• Nie Znaleziono Wyników

Organizacja kupców poznańskich zwróciła się do Sejm u z prośbą

„o w prow adzenie wolnego handlu im portowego artykułam i pierw szej potrzeby oraz artykułam i technicznem i i surow cam i do fabrykacji nie- zbędnem i“. Sprawa ta była przedm iotem obrad K om isji P rzem ysłow o- Handlowej, która złożyła Sejm ow i w nioski (D ruk Nr. 943), wzywające Rząd do przedłożenia Sejm ow i p ro jektu taryfy celnej oraz upoważnia­

jące Rząd „do niezwłocznego prow izorycznego uregulowania stosunków celnych“. Jednocześnie podano w tym wniosku, na jakich podstawach ma być oparte uregulowanie niejednolitości taryf celnych, a m ianow i­

cie ochrona produkcji krajow ej, ulgi celne na surowce, na instalacje k o ­ nieczne do odbudow y i na artyku ły pierw szej potrzeby oraz w ysokie cła na przedm ioty zbytku.

Na posiedzeniu 83 w dniu 1 sierpnia 1919 r. przem awiał w tej spra­

wie Diamand. On je d yn y podkreślił w sw em przem ów ieniu, iż udzie­

lenie Rządowi pełnom ocnictw do ujprowadzenia ceł równa się odebra­

niu Sejm ow i bardzo w ażnych uprawnień.

W ysoka Izbo!

Zaapeluję do pam ięci W ysokiej Izby. Gdy niedawno zapytałem pana m arszałka (na posiedzeniu 54 w dniu 2 czerwca 1919), czy zechce uchro­

nić Sejm p rzed zaprow adzeniem ceł przez Rząd bez w spółudziału Izby, uznał on w natychm iast danej odpowiedzi tak ą supozycję m oją za niedo­

puszczalną, a pan m inister przem ysłu i handlu (Hącia) czuł się dotknięty

tem, że ktoś śmie go posądzać o jakieś niekonstytucyjne usposobienie.

R ada Ministrów uchw aliła rzekom o: bez Sejm u cła nie będą w prowa­

dzone.

Powoływałem się wówczas na bardzo poważne źródła, lepiej poin­

form ow ane o tem, co pan m inister zrobi, aniżeli m inister sam. I poka­

zało się, że rzeczywiście moi inform atorzy m ają dostateczną ilość wpły­

wów, ażeby zmusić nas do dania Rządowi pełnom ocnictw a, ażeby on cła ułożył według swojego zapatryw ania.

P aństw a m onarohiezne, posiadające w ustaw ach zasadniczych prze­

pisy, dające Rządowi możność w razie potrzeby załatwienia kwestji bez parlam entu, uważałyby załatwienie takiej kw estji w ten sposób, jak Rząd n am proponuje, za zam ach stanu. I dla mnie to, oo p roponuje tu, po­

wiedzmy praw dę, nazw ijm y dziecko po im ieniu, nie pan m inister handlu, lecz jego m ocodaw cy t. zn. związek przemysłowców, nie jest niczem innem , jak zam achem stanu!

P a n m inister przedstaw iał nam i jego zastępcy przedstawiali tru d ­ ność położenia.

Mamy cztery taryfy celne: H indenburga, austrjacką, niem iecką i ro ­ syjską i żyjemy od 6 miesięcy w tem strasznem położeniu, że są u nas na rozm aitych granicach pobierane rozm aite cła. Rzeczywiście przy­

znaję, że to jest stan nieznośny, ale dziwi mnie, dlaczego a k u ra t n a dw a dni przed zam knięciem Sejm u pan m inister, względnie przemysłowcy, dłużej w ytrzym ać nie mogą. To jest dla m nie niezrozum iałe. Jeśli było można w ytrzym ać 8 miesięcy, nie mówiąc ani słowa, to w przeddzień zam knięcia sesji nie jest chwila, ażeby takie zm iany konstytucyjne w pro­

wadzać.

Gdyby pan m inister chciał rzeczywiście w prowadzić tylko prowi- zorjum , to mógłby to uczynić bez kom prom itacji Sejmu i siebie samego, bez wielkiej trudności. Gdyby pan m inister nam był zaproponow ał że na- przykład cła niem ieckie albo cła austrjackie obow iązują w Państw ie ca­

lem jeszcze przez 2 miesiące, to mielibyśmy jednolite cła w całem P ań ­ stwie i nie bylibyśm y w tem położeniu, ażeby poświęcić najświętsze n a­

sze praw a. •

Przyznaję, że m nie dziwi, że Ministerstwo Przem ysłu i H andlu bie­

rze na siebie bez potrzeby tak ą odpowiedzialność. ( Glos na lewicy: De­

likatnie powiedziane).

