• Nie Znaleziono Wyników

posiedzenie Zarządu dnia 22 sierpnia 189

do większego zakładu przem ysłowego

8. posiedzenie Zarządu dnia 22 sierpnia 189

P rzew odniczący: p. Roman Ingarden.

Obecni pp.: K aczm arski, Zwierzyński, Zieliński, Z ubrzycki. S ekretarz: Smiałowski,

Po przyjęciu bez zarzutu protokółu z ostatniego posiedzenia, sekretarz przedkłada w ynik składki na wieniec ofiarowany przez Towarzystwo w czasie uro­

czystości mickiewiczowskich. Zebrano 55 złr. 70 ct.

R o z c h ó d :

S z a r f y 14 złr.

Uwicie w i e ń c a 10 złr.

300 sztuk k a r t Tow arzystw a Szkoły

ludowej po 5 centów . . . . 15 złr.

Razem . . . 39 złr.

Pozostała nadw yżka przesłana n a rzecz szkół im. A dam a M ickiewicza Za­

rządowi Tow. „Szkoły Ludow ej~ 16 złr. 70 ct.

Razem j. w. . . 55 złr. 70 ct.

Ponieważ dochód z zakupionych k a rt Tow arzystw a

„Szkoły L udow eju przeznaczony b y ł na fundusz szkół im. A dam a Mickiewieza, przeto wieniec Tow arzystw a przysporzył funduszowi tem u 31 złr. 70 centów.

Następnie wzięto pod uwagę przesłany przez Stałą D elegacyą I ii- g o wiecu austr. inżynierów i architek­

tów projekt ustaw y o ochronie tytułu inżyniera, przed­

łożony Radzie państw a. Po długiej i w yczerpującej dy sk u sy i uchwalono oświadczyć Delegacyi, że Z arząd zgadzając się n a §. 1. tej ustaw y, uważa §. 2. za

niezgodny z odnośną uchw ałą I I I - g o wiecu i za krzyw dzący starszych techników, szczególnie polskich, dlatego obstając p rzy tej uchw ale żąda zm iany §. 2. w je j duchu, a przynajm niej w yraźnego zaznaczenia w tym paragrafie, że do ty tu łu inżyniera, prócz ukoń­

czenia najwyższej szkoły technicznej ( Technische Hoch- schule) upraw nia także ukończenia byłego c. k. In s ty ­ tutu technicznego w K rakow ie, byłej c. k. A kadem ii technicznej we Lwowie, oraz aż do roku 1885 k ra ­ kowskiej Akadem ii techniczno-przem ysłowej. Zarazem uchwalono w tej sprawie w nieść petycyę do K oła polskiego w W iedniu.

Przystąpiono do rozpatrzenia planów sy tuacyjnych i niw elacyjnych gruntu, przeznaczonego pod budowę gim nazyum polskiego w Cieszynie i uchwalono prze­

słać Zarządow i M acierzy szkolnej dla księstw a Cie­

szyńskiego odnośną opinię, oraz ośw iadczając gotowość zajęcia się rozpisaniem ko n k u rsu na szkice do pro­

je k tu na gim nazyum , zażądać potrzebnych w tym celu d at i w yjaśnień. W reszcie po przyjęciu do w ia­

domości, że pan S e w e r y n R y s z k o w s k i w ystąpił z Towarzystwa, obrady zakończono.

>-<53=—<---C. k. s z k o ł a k o w a l s k a

w S u łk o w ic a c h .

Z akład ten obejm uje trz y oddziały:

1. Oddział dla kow alstw a towarowego (Zeugschmie- derei) i m aszynow ego;

2. Oddział dla tokarstw a m aszynow ego;

3. Oddział dla ślusarstw a maszynowego.

N au ka szkolna dzieli się na teoretyczną i p ra k ­ tyczną i m a na celu dać uczniom tak ie w ykształce­

nie ogólne i zawodowe, ja k ie dla inteligentnego ro­

botnika je st potrzebne.

