• Nie Znaleziono Wyników

Profesora Wincentego Stysia Uwagi o bibliotekach zakładowych na Wydziale

Prawno-Administracyjnym we Wrocławiu

Wincenty Styś (1903-1960), znakomity polski ekonomista, badacz społecznych pro-blemów wsi, urodził się w Husowie, w powiecie łańcuckim. Po maturze w Państwowym Gimnazjum Realnym w Łańcucie, rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Po uzyskaniu dyplomu magistra prawa w 1928 r. związał się po-czątkowo z Małopolskim Towarzystwem Rolniczym, gdzie pracował jako instruktor z mło-dzieżą wiejską. Pracę naukową rozpoczął dwa lata później jako asystent w Katedrze Ekono-mii Społecznej w Uniwersytecie Lwowskim, uzyskując w 1931 r. stopień naukowy doktora ekonomii. Dzięki uzyskanemu stypendium Fundacji Rockefellera dwa kolejne lata spędził w najlepszych wówczas ośrodkach nauk ekonomicznych Wiednia, Cambridge, Rzymu i Pa-ryża. Znaczny wpływ mieli na niego wybitni polscy ekonomiści: prof. Stanisław Grabski, kierownik lwowskiej Katedry Ekonomii Społecznej, zaliczany przez historyków ekonomii do głównych przedstawicieli szkoły historycznej w ekonomii, i prof. Franciszek Bujak, kie-rownik Katedry Historii Gospodarczej, twórca tzw. szkoły bujakowskiej, słynnej z nowego ujmowania badań ekonomiczno-socjologicznych wsi i rolnictwa. Wincenty Styś tytuł nauko-wy doktora habilitowanego uzyskał w 1936 r. W tym samym roku powołano go na stanowi-sko zastępcy profesora na Wydziale Rolniczo-Leśnym Politechniki Lwowskiej.

Po 1945 r. Wincenty Styś związał się z Wrocławiem i Dolnym Śląskiem. Objął sta-nowisko kierownika Katedry Ekonomii na Wydziale Prawno-Administracyjnym Uniwer-sytetu Wrocławskiego. Był pionierem ekonomii we wrocławskim ośrodku nauki i specja-listą ekonomii rolnictwa. Badał ekonomiczne i społeczne problemy wsi i rolnictwa. W 1947 r. współtworzył prywatną Wyższą Szkołę Handlową we Wrocławiu (przemiano-waną później na państwową już Wyższą Szkołę Ekonomiczną, następnie Akademię Eko-nomiczną, a obecnie Uniwersytet Ekonomiczny). W latach 1956-1959 był jej rektorem.

Profesor Styś pracował aktywnie w Radzie Naukowej dla Zagadnień Ziem Odzyskanych, na której posiedzeniach prezentował własne koncepcje osadnictwa i ustroju obszarów wiejskich. Nie poprzestawał na głoszeniu swoich poglądów i

teo-150

Bożena Górna

retycznym ich uzasadnianiu, ale w rodzinnych stronach w powiecie łańcuckim na-mawiał chłopów, aby wraz z rodzinami przyjeżdżali w okolice Wrocławia, gdzie pomagał im osiedlić się „i wraz z którymi organizował według własnej koncepcji spółdzielnie osadniczo-parcelacyjne. Kiedy jednak w 1948 r. przyjęto kurs na kolek-tywizację rolnictwa według wzoru radzieckiego, poglądy Stysia okazały się nie do pogodzenia. Krytyczne wypowiedzi tego uczonego o kolektywizacji wsi doprowa-dziły do serii dyskryminacyjnych posunięć − odwołania z funkcji kierownika kate-dry ekonomii i odsunięcia od zajęć dydaktycznych”1. Dopiero po październiku 1956 r. mógł powrócić na swoje stanowisko i do nauczania ekonomii. Należał do nieliczne-go grona profesorów uniwersyteckich o chłopskim rodowodzie. Za swoją powin-ność uważał podejmowanie działań na rzecz środowiska, z którym był związany. Na wielu posiedzeniach Rady Wydziału Prawno-Administracyjnego (później Prawa) zabierał głos w sprawach istotnych dla Wydziału, uczelni i studentów. Jego wystą-pienia cechował zdrowy rozsądek, prostota wypowiedzi, dążenie do najbardziej sen-sownych i ekonomicznych rozwiązań.

