• Nie Znaleziono Wyników

W spraw ie pierw szego budżetu państwow ego

Dnia 3 kw ietnia 1919 r. złożył Rząd Sejm ow i pro jekt budżetu za I półrocze 1919 r. i p ro jekt ustawy skarbow ej. D ochody Skarbu Pań­

stwa wynosić m iały 563,360.853 m k., zaś w ydatki 2.593,584.563 m k., de­

ficyt w ynosił zatem zgórą 2 m iljardy m k., dochody pokryw ały zaledwie 20% wydatków . W m yśl art. 3 p ro jektu ustawy skarbow ej ,,m inister skarbu upow ażniony jest do przeprow adzenia operacyj kredytow ych, celem pokrycia w ym ienionych w art. 1 w ydatków państw ow ych, nie znajdujących pokrycia w pow yższych dochodach państw ow ych“. (D ruk Nr. 402 a, b, c i 692).

Polska prowadziła wówczas wojnę, nie miała ustałonych granic, miała kilka system ów p o d atkow ych, w alutow ych i adm inistracyjnych, wobec czego jest rzeczą zrozumiałą, że o no rm alnym budżecie m ow y być nie mogło. Nad tem w szystkiem ciążył ponadto brak w aluty o usta­

lonym kursie i brak ustaw ow ej relacji w zajem nej walut, kursujących w kraju. Nic więc dziwnego, że budżet, pom ijając jego usterki tech­

niczne, nie m ógł być realny.

Diam and m usiał wobec tego liczyć się w sw em pierw szem prze­

mówieniu budżetow em ze stosunkam i kon kretn em i. W sk u te k tego prze­

mówienie jego jest raczej ogólną k ry ty k ą adm inistracji państwowej.

Diamand nie m iał niestety jakiegokolw iek materjału, umożliwiającego m u sprecyzowanie zarzutów przeciw p ro jekto m rządow ym , będącym przedm iotem obrad.

W ysoka Izbo!

Przedstaw iony nam przez Rząd „P ro jek t prelim inarza budżetowego"

nazw ałbym „dyrektyw ą Rządu dla użycia funduszu dyspozycyjnego".

Cały ten rzekom y prelim inarz nie jesit niczem innem , ja k tylko fun­

duszem dyspozycyjnym. Nie krępuje on Rządu pod żadnym względem.

Coraz to dochodzą nas wieści o rozm aitych nowych przekroczeniach,

0 zm ianach budżetu, które Rząd przeprow adza, nie pytając wcale Sejmu.

Słyszeliśmy o tw orzeniu nowych urzędów, o kreow aniu nowych wy­

sokich posad — wszystko poza Sejmem. A przecież, według najprym i­

tywniejszych praw Sejmu, znaczenie budżetu polega na tem, że bez uchwały Sejmu takich postanow ień Rząd przedsięwziąć nie może.

W projekcie, przedłożonym nam przez Rząd, w ustawie skarbow ej jest ch arak ter funduszu dyspozycyjnego ujęty ustawowo. Uważam tę ustawę dla Sejmu za najw ażniejszą część przedłożenia budżetowego.

Pow iada art. 2rgi: „W szelkie w ydatki państw ow e mogą być uskutecz­

nione z reguły tylko na cele wymienione w ru bry k ach prelim inarza państwowego". To znaczy, że jeśli Rząd chce coś załatw ić wyjątkowo, jeżeli zechce pieniądze, które Sejm przeznaczył na budow ę dróg, prze­

znaczyć na budow anie konserw atorjum muzycznego, to Rząd może to zrobić, albowiem tylko z reguły Rząd m a się trzym ać budżetu, a o ile chce regułę przekroczyć, to § 2-gi daje mu pełną możność po temu.

