• Nie Znaleziono Wyników

Pomoc maieryaina, pomoc duchowa i pomoc czynna

Pewnej niedzieli, było to w lato, Przy pięknej nieba pogodzie, Trojgu swym dzieciom pozwolił Tato

Kiedy wrócili on ich zagadnie: „Powiedzcie teraz o lube,

Czyście sprawiały się dziś przykładnie, Czy dzień ten przyniósł wam chlubę? A mianowicie niech każde z dziatek

Wymieni jaki z tych czynów, W którymbym widział przyszły zadatek

Cnoty mej córki i synów;

Bo dzień część życia—nim wieczór minie, Nim słońca zgasną promienie, Powinien człowiek w szlachetnym czynie

Chwil zbiegłych uczcić wspomnienie.” Słysząc to dziatki stanęły wkoło,

A Jaś do Ojca się garnie, I mówi jasne podnosząc czoło:

„Dzień ten nie przeszedł mi marnie. Dążyłem właśnie placem szerokim,

Gdzie jest największy ruch miasta, Kiedy ujrzałem jak wolnym krokiem

Stąpa uboga niewiasta,

Przy niej był mały chłopczyk—ot tyli! Bosy, z podartem odzieniem, A taki blady, że od tej chwili

Cierpiałem jego cierpieniem. ;,Co tobie?” „Łaknę, zabrakło siły,

Przez dzień nic w ustach nie miałem...” „Głodny, o Boże! Masz, bierz mój miły!..

I wszystkie grosze mu dałem.” ,,Ja znów spotkałam,” powie Helenka,

„Dziewczynkę dawniej mi znaną, Ta zaś wesoła przed tern panienka

Była dziś smutną, spłakaną.

OD S-iu DO 12-tu LAT. 141

Stanę i pytam dla czego płacze.... „Ah!” wola biedna istota: Drogiej mej Matki ju ż nie zobaczę,

Bom teraz sama... sierota!” Widząc tg boleść, przemówię do niej

Życzliwem słowem przyjaźni, Ona mnie słucha, a choć łzy roni, Czuję, że w duszy jej raźniej. „Ja,” powie Leon, „pośród chłopczyków

Stojących na skręcie drogi,

Słyszałem w gwarze niesfornych krzyków , Głos przerażenia i trwogi.

Patrzę—tam siłacz z postawą srogą Dręczy dziecinę mizerną, Schw yciwszy malca kopie go nogą,

Ufny w swą siłę niezmierną.

„Precz ztąd!” zawołam—„czyż to się godzi, Męczyć starszego od siebie:

U starszych winni znajdować młodzi, Opiekę w każdej potrzebie.” Czy słowa prawdy, czy groźna postać,

Surową wróżąca karę

Sprawiły, że on nie mogąc sprostać Wywodom, puścił ofiarę; I w tejże chwili dziecię niewinne,

Z wdzięcznością ku mnie podchodzi, Wołając: „Bóg ci to dobroczynne

Współczucie serca nagrodzi!”

„Radość,” rzekł Ojciec, „ma niezrównana, Stanie mi drogim wspominkiem; Boście naukę spełniły Pana,

Wesprzće nędzarzy, nieść ulgę radą, Wyzwolić słabych z sromoty, Jest czcią ludzkości, życia zasadą, Trój-liściem wawrzynu cnoty.”

142___ WIERSZYKI DLA DZIECI

LY.

Pismo Ś w ięte.

„O, Mamo droga, kochana, luba,

Powiedz nam dzieciom z swej łaski, Co to za książka tak duża, gruba,

I czy są w książce obrazki?” „To jest Dorego biblia, dziateczki,

W niej zakon Boży się mieści: Siądźcie przy stole koło Mateczki,

Z rycin dojdziemy do treści.

Patrzcie, tu Bóg nasz utworzył światy, I morza, lądy i góry,

I dla człowieka Eden bogaty, W rozkosze cudnej natury;

Lecz człowiek nie chciał posłuchać Boga. Teraz wśród znojów się trudzi: Z nieposłuszeństwa, dziatwo ma droga,

Ta kara spadła na ludzi.”

