• Nie Znaleziono Wyników

SPRAWA POLSKA

W dokumencie Oczyszczenie przez burzę (Stron 156-193)

Zestawienie zawarte w tytule tego rozdziału może na pierwszy rzut oka wydawać się ekstrawaganckie. Jednak w czasie wojny było ono oczywiste dla moskiewskich neosłowianofilów oraz tych wszystkich, w których prze-konaniu światowy konflikt miał przybliżać ziszczenie się poetyckiego pro-roctwa Fiodora Tiutczewa. Poeta w połowie XIX wieku głosił, że Słowiańsz-czyna zjednoczy się w pełnej zgodzie i zatriumfuje, kiedy Polska pojedna się z Rosją, co stanie się w Kijowie i w Konstantynopolu1. Sądzę, że już sama taka wizja była wystarczająco pobudzająca dla historiozoficznej wyobraźni Włodzimierza Erna i jego towarzyszy. Ale ma ona także głębszy sens. Polacy uchodzili, choćby ze względu na rzymskie wyznanie, za najbardziej okcy-dentalny wśród narodów słowiańskich. Sami często dawali wyraz przeko-naniu o swej cywilizacyjnej wyższości nad „ruską barbarią”, wynikającej z przynależności do świata zachodniego. Konstantynopol zaś to nie tylko symboliczna stolica prawosławia i siedziba patriarchy ekumenicznego, ho-norowej głowy Kościoła Wschodniego, ale i miasto, w którym dosłownie Zachód łączy się ze Wschodem, a Europa przechodzi w Azję (albo na od-wrót). W takim razie Polska i Konstantynopol to symboliczne bieguny wy-rażające najważniejszy element ideowej konstrukcji neosłowianofilstwa:

uniwersalizm, powszechność, zjednoczenie Wschodu i Zachodu, a może całej ludzkości. A także ostateczne pogodzenie dwóch wyznań, katolicyzmu i prawosławia, które zawarły sojusz we wspólnej walce z germańską, imma-nentystyczno-naukową schizmą prostestancką. Ujmując rzecz w najwięk-szym skrócie: w przekonaniu rosyjskich myślicieli Wielka Wojna stworzyła dla ich ojczyzny szansę na rozwiązanie dwóch kwestii, będących jej bolącz-ką, źródłem problemów i nieustannych konfliktów (często zbrojnych) w poprzednich stuleciach. Ich ostateczne rozstrzygnięcie stanie się wielkim wydarzeniem dziejów powszechnych, być może największym, w którym

1 W przekładzie R. Łużnego fragment ten brzmi: „Dopiero wtedy żyć nam zacznie / Świat Słowian wielki w pełnej zgodzie, / Gdy Rusi Polska rękę poda – / Pogodzą się zaś obie / Nie w Petersburgu i nie w Moskwie, / Ale w Kijowie – i w Carogrodzie”.

OCZYSZCZENIE PRZEZ BURZĘ. WŁODZIMIERZ ERN I MOSKIEWSCY…

164

spełni się marzenie o zjednoczeniu ludzkości, pokonaniu partykularyzmów, ustanowieniu światowego ładu, a wraz z nim wiecznego pokoju. Zgodnie z taką wizją Rosja jest przeznaczona do wielkich rzeczy, będąc depozyta-riuszką wszechczłowieczeństwa i nosicielką misji ogólnoludzkiej. Najbar-dziej wymownym i realnym tego potwierdzeniem, a zarazem krokiem ko-niecznym do urzeczywistnienia tej misji, będzie honorowe i ostateczne roz-strzygnięcie przez nią sprawy polskiej i kwestii Konstantynopola. Tym bardziej, że otrzymała ona od Opatrzności bądź Historii awantaż, polegający na tym, że wrogi obóz w wojnie światowej tworzą odwieczni wrogowie Słowiańszczyzny: Niemcy i Austriacy, niewolący Polaków i innych Słowian, oraz Turcy, władający Konstantynopolem, cieśninami czarnomorskimi i ludami bałkańskimi.

Ern nie napisał tak wiele na temat Polski, jak bliscy mu myśliciele, zwłaszcza zaś Wiaczesław Iwanow i Eugeniusz Trubieckoj, którzy do tej kwestii odnosili się niemal w każdej ze swych wojennych wypowiedzi. Ale nie umniejsza to ani trochę wagi tego problemu w jego światopoglądzie.