„Przeniesienia budżetowe — czytamy dalej — przekroczenia przew idzia­

nych w prelim inarzu kredytów i otw ieranie now ych kredytów , do­

zwolone są tylko w w yjątkow o nagłych i rzeczowo uzasadnionych wy­

padkach pod odpowiedzialnością kom petentnego m inistra za zgodą m inistra skarbu i Najwyższej Izby K ontroli Państw a, z tem zastrze­

żeniem, że tego rodzaju odchylenia od ustalonego niniejszą ustaw ą pre­

lim inarza zostaną dodatkowo przedstaw ione Sejmowi do zatw ierdze­

nia". Cóż to znaczy? To znaczy, że Rząd może, po pierwsze pozycje W budżecie przenosić, następnie może przekroczyć oznaczone przez nas pozycje, a dalej może nowe kredyty otworzyć, naturalnie, o ile to jest uzasadnione rzeczowo i pod odpowiedzialnością kom petentnego m inistra 1 Rady Ministrów.

Rzeczowo uzasadniony, m am nadzieję, jest każdy w ydatek. Ja, mimo skrajnie opozycyjnego stanow iska, nie podejrzew am Rządu, żeby uczynił jakikolw iek w ydatek, co do którego rzeczowości nie jest naj­

głębiej przekonany. N astępnie nie ulega dla mnie żadnej kwestji, że za wszystko Rząd odpowiada, na to nie potrzeba now ych ustaw. Ale inną jest rzeczą praw o Rządu do zm ieniania budżetu, do przekraczania budżetu, do otw ierania nowych kredytów . N aturalną rzeczą jest, ro ­ zum iejącą się samo przez się, że Rząd przedstaw i nam potem te zmiany, te przekroczenia, te nowo otw ierane kredyty do zatwierdzenia. My nie jesteśm y Najwyższą Izbą O b rach u n k o w ą1)’ której tutaj Rząd sufluje.

Sejm, tworząc sobie nową instancję, daje Izbie O brachunkow ej, na wzór absolutystycznych państw, przywilej, że ona m a badać te w ydatki

%) D iam and m yślał zapewne o Najw. Izbie K ontroli Państw a.

zam iast Sejmu. Ale my nie jesteśmy Izbą O brachunkow ą. My nie mamy zatw ierdzać w ydatków poczynionych, kredytów otw artych, ale m a ta Izba praw o i obowiązek, a praw o ona jedyna w tem Państw ie, pozwolić n a czynienie w ydatków i stanowić praw o, mocą którego Rząd w ydatki czynić może.

Proszę Panów , w jakiej my pozycji jesteśmy, kim jes.1 Rząd w P ań­

stwie naszem? Czy za Rządem stoi absolutystyczna władza, dzieląca się z Sejmem upraw nieniam i; czy Rząd, oparty na jednej połowie upraw ­ nień, drugą lekceważy; czy m am y Senat, który stanowi podstawę działań Rządu, a Rząd, będący pew nym zatw ierdzenia Senatu, usuwa Izbę Sej­

mową, Izbę poselską, na drugi plan? Nie. Jesteśm y w tem położeniu, że niem a w Państw ie poza naszym Sejmem innej władzy, a Rząd tą władzą nigdy być w Republice nie może. Rząd może być jedynie wy­

konaw cą naszych uchwał, ale nie może zam iast Sejmu uchwalać i praw stanowić. I pod tym względem zdaje się jest zasadnicza pom yłka i za­

sadniczy błąd w pojm ow aniu przez Rząd swego stanowiska. N aturalnie, że budżet może być niewystarczający. N aturalne może być, że Rząd nie mógł przewidzieć bardzo ważnych nagłych i uzasadnionych wydatków.

Ale w tedy należy się zwirócić do Sejmu, i w tedy Rząd pow inien stanąć przed Sejm em i żądać dodatkow ych kredytów . Ale ustanaw iać praw a w ustaw ie budżetowej, niweczące wszelką możność rządzenia Sejmu, bo Sejm rządzi przecież przez budżet, — to jest rzecz niedopuszczalna bezwarunkowo. I dla mnie nie ulega żadnej kwestji, że na którejkol­

wiek bądź stronie tej Izby Panow ie zasiadacie, nikt za podobnem po­

stanowieniem głosować nie będzie, albow iem m am o tej Izbie takie wyobrażenie, że o ile chodzi o jej praw a i o jej prerogatywy, które są praw am i i prerogatyw am i narodu, wszyscy jak jeden mąż tych praw i prerogatyw będziemy bronili. (Brawa).