Z punktu widzenia organizacji bibliotekarstwa niezwykle interesujące wydają się uwagi Profesora dotyczące funkcjonowania centralnej biblioteki prawniczej, której przemyślaną i nowoczesną wizję przedstawił członkom Rady Wydziału w „memoriale” w 1947 r. Warto przytoczyć ten dokument w całości2, uczeni bowiem na ogół postrzega-ją bibliotekę jako instytucję wyłącznie usługową, nie analizupostrzega-jąc, czy wręcz nie dostrze-gając jej problemów prawnych, finansowych, kadrowych, lokalowych.

1 Wincenty Styś (hasło), https://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Sty%C5%9B [dostęp 29.01.2016]. Więcej na temat prof. Stysia zob. http://pte11.home.pl/pte/index.php?option=com_content&view=ar-ticle&id=95&Itemid=91; http://www.pte.pl/pliki/1/94/Wincenty_Stys1.pdf; http://www.bibliotekacyfrowa. pl/publication/41676; http://www.bibliotekacyfrowa.pl/publication/41538 [dostęp 30.03.2016].

2 Dokument jest przechowywany w Archiwum Polskiej Akademii Nauk w Warszawie (w spuściź-nie prof. Stysia), s. 39-40. Wspominali o „memoriale: T. Bigo (Wydział Prawa, [w:] Uniwersytet Wro-cławski w latach 1945-1955, Wrocław 1959, t. 1, s. 119) oraz S. Hubert (Wydział Prawa i Administracji, [w:] Uniwersytet Wrocławski 1945-1970, Wrocław 1970, s. 111). Trudno było odnaleźć ten dokument. Przeszukanie protokołów Rady Wydziału nie przyniosło oczekiwanego rezultatu; nie załączono tam wspomnianego materiału (była tylko informacja, że dyskutowano nad sprawami bibliotecznymi). Starsi pracownicy potwierdzali, że taki dokument przedstawiono, ale nikt z nich nie pamiętał szczegółów ani nie posiadał memoriału. Doc. dr hab. Jerzy Chodorowski stwierdził, że powinien on być w archiwum PAN w Warszawie. Przeglądnięto więc inwentarz dokumentów Wincentego Stysia (M. Wrzostkowa, Ma-teriały Wincentego Stysia, „Biuletyn Archiwum PAN” 1978, nr 21, s. 117-153). Została również wysłana do Archiwum PAN prośba o pomoc w odszukaniu tego dokumentu, która nie przyniosła pożądanego efek-tu. Później, po prawie 10 latach, okazało się, że przy wybieraniu materiałów na wystawę poświęconą Wincentemu Stysiowi natrafiono na właściwe pismo: ów „memoriał” został przez autora skromnie zaty-tułowany Uwagi w sprawie bibliotek zakładowych na Wydziale Prawno-Administracyjnym Uniwersytetu Wrocławskiego.

Profesora Wincentego Stysia Uwagi o bibliotekach zakładowych... Uwagi

w sprawie bibliotek zakładowych na Wydziale Prawno-Administracyjnym  Uniwersytetu Wrocławskiego 

„Posiadamy obecnie na Wydziale Prawa 14 bibliotek zakładowych. Są one przeważnie źle prowadzone, a to z następujących powodów:

1. Brakuje odrębnych magazynów. Książki są rozmieszczone prawie we wszystkich poko-jach, w których urzędują profesorowie i asystenci, i dlatego są łatwo dostępne nie tylko dla nich, ale i dla odwiedzających ich kolegów. Było praktykowane, że profesorowie i asystenci brali książ-ki z półek bez rewersów. Zdarzało się, że poszczególni asystenci wypożyczali książksiąż-ki studentom na własną rękę, bez należycie wypełnionych dowodów. Nie były też wykluczone wypadki kradzieży książek przez interesantów. Drzwi pokojów bibliotecznych mają zwykłe zamki, które można otworzyć nawet gwoździem lub drutem. W tych warunkach asystent bibliotekarz nie mógł brać odpowiedzialności za całość księgozbioru. W poszczególnych zakładach powstały braki wynoszą-ce od kilkunastu do kilkudziesięciu książek.

