• Nie Znaleziono Wyników

Kręć się kręć wrzeciono…

Grudniowe „Piątkowe Pogaduchy” Stowarzyszenia Przez Pryzmat gościły tkaczki z pracowni ginących zawodów w Hrudzie. W przytulnej, kameralnej atmosferze bialskiej kawiarni Rabarbar sześć przemiłych pań snuło niezwykle ciekawą opowieść o tym, jak wątek przeplata się z osnową, czyli o tkackim kunszcie wytwarzania przeróżnych tkanin tradycyjną metodą. Uczestnicy spo-tkania nie tylko słuchali, ale mogli też spróbować spo-tkania na prawdziwych kro-snach, albo wypleść sobie mini chodniczek z gałganków na małych, ręcznych krosienkach.

Do Białej Podlaskiej przyjechały Zofia Jówko, Marianna Sawczuk, Ma-rianna Jówko oraz Maria Karwacka i Regina Nestoruk. Towarzyszyła im Jolanta Zając, instruktor Gminnego Ośrodka Kultury.

- W naszej pracowni, która nosi imię wybitnej nadbużańskiej tkaczki Stani-sławy Baj, staramy się zachować to, czego już praktycznie nie ma czyli wzór jakim jest perebor. To stary haft tkacki charakterystyczny dla terenów nadbu-żańskich, którym dawniej ozdabiano bluzki, koszule, spódnice, fartuchy, ręcz-niki. Dziś powraca moda na ludowość, więc ten piękny ornament próbuje się zastosować do współczesnych form odzieży – wyjaśnia Jolanta Zając.

Tkactwem zajmowały się kiedyś niemal wszystkie gospodynie na wsi.

- W każdym domu stały krosna. Robili na nich chodniki, worki, ręczniki, prze-ścieradła, dywany i materiały na całe ubranie – wspomina Marianna Jówko.

Przemysł tekstylny wyparł mozolne rękodzieło, a krosna trafiły na strych. Na szczęście znaleźli się pasjonaci, którzy je stamtąd wyciągnęli.

W 2001 r. z inicjatywy Bożenny Pawliny – Maksymiuk, ówczesnego dyrekto-ra GOK w Białej Podlaskiej, założono pdyrekto-racownię tkacką w Hrudzie. Marianna Jówko, Zofia Jówko i Marianna Sawczuk po kilkunastu latach przerwy znów zasiadły do krosien. Zafurkotały kołowrotki i wrzeciona. Niektóre rzeczy mu-siały odkrywać na nowo. Ale pereborów nie pamiętały nawet one. Czarno - czerwono - białego ornamentu w geometryczne wzory nie widziano w okoli-cach Białej od dawna. Dopiero w Dołhobrodach znalazła się tkaczka, która wiedziała wszystko o starej technice. To Stanisława Baj.

Świat w oczach kobiet 125 Nauczyła nas jak się tka perebory. Od niej przejęłyśmy tę umiejętność – opowiada Zofia Jówko. Panie spotykały się z mistrzynią tkactwa wielokrot-nie. Tkała do samego końca. Potem imieniem Stanisławy Baj nazwano pra-cownię w Hrudzie.

Pracownia tkacka organizuje warsztaty i pokazy dla dzieci i młodzieży ze szkół z terenu gminy oraz dla dzieci z przedszkoli i szkół bialskich. Odwie-dzają ją także grupy z różnych stron Polski oraz zagraniczne m.in. z Białorusi, z Litwy, z Ukrainy, z Francji, z Niemiec i Anglii. Od ośmiu lat placówka or-ganizuje przygraniczny konkurs tkacki, w którym udział biorą tkacze z całej Polski, a także z zagranicy.

Za swoją działalność pracownia otrzymała Złoty Medal „Zasłużony dla Po-wiatu Bialskiego”.

