DO
P I I I I J E Z U S * .
1) Ogrodzie Oliwny widok w tobie dziwny itd^
2) Ach nieskończony litościwy Boże itd.
3 ) O śwr. Janie Ewang. Abyśmy zawsze wzorem itd.
4) O św. Janie Chrzcie. A by nas język i głos itd.
O św. Bartlom. Apostolskie prace itd.
|: Izie oliwny,, widok w tobie dziwny!
Izę Pana mego na Twarz upadłego, sknośe, smutek, strach ściska,
xvrwawy pot z Niego wyciska.
A ch Jezu m dlejący! P raw ieś konający.
Kielich gorzkiej męki, z Ojca Twego ręki Ochotnie przyjmujesz, za nas ofiarujesz,
Ani61 Ci się z nieba zjawia, 0 męce z Tobą rozmawia:
Ach J e z u ztrworzony! Przed męką zmęczony.
Uczniowie posnęli, Ciebie zapomnieli;
Judasz zbrojne roty, stawia przed w roty:
1 wnet do Ogrójca wpada,
Z wodzem swym zbójców zgromadza:
Ach J e z u s a tru je ! Zdrajca, gdy całuje.
A lubo z swym ludem, obalony cudem, Gorzój, niż padł, wstaje, Je z u s a wydaje:
Dopiero się Nań rzucają, Więzy, łańcuchy wkładają:
Ach J e z u pojmany! Za złoczyńcę miany.
N donm Ammszowyin, Arcykapłanowym, dV arz pięścią trącony, upada zemdlony:
,S-.' Kaifasz Go w zdradzie pyta, A za bluźniercę poczyta,
A ch J e z u zelżony! I z czci odsądzony.
Wnet tak niegodnego prawa Ojczystego, Przed sąd poganina stawia Rzymianina,
Tam Nań potwarz wkładają, O stracenie nalegają:
A ch Jezu zhańbiony! ja k łotr obwiniony.
.i sędzia nieprawy, chroniąc się tej sprawy, 'iwala na drugiego przeciwnika swego:
Herod się z niego naśmiewa, , W białą szatę przyodziewa,
Ach J e z u wzgardzony! na śmierd w ystaw iony.
W nieprzyjaźni ż y li, przeto się zgodzili, Łról Herod z Piłatem, kat z okrutnym katem,
^ Zaś na ratusz prowadzony Pan, powtóre osądzony:
Ach J e z u strudzony! Tam i sam włóczony.
:>iróź sprawiedliwości, świadkiem niewinności,- Je zu sa się staje Piłat, lecz wydaje
W yrok swój na przywiązanie, Ho słupa i biczowanie:
Ach J e z u ! jak wprawdzie ciężkie Twe bez
prawie.
Wnetże kaci wściekli, z szatów Go swych zwlekli, Sagośó Mu niż bicie, przykrzejsza nad życie:
Zatem sieką na przemiany, W ranach czynią większe rany:
Ach J e z u zmęczony! W e Krwi swej zbroczony.
He w Tobie zdrowego, nic nie zranionego, Ca tylko odmiana: sinośó, Krew, a rana,
— 67 —
Widzieć gołe żeber kości, Widzieć przez nie i wnętrzności:
Ach J e z u ! Twe Ciało, co w ten czas cierpiało:
Za nic okrucieństwo mają to męczeństwo, Nowe wynajdują, z ciernia wieniec snują:
Ten na głowę Twą się wdziewa, Krew z niej ranami wyłewa:
Ach mój J e z u drogi! Jak to ból Twój srogi.
Krew nozdrzami, usty, ja k b y przez upusty, Krew przez uszy, oczy, strumieniem się toczy:
W tern się. z Niego urągają, Przy purpurze trzcinę d a ją :
Ach Je z u! wszech Królów, Królu oraz bólów.
W takim Go ubiorze sędzia z sobą bierze, W ręku Go ludowi na widok stanowi :
Oto człowiek, taka postać, Czy może się w życiu zostać ?
Ach J e z u ! nikt Ciebie, Nie w sparł w tej po
trzebie.
Okrzyk na Cię srogi uczynił gmin mnogi, Zabij, strać, ukrzyżuj, z żywota Go wyzuj:
Rzecze sędzia: co uczynił ? W czem któremu z was zawinił?
Ach J e z u ! nie było, Coby Cię winiło.
Cóż za wola wasza, macie Barabasza,
Kogo z tych dwóch chcecie, życiem darujecie:
Krzyknęli, Barabasz życia Godzien jest, a Ten zabicia:
Ach J e z u ! Twa waga, Ciężka jest zniewaga.
Zatem jakby smutny, Piłat, łotr wierutny, Ręce wodą myje, Krew niewinną pije: ,
D ekret Nań śmierci wydaje, Na wolą żydom podaje:
A cli J e z ü ! na złego, Trafiłeś sędziego.
Więc Nań krzyż wkładają, z miasta wypychają, Przy Nim ku ochydzie, łotrów para idzie,
Wyszedł Baranek niewinny, Ofiarowan za' lud winny:
Ach Jb z u zmęczony! Lecz bardziej wzgardzony.
Matka idzie w tropy, licząc krwawe stopy, Nad każdą łzy leje, a od żalu m dleje:
Na Twarz upada w tej drodze, Upadłego biją srodze:
Ach J e z u ! ach Panie, ach moje kochanie.