N auk a teoretyczna obejm uje przedm ioty ogólnie kształcące, religię, ję z y k polski, niem iecki i rachunki, jakoteź przedm ioty zawodowe, technologię i rysunki.

N auka przedmiotów ogólnie kształcących je st ogra­

niczoną do najniezbędniejszych potrzeb ucznia, a głó­

w ną wagę kładzie się na przedm ioty zawodowe i na­

ukę praktyczną, dla której uczniowie poświęcają n aj­

więcej czasu.

Do uzupełnienia ogólnego w ykształcenia służy skrom na biblioteka uczniów.

N adto uczniowie otrzym ują ogólne pojęcia o składo­

w ych częściach m aszyn i o najw ażniejszych motorach.

gotowywać ucznia do rysunków zawodowych.

N auki rysunków zawodowych udziela szkoła w ten sposób, że uczeń robi zdjęcia gotowych części m aszyn i nieobrobionych kaw ałków żelaznych, lub według wzoru i szkiców w ykonuje ry su n k i przedmio­

tów, k tóre następnie we w arsztacie szkolnym odkuwa, a względnie na m aszynach pomocniczych obrabia i w całość zestawia.

P rac a w w arsztacie stanowi najw ażniejszą część n au k i szkolnej, a przedm iot tej nauki je st zastosowany do potrzeb miejscowego przem ysłu domowego i ma n a celu postępową i zdolną" do kon k u ren cy i produkcyę towarów żelaznych, w yrabianych w Sułkowicach.

W kuźni szkolnej w y rab iają uczniowie przy po­

Uczniowie tutejsi po ukończeniu trzechletniej na­

uk i z dobrym postępem, posiadają wstępne w ykształ­ zakładzie zużytkow yw ali dla podniesienia miejscowego przem ysłu domowego. w stanic, chociażby przy utrzym aniu dotychczasowego dziennego zarobku, zniżyć czas roboczy z 14 na 1 1

godzin dziennie.

Stosunek szkoły do miejscowego [trzemysłu do­

mowego je st następujący:

sztacie szkolnym używali i daty statystyczne, doty­

czące rozmiarów, w ja k ic h to użycie dotąd się odby­

R ysunek przedstaw ia tylko wzór szcm atyczny;

w rzeczywistości pulw eryzatory te są o w iele więcej złożone. Szczególnie złożone urządzenia dla regulacyi

P r z e k r ó j p o a b w i d o k z p r z o d u .

p ary p rzy n iektórych płaskich pulw eryzatorach. Od­

padki płyną szczeliną a. Szczeliną górną b i dolną c przepływ a para. Obie szczeliny parowe są zupełnie od siebie niezależne i w każdej z osobna może być para regulow ana. Strum ień p ary podobnie ja k przy pulw eryzatorach okrągłych uderza o paliwo pod k ą ­ tem 45® i rozpyla całkowicie. Z powodu płaskiej form y płomienia, paliwo na większej powierzchni sty k a się z powietrzem, w skutek czego palenie przebiega ener­

giczniej. Zaletą tego aparatu je st jeszcze to, że nie ruszając go z miejsca, można nadać płomieniowi do­

wolny kierunek. Jeżeli górny w entyl parow y zam­

kniem y, a para tylko dolną szczeliną będzie przepły­

wać, to płomień skieruje się znacznie ku górze. J e ­ żeli z obu szczelin p ara z rów ną siłą będzie w ycho­

dzić (a w zględnie górną nieco słabiej), płomień będzie zupełnie poziomy.

P ulw eryzatory tego typu były wystawione na w y­

stawie w Niźnim-Nowgorodzie w 1896 i, sądząc z czy­

stości płomienia, działają dobrze.

Z powodu płaskiej form y płomienia pow innyby się dobrze nadaw ać do parow ania cieczy w płaskich pąnw iach, przyczem, dla lepszego zużytkow ania cie­

pła, można płomień, a względnie gorące gazy spale­

nia wolne od popiołu i sadzy, ponad cieczą przepro­

wadzać. Zw rócić tylko należy na to uwagę, że przy zapalaniu odpadków, zawsze nieco sadzy powstaje, a więc z początku gazy spalenia należy innym k a ­ nałem odprowadzić do kom ina, nie ponad cieczą.

