• Nie Znaleziono Wyników

Pieśń o dobroci Boskiej

W dokumencie [Zbiór pieśni religijnych] (Stron 115-131)

Żaden Ojciec tak nie może kochad swego dziecięcia, * Jak mnie Ty kochasz mój Boże od pierwszego poczęcia. * Każdy dzień, każdą godzinę dobrod Twoję przypomina.

2.

Jak tylko jestem na świecie, * Ty o mnie zawiadujesz, * Jako Ojciec swoje dziecię łaskawie opatrujesz. * Zawsze jesteś przy mem boku, * Strzeżesz jak źrenicy w oku.

3.

Niebo, ziemia są świadkami * Twojój k a mnie miłości; * Życie, zdrowie są darami, które mam z Twej litości. * Gdzie się oko me obróci, * Pełno widzę Twej dobroci.

4.

Ojcze! z Twojej opatrzności * Słońce co­

dziennie wschodzi, * Ziemia dla mojej żywności różne owoci rodzi; * Co tylko świat cały nosi,

' szystko dobrod Twoję głosi.

5.

Ptastwo i leśne zwierzęta, * Wszystkie ryby w wodzie, * Także domowe bydlęta * Są ku mo- jej wygodzie. * Co się na świecie znajduje, * Mnie jako Panu hołduje.

6.

By się ■ nie sprzykrzyło życie, * Z niepojętej miłości * Opatrujesz mnie obficie * Co dizień w insze radości; * Któż godnie wysławić może * Twoją dobrod, o mój Boże!

— 144 — 7.

Jak Pan wielce miłościwy * Tego pragni jedynie, * Ażebym już był szczęśliwy * Na

ziemskiej dolinie. * Przetoż dobrotliwy Panie Masz wszelkie o mnie staranie.

8.

A przy końcu życia mego * Chcesz dad mego siebie, * Bo z miłosierdzia Twojego * P gniesz, bym z Tobą w niebie * W radości y, cznej królował, * Którąś tam dla mnie zgotoi'

9.

Tak bardzoś mnie umiłował, * Żeś dla z wienia mego * Na świat posłaó nie żałował i zusa Syna Twego, * Ażebym znalazł obfici;

Przezeń wiekuiste życie.

10.

Nauka i przykład Jego * Ukazuje mi drogę Którą do królestwa Twego zapewne trafić mog Jego uczniowie prawdziwi * Będą na wieki szc śliwi.

1 1.

Póki mnie na świecie stanie, * Twą dobi wielbić będę, * Po śmierci niech z Tobą Panie W Twem królestwie osiędę. * Pragnę Cię bowi serdecznie * Miłować teraz i wiecznie. Amen

Za pozwoleniem władzy Duchownej.

Druk i nakład Teofila Nowackiego w P iekarach.

147

Idźcie precz marności światowe, Boście wTy do zguby gotowe,

Przeto cię upraszam serdecznie, Józefie święty bym bezpiecznie,

Mógł mieć zgon i lekkie skonanie, I grzechów moich skasowanie,

Przy śmierji.

Gdy mi zaś przyjdzie przed Sędziego, Stawić się wielce straszliwego,

Bądźźe mi Józefie przy sądzie,.

Kiedy mnie Bóg sądzić zasiędzie,.

Patronem . Odpędzaj precz instygatora, j Buszy mej spraw akuzatora,

i Kiedy mnie skarżyć prześladować, Będzie chciał, chciejże mnie ratować,

O święty.

148

Józefie oddal czarta złego, Boga na mnie zagniewanego,

Przejednaj o co cię serdecznie upraszam ,

Jako ona dziwnym sposobem wszystkich czcicieli chroni, * Którzy ją to Różańcem czczą, * W e wszem

149

Jejej postaó, przenajświętsza Rodziczka na się wzięła, * A to dziecie na swe ręce, * Za tem mężem

150

151

P I E Ś Ń

o BląjświętsKej Paimie Maryi.

^ ^ a w i t a j ranna Jutrzenko, * I grzechów naszych le­

karko, * Tyś Panią świata, * Jesteś i Xięźną, * A niel­

ską jesteś Królową.

Tyś P anią sama nazwana, * Naprzeciw strzałom szatana, * Obroń nas ręką * Niezwyciężoną, * Prosim bądź za naszą stroną.

Zastaw nas tarczą zbawienia, * Mocą swojego imie­

nia, * Uszykujźe nas * W miejscach bezpiecznych, * Zbij nieprzyjaciołów wiecznych.

O ulubiona od Boga, * T y nam racz być prostą drogą, * Dotąd gdzie żywot, * J e st doskonały, * W p ro ­ wadź nas do wiecznej chwały.

O światłości Apostołów, * Męczenników i wyzna­

wców, * Módl się za nami, * Bo śmierć przed nami, * Do Ciebie się uciekamy.

O Panienko nad pannami, * Ty się racz modlić za nami, * Do Syna Twego, * Najmilszego, * Jezusa, Pana naszego. A M E N .