Proszę Panów! Cło, to jest skom plikow ana sieć. Tam jest związek konieczny między jedną staw ką a drugą, przystosow anie do w arunków każdej gałęzi przemysłu. Nie stworzymy w ten sposób taryfy celnej, k tó ra m a sens jakiś, nie m ówiąc już o tem, żeby była dobrą, bo to jest znacznie trudniej. Na to jest potrzebna p raca bardzo długa, często dłu­

goletnia, ludzi najbardziej z cłam i i w arunkam i przem ysłu obznajomio- nych, a pan m inister, względnie jego organy, chcą się podjąć tego zada­

n ia w ciągu krótkiego okresu, bo wszystkiego 6 tygodni Sejm nie będzie czynny.

Za kilka dni przyjdą now e cła, a za 6 tygodni będzie m iała Izba m ożność przyjęcia albo odrzucenia tych ceł. Jabyni chętnie poszedł na zgromadzenie przem ysłowców i spytał ich, czy godzą się na 5-ciotygod- niowe cła? Czy wogóle w rozum ieniu ich z pojęciem cła może być połą­

czona ta krótkoterm inow ość.

Żaden poważny przem ysłowiec nie zgodzi się na to, ażeby jem u cła ustanow iono n a przeciąg 6 tygodni. Przem ysłowiec według ceł robi swoje kalkulacje, bo od cła zależną jest cena surowców, półproduktów, cena tow arów w kraju.

T eraz w yobraźcie sobie poważnego przem ysłowca, w jakiem będzie on położeniu, jeśli będzie m iał kalkulacje swoje robić na podstawie .6-tygodniowyoh ceł?

To jest sztuczne zatam ow anie działalności przemysłu. To jest n aj­

większa szkoda przem ysłowi zadana, gdyby za tem nie kryła się myśl bardzo chytra, gdyby panow ie ci nie myśleli o tern, że za 6 tygodni my nie będziemy mogli znosić tych ceł, ani za 6 miesięcy, ani za rok, gdyż szkoda w yrządzona przem ysłowi przez tak szybkie zniesienie ceł, byłaby tak wielka, że zdaje mi się, iż Sejm, choćby n a j radykał niej szy, tego uczy- nićby nie mógł. I to jest fu rtk a dla zrozum ienia tego, do czego panowie ci dążą. Gdyby oni rzeczywiście chcieli ceł 6-tygodniowych, to zaryzykuję twierdzenie, że oni się na swoich interesach nie znają. Ale tak nie jest.

My m am y Rządowi dać praw o, ażeby on cła określił. Możnaby mieć zau­

fanie do Rządu, możnaby mieć zaufanie do m inistra, ale nie do m inistra, który, jak sam powiedział, w krótce opuści swoje stanowisko.

(Poseł Klemensiewicz: O patrzność będzie czuwać nad nam i).

Opatrzność nie jest tak łaskaw a dla Państw a, jak dla pana m inistra.

(W esołość). P an m inister ustąpi m iejsca innem u m inistrow i, co do któ­

rego planu cłowego my nie m am y wcale wyobrażenia. W iem, mógłby nas p an m inister szczerze uspokoić i powiedzieć, że tak, jak on jest za­

leżny od związku przemysłowców, tak samo będzie zależny i jego n a­

stępca i ten inaczej jak on nie postąpi. Ale zaufanie nasize w tym kie­

ru n k u do związku przem ysłowców jest bardzo małe. Między M inister­

stwem Przem ysłu i Handlu, lepiej powiem, między decydującem i orga­

nam i M inisterstwa Przem ysłu i H andlu a związkiem przemysłowców istnieją nici. (Głos: małżeńskie). Nie, małżeństwo nie jest tak trwałe, jak uczy doświadczenie. P an u m inistrow i nie wolno mieć kaprysów , tak jak żonie. (Brawa i wesołość).

W ięc proszę Panów, dajemy to pełnom ocnictw o nie ministrowi, tylko związkowi przemysłowców.