Ale rzeczywiście jest rzeczą nieco hum orystyczną, jeżeli ten Rząd podejm ując takie kroki, myśli sobie, że jem u to czynić wolno. Ja z pew- nem współczuciem patrzę na tych panów, którzy ponoszą ofiarę, przy­

znaję otwarcie, zasiadania na tych ław ach (wesołość), na ten Rząd, który wisi w pow ietrzu, Rząd, któ ry nie m a punktu oparcia, a który, jak m atem atyk starożytności, szuka punktu stałego, o który zaczepiwszy się, mógłby podnieść ziemię z posad. Panow ie, ta ustawa budżetow a ani ten art. 2 takim punktem nie będą. Panow ie z Rządu nie znaj­

dziecie w nim za wolą Sejmu takiego oparcia, ażebyście mogli Państwo z posad dźwignąć, chociaż artykuł ten, źle użyty, mógłby napraw dę stać się narzędziem do w ytrącenia Państw a z równowagi. Uważam art. 2 za najważniejsze postanow ienie w budżecie.

Przypadkow ość tych liczb, ich rozdział często fantastyczny i nie­

realny, to nie tylko w ina Rządu, ale w ina okoliczności, w śród których żyjemy. Tym panom , którzy budżet układali, brakow ało doświadczenia, które w innych państw ach, m ających długi żywot za sobą, są podstawą tworzenia trw ałych budżetów.

Panowie, o układzie budżetu samego mówiono zbyt wiele przede- mną, ażebym mógł nadużyć W aszej cierpliwości i pow tarzać argu­

menty bardzo silne, ale już znane. Pragnę tylko sprostow ać niektóre twierdzenia.

Przedew szystkiem pragnę sprostow ać tw ierdzenie m inistra skarbu, jakoby deficyt nasz wynosił tylko przeszło 2 m iljardy m arek. Liczba ta mogła tylko pow stać w ten sposób, że pan m inister nie uwzględnił kredytu 2a/2 m iljarda franków , który panu m inistrowi otworzyliśmy dla zakupów poza granicam i Państw a. Z tego kredytu korzystał pan m inister, o ile nam w iadom o do wysokości 800 m iljonów franków , co w ynosi praw ie tyle, co cały nasz budżet, i dlatego deficyt nasz rzeczy­

wisty jest o 800 m iljonów franków , czyli jeśli dobrze liczę, o 21/2 m iljarda m arek wyższy, aniżeli kw ota nam wykazana.

Zw racam uwagę n a to i podkreślam to z tego powodu, że jest to w ydatek, ze stanow iska skarbowego nieprodukcyjny, w ydatek, który nie jest inwestycją, któraby sama ze swoich dochodów mogła pokryw ać odsetki potrzebne na opłacenie długów w ten sposób powstałych. To jest pozycja, której tak prędko spłacić nie będziemy mogli, nie zacią­

gając now ych długów, a k tó rej odsetki trzeba będzie pokryw ać z do­

chodów państwowych.

Nie m am nadziei, żebym przez to skonstatow anie osłabił optymizm pana m inistra oo do łatwości urządzenia naszych skarbow ych stosun­

ków, żebym w płynął na p an a m inistra (Karpińskiego) w kierunku pod­

dania się w rażeniu wielkiego niebezpieczeństw a finansowego, w którem się Państw o nasze znajduje. Ale zdaje mi się, że W ysokiej Izbie dla poznania tego budżetu rozpatryw anie to było niezbędne.

Pew na k o rek tu ra jest potrzebna w zrozum ieniu budżetu kolei że­

laznych. Budżet ten jest przerażający. Instytucja ta w norm alnych cza­

sach nietylko pokryw a koszty adm inistracji, koszt ruchu, ale także po­

kryw ać pow inna i często pokryw ała odsetki kapitału, który został zu­

żytkowany na budow ę i utrzym anie kolei, a w dobrze adm inistrow anem państwie jest podporą budżetu, przynosząc znaczne zyski. U nas deficyt instytucji tej wynosił przeszło 160 miljonów, podczas gdy dochód wy­

nosi tylko 1,182.000. To znaczy, że 80 przeszło % dochodów kolejow ych m usim y dokładać, ażeby ruch kolejow y utrzym ać.

