• Nie Znaleziono Wyników

Reprezentacje jako funkcjonalne komponenty mechanizmów. W poszukiwaniu funkcjonalnej koncepcji reprezentacji

Reprezentacje i mechanicyzm. Problem mechanizmów reprezentacyjnych

3.2. Funkcjonalne rozumienie reprezentacji i metoda Ramseyai metoda Ramseya

3.2.1. Reprezentacje jako funkcjonalne komponenty mechanizmów. W poszukiwaniu funkcjonalnej koncepcji reprezentacji

Wróćmy teraz do głównego wątku rozważań, czyli pytania o natu-rę wyjaśnień reprezentacyjnych. Aplikacja mechanicyzmu do pro-blemu eksplanacyjnego statusu reprezentacji mentalnych doprowa-dziła mnie do sformułowania wniosku, że aby rozwiązać tę ostatnią kwestię, potrzeba funkcjonalnej koncepcji reprezentacji. Należy od-powiedzieć na pytanie o to, co to znaczy pełnić funkcję reprezenta-cji w ramach mechanizmu poznawczego. Reprezentacje wyjaśniają zjawiska o tyle, o ile służą jako reprezentacje w ramach mechanizmu (czyni on z nich „użytek” jako z reprezentacji). Pytanie o ich ekspla-nacyjną rolę w naukach kognitywnych w istocie dotyczy więc tego, co to znaczy, że komponent mechanizmu wykonuje operację polega-jącą na reprezentowaniu czegoś.

Trzeba zauważyć, że taka motywowana mechanicyzmem per-spektywa nie jest całkowicie odosobniona we współczesnej litera-turze dotyczącej reprezentacji mentalnych. Nie jest bowiem tak, że nikt do tej pory nie dostrzegł znaczenia problemu funkcji pełnio-nych przez reprezentacje w systemie poznawczym.

Jak już wspomniałem w rozdziale 1, w trakcie ostatnich dekad na styku filozofii i kognitywistyki rosnącą popularność zaczęły zy-skiwać stanowiska opierające się na ogólnej obserwacji, że system poznawczy to ucieleśniony, działający byt, zakorzeniony w określo-nym środowisku. Według zwolenników takiego podejścia większość „klasycznych” teorii powstałych w ramach kognitywistyki całkowi-cie pomijała lub jedynie częściowo, niewystarczająco doceniała wagę tego faktu. Teorie tego rodzaju nie brały (w wystarczającym stopniu) pod uwagę, że procesy poznawcze dokonują się w ucieleśnionym sys-temie, a ich pierwotną czy fundamentalną funkcją jest sprawne, dy-dynamicznych, nie przesądza jeszcze o tym, że jest to wyjaśnienie, które nie po-stuluje reprezentacji.

proof

namiczne planowanie i kontrolowanie działań tego systemu w okre-ślonym środowisku. Remedium na taki stan rzeczy mają stanowić alternatywne koncepcje, budowane w  „ucieleśnionym”, „enaktyw-nym”, „ugruntowanym” czy „zakorzenionym” duchu. Co istotne, teorie tego rodzaju często bywają łączone z (preskryptywnym) an-tyreprezentacjonizmem. Zwolennicy perspektywy skoncentrowanej na ucieleśnieniu, działaniu czy roli środowiska w poznaniu bardzo często odrzucają także pojęcie reprezentacji jako ważne narzędzie eksplanacyjne nauk kognitywnych. Przy bliższym spojrzeniu sto-sunek takich nowszych podejść w kognitywistyce do reprezentacji mentalnych okazuje się jednak bardziej złożony. Z jednej strony sta-nowiska „rewizjonistyczne” rzeczywiście postulują całkowite pozby-cie się przez kognitywistów reprezentacji jako zbędnego bagażu teo-retycznego. Z drugiej jednak – także wśród tego rodzaju nowszych koncepcji znajdują się stanowiska bardziej „koncyliacyjne”, zmierza-jące do takiego sformułowania reprezentacjonizmu, by był on zgod-ny z ideą systemu poznawczego jako ucieleśnionego i działającego w środowisku (por.: Grush 1997, 2004; Bickhard 2004a, 2004b, 2009; Anderson, Rosenberg 2008).

