• Nie Znaleziono Wyników

Trójlistek : wierszyki dla młodych czytelników

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Trójlistek : wierszyki dla młodych czytelników"

Copied!
424
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

I

/

(3)

*

'

(4)

ł

(5)

*

WIERSZYKI

DLA MŁODYCH CZYTELNIKO

PRZEZ

LUDWIKA NIEMOJOWSKIEGO.

WARSZAWA.

NAKŁADEM I DRUKIEM JÓZEFA UNGRA, ulica Nowolipki Nr 3.

(6)

Jl,03B0JieH0 JJeiwyporo. Bapmaea, 5 Iw m 1S80 loda.

(7)

W Z R O S Ł Y M NA N A S Z E ] ZI EMI ,

poświęca tę pracę

(8)
(9)
(10)
(11)

CZĘŚĆ PIERWSZA.

WIERSZYKI I BAJECZKI DLA MNIEJSZYCH DZIECI

od 5-iu do 8-iu lat

(12)
(13)

I.

Gzem spłacić dług wdzięczności?

Człowiek darzy zwierzęta karmem i opieką, One dają co mogą: odzienie owieczka, Wół pracę, konik siłę, dojna krowa mleko, Pies posługi domowe, a kura jajeczka.

Nic darmo nie przychodzi na tym bożym świecie, Więc czćmże się odwdzięczy swem rodzicom dziecię, Za ich trudy, kłopoty? Oto mojem zdaniem,

Dziecko wszystko odpłaci dobrem sprawowaniem.

II.

Oszczędność i sknerstwo,

Nigdy Henryk nie kupił ni ciastek, ni gruszek, Tak sobie, jak i drugim, wszystkiego żałował; Nie dał nic, choć go prosił o wsparcie staruszek, A grosze uciułane starannie wciąż chował. Czy myślisz, że on dobrze i szlachetnie czynił? „Nie ojcze.” „A dia czego?” „Przesadą zawinił; Bo jeżeli oszczędność w rzęd cnót wszyscy kładą, To sknerstwo bywa zawsze bardzo brzydką wadą.”

(14)

WIERSZYKI I BAJECZKI

III.

Udawanie pieska.

Franus zajęty płochą zabawą, Bu! hu! hu! wołał, siedząc pod ławą. „Co Franus robi?” pyta go Tato. „Bawię się w pieska!” odpowie na to. „Źle kto u zwierząt przykładu szuka: Szczekać, psa sprawa—twoją nauka; Siadaj więc zaraz'za kajecikiem,

Bo piesek, pieskiem—chłopczyk, chłopczykiem.”

IV.

Bajeczka.

Wacuś cały dzień krzyczał w szale niedorzecznym: „Mów bajkę!” prosi niani idąc do łóżeczka:

„Wacuszek był dziś miłym, uprzejmym i grzecznym...” Odpowie na to niania:—„A co, wszak bajeczka?”

V.

Obiad i lekcya.

Jaś płakał, że nie dają obiadu czas długi; Staś płakał, że się zbajał przy nauk osnowie;

Kto z nich był nieszczęśliwszym? Ja myślę, że drugi. Złe są pustki w żołądku—gorsze pustki w głowie.

(15)

Niezgoda,

(16)
(17)

9

DLA DZIECI OD 5-iu DO e-iu LAT.

VI.

N i e z g o d a .

„Oddaj!” „Nie dam!” „Zabiorę!” „Nie puszczę!” ”To [moje!” Sprzeczali się Jaś z Guciem krzycząc w niebogłosy, I rozerwali wątłą laleczkę na dwoje:

Gucio trzymał dwie nogi, Jaś głowę i włosy. Popłakali się oba. „Plączcie!” rzecze Tato,

„Nie mogliście żyć w zgodzie—ot wam kara za to.”

VII.

Podróż do Paryża.

Pewien nieuk tak mówił: „Gdy upłyną lata Pojadę do Paryża, poznam mądrość świata, Nabiorę form, ogłady...” „Synku! i w Paryżu,” Rzekł ojciec, „nie potrafią z owsa zrobić ryżu.”

VIII.

Miluś i Kruczek.

W salonie się u pani piękny piesek chował, Na podwórzu dworowym Bryś pełnił posługi,

Lecz Kruczek strzegł od szkody, a Miluś próżnował: Który więc wart pochwały—czy pierwszy, czy drugi?

(18)

lu WIERSZYKI I BAJECZKI

IX.

Lucysia.

Raz malutka Lucysia nie znająca zgłosek, Chciała gości omamić pozorem nauki,

Wzięła więc książkę w rękę, i spuściwszy nosek, Coś barmocze, udając, że pojmuje druki....

Wszyscy w śmiech. A czy wiecie, jaka rzecz się [stała ? Oto Lucia naodwrót książeczkę trzymała.

x.

Gosposia.

Zosia przy gospodarstwie zajętą jest bardzo, Ale stroni od książek; ja ją w krótkjem słowie Objaśnię: że panienki, co nauką gardzą,

Mimo zalet kuchennych, świat gąskami zowie.

XI.

Z d z i ś .

Zdziś rzucał gałki. Zkąd gałki? Z chleba. Marnować Bożych darów nie trzeba, Bo i ten, który nigdy nie łaknie,

(19)

11

XII.

Poty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie.

Zleciał z drzewa Henryczek i leżał jak długi, Wstał, obmacał swe kości—nic, zdrowiutkie ciało, A więc pnie się swawolnik na jabłoń raz drugi, I znowu rym! aż w stawach coś mu zatrzeszczało. Chce się podnieść—nie może: Stracił w nogach władzę! Ręce ma połamane i rany na głowie....

Choć się czasem złe uda, powtarzać nie radzę: Póty dzban wodę nosi.... Wszak znacie przysłowie?

XIII.

Bieg czasu.

Edzio ziewał nad książką, uczył pilnie Janek. Wtem w klasie zadzwoniono, powstały z ław dzieci:

„Ak! ja k długo,” rzekł pierwszy — „ciągnął się ten [ranek!...” „Jak szybko,” wołał drugi—„czas nam dzisiaj leci!.. ” „Czas,” rzecze nauczyciel—„chodem jednakowym Postępuje po torze przeznaczeń wiekowym; Lecz chwile dla próżniaków wolno zwykle płyną, Dla chętnych zaś do pracy dzień zda się godziną.”

DLA. DZIECI OD 5-iu DO 8-iu L A L

XIV.

R o z u m .

„Dla czego nie mam skrzydeł? fruwałbym jak ptaszek, Czemu płetw nie posiadam? byłbym rybką w wodzie.” Tak mówił raz do ojca rozżalony Staszek,

(20)

„Nie zazdrość ptaszkom lotu,” odpowie mu Tato,— „Ani rybkom pływania, nierozważne dziecię:

Brak ci płetw i skrzydełek, lecz masz rozum za to, A rozum człowiekowi daje wyższość w świecie.

12 WIERSZYKI I BAJECZKI

XV.

Brzydki Zdziś,

Grzeczny Zdziś nie był pięknym: „Dźwigać się z tym [nosem! Mieć gębę tak szeroką i patrzyć ukosem,

Nie chciałbym za nic w świecie!” mówił Grześ do Taty. „Choć on w powab ubogi, lecz w cnotę bogaty, A najbrzydszy,” rzekł ojciec, „wyznać ci to muszę, Ślicznym się wydać może, gdy ma piękną duszę.

XVI.

Juleczka.

„Proszę o kawę, mateczko!” „Przeżegnaj się wprzód, Juleczko: Źle, kiedy kto przy ocknieniu, Myśli zaraz o jedzeniu.”

XVII.

Hukanie.

„Hu! ha!” krzyczał Stasiek, Z siłą głosu całą,

Aż od tych płochych igraszek Gardło go bolało.

(21)

„Za niesforne twe narowy, Masz karę chłopczyku, Bo głos służy do rozmowy,

Nigdy zaś do krzyku.”

DLA DZIECI OD 6-iu DO 8-iu LAT.

XVIII.

K o m a r .

Nie mógł długo sen skleić powiek Tadeuszka, Gdyż komar mu natrętny wciąż brzęczał u uszka: „Byłeś we dnie,” rzekł Ojciec, „do natręctwa skorym, Za to ci owad usnąć nie daje wieczorem!”

XIX.

D w a p s y ,

Azor był psem jak mało—wiernie panu służył, Bryś znowu leżąc w budzie, ciągle oczy mrużył. Pan widząc co się dzieje, nakarmił Azora, A zaś Brysia leniwca wypędził ze dwora:

Pierwszy smaczne je kąski, z głodu zdycha drugi, Gdyż zawsze błąd ma karę—nagrodę zasługi.

XX.

W ybredna Zosia.

Zosia w czasie obiadu nastroiła minkę:

„Nie chcę zupy, rosołu-wołg legominkę!” „Wybredzać Zosiu w jadle, to obraza nieba; Są tacy, ęo nie mają nawet kąska cidebą.”

(22)

14 WIERSZYKI I BAJECZKI. XXI.

Myszka.

Myszka zwąchawszy zdała woń smacznego jadła, Poszła chrupać słoninkę i w pułapkę wpadła; Wypadek ten niech służy za przykład dla młodzi, Jak smutnym jest los tego, kto na cudze $pdzi.

XXII.

Głupi i mądry.

Głupi gębę rozdziawił. Ah jak to nie ładnie: Przez ów otwór kto jeszcze rozum mu wykradnie!,.. „Próżny strach,”—izeeze mądry—,,niech otwiera usta, Można wrót nie zamykać gdy stodoła pusta”.