Wprost przeciwnie. Autor Walki o Logos pod jednym względem wyróżniał się wśród wybitnych przedstawicieli środowiska „Puti” (z ważnym wyjąt-kiem księcia Trubieckoja). Sprawa niepodległości zachodniego sąsiada nie była dla niego niczym nowym. A wojna nie była żadną rewelatorką kwestii polskiej. Myśl o konieczności odrodzenia niezależnego od Rosji państwa polskiego znalazła się już w programie Chrześcijańskiego Bractwa Walki.

Dokładnie w tym samym czasie starania na rzecz zbliżenia polsko--rosyjskiego, wspierające emancypacyjne dążenia Polaków, podejmował Trubieckoj, utrzymujący przyjazne kontakty z polskimi elitami, na przykład z Marianem Zdziechowskim.

Innym wyjątkiem – choć biegunowo przeciwnym – byłby tutaj Wasyl Rozanow, który o Polsce pisywał w miarę często już przed wojną, ale w bardzo krytycznych, jednoznacznie antypolskich kontekstach wielkoru-skiego szowinizmu, stanowiącego program polityczny gazety „Nowoje wriemia” (pierwszym nacjonalistycznym piórem w redakcji był jednak Mi-chał Mieńszykow). Warto też dodać, że na jej łamach Rozanow krytykował na przykład Eugeniusza Trubieckoja za jego kontakty z Polakami, m.in. ze Zdziechowskim właśnie2. Być może nieskrywany wcześniejszy

2 Poglądy Rozanowa ukazują niektóre jego artykuły przedrukowane w ciekawej antologii Na-ród i imperium w myśli rosyjskiej na początku XX wieku. Zob. np.: W.W. Rozanow, Priwislinskije publi-cisty u moskowskogo „knjazja” w gostjach (1907), Nacyonalnoje naznaczenije (1908), Okrainnaja kiczli-wost’ i pietierburskoje smirienije (1909), Bielorusy, litowcy i Polsza w okrainnom woprosie Rossii (1909) [w:] Nacyja i impierija w russkoj mysli naczała XX wieka, Moskwa 2004. Na temat poglądów Mień-szykowa zob. studia autorstwa Zbigniewa Opackiego: Michaił Osipowicz Mieńszikow – ideolog rosyjskiego nacjonalizmu XX wieku [w:] Między reformą a rewolucją. Rosyjska myśl filozoficzna, polityczna i społeczna na przełomie XIX i XX wieku, red. W. Rydzewski, A. Ochotnicka, Kraków 2004; W kręgu idei Rosji imperialnej. Michaił Osipowicz Mieńszikow i jego idea imperium rosyjskiego [w:] Dawna a nowa Rosja (z doświadczeń transformacji ustrojowej). Studia ofiarowane Profesorowi Janowi Sobczakowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. R. Jurkowski, N. Kasparek, Warszawa 2002.

nizm autora Opadłych liści tłumaczy – na zasadzie prostego psychologiczne-go odwrócenia – jepsychologiczne-go entuzjastyczny, niemal ekstatyczny, stosunek do zbli-żenia polsko-rosyjskiego w czasie wojny.

Można odnieść wrażenie, że dla większości rosyjskich myślicieli religij-nych dopiero wybuch wojny światowej wiązał się z poważnym odkryciem sprawy polskiej, a wraz z nią polskiej kultury, zwłaszcza zaś dziedzictwa myśli religijnej i polskiego romantycznego mesjanizmu. Wcześniej zagad-nienia te u większości z nich były w zasadzie nieobecne, i to pomimo wagi, jaką przywiązywał do tych kwestii ich duchowy mistrz Włodzimierz So-łowjow3. Potężnym impulsem do podjęcia tego zagadnienia, wystrzałem, który ich przebudził, był manifest rosyjskiego wodza naczelnego wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza skierowany do Polaków z 1 (14) sierpnia 1914 roku. Zresztą intelektualnych źródeł tego manifestu trzeba szukać właś-nie w kręgu rosyjskich myślicieli religijnych. Jego rzeczywistym autorem był bowiem młodszy brat Eugeniusza Trubieckoja, książę Grzegorz Trubieckoj (1873–1928), będący w czasie wojny wysokim funkcjonariuszem Minister-stwa Spraw Zagranicznych4. Pisał o tym bezpośredni świadek wydarzeń, francuski ambasador w Petersburgu Moris Paleolog, którego słowa przy-wołują nie tylko kulisy powstania, ale także nastroje związane z ukazaniem się tego dokumentu:

Manifest wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza do narodu polskiego ogło-szony dziś rano. Gazety jednomyślnie radują się z tego powodu; duża ich część drukuje nawet pełne uniesienia artykuły, świętując z powodu pogodzenia się Pola-ków i Rosjan w łonie wielkiej rodziny słowiańskiej. Dokument ten, wspaniale uło-żony, został napisany jak mówił mi Sazonow [rosyjski minister spraw zagranicz-nych – M.B.], przez wicedyrektora w Ministerstwie Spraw Zagraniczzagranicz-nych księcia Grzegorza Trubieckoja. Przekład na język polski był dziełem hrabiego Zygmunta Wielopolskiego, przewodniczącego grupy polskiej w Radzie Państwa5.

Warto też przypomnieć, że Grzegorz Trubieckoj był czynnym członkiem Moskiewskiego Towarzystwa Religijno-Filozoficznego, pełniącym nawet przez pewien czas funkcję jego przewodniczącego, a więc osobą blisko i bezpośrednio związaną z moskiewskim kręgiem neosłowianofilów. Być może z tego względu przyjęli oni ten dokument jako bez mała własne dzie-ło, przywiązując do niego wielką wagę i przywołując go na każdym niemal kroku. Manifest obiecywał Polakom zjednoczenie narodowe „pod berłem

3 Problem recepcji polskiej myśli religijnej przez Sołowjowa i jego kontynuatorów wnikliwie omawia Andrzej Walicki. Zob. A. Walicki, Mesjanizm i filozofia narodowa w okresie renesansu religijno-filozoficznego w Rosji a romantyczny model polski [w:] Między reformą a rewolucją…, s. 15–

–47; idem, Rosja, katolicyzm i sprawa polska, Warszawa 2002, s. 173–282. Zob. też. E. Przechodzki, Patriotyczne przesłanie romantyków polskich i jego interpretacje w publicystyce rosyjskiej okresu I wojny światowej [w:] Ze studiów nad literaturą rosyjską XIX i XX wieku. Poetyka i konteksty kulturowe, t. II, red. M. Cymborska-Leboda, Z. Maciejewski, s. 65–77.

4 Pod koniec 1917 roku obaj bracia byli przedstawicielami laikatu, na wszechrosyjskim so-borze cerkiewnym, którego zadaniem było m.in. odnowienie patriarchatu.

5 M. Paleołog, Dniewnik posła, Moskwa 2003, s. 74–75 (zapis z 16 VIII 1914).

OCZYSZCZENIE PRZEZ BURZĘ. WŁODZIMIERZ ERN I MOSKIEWSCY…

166

Cesarza Rosyjskiego” i zagwarantowanie swobód wyznaniowych, języko-wych oraz samorządność terytorialną. Domagał się zaś od nich „tylko jed-nego”: poszanowania praw innych narodowości, z którymi wiązały się dzieje Polski. Z historycznego punktu widzenia można, rzecz jasna, trakto-wać ten dokument jako wyłącznie tekst propagandowy, niewychodzący poza mgliste zapewnienia, będący jedynie reakcją na wydane wcześniej odezwy władz pruskich i austro-węgierskich. Wojna wszak toczyła się na terytoriach zamieszkanych w znacznej mierze przez Polaków, chodziło więc o to, by zdobyć zaufanie i przychylność ludności. Szczególnie rosyjskie kręgi rządowe obawiały się jej wrogiej postawy wobec armii, przewidywały trud-ności w mobilizacji, a nawet wskazywały na niebezpieczeństwo dywersji6. Nie należy też zapominać, że Polacy służyli we wszystkich armiach walczą-cych na froncie wschodnim, więc narodowe określenie celów wojny miało wzmacniać ich lojalność i morale.

