Również podobne uczucia w iary i otu
chy w lepszą przyszłość budzą się w sercu każdego P olaka n a myśl o stosunkach w zaborze pruskim . Ju ż w poprzednim roczniku kalendarza pisaliśm y o pono
wnym wyborze W ojciecha Korfantego na pos’a do parlam eutu niemieckiego w Berlinie. M andat poselski Korfantego, n a p dstaw ie wyboru z r. 1903, Niemcy uniew ażnili, tymczasem lud polski na Górnym Ślązku przy ponownych wy
borach w d. 12 października 1905 r.
oddał przeszło 23 tysiące głosów na dzielnego swego obrońcę, podczas gdy trzej przeciwnicy, wszyscy razem, zna
cznie mniej głosów otrzymali.
W alne zwycięstwo polskiego stro n nictw a narodowego przy wyborach do parlam entu, z okrędu Katowice-Zabrze, sprowadziło duże zm iany w stosunkach politycznych na Górnym Ślązku, co zno
wu musi w p ły n ąć. i na stosunki poli
tyczne zaboru pruskiego wogóle. W y
branie W ojciecha K orfantego_na posła
K atow ic i to olbrzym ią ilością głosów, obaliło w szelkie dotychczasowe rezul
t a t y : obaliło nadzieję socyalistów, że przez okręg przemysłowy K atow ice-Za
brze, zdołają się oni ugruntow ać n a Ślązku pruskim , bo przy tych wyborach socyaliści zam iast cośkolwiek zyskać, stracili do 5 tysięcy daw nych zwolen
ników.
W ybranie K orfantego obaliło ra ch u nek Polaków um iarkow anych ze stro n nictw a gazety „K atolika" bytomskiego, które to stronnictw o było zdania, że bez zjednania sobie Niem ców-katolików nie da się nic n a Ślązku dla Polaków przeprow adzić; tymczasem poseł K or
fanty został w ybrany nietylko bez zgody Niemców-katolików, ale naw et w wojnie z nimi, bo stan ął przeciwko ich k an dydatowi, którego też zwyciężył.
Ze wszech m iar św ietne zwycięstwo W ojciecha K orfantego, k tó ry dostał wię
cej głosów, niż kandydaci Niemców ha- katystów i związku socyalistycznego, razem wzięci (23 tys. głosów przeciwko ich 21 tys. gł.), to zwycięstwo kandy
data polskiego rozwiało złudne m nie
manie o potędze stronnictw a Niemców- katolików ; przeciw nie zaś wykazało ja k na dłoni, że lud polski - to jest praw dzi
wa siła polityczna n a Górnym Ślązku.
N auka, ja k a wypływa z tego rodzaju wypadków, co październikow e wybory w Katowicach, nie przeszła bez śladu.
D otychczas „K atolik" szedł w poli
tyce swojej n a Ślązku rę k a w ręk ę z Niemcami-katolikami, którzy w P ru sach stanow ią osobne, silne stronnictw o polityczne „środkowe", albo inaczej „cen
trow e" (łacińskie centrnm po polsku znaczy środek). „K atolik" uw ażał opar
cie się o to silne stronnictw o, ze stro n nictw niem ieckich nam jeszcze n a jb a r
dziej przychylne i bliskie nam jednością w iary św., za politykę jedynie w sto
sunkach politycznych Ślązka możebną i dla interesów ludu ślązkiego odpowie
dnią. W edług zapatry w ań „K atolika"
lud ślązki, od wieków wpływom niem
czyzny podległy, nie dojrzał jeszcze do 18 1 —
*9
— 132 — polityki narodowej. W ciąganie lndn śląz- kiego tera z do polskiego obozu, ja k to czynili Polacy narodowcy, skrnku nie osiągnie natom iast rozdrażni tylko p rze
ciwko nam potężne stronnictw o „cen
trow e", przez co ruch ludowy zostanie na Górnym Ślązku rzucony całkowicie n a pastw ę rządu i hakatystów . W iara w siłę Niemców-katolików na Ślązku
Adam N apieralsk i.
i b rak w iary w poczucie polskości ludu były u redaktorów „K atolika" ta k wiel
kie, że jeszcze przy ostatnich wyborach ogólnych do parlam entu, w roku 1903,
„K atolik" postaw ił w okręgu bytom
skim — gdzie ma najw ęcej wpływów — swego kandydata, Teofila K rólika, nie pod sztandarem polsko narodowym, lecz pod sztandarem niemiecko-centrowym, w agitacyi wyborczej zw alczał kandy
data polsko-narodowego, kt órym był dr.