P u l w e r y z a t o r B e n k s to n a .

Prostego aparatu dotychczas n ik t nie skonstru­

ował. Jest to kaw ałek zw ykłej ru rk i, spłaszczonej na końcu w ten sposób, że pow staje pochyłe wgłę­

bienie, po którem odpadki spływ ają. R u rk a A u wy­

lotu zaklepana na głucho, zostawiony tylko w sam ym środku n a najniźszem m iejscu m ały otwór m . przez k tó ry para może w yjść na zewnątrz. R u rk ą B płyną odpadki; spływ ają po pochyłości wgłębienia do w y­

lotu m \ tu poryw a je p ara i rozpyla. Pulw eryzacya zupełnie dobra. N adaje się szczególnie dla .spalania m niejszych ilości paliwa. T aki ap arat może każdy

ślusarz zrobić; zważać tylko trzeba przy zaklepyw aniu, ażeby otwór był . po środku i w k ieru n k u osi rury , bo w przeciw nym razie, płomień w bok uderza. A żeby

-tłu

odpadki nie m ogły ominąć strum ienia p ary i spłynąć z pulw eryzatora nierozpylone, wypiłowuje się nad otworem m 'm ały żłóbek.'

P u l w e r y z a t o r L e s ie n k i.

N ależy do tego samego typu, co aparat Benkstona.

P rzedstaw ia stożek odlany z mosiądzu, przew iercony w k ieru n k u osi. Pow stałym stąd otworem przepływa para. Ś rednica otworu u w ylotu 0'50 ' 7 5 mm; dłu­

gość całego palnik a 4 cm. '

R R Z E K R . Po a-B W I D O K Z G O B Y T R Z E K R .P o C-JD O dpadki płyną z rezerw oaru osobną ru rk ą : spły­

w ają n a ryn ienk ę M przyjm ow aną do stożka; u w y­

lotu podchw ytuje je p ara i rozpyla. P ulw eryzacya zupełnie dobra i rozchód p ary m niejszy niżeli przy innych pulw eryzatorach. A parat L esienki n adaje się szczególnie tam, gdzie chodzi o płomień nie wielki i gdzie ciśnienie w kotle nie wysokie. Dotychczas używ any w niektórych fab ry kach w Moskwie do pa­

row ania m niejszych ilości cieczy, destylacyi kwasów i. t. d.

i C

PRZ.EKROJ POA-JB Przystosow ania palnika L esienki do jakiegokol­

w iek paleniska objaśnia ry su n ek Fig. 12.

O dpadki ze zbiornika spływ ają ru rk ą i kranem g na rynienkę pulw eryzatora c. P a ra przypływ a przez ru rę a, m uftę trójram ienną b, k ra n c do m ufty kąto­

wej d , a wychodząc z pulw eryzatora e rozpyla pa­

liwo i w dm uchuje do pieca przez otwór f. K ran i służy do odpuszczenia wody kondensowanej. W m uf- cie b znajduje się włożona zw inięta gęsta siatka, k tó ra zatrzym uje krople wody i ciała stałe porw ane parą z kotła. Całe urządzenie przytw ierdzone łapkam i n n , do grubej blachy F. Blacha F przyśrubow ana czte­

rem a śrubam i do żelaznej ram y wm urow anej w ścianę.

Szerokość blachy 30 cm. Średnica otworu f 3— 4 cm.

Pow ietrze do w nętrza pieca wprow adza się kanałam i fcj fc3, k tó ry ch k ieru n e k uwidoczniony na p rzekroju po A B . W ścianie pieca znajduje się k ró tk a szyja s z cegieł ogniotrw ałych i szerokość jej 1 0 cm, długość 20— 25 cm.