Panie z Hruda udowadniają, że tkactwo nadal jest formą użytkową. Wytwo-rzone przez nie perebory zdobią nie tylko stroje zespołów ludowych. Stosuje je we współczesnej odzieży m.in. firma Bialcon, która nawiązała współpracę z twórcami ludowymi. W pracowni oraz na wszelkiego rodzaju kiermaszach można też nabyć utkane przez panie ozdobne krajki, fartuszki czy serwetki, a także współczesne gadżety jak krawaty, muszki i futerały na telefon.

Podczas spotkania tkaczkom towarzyszyły mniejsze krosna, na których tka się małe, ozdobne formy. Chętni mogli choć na chwilę wcielić się w tradycyj-nych tkaczy i przepleść barwne nitki przez osnowę.

Małgorzata Brodowska 126

Pogadajmy o starych winylach

Co można powiedzieć o starych płytach? Okazuje się, że można i to jeszcze jak ciekawie. Udowodniło to spotkanie z Dominikiem Masalskim, jakie od-było się w lutym, w ramach „Piątkowych Pogaduch” Stowarzyszenia Przez Pryzmat. Wieczór nosił nazwę „Białe kruki, czarne złoto, czyli wszystko o winylach”.

Płyty analogowe znowu biją rekordy sprzedaży na całym świecie. Tak dużej popularności nie osiągnęły od końca lat 80. Archaiczny nośnik z muzyką dla kolekcjonerów udowodnił, że można w dzisiejszych czasach rywalizować z nowoczesną technologią. Co spowodowało, że ludzie odwrócili się od in-nowacyjnych rozwiązań i wracają do słuchania muzyki z czarnych płyt?

– Winyle mają swój urok i charakter. Mają lepsze spektrum basu, są bardziej dopracowane, dopasowane do duszy człowieka, jego percepcji – wyjaśnia Dominik Masalski.

Od blisko dwóch lat prowadzi w Białej Podlaskiej sklep pod nazwą Trzaski.

Jak mówi, to nie tylko sklep z muzyką na czarnych krążkach, ale i miejsce gdzie można wypić herbatę, porozmawiać o muzyce, słuchając jej z gramofo-nu. Będą też inne pomysły.

Dominik winylami zainteresował się 10 lat temu. Pierwszą płytę kupił, gdy prowadził Jazzanowę. Po sprzedaży lokalu wszystkie pieniądze zainwestował właśnie w płyty. To miał być przejściowy biznes, a na pewno początek czegoś zupełnie nowego.

Świat w oczach kobiet 127 – Kupiłem tytuły, które mnie interesowały. Okazało się, że winylowa moda wraca i tak się zaczęła przygoda z nową pasją i patent na biznes. Z każdą pły-ta wiąże się dla mnie jakaś historia, bo ktoś miał ją wcześniej, nigdy nie wia-domo kto… Wokół mnie utworzyła się grupa ludzi, którzy kochają sztukę, ko-chają muzykę i różne jej formy. Ludzie, którzy mnie otaczają tworzą środowi-sko bardzo inspirujące, gdzie wzajemnie się napędzamy. Płyty to biznes, owszem nastawiam się na to, żeby żyć z ich sprzedaży, ale nie tylko to mnie napędza. To także zarażanie ludzi tą pasją, wspólne słuchanie muzyki, roz-mowy. Żadna pasja nie może istnieć bez ludzi – podkreśla Dominik.

Podczas spotkania nie zabrakło muzyki z odtwarzanych na gramofonie winy-lowych płyt.

Kulturalne inspiracje bialskiej bizneswoman

Nazywana bywa Damą w biznesie, bo oprócz prowadzenia przedsiębiorstwa z ogromną energią angażuje się w sztukę. Uwielbia taniec, malarstwo i podróże.

Ewa Magier, bo o niej mowa, była gościem marcowych „Piątkowych Poga-duch” Stowarzyszenia Przez Pryzmat.

Uczestnicy spotkania mogli posłuchać przede wszystkim o jej postrzeganiu świata poprzez liczne pasje, przyjaźnie z bialskimi artystami i podróże.

