• Nie Znaleziono Wyników

W spraw ie w prow adzen ia monopolów

Diamand złożył im ieniem Z. P. P. S. wniosek, wzywający Rząd do zło­

żenia Sejm ow i szczegółowego sprawozdania „co do organizacji m onopoli państwowych, ich praw nych podstaw, urządzeń, stosunku do przedsię­

biorstw pryw atno-kapitalistycznych, analizy cen m onopolow ych i docho­

dów z m onopoli płynący ch“.(D ru kN r. 475). K om isjaSkarbow o-Budżetow a w niosek ten przyjęła, wzywając jednocześnie Rząd „do przedłożenia Sej­

m ow i projektu ustawy o w prowadzeniu m onopolu tytoniowego". (D ru k Nr. 652). I w tem m iejscu podkreślić m usim y znaczenie tego wniosku, w ynikłego z całokształtu poglądów socjalistycznych Diamanda: m onopol nie m oże m ieć charakteru wyłącznie skarbowego, instytucji zw iększają­

cej dochody Państwa. Znaczenie jego w życiu gospodarczem jest znacz­

nie głębsze. K onsekw encją tych przesłanek jest wniosek Diamanda. Nie każdy dochód skarbow y osiągnięty z m onopolu jest gospodarczo słuszny.

Diamand domaga się wobec tego analizy cen i dochodów m onopolowych.

Monopol państw ow y m a siłą rzeczy bardzo ścisły ko n ta kt z pryw atnem i przedsiębiorstwami kapitalistycznem i. D iamand domaga się ujawnienia tego związku i wskazania podstaw polityki m onopolow ej w tych dzie­

dzinach.

Sprawozdawcą na plenum był Diamand, któ ry wygłosił na posiedze­

niu 53 w dniu 18 czerwca 1919 krótkie przemówienie.

W ysoka Izbo!

D ochody Państw a są przedm iotem wszystkich instancyj, do strzeże­

nia Skarbu Państw a powołanych. Kto weźmie budżet Państw a do ręki,

Przemówienia w Sejmie 9

tego odrazu zdziwi liczba, w której Państw o wykazuje dach ody swoje w monopolach.

Monopol spirytusowy przynieść ima w pierwszem półroczu b. r.

wszystkiego 25 miljonów m arek. M onopol tytoniowy 16,5, m onopol solny 13,5, węgiel 19,5, razem 74,5 miłjomów m arek.

W Austrji m onopol tytoniowy przynosił przy bardzo niskich cenach tytoniu i cygar ogółem 300 miljonów koron, t. zn. w ciągu półrocza 150 miljonów korom. W tedy ceny były niskie, tak że dziś zysk, który sprze­

dający tytoń pobiera n a tytoniu, jest stokrotnie większy, niż zysk ów­

czesny Państw a. Tem bardziej zyski są znaczniejsze, że surowy m aterjał jest bardzo tani, albowiem wiemy, że papierosy w yrabia się z surogatów w ew nątrz k raju sporządzanych, a pobiera się za nie ceny, jakby to był tytoń w najtrudniejszych w arunkach im portow any.

Ceny w ódki przecież są horendalne, a zysk ogromny. Przecież fla­

szka wódki kosztuje dziś 150 do 200 m arek, flaszka zaw ierająca 30 do 40 dekagram ów spirytusu.

W ydaw ałoby się, że tu Państw o może czerpać nieograniczenie, ale widzimy, że dochody są m inim alne. Że dochody w cale nie odpow iadają ofiarom , które konsum enci ponoszą, kupując te monopolowe towary.

Państw o nie ma jasnej polityki monopolowej. N ieraz mieliśmy moż­

ność usłyszenia oipinji Sejmu, a ostatnio także Komisji Skarbowo-Budże­

towej, żądającej przeprow adzenia systematycznie m onopolu wym ienio­

nego tutaj przeze m nie artykułu. P an m inister skarbu przejął monopol okupacyjny, potem zwinął na próbę ten m onopol na czas nieograni­

czony i w prow adził wolny handel tytoniem w Królestwie x), co było po­

łączone ze znacznem podwyższeniem cen i pogorszeniem gatunku.

Być może, że to ostatnie nie jest w ścisłym związku ze zniesieniem mo­

nopolu, ale wpływ Państw a na obirót tytoniowy znacznie się zm niej­

szył. I jesteśm y świadkam i niebywałych orgij sprzedających tytoń.

