• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła ludowa im. Tadeusza Kościuszki w Białej

Tow. „Szkoły ludow ej" w K rakow ie widząc liczne bardzo szeregi dzieci w Białej i okolicy zagrożone naw ałem niem czyzny, postanowiło założyć i utrzym y­

w ać własnemi funduszam i szkołę w Białej. Do zapro­

jektow ania gm achu i objęcia kierow nictw a budow y zaproszono podpisanego. — P rogram postanowił, że

szkoła ta m a być siedm ioklasową — m iała to więc by ć szkoła wydziałowa.

Oprócz 7 k las szkolnych w ym agał program jednej sali rysunkow ej, sali gim nastycznej, sali na zbiory naukowe, k ancelaryi d y rek to ra w raz z salą nauczy­

cielską i dwóch mieszkań, tj. dla d y rek to ra zakładu i służącego szkolnego.

Na podstawie takiego program u powstał projekt b u d y n k u , przedstaw iony w rysie poziomym parteru i w idoku fasady frontowej.

N adm ienia się, że m ieszkanie dy rek to ra położone na I I piętrze dostępne je st przez osobną bram ę i oso­

bne schody, które zarazem służą ja k o schody służ­

bowe dla całego budynku.

Salę gim nastyczną pomieszczono na parterze w skrzydle od podworca. P onad nią zaprojektowano na I piętrze salę rysunkow ą.

Obok prostoty wskazanej szczupłemi środkam i, jak iem i rozporządza Tow. „Szkoły ludow ej", pragnąłem nadać gmachowi piętno m onum entne, zapew niając jej zarazem to wszystko, czego w ym agają względy p rak ­ tyczne i higieniczne.

W ysokość parteru i obydwóch p iętr m ierzy po 4 m. w świetle. P o k ład y m iędzypiętrow e drew niane na żelaznych belkach m ają 5 0 —55 cm. grubości.

W szystkie sale szkolne m ają posadzki dębowe i piece żelazne M eidingerowskie regu lacyjne: ko ry ­ tarze i k la tk a schodowa m ają posadzki kam ionkowe mozajkowe, schody ozdobną balustradę z żelaza kutego.

K latk ę schodową i westybul zdobią okna kolorowe kobiercowe. W tym ostatnim po dwóch stronach umieszczono w ozdobnych obram ow aniach z kam ienia

Polskę i W ęgry. D la P olski m ają te m arm ury spe- cyalne naw et historyczne znaczenie. Z nich rzeźbione są, ja k to świeżo podniósł prof. M. Sokołowski w cieka­

wej rozpraw ie „o pom niku w Gnieźnie arcybiskupa G ruszczyńskiego", grobowiec K azim ierza Jagielloń­

czyka na W aw elu, pom niki grobowe Królowej Elżbiety i B arb ary oraz wiele jeszcze innych pom ników w K ra ­ kowie, W ilnie, Tarnow ie i Krośnie.

Dzisiaj, ju ż one do Polski nie wchodzą, dążąc tam tylko, gdzie m onum entalne gm achy staw iane są przez monarchów lub najbogatsze stolice i zasobne skarby państwowe. P rz y ułatwionej k o m u n ik a c ji m ają one teraz zbyt daleki w całych Niemczech i w zachodniej A ustryi i w W iedniu jed n ą lub drugą ich odmianę można w idzieć w każdym praw ie nowszym pałacu lub gm achu publicznym .

Od k ilk u n astu lat w szystkie większe łom y tych m arm urów , leżące w okolicy Hallein są w posiadaniu wielkiego akcyjnego Tow arzystw a dla przem ysłu m ar­

murowego: „K iefer", które skoncentrowało w yrób i w ar­

sztaty w małej wiosce Oberalm o pół godziny drogi od Hallein.