Ogień roznieca się w sposób następujący: Odpu­

szcza się najpierw wodę kondensow aną za pomocą k ra n a i przedm uchuje pulw eryzator silnym strum ieniem pary, ażeby go ogrzać; poczem przy k ręca k ra n pa­

row y do tego stopnia, by p ara słabym strum ieniem wychodziła. Teraz zapala się jak ąk o lw ie k długą trz a ­ skę moczoną w nafcie, w kłada w otwór f i dopuszcza odpadki naftowe, k tóre rozpylone parą, zapalają się od płonącego drzewa. Płomień otrzym uje się trochę kopcący z początku. K iedy szyja ogrzeje się, zw ięk­

sza się strum ień p ary a przypływ paliw a reguluje się tak. by płomień nieco kopcił; poczem odm yka się za- sówki kanałów pow ietrznych do tego stopnia, b y tylko dym zniknął. Spalenie ty m sposobem osiąga się cał­

kow ite i ekonomiczne. O innych szczegółach w postę­

powaniu p ra k ty k a poucza n a jle p ie j; one same pod rękę się podsuwają.

Jeżeli p ara sucha i odpadki przed użyciem były ogrzane i uwolnione od wody, to płomień utrzym uje się jed n o stajn y i nie gaśnio. P a ra najlepsza taka, je ­ żeli jej nie widać, k ied y z wąskiego otworu pulw e­

ryzatora wychodzi i nie zwilża palca, jeżeli strum ień p a ry przeciąć. Jeżeli wychodząca p ara m a kolor mgły, to często zaw iera kropelki wody kondensow a­

nej, które na chwilę przeryw ają pulw eryzacyę i pło­

m ień gaśnie.

P u l w e r y z a c y a b e z p a r y .

Polega n a tem, że paliwo pod ciśnieniem 2 atmo­

sfer przeciska się przez w ąski otwór nacięty gwintem.

Ciecz w ychodząc z otworu rozpyla się sama. W zasa­

dzie je st to możliwe, bo zresztą i do perfum podobne rozpylacze są używane. Tego rodzaju pulw eryzacya, o ile okazałaby się praktyczną, m a pod każdym względem pierwszeństwo przed pulw eryzacyą parową.

Rozchód p ary bez porów nania byłby m niejszy. Do płomienia nie w prow adza się znacznych ilości pary, które bądź co bądź obniżają jego tem peraturę i nie­

potrzebnie pow iększają ilość gazów kom inowych. — H uku żadnego niem a i wreszcie nie je st się zależ­

nym od kotła; można mieć ogień w każdej chwili bez względu na to, czy w kotle je st para, czy niema.

Do pulw eryzacyi nadaje się szczególnie paliwo rzad­

kie j a k ropa surowa lub rzadk ie gorące odpadki.

Ciśnienie w naczyniu z odpadkam i można wywołać bądź parą. bądź powietrzem wtłaczanem pompą pa­

row ą lub ręczną.

P r z y s t o s o w a n i e p u l w e r y z a t o r a do k o tła p a r o w e g o . R ysu nek objaśnia dokładnie całe urządzenie.

F i s ? n .

P R Z E K R Ó J R R Z W I G Z E K .

e l

D rzw iczki M zrobione są ja k zw ykle z żelaza;

od w ewnętrznej strony wyłożone płaskiem i cegłami ogniotrwałem i na glince ogniotrwałej. W środku drzw i­

czek znajduje się otwór, w którym tkw i koniec pul­

w eryzatora e. P arę bierze się wprost z kotła z m iej­

sca najsuchszego; przepływ a przez ru rę A. k ra n a.

kolano l do części parowej pulw eryzatora m . O dpadki płyną z rezerw oaru C ru rą B do w ewnętrznej części pulw eryzatora n . R ezerw oar C um ieszczony obok kotła w m iejscu ciepłem. Zrobiony z blachy, cały za­

k ry ty ; posiada ty lk o otwór F z gęstą siatką, która zatrzym uje piasek i inne ciała stałe z odpadków, któ- reb y mogły zatkać pulw eryzator. O dpadki pompuje się zw ykle pompą ręczną przez ru rę S. W ężownica D służy do nagrzania odpadków, które przytem stają się rzadsze, w sk utek czego lepiej się pulw eryzują, wyższą rozw ijają tem peraturę i w ydzielają pochło­

niska. Przez okienko s obserw uje się płomień. U m ie­

szcza się je w górze drzw iczek albo z boku ale za­

wsze tak, ażeby można koniec płom ienia widzieć.