O m onopolu spirytusow ym nie wiemy nic autentycznego, wiemy tylko to, co przez szczeliny M inisterstwa Skarbu wychodzi ma zew nątrz i to są wiadom ości zatrważające. Nie chcę mówić o rzeczach, co do któ­

rych nie m am pewności, czy opowiadania, które doszły do mnie, zgodne są z faktami, ale jest stanowczo niemożliwem, ażeby Sejm nie znał au­

tentycznego stanu m onopolów naszych.

J) Rozporządzenie m inistra skarbu w spraw ie czasowego zezwolenia n a obrót krajow ym tytoniem i papierosam i z dnia 12 kw ietnia 1919 (Dziennik Urzędowy Mi­

nisterstw a Skarbu Nr. 8/19), przedłużone do 1 w rześnia 1919, w myśl Rozporządzenia M inisterstwa Skarbu z dnia 24 czerwca 1919 (Dziennik Urzędowy M inisterstw a Skarbu Nr. 16/1919).

Przy pomocy m onopolów m inister sk arbu ma możność śrubow ania podatków bez woli Sejmu, albowiem oznacza ceny, w których jest za­

w arty bardzo znaczny podatek. Dlatego też nie może być obojętinem dla Sejm u, jakie dochody i w jaki sposób Skarb pobiera z monopolów. Dla­

tego kom isja uchwaliła wniosek, który poleca W ysokiem u Sejmowi do przyjęcia.

W niosek ten opiewa:

„Wzywa się Rząd, żeby w możliwie jak najkrótszym czasie przedło­

żył Sejmowi szczegółowe spraw ozdanie co do organizacji monopoli p ań ­ stwowych, ich pierwszych podstaw"...

Tu się zakradł błąd d ru karsk i: zam iast „pierwszych" powinno być

„praw nych".

(Czyta): „urządzenia, stosunku do przedsiębiorstw pryw atno-kapita- listycznych, analizy cen m onopolowych i dochodów z monopoli pły­

nących".

W toku dyskusji w niosek posła Kędziora w spraw ie m onopolu ty­

toniowego wywołał ożywioną dyskusję, w której wszyscy mówcy oświad­

czyli się za jednolitym m onopolem dla całego Państwia i to tak w inte­

resie Państw a jak i niem niej konsum entów. W niosek pana K ędziora ko­

misja uchw aliła i poleciła Sejmowi do zatwierdzenia.

Jeśli Rząd n am takie spraw ozdanie przedłoży, to wyjdzie od Sejmu inicjatyw a urządzenia tych monopolów. W edług mego zdania Rząd po­

w inien daw no był to uczynić. Przy sposobności tej dyskusji cały szeireg mówców wywodził żale n ad spraw ą tytoniow ą i wszyscy mówcy wyrazili przekonanie, że handel tytoniem tak w interesie Państw a, jak i w inte­

resie konsum entów , w inien być zmonopolizowany.

P an kolega Kędzior złożył w kom isji wniosek, który kom isja jedno- zgodnie przyjęła. W niosek ten opiewa:

„Sejm wzywa Rząd, ażeby bezzwłocznie przedłożył Sejmowi p ro ­ jekt ustawy o wprowadzeniu m onopolu tytoniowego w Rzeczypospolitej Polskiej".

Proszę Panów o przyjęcie obu tych wniosków.

Minister skarbu oświadczył się faktycznie przeciw m onopolow i ty ­ toniowem u, powołując się na trudności, jakie wywołałaby realizacja tej sprawy.

Na to przem ówienie odpowiedział Diamand.

W ysoka Izbo!

W dyskusji przebija się przepaść, która istnieje pomiędzy poglądami pana m inistra skarbu, a bardzo poważną częścią Izby.

9*

P an m inister skarbu jeist zw olennikiem zupełnie wolnego handlu (.m inister Karpiński: N aw et bardzo) naw et bardzo skrajnym , żywym zwolennikiem wolnego handlu, jak pan m inister potwierdza.

