• Nie Znaleziono Wyników

„co rok wyjeżdżam w świat na kilka miesięcy. uczę się języka każdego kraju, aby móc poznać jego koloryt psychiczny, zbliżyć się do duszy narodu”

— powiedziała w jednym z wywiadów alberti10. Była jednak wierna przede wszystkim przekonaniu o przynależności do kultury słowiańskiej11. znajo-mość języków: serbskiego, czeskiego, słowackiego, bułgarskiego, działalność

którego nie zapewnił jej później alfo cocola. alberti w powojennej korespondencji do Gra-bowieckiej wielokrotnie skarżyła się na trudne warunki finansowe, ich dokuczliwe skutki łagodziły jednak „pokłady czułości” alfa. Por. Listy Kazimiery Alberti do Marii Grabowiec-kiej. t. 1—2, nr inw. 5637. Muzeum literatury im. a. Mickiewicza w warszawie. kiedy udo-stępniono mi te trudne do odczytania rękopisy, na których ślad i miejsce przechowywania natrafiłam po niełatwych poszukiwaniach, okazałam się pierwszą ich czytelniczką po kilku- dziesięciu latach.

8 stanisław alberti, doktor prawa, filozofii i historii sztuki, okaleczony żołnierz legio-nów Polskich, tłumacz, erudyta, od około 1932 do 1939 roku sprawował urząd starosty w Białej. Jego nazwisko figuruje na ukraińskiej liście katyńskiej.

9 s. żół k iewsk i: Kultura literacka (1918—1932). wrocław 1973, s. 334.

10 Propagatorka uśmiechu w życiu i sztuce. „dziennik Poznański” z 14 marca 1937.

11 konfesyjny fragment wywiadu: „Jeżeli chodzi o moje najgłębsze uczucia i to, co mnie najwyżej zajmuje […], to jestem z przekonania słowianką […]. wierzę w kulturę słowian, która przyjdzie z ziemi, z wiatru, z kwiatu, z ptaka — kulturę, która przyjdzie jutro i prze-ciwstawi się staremu światu zachodu”, sugerowałby, że alberti dziedziczyła obnażony przez Marię Janion słowiański kompleks niższości. wszak „staremu światu zachodu” chciała się przeciwstawić. czy uznawała go tym samym za ważniejszy, za dominujący? wydaje się, że tak, choć nie przeszkadzało jej to wcale w podróżowaniu na zachód i w kreowaniu swojego wizerunku na styl zachodniej światowej kobiety. Por. Godzina rozmowy z Kazimierą Alberti.

„Gazeta lwowska” z 29 listopada 1930.

tłumaczeniowa i publicystyczna12 oraz „rozległe koneksje u wszystkich naro-dów słowiańskich” skłoniły tę znaną w środowisku literackim entuzjastkę zbratania słowian do misji popularyzacyjnej. impresje podróżnicze, wzboga-cane kolejnymi antropologicznymi obserwacjami, okazały się cennym mate-riałem prelekcyjnym, bo też i zamiar prowadzenia cyklu słowiańskich wykła-dów był łatwiejszy w realizacji niż urzeczywistnienie planów wydawniczych związanych z przygotowanymi do druku reportażami podróżniczymi13. zmysł reporterski, doceniony później przez włochów14, i podkreślana wielokrotnie literackość narracji uczyniły z zaproponowanego przez alberti modelu bez-pośredniego kontaktu z odbiorcą jedną z istotniejszych form kształtowania międzywojennego życia literackiego z jej udziałem.