Tam też udaliśm y się przedewszystkiem, ch^ąc najpierw poznać obrabianie a później dopiero w Adneth samo w ydobyw anie surowego kam ienia. Z Salzburga do H allein, wdzięcznie w szerokiej dolinie Salzach po­

łożonej miejscowości, trw a jazd a koleją zaledwie 35 min., stam tąd do Oberalm jeszcze pół godziny dorożką

i ju ż na sam ym wstępie do tej małej wioski zw raca uwagę rozległy kom pleks zabudowań fab ry k i m arm u­

rów. Zw iedziliśm y j ą całą szczegółowo, ta k szlifier- nię, heblarnię i piłę k ra ją c ą olbrzym ie bloki na cienkie płyty, ja k i te budynki, w któ rych w yrabia się obe­

cnie sztuczny kam ień t. j. m ozajkę posadzkową i de­

koracyjną. F a b ry k a cała zatrudnia około 150 robo­

tników, pomiędzy którym i wielu je st praw ie artystów - kam ieniarzy. Stw ierdzić to łatwo można w rzeźbiarni i szlifierni, gdzie z rysunków lub modeli najpierw obrabiają i w yk uw ają a później rzeźbią i polerują robotnicy większe i m niejsze bloki różnych m arm urów , miejscowych lub zdaleka naw et sprowadzanych. H e- b larn ia i piła pod względem m aszynow ym n ader prosto a przytem wzorowo są urządzone. M aszyny poruszane są siłą wodną rzeczki Ais za pomocą tu rb in y o sile 50 koni i bardzo ciekaw ym je s t w idok tych ogrom­

nych bloków przesuw anych m echanicznie tam i na powrót w jednostajnem tem pie i bądź heblowanych stalowemi dłutam i bądź też k ra ja n y c h również stalo- wemi piłam i i piaskiem kw arcow ym na cienkie p łyty jedn o lub dwucentym etrowe.

Jed n a piła albo raczej jeden system pił m a naw et do trzydziestu k ilk u ostrzy, które są w stanie długi blok metrowej praw ie grubości porznąć na trzydzieści k ilk a cienkich płyt w ciągu dni k ilku nastu. Osobne urządzenie m a piła diamentowa, w której n a ostrzu stalowem osadzone są w ołowiu m alutkie diam enciki,

k ra ją ce większe bloki tw ardszego m ateryału na m niej­

sze części.

U żyw ane są tutaj najrozm aitsze m atery ały budo­

wlane, m arm u ry ta k miejscowe z pod U ntersbergu i z okolicy Adnetbu, j a k też i tyrolskie śnieżno białe lub czarne zupełnie belgijskie m arm ury obok zielo­

nych serpentynów lub naw et egipskich alabastrów i onyxów. W m agazynach i składach surow ych jeszcze bloków i płyt j a k też w szlifierni i rzeźbiarni widzi się istotnie cały zbiór petrograficzny kam ieni różnej barw y, różnego ry su n k u i różnej tw ardości, wśród k tórych naturalnie miejscowe, z daw na słynne i ce­

nione żółtawe, czerwone i pstre m arm ury t. zw. salz­

burskie najliczniej są reprezentowane. Oficyalny nie­

ja k o opis kam ieniołom ów tegoż przedsiębiorstw a z r.

1888 w yróżnia cztery łomy t. j. gatu n k i żółtego m ar­

m uru z pod U ntersbergu — pasm a gór na zachód od Oberalm — a 14 gatunków pstrych m arm urów z pod Adneth, używ anych w różnych, niekiedy wprost kolo­

salnych w ym iarach. W dziele „Ó ster.-U ngar. M onar­

chie in W o rt und B ild “ znajduje się w tomie opisu­

ją c y m Salzburg ry c in a , przedstaw iająca transport

jednej kolum ny z łomów A dnethu za pomocą dw u­

nastu p ar koni.