Uznaję wielkie znaczenie tego związku i praw o do stawiania żądań i pretensyj do Sejmu, ażeby poważnie terni żądaniam i się zajął. Ale ja przeczę wszelkiemu praw u decyzji z tej strony, przeczę wszelkiemu (prawu decyzji o interesach bardzo różnych, często sprzecznych, całego społeczeństwa. W ogóle przem aw ianie na ten tem at w ydaje mi się dziw- nem , przytaczanie argum entów w ydaje m i się nieco śmiesznem. Bo czy m am przekonyw ać W ysoką Izbę o tem, że ona m a w arow ać swoje praw a, że niem a drugiego czynnika w Państw ie, któryby decydował poza nią, a tem bardziej o tak ważnej i tak decydującej dla naszego rozw oju go­

spodarczego instytucji, jak cła. Byliśmy świadkami, ile klęsk i nieszczęść n a Państw o sprowadzić może m inister, jeżeli nie p otrafi uporządkow ać waluty. Panow ie, klęska, k tó ra mogłaby w yniknąć ze złego postawienia ceł, mogłaby być większą, straszniejszą, aniżeli przerażające skutki rzą­

dów pana Karpińskiego.

I rzeczywiście, negowalibyśmy potrzebę Sejmu, negowalibyśmy ra ­ cję naszego istnienia, gdybyśmy pozwolili, ażeby pan m inister bez nas cła układał. Panow ie dajecie panu m inistrow i n a drogę szereg wskazówek, albowiem jeżeli m a stworzyć dzieło całe logiczne, wychodzące z pewnych punktów widzenia, to nie daw ajcie mu niepowiązanych wskazówek. Je­

den z posłów np. pow iada: ubrania, drugi: skóra, buty, trzeci idzie do półfabrykatów , inny mówi o płótnie, aby od cła w olne były. Słyszeliśmy o lnie i bawełnie, ale nie słyszeliśmy o wełnie, której im port bez cła je st dla nas teraz kw estją przeżycia zimy.

Jeden z Panów pow iada (poseł M aślanka) — uw olnić zboże, mięso od ceł. Gdyby Skarb miał ponosić tylko ofiary cło we przy zbożu, to by­

libyśmy w znakom item położeniu, ale zboże nie potrzebuje uw olnienia od ceł, bo nietylko cła od niego nie pobieram y, ale 300 mdłjonów doło­

żyliśmy do kupna zboża dla ludności.

Dlatego kwestja, czy są cła na zboże, czy ich niema, jest kwestją najobojętniejszą w świecie, albowiem oprócz utraty cła dołożymy b ar­

dzo sporo gotówki dla zakupu zboża.

Nadto m am y m onopol handlu zbożem, a handel ludziom pryw atnym jest zabroniony. Albo jest nieświadom ość sytuacji, albo ktoś poddał tę kwestję, żeby uspokoić ludność.

Zniesienie ceł zbożowych na te 6 tygodni nie da nam nic. Ja nie zrozum iałem dobrze poisła Maślanki, czy postaw ił popraw ki do tego, to znaczy, czy dajem y pozwolenie, ażeby Rząd zarządził cła, czy też to jest negacja, zaprzeczenie praw a Rządowi na ustalenie ceł. Jeżeli my dajemy prawo, to niema potrzeby mówić o skórach, maszynach, o kółkach ro­

botniczych. Związki robotnicze nie żądają specjalnych ceł, w każdym razie te dodatki są niepotrzebne.

Albo Panow ie głosujecie, ażeby Rządowi dać praw a, w takim razie jestem zdania, że najnaiw niejszy z naiwnych rozumie, że popraw ki nie są postawione w interesie ludności, chyba w interesie panów posłów.

Poseł Brun przedstaw ił społeczeństwo, jako właściciela dóbr, a Rząd jako jego rządcę. W im ieniu społeczeństwa w ystępuje Sejm. Sejm tak, jak ten właściciel jedzie do „badu“ na ferje, woła tego plenipotenta i po­

wiada mu: „Słuchajno, ja wyjeżdżam, ty mi zrób to i to według tych a tych wskazówek". Otóż jeśli jest taki obszarnik, który w decydującej dla siebie chwili jedzie do „badu“ i daje pełnom ocnikow i praw o, żeby w jego im ieniu działał według wskazówek, to on, w racając z „badu“, może przestać być panem tego pełnom ocnika, a na tem gospodarstwie kto inny będzie siedział. Mieliśmy przykłady w naszem życiu ekonomicznem, jak gospodarow ali ci pełnom ocnicy i ilu to pełnom ocników stało się ob­

