• Nie Znaleziono Wyników

Aż do 5. lutego 1926 roku istniała w Górnym Żukowie osobna szkoła katolicka obok drugiej szkoły ewangelickiej. Po­

cząwszy od tego dnia, mamy szkołę dwu- klasową dla obu wyznań. Połączenie szkół uchwaliła miejscowa Rada szkolna pod naciskiem inspektora szkolnego Glajcara, głosami ewangelickiemi i głosem kierow­

nika szkoły katolickiej Teofila Chlebika, przeciw głosowi .zastępfcy katolików. Po pewnem .wahaąiu uchwaliło zastępstwp gminne jednogłośnie połączenie, a więc i glosami katolików, pod warunkiem, że powstanie i pozostanie stale szkoła dwu- klas,owa i że zawsze jeden z nauczycieli będzie katolikiem, a drugi ewangelikiem.

Do roku 1830 uczyły się dzieci górno- żukowskie razem w szkole ewangelickiej.

Ponieważ ciężary nakładane za uczę-

“ " " “ “ ”

budynku szkolnego i nauczyciela w go­

tówce i naturaliach zostały uzna,ne przez katolików za niemożliwe do zniesienia (kronika szkolna) postanowiono założyć os,obną szkołę katolicką. Ówcześni kato- ccy członkowie Wydziału gminnego:

W alenty Skulina, Józef Franek i Jerzy Cieplik, udali się do proboszcza w Trzy- cieżu ks. Mullera, celem zasiagnięcia rady.

Ten się spraw ą gorąco zajął i założył w roku 1830 w Górnym Żukowie szkołę katolicką jako ekspozyturę szkoły para­

fialnej, postarał się zaraz o nauczyciela (był niem J. Dziekan) i dał mu mieszka­

nie i utrzymanie u siebie. Szkołę otwo­

rzono w lokalu wydzierżawionym od Józefa Franka pod 1- 58; nauczyciel przy­

chodził 3 razy w tygodniu z Trzycieża i udzielał nauki, za co mu dawano 10 gul­

denów rocznie.

W następnym roku przeniesiono szkolę d,o Walentego bkulmy, gdzie pozostała do roku 1860. Tam otrzymał nauczyciel po­

mieszkanie, uawano mu opał i do 1840 roku 30 guldenów rocznie. Dalej przeło­

żono szkołę na realność pod 1. 4, nale­

żącą do p. bkucika, gdzie pozostała przez 4 lata. Od 25. września 1864 roku udzie- lapo nauki w domu Jana Drobisza pod 1. 20. Tam pozostała szkoła aż do wznie- s.enia osobnego budynku szkolnego w ro­

ku 1873. Pełnomocnikiem dla przeprowa­

dzenia budowy był Andrzej Rybka, rolnik pod 1. 60. Miejsce pod budowę zostało zakupionem od Antoniego Janika, chału­

pnika pod 1. 21. Już po wykopaniu funda­

mentów uznano, że miejsce pod budowę jest za wązkie i wskutek tego szkoła mu­

siałaby być za blisko drogi. W ten czas odstąpił .odpowiedni kawałek pola bezpła­

tnie sąsiadujący z miejscem budowlanem Jan Drobisz. Fundamenta kopano po raz drugi, ale zato dano szkole miejsce więcej odpowiednie. Koszta budowy w y­

nosiły 3.630’85 reńskich.

Do komitetu budowy należeli oprócz Andrzeja Rybki, ks. Tytus Śliwka, pro­

boszcz w Trzycieżu, Antoni Janik, chału­

pnik pod 1. 10, Jan Drobisz, rolnik pod 1. 6 i 20, Józef Drobisz, chałupnik pod i. 18 w Kotach. Budowę prowadził Jan Buchta. Zapał pomiędzy katolikami był ogólny dla budowy własnej szkoły i wszyscy, nietylko chętnie płacili na każ­

dego przypadające dodatki szkolne, ale także bezpłatnie pracowali przy budowie.