Ewa Magier wielu osobom kojarzy się jako współwłaścicielka bialskiej firmy serwisowej Autosfera. Firma naprawiająca samochody, głównie ciężarowe, dorobiła się dobrej renomy w regionie. Oprócz tego zyskała również miano mecenasa kultury. Wernisaż w warsztacie samochodowym? Dlaczego nie!

– Nie uważam, aby była to wyjątkowa sytuacja. Biznes dziś tak się właśnie za-chowuje. Sponsorowanie kultury nie jest niczym wyjątkowym w firmach, które mogą sobie na to pozwolić – mówi Ewa Magier. – Nasza rodzinna firma może sobie na to pozwolić, ponieważ mamy duże przestrzenie, które da się wykorzy-stać na przykład na promowanie sztuki. Znam w Białej Podlaskiej wielu prawdziwych, autentycznych artystów. Stwarzam im warunki do prezentowa-nia prac, aby promując ich, promować też naszą firmę - dodaje. Podkreśla, że w jej firmie chodzi o coś więcej niż tylko naprawę aut.

– Zajmujemy się pojazdami i ludźmi, a przez to również sferą duchową, której odzwierciedleniem jest właśnie inspiracja kulturą – wyjaśnia. Ma tu na myśli pracowników, dla których klimat w miejscu pracy to nie tylko podstawa do-brego samopoczucia, ale także gwarancja sukcesu firmy. To właśnie oni pod-czas burzy mózgów wpadli na pomysł motta, które oddaje charakter Autosfe-ry: „Kultura pełnej obsługi”.

Dbanie o ducha, nie wyklucza też dbałości o ciało. Ponieważ sama uprawia rekreacyjnie wiele dyscyplin sportu – jeździ na nartach, rolkach, rowerze, pływa, biega, żegluje – próbuje też pokazywać pracownikom, że warto dbać

Małgorzata Brodowska 128

o kondycję fizyczną i odpoczynek. Dlatego dofinansowuje im basen, organizu-je dla nich wspólne wyjazdy na żagle i narty, pikniki dla całej załogi i ich rodzin.

Przy wyjściu z jej biura można podziwiać na ścianie fresk namalowany przez bialskiego artystę Marka Jędrycha. Ściany kantyny ozdabiają obrazy Magda-leny Wójcik i Adama Korszuna, którzy mieli też wystawy czasowe w po-mieszczeniach serwisu. Ponadto Autosfera od wielu lat pomaga w organizacji Podlasie Jazz Festiwal, Biała Blues i wspiera niszową inicjatywę artystyczno-sportową Art Of Fun Festival.

Ewa Magier zanim została prezesem bialskiego serwisu studiowała ekonomię na SGH. Praktykę zdobywała w wielu zagranicznych firmach, dzięki czemu z sukcesem zaczęła wdrażać swoje pomysły w firmie stworzonej jeszcze przez jej ojca.

– Nie jestem pasjonatką samochodów i mechaniki, więc musiałam się wiele nauczyć. Prowadzenie Autosfery to nie tylko znajomość techniki; potrzebne są do tego doświadczenie i wiedza z różnych innych obszarów. Ale lubię moją pracę. Ciekawią mnie nowe trendy w zarządzaniu– stwierdza. Swoją wiedzą dzieli się ze studentami Państwowej Szkoły Wyższej oraz uczniami Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 w Białej Podlaskiej.

Uważa, że praca jest ważna, ale nie powinna być jedynym sensem życia. Stąd jej ciekawość świata i tak rozległe zainteresowania. Kolejnym z nich jest ta-niec, a konkretnie tango argentyńskie. Tańczy już od dziesięciu lat. Uważa, że ten taniec to pewnego rodzaju filozofia. Wymaga doświadczenia, także tego życiowego, umiejętności pokazania emocji. Daje niezwykłe możliwości

ru-Świat w oczach kobiet 129 chów i układów, pozwala wyrażać siebie, a także wyzwala to, co w człowieku pierwotne, naturalne. Dlatego Ewa Magier wciąż tańczy i pokonuje kolejne etapy wtajemniczenia.

