na tym świecie. A jakież wiekuiste nieszczęście ocze­

kuje takiego człowieka na drugim świecie!

W tym nowym roku ceńmy, otaczajmy opieką i pomnażajmy życie nadprzyrodzone jako> rzecz najdroższą i najbardziej wartościową. Bądźmy wierzącymi dziećmi Kościoła świętego! Przystę­

pujmy często i godnie do Jego świętych sakramen­

tów. Wtedy staniemy się szczęśliwi w całym roku i wiecznie szczęśliwi na całą wieczność.

Okażmy swym życiem, iż Dzieciątko Jezus nie nadaremnie spoczywało w świętej stajence. Jezus jest Dawcą życia nadprzyrodzonego. On nam to życie nadprzyrodzone przynosi.

O, Panie Jezu, o Boże Dzieciątko, przynieś i zachowaj ludziom życie nadprzyrodzone! Amen.

I N i e d z i e l a p o T r z e c h K r ó l a c h . Poświęcenie rodziny.

Uroczystość Świętej Rodziny budzi we mnie bardzo miłe wspomnienie z lat dziecięcych. Na początku bieżącego1 stulecia wielki papież Leon XIII ustanowił tę uroczystość dla wszystkich kra­

jów naszej ziemi. W myśl tego postanowienia każda rodzina chrześcijańska powinna być odbi­

ciem Świętej Rodziny. W każdym domu rodzin­

nym powinien więc wisieć obraz Świętej Rodziny,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli żadna orbita nie jest jednoelementowa, to rozmiar każdej jest podzielny przez p, zatem i |M| jest podzielna przez p.. Zamiast grafów można podobnie analizować

Jeśli żadna orbita nie jest jednoelementowa, to rozmiar każdej jest podzielny przez p, zatem i |M| jest podzielna przez p. Zamiast grafów można podobnie analizować

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;

Praca własna: Wykonaj trzy przykłady (jeden wiersz)

Wskaźnik ten wykorzystywany jest przede wszystkim do oceny ryzyka pojawienia się groźnych chorób: miażdżycy, choroby niedokrwiennej serca, udaru mózgu, czy nawet

Nie mniej ważne są te zastosowania symbolu światła, w których przybli- żana jest pełna blasku teofanijna obecność Boga pośród ludu (por. Ps 50,1-3) oraz Jego

czania” istoty ludzkiej... O osobiei która jest dzieckiem 221 Powiedzenie „Będziemy mieli dziecko” jest sądem mówiącym o osobie. Jesteśmy partnerem wobec osoby,

staniu Jezusa, może na tej podstawie powiedzieć także o sobie samym, że treścią jego przyszłości będzie nie co innego, jak tylko Jego (to jest też nasza) przeszłość