2. Prowadzący biblioteki asystenci nie mieli fachowego przygotowania i dlatego porząd-kowali, inwentaryzowali i katalogowali księgozbiory po amatorsku, każdy na inny sposób. Gdy np. w jednych zakładach inwentaryzowano poszczególne dzieła i czasopisma, w innych zapisywa-no do inwentarza poszczególne tomy i roczniki czasopism, w innych jeszcze stosowazapisywa-no nieregu-larnie oba systemy. W niektórych zakładach mających większe księgozbiory nie ukończono jesz-cze inwentaryzacji, a tym samym i katalogu. Katalogi alfabetyczne istnieją wprawdzie w większości zakładów, lecz katalogi rzeczowe są wyjątkiem, a wartość ich stoi pod znakiem za-pytania. Wypełnianie kart katalogowych przedstawia z punktu widzenia przepisów bibliotecz-nych bardzo wiele do życzenia. Są to rezultaty niefachowości. Asystenci porządkujący biblioteki opierali się na instrukcjach otrzymanych od profesorów, którzy przeważnie nie są fachowcami w dziedzinie bibliotekarstwa. Jeśli wyjątkowo są nimi, nawał pracy uniemożliwia im należyte kontrolowanie asystentów.

3. Wśród kadr asystenckich istnieje zbyt wielka płynność, by w ich szeregach mogła wy-tworzyć się prawdziwa kultura biblioteczna. Tak np. w zakładzie ekonomii politycznej było w cią-gu ostatnich dwu lat 6 zmian na stanowisku bibliotekarza. W innych zakładach zmiany były rzadsze, ale nie jest wykluczone, że mogą się stać częstsze w przyszłości. Wskutek tego trudno jest o utrzymanie porządku w bibliotece.

4. Dotychczas mieliśmy 14 czytelń i 14 dyżurujących zespołów asystenckich. Ponieważ frekwencja w czytelniach była bardzo słaba, oznaczało to wielkie marnotrawstwo pomieszczeń i pracy pomocniczych sił naukowych.

5. Powstanie instytutów ma położyć kres dotychczasowym wadliwym stosunkom na tym odcinku. Mamy mieć 3 instytuty (historii prawa, cywilistyki i administracji), 1 zespół (nauk eko-nomicznych) i 2 samodzielne katedry (prawa karnego i statystyki). Tym samym liczba bibliotek zmniejszy się do sześciu. Ministerstwo dążąc do stworzenia instytutów pragnie także należytego zorganizowania ich bibliotek i w tym celu wydaje instrukcje. Jest mowa o tym, że instytuty będą

152

Bożena Górna

miały etaty bibliotekarzy. Nie wyjaśnioną jest pod tym względem sytuacja zespołów. Jeszcze wię-cej wątpliwości budzi sprawa etatów bibliotekarzy przy samodzielnych katedrach.

6. Załóżmy jednak, że rzeczywiście będziemy mieli 6 etatów bibliotekarzy dla wszystkich 6 bibliotek. Czy potrafimy wówczas doprowadzić nasze biblioteki do wzorowego stanu?

Nie, a to z następujących powodów:

a) Nie dostaniemy na 6 etatów sześciu fachowców bibliotecznych, bo jest ich za mało. Bibliotekarze ci będą się dopiero uczyć, a nim się nauczą, popełnią wiele błędów, które potem trzeba będzie przez całe lata odrabiać.

b) Nie potrafimy w naszym budynku przy ul. Uniwersytetów Szwedzkich [obecnie ul. Uniwer-sytecka] urządzić sześciu oddzielnych magazynów na książki, a bez tego żaden najbardziej nawet fa-chowy i rzetelny bibliotekarz nie weźmie na siebie odpowiedzialności za porządek w bibliotece.