„A to co znaczy, kochana Mamo: Woda i woda się pieni...?” „Ludzie zgrzeszyli znowu tak samo,

I tylko jeden Noe z rodziną "Wyszedł z odmętu fal żywy; Bóg go ocala, gdy inni giną,

Dla czego? bo był cnotliwy.”

A ta dziecina, czemu tak sama Leży tu w trawie nad rzeką; Gdzież jej rodzina, gdzie Tata, Mama,

Któż ją osłoni opieką?”

„To Mojżesz mały, zbawiony cudem: On z czasem naród ocali,

I prawodawcą będzie nad ludem, I przyszłość braci utrwali. A oto Samson słynny z swej mocy,

Salomon co zyskał chwałę; Tu wielcy władcy, tu znów prorocy,

Tu mury świątyń wspaniałe. Dalej już wszystko inne na świecie,

Zniknęła chmurka ostatnia: Do Ojca ufne garnie się dziecię,

A w sercach miłość tkwd bratnia; Bo Ten co szczytem wielkiej ofiary,

Przyszedł świat zbawić krwią własną, W nowym zakonie wypełnił stary,

Grzech w cnotę zamienił jasną. Kocha maluczkich ów Bóg dobroci, W szlak je prowadzi niebieski, Chmureczki jasnym promieniem złoci,

Dla was, o lube, przyroda cała, Brzmi w akkord czysty i święty: Wam niewinności sukienka biała,

Wam wszystkie życia ponęty. Ale już słońce znikło za lasem,

Trzeba się rozstać z książeczką: Zmówić paciorek—Matka tymczasem

Pościele dzieciom łóżeczko.

Ciemno—śpią światy, milczy noc głucha, Spocznij więc dziatwo ma droga: Ja jeszcze za was w cichości ducha,

Wzniosę modlitwę do Boga!”

144 WIERSZYKI DLA DZIECI

LYI.

Wiek dziecięcy.

Jak cudne kwiateczki

Wonnego ogrodu, Wy lube dziateczki

Nie znacie zawodu; Wam jasno promieni

Blask słońca w błękicie: Wam światło bez cieni,

Bez troski wam żyeie! A jednak, o mili,

W prostocie dziecięcej, Wy wśród złud tej chwili,

Pragniecie coś więcej. Już nieraz słyszałem,

Jak chłopczyk w swawoli Kzekl: nie chcę być małym,

Wciąż uczyć się każą, A gdy trud skończony, Zostaję pod strażą

To niańki, to bony. Znów Rozie i Manie

Wołają przy trudzie: „To Boże skaranie,

Nie rosnąć jak ludzie, Chcę igrać z lalkami,

Wnet wzywa mnie Madame:

C’est assez chere amie

,

Chodź—lekcyę ci zadam.” A kto raz jest duży

I w latka podrośnie, To wszystko mu służy,

Tak wdzięcznie, radośnie; Cukierki skupuje,

Laleczki swe stroi, Dnie całe figluje,

W kąciku nie stoi.

O! drogie, niewinne, Wy jeszcze nie wiecie, Że lata dziecinne

Najmilsze na świecie; W nich każde zdarzenie

Ma tyle uroku, Jak słońca promienie,

Najmilszej z pór roku.

146

W nich żal jest radością, Chwileczka dniem całym, Uśmiechy—miłością,

A łezka—kryształem. A potćm... a potem, Gdy minie wiek młody, Ni czynem, ni złotem Nie kupisz swobody, Już ona się zmieni W dni letnich upały, W przymrozki jesieni, Lub w zimy szron biały, A blask ówr nadziei, I złudy dziecięcej, W lat dalszych kolei, Nie wróci już więcej. Igrajcie więc dziatki, Igrajcie wciąż w koło, Pod okiem swej Matki, Rozkosznie, wesoło; Nie gońcie, o mili,

Za cieniem w przestworze, Gdyż wdziękom tej chwili Nic zrównać nie może.

WIERSZYKI DLA. DZIECI

LVU.

Powiązane dokumenty