XXIII.

Dwie laleczki.

„Dziwne gusta są twoje Marcysiu: nie sposób Tę brudną od świeżutkiej przekładać laleczki,” „Ja ją wolę, bo nową mam od obcych osób, A stara jest podarkiem najdroższej Mateczki.”

XXIV.

Płochość ukarana.

Zosia widząc sic w strojnej, jedwabnej sukience, Nie chciała podać ręki ubogiej panience;

„Płochość ta,” rzecze Mama—otrzyma swą karę, Bo przez cały rok nosić będziesz suknie stare.

(23)

XXV.

B e k s a .

Pies szczeka, kotek miauczy, beczy zaś owieczka, Nigdy grzeczna panienka żyjąca przykładnie; Jeśli więc nie przestanie wciąż beczyć Juleczka Nazwą ją ludzie owcą — a co? czy to ładnie?

XXVI.

Kominiarz.

„Nie lubię kominiarza.” „Dla czego?” „Bo czarny A zaletą jest schludność i czystość odzieży;” „Jego zczernił trud ciężki, nie szał zabaw marny: To człek pracy, a takich szanować należy.”

XXVII.

Lekarstwo.

Objadłszy się zażywał Marcinek lekarstwo:

„Pfe!” stękał z miną kwaśną, skrzywioną, ponurą „Jakie to jest paskudne!” Wiń własne obżarstwo, Przez nie musisz w chorobie poznać się z mikstui

XXVIII.

K o t e k .

Zabrudzony Leonku, spójrz proszę na kotka Jak on muska swą łapką mordeezkę kosmatą, Niechaj cię nie zawstydza ta schludna istotka! A czy wiesz co masz zrobić? „Mam się umyć Tab

(24)

XXIX.

16

Ubieranie.

„Nianiu włóż mi pończoszkę, gdzie moja sukienka? Ściągnij pas, daj trzewiczki.” „Wstydź się!” powie Mama, „Skończyłaś juź pięć latek: tak duża panienka Winna przy ubieraniu radzić solne sama.”

XXX.

Igraszka i zajęcie.

„Źle gdy się bawią błotem chłopcy lub dziewczynki," Mówił ojciec do syna, on zaś rzecze na to:

„Lepię z błota jak garncarz z gliny, miski, rynki, Jestem więc rzemieślnikiem kochany mój Tato.” Malec co bez pożytku walał swoją odzież Sądząc że tern popiera społeczeństwa sprawę, Robił ja k owa z życiem igrająca młodzież Która czynem nazywa bezmyślną zabawę.

XXXI.

L itera k.

Pewien chłopczyk dziwaczną się odzywa,! mową, Gdyż zawsze A powiedział nim wymówił słowo: A pójdę! A zostanę! A siądę! A zrobię!

„Wiesz*synku,” rzecze ojciec, „co ja powiem tobie? Zmień to A choćby na B, bo chętnie uwierzę Żeś treść nauk przy pierwszej zakończył literze.”

(25)

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT.

XXXII.

Przyjaciel,

Dostał Staś funt karmelków: Władki, Franki, Józie Kręcili się wciąż przy nim nadstawiając buzie; Brakło cukrów, wnet wszyscy czmychnęli na ganek, A w pokoju ze Stasiem został tylko Janek.

„Tyś przy mnie,” rzecze Stasio—„choć nic nie zostało, Ciebie więc przyjacielem mogę nazwać śmiało.”

XXXIII. P e s t k i ,

„Na co pestki są w fruktacb? —pestek nikt nie jad a” Pytał Tadzio, „to tylko dla zębów zawada!”

„Bo z pestek rosną drzewa, bez nich Tadeuszek Nie jadłby wisien, śliwek, jabłek ani gruszek.”

XXXIV.

Lalka i konik.

„Ja wolę,” rzecze Julcia, „lalkę od konika,

Gdyż lalka zawsze grzeczna, konik czasem bryka.” „Tak, ale konik żywy, je siano, obroezek,

A lalka nic nie umie prócz mrużenia oczek,” „Ze gusta wasze różne nie tajne przed nikim: Wszakze Julcia panienką, a Franuś chłopczykiem.”

(26)

18 WIERSZYKI I BAJECZKI. XXXV.

Niedorzeczne zapytania.

Głupi ciągle pytania dawał bezsensowe:

Dla czego człek śpiąc chrapi czasami bezwiednie? Dla czego patrząc w górę trzeba podnieść głowę? Dla czego ciemno w nocy a zaś jasno we dnie? Czemu włosy siwieją u podeszłych osób?

Czemu darmo nie dają swych towarów kupcy?.. Mądry zaś słysząc bajdy, odpowie w ten sposób: „Dla tego by się mieli czemu dziwić głupcy.”

XXX VI.

Dobra córeczka.

„Wszyscy jadą posłuchać muzyki Biłsego

Ty zaś w domu zostajesz?.. „Zostaję.” „Dlaczego?” „Bo Mama trochę słaba, więc wam powiem szczerze Że milej z nią czas spędzić niż być na spacerze.”

XXXVII.

K t o ś .

Pokrywać swoje błędy miała zwyczaj Zosia Zwalając każdą winę na jakiegoś Ktosia Ktoś zawsze płatał figle, robił w domu zamęt, Ktoś szarpał w sztuki książki, rozlewał atrament, Gubił chustki, darł odzież, tłukł półmiski, szklanki, Psuł meble, walał ściany, rozrywał firanki...

(27)

19

„Powiedz,” szepnie córeczce Ojczulek do ucha Ktosiowi by nie broił — on ciebie usłucha; A gdyby nie chciał czynić co poleci Zosia, To sama ukaraną zostaniesz za Kłosia.”

XXXVIII.

Wieś

i

m iasto.

„Przekładam wieś od miasta!” Stefanek zawoła „Ja zaś wolę żyć w mieście niźli pośród sioła,” Rzecze Henryk do brata: „Grdy różne są zdania, Kędy lepiej jest mięszkać niech rozstrzygnie Mania.” Zagadnięta Siostrzyczka tak odpowie na to:

„Wszędzie dobrze gdzie można być z Mamą i Tatą.”

XXXIX.

Kaprysy.

Z niegrzecznymi istna heca

Wszystkiego im trzeba: Szybki z okna, kafla z pieca

I gwiazdeczki z nieba;

Lecz gdy każdy z nich bez miary Kaprysić jest gotów,

Niedostaną skutkiem kary Najprostszych przedmiotów.

XL.

Niedźwiadek

Piotruś miał taki zwyczaj że każde pytanie Zbywał mrukiem, nie dając żadnej odpowiedzi; Trwało to dosyć długo, kiedy raz cyganie Przywiedli dwóch tańczących na kiju niedźwiedzi,

(28)

Mruczą oba—zdziwiony Piotruś pilnie słucha Ale nic nie rozumie. Ojciec będąc świadkiem Tej sceny: „To zwierzątka,” szepnie mu do ucha: „Jeśli chcesz iść w ich ślady, nazwą cię niedźwiadkiem.”

20 WIERSZYKI I BAJECZKI. ____

XLI.

Gra w młynka.

Kręcił się z figlów Franuś i to w jedną stronę Nareszcie buch na ziemię! rozbił głowę o piec: Bąk tylko lub furgałka z ręki wypuszczone Wirują tak bezmyślnie,— nigdy grzeczny chłopiec.

XLII.

G r u b a s .

Oj grubas z tego chłopca, gdy wyjdzie na ganek Staje się pośmiewiskiem dla prostego ludu... A wiecie z czego utył ten niezdara Janek?

Bo tylko jadł, pił, chrapał, stroniąc wciąż od trudu.

XLIII.

Zła zabawa.

„Bawmy się w łapy: Kto wytrzymać zdoła Najwięcej pytek, ten wygra. „Powoli!” Wchodząc do klasy profesor zawoła: „Złą zwykle bywa zabawa co boliL”

(29)

21 DLA. DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT.

XLIY.

Pielenie.

Pełły dziewki pszenicę: „to robota marna”

Rzekł Staś, „gdy prac tyle czeka ludzi z wiosną;” „Wcześnie trzeba kąkole odłączyć od ziarna,”

Rzekł Ojciec: „nie czas pleć je gdy w chwasty wyrosną.”

XLV.

K a t a r . W dżdżystej i wilgotnej porze Nie trzeba chodzić po dworze, Michaś nie słuchał przestrogi Zamoczył na błocie nogi, I ma katar teraz taki

Jakby zażył funt tabaki; A ciek! na zdrowie chłopczyku: Siedź-źe za to wciąż w kąciku.

XLVI.

Ciemność.

Jest to rzeczą nieprzyjemną Iść do sali kiedy ciemno, Lecz ledwie świecę zapalę To nie boję się już wcale: Więc się staraj pracą własną By w twej głowie było jasno, Gdyż tak jak ty synku złoty Wszyscy stronią od ciemnoty.

(30)

XLV1I.

B r u d a s .

Piotruś był znanym w całej okolicy Z tego że stronił zawsze od miednicy, Czy się poprawił? nie wiem, lecz tymczasem Wszyscy Piotrusia przezwali „brudasem.”

KLYIII.

Piękność.

Melcia wciąż się wychwalała Z wdzięków w gronie rówienniczek, Lecz kiedy ospy dostała

Znikł odrazu wdzięk z jej liczek. Piękność twarzy dar przelotny Który z jedną przejdzie chwilką: Skarb prawdziwy, skarb istotny, W piękności duszy jest tylko.