Ale tutaj b ra k pozycji, która, według mnie wr budżecie pow inna znaleźć m iejsce — pozycji odsetek kapitałów inw estow anych w kole­

jach. Jak można przedstaw iać budżet kolejowy i zapom nieć o tem, że te koleje nie spadły z nieba, że tam są inwestowane setki albo tysiące miljonów, jeżeli mówimy o całem Państw ie Polakiem i że to przed­

siębiorstwo musi pokryw ać także i te odsetki. Albowiem czekają nas nowe inwestycje, budow a wielu setek kilom etrów kolei stoi przed nam i i stanie się podstaw ą naszego rozw oju gospodarczego bez względu na lo, czy te koleje są dochodow e czy nie.

Ale zdaje mi się, że przezorny m inister skarbu nie pozwoliłby m inistrow i kolei przedstaw ić budżetu, w którym niem a tych pozycyj uwzględnionych, bo ten budżet nie daje faktycznego obrazu. Z drugiej strony zaś są tu pozycje, które, sądząc z mów wygłoszonych w W ysokim Sejmie, obciążają p an a m inistra kolei niesłusznie. Są to w ydatki nad­

zwyczajne. Fundusz obrotow y jest nadzw yczajnym w ydatkiem nie pow tarzającym się, właściwie fundusz obrotow y jest w ydatkiem bu- chalteryjnym , a nie w ydatkiem rzeczywistym.

N astępnie fundusze potrzebne na odbudow ę kolei i na budowę kolei nowych. Jeżeli mówimy o kosztach .ruchu, to pozycja nadzwy­

czajnych w ydatków nie pow inna być uwzględniona. Zatem, jeżeli mowa o kosztach ruchu bez uwzględnienia odsetek, tak jak to budżet usta­

naw ia i bez uwzględnienia nadzwyczajnych w ydatków, to deficyt m a­

leje do 59 miljonów m arek.

Budżet wojskowy, jak słusznie pow iada pan m inister skarbu, obciąża nasze finanse w przerażający sposób, ale jesteśmy w fazie wojny, i to jest w ydatek nieunikniony; zwrócę jednak uwagę pana m inistra, że deficyt naszego budżetu, naw et gdyby w ojska wcale nie było, gdybyśmy nie mieli ani jednego żołnierza, w ynosiłby w tem półroczu 746 miljonów m arek. I nie należy zaciem niać sobie obrazu, rzuconego na ekran, tym w ielkim w ydatkiem wojskowym, który niby zakryw a wszystko, tylko należy wziąć pod rozwagę, że chociaż uważam y znaczną część całego budżetu wojskowego za w ydatek nadzwyczajny, podobnie jak to uczy­

niłem przy kolejach, że choćbyśmy zaniechali i tych wydatków i wy­

datków wojskowych zwyczajnych, które się będą z roku na rok usta­

wicznie pow tarzały, choćbyśmy prow adzili politykę jak najbardziej p a­

cyfistyczną, to nawet i w takim w ypadku nasz budżet jest zatrważający, a zatrw ażający jest nietylko z pow odu deficytu, ale i z tego powodu, że rubryka w ydatków nie obejm uje tych wszystkich pozycyj, które budżet norm alny później obejm ować będzie.

Przedew szystkiem nie w ydajem y pieniędzy w Królestwie albo b ar­

dzo mało stosunkowo w ydajem y na szkoły. Szkoły są tutaj tylko w małej

części instytucjam i państw ow em i. Mnóstwo szkół Królestwa są to szkoły pryw atne, utrzym ywane przez rodziców dzieci i młodzieży uczęszcza­

jącej do tych szkół. Tego Państw o znosić nie może, szkoła musi być państwowa i publiczna. (Brawa). Szkoła musi być dostępna dla każdego obywatela bez względu na położenie ekonom iczne jego albo jego ro­

dziców. (Brawa). Tutaj więc urośnie nam budżet do bardzo znacznej wysokości. Ale w ydatki na szkoły uważam, w przeciwieństwie do wy­

datków na wojsko, za w ydatek inwestycyjny, (brawa. Głosy: Bardzo słusznie), za w ydatek, który nietylko podniesie kulturę, ale podniesie i gospodarstwo. I proszę Panów , gdyby Niemcy nie byli wydawali tyle na swoje szkolnictwo, a specjalnie na swoje la b o rato rja mechaniczne, chemiczne i chem iczno-lekarskie i t. p. nie były w tak bogaty sposób uposażone, to o ogrom nych bogactwach Niemiec nie moglibyśmy mówić, mimo ich genjusziu przemysłowego i handlowego.