Podobnie jest z podróżami. Odwiedziła wiele krajów na świecie. Nie sposób było opowiedzieć o nich wszystkich podczas jednego wieczoru. Dlatego Pani Ewa wybrała tę, która pozwoliła jej zmierzyć się ze słabościami. To wyprawa na Spitsbergen, największą norweską wyspę. Jej większa część pokryta jest lodem. Podróżnicy przez sześć dni pokonywali pieszo 18 km dziennie.

Przy 20-stopniowym mrozie! Spali w namiotach, rozpuszczali śnieg w tury-stycznych kuchenkach, by przyrządzić zupę w proszku i na noc otaczali obóz elektrycznymi pastuchami w obronie przed polarnymi niedźwiedziami. Mimo tak ekstremalnych warunków Pani Ewa przyznała, że wróciłaby tam jeszcze raz.

Spotkanie z bialską bizneswoman, która znakomicie łączy pracę z wieloma zainteresowaniami, było dla słuchaczy dużą inspiracją. Ewa Magier łamie ste-reotypy. Udowadnia, że kobieta jest w stanie odpowiadać za dużą firmę i od-nosić sukcesy. Ponadto odnajduje się w branży obcej swoim zainteresowa-niom. I wreszcie potrafi dostrzegać potrzeby kulturalne i wspierać różnorakie inicjatywy artystyczne.

Igłą malowane

W gminie Biała Podlaska nie brakuje osób kultywujących rękodzieło arty-styczne. Koronki i hafty królowały podczas rozstrzygniętego ostatnio X Kon-kursu rękodzieła artystycznego „Igłą malowane”. Ogłoszenie wyników i wy-stawa pokonkursowa miały miejsce w pracowni koronkarskiej w Sitniku.

Zorganizowanie i przeprowadzenie konkursu zostało powierzone Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Białej Podlaskiej, jako zadanie wspólne, współfinan-sowane przez powiat bialski i gminę Biała Podlaska. Celem konkursu jest propagowanie ludowego rękodzieła artystycznego z zakresu koronkarstwa oraz promocja regionalnych technik koronkarskich i hafciarskich.

Wpłynęły prace od 55 osób, w tym dwadzieściorga dzieci w czterech katego-riach artystycznych, w dwóch grupach wiekowych. Najwięcej prac nadesłano z powiatu bialskiego, chociaż byli także uczestnicy z innych regionów Polski:

z województwa śląskiego, lubuskiego i mazowieckiego.

Komisja oceniła prace w czterech kategoriach: haft płaski, haft krzyżykowy, koronka, makatki w hafcie lub koronce. Przy ocenie komisja wzięła pod uwagę:

trudność, dokładność i estetykę wykonania oraz zastosowanie dawnych wzorów.

Zwycięzcy w grupie wiekowej do 15 lat w kategorii haft krzyżykowy:

I miejsce - Wiktoria Derkacz, lat 13 z Łukowców, gm. Biała Podlaska,

II miejsce -Wiktoria Adamiuk, lat 14 ze Szkoły Podstawowej im. Adama Mickiewicza w Konstantynowie,

III miejsce - Julia Teodoruk, lat 12 z Sitnika, gm. Biała Podlaska.

Małgorzata Brodowska 130

Wyróżnienie przyznano dla Oliwii Paszkiewicz, lat 11 z Łukowców, gm. Biała Podlaska.

Zwycięzcy w grupie wiekowej dorośli w kategorii haft krzyżykowy:

I miejsce - Maria Harwacka z Hruda, gm. Biała Podlaska,

II miejsce - Teresa Warowna z Zakalinek, gm. Konstantynów i Magdalena Rzymowska z Julkowa, gm. Biała Podlaska,

III miejsce - Monika Jonaszka z Zakanala, gm. Konstantynów.

Wyróżnienie odebrała Renata Rudawska ze Styrzyńca, gm. Biała Podlaska i Małgorzata Kołpak z Woli Dubowskiej, gm. Łomazy.