7. Istnienie 6 bibliotek wymagałoby tyluż czytelń i tyluż zespołów dyżurujących asysten-tów, panowałoby więc nadal marnotrawstwo przestrzeni, pracy ludzkiej, światła itd., a tymcza-sem frekwencja czytelników w poszczególnych czytelniach byłaby mała.

8. Z przesłanek tych wynika konieczność zorganizowania jednej wspólnej biblioteki wy-działowej, w ramach której księgozbiory instytutów stanowiłyby wyodrębnione działy.

9. Jakie korzyści osiągniemy przez takie postawienie sprawy?

a) Najpierw lokalowe. Przeznaczając parter i l-sze piętro jednego z naszych 3 skrzydeł na biblio-tekę wydziałową uzyskamy dla niej wygodne i bezpieczne pomieszczenie. Parter zająłby magazyn główny, pierwsze piętro czytelnia i biblioteka podręczna. Windą ręczną można by połączyć parter z piętrem w jedną całość. Można by urządzić wentylatory, gaśnice, hydrant, dać mocne drzwi i dobre zamki. Okna parteru posiadają kraty. Byłby to więc zupełnie zadowalający lokal biblioteczny.

b) Zaoszczędzone czytelnie obrócilibyśmy na sale ćwiczeń, których mamy ciągle za mało. Dotychczasowe pokoje biblioteczne na wszystkich piętrach zostałyby oddane na gabinety pracy dla starszych asystentów i adiunktów [!].

c) Ponieważ biblioteka wydziałowa liczyłaby na początek około 60.000 tomów, istnieją szanse na otrzymanie w pełni wykwalifikowanego bibliotekarza na jej kierownika spośród kadr Biblioteki Uniwersyteckiej. Pod jego kierownictwem przyznane nam etaty miałyby podwójny wa-lor. Po upływie okresu scalania i porządkowania można by liczbę etatów zmniejszyć o połowę oszczędzając Państwu wydatków. Trzech ludzi wystarczyłoby w zupełności do bieżącego obsługi-wania biblioteki o tych rozmiarach.

d) Profesorowie i asystenci zostaliby uwolnieni od kłopotu, jakim jest administrowanie tysiącami książek i mogliby zaoszczędzony czas obrócić na pracę naukową. Spadłaby z nich też ciężka odpowiedzialność za strzeżenie cennego mienia państwowego, jakim są książki, która w nadchodzących latach, wobec zaostrzania dyscypliny na każdym kroku, może stać się dla nie-jednego z nas źródłem poważnych przykrości.

e) Amatorskiemu prowadzeniu bibliotek byłby położony kres. Stopniowo biblioteka wspól-na wspól-naszego wydziału zostałaby doprowadzowspól-na do takiego dobrego ładu, w jakim zwspól-najduje się np. biblioteka SGPiS, stając się dostępniejszą zarówno dla nas samych, jak i dla zewnętrznego świata.

Profesora Wincentego Stysia Uwagi o bibliotekach zakładowych...

f) Uniknęlibyśmy wielokrotnego kupowania tych samych książek i czasopism i fundusze, którymi dysponujemy, byłyby racjonalniej użyte.

g) Oddając nasze księgozbiory w opiekę fachowców postąpilibyśmy zgodnie z zasadą po-działu pracy, a tym samym osiągnęlibyśmy większą jej wydajność zarówno na odcinku bibliotecz-nym jak i naukowym.

Argumenty przeciwne

Co można zarzucić koncepcji wspólnej wydziałowej biblioteki?