Neosłowianofile byli jednak, co oczywiste, jak najdalsi od takiego in-strumentalnego rozumienia manifestu. Traktowali go z powagą jako wyraz swoich własnych przekonań i głos całego narodu, a nie tylko pogląd sfer oficjalnych. W tym kontekście najważniejsze wydaje się ich wewnętrzne przekonanie, że problem wyzwolenia i odrodzenia samej Rosji jest ściśle powiązany z zagadnieniem narodowej emancypacji narodów, zamieszkują-cych imperium carskie, a przede wszystkim Polaków. Odezwa głównodo-wodzącego odwoływała się przy tym do symboli, które były bliskie neosło-wianofilom. Końcowe jej frazy brzmią niczym słowa wyjęte z wypowiedzi Bułgakowa albo Erna:

Z sercem otwartym, z ręką po bratersku wyciągniętą kroczy na Wasze spo-tkanie Wielka Rosja. Wierzy ona, że nie zardzewiał miecz, który poraził wroga pod Grunwaldem. Od wybrzeży Pacyfiku po morza Północy ruszają hufce rosyj-skie. Wschodzi dla Was jutrzenka nowego życia. Niech w tej jutrzence zabłyśnie znak Krzyża – symbolu cierpienia i zmartwychwstania narodów7.

Interesujący wydaje się zwłaszcza motyw grunwaldzki, odwołujący się do pamięci wspólnej bitwy plemion słowiańskich z zakonem krzyżackim (kojarzonym powszechnie jako germański) i zachodnim rycerstwem. Na samym początku wojny mógł to być wielce wymowny symbol odwiecznego związku Słowian i przypomnienie ich niegdysiejszych triumfów. Jak wynika ze wspomnień Edwarda Woyniłłowicza, który był członkiem delegacji z guberni mińskiej do Naczelnego Wodza (wielki książę Mikołaj posiadał tam majątek ziemski) w wagonie sztabowym pośród map wisiał tylko jeden obraz – reprodukcja „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki8. Wydawać by

6 A. Kosicka-Pajewska, J. Pajewski, Polska – Rosja, Poznań 2005, s. 57.

7 Odezwa naczelnego wodza [w:] Biała księga. Fakty i dokumenty z okresu dwóch wojen światowych, zebrał, zredagował i częściowo przełożył W. Sukiennicki, Kraków 1981 (przedruk na podst.

wyd.: Paryż 1964), s. 12.

8 Zob. Z. Opacki, Między uniwersalizmem a partykularyzmem. Myśl i działalność społeczno--polityczna Mariana Zdziechowskiego 1914–1938, Gdańsk 2006, s. 96–97.

się mogło, że trudno o lepszy symbol podkreślający chwałę i jedność polsko--rosyjskiego oręża. Problem polegał jednak na tym, że pod koniec sierpnia 1914 roku armia gen. Paula von Hindenburga otoczyła i zniszczyła w okolicach dzisiejszego Stębarku rosyjską 2. armię pod dowództwem gen.

Aleksandra Samsonowa. Było to jedno z najbardziej spektakularnych zwy-cięstw Prus w całej wojnie. Straty rosyjskie wynosiły 50 tys. zabitych i ran-nych, a 90 tys. żołnierzy dostało się do niewoli. Jeszcze przed końcem bitwy gen. Samsonow popełnił samobójstwo (27 VIII), a po kilku dniach z opera-cyjnego punktu widzenia jego armia przestała istnieć. Bitwę tę Niemcy po-traktowali symbolicznie (Stębark leży w pobliżu Grunwaldu) i uznali za rewanż za rok 1410. Aby to podkreślić nazwali ją bitwą pod Tannenbergiem (bo pod taką nazwą w niemieckiej historiografii funkcjonuje „nasza” bitwa pod Grunwaldem). A zatem mit zwycięskiego Grunwaldu został niejako odzyskany przez Niemców, odgrywając w ich świadomości historycznej niebagatelną rolę zarówno w latach 1914–1918, jak i później (wystarczy wspomnieć pomysł odbudowy monumentalnego mauzoleum Hindenburga wzniesionego na polu bitwy przez nazistów, na który wpadły nie tak dawno władze lokalne Stębarku).