Śryślicki i przeprow adził wybór T. K ró
lika, jako posła stron nictw a „centrum ".
Jednakże już owe wybory z r. 1903, wykazały, że z polskością ludu naszego
na Ślązku, nie je st wcale tak źle znowu.
W tedy w pięciu Śląsk ch okręeach wy
borczych, gdzie lud polski ma przewagę liczebną nad Niemcami, z liczby 140 — 150 tysięcy upraw nionych do głosowa
nia n a polskich kandydat ów narodo
wych padło 45 tysięcy głosów. W tra k cie ówczesnych wyborów okazało się z drugiej strony, że ci przyjaciele nasi ze stio nn ictw a niemiecko katolickiego uznają nas o tyle tylko, o ile pokornie dajem y n a ich posłów głosy i bez sze
m rania słuchamy ich komendy. Po wy
borach centrow cy podnieśli okropny krzyk na „radykalizm " polski, na agi- tacyę „w ielkopolską" i parli licznych z pośród siebie księży do w yklinania z ambon narodowców polskie h i pol
skich gazet narodowych, jako niby to przeciwnych relig ii katolicktej!
W takich war unkach „K atolik" i po
seł z jego ram ienia Królik, musieli czuć się niebyt wygodnie pośród swych przy
jaciół niem iecko-katolickich.
Św ietne zwycięstwo W ojciecha K o r
fantego w K atow icach i tow arzyszące tryum fowi polskości z jednej strony ra dość ludu ślązkiego, z drugiej — nieta- jony gniew przywódców stronnictw a centrum , w skazały wszystkim, kto się n a Ślązku uw aża za Polaka, jedyne dla nich miejsce właściwe, to je s t wśród Polaków narodowców.
Z radością stw ierdzić należy, że tak się też stało.
Poseł Teofil Królik, w ystąpił ze stro n nictw a centrowego i złożył godność po
selską w ręce swych w jborców , zaś re
d a k c ja „K atolika" uznała nad sobą władzę Pulskiego Tow arzystw a W ybor
czego i przy nowych wyborach już nie będzie staw iała w łasnych kandydatów , a tem mniej kandydatów z pod standaru niemiecko-centi owego, lecz zobowiązała się poprzeć te t j l ko osoby, które po
staw i jako kandydatów na posłów głó
w na nasza władza wyborcza n a Ś lązku—
to jest P olskie Tow arzystw o Wyborcze.
Zam iast K rólika stan ął do wyboiów w okręgu bytomskim główny red aktor
— 133 —
„K atolika", p. Adam N apieralski, ale już jako polski kand y d at narodowy i został też wybrany rosłem ogrom ną ilo
ścią głosów. T ak tedy obernie na Ślązku niem a między Polakami waśni, ni ema stronnictw . Polskość n a Górnym Ślązku
— to lud jeden polski, więc słuszna, aby tam było jedno tylko stronnictw o, polskie stronnictw o narodowe.
W itam y to zjednoczenie Polaków na Górnym Ślązku z najw yższą radością.
Wzmoże ono siły nasze w tró jn asó b ; ugruntuje praw a polskości w tej p ra
starej dzielnicy piastow skiej i zachowa ją od niszczącego wpływu niemczyzny.
Również i w innych dzielnicach za
boru pruskiego nastąpiło wzmożenie się i pokrzepienie ducha narodowego.
Środki prześladow ania ludności pol
skiej przez P rusaków , są już n a wy
czerpaniu. Ani zniemczenie szkół, ani ujęcie w surowe przepisy pruskiego praw a postępowania duchow ieństw a pol- sko-katolickiego, ani zakazy zebrań pol
skich stow arzyszeń i prześladow anie gazet polskich, ani pozbawienie Polaków wszelkich urzędów, ani wreszcie miliony skarbu pruskiego, przeznaczonego na wykupno ziemi polskiej, w szystkie te okrutne, niespraw iedliw e środki nie zła
mały żywi' łu polskiego.