D w adzieścia cztery takich monolitów wysokości 8 metrów a średnicy 1T m etr., możemy podziwiać we W iedniu w gm achu parlam entu, gdzie podtrzym ują one pyszne sklepienie w estybulu swoją ja s n ą czerwono białą barw ą ożyw iając ogólny trochę ciem ny ton tej ogromne przestrzeni.

Nie tylko je d n a k wielkie i najw iększe bloki byw ają używ ane i obrabiane w tej fabryce. Dzisiaj zużywa ona naw et wszelkie drobne odpadki i w yrab ia sztu­

czny kam ień, ta k zwaną mozajkę. której w yrób obe­

cnie coraz bardziej szybko w zrasta i zajm uje bardzo poważne m iejsce w zakresie działalności fab ry k i w Obe­

ralm .

W yrób tej m ozajki polega n a tem, iż okruchy mniej lub więcej m iałko zm ielonych różnych m arm urów i zaprawione szybko tw ardniejącym cementem w ciska się j a k ciasto w pewne form y częścią drew niane czę­

ścią blaszane i w ytłacza z tej m asy tafelki wzorzy­

ste różnej wielkości. Tafle tak ie używ ane szczególnie na posadzki i do dekoracyi ścian, są nader trw ałe

pinczowskiego dwie tablice m arm urow e. Jed n a po­ z cegły prasowanej ostro palonej.

T ak cegła użyta do fasad ja k i ta ja k ą użyto do I I piętra ozdobiono dekoracyą sgrafittową, wśród której umieszczono popiersia najw ybitniejszych mężów zasłu­

żonych około wiedzy, oświaty i literatury. Popiersia te koloru spatynowanego bronzu na złotem tle odbi­

j a j ą bardzo dobrze od splotów ornam entalno - roślin­

ny ch sam ych pól sgrafitowych.

W środku fasady tablica erekcyjna.

P okrycie budynku dachów ką wiedeńską.

W ykonanie szkoły odbyło się w generalnem przed­

siębiorstwie pod naczelnem kierow nictw em podpisa­

nego. Obowiązki inspicyenta budow y i szczegółowe kierow nictw o objął z w ielką korzyścią dla budow y chociażby najstaranniej w yrab ian e, n a posadzkach zawsze prędzej lub później szczerbią się i nabierają jeszcze produkcyi tego „sztucznego k am ien ia1'.

Tutaj n a mozajee skończyliśm y zwiedzanie fab ry k i

G eneralne przedsiębiorstwo n a podstawie przepro­

wadzonej rozpraw y ofertowej oddano p. Em anuelow i jeśli nie chce zakupić kilkudziesięciu płyt trotoaro- w ych lub k ilk u n astu m etrów kubicznych ciosu budo­

drobnoziarni-T ra m w a j elek try czn y z m ieszan ym syste m em ruchu.

Towarzystwo tram w ayów w P aryżu zaprowadziło m ieszany system ruchu t. j. akkum ulatoram i i nad- ziemnemi przewodami prądów elektrycznych na liniach z place de la Rópublique do Aubeiwilliers i do Pantin.

Z powodu, że tego rodzaju urządzenia dotąd są rzadkie a doświadczenia dotychczasowe w P aryżu przeprowadzane okazały się bardzo dodatnie, podam y więc k ilk a dat w yjętych z dziennika „Revue gen:

szcza podróżnyeh do konduktora prowadzącego

wa-stym i wapieniam i żyłkow anym i z dom ieszką różno­ jobrazam i odszkodowanym za monotonię płaskiej i niezabawnej doliny Oppy. k tó rą od Schonbrunn aż nieopodal tuż przy budynku szkoły kam ieniarskiej leżą bloki i p łyty ju ż obrobionego granitu, koło m a­

gazynu kolejowego stoją stosy granitow ych kostek i słupków, jedn em słowem g ranit je st podstawą, ozdo­

bą i nerw em życiow ym całego F riedebergu.

gon, dostęp zaś do niego m a drugi w razie nagłej potrzeby np. zasłabnięcia pierwszego.