Dlaczego powracam tu do kwestii relacji między reprezentacjo-nizmem a nowymi trendami teoretycznymi w naukach kognityw-nych? Otóż wydaje się, że zachodzi pewne powinowactwo między mechanistycznym spojrzeniem na rolę eksplanacyjną reprezentacji a teoriami zmierzającymi do pogodzenia reprezentacjonizmu z no-wymi sposobami rozumienia natury systemu poznawczego. Związek ten widać choćby w poniższym cytacie:

[…] chcemy zasugerować, że naturaliście jest dostępna inna per-spektywa patrzenia na te kwestie [dotyczące natury reprezentacji – P. G.], taka, która jest zgodna [...] z  ekologicznym spojrzeniem na naturę organizmu. Nasze stanowisko głosi, że reprezentacje są tym, co reprezentacje robią (Anderson, Rosenberg 2008: 56).

W cytowanym artykule Michael Anderson i Gregg Rosenberg kry-tycznie odnoszą się do faktu, że teorie tworzone przez filozofów i ko-gnitywistów są na ogół skoncentrowane na rozjaśnieniu relacji

mię-proof

dzy nośnikiem reprezentacji a  tym, co reprezentowane. Mówiąc słowami tych autorów, teorie te są na ogół „skupione na wejściu” (input focused), pozostawiając otwartą lub niedookreśloną kwestię tego, w jaki sposób organizm czy system poznawczy korzysta z re-prezentacji. Diagnoza ta okazuje się bardzo zbliżona do tezy Marka Bickharda (2004a; 2004b; 2009), zgodnie z którą zdecydowana więk-szość formułowanych na pograniczu filozofii i kognitywistyki kon-cepcji opiera się na myśleniu o reprezentacjach w kategoriach „ko-dowania” (encoding). Cel teorii reprezentacji rozwijanych w takim duchu stanowi objaśnienie tego, czym jest, czy też na czym się opie-ra bardzo ogólnie rozumiana „korespondencja” między nośnikiem a tym, co reprezentowane10. Podejściu skoncentrowanemu na kodo-waniu towarzyszy wedle Bickharda idea, że reprezentacje są funkcjo-nalnie odrębne i niezależne w stosunku do mechanizmów odpowia-dających za procesy motywacyjne oraz kontrolę działania. Jednakże ani Bickhard (2004a, 2004b, 2009), ani Anderson z Rosenbergiem (2008) nie postulują wyrugowania pojęcia reprezentacji z kognity-wistyki. Pokazują oni raczej, że to nie sam reprezentacjonizm, ale właśnie tego rodzaju specyficzne, skupione na kodowaniu podejście jest niekompatybilne z  postrzeganiem systemu poznawczego jako aktywnego w środowisku, cielesnego bytu. Zamiast odrzucać repre-zentacjonizm, musimy raczej zmienić sposób myślenia o reprezen-tacjach. Powinniśmy mianowicie poszukać koncepcji bardziej sku-piającej się na „wyjściu”, a więc na tym, jaką funkcję reprezentacje spełniają dla systemu poznawczego. Powinniśmy potraktować je jako „narzędzia”, dzięki którym systemy poznawcze osiągają okre-ślone cele. Reprezentacje są przede wszystkim tym, co „robią” w sys-temie. Teoria reprezentacji skrojonych na „potrzeby” realnych, dzia-łających systemów poznawczych musi rozpoznać i docenić ten fakt. Idea, że reprezentacje mają do spełnienia istotną eksplanacyjną rolę, nie jest z konieczności całkiem obca duchowi nowych podejść

w ko-10 Można powiedzieć, że zgodnie z odróżnieniem wprowadzonym w poprzednim podrozdziale teorie reprezentacji jako kodowania koncentrują się wyłącznie na problemie treści. Teorie czyniące zadość postulatom Bickharda oraz Andersona z Rosenbergiem będą przede wszystkim teoriami funkcji reprezentacji.

proof

gnitywistyce. Potrzeba jedynie pewnej reorientacji w myśleniu o na-turze samych reprezentacji.