P I E Ś Ń Y .

itaj Krynico dobra wszelakiego, * Najm ilsza rano Serca P ana m ego,* Bnzpal oziębłe serca mu miłością,*

l napełnił je niebieską słodkością. ^ _ Zdarz to, ażebym w tym wygnaniu świata, * W Tobie zostawmł przez me wszystkie lata, * Serce Jezu-

| a włócznią otworzone, * Niechaj przy śmierci w To­

me mam obronę,

O Rano święta, rano uwielbiona, * Bądźźe na wie­

ki od nas pochwalona, * A przez wylaną dla mnie Krew i wodę, * Daj w utrapieniu poinoc i ochłodę.

152

Posilaj tą K rw ią w siłach zemdlonego, * A wodą obmej grzechem, zmazanego, * Ażebym nie wpadł, kiedy piekielnemu, * W paszczekę srogą smokowi strasznemu.

R ano najsłodsza boku P an a mego, * Źródło mi­

łości i dobra wszelkiego, * Zalej proszę Cię K rw ią Two­

je j Potokiem, * Męki czyśowe niech świętym widokiem.

Twej Boskiej chwały będą uraczeni, * Przez Twe zasługi z Czyśca wybawieni, * Błogosław wszystkim, którzy Cię miłują, * Którzy Twe Serce wsławić usiłują.

A j a przed Tobą z tem się protestuję, * Że Cię chcę kochać i to zapisuję, * N a sercu mojem, nie chcę nic innego, * W niebie, na ziemi, prócz Ciebie samego.

Odbierz mi wszystko, co mam przyjemnego,* Karz n a tym świecie, dość szczęścia mojego, * Gdy mi dasz Serce pełne Twej miłości, * Nadto nie żądam lżejszej

pomyślności. >

O to Cię tylko proszę Boga mego, * Nie oddalaj mnie od Serca Twojego, * Tu me dziedzictwo, tu moje mieszkanie, * Niech będzie, póki wolna nie zostanie.

Dusza od ciała, w którem tęskni sobie, * Pragnąc być wolną, by spoczęła w Tobie, * P rzytul mnie Jezu do Serca Twojego, * W nim żyć i umrzeć pragnę z serca mego. Amen.

Za pozwoleniem władzy duchownej.

IP#»»?'

P I E Ś Ń

Al

T

JU i

N 11

1) Ja k w W ęgrach w mieście W arnai itcL 2) Maluczko się zastanówcie itd.

<Ö£rak w Węgrach, w mieście Warnai Był komendant —- córkę m ając;

Była przekrasnego ciała, Terezya imię miała.

Która od swojej młodości Wychowana w pobożności;

Poczciwie ją chowając, A. Pana Boga miłując.

Kyndy kolwiek chodzowała, Jezusa w sercu swym miała;

Nabożnie o Nim śpiewała, , Miłością k’Niemu gorzała.

Zamiłował się. w niej pewny Młodzieniec w osobie piękny;

Chciał ją za małżonkę pojąć, W stan małżeński z nią wstąpić.

I Ojciec ją wnet napominał, Zeby się wydała żądał, Która tego odmawiała, A Ojcu odpowiedziała:

Ojcze mój! to nie może być, Bo nie mogę. ślubu wzruszyć;

154 Bo dostaniesz wszystko wszędy.

Młodzieniec też także poszedł, A o córkę Ojca prosił.

Ojciec przyrzekł ślub weselny, Ze się spełni nieomylny. Jezu Chryste najśliczniejszy.

INieopuść mnie w mej potrzebie, Bo serdecznie miłuję Ciebie;

Wtem się jej zjawił przekrasny Młodzieniec nad słońce jasny.

Która go to wnet poznała, Przed nim na kolana padła, Miłośnie go przywitała, Niewymowną radośd miała.

Witaj, witaj mój najmilszy, Jezu Chryste najmilejszy;

Me serce we mnie omdlewa, Od radości się rozpływa.

Ten młodzieniaszek łaskawie, Pozdrowił ją przyjaźliwie, Easkawie na nię spoglądał Pierścionek ze swej ręki wziął.

155

Rzekł: przyjmijźe to odemnie, Bo zostaniesz zawsze, przy mnie Oblubienico najmilsza,

Nad wszystkie inne najmilsza.

Ta Panna wielce łaskawa Przyjęła go przyjaźliwie:

Najmilszy m ój! chcę twoją być, Innego nigdy niechcę mieć.

Tak pierścionek odebrała, Z kwiatków wieniec mu uwiła, I dała oblubieńcowi,

Najmilszemu Jezusowi.

Rzekła: Ach mój najmilejszy Oblubieńcze najśliczniejszy:

Przyjmij odemnie z miłości, Wieniec cały mej czystości.

Tu się społem przechodzili, A krasne kwiatki zbierali, 0 jaka tam radość była —

; Uwaź sobie duszo wierna.

I rzekł do niój: Moja miła, Pójdź zemną abyś spatrzała Ten ogród Ojca mojego,

Tam śliczność kwiecia pięknego.

: Tojął ją za prawą rękę, j' J- wywiódł ją do ogrodu, 1, Tam się społem przechodzili,

A krasne kwiatki zbierali.

Ze owocu przekrasnego Skosztowała przesłodkiego;

K’temu co więcej widziała, Wszystko im opowiedziała.