Rolnicy bezpłatnie dowieźli wszelki ma- teryał, chałupnicy sami pracowali bez­

płatnie, nawet niektórzy komornicy, cho­

ciaż nie byli zobowiązani d,o ponoszenia jakichkolwiek ciężarów na rzecz szkoły.

Katolików jest zaledwie jedna trzecia . część obywateli i do tego są to z małymi wyjatkami drobni chałupnicy- Pomimo te- g,o stosunkowo dosyć szybko się uporano

z zapłaceniem kosztów budowy. Ówcze­

sny książę^ biskup wrocławski Henryk Forster udzielił na budowę szkoły wspar­

cia w kwocie 400 reńskich, cesarz Fran­

ciszek Józef 1. również 400 reńskich.

Sprawa połączenia szkół jest sprawą dawną, bo już w roku 1896 po odejściu kierownika katolickiej szkoły, Alojzego Farnika do Trzycieża, uchwalił górno-żu- .;owski wydział gminny głosami tylko -wangelickiemi przeciw gł,osom katolic­

k i połączenie szkól i utworzenie szkoły dwuklasowej. Katolicy wnieśli wtenczas rekurs przeciw tej uchwale, który także władze szkolne uwzględniły (pismo kra­

jowej Rady szkolnej z 4. czerwca 1896 pod 1. 1385). Rekurs odrzucoąo na podsta­

wie praw a własności i utrzymania, bo nie tylko, że katolicka gmina szkolna jest właścicielką budynku szkolnego, ale ka­

tolicy także sami sobie szkołę utrzym y­

wali.

,j połączenie zabiegał wtenczas ów­

czesny kierownik szkoły ewangelickiej, Śliwka Jan, który chciał pozostać kiero- .nikiem szkoły dwuklasowej, coby się mu także było udał,o, bo dzieci ewange­

lickich było dwa razy więcej od kato­

lickich- Ewangelików niemniej od katoli­

ków do swojej szkoły przywiązanych skłonił do glosowania za połączeniem, przedstawiając im, że przez objęcia kie­

rownictwa szkoły przez nauczyciela ewangelika, katolicy stracą większy wpływ na szkolnictwo, którem będą tyl­

ko ewangelicy zawiadywali. Przedstawiał im także konieczność bud,owy nowej szkoły wobec znacznego przepełnienia;

połączenie byłoby wobec małej liczby dzieci katolickich odsunęło budowę na długi szereg lat.

Pod względem finansowym byłoby po­

łączenie szkól korzystnem dla katolików, ponieważ musieli znacznie w yższy pro­

cent płacić na szkołę, niż ewangelicy a

przez połączenie zostałyby dodatki szkol­

ne zrównane, tem samem zniżone dla ka­

tolików. Zdecydowany .opór katolików został w yw ołany wielkiem przy win za niem do własnej szkoły wyznaniowej- wybudowanej i utrzymywanej dz’eki z cznym wysiłkom i ofiarom, przyzw ycza­

janiem posyłania sw.oich dzieci do szko­

ły oddzielnej i przekonaniem się o w iel­

kich korzyściach dla dzieci z wychow a­

nia przez nauczyciela tego samego w y ­ znania. Odstraszała także ogromnie kato­

lików osobistość kierownika szkoły e- wangelickiej, który byl nieprzychylnie u- sposobiony dla katolików i nie odznaczał się taktem. Żywo jeszcze jest w pamięci jego uczniów, jak dzieci katolickie były przez niego nazywane papieżnikami kie­

dy je uczył podczas nieobsadzenia kiero­

wnictwa szkoły katolickiej >w lalach 1896/97. Opór katolików byl wtenczas kierowany przez ks. Engelberta Chrobo- ka, proboszcza w Trzycieżu i miejscowe­

go r.olnika Józefa Jungę.