22 W IERSZYKI I BAJECZKI.

XLV1X.

K r e t .

Staś się bawił piaskiem, błotem, Kopiąc w ziemi doły, rowy: „Mój Stasiulku wiedzźe o tem Że takie brzydkie narowy Kreta tylko są udziałem;

Więc się wstrzymaj w płochym trudzie Bo cię za to kretem małym

(31)

L.

Uwaga I roztargnienie.

By się lekcyi nauczyć zasiedli dwaj chłopcy: Ignaś z wielką uwagą swe zadanie czytał, Gucio zaś dla którego trud myśli był obcy Mruczał coś, ale sensu wyrazów nie chwytał; I choć pierwszy czas krótki poświęcił swej pracy A drugi przewartował nad książką dzień cały, Szereg piątek w cenzurze otrzymał Ignacy Gdy Gustaw roztargniony dostał same pały.

LI.

B ę b e n e k ,

Małe dziecko bębenek dostało od brata,

Nastał w domu buk, wrzawa, istny koniec świata; Ogłuszony braciszek kładąc w ucho palec

Woła: ab jak dokuczył ten nieznośny malec!

„A kto zbłądził?” rzekł Ojciec, „wszakźeś dobrze wiedział Ze cbłopczyna nie będzie cicho z bębnem siedział; Na doznaną przeciwność narzekają młodzi,

Nie pomnąc źe ta zwykle z ich winy pochodzi.

LII.

Lekcya a obiad.

Pyta ojciec: „Kto gotów zrobić to ćwiczenie?” Cicho, jak makiem zasiał—więc żaganie dalej:

„Kto pragnie wydać lekcyę?” znów w koło milczenie. „Kto chce jeść?” „Ja! ja! ja! ja!” krzyczą zewsząd mali.

(32)

WIERSZYKI I BAJECZKI.

„Brzuszek widać przed wszystkiem ma prym u was [chłopcy, Lecz to z mojej rachuby inaczej wypadło:

Poczeka za obiadem ten, komu trud obcy,

Wprzód pokończcie swe prace potem będzie

F [jadło.*

LIII.

Ciekawość.

Pewnego razu Adaś. wszedłszy do ogrodu,

Chciał zobaczyć, jak pszczółki kleją plastry miodu: Lecz kiedy w ul zaglądał, wycieczką zuchwałą Rozdrażnione owady zcięły mu twarz całą.

Dobrze jest wszystko poznać, źle zaś gdy ciekawy Chłopczyk, z prostej swawoli cudze śledzi sprawy.

LIY.

Dziecinna zabawa.

„Oczko w oczko, patrz na mnie, kto rozśmieszy kogo, Ale mówić nie wolno, ani stroić minek,

Ani palcy zakrzywiać, ani tupać nogą,

Cicho, sza!" Wtedy matka rzecze do dziewczynek: „Nie ładnie, moje panny, bawić się jak dzieci, Bo choć każda usiadła z twarzą namarszezoną, Śmiech będzie — lecz rozśmieje się pewnie ktoś

[trzeci." A z czego?” „Z was, że macie w głowach pustki

(33)

LV.

Fijoiek i róża.

Znalem ja dwie panienki zdobne w wdzięki ciała. Jedna z nich była cichą w obec starszych osób, Draga zawsze najpierwsze miejsce zająć chciała, Goniąc za pochwałami na wszelaki sposób. Wszyscy pierwszą kochali, nikt nie lubił drugiej, Dla czego? bo kwiatami są w świecie kobiety, A każdy woli ii jolka skromnego zasługi, Niźli zbyt okrzyczane pięknych róż zalety.

DLA DZIECI OD 5-iu DO S-iu LAT. 25

LYI.

Hel enka.

Helenka lalce swej główkę urwała: „Na co są lalki?” Mama zapytała. „Aby się niemi bawiły panienki.”

„Tak, lecz nie można pochwalić maleńkiej Za takie psoty. Kto zabawki łamie, Czyni źle sobie, przykrość sprawia Mamie.”

LVII. S t a ś .

„Nie łaź Stasiu na drzewa, bo to jest nie ładnie, Można upaść.” „Kot łazi, a jednak nie spadnie.” „Bo kotek ma pazurki, któremi się trzyma, A Stasio takięh łapek i pazurków niema.”

(34)

Synek Mamy nie słuchał, a skutkiem swawoli, Spadł z gałęzi na ziemię i nóżka go boli.

26 WIERSZYKI I BAJECZKI.

LVIII.

W a c u s z e k.

Na rosół zwykłe krzywił się Wacuszek, „Kto nie zje zupki, nie dostanie gruszek.” Przestrzega ojciec; on Taty nie słucha, Gdy jedzą inni, ciągle w talerz dmucha, A Tata mówi, gdy podano gruszki:

„Kto dmuchał w talerz, niech dmucha w paluszki.” L1X.

Brak uwagi.

W naukach prócz pamięci potrzebna uwaga. „Jaka stolica Danij?” spytał raz małego Henryczka nauczyciel: „Miasto Kopenhaga.” „A w którym ono kraju?” „Ja nie umiem tego, Jakże więc odpowiedzióć na to zapytanie?” „Ot i pałka!” „A za co?” „Za twe roztrzepanie.”

LX.

Ciepłe ubranie.

„Ubierz się ciepło synku, słońce świeci jasne,

Lecz zimno, możesz zmarznąć.” „A piesek, choć chodzi Bez odzieży, wciąż zdrowy.” „On ma futro własne, Tak jak inne zwierzątka, więc mróz mu nie szkodzi;

(35)

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT. 27

Ludzie zaś pozbawieni takiego okrycia,

Muszą m yśleć o sobie, chcąc strzedz sw ego życia,

LXI.

Roztropność w pracy.

Na piasku kreślił Tadzio zadane przykłady, Staś je w kajet wpisywał—cóż na to powiecie? Zawiał wiatr, znikły trudów Tadeuszka ślady, Stanisława zaś praca została w kajecie.

Trzeba więc w każdym czasie sprawić się roztropnie: Kto robi coś bezmyślnie, ten celu nie dopnie.

LXII.

Drzazga w paluszku.

Zaszła drzazga w paluszek malutkiej Helence, Niania mówi: „Ja wyjmę igiełką panience.”

„Nie chcę! nie dam!” wołała Helcia z wielkim krzy­ kiem; Spuchła ręka, a drzazgę wyjęto nożykiem.

Gdyby dziecię zbawiennej słuchało przestrogi, Palec by jej nie opuchł—ból nie był tak srogi.

LXIII.

Czuwanie po nocy.

Choć goście długo siedzą na sali, Wcześnie iść muszą do łóżek mali,

(36)

Niewy wczas starszym niewiele szkodzi, Lecz źle gdy późno czuwają młodzi. Do nauk bowiem trzeba wstać rano, A niewyspani czyż na czas wstaną?

WIERSZYKI I BAJECZKI

LXIY.

D ą s y .

Rozdąsana Celinka na Manię i Rózię, Usunęła się w kącik wykrzywiając buzię: „Nudno mi!” „A kto winien?” zapyta ją Mama. „Nie chciałaś dzielić zabaw, siedź-źe teraz sama.

LXV.

Płaksa.

Była raz dziewczynka mała, Która dnie całe płakała, Tę dziewczynkę wielcy, mali, W całym domu płaksą zwali. Choć ona mi znana z blizka, Dziś nie powiem jej nazwiska; Lecz jeżeli w swym uporze, Wciąż trwać będzie, kiedyś może Za to, że swych wad nie zmienia, Wydrukuję ją z imienia.

(37)

D LA DZIECI OD .Siu DO 8-iu LAT. 29

LXVI.

Sy!!abizowanie.

B, a, ba—b, e, be—b, i, bi—b, o, bo,

Ab, Mamo, ja siedzę nad książką wraz z tobą. C, a, ca—c, e, ce—c, i, ci-~c, o, co,

Na cóż się dziateczki nauką kłopocą? D, a, da—d, e, de—d, i, di—d, o, do, Na to, aby mogli żyć później swobodą. F, a, fa—f, e, fe—f, i, fi—f, o, fo,

By nie był los dla nich niecbętną macochą. G, a, ga—g, e, g e - g , i, gi—g, o, go, O, ja chcę pracować z Mateczką mą drogą. K, a, k a —k, e, ke—k, i, k i—k, o, ko, I kiedyś się podnieść w nauce wysoko.

LXYII.

Dzierlatki.

Dzierlateczki przez rok cały Wesoło sobie śpiewały, Ale ucichły dzierlatki,

Gdy je Jaś wsadził do klatki; Nie trzeba więc, aby ptaszek Tracił wolność dla igraszek.

LXVIII.

Zabawa i nauka.

Bawił się Ignaś z Guciem—nadszedł czas nauki, Oba chłopcy na iekcyi siedzieli jak mruki; Wtedy za opieszałość spotkała ich kara,

(38)

LXIX.

L o d y .

Staś jad ł lody, lecz zamiast się podzielić z Władkiem, Wsunął to co zostało w kieszonkę ukradkiem;

Po chwili kap! kap! struga po podłodze ciecze, Wszyscy w śmiech, a łakomieć z wstydu raki piecze.

30 WIERSZYKI I BAJECZKI

LXX.

Czarno, biało i zielono.

Staś zaprzeczał wszystkiemu, co się powiedziało: Na białe mówił czarno, a na czarne biało.

