• Nie Znaleziono Wyników

Repatriacja z ZSRR do Polski

W dokumencie Z Żółkiewki do Izraela (Stron 101-104)

Otrzymałem kartę repatriacyjną oraz dwa paszporty, jeden upraw-niający na przejazd przez terytorium ZSRR aż do granicy, a drugi pol-ski, ważny na terenie Polski. Dużą pomoc w powrocie, tak w uzyskaniu dokumentów, jak i zaopatrzeniu w żywnos'ć na drogę i organizowaniu pociągów dla repatriantów okazał nam Związek Pa-triotów Polskich z Moskwy. Do Brześcia nad Bugiem przyjechaliśmy szczęśliwie. Przez cały dzień sowieccy pogranicznicy z celnikami nas kontrolowali. Każdego pytali, co robiliśmy i gdzie byliśmy w ZSRR, czy wywozimy złoto i brylanty, gdzie schowaliśmy cenne przedmioty w wagonach, które przecież zostawały na ich terytorium. Ale to już były rutynowe pytania, jakie dotąd przy byle okazji były nam zada-wane w ich urzędach. Następnie pozwolili nam przesiąść się do pol-skich wagonów towarowych i tak przejechaliśmy graniczną rzekę Bug i zatrzymaliśmy się na stacji w Terespolu. Po sprawdzeniu naszej tożsamości i paszportów, nikt nas już nie molestował pytaniami i po-czuliśmy się jak w innym świecie. Słyszeliśmy jak ludzie do siebie zwracają się per pan i pani, naczelnik stacji nosi czerwoną rogatywkę, a kolejarze są umundurowani jak przed wojną. Byłem tym wszystkim bardzo wzruszony, że po tylu udrękach nareszcie jestem z powrotem w Polsce.

Lecz już pierwszego dnia pobytu w ojczyźnie naszej młodości spotkała nas wielka przykrość. Z peronu zaczęto do nas krzyczeć: „po co Żydzi tu przyjechaliście". Istotnie większość powracających ucho-dźców była Żydami, ale w naszym wagonie był też jeden brodaty Po-lak. Gdy on tak stal w drzwiach otwartego wagonu, został ugodzony kamieniem w głowę. Nie mogę zapomnieć jego płaczu i żalu z takie-go powitania przez swoich rodaków.

Nasz pociąg skierowano do Jeleniej Góry z postojem we Wrocławiu. Nie wiem jakim sposobem siostra z bratem, którzy dużo

wcześniej, bo już w 1945 roku powrócili do Polski z ZSRR, dowie-dzieli się, że przyjeżdżam i oczekiwali na mnie na peronie. Po serde-cznym powitaniu zabrali mnie do swego mieszkania Na peronie witali nas też przedstawiciele żydowskich środowisk, którzy mówili:

„Jeżeli nie masz nikogo, przyjdź do nas a my ci zapewnimy jedzenie i spanie". Namawiali nas byśmy wstępowali do kibucu, w którym przygotowywano ochotników do nielegalnej aliji56 do Palestyny. Gdy w gronie rodzinnym już się nacieszyliśmy sobą, zacząłem dalej żyć swoim własnym życiem. Z myślą o wyjeździe do Palestyny prze-niosłem się do kibucu we Wrocławiu, który nazwaliśmy „Gordonia".

Kibuc ten mieścił się przy ul. Stalina i mieszkało w nim około 50 młodych ludzi.

Wrocław był ogromnie zniszczony i mało było w nim nadających się do natychmiastowego zamieszkania domów. W czasie odwrotu hitlerowcy uczynili z niego twierdzę, a Rosjanie zamienili go w gru-zowisko. W owym czasie w Polsce istniał komitet, który pomagał re-patriantom z Rosji. Niezależnie od tego, działał również Wojewódzki Komitet Żydowski oraz partie syjonistyczne, które organizowały ki-buce. Pomoc materialna i finansowa docierała do polskich Żydów za pośrednictwem amerykańskiej organizacji „Joint"57. Materialną po-moc otrzymywaliśmy też z organizacji charytatywnej UNRAA58.