Dalej czekają nas ogromne w ydatki, a także ogromne w ydatki w bud­

żecie adm inistracji, bo jeżeli się w ybuduje cały ap arat adm inistracyjny od najniższych instancyj do najwyższych, budżet ten wzrosnąć m usi znacznie. Jeżeli pan m inister skarbu dojdzie do tej chwili szczęśliwej, w której będzie m iał zbudow any swój aparat adm indstracyjno-skarbowy, to w ydatki na cele adm inistracyjne i skarbow e w zrosną w bardzo znaczny sposób. Dlatego już ten czysto, że tak powiem, cywilny budżet, jako obejm ujący rzeczywiste w ydatki, nie obejm ujący jednak rzeczy­

wistych potrzeb, uważam za nadm iernie wysoki. Copraw da, moich n a­

dziei na przyszłość to nie zmniejsza, dlatego, że stan obecny jest zwią­

zany ściśle z osobą obecnego m inistra skarbu. Uważam, że niedorozwój strony dochodowej naszego budżetu skarbowego nie jest w ynikiem nie­

możności płacenia podatków, tylko w ynikiem polityki skarbow ej pana m inistra skarbu. I dlatego m am nadzieję, że jeśli zmieni się ta polityka i zirobi miejsce polityce skarbow ej innej, to w zrost dochodowej ru b ry k i naszego skarbowego budżetu będzie tak znaczny, że pokryje z łatwością znaczną część wydatków , które dzisiaj pokrycia znaleźć nie mogą. W y­

daje mi się, że pan m inister skarbu, przyglądając się swemu budżetowi dochodow em u, nie był wolny od pewnego uczucia wstydu, że stoi na czele instytucji, k tóra tak mało okazała poradności, ażeby panu m ini­

strow i ułatw ić jego zadanie.

Już inny kolega (poseł W einzieher) przedem ną mówił o p rzera­

żającym stosunku podatków bezpośrednich do podatków pośrednich.

T ak horendalny podatek od cukru, jaki istnieje w Polsce, jest przecież plam ą na naszej gospodarce skarbow ej. I gdyby pan m inister zdrow ia publicznego zajął się tą stroną życia publicznego, a uważam, że to jest jego zadaniem , albowiem żadne jego ochronki, żadne jego szpitale nie

w ynagrodzą społeczeństwu tych szkód w zdrowiu, jakie w yrządził po­

datek od cukru, szczególnie w czasie wojny, to m inister skarbu nie m iałby może tej swobody postępowania. W innem miejscu mego prze­

mów ienia w rócę jeszcze do tej pozycji.

Obciążenie budżetu robotnika, człowieka ubogiego, tak w ysoką po­

zycją podatkową, jak podatek od cukru, jest ogrom nem utrudnieniem pokrycia potrzeb życiowych. A chyba jest w iadom em już i dla ludzi, którzy wcale ani hygjeną, ani m edycyną się nie zajmowali, że cukier jest najlepszym środkiem odżywczym, i żę węglowodany w lepszej for­

mie organizmowi ludzkiem u podaw ane być nie mogą. To nie jest po­

datek zbytkowny, nałożony dlatego, że cukier m a sm ak przyjem ny dla ogrom nej większości ludzi, tylko to jest podatek nałożony na jeden z najpotrzebniejszych środków żywnościowych, a horendalnością swoją przekracza wszystko, co dotychczas widzieć mogłem. Sam podatek od cu k ru daje więcej dochodów , aniżeli podatek z kapitałów , domów, dóbr, gruntów , wszystkiego razem, co jest ludzkiem. Cukier daje przecie 2 razy

tyle podatku, aniżeli wszystkie źródła podatków bezpośrednich 1).