W dotychczasowych dyskusjach podniesiono właściwie tylko jeden zarzut, a mianowicie ten, że tworząc bibliotekę wydziałową i gromadząc książki w jednym magazynie utrudnimy wy-korzystywanie ich przez pracowników naukowych. Otóż ten zarzut jest nieuzasadniony, a to z na-stępujących powodów:

1. Biblioteka znajdująca się we własnym gabinecie pracy uczonego, ale nie uporządkowa-na jak uporządkowa-należy, jest dlań mniej dostępuporządkowa-na niż biblioteka mieszcząca się uporządkowa-na innym piętrze tego same-go gmachu, ale wzorowo urządzona. Profesor otrzyma z biblioteki wydziałowej potrzebną mu książkę co najmniej równie łatwo, jak z własnej biblioteki podręcznej.

2. Żaden pracownik naukowy nie korzysta od razu z tysięcy ani setek książek i nawet pod-czas najgorętszej pracy twórczej potrzebuje ich kilkanaście, czy kilkadziesiąt. Taką ilość książek otrzyma do swej dyspozycji z biblioteki wydziałowej za rewersem i może je ustawić na swym biurku, czy etażerce, tak, że będzie je miał na długość ręki.

3. Dotychczasowy system polegający na tym, że książki są wszędzie i wszyscy je wg swego upodobania wyciągają bez wstawiania na ich miejscu dokumentów zastępczych, nie da się utrzy-mać. W ramach bibliotek instytutowych książki muszą również zostać zgromadzone w jednym izolowanym i zabezpieczonym magazynie, w którym gospodaruje i za który odpowiada bibliote-karz. Zażąda tego ministerstwo, bo to jest podstawowa zasada porządku bibliotecznego. Wynika ona zresztą z punktu 3 nadesłanego nam regulaminu wewnętrznej pracy w bibliotekach instytu-tów i zespołach, który opiewa, że „każda książka wypożyczona czy to do gabineinstytu-tów profesorów czy to do domu musi być zapisana na rewersie itd.” Przepis ten może być wykonany jedynie wówczas, gdy bibliotekarz będzie naprawdę gospodarzem biblioteki, to zaś nie zaistnieje tak długo, jak długo książki będą się znajdować tak jak dotychczas wszędzie. Opieranie się przy tym stanowiłoby dowód, że sprawy instytutów nie traktujemy na serio i choć deklarujemy swój akces do nich, to jednak w gruncie rzeczy pragniemy, by wszystko nadal pozostało po staremu.

Zagadnienia przejściowego okresu

1. W okresie przejściowym biblioteki zakładowe byłyby przekazane bibliotece wydziało-wej w takim porządku, w jakim się znajdują, z ich inwentarzami i katalogami, tak że korzystanie z nich nie byłoby utrudnione. Kierownik biblioteki po zapoznaniu się z księgozbiorem opracował-by plan połączenia bibliotek zakładowych w instytutowe, a tych dalej w wydziałową, który to plan po wysłuchaniu opinii Dyrekcji Biblioteki Uniwersyteckiej byłby uchwalony przez Międzyin-stytutową Komisję Biblioteczną złożoną z dyrektorów instytutów i ich zastępców oraz kierowni-ków zespołów i samodzielnych katedr.

154

Bożena Górna

2. Jeśli uzyskanie dostatecznej liczby etatów dla pracowników biblioteki nie będzie od razu możliwe, można uplasować ich na nieobsadzonych etatach asystenckich.

Zasady współpracy biblioteki wydziałowej z instytutami 

1. We wszystkich sprawach związanych z prowadzeniem działów biblioteki służących po-szczególnym instytutom, zespołom i samodzielnym katedrom bibliotekarz porozumiewa się z ich dyrektorami wzgl. kierownikami, których życzenia obowiązany jest wypełnić, jeśli nie są one sprzeczne z obowiązującymi go przepisami bibliotecznymi. W razie zaistnienia różnicy zdań sprawa ma być przekazana Międzyinstytutowej Komisji Bibliotecznej, która o niej rozstrzyga ostatecznie.