Najwcześniejsze informacje o działalności odczytowej pochodzą z maja 1928 roku. zapowiadany kilkakrotnie w warszawskiej prasie wykład Dolina

12 wiadomo, że znała osobiście ważnych przedstawicieli kultury literackiej naszych połu-dniowych sąsiadów. w międzywojennych periodykach zamieszczano jej szkice i wywiady, np.: Maria Belczewa, poetka bułgarska („Świat kobiecy” 1930, nr 22); Poeta cwałujących dni (rzecz o Janie smreku; „wiadomości literackie” 1928, nr 14, s. 2); Anna Tilschova, pro-zaiczka czeska („wiadomości literackie” 1929, nr 47, s. 7); Współczesna proza bułgarska, („wiadomości literackie” 1930, nr 45, s. 1). Była też alberti honorowym członkiem Buł-garskiego klubu literatek w sofii, przyjaźniła się z dorą Gabe, przetłumaczyła wspólnie z mężem poezje wolkera i rozpoczynające serię „Biblioteki słowiańskiej” cztery tomy Cze-chosłowacji. a tak o swych dawnych przyjaciołach pisała w liście wysłanym z Bari 5 stycz-nia 1957 roku: „Nie zapomnę nigdy mojej rozpaczy w Pradze, kochanie, gdy chciałam się rzucić z 5. piętra, bo ambasada polska mnie ścigała jako obywatelkę „bez dokumentów”

i o 6 -tej wieczorem musiałam być wywieziona transportem karnym do Polski (ja wiedziałam, że to znaczy na syberię) — miałam szczęście spakować mokrą bieliznę i uciec w 2 godziny aeroplanem do Bratysławy. tam dostałam od dawnych przyjaciół — poetów »pass -avant« do szwajcarii. […] w każdym razie pięknie spełnili swój obowiązek wobec dawnej swojej tłu-maczki i nigdy im tego nie zapomnę!”. Por. Listy Kazimiery Alberti do Marii Grabowiec-kiej. t. 2.

13 w ankiecie „wiadomości literackich” alberti żaliła się: „rękopisów dużo, wydaw-ców mało” i wspominała m.in. o trzech tomach reportaży podróżniczych. Por. W pracow-niach pisarzy polskich. „wiadomości literackie” z 26 stycznia 1936. rok później, zapytana w wywiadzie Propagatorka uśmiechu w życiu i sztuce o plany wydawnicze, informowała o czekających na nakładcę czterech tomach reportaży podróżniczych, zatytułowanych Droga przez Europę. Por. „dziennik Poznański” z 14 marca 1937.

14 twórczość okresu włoskiego spotkała się z zupełnie innym przyjęciem. Pochodzący z lat 1950—1953 cykl reportaży Italia słynna a mało znana (przetłumaczony na j. włoski przez alfonsa cocolę i wydany pod tytułami: L’anima della Calabria, Segreti di Puglia, Magia Ligure, Campania, gran teatro) cieszył się dużą poczytnością. Świadczą o tym np.

odpisy recenzji z prasy włoskiej i brazylijskiej (w przekładzie na j. włoski). Por. Kore-spondencja Kazimiery Alberti. t. 3, nr inw. 5639. Muzeum literatury im. a. Mickiewicza w warszawie oraz l. Paszkowsk i: Na falach życia. cz. 1. 1919—1939. Lata młodzieńcze.

warszawa 2005, s. 125. w 2008 roku wydawnictwo rubbettino wznowiło wydanie książki L’anima della Calabria. za wstęp do niej Marta Petrusewicz została uhonorowana nagrodą

„citta di cassano Prize”.

Wagu (wrażenia z wycieczki po słowacji) inicjował omawianą formę twór-czej aktywności obywatelki europy — jej wszędobylstwo, empatia, afirmacja życia nieskażonego ksenofobią upoważniają do tego określenia. alberti gro-madziła swych słuchaczy przede wszystkim w Bielsku, Białej i we lwowie, rzadziej w Poznaniu, krakowie, warszawie. reminiscencje z licznych podróży organizowała w pewien charakterystyczny i sprawdzony sposób.