Do zabezpieczenia najdokładniejszego przeprow a­

dzenia mieszanego systemu ruchu opatrzone są wa­

gony poruszane samym nadpoziom ym p rą d e m , na ochrania’ podróżnych od nieprzyjem nych wyziewów, ułatw ia wyjm owanie skrzyni z b atery ą z wagonu podczas ja z d y na linii P an tin -A u b erv illiers, ja k o też dozwala badanie jej stanu na składzie, a umieszcze­

nie skrzy ni w tem m iejscu podnosi trw ałość wagonu, przez nizkie położenie środka jego ciężkości.

R am a wagonu spoczywa na dwóch przyrządach kształciła w fachowem obrabianiu kam ienia, w projek­

towaniu z rysu nk u, w pierw szych zasadach form a r­

chowo uzdolnione do przem ysłu kam ieniarskiego ze szczegółowem uwzględnieniem miejscowego surowca

do 18 ton. P racę w yw ieraną na dwie osi m otoru do- sześciobiegunową dynam o - m aszynę system u Thom­

son-H o u sto n z 150 kilow at i 400 obrotami, Ta osta­

tn ia wypotrzebowuje przy norm alnym ruchu 300 A.

z 550 V. napięcia a może dostarczyć 375 A., nie przestając dobrze pracow ać i nie w ytw arzając iskier przy kolektorze. A by w razie potrzeby zabezpieczyć

sobie temi m aszynam i całkowite obciążenie bateryi akkum ulatorów , dozwala boczne wyładow anie elek­

tryczności tej dynam o m aszyny na to. aby baterye przychodzą. Za pomocą hydraulicznego elewatora w tym celu zbudowanego można baterye z akkurnu- do kam ieniarstw a zdolnością fizyczną.

W pierw szym roku uczy się tam niemieckiego

tektonicznych i technologii kam ieniarskiej, w trzecim jeszcze dalej geom etryi w ykreślnej, ry su n k u wolno­

ręcznego i fachowego, form architektonicznych, mo­

delowania i technologii, a nadto buchalteryi, k alk u - lacyi i kam ieniarki, a oprócz tego przez w szystkie trzy lata praktycznego obrabiania kam ienia. Teore­

tyczna nauka, trw a ją ca od 15 w rześnia do 15 lipca, odbyw a się przed południem w godzinach od 8 do 12, popołudniu zaś przez pięć godzin codziennie, niem al w yłącznie zajęci są uczniowie tylko p raktycznie w w ar­

sztacie ta k w zimowem ja k i w letniem półroczu.

S iły naukow e składają się z trzech osób: d y re k ­ tora, uczącego ry su n k u wolnoręcznego i fachowego, form architektonicznych, modelowania i języ k a nie­

mieckiego, drugiego fachowego nauczyciela, uczącego arytm ety ki, kalkulacyi, geom etryi, kam ieniarki i te­

chnologii, oraz z w erkm istrza. uczącego praktycznego

obrabiania kam ienia. Proboszcz m iejscowy miewa nadto co soboty jednogodzinne religijne egzorty za osobnem wynagrodzeniem . zastąpione również wszelkie kategorye wieku, więc tutaj zastosowanie specyalne nauki do wiedzy i gięt­

kiego jeszcze bardzo um ysłu ucznia je s t najbardziej w skazane. Zachodziłoby jedno tylko pytanie, czy 9 godzin codziennej nauki, z czego przynajm niej cztery przypada na w yk ład teoretyczny i na ry sun ki, nie je st za wiele dla zdrowia n iektórych przynajm niej, młodszych chłopców, gdy zwłaszcza i sam zawód k a

-Tory leżące w środku ulic są system u Broca

K uźnice zakopańskie należały do najstarszych za­

kładów tego rodzaju w dawnej Rzeczypospolitej.