Poświęcenie chorągwi przeznaczonych dla powstających na obczyźnie pierwszych oddziałów czechosłowackich.

Po drugi raz podnoszono sprawę połą­

czenia szkół przez inspektora szkolnego, czy powiatową radę szkolną w r. 1922 przed założeniem czeskiej szkoły mniej­

szościowej. Było wtenczas zupełnie ja- snem, że jeżeli się gmina zgodzi na połą­

czenie, to w ładza wpakuje wszystkie dzieci polskie do jednej szkoły a drugą zabierze dla dzieci renegatów. Przez ko­

misarza gminnego zostało wtenczas zwo­

łane zgromadzenie wszystkich obywateli, na ktć-rem katolicy się stanowczo przeciw połączeniu opowiedzieli. Ewangelicy z obawy przed prześladowaniem władz głosu wcale ni© zabierali a komisya za- wiadowcza, złożona prawie wyłącznie z ewangelików, odpowiadając na dopis

władz, powołała się na .opór katolików i przemówienie K- Jungi przeciw połącze­

niu. W ten sposób ewangelicy, którzy też wtenczas nie byli zwolennikami połą­

czenia, spraw ę załatwili.

W skutek oporu katolików przeciw po­

łączeniu umieszczono szkolę czeską w budynku szkoły katolickiej i dzieci kato­

lickie w liczbie 40 musiały z powodu 6 początkowo dzieci, do tego wyłącznie ewangelickich, pobierać przez półtora ro­

ku niedostateczną naukę półdniową. Nie pomogła wtenczas owa słynna, samorzu­

tna demonstracja matek dzieci w nauce upośledzonych- Nie pomogły żadne pro­

testy. ani prośby d,o władz. Ciekawem było w ów czas, że ani powiatowa, ani kra­

62

jowa władza szkolna nie widziała się kompetentną do zaopiekowania się szkol­

nictwem polskim. Pow iatowa władza po­

lityczna, która spowodowała umieszcze­

nie szkoły czeskiej w szkole katolickiej ciągle obiecywała ją stam tąd usunąć, ale przyrzeczenia przez półtora roku nie do­

trzymywała.

Władze z pewnością cieszyły się sw.o- jem sprytnem pociągnięciem, bo za je­

dnym zamachem zniszczyły szkołę pol­

ską a agitowały za czeską przez ogromne jej faworyzowanie wobec ludności, która widziała, że kilka dzieci, poniewierających swą narodowością, zdoła wyprzeć dzie­

siątki dzieci polskich z swojej włas lości, bo przez ich rodziców wybudowanego i utrzymywanego budynku szkolnego. Tę poniewierkę katolicy głęboko odczuli i nie zapomną tak szybko o niej. Ale ta po­

niewierka dziećmi katolickiemi stw.irzy- ła ,opór. który ochronił katolików w >rze- ciwieństwie do ewangelików od odszcze- pieństwa narodowego i równocześnie ka­

zał im pozrać prawdziwe oblicze władz wobec których '.apanowała nieufność, c,o także było powodem, że zwalczano do ostatniej chwili połączenie.

Mamy wprawdzie przyrzeczenie, że szkoła dwuklasowa nam pozostanie jak długo liczba dzieci nie spadnie poniżej 40.

ale jest to przyrzeczenie wątpliwej war­

tości. Katolicy radzili także wyczekać z połączeniem aż do wybudowania szkoły czeskiej, bo łatwo może nastąpić pono­

wny zabór jednej szkoły dla dzieci uczą­

cych się po czesku.

Szkole katolickiej mamy do zawdzię­

czenia, że między naszą ludnością tubyl­

czą w gminie panuje głębokie zrozumie­

nie dla spraw katolickich. Obok przywią­

zania do swej religii, jest także wielkie przywiązanie do swojej narodowości. Ani jedno dzieckoi katolickie starych oby n - tfeli górno-żukowskich nie poszło Jo sv,koły czeskiej. Dzieci katolickie w ole­

skiej szkole rekrutują się prawie wvKc?- nie z pasterzy, pochodzących z czeskich wsi.