Opisane wyżej postulaty teoretyczne wiążą się z projektem re-alizowanym tu przeze mnie na dwa sposoby. Po pierwsze, zachodzi oczywiste podobieństwo między mechanistycznym spojrzeniem na rolę eksplanacyjną reprezentacji a ideą, że teoria reprezentacji po-winna koncentrować się na funkcjonalnej roli odgrywanej przez reprezentacje w  ramach systemu poznawczego. Można uznać, że mowa tu o dwóch ścieżkach – jedna wiedzie przez mechanicyzm, druga przez ucieleśnione i „działaniowe” postrzeganie natury sys-temu poznawczego – prowadzących do sformułowania tego same-go problemu11. Poszukiwanie funkcjonalnej koncepcji reprezentacji

11 Temu twierdzeniu można postanowić następujący zarzut. Bickhard (2004a, 2004b) oraz Anderson z Rosenbergiem (2008) mówią co prawda, że reprezen-tacje powinny w jakiś sposób „służyć” organizmowi czy systemowi poznawcze-mu. Nie formułują oni jednak swoich twierdzeń w kontekście jakiejś konkret-nej teorii wyjaśniania w kognitywistyce. Ich stanowiska jako takie nie mówią nic o  mechanizmach, ich komponentach i  operacjach wykonywanych przez komponenty. Dlaczego mielibyśmy je zatem interpretować przez pryzmat me-chanicyzmu? Otóż wydaje się, że postulaty tych badaczy można całkiem natu-ralnie odczytać za pomocą mechanistycznego modelu wyjaśniania. Kiedy au-torzy ci mówią o „służeniu jako reprezentacja” albo „byciu reprezentacją dla organizmu”, nie mają rzecz jasna na myśli sytuacji, w której reprezentacja „słu-ży” komuś, tak jak służyć mu może pewna reprezentacja zewnętrzna – znak drogowy, wskazówka kompasu albo napis w języku naturalnym. Taka interpre-tacja generowałaby błąd homunkularny: wymagałaby postulowania istnienia

wewnątrz systemu poznawczego „istot” obdarzonych zdolnościami

interpreta-cyjnymi charakterystycznymi dla ludzi (por. Ramsey 2007: 26). W koncepcjach tego rodzaju nie chodzi o to, że system poznawczy jako taki interpretuje (wyko-rzystuje) wewnętrzną reprezentację, tak jak może on wykorzystywać reprezen-tację zewnętrzną. Bickhardowi oraz Andersonowi i Rosenbergowi chodzi ra-czej o sytuacje, w których pewien podsystem organizmu wykorzystuje jakiś inny podsystem w takiej roli. Takie rozumienie „służenia jako reprezentacja” jest zaś w sposób oczywisty bliskie mechanicyzmowi. Zamiast mówić o dwóch pod-systemach, mechanicyzm będzie mówił o dwóch komponentach mechanizmu, które wchodzą w pewną interakcję (konkretnie interakcję polegającą na tym, że jeden komponent wykorzystuje drugi jako reprezentację). Rzecz jasna pojawia się tu problem, jak należy takie mechaniczne „korzystanie z reprezentacji” ro-zumieć. Pomijając póki co tę kwestię, na tym etapie wystarczy tylko podkreś-lić, iż Bickhard oraz Anderson z Rosenbergiem są zainteresowani subosobowym

proof

nie jest więc motywowane jedynie mechanistycznym modelem wy-jaśniania. Intelektualna potrzeba posiadania koncepcji funkcji re-prezentacji naturalnie wynika też z  innych, niezależnych trendów teoretycznych we współczesnej kognitywistyce. Pozwala to zarazem sądzić, że broniona przeze mnie dalej (w rozdziale 4) teoria mecha-nizmów reprezentacyjnych będzie nie tylko wartościowa jako teoria wyjaśniania reprezentacyjnego, ale potencjalnie może ona odegrać także pozytywną rolę w kontekście prób uzgodnienia reprezentacjo-nizmu z nurtami podkreślającymi znaczenie środowiska, działania i ucieleśnienia dla kognitywistyki.