Izlba, zdaje mi się, w większości jest tego wolnego handlu przeciw­

niczką i wychodzi z założenia, że społeczeństwo przez swoje organa, a za­

tem przez państwowe organa pow inno objąć te gałęzie handlu, które się do tego nadają tak ze względu na potrzeby Państw a, jak i ze wzglę­

dów na potrzeby konsum entów. A w łaśnie tytoń jest takim typowym artykułem . Tyle niejasności niem a w żadnym handlu, ile w handlu ty­

toniem. Publiczność tu jest zdana zupełnie na łaskę i niełaskę uczciwo­

ści handlarza. Co do tytoniu, publiczność stawia najrozm aitsze wyma­

gania i dlatego zysk, który hand larz pobiera od tytoniu, dochodzi od 50 do 100% ceny, zysk, który pobiera handlarz państw ow y wynosi 10%.

A zatem te 40—90% p an m inister ofiarow uje w olnem u handlowi. Na ten zbytek Skarb polski, a tem bardziej Skarb polski w dzisiejszej adm ini­

stracji, pozwolić sobie nie może.

My ze strony pana m inistra nie m am y żadnego projektu podatko­

wego, a te które, jak słyszymy, gdzieś w tajnikach Rady M inistrów się ważą, są skierow ane na to, ażeby uszczuplić dochody państw ow e, względ­

nie nie dopuścić do zupełnego rozw oju tych dochodów.

P an m inister pow iada, być może kiedyś zaprow adzi system m ono­

polowy. Otóż im dalej w las, tem więcej drzew. Im dłużej czekać bę­

dziemy, tem trudniej nam będzie. Dziś jest nadzw yczajna kon ju n k tu ra dla fabryk tytoniu. Ilość tytoniu im portow anego w krótce wzrośnie. Roz­

wój fabryk będzie ogromny. Kobiety, które przed kilku laty w bardzo m iernej tylko części używały tytoniu, z każdym dniem konsum ują go więcej. (Poseł Dąbski: Niestety). Nie wiem, czy niestety, ale tak jest.

Dlatego konsum cja tytoniu nieproporcjonalnie rośnie i dlatego stwa­

rza dochody.

P an m inister pow iada, że ew entualnie zakaże zakładania fabryk.

Z mego doświadczenia, przy poglądach p an a m inistra takie zarządzenie prow adzi do pryw atnego m onopolu, albowiem, gdy pan m inister zakaże otw ierania dalszych fabryk, to fabryki się zwiążą i będziem y w zupełnej zależności od tych fabryk i zyski będą rosły w niebyw ały sposób. Tedy przyjdzie chwila, że pan m inister powie, że taki w ykup wyniósłby mi­

ljardy i Państw o nie jest w stanie dochodam i tego pokryć. Dlatego, albo postanow im y dziś, albo wcale tego nie postanowim y. Metoda odsyłania wniosków do kom isji jest najgorsza: ona tylko zam ąca sytuację i nigdy nie doprow adza do w yjaśnienia, tylko raczej do zwycięstwa względów ubocznych.

Jeśli pan m inister powiada, że konferencja z fabrykantam i dopro­

w adziła do negatywnych rezultatów, to ja mu przyznaję raicję, ale zwo­

łajcie Panow ie konferencje myszy, żeby postanow iły ozy należy używać trutki, a ręczę, że jednogłośnie będzie uchw alone, żelby tego ohydnego, zabójczego środka nie używać.

Dlatego też ci, którzy używają trutki, nie zw ołują konferencji myszy, tylko załatwiają te spraw y bez ich światłej rady. My m am y doświadcze­

nia z austrjackiego m onopolu tytoniowego nadzwyczaj dobre. Mieliśmy produkcję tanią, tow ar dobry, ceny bardzo um iarkow ane i znaczne do­

chody państwowe. Cygara i papierosy austriackie cieszyły się wielkim popytem w Niemczech, gdzie jest wolny handel i zwycięsko występowały na targu w olnym w Niemczech.

W ięc jest dowód, że państw ow e adm inistrow anie tytoniem wychodzi na pożytek i dla Państw a i dla konsum entów . 1 dlatego proszę imieniem kom isji (to nie jest w niosek kolegi D iam anda, jak pow iada kolega Brun, tylko w niosek komisji, a specjalnie co do tego w niosku nie m am praw a przypisywać sobie inicjatywy, tylko na kom isji ten w niosek był przed­

stawiony przez kolegę K ędziora i przez kom isję przyjęty), dlatego p ro ­ szę o przyjęcie obydwóch wniosków, przez kom isję przedłożonych.