2. Książki nabywa biblioteka na wniosek dyrektorów instytutów oraz kierowników zespo-łów i samodzielnych katedr w ramach kwot przeznaczonych w budżetach tychże na zakup ksią-żek. W wypadku otrzymania z kilku stron poleceń nabycia tego samego dzieła bibliotekarz obo-wiązany jest przedstawić sprawę przewodniczącemu Komisji Bibliotecznej, który zwoła naradę zainteresowanych wnioskodawców w celu wyjaśnienia, czy rzeczywiście trzeba nabyć wszystkie zamówione egzemplarze.

3. Komisja biblioteczna może powierzyć wykonywanie zakupów niektórych książek, np. radzieckich dla biblioteki wydziałowej niektórym profesorom specjalistom.

4. Komisja Biblioteczna uchwala wszelkie regulaminy niezbędne, by z jednej strony za-pewnić jak największy ład w bibliotece, z drugiej strony jak najbardziej ułatwić korzystanie z niej wszystkim zainteresowanym, a przede wszystkim profesorom i pomocniczym siłom naukowym”.

Prof. Wincenty Styś nie był specjalistą w zakresie bibliotekoznawstwa, ale ten dokument przygotował z niezwykłą znajomością problematyki nowoczesnej biblioteki. Przede wszystkim zaskakujące okazało się jego podejście do spraw bibliotecznych, któ-re było nie tylko rzeczowe, ale wręcz fachowe i wieloaspektowe. Pojmował je zarówno od strony problemów prawnych, jak i finansowych, kadrowych oraz lokalowych. Wzo-rował się wówczas na dobrej organizacji biblioteki Szkoły Głównej Planowania i Staty-styki (obecnie Szkoła Główna Handlowa) w Warszawie.

Warto tutaj zwrócić jeszcze raz uwagę na kilka ważnych kwestii, które poruszył prof. Styś w tym dokumencie (pomijając sprawy lokalowe i ekonomiczne jako oczywiste). Przedstawił nie tylko nie najlepszy stan bibliotek katedr prawniczych, ale skupił się przede wszystkim na znalezieniu sposobu poprawy tej sytuacji. Optował za powstaniem jednej biblioteki wydziałowej, w której ramach księgozbiory instytutów stanowiłyby wyodręb-nione działy, w której konieczne byłoby zatrudnienie wykwalifikowanych bibliotekarzy do obsługi. Wypowiadał się przeciw amatorskiemu prowadzeniu bibliotek, ponieważ asysten-ci prowadzący biblioteki nie mieli „fachowego przygotowania” (por. pkt 2), więc porząd-kowali księgozbiory „po amatorsku, każdy na inny sposób” (por. pkt 2). Istotne wydaje się zwrócenie uwagi na pkt 3, że w bibliotekach niepożądana jest zbyt duża płynność kadr, bo „prawdziwa kultura biblioteczna” [sformułowanie prof. Stysia!] tworzy się przy małej

Profesora Wincentego Stysia Uwagi o bibliotekach zakładowych...

fluktuacji kadr. Na podkreślenie zasługuje opinia, że oddając księgozbiory w opiekę fa-chowców − bibliotekarzy, pracownicy Wydziału osiągnęliby większą wydajność pracy zarówno na odcinku bibliotecznym, jak i naukowym (por. pkt 9g). Zostaliby oni uwolnieni od kłopotu, jakim było administrowanie tysiącami książek, i mogliby zaoszczędzony czas obrócić na pracę naukową (por. pkt 9d). Spadłaby z nich też ciężka odpowiedzialność za strzeżenie cennego mienia państwowego, jakim są książki. Przestrzegał, że w związku z zaostrzaniem dyscypliny na każdym kroku, wkrótce dla niejednego pracownika na-ukowego będzie to źródłem „poważnych przykrości”3. Był pewny, że stopniowo central-na biblioteka mogłaby być dobrze prowadzocentral-na i dostępcentral-na dla wszystkich pracowników, jak i „dla zewnętrznego świata” (por. pkt 9e). Przeciwnikom tej koncepcji zwrócił uwa-gę, że nieuporządkowany księgozbiór znajdujący się w gabinecie uczonego może być dla nich mniej dostępny niż wzorowo urządzona biblioteka mieszcząca się na innym piętrze tego samego budynku (por. Argumenty przeciwne, pkt 1). Zaznaczył, że żaden pracownik naukowy nie korzysta od razu z tysięcy ani setek książek, zwykle potrzebuje ich kilkadziesiąt w czasie pisania rozprawy naukowej (por. Argumenty przeciwne, pkt 2). Wprowadzenie rewersów jest niezbędne przy wypożyczaniu książek (por. Argumenty