obok „bajecznych wizji krajobrazów” słowacji, czech, Bułgarii, Jugosławii, turcji, włoch, francji, hiszpanii15, westchnień nad materialnymi i ducho-wymi zdobyczami kultury, stanął człowiek, a z nim obyczajowość: intere-sujące ogólne portrety psychologiczne mieszkańców (wbrew opinii niektó-rych krytyków, podważających kompetencje psychologicznego portretowa-nia postaci fikcyjnych), sylwetki artystów oraz ze szczególną wyrazistością nakreślone rysy mężczyzn i kobiet w kontekście płciowych i genderowych różnic16. alberti, prowadząc słuchacza przez dalsze i bliższe zakątki europy,

15 Jak wynika z dokumentów iBl PaN, w latach 1928—1937 zafascynowana podróżami pisarka wygłosiła ponad 20 odczytów. w kolejności chronologicznej były to: Dolina Wagu (warszawa, 10 maja 1928), Jugosławia — serce Słowiańszczyzny (lwów, 27 listopada 1930;

warszawa, 27 marca 1931), Z krainy Białego Lwa (lwów, 21 marca 1931; w czasie zbiega-jącym się z tym wykładem wystąpiła też pisarka w lwowskim radiu z opowieścią o kobie-cie jugosłowiańskiej), Na słonecznym jugu Słowiańszczyzny (Poznań, 15 stycznia 1932), Pod niebem Jugosławii (Bielsko, luty 1932), U sąsiadów za Tatrami (Biała, 5 kwietnia 1932), Nasi sąsiedzi za Tatrami (kraków, 16 listopada 1932), Italia — ogród Europy (wykład ten był okazją do podzielenia się refleksjami na temat faszyzmu; Bielsko, 22 lutego 1933), Na słonecznym południu Słowiańszczyzny (oświęcim, 14 marca 1933), U naszych sąsiadów za Tatrami (Brzeszcze, 15 listopada 1933), Bułgaria — matka Bałkanu (Bielsko, 23 listopada 1933), Italia, kochanka bogów i ludzi (lwów, 27 marca 1934), W Bułgarii u stóp pochmur-nych Bałkanów (lwów, 29 lutego 1934; wrażeniami z podróży do krainy róż dzieliła się też alberti podczas audycji radiowej), W kraju półksiężyca (Bielsko, 18 kwietnia 1934; lwów, 14 października 1935), Bez czarczafu (Poznań, 30 listopada 1935), Francja na co dzień (Biała, 12 listopada 1935; 5 czerwca 1936), Hiszpania biała i czerwona (Bielsko, 26 listopada 1936), Francuz na co dzień (kraków, 4 lutego 1937), Francuzka na święto /Heroiny francu-skie/ (z okazji „wieczoru francuskiego” urządzonego w hotelu Prezydent; Bielsko, 13 kwiet-nia 1937). Pisarka na pewno odwiedziła Niemcy, lecz nie uczyniła tego kraju tematem swych interesujących narracji. wspomnieć jednak w tym miejscu należy, że jej literacki debiut pra-sowy („Świat kobiecy” 1924) wiąże się z artykułem Sylwetka Niemki. Por. Wielki leksykon pisarzy polskich. t. 1. red. J. Pieszczachowicz. kraków 2005, s. 26—27. Poza odczytami krajoznawczymi występowała też alberti z prelekcjami okazjonalnymi, np. Jak w Polsce mężczyźni od wieków sarkali na modę (podczas rewii „Godzina w królestwie mody”; Biel-sko, 18 maja 1933), Pani średniowiecza (BielBiel-sko, 20 listopada 1935) czy rys biograficzny pre-zydenta czechosłowacji tomasza Masaryka z okazji jego 83. rocznicy urodzin (uroczystą akademię urządzono w Białej 11 marca 1933 roku pod protektoratem konsulów czechosło-wackich z krakowa i katowic).