szarnikam i, a ilu znów obszarników pełnom ocnikam i, dlatego, że w de­

cydującej dla nich chwili dawali takie pełnom ocnictw a. Obecna chwila jest także decydująca dla nas. Żałuję bardzo, że pan m arszałek jest dla m nie tak niełaskaw , że nie mogę P anom przedstaw ić tego związku między gospodarką a cłami, że nie mogę tego przedstawić, że przy rozum nem ustanow ieniu ceł możemy stać się k rajem kw itnącym , a przy złem usta­

nowieniu ceł, naw et przy największych w ysiłkach będzie nasz k raj k ra ­ jem nędzarzy.

Ten związek jest tak widoczny. Jeśli pan m inister przem ysłu i handlu m a potrzebę ujednostajnienia ceł, to niech nam przygotuje, jak to już powiedziałem, przedłożenie na jutro, ażebyśmy przyjęli jeden z obowiązujących systemów celnych n a 6 tygodni. Po 6 tygodniach niech nam przedstaw i elaborat cłowy i za 6 tygodni, a może za 2 miesiące my to dobrze przesitudjujemy, my się tem bardzo poważnie zajmiemy, do­

łożymy wszelkich starań, aby cła odpow iadały naszym potrzebom i za 3 albo za 4, albo za 6 miesięcy będziemy mieli cła, które m ają sens i od­

pow iadają naszym w arunkom gospodarczym.

Nie wierzę, ażeby ogół przem ysłowców mógł się zgodzić na cła jed­

nostronnie ustanow ione a naw et bardzo wysokie, albowiem cło, które przynosi miljony jednem u przemysłowcowi, z drugiego przem ysłowca może uczynić żebraka. U nas, gdzie m am y odbudować przem ysł, gdzie jest potrzebny im port maszyn, jednocześnie z budow ą fabryk dla włas­

nego budow ania maszyn, u nas, gdzie wszystko ma być od początku zro­

bione, a ma być jednocześnie doprow adzone do wyżyny rozwoju, cła są bardzo tru d n ą m aterją i bardziej skom plikow aną, niż dla każdego innego państwa. I my mielibyśmy się skom prom itow ać do cna, skom­

prom itow ać wobec całej cywilizowanej Europy, my mielibyśmy uchw a­

lić 6-tygodniowe cła bez skom prom itow ania się wobec tych, od których spodziewamy się kredytu i pomocy i Izba m iałaby się na to zgodzić?

Mielibyśmy stać się pośmiewiskiem wszystkich ludzi, obznaj omionych z tą rzeczą, dlatego, że pan m inister, m ając nowe już cła przygotowane, będzie chciał, aby jutro, a może pojutrze, w każdym razie nie o wiele później, weszły w życie, o ile za 6 tygodni m ają przyjść przed Sejm do zatwierdzenia, chociaż on się z nam i nie porozum iał i nam nie przed­

łożył tych ceł prow izorycznych, które mogłyby być schem atem dla uchwały sejmowej. Nie uczynił tego wszystkiego pan m inister, co było prym ityw nym jego obowiązkiem, przeciwnie uspokoił, uśpił naszą czuj­

ność, że bez uchw alenia cła przez Sejm, bez przedłożenia taryfy cłowej nie ośmieli się żądać od nas zgody na cła nowe.

Dzisiaj przychodzi pan m inister i pow iada: patrzcie, jak k raj przeze- m nie pod względem cła wygląda, jaki chaos, popatrzcie, co ja tu na­

robiłem , popatrzcie, jak mnie tu brakow ało czujności i mnie, który to wszystko zaniedbał, dajcie praw o, ażebym robił z cłem, co mi się żywnie podoba. Tak sobie w yobraża pan m inister nasz Sejm, ale ja myślę, że maisz Sejm zanadto m a dum y, za dużo poczucia swych obo­

wiązków, ażeby pozwolił, żeby ktokolwiek miał możność staw iania ta­

kich żądań.

Dlatego też staw iam taki wniosek: „Sejm przechodzi n ad tym wnio­

skiem Komisji Handlowo-przem ysłowej do porządku dziennego".

(Brawa).

Sejm odrzucił w niosek Diamanda.

R O K 1 9 2 0

Powiązane dokumenty