W entylem w reguluje się przypływ paliwa. Umieszcza się go zawsze bezpośrednio przy pulweryzatorze, ażeby m ieć pod rę k ą obydwa regulatory. K ra n y ą, b. służą równocześnie ja k o zaw iasy dla pulw eryzatora. Za pomocą nieb m ożna odchylać pulw eryzator w raz z ko­

lanam i I. /', od paleniska, przyczem oczywiście k ra n y się zam kną i przerw ie się przypływ p a ry i paliwa.

Zastosowanie ty ck kranów dogodne z tego powodu, że można każdej chwili pnlw eryzator odchylić i do­

stać się do w nętrza paleniska, nie potrzebując roz­

bierać całego urządzenia.

Z powodu wysokiej tem peratury płom ienia nie rzu ca się go w prost na żelazną ścianę kotła, ale w staw ia się sklepienie z cegieł ogniotrw ałych na dłu­

gość trochę więksźą, aniżeli zajm uje płomień; tak, że z żelaznemi ścianam i kotła sty k ają się ty lk o gorące gazy spalenia, co Oczywiście znacznie przedłuża trw a­

łość kotła.

P rz y kotłach m ałych, całych , z żelaza, ja k loko- mobile, lokom otywy, w staw ia się z cegieł ogniotrw a­

ły ch ta k zwane gniazdo (Fig. 14).

Systemów takich gniazd je st wiele, ale zasada pozostaje zawsze ta sama. P ierw szy zastosował je U rk a rd t. Zadaniem ich je st zatrzym ać ciepło przez czas dłuższy, ażeby kocioł prędko nie stygł; zw ięk­

szyć drogę płom ienia lub gorących gazów, i przez to ciepło lepiej w yzyskać i ochronić ściany kotła od bezpośredniego uderzenia nadzw yczaj gorącego pło­

mienia. Bez ty ch gniazd paliw a zużywa się. dużo, i kocioł prędko się przepala. Kocioł z początku opa­

lić należy węglem lub odpadkami, przy pomocy apa­

ra tu Nobla, a g d y para dojdzie do ciśnienia 1 / 3 at­

mosfery, można użyć pulw eryzatora. P arę również m ożna wziąć z drugiego kotła, względnie lokom otywy i tym sposobem u niknąć węgla.

O gólne uw ag i ty c z ą c e p u lw e ry z a to ró w .

1) Form ę płomień posiada zawsze taką, ja k ą ma otwór parowy. Najlepiej w idać to n a aparatach Ben- kstona i Lesienki, gdzie ru rk a parow a nie stoi w zw iązku z ru rk ą doprow adzającą odpadki. Tu je ­ żeli otwór parow y zrobim y płaski i p ara płaskim

będzie płaski; przy okrągłym otworze parow ym pło­

mień otrzym any również okrąg ły i t. d.

2) O dpadki w prow adza się do pulw eryzatora za­

wsze ru rk ą wewnętrzną, bo gdybyśm y zewnętrzną doprowadzili odpadki a w ew nętrzną parę. to ta część odpadków , k tó rab y poniżej ru rk i parowej płynęła u nikałab y pulw eryzacyi i spływ ałaby nierozpylona na trzon pieca. Oczywiście przy zm niejszeniu przy­

pływu paliw a nie byłaby cała ru rk a wypełniona od­

padkam i, tylko dolna je j część, i nie otrzym alibyśm y żadnej pulw eryzacyi z tejże samej przyczyny.