W r. 1701 stanowiły nierozłączną całość z włościami niegrodowego starostwa nowotarskiego. Pow stały one poniżej źródeł Czarnego D unajca w Kościeliskiej do­

wskiej przełęczy, wydobywano m inerał zaw ierający miedź i z tych czasów pozostały naw et niektóre n a­

zwy skał w dolinie, n. p. D ziew iąta (dziewiąta banią) świadczące, że w rzała tu niegdyś p raca górnicza.

Że równocześnie istniały kuźnice żelaza, tego mo­

żna być pewnym. Czy prace te górnicze niosły zysk staroście, czy stanowiły regale, lub czy podejmowane by ły na rachunek pryw atny, lub jak iego gwarectwa, nic nie wiadomo.

Dopiero od r. 1757 za ostatniego starosty nowo­

tarskiego F ran ciszk a R y ch tera , podstolego k ra k o ­ wskiego, dzięki jego inieyatyw ie, kuźnice zakopań­

skie nab ierają cech wielkiego przem ysłu, przynosząc skarbow i rzeczypospolitej 17000 Złp. czystego do­

chodu.

siadania. Odpowiedziano mu jednakodm ow nie, a drzewo pozwolono brać ty lko na użytek osobisty.

stego powietrza. Ten pył granitow y, pow stający głównie z drobniutkich n ader ostrych okruchów kw arcow ych jest wogóle strasznym wrogiem kam ieniarzy obrabia­

jący c h granity. Mówiono nam, że niewielu z nich do­

dzieliśm y w w arsztacie szkoły porozstawiane wielkie siatki druciane, podobne do tych, ja k ic h się używ a niedogodnościami, że szkoła nie posiada własnego bu­

d y nk u i odpowiednich lokalów na sale rysunkow e i pracownie, ale bądź co bądź pomieszczenie nie jest jeszcze najgorszem i trzy pracownie m ające mniej więcej każda po 100 m etrów kw adrat, przestrzeni dosyć dobrze odpow iadają potrzebom uczni co do miejsca, św iatła i powietrza, które przedewszystkiem ciągle m usi być odświeźanem w kam ieniarskiej p ra ­ cowni. Koszta utrzym ania szkoły w ynoszą w całości powyżej 8.000 zł. rocznie. W tem mieszczą się płace personalu nauczycielskiego razem około 4.500 złr., najem domu: 900 złr., 24 stypendyów po 60 zł. t. j.

1440 złr. a wreszcie dotacya na sprzęty, przyrządy i m ateryał surow y w kwocie około 15Ó0 złr., czyii razem dosięga budżet szkoły przeciętnie 8.340 złr.

rocznie. Na pokrycie tej sum y służy subweneya

pań-i urzędnpań-ików zrabowalpań-i. Po odbudowanpań-iu w lokły one wycieczek, pomimo kilkudniow ej bytności w Zakopa­

nem, nic o kuźnicach nie wspomniał, lecz w staty­

styce ogólnej przem ysłow ej, ta k samo podał jeden piec i dwie fryszerki zakopańskie.

W piecu w ytapiano w tedy 120 cent. żelaza tygo­

dniowo. Robotników było zatrudnionych od 140 do 160, a produkowano rocznie od 2300 do 3000 cent.

wied. żelaza kutego.

Pomimo sprężystej adm inistracyi, zakłady chylić się zaczęły ku upadkow i z powodu złej jakości ru d y w dolinach Kośeieleckiej. Miętusiej i Małej Ł ąki, aż dopiero w roku 1814 obfite pokłady ru d y znacznie przew yższające dotychczas używane, znalezione w Ma- gorze, dały powód do przeniesienia zakładów z K o­

stwo koszta, stosunkowo nieznaczne. W y starczy przej­

rzeć ciekawą listę statystyczną co do dalszej k a ry e ry 51 w ciągu lat dziewięciu ukończonych wychowańców szkoły, ja k ą ułożył w jednem z ostatnich sprawozdań rocznych d y re k to r p. Raab, aby stwierdzić pożyteczną działalność jej ukończonych uczni, rozsypanych później po całym k ra ju a naw et po innych prow incyach Au­