Po drugie, należy postawić pytanie: skoro Bickhard i Anderson z Rosenbergiem poszukują funkcjonalnej koncepcji reprezentacji, to czy właśnie w ich teoriach nie powinniśmy znaleźć potencjalnego rozwiązania problemu mechanizmów reprezentacyjnych? Skoro au-torzy ci stawiają podobny problem, to czy proponowane przez nich rozwiązania nie powinny okazać się użyteczne dla projektu realizo-wanego w tej pracy? W rzeczy samej niektóre elementy interakcyj-nej teorii reprezentacji Bickharda (2004, 2009) zostaną przeze mnie wykorzystane w  prezentowanej dalej koncepcji mechanizmów re-prezentacyjnych. Nie wszystkie jednak nowsze teorie reprezentacji są równie przekonujące. Przyjrzyjmy się bliżej koncepcji reprezen-tacji jako przewodników działań (action guidance theory of represen-tation) autorstwa Andersona i Rosenberga (2008). Wydaje się ona bowiem przykładem „pouczającego błędu”: zawodzi jako koncep-cja reprezentacji, jednak zawodzi w sposób, który dużo mówi o me-todologicznych wyzwaniach stojących przed każdym teoretykiem zmierzającym do stworzenia funkcjonalnej koncepcji reprezentacji (por. także Gładziejewski 2015).

Według Andersona i Rosenberga (2008) rola reprezentacji men-talnych polega na kontrolowaniu działań. Być reprezentacją to grać rolę „przewodnika” działań organizmu (systemu poznawczego). Bar-dziej technicznie: egzemplarz (pewnego typu) E reprezentuje obiekt

rozumieniem reprezentacji mentalnych, czyli rozumieniem ich jako kompo-nentów wewnętrznych mechanizmów poznawczych. (W rozdziale 5 postaram się pokazać, jak opozycję „osobowe–subosobowe” należy rozumieć w kontek-ście mechanistycznej koncepcji wyjaśniania).

proof

O dla podmiotu P wtedy i tylko wtedy, gdy egzemplarze E są standar-dowo używane przez P po to, aby kierować działaniami P względem O (za: Anderson, Rosenberg 2008: 56–57)12. Należy wyraźnie zazna-czyć, że teoria Andersona i Rosenberga jest złożona i dość wyrafino-wana pojęciowo. Autorzy ci dokładają wielu starań, by każdy termin, którym się posługują, został zdefiniowany precyzyjnie oraz w spo-sób unikający błędnego koła polegającego na analizowaniu pojęcia reprezentacji za pomocą kategorii presuponujących istnienie sta-nów reprezentacyjnych. Pełne przedstawienie koncepcji reprezenta-cji jako przewodników nie jest tu jednak konieczne. Jej ogólna idea pozostaje dość jasna i można ją sformułować w kategoriach zaczerp-niętych z mechanicyzmu.

Wyobraźmy sobie, że opisujemy wewnętrzny mechanizm, któ-ry kontroluje czy steruje działaniami pewnego systemu. Przyjmijmy też, że mówimy o bardzo prostym systemie, którego cała aktywność polega na zbliżaniu się do pewnych obiektów (na przykład poży-wienia czy partnerów reprodukcyjnych) oraz oddalaniu od innych (na przykład drapieżników). Na mechanizm sterujący naszym sys-temem składają się dwa komponenty. Przyjmijmy, że jeden z tych komponentów – nazwijmy go „M” – jest funkcjonalnie zaangażowa-ny w kontrolowanie efektorów motoryczzaangażowa-nych naszego systemu. To, jakie sygnały M wysyła do efektorów, jest każdorazowo zależne od tego, w jakim stanie znajduje się inny komponent mechanizmu – na-zwijmy ten komponent „R”. Inaczej mówiąc, stan, w jakim znajdu-je się R, decyduznajdu-je każdorazowo o tym, jakie rodzaznajdu-je komend moto-rycznych zostaną w danych okolicznościach wygenerowane przez M. Załóżmy, iż w  danej sytuacji R wpływa na M w  taki sposób, że M generuje sekwencję ruchów polegających na zbliżeniu się systemu do pewnego obiektu O. Przyjmijmy ponadto, że nasz system jest za-projektowany tak, iż przy zajściu podobnych okoliczności R standar-dowo sprawia, że M wysyła do efektorów komendy motoryczne słu-żące zbliżaniu się do obiektów typu O. Tym samym R „przewodzi”

12 Warto mieć na uwadze, że koncepcja Andersona i Rosenberga (2008) nie ogra-nicza klasy „działań”, którymi przewodzą reprezentacje, do samych ruchów cia-ła. Procesy poznawcze czy inferencyjne także stanowią „działania” w przyjmo-wanym przez nich sensie tego terminu.

proof

działaniami naszego systemu względem O. Robi to jednak, nie tyle bezpośrednio wpływając na sam system jako całość, lecz wchodząc w odpowiednie interakcje z M, czyli komponentem wewnętrznego mechanizmu tego systemu. Można powiedzieć, że zgodnie z (me-chanistycznie zinterpretowaną) teorią reprezentacji jako przewodni-ków działań w naszym przykładzie R reprezentuje O dla M. W ujęciu Anderson i Rosenberga mamy tu zatem tu do czynienia z mechani-zmem reprezentacyjnym.