156

Tu panna pełna radości, Widząc owocu w chojności, Ptastwo lubieżnie śpiewało, Muzyki lubieżnie grały.

Chwila jej niedługa była, Tam i sam się przechodziła, A ten młodzieniec ją cieszył, Ku swej miłej tak przemówił:

Teraz już czas moja miła, Byś się końcu nawróciła, A ja cię chcę wyprowadzić,

W krótkim czasie do siebie wziąść.

Tu panna we wielkim smutku Idzie smutna k’swemu miastu, Zkąd jest albo odkąd przyszła, Tam w bramie pytana była.

Ta panna odpowiedziała, Ze jest komendanta córka, Gdy zaledwie dwie godziny, Jako weszła do ogrodu.

W bramie jej odpowiedzieli, Że komendant niema, cery,

Panna przy swych słowach stała, Ze jest komendanta cera.

Tak ją ci stróżowie'wzięli, Komendantowi oddali;

Panowie jej się pytali Gdzie 'była wiedzieć żądali.

Ona im odpowiedziała,

Że przed małą chwilą wyszła, Gdzie była a co widziała, ‘‘

Wszystko im opowiedziała.*

— 157 —

Jakie pienia i radości, A to we wielkiej mnogości,

; Ze niemożna opowiedzieć,

• Ani ludziom to uwierzyć.

W starych rejestrach szukali W których napisano znadli;

Sto dwadzieścia lat minęło,

^ Jak się tam panna straciła.

Tu ludzie z wielką radością, Schodzili się zacni goście.

Chcąc tę pannę wielce uczcić, Dali jej pokarm ukąsić.

Jak pokarmu skosztowała, Zaraz starością zgrzybiała, Ze ma umierać wiedziała, Księdza k’sobie powołała.

Sakrament Boski przyjęła, A tak szczęśliwie skonała;

, Duszę Aniołowie wzięli, Ludzie ciało pochowali.

Przetoż chrześcianie mili,

Bądźcie w tym świecie cierpliwi, Znośmy krzyże z krzyżem pana, Będziemy z nim w niebie Amen.

PIEŚŃ II.

O ż y d o w s k ic h d z ie c ia c h .

"Ilialuczko się zastanówcie, śpiewanie usłyszy- i cie, * Dziwną rzecz wam chcę oznajmić, lecz

; pilno pozór dajcie.

158

mu sąsiadowi * Między katolickie dzieci, często z niemi gadali.

Te dzieci tego sąsiada wielce nabożne były,*

Ku męczeniu Chrysta Pana nabożnie się modliły Tego żydowskiego syna też wielce nama­

wiały, * Aby się też z nimi modlił, modlitwy

Najmilszego Chrysta Pana, nie będziecie zbawieni.

Ten żydowski chłopiec mały, dał się wielce

— 159 —

Siostra jego sześcioletnia, wnet na to zezwro- lila, * A z dziećmi katoliekiemi te modlitwy od­

mawiała.

Prosimy^ was, niepadajcie naszym Ojcom, maciezce, * Żeśmy się z wami modliły, boby nas bardzo bili.

Ten chłopiec dziewięcioletni, bardzo Chrysta miłował, * Skoro na ten obraz wejrzał, to się

Tak bardzo go poranili, okrutnie pokrzywili,*

Ręce, nogi rozciągali i na ścianie przybili.

Täciczku złośny tyranie, przetoczysz mnie okrutnie, * Błogosławiona Marya jest moja Opa- trznica.

I tak wedle tam tych żydów, jechał pan z swym lakajem, * Poczekaj jeno co za krzyk, aż to dobrze usłyszę.

Słyszeli głos przeżałosny: Jezus, Marya, Jó­

zef, * Pan Bóg źe wie, co to za krzyk, aż to dobrze usłyszę.

Wnet ^ posłał swego łakaja,- ażeby tu fojt przyszedł, By wziął ze sobą żołnierzy, aby się tu dopytał.

. ^ fojtem przysli i żołnierze, i także dużo ludzi, * Grdy się do żydów dostali, nowinę usłyszeli.

Syn j eich własny na ścianie, w ręce, nogi przy­

bity, * Okrutnie był poraniony, aźe mało był żywy.

Córeczka ta zaś na ziemi, tak stłuczona le­

żała, ■ Ach Jezus, Marya, Józef przeokrutnie wołała.9

Żydów wzięli do aresztu, pacholę na dól zdjęli, * Wnet oba ochrzczeni byli, w krótkim czasie umrzyli.

ly m dzieciom tego sąsiada przed śmiercią i dziękowały, * I tym księdzom, od których ten i chrzest święty odebrały.

Serdecznie im dziękowały, -źe ich przywk' dły ku zbawieniu, 'I: Szczęśliwa modlhwa byk, którą my się modlili.

Przetoż mili chrześcianie, te modlitwy ży- kajmy, * Amen, Amen Chrysta Pana sercem rozi pamiętajmy. Amen.

B ruk i nakład Teofila Nowackiego w N . Piekarach.

W dokumencie [Zbiór pieśni religijnych] (Stron 115-131)