Tylko dzięki w ojnie przyzwyczailiśmy się znosić wszystko bez sze­

m rania, uw ażać każdy błąd za jakąś z niebios zesłaną k a rę tak, że spo­

łeczeństwo znosi spokojnie takie podatki. W kontraście do tego, podatki od luksusowych artykułów są w prost m inim alne. Muszę powiedzieć, że ich wysokość jest dla m nie zagadką nieroizwiązalną, albowiem ilość spi­

rytusu fabrykowanego, ani z pewnością ilość spirytusu konsum ow anego nie może być taik mała, ażeby pirzy wysokim podatku spirytusowym,

usprawiedliwić dochody, które nam ten podatek daje.

Jest inny podatek nadzwyczajnie wysoki, nałożony na inny artykuł, potrzebny dla najbiedniejszej ludności, mianowicie n a naftę. N afta przy­

nosi tylko 1,411.000 mk., a wiecie Panow ie, jaki jest ciężar podatkowy w K rólestw ie n a naftę? 90 fenigów od kilogram a. Światło elektryczne, gaz, nie płacą podatku, ale nafta, środek potrzebny rzeczywiście dla lu­

dzi, będących w bardzo złych w arunkach życiowych, i potrzebny do pracy w najcięższych może w arunkach, jest w ten horendalny sposób obciążony.

N afta w Galicji w owyim czasie, gdy ten podatek był w prowadzony, kosztow ała 37 halerzy, a podatek w ynosił 90 halerzy.

Proszę Panów, to są rzeczy, które w państw ie praw orządnem , w p ań ­ stwie dem okratycznem są niedopuszczalne. Gdyby najzacieiklejszych ka­

pitalistów powołano do w prow adzenia podatków w stosunku

degresyw-r) Podatek od cukru prelim inow ano (I. półr. 1919) ma 103.9 milj. m arek, „po­

datki bezpośrednie i im upodobnione1* na 64.7 milj. mk.

Przemówienia w Sejmie 10

nym, to znaczy, że im człowiek biedniejszy, teim stosunkowo więcej płaci, nie mogliby tego inaczej zrobić, niż nam to przedstawił budżet pana m inistra skarbu.

Jednakże wszystkie te rzeczy stają się mniej ważne, gdy przystąpimy do budżetu dwóch m inisterstw : do M inisterstwa A prowizacji i do Mi­

nisterstw a Przem ysłu i Handlu. Niem a chyba dwóch zdań, że rolnictwo nie potrafi ponieść ani w drobnej części ciężarów nowożytnego państwa, że gdyby nam rolnicy oddali do dyspozycji rolnicze płody całej naszej ziemi, jako dochód państwowy, to dochody te nie w ystarczyłyby na pokrycie naszych potrzeb państwowych. Hipoteza ta jest oczywiście skrajnie niemożliwa, a to tem bardziej, że am bicja rolników nie porusza się w kierunk u płacenia w ielkich podatków, więc bez względu na to, ja­

kie się zajm uje stanowisko, kw estja handlu i przem ysłu jest kwestją przyszłości państwa. Pod tym względem jestem nawet, zdaje mi się, w zgodzie z panem m inistrem skarbu.

Ale handel i przem ysł mogą się rozw inąć tylko w pewnych określo­

nych w arunkach.

Przem ysł nie rozwinie się tak długo, jak długo drożyzna u nas pa­

nująca będzie trw ała i w zrastała. Jeśli tu jeden z poprzednich mówców mówił, że uw aża za śmieszną uwagę, że przem ysłowcy sami n:ie chcą uruchom ić swojego przem ysłu, to dla każdego gospodarczo myślącego jest jasne, że przy ciągle w zrastającej drożyźnie uruchom ienie przem y­

słu grozi kapitałom weń włożonym znacznem niebezpieczeństwem.

Szkodliwość drożyzny nietylko dla egzystencji pojedyńczych jednostek, nietylko ze stanow iska p an a m inistra zdrow ia publicznego, ale ze sta­

nowiska Państw a jest pierw szorzędną kwestją.

Czytamy w pism ach, że państw a najbogatsze, państw a, które mają zupełnie uporządkow aną adm inistrację uw ażają dziś po w ojnie kwe­

Czytamy w pism ach, że państw a najbogatsze, państw a, które mają zupełnie uporządkow aną adm inistrację uw ażają dziś po w ojnie kwe­

Powiązane dokumenty