Dopiero w Polsce dowiedziałem się, że wszyscy Żydzi z Żółkiew-ki zostali wymordowani i że nie ma już tam kogokolwiek, do kogo mógłbym pojechać. Spotkani polscy koledzy z tej osady mówili, że nasz dom stoi a pan Michał Merski prowadzi w nim olejarnię, ale ra-dzili mi żebym tam nie jechał, bo jest niebezpiecznie i mogę stracić życie. W końcu nie pojechałem do mojej rodzinnej miejscowości.

Wszystko to działo się w roku 1946 - roku pogromu kieleckiego, któ-ry wstrząsnął wszystkimi ocalałymi od zagłady polskimi Żydami.

Nikt wówczas nie wiedział jakie były prawdziwe motywy i kto był in-spiratorem tego mordu, niemniej jednak pogrom w Kielcach wpłynął przygnębiająco na wszystkich Żydów, wzmógł atmosferę strachu i popchnął wielu ludzi do opuszczenia Polski na stałe.

We Wrocławiu spotkałem również Żyda z Żółkiewki, który przy-znał, że pracuje w UB i chwalił się ilu to akowców udało im się

poj-mać w lasach. Utrzymywał, że to właśnie oni zatrzymywali pociągi z emigrantami żydowskimi z Polski na Zachód co oczywiście było nie-prawdą. A przecież właśnie ci ludzie składali żołnierską przysięgę rządowi w Londynie, który ze wszystkich rządów alianckich uczynił najwięcej dla ratowania Żydów mordowanych przez Niemców. O tym nie wiedział, lub nie chciał wiedzieć Żyd z Żółkiewki, wy-wodzący się z rodziny komunistycznej. Tacy ludzie swoją ubecką

"działalnością" kompromitowali w oczach Polaków wszystkich ucz-ciwych, lojalnych w stosunku do Polski Żydów. W końcu po dojściu Gomułki do władzy, komunistyczni mocodawcy sami wyrzucili go z UB. Potem spotkałem go w Izraelu. Nie mam zamiaru stawać w obro-nie jemu podobnych Żydów, ale też nic mobro-nie obro-nie upoważnia do potę-piania kogokolwiek. Każdy przypadek należałoby rozpatrywać oddzielnie, a do tego nikt mnie nie upoważnił.

Podobnie jak i inni imigranci żydowscy, w tej nowej polskiej rze-czywistości byłem zdezorientowany i nie wiedziałem co mam dalej począć. Nie chciało mi się wyjeżdżać z kraju mego dzieciństwa, z któ-rym byłem związany uczuciowo, bo znałem tu tylu dobrych ludzi i miałem tak wielu przyjaciół. W efekcie tych wewnętrznych rozterek dojrzewała jednak decyzja opuszczenia Polski i przedostania się do Palestyny, do czego jeszcze w Żółkiewce przed wojną, przygotowy-wała nas młodzieżowa syjonistyczna Gordonia. W wyborze tym utwierdzali mnie ponadto liczni agitatorzy żydowscy, przybywający do Polski z Palestyny i płomiennie agitujący za wyjazdem do „starej-nowej ojczyzny".

We Wrocławiu, w kolektywnym środowisku kibucowym, prze-chodziliśmy różne szkolenia, przysposabiające nas do nielegalnej podróży, walki i pracy w Palestynie. Wyjeżdżaliśmy też w bliższe i dalsze okolice. W owym czasie była również prowadzona akcja od-szukiwania dzieci żydowskich uratowanych przez polskie rodziny, w której braliśmy udział. Potem w Niemczech byłem wychowawcą tych dzieci, które tak jak i nas nielegalnie przemycono do strefy amerykań-skiej. W takich okolicznościach już w Polsce stałem się członkiem żydowskiej „Hagany" - Samoobrony59.

14. Wyjazd z Polski do okupacyjnej

W dokumencie Z Żółkiewki do Izraela (Stron 101-104)