16 zainteresowanie mieszkankami i mieszkańcami odwiedzanych krajów ujawniło się m.in. pod następującymi tytułami: Bez zasłon i bez fezów, czyli o Turczynkach i Turkach;

Bułgarzy, synowie ziemi i tęsknoty wiecznej; Kobieta ciemnobrązowa; Poplotkujmy o kobie-tach (tych zza tatrzańskiej granicy); Czesi i Słowacy w zwierciadle psychologicznym;

Fran-obalała przesądy i stereotypy, uczyła tolerancji, znajdowała kolejną okazję do zamanifestowania swych pacyfistycznych i antynacjonalistycznych poglą-dów. zainteresowania kulturą południowych i południowo -wschodnich sąsia-dów tłumaczyła istotnym z socjologicznego punktu widzenia spostrzeże-niem. turystę i badacza pociąga egzotyzm, odległość. uznaje się, że sąsiad, zwłaszcza słowiański, jest czymś powszechnym, więc niegodnym uwagi.

Podważała te przekonania. w rewanżu publicystyka zagraniczna (czeska, sło-wacka, bułgarska, jugosłowiańska) nie szczędziła pochwalnych komentarzy17. odczyty były zwykle inspirowane przez — posłużę się określeniem żół-kiewskiego — instytucje instrumentalne. do lwowskich, oprócz oddziału zzlP, należały: kasyno i koło literacko -artystyczne, klub -czechosłowacki, Polskie stowarzyszenie kobiet z wyższym wykształ-ceniem, koło Polonistów, towarzystwo „dante alighieri”. do warszawy dwukrotnie zaprosiło alberti słowiańskie towarzystwo kultury i sztuki.

w Poznaniu zainteresowane współpracą okazały się: stowarzyszenie -Jugosłowiańskie i związek Pracy obywatelskiej kobiet18, a w krakowie towarzystwo Polsko -czechosłowackie i sociétè française pour la Propaga-tion de l’esperanto. Paryska instytucja była pomysłodawcą zorganizowanego pod protektoratem francuskiego konsula Paula cesbron -lavau’a i prezydenta krakowa Mieczysława kaplickiego „wieczoru francuskiego” (luty 1937);

okazję dała Międzynarodowa wystawa sztuki i techniki w Paryżu. alberti wystąpiła wówczas z tekstem Francuz na co dzień.

lista bielskich i bialskich instytucji zaangażowanych w „akcję odczy-tową” znanej starościny jest nieco dłuższa, przy czym instytucje sprawcze zostały zastąpione przez instytucje wymagające charytatywnego wsparcia.

Mowa o Miejskim komitecie dla spraw Bezrobocia i Powiatowym komi-tecie Pomocy Bezrobotnym w Białej, związku Pracy obywatelskiej kobiet (oddział w Białej i Brzeszczach), komitecie Powiatowym do spraw Bez-

cuzka: kobieta w ramach i bez ram; Francuz na co dzień: odbitka bez retuszu; Włoszki, te z portretów i z życia; Włosi, synowie słońca i wina.

17 o działalności literackiej i kulturotwórczej autorki Godziny kalinowej pisano m.in.

w takich periodykach, jak: praski „Èlan”, sofijskie „laBǔlgarie”, belgradzkie „Вреmе”.

18 30 listopada 1935 roku zPok zorganizował w Pałacu działyńskich „żywy dziennik”.

Jego „sensacją” miało być właśnie wystąpienie alberti z tekstem Bez czarczafu oraz autor-ska recytacja dwóch liryków z tomu Usta Italii. Por. „dziennik Poznański” z 5 grudnia 1935.

Jan sztaudynger przywitał wtedy pisarkę słowami: „zdziwią się Państwo pewno, widząc, że biorę udział w żywym dzienniku związku Pracy obywatelskiej kobiet i…, że przychodzę z bukietem. ale to wszystko stało się samo, bukiet sam się ułożył i same ułożyły się słowa, które mówię. kwiaty ułożyły się same, bo dowiedziały się o przyjeździe wielkiej miłośniczki kwiatów, którym poświęciła najpiękniejsze miejsca w swej poezji […]. a słowa ułożyły się same, bo trudno ogrodnikowi nie lubić, nie kochać kobiety, która w swych poezjach mówi:

Chcę… żywić się miodu lipcowego plastrem i kwitnąć jak astry”. fragment powitania znaj-duje się w maszynopisie. Por. iBl PaN. sygn. rps zb. wł. 207, z. 5, s. 30—31.

robocia w Bielsku, towarzystwie Polek w Bielsku, Państwowym Gimnazjum żeńskim im. a. asnyka w Białej, Miejscowym komitecie Pomocy Bezrobot-nym w oświęcimiu, Powiatowym komitecie funduszu Pracy w Białej.

reportaż w konwencji alberti cieszył się powodzeniem przede wszyst-kim ze względu na styl wypowiedzi. Prelegentka — jak donosili recenzenci19

— czarowała słuchaczy kulturą słowa, barwnym językiem, błyskotliwością reportera, wnikliwością badacza, wrażliwością poety i psychologa, ironią, dowcipem, anegdotą i oczywiście urokiem osobistym. w piśmie z 10 paź-dziernika 1935 roku, skierowanym do członków zzlP we lwowie, prezes organizacji ostap ortwin tak rekomendował „znanego zaszczytnie z szeregu tomów poezji i powieści” gościa jednego z wieczorów dyskusyjnych:

P. alberti uprawia z zamiłowaniem i wysokim artystycznym zacięciem reportaż turystyczny. Przed kilku już laty wystąpiła przed publiczno-ścią lwowską z cyklem świetnych obrazów, w których pejzaż, ludzie, stosunki z życia Jugosławii, chwytane w migawkowych zdjęciach in fla-granti, z bystrą i inteligentną obserwacją umiała ująć w słowo żywe, jędrne, pełne plastyki i precyzji. tym razem tą samą techniką szkicow-nika turystycznego da nam na tle egzotycznego pejzażu charaktery-stykę, psychologiczny klimat i swoisty koloryt w kraju nam geograficz-nie bliskim, a zgoła geograficz-nieznanym, i który gwałtownym podlega obecgeograficz-nie przeobrażeniom20.

chodziło o reportaż z podróży do turcji, zatytułowany W kraju półksię-życa.

19 recenzje konkretnego wydarzenia kulturalnego rejestrowały miejscowe periodyki (niekoniecznie o zasięgu lokalnym), ale zdarzały się też sytuacje przekazywania informacji z ośrodka do ośrodka, np. z lwowa do warszawy („kurier warszawski” z 10 listopada 1935), z Bielska do Poznania lub krakowa („ilustrowany kurier codzienny” z 23 lutego 1933).

oto niektóre z istotniejszych źródeł informacji na temat wygłoszonych odczytów: „epoka”

(13 maja 1928), „lwowski kurier Poranny” (1 grudnia 1930; 25 marca 1931), „Gazeta lwow-ska” (30 listopada 1930; 24 marca 1931; 2 marca 1934), „dziennik Poznański” (20 stycz-nia 1932; 5 grudstycz-nia 1935), „kurier Poznański” (16 styczstycz-nia 1932), „zjednoczenie” (21 lutego 1932; 5 marca 1933; 10 grudnia 1933), „zjednoczenie Śląskie” (29 kwietnia 1934; 21 grud-nia 1935), „echo Beskidzkie” (30 października 1936; 21 kwietgrud-nia 1937), „ilustrowany kurier codzienny” (4 lutego 1937), „Głos Narodu” (12 lutego 1937). oficjalnymi dokumentami potwierdzającymi prelegencką działalność alberti są skierowane do niej listy dziękczynne, np.: kasyna i koła literacko -artystycznego z lwowa (4 grudnia 1930), towarzystwa -czechosłowackiego w krakowie (17 listopada 1932), starosty bielskiego w. Bocheńskiego (2 marca 1933), burmistrza oświęcimia (16 marca 1933), Československého svépomocného spolku pro Bielsko a okoli (31 marca 1933), club des femmes de lettres Bulgares (20 listo-pada 1933), dyrekcji i koła rodzicielskiego przy Państwowym Gimnazjum im. a. asnyka w Białej (14 kwietnia 1937). Por. iBl PaN. sygn. rps zb. wł. 207, z. 1—5.