Ern uważał odezwę do Polaków za bardzo ważną i przywoływał ją jako świadectwo wewnętrznej przemiany samej Rosji. Ale, jak już sygnalizowa-łem, nie przywiązywał większej wagi do problemu niepodległości Polski, bo ten był dla niego oczywistością, co najmniej od czasu formułowania pro-gramu Chrześcijańskiego Bractwa Walki. Po prostu uważał, że ta kwestia jest już przesądzona, a jedynym sprawiedliwym rozwiązaniem jest przy-wrócenie niezawisłego państwa polskiego. Należy się raczej zastanawiać nad tym, jak po bratersku i po chrześcijańsku ułożyć w przyszłości stosunki z wyzwolonym, bratnim narodem. A o tym będzie rozstrzygać nie tylko duchowe samookreślenie, do jakiego wzywał Ern, oraz wysiłek najwybit-niejszych nawet myślicieli, ale także rzeczywiste działania na rzecz obopól-nego zbliżenia. Ważne jest to, że sam filozof próbował je z sukcesem inicjo-wać. To właśnie on, na fali powodzenia pierwszego wojennego posiedzenia Moskiewskiego Towarzystwa Religijno-Filozoficznego (6 X 1914), zapropo-nował zorganizowanie kolejnego uroczystego spotkania, tym razem poświę-conego Polsce. Dochód z niego miał być przeznaczony na pomoc polskim uchodźcom z terenów zajętych przez wrogie armie. Zarząd Towarzystwa zaaprobował pomysł Erna i na ręce księcia Trubieckoja złożył pełnomoc-nictwa do „prowadzenia rozmów z krakowskim profesorem Zdziechow-skim na temat udziału w naszym zebraniu”9. Zabiegi zakończyły się

9 Zob. listy Erna do żony z 10 i 12 X 1914 roku [w:] Wzyskujuszczije grada. Chronika czastnoj żyzni russkich rieligioznych fiłosofow w pismach i dniewnikach, Moskwa 1997, s. 602–603. Gwoli ścisłości wypada przypomnieć, że Zdziechowski był rzeczywiście w tym czasie profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale jako ziemianin z Grodzieńszczyzny był oficjalnie poddanym carskim. Z tego względu, pomimo jego starań wspartych przez władze uczelni, administracja austriacka nie zezwoliła mu na powrót do Krakowa, podejrzewając go – zupełnie fałszywie

OCZYSZCZENIE PRZEZ BURZĘ. WŁODZIMIERZ ERN I MOSKIEWSCY…

168

sem i 18 lutego 1915 roku odbyło się „posiedzenia polskie” Moskiewskiego Towarzystwa Religijno-Filozoficznego. Autor Słowianofilów i mesjanistów wygłosił w jego trakcie odczyt na temat polskiej świadomości religijnej, w którym poruszył wątki ważne także dla poszukiwań duchowych rosyj-skich gospodarzy: powiązał ideę patriotyzmu z ideą powinności religijnej, dzięki której patriotyzm nie wyradza się w nacjonalizm, ale może być rozu-miany, tak jak pojmowali go polscy mesjaniści – jako wartość ofiary, po-święcenia i cierpienia. W mesjanizmie bowiem integralnie łączą się ideały służby Bogu, ludzkości i ojczyźnie10.

Wydaje się, że Ern był bardzo zadowolony z rezultatów swojej inicjaty-wy. Następnego dnia pisał do żony:

Zdziechowski był bardzo interesujący, chociaż zapięty na ostatni guzik. Ksią-żę był ujęty i głęboko poruszony. (…) Zebranie udało się całkowicie. Wielu Pola-ków, obecnych na posiedzeniu, na własne oczy zobaczyło, jak po przyjacielsku odnoszą się do nich Rosjanie, z samego serca, a nie z powodu polityki i wyra-chowania11.