Ktoś słysząc owe sprzeczki, rzekł: w twej główce pono Ni czarno, ni też biało, lecz jeszcze zielono....

LXXI.

M u s z k i . Dla czego z rana u uszek, Brzęczy mi ciągle rój muszek, I zmusza wstawać tak wcześnie? One budzą cię byś we śnie Nie zapomniał, mój Ignacy, Że już czas wziąść się do pracy.

LXXII.

Henrysia i Natalka.

Mówiła raz Henrysia, siostrze swej Natalce: „Patrz, ja więcej pisałam, bo mam czarne pałce!’1

(39)

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT. 31 „Trud prawdziwy nie został przez ciebie pojętym.” Ezeeze ojciec, „gdyż walać ręce atramentem, To dowód nieuwagi. Siostra pisze czysto, Ona więc ma nad tobą wyższość oczywistą, I choć trzy stron skreśliła, a ty kajet cały, Na ciebie spłynie kara, a na nią pochwały.”

LXXIII.

Nogi, ręce i głowa,

„Powiedz mi, mój synku złoty, Na co nogi?” „Do chodzenia.” „Na co ręce?” „Do roboty.” „Na co głowa?” „Do myślenia.” „Niech więc nogi nie szaleją, Ręce będą czynne w trudzie, W głowie myśli zajaśnieją, A nazwą cię zuchem ludzie.”

LXXIY.

Potrzeba i zbytek.

Na co ludzie w modlitwie proszą tylko chleba, Nie zaś kurcząt, szparagów, lub pieczeni z rożna?” „Bo chlćb, synu kochany, to pierwsza potrzeba: Bez zbytku żyć podobna-—bez chleba nie można.”

(40)

WIERSZYKI I BAJECZKI LXXV.

Arytmetyka.

Po złotemu na wiśnie dostali synowie,

Staś ieii kupił funt cały, Zdziś pół funta dostał, Dla czego tak się stało, niechaj mi kto powie? Bo brat młodszy starszemu w rachunkach nie

spro-[stał. Kto więc pragnie przy kupnie uniknąć zawodu,

Niech tabliczki mnożenia uczy się za młodu.

LXXVI.

Palec w buzi.

Tadzio był niegrzeczny malec, Trzymał ciągle w buzi palec; Niosą cukry, lecz Mateczka Tak rzecze do Tadeuszka: „Kto nasysał się paluszka, Nie dostanie cukiereczka. ’

LXXYII.

Muszka i Mrówka.

Pytała muszka mrówki: „Ty spokojem trwałym ^ Cieszysz się, a mnie biją, sarna nie wiem za co. „Za to,” mrówka odpowie—„że trud mym udziałem,

(41)

LXXVIII.

M o t y l e k ,

Płochy motylek wśród wiosny i lata, Wesoło z kwiatka na kwiatek przelata; Przechodzi jesień, szron okrywa światy, I ginie z głodu motylek skrzydlaty.

Tak wszystkiem bywa, którzy gardząc pracą, Czas swój w młodzieńczym wieku marnie tracą.

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT. a

LXX1X.

K s i ą ż e c z k i .

„Jakie mam śliezne francuzkie książeczki!” Mówił raz Henryś do swej siostry Geni; „W nich takie piękne powiastki, bajeczki, A co obrazkowi aż się w oczach mieni.” „ Ja tylko jednę posiadam, H enryku! Lecz ta mi droższą.” „Czemu?” brat zapyta: „Bo twoje w obcym pisane języku,

A moją zdobi mowa rodowita.”

LXXX.

Złota klatka.

„Ptaszku, zanuć piosenkę, dam ci klatkę złota, W której zalśnią pręciki pod słońca promieniem. ' „Puść lepiej, a ja wtedy zaśpiewam z ochotą, Gdyż klatka nawet złota, zawsze jest więzieuiem.”

(42)

LXXXI.

jedzenie i nauka.

„Zrana kawkę wypiję, na obiad zjem raki, Pod wieczór siadłe mleko, albo talerz gruszek, „Lepiej pomyśl co zrobisz w porze dnia wszelakiej, Bo pilny ceni książki—jedzenie leniuszek.”

LXXXII.

K o z i o ł e k .

„Czy pragniesz mój koziołku ze mną stroić źaitys Wszystko robisz na przekor.” „Koziołek uparty Bo zwierzątko, lecz wtedy źle bywa na świecie, Gdy koziołka w uporze naśladuje dziecię.’

34 WIERSZYKI I BAJECZKI

L XXXIII

H a ł a ś n i k.

Stukał Wicuś obuwiem w tak burzliwy sposób, Że wszystkich uszy puchły. Tato spojrzał koso:

„Zdejm buty, gdy zakłócasz spokój starszych osób!” I odtąd ów hałaśnik musi chodzić boso.

LXXXIV.

Prędkie mówienie.

Gdy czasem Połcia co opowiada, Potok słów leci z ust jej ja k kaskada, Baz brzmi donośnie, znów cicho szeleści, Ale wyrazów trudno pojąć treści.

(43)

„Kochana Połciu, nikt ciebie nie goni,” Rzecze raz panna Aurelja do nićj. „Na cóż się śpieszyć? mowa na to daną Jest człowiekowi, by go rozumiano.”

I)LA DZIECI OD n-iu DO 8-iu LAT.

LXXXV.

B 3 i c i a,

Belcia ma taki obyczaj, że się nigdy szczerze Nie chce wziąsć do roboty. Zaledwie przeczyta W książeczce parę stronnic, wnet za igłę bierze, Po chwili rzuca szycie i ołówek chwyta,

Nie skończyła rysować, już włóczką haftuje, Po hafcie wnet ją chętka do pisma napadnie: Tym sposobem Belciunia, chociaż nie próżnuje, Niczego się nauczyć nie zdoła dokładnie.

LXXXVI.

K u l a w y .

Nie czcić bliźnich niedoli złego serca znakiem: omiał się Piotr z kulawego, co chodził wśród drogi, Lecz kiedy żarty stroił szydząc nad biedakiem, Upadł na ostry kamień i połamał nogi.

LXXXVII.

K ł a m c a .

Kłamał jak z nut Stefanek, raz przypadkiem pono Rzekł co było w istocie, lecz każdy ukosem

Spojrzał nań. „To niesłusznie by mi nie wierzono,” Zawoła, „kiedy prawdy odzywam się głosem.”

(44)

WIERSZYKI I BAJECZKI

„Przez twe ciągle zmyślania i klamstwra i brednie,” Przerwie ojciec, „takąś sławę łgarstw swoich rozsze-_ [rzył, Że gdybyś teraz twierdził, iź jasno jest we dnie, Albo ciemno w noc mroczną—niktby ci nie wierzył.”

LXXXVIII.

P

o

g

o ti

a.

„Lubię gdy jasno na Bożym świecie!” Pewnego razu mówiło dziecię,

„Nie znoszę chmurek, deszczu i słoty.” „Więc się uśmiechnij synu mój złoty, Bo marsik to jest chmur czarnych mroczek, A deszcz, to łezki co płyną z oczek, Czoło zaś gładkie, uśmiech łagodny, Spojrzenie jasne—to dzień pogodny.”

LXXXIX. S k a r g a .

„Ach panie, profesorze! Michał na początek

Zdarł kajet, splamił książkę.” „Nic mu się nie stanie, Ty zaś bez straty czasu marsz zaraz w ten kątek!” „A za co?” „Bo się skarżysz, a to źle mój Janie!”

XC.

Dwie biblioteki.

Paweł miał cały pokój piśmideł bez treści, Michał malutki zbiorek moralnych powieści,

(45)

37 DLA DZIECI OD 5-iu DO s-iu LAT.

Więc czytają. Pierwszemu nic nie szło do głowy, Gdy drugi z ksiąg swych zdobył sąd o rzeczach

[zdrowy-Z liczby dzieł trudno cenić wartość biblioteki: Morze pragnień nie gasi, choć większe od rzeki.

XCI.

Chleb i złoto.

„Mały dukat wart więcej od bochenka chleba, Więc trudnić się uprawą roli nie potrzeba, Lepiej wciąż kopać złoto.” „Złoto, mój kochany, Służy tylko do ciągłej produktów wymiany; Bez chleba, licząc nawet skarby na miliony, Umarłbyś w strasznej nędzy głodem wycieńczony.”

XCII. l a s k a .

Wdział Bonuś straszną maskę. „Jaki brzydki Bonio!” Wołają braciszkowie kryjąc oczy dłonią.

„On wcale się nie zmienił,” rzekł ojciec do dzieci, „Maska tylko pozorem brzydoty go szpeci;

To igraszka—lecz gorzej kiedy pośród ludzi, Zły wdziawszy maskę cnoty, szacunek wyłudzi.

XCIII.

Podróżowania.

„Na co ślęczyć na książką? mogę przez czas krótki W podróżach poznać wszystko, gdy będę dorosłym.” „Świat zwiedzać bez nauki, to jakbyś do łódki Wsiadł, nie umiejąc nawet obchodzić się z wiosłem.

(46)

XCIV.

Duży

i

mały.

„Chciałbym prędzej wyrosnąć, być takim jak Tato,” Rzekł Ignaś. „A więc w nauk nie ustawaj trudzie; Że mały mało umie nikt nie sarka na to,

Kto zaś duży, a głupi—z tego szydzą ludzie.1”

XCV.

Deszcz

\

pogoda.