M inister skarbu złożył Sejm ow i dnia 23 czerwca 1919 r. projekt ustawy o m onopolu spirytusow ym . (D ruk Nr. 732). W m yśl pro­

je ktu (art. 1) „Państwo Polskie posiada wyłączne prawo: a ) udzielania pozw oleń na w yrób i przerób spirytusu, b) skupu od wytwórców, c) sprzedaży spirytusu i wyrobów wódczanych, d) przyw ozu z zagranicy 1 w yw ozu zagranicę spirytusu i w yrobów wódczanych". W m yśł art. k:

„przedsiębiorcy gorzełni i drożdżow ni obowiązani są oddawać Państwu w szystek w yrobiony przez siebie spirytus po cenach, które ustali pow o­

łana przez m inistra skarbu komisja...".

Pierwsze czytanie projektu odbyło się na posiedzeniu 61 w dniu 2 lipca 1919 r. D yskusja miała charakter „uczuciow y“ z okrzyka m i „precz z wódką". D iamand nazyw ał tego rodzaju powiedzenia ,,laniem wody do studni". Dopiero jego przem ów ienie stawia zagadnienie na innej płaszczyźnie — gospodarczo-skarbowej.

W ysoka Izbo!

Pierw szy raz pan m inister skarbu (K arpiński) odpow iada na często w yrażane żądania Izby, ażeby przedłożył ustawy o dochodach państw o­

wych. A nie jest to szczęśliwy m om ent d szczęśliwy znak, że pan mi­

nister zaczyna od wódki. W idocznie tych dań będzie bardzo wiele, jeśli uczta zaczyna się od wódki.

Pow iada pan m inister, że to jest zwyczaj narodow y, ale może co do podatków pójdziem y drogą inną. Bo tru dn o wypowiedzieć się co do podatku, — a m onopol ten jest przedewszystkiem m onopolem podat­

kowym, fiskalnym, — gdy się nie zna całokształtu m etody, k tó rą pan m inister chce ściągać pieniądze potrzebne dla Skarbu. W ysokość każ­

dego podatku jest względna. Absolutnie bezwzględnie podatku ocenić się nie da i dopiero z rozkładu ciężarów można sobie w yrobić sąd o tem, czy podatek ten lub ów jest sprawiedliwy.

Metoda, k tó rą idzie pan m inister skarbu, ja k on powiedział, z ko­

nieczności, jest przez naukę zarzucona. N auka nie uznaje praw idło­

wości podatku konsumcyjnego. Jest to podatek najniesprawiedliwszy, ponieważ jednakow o obciąża podatników bez względu na ich siłę po­

datkową. A jeśli chodzi specjalnie o w ódkę, to w ódka obciąża bardziej ludzi, będących w gorszem położeniu m aterjalnem , albowiem cała psy­

chika biednego człowieka, z pow odu jego złego położenia, jest taka, że jest on skłonniejszy do konsum cji w ódki niż człowiek zamożny. Także nieodpowiednie wyżywienie biedaka skłania go do konsum cji wódki.

Dlatego podatek od w ódki uw ażam za niespraw iedliw y a podatek od wódki, jako jedyny podatek uchw alony przez W ysoki Sejm, jest dzi­

wolągiem. P an m inister przedłożył nam pro>jekt ustaw y m onopolowej w form ie, która właściwie pociągnąćby za sobą pow inna żądanie, ażeby W ysoki Sejm zawotował dla M inisterstwa S karbu odpow iednią ilość biurek, albowiem i ta ustaw a tak, jak wiele innych, jest na kolanie pisana.

Weźcie Panow ie motywy. Ustawa m onopolu wódozanego jest bardzo skom plikowana. Ma ona objąć podatki trzech dotychczas w inny sposób adm inistrow anych dzielnic i m a zjednoczyć ustaw odaw stw o podatkowe co do wódki. Ale weźcie Panow ie z łaski swojej te motywy do ręki.

Tam się nie dowiecie o tem, ja k było w A ustrji i jak było w Niemczech.

Ale naw et ludzie, którzy specjalnie zajm ują się tą gałęzią podatku, nie są o tem poinform ow ani, a b rak u je nam w Sejmie naw et księgozbiorów, ażeby sobie można było w łasnem i studjam i zestawić motywy do prze­

dłożenia rządow ego i w yjaśnić sobie przed głosowaniem jakie były pod tym względem stosunki w poszczególnych dzielnicach i jak stosunki te pow inny być teraz ułożone w całej Polsce.

