• Nie Znaleziono Wyników

PRZEZ JADW IG Ę Z ŁOBZOWA.

„Taka pieśń — jest siła, dzielność!"

„Taka pieśń — jest nieśmiertelność!"

(M ickiewicz).

W starym kościółku brzm ią śpiewy.

M ieszkańcy Citowian, m iasteczka na Litw ie, usłyszeli ze zgrozą uwiadom ie­

n ie urzędowe, iż kościół ma być zamie­

niony n a cerkiew praw osław ną.

— Jak to ? kościół od ta k daw na wśród nas stojący, kościół jeszcze przez Chod­

kiew icza założony, kościół, świadek n a ­ szego życia, obrzędów, sakram entów, m iałżeby być nam zabrany?.;. — py­

ta ją m ieszkańcy z trw og ą i p rz e ra ź ^ niern...

— M e damy kościoła naszego —

ód-— 111 ód-—

zyw ają się nagle głosy liczne. Nie damy św iątyni drogiej sercu!...

A było w rozkazie naczelnika z Ro- sień powiedziane, iż po ukończonych modłach kościół ma być zam knięty.

— Po ukończonych modłach i śpie­

wach? — pow tarza lud po chwili — do­

brze! Skoro ucichnie pieśń pobożna w tym kościółku, zam kniecie go... Zgoda.

Urzędnik, w ysłany n a zamknięcie ko­

ścioła, czeka.

L ud ściele się fa lą pochylonych głów i śpiew a pieśń:

— O statn ia to pieśń — pow tarza je­

den, drugi i dziesiąty... o statn ia pieśń....

po której C hrystusa zabiorą, organy wyniosą, nam więcej śpiewać nie po­

zwolą.

I pieśń brzmi, płacze, łka, żebrze o li­

tość i zmiłowanie.

P rzyszła noc. Z Citowian przybyw a św ieży zastęp, m ienia się z tymi, którzy w kościele od ra n a trw ają, a pieśń brzmi dalej i łzami myta, u la ta echem w bory i puszcze.

O statn ia pieśń...

Noc przeszła, św it zajrzał przez chmur obłoki, dzień mija, długi, ciężki dzień walki o prawo ludu, a w kościele mo­

dły nie ustają, pieśń nie przeryw a swej nici, rw anej bólem z serc wielu, na k tó rą łzy krw aw e n iżą się różańcem boleści strasznej...

Z m iasta przynoszą pożywienie — świeże siły napływają... św iatła nowe zapalają, organy sk arżą się i jęczą — lud śpiew a i śpiewa.

T ak przeszło dni pięć...

Z R osień przybyw a naczelnik wojenny z policm ajstrem.

Idzie w prost do wielkiego ołtarza.

L ud mu drogę zamyka, a pieśń rw ie się z piersi w szystkich i ze łzam i spada pod stopy moskiewskie.

.— Czy to b u n t? — p y ta naczelnik.

— Nie, panie! My wszystko zrobimy ażeby nasz kościół dla nas pozostał.

20.000 rub li damy n a cerkiew praw o­

sław ną, zbudujemy ją, tylko kościoła nie odbierajcie.

W ybrano 20 włościan, w deputacyę.

D ziesięciu z nich poszło do Potapow a z prośbą o przyjęcie 20.000 ru b li n a cerkiew praw osław ną, byle kościół im zostawiono.

D rugich dziesięciu czekało. W razie, gdyby tam tą deputacyę „za zuchw al­

stwo" zam knięto, ci pojadą do P e te rs­

burga...

Rozkazu nie cofnięto.

O statn ia pieśń brzmi długo...

W około kościoła postaw iona straż od­

pędza, kolbuje i odpycha tych, którzy do kościoła dążą, lecz to n ie w strz y ­ muje, nie łam ie odważnych...

Chcąc w strzym ać śpiewy, w ydzierają z rą k wchodzących k siążk i do modlenia,

„Złote ołtarzyki", „Oficium", to w szystko przechodzi w m oskiewskie ręce i już k ilk a worków z książkam i zabranem i stoi pod kościołem, a pieśń brzmi i nie

; ustaje.

Nie jednym już włosy zbielały przez ten w ielki czas błagania, niejednym już w a rg i k rw ią zaszły i głos śpiew ający je st jękiem bólu najokropniejszego...

O rganów m uzyka bije o szyby okien, jakby chciała się przez nie wydostać i płynąć dalej, dalej nad sioła i m iasta, nad bory i knieje, a wołać naród cały do długiej, wielkiej pieśni, wobec k tó ­ rej w róg nie może wejść do św iątyni i 1 nie może ludu z niej wytrącić...

Na miejsce „zbrodni" przyjechał już gubernator, przybyła so tn ia kozaków i 2 roty piechoty.