„O stałą wciąż pogodę będę Boga prosił, Bo na cóż sloty, pluski?” „Na to, moje dziecię Że gdyby deszcz pól naszych wilgocią nie rosił, To zabrakłoby ckleba dla ludzi na świeeie.” 3 8 W I E R S Z Y K I I B A J E C Z K I

XCYI.

Dziwna choroba.

Dziwny objaw choroby w Ludku się objawił: Ile razy wziął książkę uczuł bole głowy, Nauczyciel go w kącik raz po raz postawił, A odtąd Ludwiś zawsze przy lekcyi jest zdrowy.

XCVII.

Z a r a z .

„Zaraz!” wołał Ignacy, lecz choć było pilno Owo z a r a z czasami przedłużał bez racyi; Pewnego razu jechał zwiedzie miasto Wilno, A pociąg się zatrzymał pięć minut na stacyi.

(47)

Chwilka ta szybko przeszła. „Siadajcie panowie!” Krzyknęli konduktorzy, „czas nam ruszać dalej!” „Zaraz!” nie wstając z miejsca Ignacy odpowie: Świsnęło, a on został w pasażerskiej sali.

XCVIII.

Zła igraszka.

Odział się raz wieczorem Adaś w prześcieradło, By nastraszyć kolegę; nie pomnąc że stało Na końcu kurytarza ogromne zwierciadło,

Wciąż idzie, lecz ujrzawszy w lustrze postać białą, Padł na ziemię i zemdlał. Zła to jest igraszka, Kiedy dziecię z figielków chce udawać straszka.

XCIX.

Pałac

i

domek.

Piotr pałac wybudował zaciągnąwszy długi, Jan za własny grosz stawił domek nie bogaty; Cóż się stało, gdy minął rok jeden i drugi?

Jan zamieszkał w pałacu—Piotr przeszedł do chaty D L A D Z I E C I O D S-iu D O 8-iu L A T. 39

C.

Zarozumiały.

Piękniejszym od braciszka, grzeczniejszym od siostry, Pilniejszym od kolegów—lecz zamiast pochwały Dostaje mi się bura, lub przycinek ostry,

(48)

CI.

Zbyteczna nieśmiałość,

„Piec raki bez powodu bardzo jest nie ładnie, Czemu się wciąż rumienisz gdy cię kto zagadnie?” „Bo ja się wtedy wstydzę!” „Ab to źle mój synu, Wstydzić się tylko trzeba niedobrego czynu Postępku co sumienie cieniem błędu mroczy: Kto nic złego nie zrobił, patrzy śmiało w oczy.”

CII.

Dzwonek,

Ledwie na niebie zaświtał dzionek

Dzyń! dzyń! dzyń!., wstawać! brrr... ja k to wcześnie! Więc Krzyś do studni wrzucił ów dzwonek,

Myśląc że spokój uzyska we śnie. Odtąd na smutną narzeka dolę,

Bo choć go ranny brzęk już nie głuszy, Lecz kiedy dzwonka zabrakło w szkole To śpiocha z łóżka ciągną za uszy.

40 WIERSZYKI I BAJECZKI ^

CIII.

Uderz w stół odezwą się nożyce.

„Nie dobrze moje dzieci”, mówiła raz Mama, Kiedy panna wybiega do ogrodu sama; Nie wiem która ten wybryk zrobiła panienka

Lecz są ślady na piasku. „Trawą skryty taras Więc śladów być nie może.” „A więc to Helenka!’ Uderz w stół, a nożyce odezwą się zaraz.

(49)

4 1

CIY.

Nieuczynny.

Znalem wyrostka który od początku

Dni swych dziecięcych był wciąż nieuczynnym: Miał jaki przysmak—to go schrupał w kątku, Dostał zabawkę—to jej nie dał innym.

Tak szło do czasu, lecz gdy przeszły łata Przed samolubnym każdy stronił chłopcem, Co gorsza, stracił miłość siostry, brata, I wśród rodziny własnej stał się obcym.

D L A D Z I E C I O D 5 -iu D O s - i u L A T .

CV.

W a n d z i a .

Wandzia z odkrytą głową we wszelkiej dnia porze Nie zważając na słońce, biegała po dworze;

Cóż wynikło? wdzięk krasy znikł z białych jej liczek, A cera twarzy była ciemną jak pierniczek.

CVI.

J a n i n k a.

We wsi Rudnikach jest pewna dziewczynka Grzeczna i miła a zwie się Janinka,

Posłuszna Mamie, uprzejma dła gości, Nie zna grymasów, ni fochów, ni złości, Nie gardzi pracą, ja k to czyni wielu Dła tegom o niej pisał w „Przyjacielu”

By te postępki stały się przykładem Dla dziatek które chcą iść Janci śladem.

(50)

CYII.

Sianokos.

„Skoszono trawkę, podcięto kwiatki!” Zawoła płacząc, Edzio do Matki. „Gdzież teraz znajdę wieczór i rano. Piękne bukiety?” „Z traw będzie siano, Które na pokarm dla koni zgarną: Więcej ceń korzyść niż roskosz marną.

CYIII,

i a ł

p

k a.

Był raz nie duży chłopiec który naśladował Wszystko to co zobaczył: płakano, on płakał, Uciekano od gości—on się w kącik chował, Gdy się śmiano, chichotał—gdy skakano, skakał: A ci co wszystkie wady podchwytują zdradnie Nazwali go małpeczką. No jakże, czyż ładnie?

CIS.

Wczoraj,

dziś i

jutro.

Jutro wykonam łekcyję zadaną, Jutro trud spełnię! mawiają dzieci; Tymczasem chwila za chwilą leci, Przechodzi wieczór, noc, świt i rano... A gdy się jutro na dzisiaj zmieni

Znów dzień marnieje wśród bezczynności Aż w końcu ciepło wiosny młodości Mija zziębione chłodem jesieni;

Wtedy człek w przeszłość wzrok swój obraca Żałuje wczoraj—lecz to nie wraca!

(51)

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8 -iu LAT. 4 3 CX.

Łzy skruchy.

Staś zbłądził i zapłakał żałując swej winy,

„Nie płacz, bo to nie ładnie!” szepnie mu do ueba Janek. „Łez rozliczne bywają przyczyny,”

Rzecze Ojciec: „lecz cześć tym które rodzi skrucha.”

CXI.

Ż y d .

„Czemu Józia unikasz gdy idzie do klassy?” „Bo on żyd drogi Tato.” „Minęły te czasy Gdy wyznanie rodziło jakieś uprzedzenia, Dziś religia stosunków społecznych nie zmienia; Bliźnim nam każdy człowiek choć inaczej wierzy, A bliźnich swych mój synu kochać nam należy.”

CXII.

Długie sukienki.

Bywa że czasem młode panienki Radeby nosić długie sukienki, A chcąc iść osób dojrzałych torem Pragną wyprzedzić wiek swój ubiorem.

Lecz gdy strój zmienią, każdy je wtedy Z mowy i wzięcia sądzi nagannie, Bo co uchodzi dziecku od biedy Nigdy nie ujdzie dorosłej pannie.

(52)

CXLII.

Rozporządzenie czasem.

Dziatki! kto z was nie chce błądzić Niech wie jak dniem rozporządzić: Wprzód modlitwa, potem praca

Co wśród trudów chwile skraca Daje korzyść i uznanie,

A gdy z czasu co zostanie Można po nauk mozole

Szukać zabaw w bratnim kole,

CXIV.

Lusterko.

Chociaż Heniu masz twarz gładką Niech cię nie nęci zwierciadko, Bo to zwyczaj jest naganny Gdy się w lustro patrzą panny.

CXV.

Dziurawy worek.

Wziąwszy worek dziurawy rzekł Ojciec do dzieci: „Patrzcie, gdy tam co włożę natychmiast wyleci; To obraz marnotrawstwa—kto więc groszem krwawym Szafuje bez rachunku, jest workiem dziurawym.

CXVI.

Tadzio i Władek.

,,Eh bon jour!” rzekł Tadzio; comment va, cher amh A Władek odpowie spojrzawszy na niego:

„Dzień dobry. Obcemi nie witaj słowami Kiedy się w Warszawie spotykasz z kolegą.'’

(53)

45 CXVII.

Było nas dwóch.

Było nas dwóch—jeden miał pochwałę Drugi z pilności nic, a z postępków pałę; Którym z nich byłem ja, nie powiem nikomu, Ty jeden zgadniesz to—bo płonę od sromu.

CXVIII.

R z ę p o ł a,

Piotr który rzępoleniem wszystkich w domu głuszy Rzekł: ,,ja mogę się liczyć do artystów koła.” ,,Nie, Ojciec mu odpowie zatykając uszy: „Artysta sprawia rozkosz—ból głowy rzepoła.”

CIX.

Dwa ogrody.

Dwóch braci dwa ogrody dostało od Taty: Jan swój obsiał w przeróżne warzywa i kwiaty, Karol zas co czas wolny trawił przy zabawie Niepomyślał i chwili o ziemi uprawie.

Przyszła jesień—Jan zbierał trudów swoich plony, A Karol ujrzał w chwasty porosłe zagony.

cxx.

P a s o ż y t ,

„Co to jest?” „To pasożyt—wśród pola, ogrodu. On się pleni i rośnie żyjąc cudzym bytem; Pracuj więc, stań się czynnem ogniwem narodu, Byś nie był w społeczeństwie nędznym pasożytem.

(54)

CXXI.