stry i i przekonać się, że bardzo wielu z nich, stając się później sam odzielnymi kam ieniarzam i i przem y­

słowcami podnosi coraz bardziej przem ysł kam ieniarski, otw ierając nowe łom y i w arsztaty w coraz dalszych stronach. O tw ierają się więc coraz nowe dla k ra ju źródła przem ysłu i zarobku, uszlachetnia coraz bardziej w yroby kam ieniarskie i w ynajduje nowe drogi zbytu dla miejscowego surowego m ateryału, czyli spełnia się w zupełności zadanie, ja k ie tutejsza szkoła j a k każda wogóle szkoła przem ysłowa mieć powinna na oku.

Każda szkoła stoi przedew szystkiem na siłach na­

ukow ych i na swym kierow niku, niesprawiedliwością

m eny i ju r a regalia, zostało i daw ne Starostwo nowo­ urzędników należała do polskiej narodowości. R achun­

kowość prowadzona była w niem ieckim języ k u . Liczba

pływowemu, owszem górale podhalańscy byli najlep­

szymi kowaczami.

Po w ybudow aniu nowej fryszerki, sprowadzono około roku 1840 robotników pochodzenia francus­

kiego. Ci jednakow o nie utrzym ali się długo. j a k dotąd rozwoju przy obecnych siłach nauczycielskich.

III. Saubsdorf.

Szląsk je st pod wielu w zględam i szczęśliwym i bo­

gatym krajem . Oprócz węgla kam iennego, ru d żelaznych, łupku dachówkowego i granitu, m a on także i m ar­

mur, i to nie tak i wapień zbity, ja k i nieraz kam ie­

niarze tylko m arm urem zw ykli nazywać, ale praw ­ dziwy w petrograficznem i geologicznem znaczeniu m arm ur, biały, krystaliczny, drobnoziarnisty, do robót rzeźbiarskich i architektonicznych przedew szystkiem odpowiedni. Leży on na w iększym obszarze pomiędzy Lindew iese i Saubsdorf na g ranicy powyżej opisanych granitów z F riedebergu i w wielu pu nk tach tej pa­

górkowatej okolicy istnieją daw ne ogniska m arm uro­

wego kam ieniarstw a słynnego na całą A ustryę. Jednem z takich, bodaj czy nie najważniejszem je s t Saubsdorf,

Z ro k u 1849 pozostały w ykazy dla W ładz podat­

Homolaezowie sprzedali Zakopane w raz z zakła­

dem fabrycznym w r. 1868 L udw ikow i Eichbornow i bankierowi, a raczej aw anturnikow i berlińskiem u, k tó ry kupił ten m ajątek dla spekulacyi. Baron Eichborn nie mogąc dać sobie z nim rady, po znacznem zni­

szczeniu i uszczupleniu obszaru leśnego, przez roz- sprzedaż oddał Zakopane swemu zięciowi Magnusowi Peltzowi, fabrykantow i lalek w Saksonii. Za niego w lokły kuźnice onemi czasy żywot aż do r. 1878, choć właściciel, pragnąc je podnieść założył fab ry kę m aszyn na większą skalę, lecz niedołężna adm inistra- cya i nieuczciwość urzędników zgubiły ostatecznie kuźnice i ich właściciela. i G rafenbergu. W ydostaw szy się doskonałym gościńcem z doliny, którą biegnie kolej koło Sandhiibel, na w y ­ bez strzelania, któreby naturalnie psuło tylko m ateryał, w ym agający nieraz bardzo oszczędnego i delikatnego obejścia. M arm ur je s t biały, lub biaław y, rzadziej ja - najw iększy tam tejszy zakład kam ieniarski firmy Rheinhold, przerabiającej także i inne m arm u ry szlą- skie, n. p. z Lindew iese i na setkach nagrobków przeznaczonych przedew szystkiem na wywóz do wię­