przeciwne, pkt 3), dlatego też w ramach bibliotek instytutowych książki muszą zostać

zgromadzone w jednym izolowanym i zabezpieczonym magazynie, „w którym gospo-daruje i za który odpowiada bibliotekarz [...], bo to jest podstawowa zasada porząd-ku bibliotecznego” (podkr. − B.G.; por. Argumenty przeciwne, pkt 3). Profesor był zda-nia, że fakt istnienia wspólnej biblioteki przyczyniłby się do integracji dyscyplin naukowych występujących na Wydziale4.

Gdyby ówczesne władze wydziałowe zdecydowały się postąpić zgodnie z jego sugestiami, wówczas powstanie centralnej biblioteki wydziałowej zaoszczędziłoby wielu kłopotów pracownikom naukowym. Jednak nie wszyscy pracownicy naukowi Wydziału byli jej zwolennikami. Część z nich pragnęła utrzymać księgozbiory w swo-ich katedrach, dlatego propozycja prof. Stysia nie zyskała wówczas większego popar-cia. Na Radach Wydziału5, na których był obecny i w czasie których poruszono kwe-stię bibliotek, prof. Styś zabierał głos i optował za powstaniem centralnej książnicy obsługiwanej przez fachowców-bibliotekarzy. Z czasem koncepcja zjednoczenia bi-bliotek katedralnych zyskiwała coraz więcej zwolenników. Również coraz częściej stwierdzano niezbędność bibliotekarzy do prowadzenia bibliotek, co uwidoczniło się w latach pięćdziesiątych.

3 Sprawdziło się to 10 lat później, o czym w dalszej części artykułu.

4 Więcej na ten temat: B. Górna, W. Zięba, Biblioteka Wydziałowa, Acta Universitatis Wratislaviensis No 3661, Przegląd Prawa i Administracji, t. C, cz. 2, 2015, s. 691-708.

5 Por. Protokoły Rady Wydziału Prawa z lat 1946-1961 [dalej: Protokoły RW], Archiwum Uniwersy-tetu Wrocławskiego, sygn. W-III/0001.

156

Bożena Górna

W czerwcu 1950 r. dyskutowano na Radzie Wydziału sprawę organizacji biblio-tek6. Prof. Styś podtrzymał swój poprzedni wniosek, któremu sprzeciwiał się prof. Stef-ko z uwagi „na niezgodność ze statutami instytutowymi”7. Po dłuższej dyskusji uchwa-lono, na wniosek dziekana prof. Iwona Jaworskiego, wyłonienie Komisji w składzie profesorowie: Adam Chełmoński, Wincenty Styś, Lesław Adam, Józef Fiema, której miał przewodniczyć dziekan. Komisję powołano „dla zbadania warunków lokalowych pod kątem widzenia i urządzenia tak bibliotek katedralnych, jak i jednej biblioteki”8. Postanowiono również opracować memoriał do Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i Nauki w sprawie ich powstania9.

W grudniu 1951 r. Rada Wydziału zajęła się ponownie sprawą biblioteki. Prof. Józef Fiema przedstawił propozycję młodzieży dotyczącą uruchomienia wspólnej czy-telni studenckiej na Wydziale. W dyskusji wzięli udział profesorowie: Wincenty Styś, Wacław Skrzywan, Seweryn Wysłouch, Adam Chełmoński, Franciszek Longchamps. Jednogłośnie wypowiedzieli się za tym, „by do czasu ewent[alnego] stworzenia