S i e r o t a ,

Gdy masz Ojca i Matkę nie narzekaj dziecię, Życie bowiem dla ciebie lśni jutrzenką złotą; Prawdziwie nieszczęśliwym jest tylko na świecie Ten, który w lat swych wiośnie pozostał sierotą. 4 6 W I E R S Z Y K I I B A J E C Z K I .

CXXII.

Piotr i Jan.

Pan Piotr miał małą wioskę ale w skrzyni grosze, Pan Jan dobra, pałace, i ogromne długi,

Piotr zbierał a Jan tracił—powiedzcie więc proszę Który z nich był bogatszym: czy pierwszy czy drugi?

CXXIII.

Gra w karty.

„Grajmy sobie, rzekł Leoś, jak goście na sali: Ty braciszku bank ciągnij, ja stawiam na damę!’' „W karty bawią się starsi, a nigdy zaś mali, Przerwie ojciec—„rzuć taliję, i idź przeproś Mamę.’

CXXIY.

Zgadywanie szarad.

Jan wszystkie w „przyjacielu” zgaduje szarady, Piotr choćby z najłatwiejszą nie da sobie rady, Dla czego? bo gdy pierwszy umysł swój rozwija W naukach, drugi ciągle bąki tylko zbija.

(55)

CXXV.

Piesek i kotek.

„Dla czego wolisz pieska? kotek wprawdzie człeka Udrapie, lecz i tamten ma ząbki nie lada.”

„Tak, ale pierwszy zwykle nim ukąsi szczeka, A drugi wciąż się łasząc zdradziecko napada.

CXXYI.

Koniki i nauka.

Miał dwóch synów ekonom: jeden z nich Ignacy Sprzęgał czwórki w podwórzu i koni dosiadał, Drugi Marcin w książkowej lubując się pracy, I święcąc czas naukom, wiedzę ludzką badał. Cóż się stało, gdy szereg lat upłynął długi: Piórwszy rządził dobrami—stangretem był drugi.

CXXVII.

Wszystkorusz.

Nie ruszaj co ci synku pod rękę popadnie, Bo z podobnym narowem bardzo jest nieładnie; Był chłopczyk co tak robił, choć się gniewał Tato, I wszyscy w s z y s t k o r u s z e m nazwali go za to.

CXXVIII.

D z i a d e k . W pośrodku drogi Stał dziad ubogi:

(56)

4 8 W I E R S Z Y K I I B A J E C Z K I

„Chodźże do chatki, Dam odzież własną, I podwieczorek, A ty za Matki Duszyczkę jasną, Zmówisz paciorek ’ CXXIX. P o p r a w a .

Nie trzeba nigdy wątpić w poprawę tych dziatek, Co w próżniactwie marnują przyszłość złotych chwilek. Miej chęć tylko, a zmienisz lenistwo na statek, Wszakże i z brzydkiej liszki wyrasta motylek.

CXXX.

L e n i u s z e k .

Słoneczko wstało, ludziska dążą do roboty, Wygania stadka bydła na pole pastuszek, Pracowity rój pszczółek zbiera miodek złoty; Staś śpi smacznie—dla czego? Bo Stasio leniuszek.

„Brat mój kawę dostaje, ja mleko od krowy, Brat mój piwko zapija, ja napój zdrojowy, Brat mój chodzi po mieście, ja siedzę na ławie, Dla czego? wszak my w równym do łask Ojci

CXXXI.

(57)

49

f

„Na równi w sercu mojem obydwóch was mieszczę, DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT. Lecz brat twój jest młodzieńcem, ty zaś dzieckiem

[jeszcze, Eośnij, kształć się, wyrabiaj, bądź dla wszech

przy-[ kładem, A wtedy ci dozwolę iść za brata śladem.

CXXXII.

P ł a c z ,

Chociaż mały Fełunio płakał bezustannie, Jednak nikt nie powiedział, źe to jest nagannie; Dla czego? bo dopiero liczył pierwszy roczek, A takim łzy bezwiednie ciągłe płyną z oczek, Jeśli zaś płacze dziecko mające dwa łatka, To Mateczka się zmartwi i połaje Tatka.

CXXXIII.

Straszek w grochu.

„Na co chłop stawił straszka w grochu? przecież dziatki Wiedzą, że to na kiju przewieszone szmatki?”

„Bo one się dla ptasząt łakomych stawiają, A te pojęć o cudzej własności nie mają; Dla dzieci zaś, u których myśli czyste, jasne, Dostatecznym jest straszkiem sumienie ich własne.

CXXXIV.

Prosta droga i manowiec.

Dwóch ludzi do jednego punktu podążało,

Pierwszy z nich padł znużony z zakrwawioną nogą, Drugi zdrów dopiął celu. Czemu się tak stało? Bo pierwszy szedł manowcem—drugi prostą drogą.

(58)

CXXXY.

W y g ó d k i .

Odzie zbyteczne wygódki, tara ginie kart duszy. Dwóch chłopców w jednym domu mieszkało pospołem-,

Jednego chcąc obudzić ciągnięto za uszy, Drugi sam wstawał rano z uśmiechem wesołym, Ignaś lubił nauki, Ludwiś chwile dzienne Marnując w bezczynności, wolał próżnowanie. Dla czego w nich były natury tak zmienne? Bo pierwszy spał na puchu—a drugi na sianie. SO W I E R S Z Y K I I B A J E C Z K I .

CXXXVI.

M

g

\

a.

„Jakaż to wielka góra wyrosła przed nami!” Rzekł Jaś patrząc na siwe wyziewów tumany: „Szczytem swym zda się stykać z złotemi chmurami Płynącemu po niebie.” ,,Synu mój kochany,”

Odpowie Ojciec—„mgły to nad ziemią zawisły, I łudzą oczy twoje pozorem zwodniczym:

W świeeie wiele jest rzeczy, które mamiąc zmysły, Zdała zdają się czemścić, gdy zbiizka są niczóm.

CXXXVII.

P i e r w i o s n e k .

„Dla czego to pierwiosnek zdobył rozgłos taki? Wszak od niego piękniejsze róże, lilie, maki,

(59)

51

r

D L A D Z I E C I O D 5 -iu D O s - i u L A T .

Jam przecież choć lubuję się w przyrody darach, Nic w nim tak szczególnego dotąd nie wyśledził: Jest on wątły, bez krasy i drobny w rozmiarach.”

„P ra w d a — lecz wszystkie inne kwiateezki w yprzedził.” CXXXVIII.

C i ę c i e l a s u .

„Tną las—lecz czemuż starcy pochylili czoła?

Wszak w tern miejscu łan będzie, a ten da kęs chleba?” „Czemu? bo wyciąć drzewa każdy łatwo zdoła, Lecz by one odrosły długich lat potrzeba.”

CXXXIX.

Dziki chłopczyk.

Ludka, który przed gośćmi uciekał wciąż z sali. Zapytał nauczyciel, gdzie dzicy mięszkają: „W Ameryce, Afryce, Azyi i tam dalej...” „A u nas?” „Oho, u nas wcale ich nie znają.” „Jeśliś więc w Europie dnia ujrzał promyki, Czemu stronisz od łudzi niby człowiek dziki?”

CXL.

Ziarnko do ziarnka będzie miarka.

Na ściernisku po żeńcach zbierał kłosy chłopek. „Czyż warto,” rzecze bogacz, „trudnić się dla ziarnka?” „Z tych kłosów będzie pęczek, a zaś z pęczka

sno-[pek, Wymłócę, z plew oczyszczę—i ot żyta miarka!”

(60)

CXLj.

Zbawienna rada,

Gorzały zewsząd miasta, tłum się więc zgromadził, Gadał, wrzeszczał, rozprawiał—i nic nie uradził, Jan tylko co wśród gwaru nie mówił ni słowa, Rzekł przywiódłszy sikawkę: „ot rada gotowa!’

CXLII.

Dwie jałmużny.

Cisnął bogacz biednemu garść złota pod nogi, Z łzą współczucia wsparł dziadka grosikiem ubogi,

Dwie* to były jałmużny—teraz niech kto powie: Co lepsze—dar bogacza, czy skromny grosz wdowi?

CKLIII.

Modny ubiór,

Na kredyt sprawił panicz garnitur od krawca, A spotkawszy kolegę w skromniutkiej odzieży, Zawoła z oburzeniem: „Jakto mój łaskawca Wygląda jak ten ubiór brzydko na nim leży!” „Wolę nad modne stroje surducik mój ciasny, Bom go nie robiąc długów kupił za grosz własny.

CXLIV.

Krówka

\

wołek.

Pewien kmieć cbcąc mieć w orce pomoc nadzwyczajną Wprzągł z wołami do pługa krówkę mlekodajną, 52 W I E R S Z Y K I I B A J E C Z K I .

(61)

D LA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT. 53 Uprawa poszła prędzej, lecz skutkiem tej zmiany, Zabrakło w chacie mlćka, masła i śmietany. W ół trudem, krów ka mlekiem karm rolnika płaci, To d osy ć— kto chce w ięcej, ten co ma utraci.

CXŁV.

Przymówka,

„Jutro dzień mych imienin, wszak Tata pamięta, Że zwykle się w tej porze rozdają prezenta?” „Pamiętam, lecz prezentów Edzio nie dostanie.” „Dla czego?” „Ot po prostu za twe przymawianie.”

CXLVI.

Grzyb i muszarka.