20 iBl PaN. sygn. rps zb. wł. 207, z. 5, s. 24—25.

Przy okazji wspomnienia tematyki odczytów chciałabym zwrócić uwagę na pewien incydent, który ma związek nie tylko z omawianą tutaj sferą życia pisarki, ale także z jej temperamentem, odwagą, postawą ideową. w liście do redakcji „echa Beskidzkiego” alberti pisała:

Podróżując po różnych krajach, nauczyłam się cenić i szanować kul-turę nawet najmniejszych narodów, dlatego zarzut, że obrażam jakiś naród jest dla mnie bardzo dotkliwy. ci, którzy bywają na moich repor-tażach podróżniczych wygłaszanych publicznie, wiedzą o tym dobrze, że nastawienie szowinistyczne jest mi zgoła obce. wiedzą także o tym czytelnicy moich książek21.

skąd powód tego wzburzenia? otóż w przeddzień Święta Niepodległości 1937 roku pisarka wygłosiła podczas uroczystości zorganizowanej w teatrze niemieckim okolicznościowe przemówienie, w którym zapewniając o wol-ności, jakiej odrodzona ojczyzna nie skąpi swym mieszkańcom, ośmieliła się upomnieć o szacunek dla naszej kultury. Miała na myśli mieszkających w Polsce Niemców, którzy pomimo siedemsetletniego w niej pobytu, nie nauczyli się języka polskiego22. ujęła to w sposób następujący:

Przejechawszy europę wszerz i wzdłuż twierdzę śmiało, że nie ma dru-giego kraju, w którym by obywatele nie znali języka państwowego. Nie ma! a w Polsce obserwujemy ten smutny fakt na porządku dziennym.

ludzie od pokoleń żyjący na naszej ziemi i wychowani na niej, nie znają naszego języka, to znaczy nie mogą się z nami porozumieć! […] Nie prag- niemy od nich miłości, każdy ma prawo kochać swoją własną ojczyznę, ale żądamy szacunku, zrozumienia i pełnej lojalności, a wtedy Polska, która im dała drzewo na dom, mąkę na chleb i spokojne miejsce na cmentarzu — nie poskąpi im pewnie jeszcze większej wolności23. Niemcy, a konkretnie członkowie partii Jungdeutsche Partei für Polen, zareagowali na łamach hitlerowskiego pisma „aufbruch” bardzo stanowczo i obraźliwe, a na posiedzeniu rady Gminnej Miasta Bielska przedstawiciele frakcji niemieckich wnosili o pociągnięcie pisarki do odpowiedzialności24.

21 „echo Beskidzkie” z 24 listopada 1937.

22 według spisu ludności z 1931 roku do używania języka niemieckiego jako macierzy-stego przyznawało się 25,4% mieszkańców Białej (w tym grupa żydów), natomiast w Biel-sku — 56,7%; w rzeczywistości dane te były o kilka punktów większe. Podaję za: l. Bast-gen: Wspomnienia niespokojnego ducha. w: Bielsko -Biała w zwierciadle czasu. Wspomnie-nia mieszkańców z lat 1900—1945. oprac. J. Polak. Bielsko -Biała 2002, s. 68, przypis 32.

23 Po prostu — napaść. „echo Beskidzkie” z 24 listopada 1937.

24 ilustrują ten incydent następujące artykuły: Co najmniej o 400 lat za mało; Z rady Gminnej Miasta Bielska; Posiedzenie Rady Miasta Bielska; Kazimiera Alberti odpiera ataki pism niemieckich, zamieszczone kolejno w: „echu Beskidzkim” (4 grudnia 1937), „życiu

Pomimo upływu lat to sześciominutowe ekspresywne wystąpienie ani przez chwilę nie przestało pobrzmiewać słusznością przekonań.