kszych m iast Szląska i A ustryi, m ogliśm y stwierdzić najlepiej ta k podatność do rzeźby architektonicznej m arm urów szląskich, ja k też i w ielką staranność i do­

kładność obrabiania, gładzenia i polerowania, w yko­

nywanego w znacznej części m aszynam i najnowszego system u. F a b ry k a ta zajm ująca w ielką ilość robotni­

ków i posiadająca wielki w łasny motor parowy, może służyć wogóle za wzór takiego przedsiębiorstw a, ko rzy ­ stającego z wszelkich nowszych ulepszeń i odpowiadają­

cego nowoczesnym wym aganiom sm aku i sztuki. Starsi robotnicy w niej zajęci są po części w ychow ańcam i tam tejszej krajow ej szkoły kam ieniarskiej, istniejącej w S aubsdorf od lat jedenastu. Szkoła ta, „Schlesische

głych kuźnice i kopalnie ru d y znajdow ały się w roz­ lecz przedew szystkiem niedołęztwo ich właściciela Peltza. N a szczęście dla P olski znalazł się człowiek,

pujące linie kolei lokalnych w schodnio-galicyjskie do użytku publicznego:

Olbrzymi most żelazny kolejowy zbudow any nie­

dawno w dolinie zw. W upperthal, k tó ry otrzym ał miano m ostu „W ilhelm a11, m a cały długości 465 m.

a wysokości 107 m. nad powierzchnią rzeki. Środ­

kowe przęsło głównego łuk u wynosi 170 m. szer.

w świetle; pod względem więc wysokości nie ma ten most sobie równego albowiem mosty:

East-R iver pod N. Yorskiem m ierzą 41 m. cztery lata, całego źelaziwa dostarczyła N orenbergska fab ry k a m aszyn w G ustavsburgu.

Zamknięcie doliny pod Remscheid kosztowało za­

rząd m iasta tegoż nazw iska 650.000 mk. Zaw artość form y architektoniczne i modelowanie, drugiego pro­

fesora fachowego dla geom etryi, rachunków , kam ie- na bardzo utalentowanego widocznie kam ieniarza.

Różnice w planie nau k szkoły w Saubsdorf a szkoły bardziej rzeźbiarzem , aniżeli kam ieniarz pracujący w granicie, będący z konieczności bardziej może b u ­

downiczym i architektą. Koszta utrzym ania szkoły są również mniej więcej te same, jak we F riedebergu.

Płace personalu nauczycielskiego w ynoszą do 4700 złr., stypendya (24 po 60 złr.) 1440 złr., dotacya na

snego lub przynajm niej zupełnie odrębnego budynku, ale m a przynajm niej w całości nie złe, obszerne i dość

się z 4 części tłustego w apna i 6 cz. trasu. Odpor­ w suchych latach bezczynnemi być musiały.

Węgiel amerykański w Anglii. W ęgle am ery k ań ­ skie. o któ ry ch czytaliśm y nieraz, że kiedyś po w y­

czerpaniu angielskich kopalń, zasilać będą potrzeby tego wielce przemysłowego k ra ju , nie czekają na na­ 14.000 ton, Belfastowi, Glasgowowi i Liverpolowi w ogólnej ilości pięciu milionów ton rocznie, po ce­ ośmioklasowe gim nazyum , robi gwałtowne usiłowania, aby obie szkoły kam ieniarskie do siebie przyciągnąć, m ateryału dem onstracyjnego, a prawdopodobnie także na b ra k uczni, który ch w większem m ieście zawód kam ieniarski nęcić nie może.

i— ---- # — —

-ry a przygotow ała plan rozszerzenia portu, o ile posia­

dany przez A dm inistracyę gru n t na to pozwoli i bez

dany przez A dm inistracyę gru n t na to pozwoli i bez

Powiązane dokumenty