Na czym polega problem z teorią Andersona i Rosenberga? Otóż wydaje się, że można łatwo wskazać przykłady, w których to kompo-nent mechanizmu przewodzi działaniami pewnego szerszego syste-mu (w sensie zakładanym przez teorię reprezentacji jako przewod-ników działań), jednak nie ma zarazem dobrych podstaw, by można było powiedzieć, iż pełni on funkcję reprezentacji. Jak należałoby chociażby podejść do przypadków, w  których pewien wewnętrz-ny „przewodnik” działania pełni swoją funkcję na zasadzie odru-chu? Weźmy pod uwagę stan neurofizjologiczny, w jakim znajdu-jemy się, kiedy nieopatrznie zbliżymy dłoń do płomienia, a który to (standardowo) sprawia, że dłoń tę natychmiast od płomienia odsu-wamy. Stan ten przewodzi naszym działaniem względem płomienia, nie wiadomo jednak, na jakiej podstawie można mówić, że reprezen-tuje on płomień (lub kategorię: „zagrożenie”). Adaptywne dyspozy-cje behawioralne organizmów względem różnego rodzaju obiektów czy stanów rzeczy będą zawsze systematycznie zależne od stanów, w jakich znajdują się wewnętrzne struktury tych organizmów (sta-ny te będą standardowo generować określone reakcje zachowanio-we na określone typy okoliczności). Nie ma takiego zachowania względem zewnętrznych okoliczności środowiskowych, które nie byłoby jakoś wewnętrznie zapośredniczone. Co sprawia, że pewne wewnętrzne struktury pośredniczące przyczynowo między okolicz-nościami środowiskowymi a działaniami są reprezentacjami, a inne nie? Omawiana teoria nie daje odpowiedzi na to pytanie. A może powinniśmy uznać, że wszelkie wewnętrzne struktury zaangażowa-ne w kontrolę działania są w istocie reprezentacjami? Jeśli jednak Anderson i Rosenberg odpowiedzą twierdząco na to ostatnie pyta-nie, to ich koncepcja wydaje się trywializować pojęcie

reprezenta-proof

cji, ponieważ każe nam interpretować jako reprezentacje struktury (komponenty mechanizmów), które prima facie takiej interpretacji się nie poddają. Co więcej, z koncepcji takiej wynikałoby, że antyre-prezentacjonistyczne mechanistyczne wyjaśnianie działań systemów poznawczych jest w zasadzie niemożliwe: sam fakt, że coś (jakaś we-wnętrzna struktura czy stan) systematycznie kontroluje działania systemu względem okoliczności środowiskowych, gwarantowałby temu czemuś status funkcjonalny reprezentacji. Nie sposób przyjąć takiego twierdzenia: antyreprezentacjonizm stanowi realną alterna-tywę dla reprezentacjonizmu.

Wydaje się zatem, że koncepcja reprezentacji jako przewodni-ków działań jest po prostu zbyt gruboziarnista. Niewykluczone, że „przewodzenie działaniem” w sensie przyjmowanym przez Ander-sona i Rosenberga w istocie stanowi genus dla pojęcia reprezenta-cji w eksplanacyjnie wartościowym dla kognitywistyki sensie. Tym, czego brakuje teorii tych autorów, jest wskazanie differentia specifica, dzięki której można byłoby odróżnić mechanizmy, których kompo-nenty przewodzą działaniem, pełniąc funkcję reprezentacji, od takich mechanizmów, których komponenty przewodzą co prawda działa-niem, ale nie jako reprezentacje (na przykład na czysto asocjacyjnej lub odruchowej zasadzie).

Biorąc powyższe ustalenia pod uwagę, odróżnijmy zatem dwa pytania:

1. Na czym polega pełnienie roli reprezentacji (służenie jako