Zwycięzcy w kategorii haft płaski:

I miejsce - Halina Bandzerewicz z Dokudowa, gm. Biała Podlaska,

II miejsce - Marzena Borysiewicz z DPS z Konstantynowa, gm. Konstantynów, III miejsce - Anna Hornowska z DPS z Konstantynowa.

Zwycięzcy w kategorii – koronka:

I miejsce - Teresa Kosińska z Wólki Nosowskiej, gm. Kornica,

II miejsce - Teresa Bartosiewicz z Konstantynowa, gm. Konstantynów, III miejsce - Jadwiga Sidoruk z Łukowców, gm. Biała Podlaska.

Wyróżnienie: Anna Ostapiuk z Drelowa gm. Drelów i Jolanta Frączak z DPS w Konstantynowie.

W kategorii – makatki w hafcie lub koronce – przyznano trzy pierwsze miej-sca. Otrzymały je: Zofia Kaliszuk z Janowa Podlaskiego, Ewa Daniluk z Bia-łej Podlaskiej, Anna Karwacka – Kosińska z BiaBia-łej Podlaskiej. Wyróżnienie:

Teresa Charko z Zakalinek, gm. Konstantynów.

Świat w oczach kobiet 131 Zwycięzcy, a także wszyscy uczestnicy konkursu otrzymali nagrody rzeczo-we. Cztery panie: Zofia Zalewska, Maria Harwacka, Danuta Bandzerewicz, Stanisława Halina Pyrka, które uczestniczą w konkursie od początku, otrzy-mały dodatkowo pamiątkowe statuetki.

Uroczystość uświetniły występy zespołu ludowego Sitniczanie oraz solistka Wiktoria Szczepanowska ze Sławacinka Starego.

Rowerem przez Polskę i Kresy

Gośćmi kwietniowych „Piątkowych Pogaduch” Stowarzyszenia Przez Pry-zmat byli miłośnicy turystyki rowerowej, skupieni przy bialskiej parafii Naro-dzenia NMP. Spotkanie tradycyjnie miało miejsce w kawiarni Rabarbar, a po-prowadziła je Edyta Tyszkiewicz, prezes Stowarzyszenia.

Cykliści opowiedzieli o swojej pasji, o podróżach po Polsce i dawnych Kre-sach Wschodnich oraz o planowanych wyprawach. Zdradzili jak dobrze przy-gotować się do dłuższego rowerowego wyjazdu, na co zwracać uwagę pod-czas planowania trasy i jak zadbać o bezpieczeństwo podpod-czas jazdy.

Grupa powstała w 2007 r. Początkowo ich celem była pielgrzymka rowerowa do Częstochowy. Niedzielne wyjazdy w trasę traktowali jak treningi przed tym ważnym wydarzeniem. Jednak szybko stały się one sposobem na aktywne spędzenie wolnego czasu, a przy okazji na bliższe poznanie własnego regionu.

Po pierwszej pielgrzymce przyszły kolejne. Miłośnicy turystyki rowerowej za cel obrali sobie poznawanie Kresów Wschodnich. Jeżdżą tam gdzie mało kto jeździ: na Białoruś i Ukrainę, poznali także część Litwy i dotarli na Łotwę.

Od wiosny do jesieni, gdy przychodzi niedziela, zamiast nudzić się przed

te-Małgorzata Brodowska 132

lewizorem, wsiadają na rowery i mkną przed siebie, przemierzając drogi Po-łudniowego Podlasia.

Do grupy należą mężczyźni i kobiety, osoby w różnym wieku. Ich zdaniem rower jest niezawodną receptą na zdrowy styl życia i wyrobienie odpowied-niej kondycji. Przemierzając ścieżki Podlasia odwiedzili wielokrotnie m.in.

Mielnik, Serpelice, Janów Podlaski, Kodeń, Terespol, Parczew, Radzyń Pod-laski i wiele innych miejscowości. Organizowali także dwudniowe rajdy, np.

do Drohiczyna, Woli Gułowskiej i Woli Okrzejskiej, gdzie zwiedzili muzeum Henryka Sienkiewicza.