Sądzę, że satysfakcja rosyjskiego filozofa nie wiązała się jedynie z ze-wnętrznym sukcesem całego przedsięwzięcia, będącego nie tylko wydarze-niem intelektualnym, ale i formą współpracy polsko-rosyjskiej w wojennej Moskwie. Mógł też odczuwać zadowolenie intelektualne ze względu na istotne pokrewieństwo między sposobem podejścia, jaki zaprezentował Zdziechowski, a swoją własną postawą i poszukiwaniami. Przy wszelkich różnicach, jakie rychło ujawniły się między polskim uczonym a moskiew-skimi myślicielami, zwłaszcza w ujęciu kwestii polskiej, co do jednego byli z pewnością zgodni. Wspólnie zwracali uwagę na doniosłość kwestii religij-nych w kulturze intelektualnej obu narodów oraz na wagę zagadnień znaniowych w powojennym zbliżeniu (które różnie, rzecz jasna, sobie wy-obrażano). Ujmując rzecz możliwie najogólniej, można powiedzieć, że sfera zagadnień religijnych tworzyła dla neosłowianofilów najważniejszą płasz-czyznę ideową, na której dokonywała się bądź to reorientacja, bądź też, jak u Erna, intensyfikacja namysłu związanego z kwestią polską. Klasyczne słowianofilstwo za największe zagrożenie dla prawosławia i rosyjskiej toż-samości uznawało katolicyzm. Dla neosłowianofilów, o czym pisałem

– o rusofilizm. Szerzej na ten temat zob. Z. Opacki, Między uniwersalizmem…, s. 52–55. Trzeba tu przypomnieć, że w tym czasie Kraków był potężną twierdzą, poddaną jurysdykcji wojskowej i zwykli mieszkańcy musieli się borykać z wieloma utrudnieniami, jakie wiązały się z zamieszki-waniem lub pracą na terenie miejskiego obozu warownego. Skrajnym tego przykładem była przymusowa ewakuacja jesienią 1914 roku ubogiej ludności, która nie mogła zgromadzić wyma-ganych zapasów na wypadek długotrwałego oblężenia (wcześniej ewakuowano wszystkich przy-jezdnych).

10 Zob. Z. Opacki, Między uniwersalizmem…, s. 67; M. Zdziechowski, Testament Księcia Euge-niusza Trubeckiego [w:] idem, Wybór pism, Kraków 1993, s. 315; Je. Gollerbach, K niezrimomu gradu. Rieligiozno-fiłosofskaja gruppa „Put’” (1910–1919) w poiskach russkoj idienticznosti, Sankt--Pietierburg 2000, s. 48.

11 List do E.D. Ern (19 II 1915). Cyt. za: Wzyskujuszczije grada…, s. 622.

w poprzednich rozdziałach, największym wyzwaniem, i to jeszcze przed wybuchem wojny, stał się protestantyzm, z którym próbowano powiązać wszystkie bez mała grzechy nowoczesnej Europy. Podkreślano natomiast bliską więź z wiarą rzymską (Ern już w czasie polemiki z „Logosem” odwo-ływał się do ontologizmu średniowiecznej filozofii zachodniej i z zadowole-niem konstatował odrodzenie tomizmu za pontyfikatu Leona XIII). Wojna wzmocniła te wątki i zwłaszcza w kontekście sojuszu rosyjsko-francuskiego mówiono już nie tyle o bliskości, ile wprost o jedności obu wyznań.

Na przemianę, jaka dokonała się w rosyjskiej świadomości, zwrócił uwa-gę Mikołaj Bierdiajew. Jego zdaniem fundamentalny błąd klasycznego sło-wianofilstwa polegał na przyjęciu fałszywego twierdzenia, że świat słowiań-ski powinien być przede wszystkim prawosławny. Chomiakow, bracia Ki-riejewscy i ich sprzymierzeńcy uważali nieprawosławnych Słowian za zdrajców wspólnej sprawy, stąd obraźliwe i niezasłużone określenie Polski jako „Judasza Słowiańszczyzny”. Przez swoją niechęć do katolicyzmu nie mogli oni pojąć i pokochać duszy polskiej, nie rozumiejąc zupełnie, że swo-istość kultury zachodniego sąsiada polega właśnie na twórczym przetwo-rzeniu katolicyzmu przez słowiański żywioł narodowy. Dlatego dla słowia-nofilów – argumentował Bierdiajew – Polska była przede wszystkim Zacho-dem, obcym tworem wewnątrz Słowiańszczyzny, któremu przeciwstawiano rosyjski Wschód prawosławny jako wyraz wyższego typu duchowego i przejaw pełni prawdy religijnej. Ale taki pogląd był źródłem paradoksal-ności klasycznego słowianofilstwa i jego przestarzałego charakteru ujaw-nionego za sprawą wojny. W swojej niechęci do katolicyzmu i Polski sło-wianofile dochodzili do tego, że przedkładali protestanckie Niemcy nad ludy katolickie. Fascynowali się niemiecką filozofią, protestantyzm uważali za mniejsze zło, a nawet snuli – jak Chomiakow – plany połączenia prawo-sławia i anglikanizmu. To zainteresowanie Niemcami i protestantyzmem korespondowało z uzależnieniem ówczesnej rosyjskiej polityki od Prus i Austrii. Pod tym względem, konkludował Bierdiajew, ideowe słowianofil-stwo i bezideowa, oportunistyczna władza schodziły się:

Wrogość do Polski i przyjaźń z Niemcami – to u nas dwie strony tego samego zjawiska. (…) Słowianofilski stosunek do katolicyzmu czynił czymś niemożliwym szczerą, słowiańską jedność. Wrogość do narodu polskiego, wobec którego powin-niśmy odkupić naszą historyczną winę, czyniła nasze słowianofilstwo obłudnym12. Bierdiajew sugerował, że kwestii polskiej nie sposób właściwie i sprawie-dliwie rozwiązać, jeśli pomija się jej religijne uwarunkowania. Tym samym wyrażał myśl, charakterystyczną dla wielu rosyjskich filozofów okresu wojny, a zwłaszcza najbliższego mu środowiska moskiewskich neosłowianofilów.

Mówiąc w dużym uproszczeniu, jedna z zasadniczych różnic między nimi

12 N.A. Bierdiajew, Sławianofilstwo i sławianskaja idieja [w:] idem, Russkaja idieja. Sud’ba Rossii, Moskwa 1997, s. 243.

OCZYSZCZENIE PRZEZ BURZĘ. WŁODZIMIERZ ERN I MOSKIEWSCY…

170

a ich ideowymi antenatami polegała na zmianie stosunku do wiary rzymsko--katolickiej i wyznających ją narodów.

Dotyczy to zwłaszcza stosunku do sprawy polskiej, tak ważnej w rosyj-skiej polityce i publicystyce lat 1914–1918. I znowu stanowisko Erna można pod tym względem uznać za modelowe. Jego zdaniem, „ostrze stosunków polsko-rosyjskich” ma charakter wybitnie religijny, więc relacji między oby-dwoma narodami nie należy sprowadzać wyłącznie do poziomu etnicznego, politycznego czy ekonomicznego. Refleksja nad ich losami, a przede wszystkim nad ich przyszłością, nie powinna dotyczyć sfery zmiennych, zewnętrznych zjawisk „fenomenalistycznej” historii, ale dusz obu ludów słowiańskich. I już tutaj ujawnia się ich pokrewieństwo – myślą one o swych duszach w kategoriach mesjanistycznych i misjonistycznych. Oczywiście, nie jest to misja polegająca na ujarzmianiu innych narodów czy też ekspansji ekonomicznej ze względu na własne bogactwo, co w wypadku Niemiec

Dotyczy to zwłaszcza stosunku do sprawy polskiej, tak ważnej w rosyj-skiej polityce i publicystyce lat 1914–1918. I znowu stanowisko Erna można pod tym względem uznać za modelowe. Jego zdaniem, „ostrze stosunków polsko-rosyjskich” ma charakter wybitnie religijny, więc relacji między oby-dwoma narodami nie należy sprowadzać wyłącznie do poziomu etnicznego, politycznego czy ekonomicznego. Refleksja nad ich losami, a przede wszystkim nad ich przyszłością, nie powinna dotyczyć sfery zmiennych, zewnętrznych zjawisk „fenomenalistycznej” historii, ale dusz obu ludów słowiańskich. I już tutaj ujawnia się ich pokrewieństwo – myślą one o swych duszach w kategoriach mesjanistycznych i misjonistycznych. Oczywiście, nie jest to misja polegająca na ujarzmianiu innych narodów czy też ekspansji ekonomicznej ze względu na własne bogactwo, co w wypadku Niemiec

W dokumencie Oczyszczenie przez burzę (Stron 156-193)

Powiązane dokumenty