Modły nie u stają, dzień i noc kościół

| pełny pieśni brzmi...

O statn ia pieśń ludu, broniącego swej wiary...

A kiedy o północy gu bern ato r kąże kozakom z nahajkam i wchodzić do ko­

ścioła i przemocą „buntowników" wy­

pędzać — w tej chwili lud poczyna śpie­

wać: „A nioł pasterzom mówił".

Ozwał się cichy dzwonek. P a ste rk a j się rozpoczęła...

] Ze złotyeh gwiazd nieba spływ a ra- I dości pieśń potężna i jasna. Z k ra ń ca j n a kraniec ziemi, kędy krzyż C hrystusa

— 1 1 2 —

znany i godło w iary nie za ta rte, wszędy radość ro z le g a się błoga, nadzieje du­

cha ożyw ia... „A nioł pasterzom mó­

w ił “.

A tu jak że w tę św iętą noc zbaw ie­

n ia ludu pieśń ta dzwoni dzisiaj?...

O statn ia pieśń...

K apłan obraca się do ludu i głosem łzam i tłumionym śpiew a:

„Gloria in ex- celsis Deo...u

L ud przypada tw arzą do posadzki, k tó ra od łez m okra, zda się płacze także...

A organów tony są już tylko szep­

tem cichym, bo um iejący g rać n a nich wpół żywy, ledwie poruszać palcami może...

Skończyła się P asterk a.

Z kościoła n ik t nie wychodzi...

P ieśni już niema, je st tylko jedno, wielkie, straszne łkanie, k tó re w strząsa sklepienie kościółka, bije o ściany, jak grom u uderzenie.

W chodzi wojsko.

K apłana wloką, lud w ypędzają kol­

bami, krw aw ią, kaleczą, organy w yry­

w ają, wynoszą, św iatła gaszą... Boga w H ostyi ukrytego zniew ażają...

W ypchnięty, wywleczony, wpół żywy lud biedny, rzuca się jeszcze do dzwo­

nów, poczyna w strząsać nimi, bije o kraw ędzie sercem raz po ra z i rzuca św iatu, borom, polom, całej Polsce, E u ­ ropie całej, rzuca wielką, o statn ią pieśń

I sk arg i narodu krzywdzonego i depta­

nego bez winy...

O statnia pieśń!...

B rzm iała na L itw ie, w r. 1868 w Ci- tow ianach, w noc Bożego Narodzenia.

Czy jedna tylko?...

J a k całe Podlasie i L itw a, ta k po­

dobnych pieśni było tyle, ile kościołów i w róg zabierał, ile cerkw i praw osław nych

stw arzał.

I pieśń ta brzmi jeszcze dziś, i dziś jeszcze chodzi ona, ja k sierota najuboż­

sza, polami, lasam i, łzam i oblicza ryje, bólem serca gryzie, sk arg ą w niebo J bije, bo nie nastrojono s tru n lutni na I weselny ton i nie rozplątano krzyw d

strasznych melodyi...

Są pieśni, jak grobowce smętne, jak I rozpacz czarne, ja k ból ciężkie...

Tylko ich słuchać nie wszyscy umieją, tylko zatkaw szy uszy, niejedni o nich wiedzieć nie chcą...

A w tedy pieśń w ielkiej radości i chw a­

ły z ziemi bólu i m ęczeństw ku niebu uderzy, kiedy serca w szystkie odczują, czem była o statn ia pieśń ludu, kiedy przez ogólne zbratanie się serc wszyst­

kich i dłoni w szystkich stw orzą olbrzy­

m ią pieśń czynu, w której je st siła i dzielność, k tó ra da wolność i nieśm ier­

telność...

„Wśród nocnej ciszy

„Wstańcie! . . .

głos się rozchodzi.

NA B O ŻE N A R O D Z E N IE .

Bóg się rodzi, moc truchleje, G w iazda wschodząc, promienieje, Chór anielski brzmi w stu głosach:

Chwała P an u n a niebiosach W słońc odwiecznych aureoli, A n a ziemi pokój ludziom

Dobrej woli....

Bóg się rodzi... Bez oręża Miłość cały św iat zwycięża, E w angelię wieści now ą —

„A ciałem stało się słowo"...

(Czy w naszych sercach?).

U derzyły złote dzwony, Niechaj będzie pochwalony Syn M aryi, Dziedzic Boży, Przychodzący w św iatła zorzy....

B iją dzwony, huczą dzwony, Niechaj będzie pochwalony!

P onad św iatem gw iazda wschodzi, Niebo blaskiem rozprom ienia, A w tym blasku Bóg się rodzi, W staje słońce przebaczenia....

(Czy w naszych sercach?).

Z. D.

/

Powiązane dokumenty