3) R u rk a doprow adzająca odpadki nie powinna być za wązka, gdyż może być przyczyną eksplozyj zw anych w ystrzałam i. N a wstępie było powiedziane, że odpadki zaw ierają pew ną ilość w ody i chociaż starannie je ogrzejem y i wodę odpuścimy, zawsze je st możliwość, że ja k a ś kropla, dwie, pozostanie w od­

padkach. Jeżeli kropla w ody dostanie się do bardzo w ązkiej ru rk i, przeryw a słup odpadków; płomień na je d n ą chwilę gaśnie i w ślad za tern następuje eks- plozya. P rzyczy na eksplozyi jasn a: po zagaśnięciu płomienia, g dy kropla wody w yjdzie z pulw eryzatora, rozpylają się dalej odpadki, wchodzą odrazu w wię­

kszej ilości do paleniska i od rozpalonych ścian gwałtownie się rozpylają. R u rek węższych niż 5 mm nie spotyka się.

4) P a ra pow inna styk ać się i rozpylać z odpadkam i przy samym wylocie p u lw ery zato ra, a nigd y w e­

w nątrz; ponieważ łatwo się może zdążyć, że albo para w ejdzie do ru rk i z odpadkami, albo odpadki w ejdą do ru rk i parowej. I w jednym i w drugim w ypadku płomień zgaśnie i nastąpi w ystrzał.

5) K ażdy piec powinien m ieć o ile możności swój kom in (t. z. swój dym) a w każdym razie, pu lw ery - zatory wielkie, j a k n. p. p rzy kotłach parow ych, nie pow inny mieć wspólnego kom ina z m ałym i palni­

kam i, ja k Lesienki. bo p rzy zam knięciu pulw eryza- . to ra wielkiego ciąg kom ina odrazu działa na m ały piec i odryw a płomień.

6) P a ra pow inna b yć o ile mo­

żności sucha, wzięta bezpośrednio z kotła. Jeżeli pulw eryzatory p ra­

cują w lokalu fabrycznym i parę, bierze się z głównej ru ry paro­

wej. to nig dy z dolnej jej części, ale z gó ry ,jak pokazuje rysunek.

:ig. 15.

7) Ogień roznieca się sposobem podanym przy pulw eryzatorze Lesienki. Pam iętać szczególnie o tern należy, ażeby przy otwieraniu pulw eryzatora, otwo­

rzyć najpierw w entyl parowy, b y para słabym stru ­ mieniem w ychodziła a dopiero potem zwolna dopro­

w adzić odpadki. G d yb y paliwo n ajpierw doprowa­

dzić, to rozleje się nierozpylone na gorącym trzonie paleniska, odrazu zamieni się n a palne gazy i nastąpi eksplozya. U nik n ąć je j łatwo, - jeżeli postępuje w po­

wyżej podany sposób.

8) P rzy gaszeniu ognia, zam yka się najpierw od­

padki. a dopiero potem parę.

9) Jeżeli płomień z jak iejk o lw iek przyczyny zga­

śnie, nie zapala się go n a nowo odrazu, ale najpierw

przedm uchuje się palenisko parą przez pół m inuty

Obliczając ciśnienia na podstawie tego wzoru, otrzy­

m am y: Oj = 0,0072 kg.; Oj = 0,00591 kg.; Oj = 0,2117

stkich ciśnień, możemy oczywiście napisać.

V Cj praw o oporu powietrza, podczas działania skrzydeł;

albo też wogóle, przy ruchu powierzchni płaskich, słabo w ygiętych, — w powietrzu. Czy znaleziony współczynnik 1 — je st rzeczywiście ścisły, trudno orzec, przy ta k szczupłych danych, ja k ie są tu do rozporządzenia: p rzy większej liczbie prób i spostrze­

żeń mogą się w yniki cokolwiek zmienić; ale praw ­

wynajdow ać, czy to ze wzoru (9), czy to ze wzoru (16) lub (22), albo jeszcze jakiegokolw iek innego, gdyż zrów nania układu (20) pozw alają nam o m i n ą ć d o s t a t e c z n i e t e w ą t p l i w o ś c i , dając wprost liczby szukane, n a podstawie wiadomego ciężaru la- tawczego c. Z nich przeto korzystać n a l e ż y ś m i a ­ ło, p a m i ę t a j ą c t y l k o , ż e w a r t o ś c i t e s t o ­ s u j ą s i ę d o w arun ku - pokonyw ania oporu cię­

żaru p tak a — zupełnie pionowo; cośmy nazw ali — p r z y p a d k i e m p i e r w s z y n .