Proszę Panów , ja nie wiem czy Panow ie widzieli motywy rządu niemieckiego do ustawy monopolowej, ale Panow ie z Poznańskiego będą je znali bardzo dobrze. Jest to gruby tom , gdzie przedstaw ione są wszystkie stosunki dotyczące w ódki i jej podatku w niezwykle grun­

tow ny sposób. Kto wogóle się tem nie zajm uje, a chce sum iennie gło­

sować, m a tam możność gruntow nego poznania przedm iotu. A cóż

z tych kilkudziesięciu wierszy, które nam pan m inister sk arbu prze­

dłożył? Nie słyszałem dobrze mowy pana m inistra. Akustyka sali naszej jest nieszczęśliwa, ale m iałem wrażenie, że słyszę mnóstwo liczb. Dla­

czego pan m inister wygłaszał nam liczby, których ani ująć ani skon­

trolow ać nie możemy? Dlaczego nie otrzym aliśm y ich w elaboracie, ażeby bodaj w jakiś sposób przygotować się do rozpraw ? Sejm skła­

dający się z ludai fachow ych i Sejm składający się z ludzi doświadczo­

nych politycznie i ekonom icznie, ludzi z wielkiem przygotowaniem, nie jest w stanie wydać specjalnej ustawy wytrzym ującej krytykę, jeżeli m otyw acja Rządu jest tak słaba. Za nisko ocenia nas pan m inister skarbu, jeżeli myśli, że my wogóle nie potrzebujem y motywów, że wo­

góle jest zbyteczna praca, ażeby nam przedstaw ić elaborat, dający obraz gruntow ny przedm iotu i ażeby m ożna przedm iot poznać i potem su­

m iennie głosować.

Jak mało troskliw ie jest to pismo sporządzone, zobaczą Panowie z art. 6, gdzie mówi się o w ykupywaniu patentów. Cóż to jest wykupy­

w anie p atentów ?1) Na jakiej podstaw ie ustanaw iane są patenty i gdzie się to kupuje? Proszę Panów , ja stoję wobec zagadki zupełnie dla mniie niezrozum iałej. Przypuszczam , że to są rosyjskie wspom nienia, ale jed­

nolitości w tym względzie w Polsce niema. I cóż zirobi biedny obywatel w Małopolsce albo na Śląsku, gdy dostanie taką ustawę i będzie w kło­

pocie, gdzie m a kupić taki patent? Przecież ustaw a nie może zaw ierać takich form ekstem porow anych. Przecież to musi być pom yślane i trzeba się zastanowić, jak stosować każdy z ustępów do części składowych Państwa.

0 szczegółach ustawy naturalnie dzisiaj mówić nie będę, bo albo będzie odrzucona w myśl wnioisku kol. M oczydłow skiej2), a w takim razie niem a potrzeby, albo pójdzie do kom isji i w drugiem czytaniu szczegóły omówimy.

Jedno z p ro jek tu wynika, że będziemy mieli nie jeden monopol, ale dwa m onopole: m onopol państwowy, podatkow y i m onopol przem y­

słowców spirytusowych.

ł) Artykuł 6 projektu uzależnia udzielenie pozwolenia n.a „drobną sprzedaż spirytusu i wyrobów w ódczanych“ od w ykupu patentów.

2) Posłanka Moczydłowska (Polskie Stron. Ludowe) złożyła na posiedzeniu 61 w dniu 2 lipca 1919 wniosek następujący: „Przechodzi się do porządku dziennego mad wnioskiem pana m inistra skarbu w przedm iocie projektu o zaprow adzeniu m o­

nopolu spirytusowego na obszarze P aństw a Polskiego i wzywa się Komisję Zdrow ia Publicznego do spiesznego przedstaw ienia wniosków, w myśl wniosków nagłych ks. Kaczyńskiego i tow. z dnia 3 czerwca (d r u k Nr. 597) oraz M arji Moczydłowskiej i tow. z dnia 30 czerw ca (d r u k N r. 740) „w przedm iocie w ydania ustaw y przeciw ­

alkoholowej".