Szkoły kŁ.olickii.i już nie mamy. sto ­ sunki w republice czeskoslowackiej zmu­

siły nas do wyrzeczenia sie iei niby to dobrowolnego. W ychowała ona nam g>'~

neracye obyvate!i i wszyscy, którzyśmy do niej chodzili z żalem patrzym y na no­

we stosunki i na jej utratę.

W biurze.

Szef biura zwraca się do urzędnika, który pomimo silnego mrozu otwiera na­

koścież okno:

— C zy. zimno nie będzie przeszkadzać panu \v pracy?

O nie! Ja przecież ża\vsze zasypiam przy otwartem oknie.

Z opowiadań podróżnika.

Rozum niektórych zw ierząt jest wprost zadziw iający. Kiedy byłem w Indyach, po­

słu giw ał mi stary słoń'. Gdy Wieczorem daw ałem mu polecenia na dzień następny, to robił sobie w ę z e łe k na trąbie, bo w ie­

dział, że w skutek starości nie miał już dobrej pamięci:

POBUDKA.

Precz ze zwątpieniem co lamie, I męskich pozbawia sił.

Niech targa skrwawione ramię, Łańcuch, co w ciało się wpił.

Precz z małoduszna r.ozpaczą, Nie wolno rozpaczać nam, Niech myśli zuchwale skaczą, Do niebios zamkniętych bram.

Niech biegną jak hufce zbrojne’, [ sztandar rozwiną swój,

Niech śpieszą na świętą wojnę, Na wielki o prawdę bój.

Niechaj nas klęski nie straszą, Niech hasło bojowe brzmi:

Za wolność naszą i waszą.

Za przyszłych braterstw a dni.

Choć jeden za drugim pada, Z czcicieli duchowych zórz,

Choć przemoc, odstępstwo, zdrada, W ich łonie zatapia nóż.

Choć twierdza w gruzy się wali, Choć płonie nad głowa dom.

Nie daicie zakuci w stali, Przystępu rozpaczy łzom.

l ecz oręż dobrawszy świeży.

W obronie człowieczych praw.

Ostatnia garstko rycerzy, Do końca swe czoło staw.

Duch ludzki wszak nie na wieki, W krwiożerczych zatonął snach I szydząc z jutrzni dalekiej.

Uwielbił przemoc i strach.

Nie zawsze narodów pycha, Bezmyślna władania chuć.

Przed silą ugnie się cicha, By w oczy ofiarom pluć.

Nie zawsze na cudzo chciwa Będzie wśród ■ przekleństw i skarg.

Kuć drugim kajdany ogniwa Aż w łasny zakuje kark.

Powoli światło się w ciska.. . i dalej posuwa się w g łąb ...

A jak Jerycho w zawaliska, Od dźwięku runęło trąb.

Tak runie w świetlanej z,orzy, Wiezienia ponury gm ach...

1 ludzkość oczy otworzy, P o przykrych zbudzona snach.

Więc w naszym krwawym pochodzie, Zwiątpienie i rozpacz precz,

Ze szczęściem ludzkości w zgodzie, Uchwyćmy duch,owy miecz.

Chociaż nas wrogi opaszą.

Niech hasło bojowe brzmi:

'7" naszą wolność i waszą,

Za przyszłych braterstw a dn i...

Różnica.

— Proszę pana profesora, który też z moich dwóch chłopaków jest mądrzejszy?

— H m . . . uważacie Macieju;' który ' nich mądrzejszy, to trudno powiedzieć, ale głupszy to napewno Wojtek.

Niewinny Władzio.

— Władziu, dlaczego ciągniesz kota za

ogon?

-—- Ależ co znowu mamo! Ja tylko ogon trzymam, a kot sam ciągnie!'

« 4