„Ojcze, przyniosłem grzybów do kuchni czerwonych. Lecz miasto mi dziękować, śmiały się kucharki Drwiąc ze mnie.” „Bo nie znając nauk przyrodzonych, Wziąłeś za zdrowy pokarm szkodliwe muszarki.

CXLVII.

Łakomy kotek.

Kotek brzydkim łakomstwa zwładnięty nałogiem, Wciskał się do śpiźarni i uwiązł pod progiem. Więc miauczy, drapie przycieś ostremi pazury, Nie mogąc w żaden sposób wydostać się z dziury. Kiedyś kotku łakomy taką obrał drogę,

(62)

CKLYIII.

Gałki z chleba.

Ulepił przy stole trzy gałki Krzyś z chleba: No, wybierz z nich ktorą, braciszku kochany! ;,0 j ; z Chlebem” rzekł Ojciec, „bawić się nie trzeba, Bo to jest dar Boży, co karmi rodziny.”

CXL1X.

Nieprzyzwoite żarty.

„Czy lubisz bakalije?” „A jakże!” ^ „Bierz zatem, I figę pokazał Grześ bratu palcami.

„Co robisz!” zawoła Mateczka wraz z Tatem. „Tak czynić nie trzeba.” „To tylko żartami!” ..Niewinne żarciki nikomu nie szkodzą,

Lecz źle jest, gdy z granic grzeczności wychodzą.”

CL.

Palenie papierosów.

Karol ze sprawowania nie uzyskał głosów

P r z y c h y ln y c h od władz szkolnych, choć miał zalet dużo; Dlaczego? bo do ćmienia przywykł papierosów, A tacy na pochwalę nigdy nie zasłużą.

CLI.

Żołnierce.

Bawiono się w żołnierzy. „Będę generałem,”

Wołał Jaś „bym swe pułki mógł wieść na bój krwawy. „I ja biorę komendę nad tem wojskiem calem.”

j a też pragnę być pierwszym wpośród pola sławy! 5 4 W I E R S Z Y K I I B A J E C Z K I ____________ __ _ *

(63)

„C h łopcy,” rzecze przechodzień: „spytam bez urazy: Gdy w szyscy będą rządzić, kto spełni rozk azy?”

CLII.

Dornki z kart.

„Nawet marny trud zawsze korzyść przynieść zdoła,” Bzekł ojciec, „choćby on był igraszką nie pracą.” „A stawianie z kart domków!” Karolek zawoła, „Które lada wiatr zdmuchnie, czyż przyda się na co?” „Tak, bo dziecię przy owem niewinnem zajęciu Uczy się być eierpliwem w kaźdem przedsięwzięciu.”

CLIII.

Drugie przykazanie.

„Jak Boga kocham!” „Wstydź się przysięgać mój [Janie.” „Mówię prawdę, a prawda Bogu jest przyjemną.” „Tak, lecz co powiada drugie przykazanie?” „Imienia Pana twego nie bierz nadaremno:

„Więc choć kto kłamstw unika i prawdą się rządzi, Gdy szafuje przysięgą, zawsze ciężko błądzi.”

CLIY.

Roztargniony.

„Czapkę mi moją skradli niegodni złodzieje!” Krzyczał raz roztargniony: „lecz cóż to panowie, Miasto pomoc udzielić, każdy z was się śmieje?” „Jak się nie śmiać, gdy czapkę widzim na twej głowie!”

(64)

CLY.

Muszki w noskach.

Mieć muszki w nosku bardzo nie ładnie, Bo jeśli muszka niepokój wznieci, Gdy całym rojem do izby wpadnie, Stokroć jest gorszą w noskach u dzieci. W izbach ten owad nie wiele szkodzi, Lecz gdy jest w noskach, grymasy rodzi.

CLYI.

Gadatliwa Jadzia,

Czemu u Jadzi w każdej godzinie Języczek lata, ja k pytel w młynie? Młynek terkocze, lecz mączkę miele, Z paplania Jadzi zysku nie wiele.

OL VII.

Przestroga.

Raz Wikciowi małemu powiedziała Niania:

„Bądź grzecznym, bo cię weźmie baba jędza w worek.” „To bardzo jest nieładnie,” rzecze, wchodząc, Mania, „Straszyć dzieci—patrz, pobladł ze strachu Wiktorek. Daję ci dziś przestrogę i przestaję na tem,

Lecz odtąd chciej inaczej obchodzić się z bratem.”

CL VIII.

Złych

c z y n ó w

ukryć nie można.

Kto wypił mleczko? ach, to ty, Azorze, Próżno się czołgasz u stóp mych w pokorze;

(65)

Chciałbyś na kotka zwalić winę całą,

Lecz dowód jasny — masz na wąsach biało! Złe czyny zawsze same siebie zdradzą, I choć je skrywasz, na ślad naprowadzą.

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT.

C L IŁ

Dwaj chłopczyki.

Często najmniejsza sprzeczka złe skutki wywiera. Jaś trzyma w ręku gruszkę, Staś jej się napiera: „Chcę gruszki!” „Nie dostaniesz!” „Ty masz, a ja nie

[mam, Więc oddaj!” „Próżno żądasz.” „Uchwycę!” „Przy­ trzymam!” I nuż się swarzyć wśród płaczu i krzyków...

Powiedzcież, który słuszność miał z tych dwóch chłop-[czyków? Żaden, gdyż żaden w środkach brzydkich nie prze-[bićrał: Jaś zbłądził że nie dawał — Staś że się napierał.

CLX.

Niegrzeczny kotek.

„Brzydki kot,” rzecze Linka: „pieszczę się z mordeczką Milusia, a on drapnął — czyż to nie jest zdrada?” „Twoja w tern raczej wina, kochana córeczko, Z niegrzecznemi się nigdy bawić nie wypada.”

(66)

58 WIERSZYKI I BAJECZKI

CLXI.

Mruk i krzykała.

Znałem niegdyś dwóch chłopców odmiennej natury: Jeden był małomówny, milczący, ponury,

Zawsze z czołem zmarszęzonem—gdy drugi tymczasem Wszystkich wciąż niepokoił krzykiem i hałasem. Żaden z nich się nie cieszył uznaniem, pochwałą: Jednego zwano mrukiem, drugiego krzykałą. Jakiż sens tej bajeczki? Niech dziecię się stara, By w czynach jego była zachowana miara,

Gdyż przesada nie czyni nikogo szczęśliwym: Źle być nietowarzyskim — źle zbyt hałaśliwym.

CLXII.

Oszczędność w odzieży,

Żle to bardzo, kiedy młodzież

Niszczy suknie, wala odzież. Suknia nie ozdabia człeka, Ale każdy się zdaleka Trzyma od takiego chłopca, Dla którego czystość obca.

CLXIII.

T c h ó r z ,

Bonus, okrywszy pierś swą puklerzem, Powiedział sobie: jestem żołnierzem.

(67)

59 Tymczasem gęsi zasyczy stadko,

A Bonuś w nogi przed tą gromadką. Nie zyskasz męztwa przywdzianiem zbroi, Tchórz, choć w pancerzu, zawsze się boi.

CLXIV.

Z e g a r .

„Dlaczego zegar idzie, choć go nikt nie rusza,

Czyż on żywy, mój Ojcze, czyż w nim mieszka dusza?” ,,To maszyna, mój synku: nakręcony chodzi,

Staje, gdy spocznie ręka, co w nim ruchy rodzi; Zegara trudno winić, lecz są w świecie tacy, Co stają, gdy ich silą nie popchnąć do pracy.”

D LA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT.

CLXV.

Naśladownictwo.

„Dlaczego tak swywolisz?” „Bo Ignaś szaleje.” „Dlaczego nic nie robisz?” „Bo Ignaś próżnuje.” „Czemu zęby wyszczerzasz?” „Bo Ignaś się śmieje.” ,,Więe Ignaś ci cel życia we wszystkiem wskazuje? Dobrze jest z cnót i zalet brać zawsze przykłady; Zle, w pierwszego lepszego wietrznika wejść ślady.

CLXVI.

Mania i kotek.

„Od śpiżarki a psik kocie!” Woła Mania na Filusia. „A kto wczoraj mi łakocie Wyjadł z szafki? — toć Maniusia!

(68)

Ten, co sam niedobrze czyni, Niechaj koteczka nie wini.

CLXVll.

Radość i smutek.

„Radość promieni twe lica, A jam smutny i znękany. Powiedz mi, bracie kochany, Zkąd pochodzi ta różnica?”

,,Zkąd? bom podjął prac mozoły, Ty szałem żyjesz motyla:

Gdy więc przyjdzie lekcyj chwila, Tyś markotny, jam wesoły.”

<50 WIERSZYKI I BAJECZKI

CLKYIII.

F e ! c i a.

Felcia, skacząc, Mani na nóżkę stąpiła:

„O Boże!” woła z płaczem. „Ukarz mnie, Mateczko, Jam taka nieuważna!” „To nic, moja mila,

Już przeszło, więc łzy otrzój, kochana córeczko; Strzeż się jednak nie zdeptać wśród płochej swawoli Mych uczuć, bo ta rana strasznie zawsze boli.”

CLXIX.

Panna Dąsalska.

Kiedy pewna panienka jęła stroić minki,

Pośród fochów i dąsów marszcząc groźnie czoło, Buzia jej się wydęła, jakby u murzynki,

(69)

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT.

I choć łacina, tak wstrętną była w owej chwili, Że wszyscy od Dąsalskiej ze zgrozą stronili.

CLXX.