Nie wiem, czy liczby w w ątłych m otyw ach podane są przykładowo, czy to jest plan Ministerstwa. Ale motywy pow iadają, że 40% ceny spi­

rytusu idzie na koszta produkcji i sprzedaży. Tu jest przyjęte za litr spirytusu 30 m arek, ja liczę 60 k oron na austrjacką walutę. 40% ma iść na produkcję, to znaczy, że jak sobie przedstaw ia pan minister, gorzelnik dostanie 2.400 ko ron za hektolitr spirytusu. P rzed w ojną w ar­

tość 1 hl. wynosiła około 60 koron; weźmy 10 razy tyle — to jest maxi- mum w zrostu cen — to będzie 600 koiron. Ale pan m inister daje cztery razy po 600, to jest 2.400 koron d to miałoby pójść do kieszeni go- r zelników!

Przyznam , że tego rachunku nie możemy łatwo kontrolow ać, bo tu znów jest anom alja. Mówią motywy o jakichś w iadrach. Ja wiem, że w iadro to jest naczynie na wodę, ale żeby to była m iara, o tem u nas w Małopolsce nic nie wiedzą. Ustawa w ydana przez N aczelnika Państw a, ustawa, k tó ra pow inna być znana panu m inistrowi, w prow adza do Polski jako urzędow e m iary, m iary m etryczne i wagi m etryczne, a za­

tem obowiązkową m iarą w Polsce jest litr i tyle moglibyśmy żądać względów od pana m inistra skarbu, ażeby obliczenie swoje przedsta­

wiał w m iarach i wagach uznanych w Państw ie za praw om ocne i ułatwił nam przez to przeliczenie.

Jak i wieje duch w M inisterstwie widzimy z niektórych zdań pana m inistra skarbu, które doleciały do m oich uszu. Pow iada on, że prze­

mysł rafineryjny się rozwinie, albowiem będzie się sprzedaw ało tylko spirytus oczyszczony. Otóż wszystkie ustaw odaw stw a europejskie za­

w ierają przepisy, że do h andlu nie śmie wejść w ódka ze spirytusu aie- oczyszczonego, ale ażeby ta ilość, k tó rą dla nas rafinow ać potrzeba, przyczyniła się aż do rozkw itu rafineryjnego przem ysłu, to jest tylko wtedy możliwe, jeżeli będziemy specjalnie protegow ać ten przem ysł cenami, które Państw o płacić będzie za rafinow anie spirytusu. Otóż proszę Panów , nie chcę się tutaj w daw ać w szczegóły tego przem ysłu, ale jeżeli to m a być rafinow anie dla Państw a, to ceny muszą być m i­

nim alne, istniejące zaś zakłady w ystarczają zupełnie do rafinow ania znacznie większej ilości spirytusu, niż my sami skonsum ow ać jesteśmy w stanie.

Liczby co do konsum cji, na których opiera się p an m inister skarbu, wydają mi się za małe, albowiem w Niemczech konsum cja dla użytku ludzi wynosi praw ie 3 litry na głowę, w A ustrji w ynosiła 3,4, przyczem udział Galicji i Śląska był większy niż innych krajów .

W ielki akcent położyłbym n a miejscu pana m inistra na zużywanie spirytusu dla celów przem ysłowych, które w państw ie miemieckiem do w ojny rosło kosztem konsum ow ania przez ludzi. W A ustrji był sto­

sunek na głowę: 3,4 na wypicie, a 1,4 na przem ysł. Proszę Panów , ale tu niem a co do tego żadnych szczegółów. Ustawa nie pow iada, w jaki sposób m a być uregulow ana sprzedaż, ja k m a się faw oryzow ać użytek spirytusu dla przemysłu. Nie mamy tutaj najważniejszego określenia, mianowicie, kwoty, k tó rą wolno panu m inistrow i pobierać na rzecz P ań­

stwa drogą monopolu, albowiem w ydaje mi się, że Sejm nigdy nie po­

zwoli, ażeby pan m inister skarbu sam podatki ustanaw iał bez Sejmu.

To jest pierwsze i jedyne może praw o rzeczywiste Sejmu i jeżeli po­

zwolimy, ażeby wysokość zysków m onopolowych nie była określona przez Sejm, to pozbylibyśmy się najważniejszego prawa.

Przedstaw cie sobie Panow ie, że jesteśmy w walce z Rządem, że skreślam y w budżecie jakieś pozycje, mówiąc, że na to a na to Sejm

Przedstaw cie sobie Panow ie, że jesteśmy w walce z Rządem, że skreślam y w budżecie jakieś pozycje, mówiąc, że na to a na to Sejm

Powiązane dokumenty