• Nie Znaleziono Wyników

18 m a ja ...

Dziś rzekłem m ojej m atce: „M atko, Bóg m n ie w z y w a ! T a ż a rliw o ść w mei d u szy pobożna i ż y w a,

Te m a rz e n ia o lep szym i o w ieczn ym św ie c ie , Którem i na k o lan ach k arm iłaś tw e d ziecię, D ziś owoc sw ój p rzyn o szą, może g o rzk i, tobie, G orzki i d la m nie d z isia j, a le słodki w grobie!

W z y w a ją m nie do sie b ie ś w ią ty n i podw oje C h ciałb ym Bogu p o św ięc ić n ie w in n e dn i m oje, J a k k ie lic h , k tó ry c z y s ty Bogu się p rze zn ac za.

N iem a dla m nie uroku, co św ia t c z c ią o ta c z a ! ft 0 , n iech c ie b ie n ie g n ie w a ta m oja ch ę ć ż y w a,

P om yśl tro ch ę —a k ie d y ś b ęd z iesz ta k sz c z ę śliw a , D um na z tego , co hasłem ro zstan ia się z d a je ...

Cóż tr a c i ten, co w ie c z n ie Bogu się o d d a je ?!

Cóż ch c e sz w ię c e j d la d z ie c k a , k tó re b łag a c ie b ie 0 spokój n a tej ziem i i o jczyzn ę w n ie b ie ?

Skro m n y ty tu ł k ap ła n a n iech c ie b ie n ie w sty d z i, M e se rc e św ie tn ie jsz e g o n a ziem i n ie w id z i!

1 któż bo skich ta je m n ic cel d la n as o św ie c i?

P o d zielił On czyn n o ści m ięd z y ziem skie d z ie ci;

Str. 152 PRO CHRISTO W IARA I CZYN Ne 2 T ym ro lę do u p ra w y , domowe s ta ra n ia ,

T ym sław ę, a tym żonę, d zie ci do k o ch an ia, Tym k o rz y śc i d oczesne, tym ch w ałę ich synów , Innym znow u dał ech a od ich w łasn ych czynów ! A d la serc które w ia r ą k a rm ią się ta je m n ie :

„Nic nie b ierz c ie , rzekł, w sz ystk o o d z y sk a c ie w e M n ie "

!-* * * *

Ałe p o w iesz :—Jed n em u bez m iłości w d u szy, W u stro n iu , bez ro d zin y, se rc e się w y su sz y !

— P o w ied z ra c z e j, że z w ię k s z y się jego ro d zin a, Ubogi mu z a stąp i m iejsce b ra ta , sy n a .

C h rystu s do s e r c a ta k ie zaszczep ił u czu cie, Źe k a ż d y , b yle cierp iał, obudzi w sp ó łc z u c ie ! O! n ie lę k a j się, m atko, bym d a le k i św ia ta , Z apom niał n a tw ą m iłość i na p ierw sz e lata ! P an, biorąc m nie do sieb ie, tobie n ie z a b ie ra , J e g o miłość ku w sz y stk im m ą duszę o tw ie ra...

0 , św ię te o b o w iązki! o z w ią z k i n iew in n e!

P rz y ołtarzu nie z a trą w a s im iona inne.

M atko! niech cię nie trw o ż y ta moja o fiara Nie p a trz a j się ta k na m nie, ra c z e j mów, ja k S a r a :

— Syn u ! n iech aj się w tobie spełni w o la P a n a ! I błogosław, J a ś tw o je u śc iśn ie k o lan a

26 m a ja __

T yd z ień m ija, na w zór Jefteg o n ieg d yś p ięk n ej córy, K tórej P an dni vyyliczył, a b y m ięd zy gó ry

Szłą b ied n a o p łak iw ać sw oje m łode la ta , M atu ś za m nie żegn ała rozkosz tego św ia ta . J a k tam ta, o p łak aw sz y ś w ię ty stan d z ie w ic z y W ró ciła dobrow olnie pod nóż o fiarn ic zy.

I m oja b ied n a m atk a rz ek ła w końcu:-— „Z goda“.