P rusacy widzą ze smutkiem, że prze
śladowanie budzi tylko Polaków z uśpie
nia, a tych, co oddawna czuwali, tylko zagrzewa do pracy narodowej. Milionom skarbu pruskiego na wykupno ziemi polskiej p r/ez komisyę kolonizacyjną, j przeciw staw ili oni swe przyw iązanie do m atki ziemi, swą pracowitość i oszczę
dność; szkody ze szkoły pruskiej, sta ra li się pokryw ać wychowaniem dzieci w duchu miłości ojczyzny, a nie przyj- mowani na urzędy, zabrali się na dobre do handlu i rzemiosła, w ypierając ży
dów z m iast polskich do pruskiego Ber
lina.
Obecnie spraw y tak stoją, że w ca
łym zaborze pruskim Niemcy trac ą zie
mię — mimo pomocy skarbu, a Polacy ziemię skupują, że opór przeciwko na
ciskowi niem czyzny tam rośnie i że b racia n asi n a całym obszarze ziemi od P ucka do Mysłowic, w ytw arzają sto
pniowo jeden silny, zw arty hufiec n a
rodowy, słusznie nietylko rozgoryczony, ale w prost przepełniony nienaw iścią do Niemca ciemięzcy.
P ru sa k wobec niepowodzenia swej polityki na ziemiach polskich, strac ił przyrodzoną mu roztropność w postę
powaniu i zaczyna się chw ytać środ
ków, k tóre mogą wzbudzić w zgardę nietylko u nas, ale u ludzi wszelkich narodowości, nie pozbawionych jeszcze poczucia praw a. Do tego rodzaju środ
ków należy o statn i nakaz pruskiego urzędu oświaty, aby w szkołach n a ziemi polskiej, tak że katechizm u nauczać dzieci po niemiecku.
Nakaz oczywiście nie mógł zostać wykonany, bo dzieci, za wolą rodziców, oparły się nauce w iary św. w obcym języku i — choć zm uszane wszelkiemi sposobami pruskiego wymysłu, dzielnie przy polskiej nauce relig ii obstają.
W listopadzie, 1906 r., było przeszło 100 tysięcy dzieci polskich, które się oparły pruskiem u nakazow i i nie od
pow iadają po niem iecku n a pytania z n a uki lelig ii św. R ząd p ru ski chw yta się wszelakich sposobów, aby złam ać opór dziatw y polskiej, ale bezskutecznie. Nie pomaga chłosta, nie pom aga p rzetrzy m ywanie dziatw y po kilka godzin ty godniowo w areszcie szkolnym, nie po
m agają inne dokurzliw e szykany. P o
nieważ dziatw a nie chce niemieckiej nauki religii za wolą i zgodą rodziców, więc mnóstwo Rodziców czekają pro
cesy, a może i w ięzienie za zachęcanie dzieci do oporu przeciw rozporządzeniom władzy.
Do pokrzepienia dzielnej dziatw y w tej bezkrwaw ej w alce z przem ocą prusk ą przyczynił się list pasterski ks. arcy biskupa F lo ry an a Stablewskiego w sp ra
wie nauczania religii. W praw dzie ks.
arcybiskup nie zachęca w prost do oporu przy niemieckiej nauce religii w szkole, boby za to poszedł do więzienia, ale
- 134 —
wypowiada jasno i dobitnie, że według n au k i Kościoła św., według uchwał po
wszechnego soboru trydenckiego, soboru w Ł ucku i in n y rh soborów kościelnych, nauki w iary świętej należy udzielać w języku ojczystym. W daDzym ciągu swego listu zagrzew a arcypasterz w go
rących słowach rodziców i kapłanów, aby przez naukę religii w domu i ko
ściele uzupełniali i n apraw iali to, co 1 dziatw a trac i przez szkołę pruską.
P rzez prześladow anie małych dzieci za to, że nie chcą się uczyć w iary oj
ców w nienaw istnej mowie niemieckiej, zyskali sobie P ru sacy w całym świecie sm utną sławę. G azety w szystkich n a
rodów cywilizowanych, a więc gazety angielskie, francuskie, włoskie, h iszp ań skie, szwedzkie, am erykańskie, rosyiSkie, naw et uczciwsze niem ieckie są pełne artykułów , potępiających tę głupią i nie
ludzką politykę rządu pruskiego. Dzięki w łaśnie tej polityce spraw a polska zno
wu przypom ina się całemu św iatu i bu
dzi dla na-zego narodu sym patyę i życz
liwość powszechną w państw ach cywi
lizowanych, a w zgardę dla ciemięzców, walczących z dziatwą.