Ach w tak ciężkiej toni, żaden Cię nie broni, Co chce pokazuje złość, nikt nie ratuje:
Dostałeś się w 'srogie ręce, Jak lwiej zajadłej paszczęce:
Ach J e z u ! żałości nasza, ach miłości nasza.
Z wielką sił słabością, pod krzyżem ciężkością, Na górę wstępuje, a oraz szwankuje:
O góro straszna śmierciami, Straszna trupiemi głowami:
A ch Je zu', przybicie T w e tu kończy życie.
Z szat Go odzierają, na ziemię rzucają, Do krzyża stosują, ciągną, rw ią, mordują:
Każdy kat swój gwóźdź przymierzy, Młotem weń mocno uderzy:
Ach Je z u , mój J e z u ! Na tak twardem łożu.
Gwoździe, gdy przez dłonie szły na obie stronie, Że chropawe były, wlokły z sobą żyły:
Tęź mękę cierpiały,
Gdy je gwoździe przebijały:
Ach J e z u ! mój Święty, na krzyżu rozpięty.
— 69 —
Z krzyżem podniesiony, na nim w dół wtrącony, Jednem dziwowiskiem, raczę] naśmiewiskiem:
Stawasz Twym nieprzyjaciołom, Płaczu przyczyną Aniołom:
Ach J e z u ! my sami płaczem z Aniołami.
Mało z Aniołami płakać ze sługami,
Większej społeczności, trzeba w tej żałości:
Z Matką Twą gorzko płaczemy, Ciebie J e z u żałujemy:
Acb J e z u zbolały! Krwią zlany, zsiniały.
Lecz próżno płaczemy, jeśli nie widzimy, Ze większej tej męki, dowód z naszej rę k i:
Grzechy Go nasze zmęczyły, I srogą śmiercią zabiły:
Ach J e z u ! niewinna, Twych bólów przyczyna.
Oprawcy o szaty jakoby łup bogaty, Wesołemi głosy rzucają swe losy:
Igrzysko przed Mm sprawiają, A tern samem Gn mordują:
Ach J e z u ! Twe szaty krążą między kąty.
Za nieprzyjaciele, Ojcu prośby ściele, Łotr gdy pokutuje, raj mu obiecuje:
Ukochanemu Uczniowi Matkę poleca Janowi:
Ach J e z u ! niech Twoja Matka jest i moja.
Ojca opuszczenie, ludziom swe pragnienie, W bólach oznajmuje, pomocy nie czuje,
I owszem się naśmiewają, Ocet z żółcią Mu podają:
Ach J s z u ! Twe pragnienie, jestnasze zbawienie.
Wszystko się spełniło, co pismo mówiło, Głos wielki podnosi, Ojca swego prosi:
— ‘ 70 —
Ojcze, po skończonej męce, Przyjmij ducha mego w ręce:
Ach J e z u s umiera, oczy swe zawiera.
Matko B o g a mego dla mnie zabitego,
Coś w ten czas cierpiała, gdyś na to patrzała:
Zwłaszcza, gdy Mu z bokiem razem Serce przebito żelazem:
Ach J e z u ! Krew, woda, z niego nam ochłoda.
Lecz jako Twa męka, którąć sroga ręka:
Zadała, nasz Panie, tak i Twe skonanie
"Spólne z Tobą Matce było, Na Sercu J ą umorzyło:
Ach J e z u zmęczony, z Nią umorzony.
Przy odejściu Pana, wszechrzeczy odmiana, Wprzód słońca zadmienie, tuż ziemi trzęsienie:
Opoki się w poły krają, Żal swój nad Panem wydają:
Ach J e z u m ó j! Skały nad Tobą płakały.
W kościele zasłona, Bogu poświęcona, Na pół się rozdarła, pustki w nim otwarła,
Umarli z mogił powstają,
Że Syn Boży zmarł, znad dają:
Ach J e z u ! siła śmierd Twoja wzbudziła.
Dwaj święci mężowie, w swym ludu wodzowie, Józef i Nikodem, z słonecznym zachodem
Z krzyża Gro z żalem zdejmują, Ciało zranione żałują :
Ach J e z u ! jak- wiele ran jest w Twojem Ciele Nim Gro jednak swymi olejki, drogiemi,
Na pogrzeb maścili, Matce użyczyli:
Ona Gro obmywa łzami, Droższemi niż olejkami,
Ach J e z u ! Twe skronie, Składasz na Jej łonie
— 71 —
Składasz Ciało Święte, z Jej wnętrzności wzięte, Na którem źli kaci, nie ludzkiej postaci,
Mordując nie zostawili, Tak je srodze poranili:
Acli Je z u! siła złych w Tobie sprawiła.
Już też w pogrzebie prześcieradło nowe, Pana uwijają, do grobu wkładają,
Matka się z Synem rozstaje, Ostatnie Mu słowa daje:
Ach Jezu! przy Tobie składam serce w grobie.
I my swe składamy, Panu dzięki dajmy, Ze dla nas zmęczony, zmarł i pogrzebiony:
A przy ostatnim rozstaniu Z nim mówmy na pożegnaniu:
Ach Jezu! za Tw ą mękę, miej wieczną dziękę.
A M E N .
P i e ś ń