Oczywiście więc, że w tym razie w ysiłek sk rzy ­ deł będzie najw iększy; bo, podnoszą tu ptaka, — one działają w k ieru n k u odw rotnym do siły ciężkości:

pokonyw ać więc j ą muszą — całą. A to je st opór właśnie — najw iększy. Jeżeli skrzydła sprostają tem u w arunkow i, jak o najtrudniejszem u, — to wszelki ju ż innym , ja k o łatwiejszym , — odpowiedzięć będą mo­

g ły — tem bardziej jeszcze.

R O Z D Z IA Ł V.

D r o g i C i ś n i e ń .

A by znaleźć drogi d u d 2, d 3 — przebiegane przez śro d k i ciężkości niL, m .2, m a , — nazw iem y kolejno przez: R , AT, E — odległości od osi obrotu A, B , G do ciśnień C ), C2, Cs , w ychodzących z ty ch właśnie środków ciężkości (fig. 12).

także i k ą ty S i e . W szelka, mianowicie droga albo j a k wiadomo, 0,0175xp = « a p

lu k d , zakreślany przez prom ień p, wynosi:

d = 180

Biorąc więc p ro m ie ń , odpowiadający pu nk to w i, zawsze znajdziem y bez tru d u tego pu nk tu ; mianowicie:

d t = n a R |

e?2 = n ( y. (L + p) + (a + (3) A") >

d3 = n ( y (A+p) -p (a+p) (K 0+ K ) -I- (oc + [3+y) E ) ) W przypadku szczególnym , k iedy x = [3 = y, m ielibyśm y:

d t = n y R I

d,2 = noc { L + p f 2AT} J (28) d 3 = na. ! L t- p + 2(AT0 + K ) + .'SA'

(26) każdem u

— drogę

(27)

Sposobem rysunkow ym znajdziem y zawsze, zapo­

cą prób ko lejn y ch , m ając ju ż wiadome drogi nadane mocą

i k ą ty — te wartości, ja k ie pow inny być

wielkościom: e, k, r, — aby czyniły zadość całości, przy w y b rany ch w szystkich pozostawych w ym iarach skrzydła. M ogłyby one być otrzym ane i pi-zez obli­

czenia, bo istn ieją stosunki geom etryczne pomiędzy w szystkim i w ym iaram i s k rz y d ła , na podobieństwo wzoru (23); ale zw iązki takie, k tó reb y daw ały drogi d 2 i dg — w zależności od w ym iarów w szystkich skrzydła, przy wiadomem d, drodze siły

poruszają-Odległość od osi B do O nazwiem y przez A;

nadram ię B I przez r ; podłolccie B I J przez fe; podrę­

czę G E przez e; nakóniec odległość od m 2 do osi G przez AT0. Jakkolw iek, w rzeczywistości, pu n k ta m t, m 2: in 3 — ja k to w idzim y z fig. 10, — przypadają nie na sam ym szkielecie skrzydła, ale gdzieindziej, to jed n ak że rzu ty tych punktów , a co tu właśnie chodzi, można uw ażać za nie same. D rogę, ja k ą przebiega p u n k t O — działania siły poruszającej, odległy od osi obrotu A na wielkość p, — nazwiem y przez d. Mamy, w takim razie, ż e :

d, d Z k ąd:

R

~ f

(23) 0

= R 1 (24)

- dp (25)

i d. t

---P rzy jm u jąc pod uwagę figurę 5., spostrzegamy, że drogi środków ciężkości m u m 3, m 3 czyli wiel­

kości d 1} d 2- d s — będą wiadome, jeżeli w ybierzem y sobie lub będą zadane — w szystkie k ą ty ja k o to:

a , (3, y. Na podstawie zaś zr. (1) będziem y mieli

a , (3, y. Na podstawie zaś zr. (1) będziem y mieli

Powiązane dokumenty