Lekarstwo na psotę,

„Stawiam z kart budki, domki, a Antoś uparty Wciąż o.Huicka powiedz Ojcze, ja k skarcić swawole?” „Młodszemu trza ustąpić: schowaj w kieszeń karty, A on niech sobie dmucha swobodnie po stole.”

CLXXI.

Tupanie nóżkami.

wniewae się bardzo brzydko, kto zaś tupie noga, Ten złosc swoje opłacić może bardzo drogo.

Julcia raz tak zrobiła—-gwoźdź utuwił w paluszku. I musiała przez tydzień pokutować w łóżku.

CLXXII.

Kie cz^ń drugiemu, co tobie nie miło,

Do cudzego szedł sadu Wacuś narwać gruszek I zdjął buty z nóg swoich, aby mu lżej było; Powraca, ktoś je zabrał. Zapłakał Wacuszek.., Dobrze ci, nie czyń drugim, co tobie nie miło.

(70)

CLXXIII. G ł o g i r ó ż a .

„Głód sadzić,” wolał Władek, „pociecha nieduża, Trud próżny, płocha praca i marne staranie. Lecz gdy z głogu wyrosła zaszczepiona roźa:

„Znaj synu,” rzecze Ojciec, „czem jest wychowanie.”

62 WIERSZYKI I BAJECZKI.

CLXXIYT.

Z jakim się wdajesz, takim się stajesz,

„Ty mówisz, że mnie kochasz, lecz któż ci uwierzy, Jeśli zemną nie igrasz nawet w chwili wolnej?” „Kocham cię, gdyż swych bliźnich miłować należy, Lecz nie dzielę twych zabaw, bo jesteś swawolny, A Ojciec mi powiedział: z jakim się kto wdaje,

Takim, zły mając przykład, sam wkrótce zostaje.”

CLXXV. C h u d y J a ś .

„Jaś taki chudy! na cóż go męczyć?” Mówiła Niania — „lepiej niech chłopiec Miasto dzień cały nad książką ślęczyć, Rzuci te wszystkie szpargały o piec.’ „Każdemu dziecku potrzebne trudy,” Powie brat starszy głosem doniosłym: „Gruby czy cienki, tłusty czy chudy, Musi się uczyć, by nie być osl^m,”

(71)

DLA. DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT. 63

CLXXVI. P o s t ę p .

„To jest dążność, co człeka wciąż naprzód prowadzi,”

„Ach, jakiż ten włościanin czarny, opalony,

Pfe, ja k to jest nieładnie nie mieć twarzy białej!” „On opalił się, syna, gdy orał zagony,

Których plon ehlebodajny wzbogaca kraj cały; Zamiast się więc wyśmiewać z śniadej jego cery, Ponieśmy rolnikowi za trudy dank szczery.”

Dano obiad, Krzyś brykał. „Ach, cóż to za szały? Przy stole jak w kościele winni siedzieć chłopcy,” Powie mu jeden z gości. „Pan dawać morały” Rzekł malec, „nie ma prawa, bo Pan w domu obcy.” „Każdy,” zawoła Ojciec, „z starszych wiekiem osób Ma prawo karcić słowem młodzieży swawolę; Za odpowiedź zaś daną w tak niegrzeczny sposób, Wstań zaraz, bcś jest nie wart zasiadać przy stole.”

CLXXVII. R o l n i k .

c l x x v i i i.

(72)

# CLXXIX.

Stare i nowe,

Ignaś potłukł zabawki, mówiąc: zrobię nowe, I nuź strugać nożykiem deseczki dębowe, Ale mu się to wszystko jakoś nie udało, Bo nowych nie wytworzył, a starych nie stało. Nie goń więc za nowością chciwa zmiany dziatwo, Budować bowiem trudno — niszczyć bardzo łatwo.

64 WIERSZYKI I BAJECZKI.

CLXXX.

Drzewka owocowe,

„Drzewka rodzą owoce, ale nie dla siebie, Więc cóż im z tego przyjdzie, że wydają plony?” „Z drzewek bierz przykład synku, i w każdej po­

grzebie Bogać trudów wynikiem rodzinne zagony.”

CLXXXI.

Jak się garnki lepią.

„Eh, garnki! wielkie rzeczy: trochę wody z biotem I wszystko.” „Ale powiedz, co czynić wypada?” „Bierze się naprzód dziura, lepi się ją potem Gliną, kładzie do pieca — ot cala parada!” ,,Z tej dziury oblepionej, widzę mój Wacuszku, Że w twej głowie jest próżnia, jak w pustym

(73)

65

DLA DZIECI OD 5-iu DO 8-iu LAT.

CLXXXXI.

„Daj!” krzyczy Nacia z płaczem, „skosztować mi [ciastka!” „Nie dam.” „Ja proszę ładnie o ciastko u Zosi.” „Teraz chętnie udzielę, kiedy grzeczna Nasika.” „Dlaczego wprzód nie dałaś?” „Bo kto chce, niech

[prosi.”

CLXXXIII.

Słowik i wróble,

„Czemu” pytał syn Ojca, „wróbelków gromada Wszędzie się rozpościera i po drogach siada, A zaś słowiczek słynny urokiem swych pieni, Ukrywa się nieśmiało wśród najgęstszych cieni?” „Na to,” objaśni Ojciec, „odpowiedź nie długa: Mierność pragnie jawności—osłony zasługa.”

CLXXXIV.

Kara za niegrzeczność.

Pewne dziewczę przeszedłszy niegrzecznośei miarę, Wy łajało służącą. „Odtąd,” rzecze Mama,

„Nie pozwolę ci pomódz, i musisz za karę Niegodnego postępku, służyć sobie sama.”

(74)

CLXXXV.

Skąpy Wacek.

Pewnego razu skąpy Wacuszek Dostał wyborny z makiem placuszek.

„Podziel się z nam i/’ błagają bracia, „Daj cząstkę!” woła Henia i Kacia.

„Nie dam i nie zjem, lecz wiem co zrobię: Schowam przysmaczek do szafki sobie!” Schował—noc przeszła, a skąpy Wacek Ujrzał, że myszki schrupały placek.

66 WIERSZYKI I BAJECZKI

CLXXXVI.

Dwa koguty i w róbelek.

Raz Romcio kogutom cisnął gałkę z cbleba, Lecz gdy walczą zawzięcie, wróbelek nadleci, Cap za przysmak i zniknął wśród błękitów nieba: Zwykle gdy dwóch się spiera, ciągnie korzyść trzeci.

CLXXXVII.

Rąbanie cukru.

Pęc! pęc! pęc! pęc! rąbie Jan cukier dla Matki. Trzask! trzask! trzask! trzask! — pryskają cukru

od-[padld. Ha! ba! ba! ba! śmieją się oczki u Rózi.

Chrup! chrup! chrup! chrup!—nikną kawałki w jej buzi. Br! br! br! br! — coś mi nie dobrze Mateczko! Oj! oj! oj! oj! — trza się położyć w łóżeczko.

(75)

6

DLA. DZIECI OD 5-iu DO s-iu LAT.

CLXXXVIII.

Cztery zajęcia.

Henrysia rwała kwiatki przy rzeczce, Stanisław czytał lekeyę w książeczce, Leoś spał smacznie, a Tadeuszek Chwytaniem biednych zajął się muszek, Cóż ztąd? ot Belcia piękność oceni, Trud dla Stasiulka nie będzie obcym, Leoś się z czasem całkiem rozleni, A Tadzia nazwą niedobrym chłopcem.

CLXXXIX.

Szczęśliwy konik.

„Jak szczęśliwe te koniki, Nie uczą się grammaki,

Skaczą sobie...” W tern z za lasku Wlecze się fura po piasku,

A ową żydowską budę

Ciągną szkapy biedne, chude... „Oj źle!” Staś zawoła z krzykiem, „Nie chcę nigdy być konikiem!”

CLXC. P r a w d a .

„Jakżeś się dziś prowadził?” „Bardzo źle mój Tato, Przy lekcyi zamiast słuchać stroiłem wciąż miny 1 byłem wciąż niegrzeczny.” „A czy wiesz jak za to Ukarzę? Ot po prostu przebaczę ci winy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Detektor odbiera większą częstość, gdyż poruszające się źródło, goniąc wysyłane przez siebie fale, wysyła w kierunku swojego ruchu fale o mniejszej długości fali

czy podejmie czy nie. Jak podejmie to będzie prosić o dokumenty. Gdy wszystko będzie dostarczone to wtedy nasza sprawa musi być rozstrzygnięta w ciągu miesiąca od tego

Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do

W dniu 22 maja 2007 roku, już po raz czwarty odbyły się warsztaty studenckie „Miasta bez Barier”, orga−. nizowane przez Wydział Architektury

Ogromne zadanie, z którym ponownie przyszło nam zmierzyü siĊ po stu piĊciu latach przy wsparciu systemów kompu- terowych, czytników kodów kreskowych i innych cudów

Wówczas zawieszeniu ulegała praca jako podstawowy znak życia, ale owa ponadczasowa pustka przynależała też do innej kategorii czasu niezwykłego — do czasu święta,

Istotnie, gdyby dla którejś z nich istniał taki dowód (powiedzmy dla X), to po wykonaniu Y Aldona nie mogłaby udawać przed Bogumiłem, że uczyniła X (gdyż wówczas Bogumił wie,

W celu dokonania zwrotu wypożyczonych lektur szkolnych wskazane jest wcześniejsze umówienie telefoniczne lub przez e-dziennik wizyty na konkretną godzinę, aby uniknąć