5 łat potem w listo p ad z ie młody k ap łan sk ład a P an u Bo:

gu na J a s n e j G órze p ie rw sz ą O fiarę M szy św . M a tk a p isze w p am ię tu ik u :

Ne 2 PRO C H R IST O — W IA R A I CZYN Str, 153.

B łogosław cie P an a ze m ną w s z y s c y ( jestem te ra z m atk ą k ap łan a. G dy 24 la t tem u syn został mi d an y, nie posiadałam się p ra w ie z n ad m iaru rad o ści. P atrzałam na niego, w y c ią g a ją c rę c e do ko łyski, b y zap ew n ić się , że m oje m a rz e n ia , p rzyb ran e w w idom e kształty, n ap raw dę tam sp o cz yw a ją . J a k ż e ż odm ien­

na, o ile w y ż sz a rad o ść nap ełn ia dziś m oją duszę w z ru sz e ­ niem nigd y dotąd n ie do św iad czo n ym .

Je ste m te ra z m atk ą k a p ła n a ! R ą c z k i ta k w te d y m alu tkie co je ta k czu le całow ałam , d ziś są rę k a m i p o św ięc o n em i, p ia- stu jącem i C hleb Ż yw ota. W ład ze rozum u, k tó re za mojem p o śred n ictw em św iatło o d b ierały, są te ra z je d y n ie słu żb ą Bożą.

z a ję te . To ciało, któ re p ielęg n o w ałam , sp ę d z a ją c w ie le b e z ­ sen n ych nocy, g d y choroba zn iszczen iem mu gro ziła, b ędąc sługą d u sz y k a p ła n a , z u ż yw a ć się b ęd z ie, n a w ra c a ją c g rz e s z n i­

ków , p o u czając p ro staczk ó w , ro z d ają c sam egoż P. J e z u s a w sz y st­

kim , k tó rz y Go sz u k ają.

S k u p io n y i po w ażn y stał mój sy n p rz y ołtarzu: było coś dostojnego w całej jego p o staw ie; z a ch w y co n a tem , com w id z ia - ja , n ie śm iałam się p o ru szyć. U jrzałam go na ten cz as k lę k a ­ jącego p rz e d N ajśw iętszem S a k ra m e n te m —i z d aw ało mi się, że słyszę jego m yśli. Nie mogłam się m odlić, w y ją k n ę ła m ty lk o ; W szech m o g ący Boże! d zię ku ję Ci, d zię k u ję Ci. Ten k ap łan by moim. Je g o d u sza w m ojej d u szy się ro zg rzała. T eraz już n ie je st moim, Twoim jest. Z achow aj go od c ie n ia złego. J e s t on ze ziem i, ziem ski; strz e ż go, b y n ig d y Cię n ie obraził.

W szech m o g ący Boże, kocham C ię! Kocham go i pow ażam , je s t on Twoim kap łan em .

W c h w ili K om unji św . m in istran t zo b aczył m nie p rz y stę ­ p u ją c ą i odm ówił „C onfiteor", c e le b ru ją c y obrócił się i podniósł r ę k ę , m ateć sw ej u d z ie la ją c ab so lu cji. S yn mój z ap łak ał, ja k mi s ię z d a je. Potem w z iął p u szk ę i zbliżył się do m nie. Co za zjed n o cze n ie. Bóg, Je g o M a tk a , Je g o kap łan i ja m atk a k a ­ p łan a. C zy się m odliłam ? Nie w iem . D ziw n y spokój o garnął

m ą duszę, któ ra w ezb rała m iłością i d z ię k c z y n ie n ie m . Mój Bóg i mój syn ! Je ste m nadto sz c z ę śliw a . M iew ałam słodkie dni w ży ciu , lecz tensijest n ajsz cz ę śliw sz ym ze w sz y stk ic h . Po

ra z p ie rw sz y pojęłaih, ja k n ie k o ń c z ąc a się c h w ila w ieczn o ści z Bogiem b ę d z ie spędzona.

Nie mogę ju ż d z isia j p isać w ięc ej. — N iech to w y s ta rc z y . S tr. 154 PRO C H R IST O —-W IA R A I CZYN Ns 2

O. A leksander, Paulin.