Najważniejsze są jednak coroczne pielgrzymki, podczas których przez tydzień jadą na rowerach do wybranego celu, pokonując w sumie ok. 600 km.

W pierwszym roku byli w Częstochowie, ale już w następnym pojechali do stolicy Litwy – Wilna. Wybrali trasę wiodącą przez Białoruś, by przy okazji odwiedzić miejsca związane z polską kulturą i historią oraz spotkać się z ży-jącymi tam Polakami. W Wilnie byli jeszcze dwukrotnie, za każdym razem jadąc przez Białoruś, ale trochę inną trasą, by poznawać jak najwięcej miejsc na dawnych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej – odwiedzili m.in. Pruża-ny, Grodno, Baranowicze, Nowogródek i słynne z powieści Elizy Orzeszko-wej Bohatyrowicze.

- Do zwiedzania Kresów zainspirował nas proboszcz, ks. Marian Daniluk, który ma tam wielu przyjaciół i przy organizacji pierwszych wyjazdów służył nam pomocą. Obecnie obowiązki organizacyjne dzielimy pomiędzy siebie w grupie. Są osoby, które załatwiają wizy, ubezpieczenia i wszelki inne „pa-pierkowe” sprawy”, z kolei inni opracowują trasę, zabezpieczają noclegi i posiłki – opowiadał Władysław Zaciura, współtwórca grupy i organizator rowerowych wyjazdów.

Świat w oczach kobiet 133 Na Kresach można odnaleźć miejsca nie tylko związane z Mickiewiczem i Orzeszkową, ale także Kościuszką, Sobieskim, Batorym, hetmanem Żół-kiewskim, potężnym rodem Radziwiłłów i bohaterami Trylogii.

W 2011 r. zmienili kierunek i po raz pierwszy pojechali na Ukrainę, do sank-tuarium Matki Bożej Łaskawej we Lwowie (przed tym obrazem król Jan Ka-zimierz złożył słynne śluby, obierając Matkę Bożą na królową Polski). Od-wiedzili wtedy Włodzimierz Wołyński, Poryck, Beresteczko, Krzemieniec, Poczajów, Olesko i Brzuchowice. W 2012 r. była ponownie Ukraina, ale tym razem celem był Kamieniec Podolski , dawne miasto graniczne Rzeczypospo-litej, z potężna twierdzą, gdzie zginął bohater Trylogii – Wołodyjowski ( to nie tylko postać literacka, w twierdzy rzeczywiście walczył i poniósł śmierć pułkownik Jerzy Wołodyjowski, na którym Sienkiewicz się wzorował two-rząc swojego bohatera). To była ekstremalna trasa, gdyż przez cały tydzień padał deszcz, a teren Ukrainy jest dość górzysty, tak więc rowerzyści nie dość, że jechali w strugach deszczu, to jeszcze pokonywali wysokie podjazdy i niebezpieczne zjazdy. Ale optymizmu im nie brakowało, więc dotarli do Kamieńca. Zwiedzili też pobliski Chocim i miasteczko zwane Okopy Świętej Trójcy, gdzie spotkali prawdopodobnie najstarszą mieszkającą tam Polkę.

W 2013 r. bialscy cykliści pojechali na Białoruś, do sanktuarium Matki Bożej w Łahiszynie. Po drodze odwiedzili m.in. Kobryń, Pińsk, Prużany. W kolej-nym roku byli w Budsławiu – narodowym sanktuarium białoruskich katoli-ków, a po drodze zwiedzili m.in. Mir i Nieśwież, dwie potężne siedziby ro-dowe Radziwiłłów. Rok później za cel obrali Bracław, białoruskie miasteczko malowniczo położone wśród jezior, także sanktuarium. Stąd pojechali dalej na Łotwę i dotarli do Rygi. W 2016 r. znów pielgrzymowali na Jasną Górę, ale tym razem wybrali dłuższą i ciekawsza trasę, która wiodła przez Toruń, Gór-kę Klasztorną, Gniezno, Licheń, Kalisz. Ubiegły rok to znów Ukraina. Celem było sanktuarium w Berdyczowie, skąd cykliści pojechali do Kijowa, by zwiedzić to piękne miasto. Jak zawsze po drodze zwiedzali miejsca związane z polska historią i spotykali się z mieszkającymi tam Polakami.

- Byliśmy na Wileńszczyźnie, Polesiu, Podolu, Wołyniu. To tereny przesiąknię-te polską historią i kulturą, pełne ciekawych miejsc i zabytków. Wszędzie tam spotkaliśmy się z ogromną życzliwością i gościnnością mieszkańców. Często nocowaliśmy u rodzin, które mają polskie pochodzenie, znają polski język, przekazują dzieciom naszą historię, a przede wszystkim zachowują wiarę ka-tolicką. Ich wiara często jest bardzo silna, tak że i my czuliśmy się nią podbu-dowani – zwierzał się Leszek Rola.

W tym roku rowerzyści planują pielgrzymkową trasę po Polsce (do Gie-trzwałdu i świętej Lipki), ale zapewniają, że na dawne Kresy Rzeczypospoli-tej na pewno jeszcze powrócą.

zakamarki biblioteki

134

Propaganda komunistyczna w regionie bialskopodlaskim

Propaganda komunistyczna w re-gionie bialskopodlaskim w okresie międzywojennym była tematem spo-tkania z dr. hab. Dariuszem Magierem, jakie miało miejsce w ubiegły piątek, 23 lutego, w Dziale Wiedzy o Regionie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bia-łej Podlaskiej. Wykład przyciągnął liczne grono bialczan w różnym wieku.

Spotkanie było możliwe dzięki podpi-sanemu porozumieniu o współpracy pomiędzy biblioteką a Instytutem Hi-storii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Celem porozumienia jest wspólne promowa-nie wiedzy historycznej i dziedzictwa kulturowego dotyczącego dziejów Pol-ski i Podlasia wśród mieszkańców regionu. W trakcie spotkania słuchacze dowiedzieli się jakimi sposobami w okresie międzywojennym prowadzona była agitacja komunistyczna na Podlasiu, jakie grupy społeczne najchętniej ją przyjmowały i dlaczego. Komunizm nie był ideologią cieszącą się uznaniem w Polsce. Odrzucenie religii, tradycji czy prawa własności nie budziło entu-zjazmu wśród ludzi zamieszkujących nasz region, co nie znaczy, że byli zu-pełnie obojętni na ten prąd ideologiczny. Obietnice lepszego życia znajdowały czasami posłuch wśród

zakamarki biblioteki 135

Bialczanka na szlaku św. Jakuba

22 lutego w Filii nr 6 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej miało miejsce kolejne z cyklu „Spotkanie z ciekawymi ludźmi”. Tym razem gościem była Jadwiga Romaniuk, która podzieliła się ze słuchaczami opowie-ścią o swojej pielgrzymce szlakiem św. Jakuba do Santaigo de Compostela.

Pani Jadwiga jest bialczanką, która swoje życie związała z oświatą. Prowadzi-ła szkolenia dla nauczycieli, dyrektorów, wizytatorów, pracowników samo-rządów terytorialnych. Przez wiele lat kierowała Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli w Białej Podlaskiej. Cztery lata pracowała też w Starostwie Po-wiatowym w Białej Podlaskiej na stanowisku Dyrektora Wydziału Spraw Spo-łecznych. Na emeryturze postanowiła spełnić swoje marzenie o wędrówce

Pani Jadwiga jest bialczanką, która swoje życie związała z oświatą. Prowadzi-ła szkolenia dla nauczycieli, dyrektorów, wizytatorów, pracowników samo-rządów terytorialnych. Przez wiele lat kierowała Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli w Białej Podlaskiej. Cztery lata pracowała też w Starostwie Po-wiatowym w Białej Podlaskiej na stanowisku Dyrektora Wydziału Spraw Spo-łecznych. Na emeryturze postanowiła spełnić swoje marzenie o wędrówce

Powiązane dokumenty